Skocz do zawartości
Forum

gaataa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta

Osiągnięcia gaataa

0

Reputacja

  1. Witam. Ja raz w miesiącu chodzę do psychologa, niestety częściej za bardzo się nie da, no bo wiadomo jak to u nas z NFZem jest :/ Ale jestem zadowolona. Po wizycie zazwyczaj jestem rozbita trochę, bo muszę poukładać sobie to o czym rozmawiałam z panią psychologa ale później jest już lepiej. Cieszę się, że mam możliwość skorzystać z takiej pomocy i będę ją kontynuowała. Mąż niestety nie chodzi do psychologa, na chwilę obecną nie pozwala mu na to praca :/ Szkoda, bo bardzo przydałyby się nam wpólne wizyty. Przechodzimy kryzys, ale staramy się z nim jakoś walczyć, zoabzcymy co z tego wynikinie. Pozdrawiam!
  2. Witam Was Dziewczyny. 4 kwietnia tego roku straciłam swojego pierwszego i jedynego synka Alexa. Miał niespełna 2 latka. 12 maja miał mieć urodzinki, ale niestety nie doczekał. To był straszny wypadek. Alex został na minutkę sam na podwórku i wpadł do oczka wodnego :( Był pod opieką babci. Ja akurat dzień wcześniej poleciałam do męża do Anglii, bo byliśmy w trakcie powrotu do kraju i miałam jeszcze parę spraw pozałatwiać, zrobic zakupy dla synka, ale na drugi dzień telefon od taty złamał mi serce... :( Aluś nigdy nie założy tych ubranek, które zdąrzyłam mu kupić zaraz po przylocie :( Choć minęły już prawie 4 miesiące to ze mną jes coraz gorzej. Na początku jakoś lepiej sobie radziłam, ale teraz ta pustka mnie dobija. Nie radzę sobie. Niby na zewnątrz tego nie widać i ludzie mi mówią, że nas podziwiają że tak dobrze się trzymamy, ale prawda jest zupełnie inna :( Ostatnio nie radzimy sobie w ogóle. Nasze małżeństwo już też chyba wisi na włosku.. Tak nam go brakuje, tak strasznie za nim tęsknimy. Były momenty, że strasznie pragnęłam kolejnego dziecka, ale teraz już znowu nie wiem. Nie wiem czy to dobry moment. Chcieliśmy już drugie dziecko, w zeszłym roku nawet byłam w ciąży, ale niestety poroniłam :( Wtedy w miarę szybko doszłam do siebie, bo miałam Alexa, on mi dawał tyle radości, dla niego musiałam sie trzymać. A teraz? A teraz nie mam już dla kogo, bo straciłam najważniejszą osobę w moim życiu :(
  3. Aniu, przeczytałam cały ten wątek i łzy ciekną mi po policzkach.. Ja niedawno straciłam synka, i tak jak Ty pisałaś z dnia na dzień mam coraz gorzej, a podobno czas leczy rany.. :/ Jest cholernie ciężko, i jak jakoś trzymałam się na początku to teraz nie potrafię. Najchetniej nie wstawałabym z łóżka i spała cały czas, nie chce czuć sie tak jak się czuję, to męczące. Nie da się zapomnieć tego co się stało, nie da się zapomnieć tego kochanego Aniołka. Nie da się i nie chcę. Wiem już że moje życie nigdy już nie będzie takie jak przedtem :( Też dziwi mnie to co powiedział Ci psycholog. Mi powiedział, żeby rozmawiać o tym, nie dusić w sobie uczuć. Jednak denerwuja mnie wszyscy dookoła, bo ludzie unikają tematu, nie pytają sie już jak się czujemy. Podejrzewam, że boją się o tym mówić, może nie chcą budzić w nas wspomnień. Tylko chyba nie zdają sobie sprawy, że tych wspomnień wcale w nas nie budzą bo one są w nas cały czas. Moje myśli ciągle są z naszym synkiem. Czemu to musi być takie ciężkie? :( Alusiu i Julko miejcie w opiece swoich rodziców! :*
  4. Dzięki Anno23! Nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie jak sie czujemy... :( Ale tak po cichu bym sobie życzyła aby jak najmniej osób musiało to przeżywać... Dziękuję Wam dziewczyny! P.S. Synku gdzie jesteś????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :(
  5. Mąż był na trzech spotkaniach i widać było poprawę. Aktualnie ma przerwę w wizytach bo pani psycholog jest na urlopie i już widzę, że znowu pijawiły się gorsze dni. Jednak jest ich dużo mniej niż wcześniej. Ja coraz częściej mam ciężkie dni, dobrze że wizyta u psychologa coraz bliżej. Potrzebuje porozmawiać z kimś kto spojrzy na to z zewnątrz i pomoże pewne sprawy zrozumieć. Czasem chciałabym o tym już zapomnieć, ale wiem że nigdy nie zapomnę.. Nie mogę, nie chcę zapomnieć o moim synku :( Tylko czemu to tak boli? ;( :(
  6. Tak jak Pani napisała, mąż uwaza/ał że jak sam sobie nie pomoże to nikt mu nie jest w stanie pomóc. Płacze gdzieś po katach, bo nie chce zasmucać mnie i resztę rodziny. Jednak miał kryzys i przyznał się, że sam sobie z tym nie radzi i już był na pierwszej wyzycie u psychologa, 13go idzie znowu, mam nadzieję że mu to pomoże i że zbyt szybko nie zrezygnuje z tych spotkań. Ja ze względu na swoją pracę dopiero w lipcu idę do psychologa :( Mam nadzieję, że też pomoże mi przeżyć żałobę po synku, bo jak narazie żyję mężem i tym żeby on to jakoś przetrwał, nie rozpił się ani nic sobie nie zrobił :/ Śmierć naszego synka była ngała i niespodziewana, to był wypadek. W dodatku pod naszą nieobecność... Może gdyby chorował czy coś w tym stylu to bylibyśmy na to w jakiś sposób przygotowani, a tak nikt się tego w ogóle nie spodziewał i to jest dodatkowo trudne dla nas.. :(
  7. W imieniu swoim i Alexa, dziękuję Wam! Dziś Dzień Matki... eh co tu dużo gadać.. ciężko.. masakrycznie ciężko :( Kocham Cię synku! I tak strasznie tęsknię!!! :(
  8. Dziękuję Pani Psycholog za odpowiedź! Krótko po całym zdarzeniu byliśmy pod opieką psychologa, jednak mąż nie za bardzo chciał się otworzyć. Mi osobiście pomagały te spotkania. Aktualnie mamy przejść do innego psychologa, ale jakoś ciężko mi złapać za telefon i umówić się. Może gdyby mąż był chętny na taką pomoc to bym już dawno to zrobiła. Nie wiem jak go przekonać do tego, on uważa że sam musi się z tym uporać, że nikt inny mu nie pomoże
  9. W imieniu swoim i Alusia bardzo Wam dziękuję!
  10. Witam! Nazywam się Agata. Jestem nowa na forum. Niedawno przeżyłam i przeżywam największą tragedię jaka mogła mnie w życiu spotkać- śmierć mojego jedynego synka. Zalogowałam się na forum, bo szukam wsparcia, ale może też niedługo zaczniemy się z mężem starać o drugiego bobaska więc napewno znajdę tu wiele przydatnych informacji :) Witam serdecznie i pozdrawiam!
  11. Zapalam świeczkę dla mojego najdroższego, najukochańszego synka Alusia KOCHAŁAM, KOCHAM I KOCHAĆ BĘDĘ JUŻ NA ZAWSZE! :*
  12. Witam serdecznie. Jestem nowa na forum, ale też niedawno przeżyła tę straszną tragedię jaką jest śmierć dziecka :( Stało się to 4.04.2012.. Nie było mnie wtedy w domu, dzień wcześniej poleciałam do męża na Anglii pozałatwiać parę spraw i wrócić z nim do domu na Wielkanoc do naszego synka.. Niestety już na drugi dzień otrzymałam tę straszną wiadomość... :( :( :( Jak tak czytałam ten wątek to od razu pojawiły mi się łzy w oczach, wszystko do mnie wraca ze zdwojoną siłą :( Mój synuś miał prawie 2 latka, teraz 12 maja miał urodzinki. Miał dostać rowerek do biegania, kask i cały ekwipunek, niestety nie doczekał :( Czuję się taka bezradna, mam wyrzuty sumienia że go zostawiłam na te pare dni. Mąż załamany, to był jego upragniony syn. Ostatnie pare dni jest lepiej, umię mówić o synku, rozmawiać o nim, wspominać go, ogladać zdjęcia, filmiki. Potrzebuję tego, ale co jakiś czas te gorsze dni wracają i mam straszną załamkę. Z jednej strony czuję chęć i potrzebę posiadania dziecka, a z drugiej strony czuję wielki strach, że znowu coś może być nie tak jak powinno. Tymbardziej, że staraliśmy się o drugie dziecko, ale we wrześniu 2011 poroniłam w 7tc :( Czemu to życie jest takie ciężkie? Czemu muszą nas dotykać takie nieszczęścia? Czemu te małe Aniołki były winne?? :(
×
×
  • Dodaj nową pozycję...