U nas też imprezy to teraz spotkania w swoim gronie ze znajomymi, najczęściej jak wychodzimy, to razem, ale jak mąż wychodzi sam z kumplami, to nie mam nic przeciwko. Wprawdzie miał kiedyś takie towarzystwo, które mnie zawsze niepokoiło i jak wychodził z nimi to się wkurzałam, bo to tacy ludzie, którzy nie wiedzieć jakim sposobem zawsze jakieś zadymy przyciągali, ale któregoś razu wrócił z podbitym okiem ( przez jednego z tych kolegów), ze spuszczonym łbem przyznał, że żonka to jednak dobre przeczucia miała i od tamtej pory już z nimi nie wychodzi