
alatra
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez alatra
-
Cześć dziwczyny, ja na chwilę, bo dziś była w pracy po 2 tyg. przerwy i ledwo na nogach stoję:-) Odwykłam po prostu:-) katarzyna - napisąłm na privi co myślę o całym zajściu, ale czy mam rację, to sama oceń. zaza - daj znać, jak po obronie! Pewnie juz opijasz jakimś "picolo". A swoją drogą, co za niesprawiedliwość, żeby się po własnej obronie nie można było porządnie napić :-))) Przyszedł dziś do mnie materacyk i przewijak. Został do kupienia wózek i kosmetyki. Wózka się naszukałam, nawymyslałam i chyba odkupie od koleżanki X landera. Nie, żeby mi się tak szczególnie podobał, ale jakiś 1000zł w kieszeni. Spadam odsapnąć. Zajrzę pewnie wieczorkiem.
-
Cześć dziewczynki :-), u nas dziś ktoś zabrał słońce :-( A mieliśmy jechać nad morze na długi spacerek. Do bani. Wysłałam Oleśkę z mężem do kina, sama czekam na korepetycje. A potem pewnie na zakupy pojedziemy, jak nam słońce wyłączyli :-) Mari - gratuluję dziewczynki, fajnie jest mieć małą kobietkę w domu, szczególnie jak zaczyna się interesować strojami i chłopakami, co w dzisiejszych czasach zaczyna się juz niestety u 6 - 7 latek :-) zaza - w poniedziałek trzymam kciuki, ale nie ma się co martwić, to zapewne tylko formalność mamamajki - no to niefajnie z tą maskotką. Znam problem, bo Olesia ma też ulubionego misia, tylko ona go nigdzie ze sobą nie zabiera, żeby się nie zniszczył lub nie zgubił, a potem jęczy, że za nim tęskni lub bez niego nie zaśnie. Taki asekurant :-) Kasia - śliczne te ozdoby świąteczne, zazdroszę bardzo zdolności manualnych. I jeszcze raz dzięki za listę :-)))) To do później :-)
-
Witam się słonecznie, u mnie dziś 16 stopni na plusie, aż dziwnie mi było z rozpiętą kurtką i bez szalika:-) Wpadłam tylko na chwilę, potem poczytam, co napisałyście, bo mąż mój dziś wziął urlop i cały dzień biegaliśmy za projektami kuchni. Przeprowadzać się będziemy późną jesienią lub zimą, ale obawiam się, że jak mały się pojawi na świecie, to mnie fronty, uchwyty i karga nie będą tak bardzo interesować i nie będe miała do tego głowy.:-) Tak więc muszę trochę odpocząć, bo odwykłam od takiego ganiania, a wieczorkiem jeszcze pewnie zajrzę.
-
Witam w drugiej połowie dnia:-) Dziewczyny gratuluję "studniówek", ja się zorientowałam, że mi zaraz 90-dniówka stuknie. Hurra :-))) Kasia - całkiem zrozumiałe, że Filip nie zostałby z obcą osobą, ale obcą osoba jest się tylko za pierwszym razem:-) Całkiem poważnie, gdybys potrzebowała, to daj znać. Pani doktor powiedziała, że osłuchowo czysto, także "alleluja i do przodu" :-) W poniedziałek wracam do pracy, ale się normalnie boję. Po tych dwóch tygodniach laby, to jakoś tak mi ciężko będzie. Popatrzyłam w kalendarz i stwierdziłam, że oby do świat. Potem to już chyba wezmę zwolnienie do końca. Uciekam, bo jedziemy wózki pooglądać. Niby już miałam wybrany, ale ciągle koncepcja się zmienia. Do wieczorka :-)
-
Cześć, ja na chwilkę, bo lecę do lekarza na kontrolę po antybiotyku i jestm niestety zlej myśli, bo mi coś tak w oskrzealach jakby..., dobra nie będę zapeszać, może mi się wydaje :-) Kasia - dzięki za pamięć, potem Ci tego maila na priva wyślę :-) A tego swojego syna to do mnie przywoź raz w tygodniu - i mówię serio. Po co ściągać teściową na dwa dni, jak tu o godzinę, góra półtorej się rozchodzi. Oleska moja ma chyba co prawda w tym czasie angielski, ale młodego można do niej do pokoju "wrzucić" i będzie ok. Ja popołudniami i tak siedzę w domu z reguły. Chyba, że mały nie lubi obcych i bałby się zostać - to insza inszość :-) Zajrzę po wizycie u lekarza, Ala.
-
Wiktorio - zapewne :-))) Tylko do jakich???!!!:-))) Mam już trochę lat na karku i jeszcze do tego nie doszłam. Chyba, że celem życiowym może być "nieprzemęczanie się" - to wtedy tak, zgadzam się, że do tego zostałam stworzona:-))) A tak poważniej to uwielbiam swoją pracę, w szkole jestm na 200%, a takie sprawy czysto domowe, to tak traktuję, że trzeba, żeby nie umrzeć z głodu i brudem nie zarosnąć :-)) Dobrze, że mi się mąż trafił taki, który w domu wszystko zrobi i nie marudzi, jak drugi dzień je pierogi z garmażerki :-)))
-
Witam dziewczynki, u nas brzydkiej pogody ciąg dalszy, aż nie moge się zebrać do niczego. Chyba sobie kawkę zrobię i za odkurzenie chałupy muszę się wziąc, bo za godzinkę babcia przyprowadzi Olenę, to trzeba będzie lekcje odrabiać, na gitarze grać i na angielski lecieć.:-) zaza - najważniejsze, że maluch zdrowy! A anemię to pewnie ma co druga z nas, ja mam, ale jakos mi to wisi. Biorę żelazo i tłumaczę sobie, że po ciąży przejdzie. A tego białka to gdzie za mało? Chodzi o białe krwinki we krwi, czy czegoś nie zrozumiałam. I czemu Cię położyli do szpitala: tak źle się czułaś, czy wyniki były takie marne? wiktorio - zazdroszczę kwiatków. Lubię baaaardzo, ale nie mam zupełnie ręki do roslin, a może serca? Nie wiem. Jak tak czasami czytam Wasze wpisy, to mi wstyd trochę:-))) Pieczecie, gotujecie, pielęgnujecie ogródki, a ja to tak, aby rodzina z głodu nie umarła i do przodu. Wogóle mnie jakoś "zabawa w dom" nie kręci:-))) Eeeeh, kiepska ze mnie gospodyni, kiepska ...:-))) Czytam, że zabieracie się za pranie i prasowanie ubranek. Mi się wydaje, że jeszcze za wcześnie. Boję się, że to się zakurzy i jak teraz zrobię, to i tak za miesiąc wyciągnę z szafy i każę mężu jeszcze raz pralkę włączać (do moich antytalentów, a może po prostu lenistw:-), domowych należy pranie, jeszcze w życiu pralki nie nastawiłam:-))) ) Dobra, lecę odkurzyć, a co potem, to się zobaczy :-)))
-
Cześć dziewczyny, u nas brzydko za oknem. Ja zdechła jestem straszliwie. Od wczoraj mnie stawy bolą, choć to już trzeci dzień antybiotyku i powinno iść ku lepszemu, eeehh:-( Ale muszę sie ogarnąć, bo mam dziś korepetycje i do banku musimy z męzem podskoczyć. A wieczorkiem dentysta. Tak więć mało sympatyczny dzień przede mną. Piszecie, że wszystko Was wku..., a ja mam chandrę, takiego mega doła. Tylko siedzieć i ryczeć. Muszę do pracy wracać, choć będzie mi już pewnie ciężko fizycznie, bo przez to siedzenie w domu, to chyba przytyłam z 5 kg, i bieganie po schodach nie będzie łatwe, ale przynajmniej psychicznie będzie mi lepiej. Nie będę miała siły ani czasu na "doły". :-) Ja chcę już końca!!!! Boże drogi, a tujeszcze pełne 11 tyg. , potem można rodzić. Zazdroszczę możliwości znieczulenia podczas porodu. Brałabym za każde pieniądze. Własnie się wczoraj z mężem zastanawiałam nad tym, że jak idziesz ząb wyrwać, czy jesteś po jakimś zabiegu, to ci się leki przeciwbólowe należą. A jak rodzisz, to masz cierpieć, bo to "naturalne, wszystkie tak rodziły i nie umarły" i jeszcze wiele podobnych pierdół można usłyszeć. Bez sensu kompletnie, że XXI wieku ktoś cię zmusza do takiego cierpienia i nie przez minutę czy dziesięć, ale czasami kilkanaście godzin! Przepraszam za marudzenie, ale taki mam nastrój i musiałam wywalić, to co mi na wątrobie zalegało.:-) Lecę jeszcze do łóżka , możę stawy trochę jeszcze pogrzeję i synuś się porusza trochę, bo ostatnie dwa dni jakiś markotny. Czyżby mu się udzielał nastrój mamusi ? :-) Pozdrawiam, Ala.
-
Wróciłam od lekarza i tak jak myślałam - antybiotyk.:-( Już drugi w tej ciąży. Mój syn po urodzeniu chyba będzie świecił. Ale co zrobić. Zatoki przerabiałam już wielokrotnie i wiem, że same sie nie wyleczą. Ogarniam trochę mieszkanie, bo to koniec tygodnia, więc wypadałoby. Dostałam zwolnienie na następny tydzień i będę musiała już jakieś plany sprzątania przedświatecznego obmyslić, bo tak bezproduktywnie siedzieć w domu drugi tydzień, to nie wypada :-) Choć nie chce mi sie bardzo i motywacji brak, bo w sumie do końca tego roku będziemy się przeprowadzać, mam nadzieję, do domu. Dlatego też na razie czytam o Waszych zakupach i pomysłach na aranżacje pokoików dziecięcych, a sama nie planuję żadnych zmian. Wywalimy tylko Oleśkę z jej pokoju z łóżkiem i swoje i Jaśka wstawimy tam, bo nasza sypialnia za mała. Nie znamy dokładnego terminu oddania domu, więc trochę się boję, jak to będzie od września, czy to moje starsze dziecko będzie miało swój kąt do nauki, ale pomyslałam, że będziemy się tym martwic po wakacjach. Słoneczko u nas wyszło:-))) Po tym wczorajszym sniegu byłam przerażna, ale dziś wiosennie :-) Pozdrawiam i miłego dnia życzę. Ala.
-
Cześć dziewczynki, wczoraj nie pisałam, bo zdachła jestem. Przeziębienie niby nie groźne, katarek, ból gardła, ale niestety zostało mi w zatokach. I od wczoraj się męczę. Znowu węzły chłonne powiększone, głowa boli. Eeee, do bani. Ja przez tę całą ciążę ze 4 tyg. wszystkiego zupełnie zdrowa byłam, to wszystko. Mam doła, buuu :-( Lecę zaraza do lekarz, coś czuję, że antybiotyk mnie czeka :-( Wiktorio wspłuczuję wymiotów, nie znam sprawy, bo mnie w obu ciążach ominęły te przyjemności, ale domyslam się, że są mało fajne. kaśka - Ty mi kochana adres swój podaj, bo może mieszkasz po drugiej stronie ulicy i takie pysznośći są tak niedaleko :-))) Podziwiam. Ja to bym nie wiedziała, jak łopatka wygląda, a co dopiero, co z nią zrobić. mamamajki - mam podobnie, jak nagotuję garnek rosołu, to już dumna z siebie jestem :-) Jak w niebie rozdawali umiejętności kulinarne, to ja w innej kolejce stałam. Tylko nie wim po co? :-)))
-
Ja też po wizycie :-) Młody duży, waga 1.03 kg, wszystkie wymiary tak na 28 tydzień, a ja dopiero jestem w 26 tc, ale się cieszę, bo ostatnio na połókowym robionym w Szczecinie był chudzieńki, tak dwa tyg. do tyłu. Ponoć walczył dalej z jakimiś infekcjami. A teraz sobie chłopak przytył, to się pewnie lepiej czuje :-))) Nie wiem tylko, czy mu się ten wysięk w osierdziu wchłonął, czy nie, bo pani doktor ma za kiepski sprzęt :-( Dowiem się pewnie dopiero w Szczecinie jak pojadę na te badanie w okolicach 30 tyg. Kasia gratuluję udanej wizyty. luigi - z tego co wiem norma po 50g glukozy jest do 140, więc się nie martw.
-
Dzień dobry, poczytałam sobie o Waszych porodach i zazdraszczam bardzo, szczególnie tych ekspresowych i bez komplikacji, bo u mnie mniestety ich trochę było. Teraz też przede wszystkim się boje o młodego, że tak jak Oleśka będzie niedotleniony i mi go zabiorą, ale jak juz pewnie pisałałam, moja połozna stwierdziła, że "nic dwa razy się nie zdarza" i tej wersji się trzymam :-))) Życzę sobie i Wam wszystkim, żebyśmy rozpakowały się szybko, bezboleśnie i szczęśliwie dla maluchów!!! :-)))) Ja już wiem, czemu nie lubię siedzieć na zwolnieniu! :-) Wczoraj cały dzień JADŁAM. Tu jabłuszko, tam jogurcik, garść migdałów, potem gruszczeka, potem obiadak, potem jeszcze jedno jabłuszko...obłęd jakiś normalnie :-))) Chyba przez ten jeden dzień prztyłam ze 3 kilo :-) - tak czuję:-))) A dzis mam wizytę u ginekologa, więc dostanie mi się po uszach, oj dostanie:-) Dlatego choć jeszcze gardło mnie trochę boli i z nosa cieknie, postanowiłam, że ruszam z chałupy. Słońce świeci, ubiorę się ciepło i uciekam, połażę po sklepach, czy pospaceruję, grunt , żeby nie siedzieć w domu i nie ograniczać się do psacerów do kuchni :-))) Na 18.30 mam wizytę i mam nadzieję, że pani doktor posprawdza, co tam u Jaśka. Na wizyty jeżdżę z mężem, bez Oli. Zabrałam ją w 13 tygodniu do Szczecina, gdzie mieliśmy to USG genetyczne i niestety była świadkiem dramatu, jak pan doktor informował o nieprwidłowych parametrach, ja ryczałam, a M. był w szoku. Potem strasznie to przeżywała. Dlatego teraz boję się ją brać, bo gdyby coś było nie tak (odpukać) to już jej drugi raz takiej traumy nie chcę zafundować :-( Ogląda potem z nami zdjęcia i też jest OK, choć pamiętam od początku ciązy to było moje marzenie, żeby chodziła ze mną na wizyty i "poznawała" brata. No, ale życie weryfikuje nasze plany... Słonecznego dnia życzę, Ala.
-
nadinn - babeczki boskie, podaj przepis, może upiekę...:-) mamamajki - no to faktycznie naskrobałaś "trochę" :-) i masz w 100% rację - choć dzieci wymagają wielu wyrzeczeń i czasami mam ochotę udusić to moje dziecko, to nieraz się zastanawiam, jak mogliśmy żyć bez Olki :-) całkiemnowa - nie pytaj, nie nastawiaj się na nic, moim zdaniem nie da się sobie tego wyobrazić co Cię czeka. Jest to tak ekstremalne przeżycie, że... Masz tę przewagę, jak pisała któraś z dziewczyn, że to Twój pierwszy raz. I ciesz się z tego. Ja do pierwszego porodu jechałam z usmiechem od ucha do ucha. Wody mi odeszły, nic nie bolało, było bosko...:-) A to co potem, to przemilczę, bo było masakrycznie, ale uważam, że każdy poród jest inny, każdy inaczej reaguje i nie ma co siebie i innych nakręcać. Śmieję się tylko, że teraz jak już wiem, co mnie czeka, to chyba ucieknę z samochodu, jak będziemy jechać na porodówkę :-)))
-
Kasia - chodziłam do tej przy szpitalu. Wtedy też to jakąś kasę kosztowało, nie pamiętam już ile. Ale Ty się kobieto nie przejmuj moim gadaniem, teraz po tych 7 latach pewnie jest zupełnie inaczej.A kto prowadzi te zajęcia? Tak z ciekawości pytam, czy to ta sama połozna, co wtedy prowadziła.
-
Cześć, bez sensu to siedzenie w domu, dopiero się z pościeli wygrzebałam :-))) Pospałam do 9, poczytała potem i się 12.00 zrobiła:-) Ale babcia dziś Oleśkę ze szkoły odbiera, potem mąż po pracy ją od mamy zabiera do szkoły muzycznej, więc mam czasu, a czasu dla siebie. I obiecałam sobie, że nie będę sprzątać, ani żadne takie:-) Jeden dzień zupełnej laby mi się należy, co nie ? :-))) Ja glukozę robiłam w 22 tygodniu. Tez mnie dziwiło, że tak wcześnie, ale moja pani doktor twierdziła, że robi sie po 20tc, więc już z nią nie dyskutowałam. Jakie macie wyniki tej glukozy? Ja miałam na czczo 80, po obciążeniu 50 - 112. Chyba w normie? Jutro dopiero idę do lekarza to się dowiem. kaśka - ja do szkoły rodzenia chodziłam z Olesią w ciąży. I powiem, że mam trochę odmienne zdanie niż Wy. Najpierw rozwaliło mnie to, że pierwsze 2 zajęcia oglądaliśmy film i rozmawialiśmy na temat :"skąd się biorą dzieci?" Powiem szczerze, że rozwalało mnie to trochę, jak tak patrzyłam, jak brzuchatym babkom puszcze się film o plemniku i jajeczku:-) Chciało się krzyknąć: "hello, my już to zrobiliśmy, w końcu wszyscy mamy dowód w postaci pięknych brzuchów". Potem zajęcia były o różnej temtyce, niby wydawały się z sensem i przydatne. Ale po urodzeniu Olki przekonałam się, że guzik mi dały. Nie mówili tam o wielu ważnych sprawach, które akurat na się przydarzyły. Pamiętam jak dziś, jak zadałam pytanie, czy możliwe jest, żeby dziecko wipisali z rosnącą bilirubiną i usłyszałam, że absolutnie. A nas wypisali. Olena wpadłą w spiączkę żółtaczkową, na 6 dobę wracaliśmy do szpitala z cieniem dziecka (spadła z wagi urodzeniowej 3200 do 2700!) i obawami, co też ta wysoka bilirubina mogła narobić w organizmie mojego dziecka. Do skończenia 1 roku bylismy pod opieką neurologa z tego powodu :-( Poza tym miałam nieodparte wrażenie, że te zajęcia, to była często reklama pewnych produktów, za co pewnie oni dostawali kasę, a nam mieli za zadanie wmówić, że tylko dana oliwka będzie się nadawała do pielęgnacji naszego dziecka. Ogromny pozytyw, to ludzie, których się co tydzień spotykało. Można było sobie pogadać, ponarzekać, wymienić uwagami. Do dziś z niektórymi utrzymuję kontakt. Ale to było 7 lat temu, teraz mogło się wszystko zmienić. I generalnie jest to na pewno niegłupia sprawa. kaśka - mam prośbę, jak dadzą wam listę, co tam do tego szpitala potrzebne, to mi napisz, bo my w końcu będziemy w tym samym miejscu rodzić :-) Może daj znać, to Ci podam mój nr tel, żeby nie trzeba było jakiś długich elaboratów przepisywać. Uciekam póki co po jakiś małe zakupy i obiad robić Zajrzę wieczorkiem. Miłego dnia.
-
Cześć, dołączyłam dzis do dziewczyn na L4. Wczoraj tak mnie mój brzuch wystraszyła na spacerze, że dziś czym prędzej pognałam do rodzinnego po zwolnienie. A że mam od piątku katar i gardło mnie boli, więc były podstawy, żeby on mi zwolnienie wystawił. Bo wczoraj dostałam takich skurczy na spcerze, z bólem podbrzusza i takim ciągnięciem w dół, że dopiero po dwóch nospach i 4 godzinach leżenia mi przeszło. Dobrze, że w środę mam wizytę u ginekologa. mamamajki - tak więc zakupy sobotnie odbyły się bez komplikacji, ale już niedzielny spacer niekoniecznie. Co do terminu porodu, to u mnie też jest z tym cyrk. Z OM wychodzi mi 20 czerwca, ale, że ja mam krótkie cykle 23 - 24 dni, no to z moich obliczeń wychodzi ok.15 czerwca. Położna mi powiedziała, że jak ktos wie, kiedy doszło do zapłodnienia, to od tej daty 266 dni daje pełną ciążę. No i z tych obliczeń wychodzi mi 14 czerwca. A z USG 11.06 :-))) Tak więć do wyboru, do koloru. Siedzę w domu, popijam herbatę z cytryną i jakos mi dziwnie :-) Nie umiem tak "nicnierobić":-))) Do tego trwa u mnie remont na klatce i malują jakoś olejną farbą, która smierdzi niemiłosiernie. Chodze tylko i wietrzę na okrągło. Patrzyłam na aukcje na allegro, choć mąż już krzyczy, że nam się szafa Jaśkowa nie domyka :-) I ma rację chłopina :-))) Ale tam tyle ładnych rzeczy, że trudno się oprzeć :-)) Zastanawiam się tylko, jak często sobie te aukcje "podbieramy", skoro z tego co czytam, wiele z Was tam urzęduje:-))) Zawsze jak mnie ktoś przelicytuje, to się zastanawiam, czy to nie któraś z Was.:-))) Miłego, słonecznego dnia życzę, Ala.
-
mamamajki - o to to, jakbym widziała i słyszała swoją matkę :-))) "Ooo, nowa torebka. A ty już nie masz 2?" "Mam mamo, ale taka większa mi do szkoły potrzebna, żeby zeszyty nosić" - głupio się tłumaczę. "To reklamówki nie możesz wziąć!!! Ja nie wiem, że tem M. ci na wszystko pozwala":-))) Można zmienić "torebkę" na cokolwiek innego i tak wygląda większoć dialogów z moją mamą na temat zakupów :-) z tym zakazem aktywności jakiejkolwiek, to faktycznie do bani. Jakbym nie mogła się ruszać to zamiast 8 kilo miałabym pewnie teraz ze 14 na plusie. Ciągle jestem głodna, ciągle cos podjadam, najlepiej słodycze niestety. A dupa rośnie :-)))
-
Cześć dziewczynki, ja też po niefajnej nocce. Po pierwsze do mojego kataru alergicznego doszedł przeziebieniowy i ból gardła :-( Tak więc całą noc się dusiłam. Poza tym mam tak dziwnie, że cały dzień latam jak nakręcona i nic mi nie dolega, a jak tylko się położę, to mnie kręgosłup tak nachrzania w odcinku krzyżowym, że ani w stać, ani przekręcić się z boku na bok. Maaasakra. Tez tak macie? luigi - ty się dziewczyno nie przejmuj teściową. Ja wychodzę z założenia, że dopóki sama płacę, nie proszę o kasę, to nikt nie ma prawa mi w torby z zakupami zaglądać. Choć wiem, że łatwo się mówi, ale jak ktoś ci się wpieprza w twoje zakupy, to wkurza niesamowicie. Moja mama tak ma, że muszę noramlnie oszukiwać, że cos jest stare, że już dawno kupiłam, bo inaczej komentuje i gada: "że rozrzutna jestem, że nie umiem pieniędzmi gospodarować" i takie tam. Dodam jeszcze, że nigdy od niej na nic złotówki nie wzięłam, baa, wręcz co miesiąc cos tam jej dorzucam do emerytury, bo wiadomo jak jest. I dlatego mnie to tak wkurza. mamamajki - ja się dziś wybieram na duże zakupy i mam nadzieję, że mnie ominą takie sensacje, jak spotkały Ciebie. NIc fajnego, nie zazdroszczę. Sygnał tylko dla Ciebie, że lepiej samej nie biegać, bo w razie czego, dobrze mieć kogoś przy sobie. Czy wam dziewczyny też już tak ciężko? Ja jestm przerażona, czuję się tak jak w 9 miesiącu z Oleśką. A tu jeszcze 3 misiące przede mną. Fakt, że jestem o jakieś 8 kilo cięższa niż jak chodziłąm w ciąży z Olką ( efekt rzucenia papierosów rok temu :-() i puchnę, a z Olą tak nie miałam. To chyba powoduje, że czuję się jak słoń. Do bani. Dlatego staram się jak najwięcej ruszać, bo jak bym zasiadła w fotelu, to chyba do porodu musieliby mnie dzwigiem ściągać :-))) Miłego dnia życzę :-))) Ala
-
wiktorio - mi na zgagę migdały pomogły, a miałam przez dwa dni taką, że mnie w nocy budziła, maaasakra. Kupiłam torebkę migdałów i wciągnęłam ją całą (no nie na raz, cały dzień chrupałam) i przeszło.
-
Cześć dziewczyny, dawno mnie nie było, a tu takie tematy :-) Jak za mną piwo chodzi, mmmm... :-) Już zapowiedziałam, że jak Jasiek już będzie osobnym bytem, to tak się piwa opiję,że za całe 9 miesięcy będę musiała odrobić :-) Inne napoje wyskokowe mogą dla mnie nie istnieć, ale piwko wieczorem, albo jak jest ciepło, to sama przyjemność. W ciąży oczywiście nawet dzioba raz nie zmoczyłam, choć znam i takie opinie, że szkalnka piwa od czasu do czasu nie zaszkodzi. Ale nie dajmy się zwariować, 9 miesięcy bez alkoholu można wytrzymać, chyba, że ktoś jest uzależniony...
-
Tak jak pisałam: głowa do góry :-)
-
Przepraszam,że ja tak z innego wątku (czerwcówki 2012) :-), ale chcę podnieść na duchu 2fast4u. Wiem, że jak Ci napiszę, żebyś się nie przejmowała, to to i tak nie podziała, bo matka będzie się martwić o swoje dziecko. Chcę tylko krótko napisać, co przechodziłam sama jeszcze 6 tygodni temu. U mnie kość nosowa była, ale za to NT 3,1!!! Zrobili test PAPPA, który był na granicy normy, dodali hyperechogenne jelita i mój wiek (34 lata) i wyszedł im ZD. Przeżyłam załamanie nerwowe. Czekanie na amniopunkcje, sam zabieg, który jest okropny i ponad 4 tygodnie czekania na wyniki. Okazało się, że młody zdrowy, USG połówkowe wzorcowe. Któraś z dziewczyn napisała, że u nas są takie kosmiczne normy i to prawda. Nie ma się co martwić na zapas. A nieprawidłowości w USG (jeśli takie są, a u Ciebie pewnie ślepy lekarz tej kości nosowej nie dojrzał :-) ) mogą wynikać z miliona rzeczy, takich jak przeziębienie na przykład. A potem wszysko wraca do normy. Uszy do góry :-) Pozdrawiam :-)
-
Cześć dziewczyny:-) dzięki za zaproszenie, już tam zajrzałam, ale czy ja to ogrnę???!!! :-))) Z tym jednym forum mam trudności, co, kiedy, u kogo, a tam jeszcze kilka wątków :-))) mamamajki - trzymaj się ciepło i kuruj się dziewczyno kaśka - po sobotniej wizycie położnej dam znać, co i jak pozdrawiam serdecznie i uciekam spać z opuchnięta i bolącą nogą, bo mi tylko prawa puchnie i boli, a co, przynajmniej nudno nie jest Ala
-
19nana86 - oglądałam dziś ten wózek, macałam, jest naprawdę lekki. Co do pokrowca na gondolkę też się ściąga, a torba, no jest jaka jest. Ma przewijak jako klapę, więc może dlatego taka trochę dziwna :-) a ten vektor pro cudny, tylko mały... Dzięki za opinie dziewczyny :-)
-
nina84malina - wizualnie to on mi się jakos bardzo nie podoba, często te tańsze wózki są nawet ładniejsze, ale mi zależy na niskiej wadze, bo lata już nie te :-) i kręgosłup pobolewa :-)