-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Koralowa
-
mi się wydaje że u mnie będzie następująco (na pierwszej wizycie miałam tylko badanie wewnętrzne ginekologiczne z potwierdzeniem ciąży): na drugiej wizycie pierwsze usg i skierowanie na podstawowe badania i założenie karty ciąży. Jeżeli nie da mi skierowania sama się upomnę. Na szczęście to będzie druga i ostatnia wizyta u tego lekarza. Mam zamiar iść prywatnie, bo w naszym mieście jest tak że jak nie dasz w łapę to na nic nie możesz liczyć. Tylko idąc prywatnie można liczyć na poradę i opiekę no i pomoc przy porodzie. Niby nie takie małe miasto, a kobiety uciekają stąd rodzić do innych mniejszych szpitali w okolicznych miastach. Moje pierwsze usg dopiero za 2 tygodnie (we wtorek).
-
ja będę miała pierwsze usg dopiero za dwa tygodnie - dziwnie co? na badania lekarz dawał wam skierowanie czy powiedział że same musicie zrobić?
-
mi z rybek wchodzi tylko tuńczyk z puszki. Na szczęście mdłości przeszły dzisiaj firmę zamykam wcześniej i lecę na zakupy staniki jakieś by mi się przydały bo ledwo się mieszczę w te które mam, no i może jakieś tuniczki ;)
-
Ja jestem za to przeziębiona i biorę syrop cebulowy domowej roboty straszne paskudztwo :/ Ale tak sobie myślę żeby iść do lekarza bo mi nie przechodzi a kaszel taki że płuca wypluwam, boję się żeby to krewetce nie zaszkodziło. Na ból głowy nie można brać etopiryny. Można Apap - pół tabletki jeżeli nie przejdzie następne pół, jeżeli i to nie pomoże można ratować się już tylko domowymi sposobami: amol na skronie, zimne okłady na czoło, skronie można też pocierać lodem, dużo pić, woda, szklanka meliski lub słaba kawa - na każdego działa co innego, i dużo odpoczynku i jeszcze trzeba szamać dużo magnezu (kasza gryczana, kakao, banany, muesli), bo jego niedobór powoduje właśnie tzw. ból napięciowy. Do tego masuj twarz i wietrz często mieszkanie - powinno pomóc
-
zgadzam się dziewczyny :) każdy ma swoje racje, jednego możemy być pewne: wszystkie chcemy dla naszych dzieciątek jak najlepiej i każda z nas ma na to swój własny, najlepszy sposób :) ciri dobrze to ujęłaś, ja też muszę wrócić do pracy dla własnego komfortu psychicznego, ponieważ źle na mnie działa ciągłe siedzenie w domu. Ja to już po kilku dniach w domu walę głową w ścianę Stać mnie na to aby siedzieć w domu, ale nie chcę też marnować pieniążków, bo wiem że mogłabym za nie coś kupić do domu albo zaplanować fajny wyjazd
-
oczywiście jest legalne pod warunkiem że niania się na to zgodzi - musi wiedzieć że mamy w domu kamerkę, z ukrycia nie wolno tego robić. Mi się niania bardzo opłaca, bo niania weźmie mniej niż osoba która będzie mnie zastępowała w pracy. Na dłuższą metę bym tak nie pociągnęła bo musiałabym zamknąć firmę, za duże koszta utrzymania.
-
to ja bym nigdy nie mogła mieć dzieci, oczywiście, szkoda zostawiać dziecko z obcą osobą, ale mnie kamera przekonuje, cały czas będę mogła je obserwować w małych okienku w moim laptopie, więc krzywda mu się nie stanie, i w każdej chwili będę mogła na chwilę zamknąć firmę i pojechać do domku bo nikt na mnie nie nakrzyczy :) - to 5 minut drogi autkiem. Mam trochę inne podejście do wychowania, już mamy małą różnicę światopoglądową :) hehe tak jest że ile osób tyle zdań na jakiś temat :) Gdyby Państwo proponowało jakieś rozsądne pieniądze za macierzyńskie zostałabym dłużej, ale wiadomo za 200 zł miesięcznie (tyle będę dostawała) nawet pampersów i zasypki nie kupię, nie mówiąc już o całej reszcie. Ja chcę być w domu do czasu aż dziecko skończy 5,5 miesiąca (więc o miesiąc sobie przedłużę moje macierzyńskie), np. moja koleżanka nie ma tego komfortu i musi wracać do pracy już po 4,5 miesiąca, dziecko też zostanie z nianią. Takie mamy czasy że tylko bogu dziękować że jest i praca i własne mieszkanie i nie ma kredytu:) A ja mam taki charakter że nie mogę w miejscu usiedzieć Ostatnio musiałam zrobić sobie 2 dni wolnego i przeleżałam je w domciu pod kołdrą i podwójnie się z tej bezczynności rozchorowałam. Dla mnie musi się dużo dziać :) Praca, podróże, wyjazdy :) Może to śmieszne bo jeszcze maluszka nie ma a ja już myślę o tym jaką chustę/nosidełko mu kupić aby dobrze mu było zwiedzać świat na plecach mamy i taty :) już w moim brzuszku fasolka dużo podróżuje, heh co ma zrobić skoro ma taką mamę niedobrą
-
przy pierwszym dziecku to 16 tygodni - czyli w moim przypadku :/ tyle że na to nie patrzę bo mam swoją działalność. No trochę spieszno :) Na czas mojej nieobecności muszę zatrudnić kogoś kto mnie zastąpi - a wiadomo to duży wydatek już nawet na minimalną krajową muszę wyłożyć 1700 zł :/ - a i tak wszystko co do tej pory robiłam dalej będę musiała robić: przelewy, papierkowa robota, zlecenia - tylko do biura nie będę musiała chodzić zbyt często. Dzidzi nie mam z kim zostawić będę musiała mieć nianię, myślałam o założeniu kamerki w domu żeby cały czas widzieć co się dzieje z dzieciaczkiem w domu - niania będzie obca a tyle się teraz słyszy o nich złego więc wolę mieć nadzór nad maleństwem.
-
dziewczyny jak długo macie zamiar zostać w domu po porodzie? Ja bym chciała od razu wracać do firmy! strasznie nie lubię siedzieć w domu sama - mąż cały czas pracuje, dzisiaj też jedzie na szkolenie na szczęście to tylko dwa dni, ale ciężko mi bez niego wytrzymać :(
-
szara_kasiuleńka82Witaj Zabolek, dopiero mam chwilę oddechu i mogłam wejść na forum Ja tam się wcale nie obraziłam, nawet chyba trochę się uspokoiłam jak przeczytałam twój post. Wiem że najgorszy w moim przypadku stres, a niestety ostatnio mi go nie brakuje, ale jestem dobrej myśli. Nie mogę doczekać się I usg kiedy w końcu zobaczę moją malutką "krewetkę". Jak Ty kochana dasz radę wytrzymać do 12 tyg?? A tak na marginesie to sama mam zamiar iść niedługo do fryzjera na farbowanie moich megaaa odrostów i nie wydaje mi się żeby to jakoś miało zaszkodzić. Z tego co czytałam to nie zaleca się farbowania (w I trym) nie z uwagi na szkodliwość tylko dlatego że zapach może powodować mdłości u mamusi. Więc July nie przejmuj się, ja w zeszłym miesiącu też nieźle balowałam... Po obiedzie u teściowej ledwo się dziś ruszam... (na szczęscie waga w miejscu) ja pofarbowałam włosy tydzień temu :) ważne żeby nie wdychać amoniaku, więc najlepiej kupić farbę bez amoniaku, albo maseczkę na twarz i wietrzyć mieszkanie :) MaĆka - ja mam skończone 23 latka, co prawda dzidzia planowana, ale stresa mam strasznego :) najpierw wielka radość a teraz i trochę strachu że przecież wszystko się zmieni :) ale nie mam zamiaru z niczego rezygnować, dużo podróżuję i dalej będę podróżowała z dzidzią w plecaku a z zachcianek to owszem mam na cheesburgera z McDonaldu :) chyba dzisiaj specjalnie pojadę kupić po pracy :)
-
ja się przeziębiłam :( do tego siedzę w pracy i od dłuższego czasu zbiera mi się na pawika :( jakbym zwymiotowała to chociaż by mi ulżyło ...
-
dobra dziewczyny podawać terminy :) mam nadzieję że mi się uda powpisywać :) Nie było mnie bo miałam urwanie głowy w pracy :( Ale już jest troszkę luźniej :) Co do mojego egzaminu na prawko: zdałam za 1 razem hurra! chociaż myślałam już że nie pójdę bo przed egzaminem pawiałam :/ Ale udało się dzidzia daje siłę Dzisiaj byłam u lekarza, potwierdził ciążę i zapisał na USG - dopiero za 3 tygodnie - takie są u nas terminy :/
-
dziewuchy ja to mam takie mdłości że szok - zanim coś zjem idę do sklepu, patrzę na produkty i zastanawiam się po zjedzeniu czego nie puszczę pawika, już na samą myśl o niektórych produktach robi m się niedobrze. Teraz jestem na diecie bułkowo - serko topiono - pomidorowej: taka kanapka mi ładnie weszła do brzuchola :) Mi też się nie chce uczyć, w sobotę mam egzamin na prawko (w moim wieku!) późno się do tego zabrałam dobrze że nie za późno :)
-
żanet - ja przez pierwsze dni piłam tylko soki i wodę źródlaną, jadłam owoce, zdrowe obiadki, nie piłam kawy i herbaty ani słodzonych, napojów gazowanych. Teraz mi się to dbanie o siebie znudziło wczoraj wypiłam butelkę mojej ulubionej żółtej oranżady Helena tak mi się chciało że nie mogłam się powstrzymać, no a dzisiaj skusiłam się na małą filiżankę słabiutkiej kawy Pamiętaj żeby nie jeść surowizny (sushi, tatar itp.), serów pleśniowych (ze wzgl. na bakterie listeria), nie pić alko %%% i nie palić papierosów, do tego łykaj kwas foliowy, lub witaminy (ja biorę Vita-min Plus Mama) pozdrawiam i gratuluję :)
-
śliczne kociaki! :) bardzo chcę zatrzymać mojego łobuza mam nadzieję że wasze rady pomogą od dziś wprowadzam je w życie żeby nie tracić czasu! Zawsze bardzo chciałam mieć kota - zostało mi tak jeszcze z dzieciństwa gdy sąsiad znalazł na strychu kotka porzuconego przez matkę - miałam wtedy jakieś 12 lat. Pamiętam że sama pobiegłam do apteki po strzykawki i smoczki do mleka. Wykarmiłam go sama, kociak dorósł i miał się świetnie. Jednak pewnego dnia po prostu zniknął, strasznie to przeżyłam, dlatego teraz zrobię wszystko żeby kotek został :)
-
Yvone - mój kocur kompletnie nie reaguje na klapsy, nie czuje ich, nawet pozycji nie zmieni ani okiem nie mrugnie :) na krzyk też nie reaguje, podobni jest gdy go strofuję, lub zdejmuję z blatu: zawsze gdy gotuję kot wskakuje na blat i chodzi po płycie indukcyjnej wsadzając nos do garnków, biorę go wtedy na ręce, zdejmuję z blatu i odkładam kocurra na podłogę, 5 sekund i kot jest z powrotem na blacie, sytuacja powtarza się z 6 razy i w efekcie muszę kota zamknąć w innym pokoju - dlatego pomyślałam że pomysł ze spryskiwaczem jest genialny!
-
to zdjęcia kocurka sprzed 3 miesięcy - teraz wygląda już nieco doroślej :)
-
marzen@Koralowa myślę, że jesteś nieco niesprawiedliwa. W wielu postach masz napisane co zrobic z kotem, jak się z nim bawić, o kastracji też jest. A większość "obrońców praw zwierząt" jak to nazwałaś oburzyła się raczej postem, który napisała Oby Laura. Ty piszesz tylko, że kat jest "agresywny", bo strąca kwiatki i wspina sie po firankach. Koty mają to do siebie, że trzeba się nimi zajmować. Jesli kot skacze na ciebie, to znaczy, że chce sie bawic a nie jest agresywny. Chyba, że został wychowany na agresywnego. Agresywne psy też z nieba nie spadaja. Większość tych "agresywnych", które znam stało się takie za sprawą swoich właścicieli. Na rozładowanie energii pomaga - jeszcze raz to napiszę - intensywna zabawa z kotem (wystarczy kawałek papieru na sznurku- można go tez zawiesić gdzieś w domu - kot sam będzie podchodził i się bawił, kulka do rzucania, piłki do pingponga, myszka nakręcana, myszka na "wędce") - pomysłow jest tysiąc, trzeba tylko chcieć. Mozesz też chodzic z kotem na spacery, wtedy też się zmęczy. Im młodszy kot tym więcej ma energii do zabawy - to przeciez normalne. jest dużo racji w tym co napisałaś, kotek ma zabawki, ale kupię mu ich więcej. A co do wychowania raczej nie sądzę aby to była moja wina. Kocurka wzięliśmy za wsi był bardzo biedniutki, wydałam krocie na weterynarza aby przeżył - udało się i został z nami :) wyrósł na łobuza chyba po prostu :/
-
YvoneKoralowa a jak Wy sopedzacie z nim czas? bawicie sie z nim? może on tak po prostu sie bawi i trzeba zapewnić mu inne rozładowanie energii, która posiada. bo z tego co piszesz to młody kociaczek. a spróbuj mieć pod ręką spryskiwacz z wodą i jeśli robi coś co nie powinnien to deilkatnie go tym spryskiwaczem spryskać- będzie mu się to źle kojarzyło. pamiętaj jednak , ze nie będzie to od razu. potrzeba przy tym cierpliwości i konsekwencji, ale rezultaty zanim pojawi sie dzieciątko moga być widoczne. moje sierściuszki uwielbiają biegać za zwykłą kulką z papieru, lubią kiedy zaczynam sie z nimi niby gonić, nawet zwykły sznureczek, do któregho moga podskakiwać jest rewelacyjną zabawą. a po tak intensywnej zabawie nie chodzą już i nie rozrabiaja tylko kładą się spać. masz jeszcze sporo czasu. ucz kotka, "wymęczaj" go zabawą, a zobaczysz jak sie będziesz zachowywał. a może jak urodzi się dziecko on w ogóle nie będzie zainteresowany, awręcz będzie omijał dziecko szerokim łukiem. no i spróbuj z kastracją, wtedy większość kotów faktycznie robi się mniej ruchliwa i na pewno mniej agrsywna. pozdrawiam:) to świetny pomysł z tym spryskiwaczem - bo kotek na klapsy nie reaguje - zachowuje się zupełnie jakby nic nie czuł - troszkę to dziwne, ale taka już z niego nieczuła bestia. Spróbuję i dam znać jakie efekty :)
-
A mnie brzuch bolał do połowy 5 tyg. - teraz na jego miejscu pojawiły się mdłości, drażni mnie zapach kiełbasy, grapefruitów i ogórków kiszonych, jem prawie same jabłka - tylko po nich udaje mi się opanować mdłości. Mam przeczucie że będzie dziewczynka, ale mój małż chciałby chłopaczka, natomiast jeżeli chodzi o moje preferencje odnośnie płci to jest mi to obojętne :) mojego męża prawie w domu nie ma niestety więc nie mogę liczyć na pomoc w domu z jego strony, ale jakoś daję radę: praca-zakupy-dom i tak w kółko ;) chociaż ostatnio troszkę więcej zaczęłam się lenić :) a co tam wolno mi hehe
-
zabolek super ! tylko pozazdrościć takiego szpitala. U nas niedawno była spora modernizacja ze środków unijnych więc też nie jest źle - oddział jest nowoczesny, ale o basenie, czy o porodach w wodzie mogę pomarzyć :( wyczytalam jednak że możliwy jest tu poród w pozycji wertykalnej - a to co za czort ? mychakota tulam i życzę ustania mdłości swoją drogą... mnie też coś bierze na pawika chociaż tylko jabłko dzisiaj zjadłam
-
jestem :) to był weekend u rodziców mojego małża na wsi :) odpoczęłam, poleżałam, nawet na neta mi się nie chciało wchodzić tak mi dobrze było My troszkę poczekaliśmy, a teraz zaczęliśmy już mówić powolutku wszystkim bo doszliśmy do wniosku, że przynajmniej skończą się pytania: "a kiedy u was?" a w razie kłopotów - rodzinka wesprze na duchu :) Moje samopoczucie jest całkiem całkiem, tylko leżąc plackiem w domu łapię doła i mam potworne mdłości- ale to chyba z samotności, teraz w pracy jest dobrze mimo przeziębienia - kurcze no, akurat teraz gdy nie mogę brać leków :/ Wychodzi na to że energia mi wraca w pracy :) A z nowinek: dzisiaj mój małż oznajmił że chce być obecny przy porodzie (SZOK!) chłopina robi się zielony i wymiotuje gdy tylko pomyśli o kupce lub siuśkach niemowlaka, a chce być przy porodzie ! ciekawe jak to przetrzyma ! haha ale to chyba dobrze, niech wie jaką ma dzielną żonkę ! :) Jak tam u was w kwestii rodzinnych porodów? Słyszałam ostatnio że towarzyszyć nam może np. mama albo koleżanka - nie musi to być mąż, i w przypadku zdecydowania się na poród rodzinny dostaniemy oddzielną salę - komfort - więc chyba warto to przemyśleć ;)
-
widzę że temat nie został dobrze zrozumiany gdyż podkreślam to raz jeszcze: to nie jest zwyczajny kot, jest on bowiem BARDZO AGRESYWNY. Dom dosłownie demoluje, codziennie wysypuje ziemie z kwiatów, mniej więcej raz w tygodniu zrzuca doniczkę, pobił nam wszystkie wazony jakie mieliśmy, zrywa firanki i zasłony - prawie codziennie i rzuca się na mnie z pazurami i zębami (np. na twarz gdy leżę) już nie raz byłam przez niego podrapana na twarzy. Wyobraźmy sobie taką sytuację: na chwilkę poszłam do łazienki, zapomniałam o zamknięciu drzwi, kot wszedł do pokoju i uszkodził pazurami dziecku oczko (kot ma w zwyczaju skakać i atakować agresywnie wszystko co się poruszy - to u niego normalne. Ja odruchowo oczy zamykam - dziecko nie ma tego odruchu). I czyja to będzie wina? oczywiście że moja, bo nie zapewniłam dziecku dostatecznej opieki. Oczekuje na rady: co zrobić z bardzo agresywnym kotem, konkretne rady, czy jest szansa aby spokorniał jeżeli tak to co robić i jak go uczyć? Jeżeli nic nie poskutkuje będę musiała go oddać - jednak na pewno kotek nie wyląduje w schronisku, ale w bezpiecznym miejscu np. u rodziców na wsi. Obawiam się, że powodem jego zachowania jest brak przestrzeni, kot tęskni za wolnością, wdrapywaniem się po drzewach i łapaniem muszek ;) może dlatego jest agresywny? i nie chodzi też o to że kot mi się znudził i demoluje dom - niech sobie demoluje - posprzątam, wazony i firanki kupię nowe - nie ma problemu - tyle czasu z nim wytrzymałam i nie miałam zamiaru go oddawać. Chodzi o bezpieczeństwo dziecka. Tyle jednak się słyszy o agresywnych psach które zagryzły albo pogryzły dzieci, kot to co innego jest mniej niebezpieczny ale to też dzikie zwierze zwłaszcza tak agresywny kot może zrobić krzywdę maleństwu. I nie chcę słuchać obrońców praw zwierząt, bo od razu zostałam zaatakowana, a nikt nie dał mi rady jak go uczyć :(
-
ja sobie w weekend polerze :) nareszcie! :)
-
na razie próbuję kocura uczyć dobrych manier - póki co bez rezultatu - niestety. Kocur niestety staje się coraz bardziej agresywny w miarę jak dojrzewa i mówiąc szczerze nie spotkałam się jeszcze z takim kotem. Np. dzisiaj rano zastałam w salonie pobojowisko: wysypaną ziemię, kwiat zrzucony z parapetu, ślady kocich łapek na wszystkich blatach kuchennych (kocur wchodzi do brodzika i potem mokrymi łapkami wyrzuca ziemię z doniczek i brudzi ściany). Poza tym wczoraj gdy wieczorem leżałam na łóżku oglądając tv kot dosłownie rzucił mi się na twarz... dziś mam małą pamiątkę na nosie ;) wiem że mi dużej krzywdy nie wyrządzi, ale co z dzieckiem? Żal mi go oddawać mimo wszystko, będę próbowała uczyć go dalej i tłumaczyć... ale to naprawdę wyjątkowy kocur