Skocz do zawartości
Forum

Koralowa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Koralowa

  1. mi się wydaje że u mnie będzie następująco (na pierwszej wizycie miałam tylko badanie wewnętrzne ginekologiczne z potwierdzeniem ciąży): na drugiej wizycie pierwsze usg i skierowanie na podstawowe badania i założenie karty ciąży. Jeżeli nie da mi skierowania sama się upomnę. Na szczęście to będzie druga i ostatnia wizyta u tego lekarza. Mam zamiar iść prywatnie, bo w naszym mieście jest tak że jak nie dasz w łapę to na nic nie możesz liczyć. Tylko idąc prywatnie można liczyć na poradę i opiekę no i pomoc przy porodzie. Niby nie takie małe miasto, a kobiety uciekają stąd rodzić do innych mniejszych szpitali w okolicznych miastach. Moje pierwsze usg dopiero za 2 tygodnie (we wtorek).
  2. ja będę miała pierwsze usg dopiero za dwa tygodnie - dziwnie co? na badania lekarz dawał wam skierowanie czy powiedział że same musicie zrobić?
  3. mi z rybek wchodzi tylko tuńczyk z puszki. Na szczęście mdłości przeszły dzisiaj firmę zamykam wcześniej i lecę na zakupy staniki jakieś by mi się przydały bo ledwo się mieszczę w te które mam, no i może jakieś tuniczki ;)
  4. Ja jestem za to przeziębiona i biorę syrop cebulowy domowej roboty straszne paskudztwo :/ Ale tak sobie myślę żeby iść do lekarza bo mi nie przechodzi a kaszel taki że płuca wypluwam, boję się żeby to krewetce nie zaszkodziło. Na ból głowy nie można brać etopiryny. Można Apap - pół tabletki jeżeli nie przejdzie następne pół, jeżeli i to nie pomoże można ratować się już tylko domowymi sposobami: amol na skronie, zimne okłady na czoło, skronie można też pocierać lodem, dużo pić, woda, szklanka meliski lub słaba kawa - na każdego działa co innego, i dużo odpoczynku i jeszcze trzeba szamać dużo magnezu (kasza gryczana, kakao, banany, muesli), bo jego niedobór powoduje właśnie tzw. ból napięciowy. Do tego masuj twarz i wietrz często mieszkanie - powinno pomóc
  5. zgadzam się dziewczyny :) każdy ma swoje racje, jednego możemy być pewne: wszystkie chcemy dla naszych dzieciątek jak najlepiej i każda z nas ma na to swój własny, najlepszy sposób :) ciri dobrze to ujęłaś, ja też muszę wrócić do pracy dla własnego komfortu psychicznego, ponieważ źle na mnie działa ciągłe siedzenie w domu. Ja to już po kilku dniach w domu walę głową w ścianę Stać mnie na to aby siedzieć w domu, ale nie chcę też marnować pieniążków, bo wiem że mogłabym za nie coś kupić do domu albo zaplanować fajny wyjazd
  6. oczywiście jest legalne pod warunkiem że niania się na to zgodzi - musi wiedzieć że mamy w domu kamerkę, z ukrycia nie wolno tego robić. Mi się niania bardzo opłaca, bo niania weźmie mniej niż osoba która będzie mnie zastępowała w pracy. Na dłuższą metę bym tak nie pociągnęła bo musiałabym zamknąć firmę, za duże koszta utrzymania.
  7. to ja bym nigdy nie mogła mieć dzieci, oczywiście, szkoda zostawiać dziecko z obcą osobą, ale mnie kamera przekonuje, cały czas będę mogła je obserwować w małych okienku w moim laptopie, więc krzywda mu się nie stanie, i w każdej chwili będę mogła na chwilę zamknąć firmę i pojechać do domku bo nikt na mnie nie nakrzyczy :) - to 5 minut drogi autkiem. Mam trochę inne podejście do wychowania, już mamy małą różnicę światopoglądową :) hehe tak jest że ile osób tyle zdań na jakiś temat :) Gdyby Państwo proponowało jakieś rozsądne pieniądze za macierzyńskie zostałabym dłużej, ale wiadomo za 200 zł miesięcznie (tyle będę dostawała) nawet pampersów i zasypki nie kupię, nie mówiąc już o całej reszcie. Ja chcę być w domu do czasu aż dziecko skończy 5,5 miesiąca (więc o miesiąc sobie przedłużę moje macierzyńskie), np. moja koleżanka nie ma tego komfortu i musi wracać do pracy już po 4,5 miesiąca, dziecko też zostanie z nianią. Takie mamy czasy że tylko bogu dziękować że jest i praca i własne mieszkanie i nie ma kredytu:) A ja mam taki charakter że nie mogę w miejscu usiedzieć Ostatnio musiałam zrobić sobie 2 dni wolnego i przeleżałam je w domciu pod kołdrą i podwójnie się z tej bezczynności rozchorowałam. Dla mnie musi się dużo dziać :) Praca, podróże, wyjazdy :) Może to śmieszne bo jeszcze maluszka nie ma a ja już myślę o tym jaką chustę/nosidełko mu kupić aby dobrze mu było zwiedzać świat na plecach mamy i taty :) już w moim brzuszku fasolka dużo podróżuje, heh co ma zrobić skoro ma taką mamę niedobrą
  8. przy pierwszym dziecku to 16 tygodni - czyli w moim przypadku :/ tyle że na to nie patrzę bo mam swoją działalność. No trochę spieszno :) Na czas mojej nieobecności muszę zatrudnić kogoś kto mnie zastąpi - a wiadomo to duży wydatek już nawet na minimalną krajową muszę wyłożyć 1700 zł :/ - a i tak wszystko co do tej pory robiłam dalej będę musiała robić: przelewy, papierkowa robota, zlecenia - tylko do biura nie będę musiała chodzić zbyt często. Dzidzi nie mam z kim zostawić będę musiała mieć nianię, myślałam o założeniu kamerki w domu żeby cały czas widzieć co się dzieje z dzieciaczkiem w domu - niania będzie obca a tyle się teraz słyszy o nich złego więc wolę mieć nadzór nad maleństwem.
  9. dziewczyny jak długo macie zamiar zostać w domu po porodzie? Ja bym chciała od razu wracać do firmy! strasznie nie lubię siedzieć w domu sama - mąż cały czas pracuje, dzisiaj też jedzie na szkolenie na szczęście to tylko dwa dni, ale ciężko mi bez niego wytrzymać :(
  10. szara_kasiuleńka82Witaj Zabolek, dopiero mam chwilę oddechu i mogłam wejść na forum Ja tam się wcale nie obraziłam, nawet chyba trochę się uspokoiłam jak przeczytałam twój post. Wiem że najgorszy w moim przypadku stres, a niestety ostatnio mi go nie brakuje, ale jestem dobrej myśli. Nie mogę doczekać się I usg kiedy w końcu zobaczę moją malutką "krewetkę". Jak Ty kochana dasz radę wytrzymać do 12 tyg?? A tak na marginesie to sama mam zamiar iść niedługo do fryzjera na farbowanie moich megaaa odrostów i nie wydaje mi się żeby to jakoś miało zaszkodzić. Z tego co czytałam to nie zaleca się farbowania (w I trym) nie z uwagi na szkodliwość tylko dlatego że zapach może powodować mdłości u mamusi. Więc July nie przejmuj się, ja w zeszłym miesiącu też nieźle balowałam... Po obiedzie u teściowej ledwo się dziś ruszam... (na szczęscie waga w miejscu) ja pofarbowałam włosy tydzień temu :) ważne żeby nie wdychać amoniaku, więc najlepiej kupić farbę bez amoniaku, albo maseczkę na twarz i wietrzyć mieszkanie :) MaĆka - ja mam skończone 23 latka, co prawda dzidzia planowana, ale stresa mam strasznego :) najpierw wielka radość a teraz i trochę strachu że przecież wszystko się zmieni :) ale nie mam zamiaru z niczego rezygnować, dużo podróżuję i dalej będę podróżowała z dzidzią w plecaku a z zachcianek to owszem mam na cheesburgera z McDonaldu :) chyba dzisiaj specjalnie pojadę kupić po pracy :)
  11. ja się przeziębiłam :( do tego siedzę w pracy i od dłuższego czasu zbiera mi się na pawika :( jakbym zwymiotowała to chociaż by mi ulżyło ...
  12. dobra dziewczyny podawać terminy :) mam nadzieję że mi się uda powpisywać :) Nie było mnie bo miałam urwanie głowy w pracy :( Ale już jest troszkę luźniej :) Co do mojego egzaminu na prawko: zdałam za 1 razem hurra! chociaż myślałam już że nie pójdę bo przed egzaminem pawiałam :/ Ale udało się dzidzia daje siłę Dzisiaj byłam u lekarza, potwierdził ciążę i zapisał na USG - dopiero za 3 tygodnie - takie są u nas terminy :/
  13. dziewuchy ja to mam takie mdłości że szok - zanim coś zjem idę do sklepu, patrzę na produkty i zastanawiam się po zjedzeniu czego nie puszczę pawika, już na samą myśl o niektórych produktach robi m się niedobrze. Teraz jestem na diecie bułkowo - serko topiono - pomidorowej: taka kanapka mi ładnie weszła do brzuchola :) Mi też się nie chce uczyć, w sobotę mam egzamin na prawko (w moim wieku!) późno się do tego zabrałam dobrze że nie za późno :)
  14. żanet - ja przez pierwsze dni piłam tylko soki i wodę źródlaną, jadłam owoce, zdrowe obiadki, nie piłam kawy i herbaty ani słodzonych, napojów gazowanych. Teraz mi się to dbanie o siebie znudziło wczoraj wypiłam butelkę mojej ulubionej żółtej oranżady Helena tak mi się chciało że nie mogłam się powstrzymać, no a dzisiaj skusiłam się na małą filiżankę słabiutkiej kawy Pamiętaj żeby nie jeść surowizny (sushi, tatar itp.), serów pleśniowych (ze wzgl. na bakterie listeria), nie pić alko %%% i nie palić papierosów, do tego łykaj kwas foliowy, lub witaminy (ja biorę Vita-min Plus Mama) pozdrawiam i gratuluję :)
  15. śliczne kociaki! :) bardzo chcę zatrzymać mojego łobuza mam nadzieję że wasze rady pomogą od dziś wprowadzam je w życie żeby nie tracić czasu! Zawsze bardzo chciałam mieć kota - zostało mi tak jeszcze z dzieciństwa gdy sąsiad znalazł na strychu kotka porzuconego przez matkę - miałam wtedy jakieś 12 lat. Pamiętam że sama pobiegłam do apteki po strzykawki i smoczki do mleka. Wykarmiłam go sama, kociak dorósł i miał się świetnie. Jednak pewnego dnia po prostu zniknął, strasznie to przeżyłam, dlatego teraz zrobię wszystko żeby kotek został :)
  16. Yvone - mój kocur kompletnie nie reaguje na klapsy, nie czuje ich, nawet pozycji nie zmieni ani okiem nie mrugnie :) na krzyk też nie reaguje, podobni jest gdy go strofuję, lub zdejmuję z blatu: zawsze gdy gotuję kot wskakuje na blat i chodzi po płycie indukcyjnej wsadzając nos do garnków, biorę go wtedy na ręce, zdejmuję z blatu i odkładam kocurra na podłogę, 5 sekund i kot jest z powrotem na blacie, sytuacja powtarza się z 6 razy i w efekcie muszę kota zamknąć w innym pokoju - dlatego pomyślałam że pomysł ze spryskiwaczem jest genialny!
  17. to zdjęcia kocurka sprzed 3 miesięcy - teraz wygląda już nieco doroślej :)
  18. marzen@Koralowa myślę, że jesteś nieco niesprawiedliwa. W wielu postach masz napisane co zrobic z kotem, jak się z nim bawić, o kastracji też jest. A większość "obrońców praw zwierząt" jak to nazwałaś oburzyła się raczej postem, który napisała Oby Laura. Ty piszesz tylko, że kat jest "agresywny", bo strąca kwiatki i wspina sie po firankach. Koty mają to do siebie, że trzeba się nimi zajmować. Jesli kot skacze na ciebie, to znaczy, że chce sie bawic a nie jest agresywny. Chyba, że został wychowany na agresywnego. Agresywne psy też z nieba nie spadaja. Większość tych "agresywnych", które znam stało się takie za sprawą swoich właścicieli. Na rozładowanie energii pomaga - jeszcze raz to napiszę - intensywna zabawa z kotem (wystarczy kawałek papieru na sznurku- można go tez zawiesić gdzieś w domu - kot sam będzie podchodził i się bawił, kulka do rzucania, piłki do pingponga, myszka nakręcana, myszka na "wędce") - pomysłow jest tysiąc, trzeba tylko chcieć. Mozesz też chodzic z kotem na spacery, wtedy też się zmęczy. Im młodszy kot tym więcej ma energii do zabawy - to przeciez normalne. jest dużo racji w tym co napisałaś, kotek ma zabawki, ale kupię mu ich więcej. A co do wychowania raczej nie sądzę aby to była moja wina. Kocurka wzięliśmy za wsi był bardzo biedniutki, wydałam krocie na weterynarza aby przeżył - udało się i został z nami :) wyrósł na łobuza chyba po prostu :/
  19. YvoneKoralowa a jak Wy sopedzacie z nim czas? bawicie sie z nim? może on tak po prostu sie bawi i trzeba zapewnić mu inne rozładowanie energii, która posiada. bo z tego co piszesz to młody kociaczek. a spróbuj mieć pod ręką spryskiwacz z wodą i jeśli robi coś co nie powinnien to deilkatnie go tym spryskiwaczem spryskać- będzie mu się to źle kojarzyło. pamiętaj jednak , ze nie będzie to od razu. potrzeba przy tym cierpliwości i konsekwencji, ale rezultaty zanim pojawi sie dzieciątko moga być widoczne. moje sierściuszki uwielbiają biegać za zwykłą kulką z papieru, lubią kiedy zaczynam sie z nimi niby gonić, nawet zwykły sznureczek, do któregho moga podskakiwać jest rewelacyjną zabawą. a po tak intensywnej zabawie nie chodzą już i nie rozrabiaja tylko kładą się spać. masz jeszcze sporo czasu. ucz kotka, "wymęczaj" go zabawą, a zobaczysz jak sie będziesz zachowywał. a może jak urodzi się dziecko on w ogóle nie będzie zainteresowany, awręcz będzie omijał dziecko szerokim łukiem. no i spróbuj z kastracją, wtedy większość kotów faktycznie robi się mniej ruchliwa i na pewno mniej agrsywna. pozdrawiam:) to świetny pomysł z tym spryskiwaczem - bo kotek na klapsy nie reaguje - zachowuje się zupełnie jakby nic nie czuł - troszkę to dziwne, ale taka już z niego nieczuła bestia. Spróbuję i dam znać jakie efekty :)
  20. A mnie brzuch bolał do połowy 5 tyg. - teraz na jego miejscu pojawiły się mdłości, drażni mnie zapach kiełbasy, grapefruitów i ogórków kiszonych, jem prawie same jabłka - tylko po nich udaje mi się opanować mdłości. Mam przeczucie że będzie dziewczynka, ale mój małż chciałby chłopaczka, natomiast jeżeli chodzi o moje preferencje odnośnie płci to jest mi to obojętne :) mojego męża prawie w domu nie ma niestety więc nie mogę liczyć na pomoc w domu z jego strony, ale jakoś daję radę: praca-zakupy-dom i tak w kółko ;) chociaż ostatnio troszkę więcej zaczęłam się lenić :) a co tam wolno mi hehe
  21. zabolek super ! tylko pozazdrościć takiego szpitala. U nas niedawno była spora modernizacja ze środków unijnych więc też nie jest źle - oddział jest nowoczesny, ale o basenie, czy o porodach w wodzie mogę pomarzyć :( wyczytalam jednak że możliwy jest tu poród w pozycji wertykalnej - a to co za czort ? mychakota tulam i życzę ustania mdłości swoją drogą... mnie też coś bierze na pawika chociaż tylko jabłko dzisiaj zjadłam
  22. jestem :) to był weekend u rodziców mojego małża na wsi :) odpoczęłam, poleżałam, nawet na neta mi się nie chciało wchodzić tak mi dobrze było My troszkę poczekaliśmy, a teraz zaczęliśmy już mówić powolutku wszystkim bo doszliśmy do wniosku, że przynajmniej skończą się pytania: "a kiedy u was?" a w razie kłopotów - rodzinka wesprze na duchu :) Moje samopoczucie jest całkiem całkiem, tylko leżąc plackiem w domu łapię doła i mam potworne mdłości- ale to chyba z samotności, teraz w pracy jest dobrze mimo przeziębienia - kurcze no, akurat teraz gdy nie mogę brać leków :/ Wychodzi na to że energia mi wraca w pracy :) A z nowinek: dzisiaj mój małż oznajmił że chce być obecny przy porodzie (SZOK!) chłopina robi się zielony i wymiotuje gdy tylko pomyśli o kupce lub siuśkach niemowlaka, a chce być przy porodzie ! ciekawe jak to przetrzyma ! haha ale to chyba dobrze, niech wie jaką ma dzielną żonkę ! :) Jak tam u was w kwestii rodzinnych porodów? Słyszałam ostatnio że towarzyszyć nam może np. mama albo koleżanka - nie musi to być mąż, i w przypadku zdecydowania się na poród rodzinny dostaniemy oddzielną salę - komfort - więc chyba warto to przemyśleć ;)
  23. widzę że temat nie został dobrze zrozumiany gdyż podkreślam to raz jeszcze: to nie jest zwyczajny kot, jest on bowiem BARDZO AGRESYWNY. Dom dosłownie demoluje, codziennie wysypuje ziemie z kwiatów, mniej więcej raz w tygodniu zrzuca doniczkę, pobił nam wszystkie wazony jakie mieliśmy, zrywa firanki i zasłony - prawie codziennie i rzuca się na mnie z pazurami i zębami (np. na twarz gdy leżę) już nie raz byłam przez niego podrapana na twarzy. Wyobraźmy sobie taką sytuację: na chwilkę poszłam do łazienki, zapomniałam o zamknięciu drzwi, kot wszedł do pokoju i uszkodził pazurami dziecku oczko (kot ma w zwyczaju skakać i atakować agresywnie wszystko co się poruszy - to u niego normalne. Ja odruchowo oczy zamykam - dziecko nie ma tego odruchu). I czyja to będzie wina? oczywiście że moja, bo nie zapewniłam dziecku dostatecznej opieki. Oczekuje na rady: co zrobić z bardzo agresywnym kotem, konkretne rady, czy jest szansa aby spokorniał jeżeli tak to co robić i jak go uczyć? Jeżeli nic nie poskutkuje będę musiała go oddać - jednak na pewno kotek nie wyląduje w schronisku, ale w bezpiecznym miejscu np. u rodziców na wsi. Obawiam się, że powodem jego zachowania jest brak przestrzeni, kot tęskni za wolnością, wdrapywaniem się po drzewach i łapaniem muszek ;) może dlatego jest agresywny? i nie chodzi też o to że kot mi się znudził i demoluje dom - niech sobie demoluje - posprzątam, wazony i firanki kupię nowe - nie ma problemu - tyle czasu z nim wytrzymałam i nie miałam zamiaru go oddawać. Chodzi o bezpieczeństwo dziecka. Tyle jednak się słyszy o agresywnych psach które zagryzły albo pogryzły dzieci, kot to co innego jest mniej niebezpieczny ale to też dzikie zwierze zwłaszcza tak agresywny kot może zrobić krzywdę maleństwu. I nie chcę słuchać obrońców praw zwierząt, bo od razu zostałam zaatakowana, a nikt nie dał mi rady jak go uczyć :(
  24. ja sobie w weekend polerze :) nareszcie! :)
  25. na razie próbuję kocura uczyć dobrych manier - póki co bez rezultatu - niestety. Kocur niestety staje się coraz bardziej agresywny w miarę jak dojrzewa i mówiąc szczerze nie spotkałam się jeszcze z takim kotem. Np. dzisiaj rano zastałam w salonie pobojowisko: wysypaną ziemię, kwiat zrzucony z parapetu, ślady kocich łapek na wszystkich blatach kuchennych (kocur wchodzi do brodzika i potem mokrymi łapkami wyrzuca ziemię z doniczek i brudzi ściany). Poza tym wczoraj gdy wieczorem leżałam na łóżku oglądając tv kot dosłownie rzucił mi się na twarz... dziś mam małą pamiątkę na nosie ;) wiem że mi dużej krzywdy nie wyrządzi, ale co z dzieckiem? Żal mi go oddawać mimo wszystko, będę próbowała uczyć go dalej i tłumaczyć... ale to naprawdę wyjątkowy kocur
×
×
  • Dodaj nową pozycję...