-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez _EvaR_
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
BettyEvaR wszystkiego najlepszego dla Bartusia. Wybacz, ale nie zauważyłam. Zdziwiły mnie tylko czyjeś życzenia, więc sprawdziłam na pierwszej stronie, ale Monsound nie, Ciebie albo nie ma na pierwszej str albo przeoczyłam. Dziękujemy za życzenia, faktycznie nie ma nas na pierwszej stronie... Dołączyliśmy trochę później :)
-
Boję się chwalić, ale od 15 nie było kupki :) Mam nadzieję, że powoli zaczynamy z tego wychodzić:) I udało mi się wcisnąć w Bartka przez cały dzień 300 ml elektrolitów:) Cudaczek, Krówka 80 dziękujemy za życzenia, a wszystkim za trzymanie kciuków:) Chyba zaczynają pomagać, ale proszę trzymajcie jeszcze:) My i Ciocia doszliśmy już w weekend do siebie. Dwa dni i było już ok. Tylko Bartuś tak długo... Kurcze szczepiłam go na rota, a tu to cholerstwo i tak go dopadło, ale może dzięki szczepieniu jeszcze jesteśmy w domku... Flawia my kupujemy dla Bartka jajka od kurki zielononóżki, albo z wolnego wybiegu. Dla nas ściółkowe. Kapka, popieram żywność w jak najmniejszym stopniu przetworzoną, albo wcale - wtedy zawiera najwięcej odżywczych wartości:)
-
U nas nic się nie zmieniło... Wczoraj wylądowaliśmy w szpitalu bo Bartuś nawet picia odmówił, a rozwolnienie go nie opuszcza... Dziś to już 6 dzień i cały czas walczymy, żeby się nie odwodnił. Nie zatrzymali nas w szpitalu, bo Bartuś się nie odwodnił, mocz w porządku i zaczął pić w szpitalu. Jak do czwartku nie zacznie to przechodzić to z powrotem do szpitala... Biedny - mało je, picie wmuszam w niego co chwilę, a on na widok butelki chce uciekać:( Walczymy cały czas. Smecta nie zdała egzaminu, teraz mamy probiotyk w kropelkach, który ma pomóc pozbyć się tego. Właśnie dałam mu deser jagódkowy, bo podobno jagódki też pomagają i zobaczymy co dalej. Co do prywatnego forum, to dzięki, że powiedziałyście - bo nawet bym nie wiedziała:) Nie czytam go nawet, bo na ten mi czasu nie starcza. Co do zachowania Pbmarys - tym razem przemilczę, bo mam poważniejsze kłopoty, a poza tym nie chcę być pożarta żywcem :). Flawia, myślę, że doskonale zrozumiałaś o co mi chodziło, ale cieszę się, że mamy zażegnany konflikt. Co do pw, osoby, które do mnie napisały zrobiły to dlatego, żebyście ich nie zjadły tak jak mnie w pewnym momencie czy kiedyś Kapkę.... Dlatego też pewne posty, które wymagają jakiejś interwencji bo aż się o to prosi - zostają przemilczane i tym sposobem ja również zakładam różowe okulary i nic nie widzę:) Jest super :) Co do mleka krowiego to wszędzie, gdzie czytam na ten temat napisane jest, że zaleca się podanie go po 3 rż, dlatego, że zawiera zbyt wiele laktozy itp. Co innego przetwory w rozsądnych ilościach. Ja również będę podawać mm ile czasu będę mogła, bo uważam podobnie, a że jestem zwolennikiem zdrowego odżywiana i trochę na ten temat czytałam, to nie dam na razie Bartusiowi "mleka z krowy" :) Kapka - podoba mi się:) My żółtko jemy regularnie co drugi dzień z zupką warzywną, a w kolejny mięsiwo. Oczywiście teraz nic z tego, ale normalnie tak robimy. Kaszkę glutenową jemy codziennie o 12, nawet teraz... Dziękuję za pamięć, ale proszę jeszcze o kciuki, żebyśmy w końcu nie wylądowali w szpitalu.... Pozdrawiam
-
BettyEvaR nie pamiętam wcześniejszych postów, ale akurat z tego zacytowanego przez Ciebie trudno wywnioskować, czym podyktowana była przez Flawię chęć karmienia piersią - czy naciskami czy własną wolą. Owszem, wynika z niego, że walczy o pokarm, ale nie wiadomo czy całkiem z własnej woli... Wiesz Betty, myślę, że Tobie też by się przydało odświeżenie pamięci - zaczynając od lutego. A jeśli nie pamiętasz tych wpisów to proszę może lepiej nie komentuj, bo ja się przyczepiłam do postu Flawii, który komentował karmienie piersią i przyrównanie tej czynności do dojnej krowy (pomimo, że pisała o sobie, a karmiła zaledwie parę tygodni-jeśli tyle tego było), pamiętając jak Flawia walczyła o karmienie piersią i jak wszystkie dodawałyście jej otuchy pisząc o tym, że mm też jest w porządku. Więc proszę jeśli nie czytasz dokładnie o co chodzi to lepiej nic nie pisz. Ja nie neguję wyborów Flawii, ale jej wpajanie, że takie zdanie miała od początku - sorry, ale tak nie było i tego będę broniła. I jak napisałam wcześniej wystarczyło się przyznać do tego. Szkoda moich nerwów na tłumaczenie oczywistych kwestii......
-
Flawia ...Betty...radzę sobie calkiem ok..mały spi i je co ok 3 h i sam sie juz budzi ale mam problem z pokarmem znowu i jest na Bebilonie1 niestety:(((...wczoraj ściagnelam ledwo 30 ml z każdej piersi i mimo że jestem na ścislej diecie maly jest niespokojny po moim pokarmie z butelki i sie nim nie najad bo po godzince sie budzi.....cycka nie chce pociagnie z 10 razy i sie wścieka....ehhh...coś czuję że na butki będzie się chować.... .... Zwykle tego Flawia nie robię i zostawiłabym to bez komentarza jednak po Twoim ostatnim poście i wcześniejszych otrzymałam kilka wiadomości na pw z podziękowaniami za przypomnienie Ci o Twoich wcześniejszych wypowiedziach, bo nie tylko mnie to co napisałaś zezłościło. I może już nic nie dodawaj do tego bo się tylko coraz bardziej pogrążaszm i kłamiesz - rzeczywiście widać powyżej że byłaś bardzo naciskana i czułaś się z tym okropnie... Po prostu nim cokolwiek napiszesz to zastanów się nad tym i pamiętaj o czym pisałaś wcześniej....... Myślę, że teraz już możemy ostatecznie zakończyć ten temat bo nie ma tu już co dodawać. Co do Franka i rączek to faktycznie musisz być stanowcza, bo nikt Ci później nie pomoże. krowka80 czekam cały czas. Pijemy smectę od wczoraj wieczorem i od 9 jeszcze nie było kupki rozwolnieniowej, więc jest mała nadzieja :) Kapka problem polega na tym, że moje dziecko generalnie mało pije, ale jak na swoją chorobę to trochę więcej pije niż zazwyczaj. Robię wszystko, żeby się nie odwodnił i teraz czekamy na poprawę. Zobaczymy co będzie dalej bo nie wiem też czy do pracy mam iść czy nie i jak to wszystko pozałatwiać:( Dziękuję:)
-
Nie wiem co robić:( Ile może trwać biegunka i wymioty? Myślałam, że Bartusiowi zaczęło trochę przechodzić i spróbowałam dać mu dzić samej zupki jarzynowej, tej po 4 m-cu i nawet nie zdążył jej dojeść do końca jak wszystko zwymiotował (pediatra to już wczoraj mi kazał dać zupkę jarzynową:(), a później zrobiłam mu mleczko na 150 ml + 3 łyżki kleiku to przez 40 minut zjadł i od razu rozwolnienie:((( Rany, ile to może jeszcze trwać???? Czwartek, piątek, sobota i co dalej??? Przy tym oczywiście dobre samopoczucie, brak gorączki i jakichkolwiek innych objawów!!! Zapomniałabym dodać, że właśnie mojego męża rozłożyło na łopatki, bo tylko on jeden jeszcze nie wymiotował.......no i się zaczęło...........HELP
-
AgaNow3Ze Sebkiem bylismy dzis na pogotowiu i okazało sie że ma skręconą nogę,,,,, ale krzyku było....nawet nie chciał zrobic zdjecia nogi... bunt prawie 4 latko trwa nadal.. AgaNow3, ale udało Wam się opatrzyć jakoś tą nogę i wiecie co dokładnie jej jest? Współczuję Ci... Nawalczysz się kobieto o spokój:) Zyczymy szybkiego powrotu do sprawności nóżki.
-
Maja 84 Tak to napewno wirus jakiejś jelitówki, bo właśnie dziś Ciocia do mnie zadzwoniła, która opiekuje się Bartusiem jak pracujemy, że całą noc spędziła w najmniej przyjemnym miejscu w domu... Ja juz dobrze, ale Bartuś ma nadal rozwolnienie, choć chyba mniejsze trochę jak wczoraj, przynajmniej tak mi się wydaje... Właśnie śpi, a ja już ogarnęłam trochę mieszkanie i zmieniłam mu pościel i inne rzeczy, pranie, mycie podłogi itp. żeby pozbyć się tego cholerstwa i tak usiadłam na 15 minut odpocząć bo zaraz się obudzi to może coś zje:). Z Teściową to generalnie mamy chłodno-grzeczny kontakt i bardzo mi taki odpowiada. Chyba zrozumiała, że ma się nie narzucać swoją osobą i radami i tak jest ok. Nie będzie juz tak jak było, bo ja nie chcę - zbyt wiele słów powiedziała których jej nie zapomnę, a szczególnie takich, które kiedyś powiedziałam jej w przypływie potrzeby wygadania się, a później mi je wykrzyczała. Tym sposobem zamknęła sobie u mnie drzwi do "przyjaźni". Ja się już nią nie przejmuję, na szczęście razem nie mieszkamy i nie blisko :). Mój mąż też chyba nie tęskni za natręctwem swojej Mamy :)
-
Flawia, ja nie neguję wyboru formy karmienia, a to jak zmieniłaś zdanie przedstawiając zupełnie coś innego niż było (przynajmniej z tego co pisałaś). Absolutnie nie neguje tego jak kto karmi, ale to w jaki sposób się odnosi do tego bo to jest przykre ... Chodziło mi o przypomnienie Ci w jaki sposób reagowałaś na utratę pokarmu (co wtedy z Twoich wypowiedzi odczytać można było jako koniec świata), a teraz piszesz, że miałaś naciski itp. Mi naprawdę nie chodzi o dyskusję nad wyższością jednego mleka nad drugim bo tu chyba nie ma nad czym dyskutować, ale o to jak się wypowiadasz na przestrzeni paru miesięcy, bo jest to zmiana stanowiska o 180 stopni........ Nie chodzi mi o urażenie CIę, natomiast mi się zrobiło niesympatycznie czytając to co napisałaś i pamiętając to co pisałaś wcześniej...Wystarczyło napisać, że zmieniłaś w tej kwestii zdanie, a nie pisać, że Ty miałaś takie od początku - bo to właśnie chciałam Ci przypomnieć. Zakończmy ten temat bo zaczynamy się nie rozumieć....... Maja84 współczuję całej sytuacji ze szpitalem i po.... Majeczka i tak jest dzielna. U nas dzisiaj wymioty zamieniły się w biegunkę, ale byliśmy u lekarza i nic poza tym nie widać więc pewnie to jakiś wirus, tym bardziej, że i ja wczoraj wymiotowałam. Bartuś dziś nie chciał jeść, a jak zjadł z 50 ml mleka to zaraz biegunka..... Daję mu do picia probiotyki i przynajmniej dużo tego i wody pije jak na niego. Oby mi się tylko nie odwodnił bo i my wylądujemy w szpit...lu (żeby nie zapeszyć).A poza tym nic po nim nie widać poza tym, że jest trochę zmęczony i śpi 3 razy dziennie zamiast 2 razy. bella_gianna dziękujemy za życzenia zdrówka:)
-
Witam Was, U nas wczoraj był ciężki dzień. Najpierw Bartuś od rana wymiotował, mąż się źle czuł, a ja przyjechałam chora z pracy i też wymiotowałam. Dziś idziemy do lekarza bo nie wiem czy to się już skończyło czy to był początek czegoś innego....:( Poza tym wyszły nam kolejne 2 ząbki, czyli mam już 6 ząbalów:) Gratuluję zdanej teorii:) Pbmarys mój Bartuś urodził się 57 cm i w wieku 3 miesięcy nosił 68-74 ubranka,a z tego co pamiętam Twój Sylwinek był malutki i chudziutki, i zmieniałaś mu dietę - więc jest to jak najbardziej możliwe. Niektóre dzieci rodzą się i około 5kg i ponad 60 cm, albo szybko rosną, więc czasem można komuś przyznać rację. Flawia, ty też ostatnio napisałaś, że karmiąc piersią czułaś się jak dojna krowa, a przecież dokładnie pamiętam jak każdego dnia walczyłaś o pokarm..., przecież nikt nigdy Ci nie powiedział złego słowa to skąd ten sarkazm w stronę karmiących? Mój Bartek nie chciał piersi bo dostał butlę i następnym razem nikomu nie pozwolę nakarmić dziecka w szpitalu butlą... Ale pomimo tego, że był na sztucznym nadal uważam że mleko matki jest najwłaściwsze dla dziecka. MM jest robione na mleku krowim, a mleko krowie jest naodpowiedzniejsze dla krowy!!! Czasem nie ma innego wyjścia i całe szczęscie, że jest taka opcja, że można nim nakarmić dziecko, ale pokarm naturalny oprócz jedzenia zawiera jeszcze ciała odpornościowe i inne mikro i makro elementy itp. Strasznie nie lubię tego naszego polskiego "zapominania" i wypowiadania się w zupełnie innym tonie w zależności od tego jak nam zawieje wiatr w oczy........ Mój Bartuś też ciągle bije brawo i robi tany-tany przy jeździku jak gra muzyka :) Strasznie jestem wymęczona dziś, a po moim Bartku nic nie widać. On nie ma gorączki, ciągle się bawi i nawet jak wymiotuje to zaraz jest już ok i w ogóle po nim nie widać, że coś mu jest. Mieliśmy wczoraj pojechać na tą nocną pomoc lekarską, ale ja w ogóle nie miałam siły wstać z łóżka, a Bartuś już nam się wydawało, że jest ok. i o 23 znowu wymiotował..... Dziś zjadł rano klieik i odbiło mu się normalnie i nie wymiotował to może już będzie ok. Ja zjadłam rano owoce bo miałam na nie ochotę, a wczoraj nic nie jadłam. No zobaczymy co dalej będzie......
-
Kapkaależ statystyki na forum podniosłam ;)a teraz ogólnie co do forum to ja osobiście popieram forum dotychczasowe, a jak ktoś ma ochotę się wypłakać to zapraszamy na prv ;) poza tym głowa mnie boli dziś okrutnie- zjadłam pól paczki paracetamolu choć nie bardzo na mnie działa ale, że chyba będę kolejną która podejrzewa rodzeństwo dla pierworodnego to nie bede się paść innymi prochami. tak jak pisałąm wymiotuje od tygodnia bez wyrażnego powodu, ból brzucha okrutny ja niestety nie mam doświadczenia z ciążowymi objawami bo z Szymkiem nic mi nie dokuczało- jedynie nie lubiłam słodyczy, a to mega różnica w porównaniu do mojego życia z przed ciąży. poczekamy zobaczymy - troche mnie to przeraza ale nie na tyle żebym biegła po test. Szymek chodzi i pisałąm o tym w święta )chyba) z rzeczy o których nie pisałam to mamy kolejnego zęba- górna jedynka jakież było moje zaskoczenie jak wielką sztachetą jest górna jedynka w porównaniu do dolnych ;) tymczasem wybieram się do sypialni bo moje samopoczucie raczej się nie poprawia Buziaki dziewuszki i dzięki za zainteresowanie a i króweczko wybacz, że nie wytropiłam Twojego pytania o mnie ;) Czy coś mnie ominęło, kto jeszcze "dorobił" rodzeństwo ? :) Może pisałyście coś na tym prywatnym, ale ja nie wiem jak się tam dostać, poza tym, że zaproszenie zaakceptowałam :( Jestem również za tym, żeby tu pisać ogólnie, a jak jakieś smuteczki na priv :), choć nie koniecznie tylko na priv:). Ja tego forum często nie mam czasu poczytać, a dwóch to nie dam rady pewnie. Dopiero usiadłam od rana i zajęłam się jakimiś przyjemnościami. To szczyt wszystkiego:) Mam newsa, mój Bartolini dziś sam stanął w łóżeczku i był z siebie niesamowicie zadowolony, a co za tym idzie nie można go teraz zupełnie spuścić z oka. W przeciągu 1,5 tygodnia sam usiadł, zaczął raczkować i wstał, a wcześniej przez kilka tygodni czy ze 2 m-ce czołgał się:). Chyba mamy mega skok rozwojowy:) Pozdrawiam Was:)
-
cudaczek może i powinnam się cieszyć, ale jakoś łaski mi nie robił nie zwalniając mnie po macierzyńskim. Pracuję jako księgowa (od 11 lat), a tu ciężko o zastępstwo. Każdy ma swoją działkę, swoich klientów i wiecznie brakuje czasu na ogarnięcie wszystkiego, a tu właśnie trzeba ogarnąć jeszcze koniec roku w księgach i aż nie chce mi się myśleć ile teraz będzie roboty.......... AgaNow3 przykro, że Mały taki zastrosny o młodszego. Nie chcę się mądrzyć, ale wpadła mi do głowy myśl żebyś może zaangażowała starszego przy pielęgnacji młodszego, żeby on się poczuł ważny i odpowiedzialny za brata, może to coś pomoże..... Nie wiem o co chodzi, ale nie mogę od dwóch dni wkleić żadnego zdjęcia :(
-
EvaR Tak pomyslałam, że jego pomarańczowy nosek jest przez marchewkę. Co do pracy to ja narazie nie wyobrażam sobie zostawić mojej małej. Współczuję Ci. na pewno bardzo tęsknisz. A czemu od lutego będzie jeszcze dalej? U nas Sandra spędziła sylwester z nami bo obudziła się za 5 północ :) niestety tak się rozbudziła, że usnęła dopiero około 3. Noc była strasznie męcząca. Od lutego zmienia nam się siedziba, więc będę jeszcze dalej dojeżdżała. Mam już tego serdecznie dosyć. Nasz Sylwester wśród znajomych był bardzo spokojny, a o północy wycałowałam tylko wystające z łóżeczka małe stópki, żeby nie budzić ich właściciela :) No cóż Betty nie popcieszę Cię, bo nie należę do kobiet, które się cieszą z powrotu do pracy. Ja niestety nadal się nie pogodziłam z zostawianiem na tyle godzin mojego szczęścia... Może praca na 3/4 etatu by mnie trochę uspokoiła, ale niestety mój Szef nie chce o tym słyszeć..... pozdrawiam
-
cudaczekEvaR Witaj po dlugiej przerwie. Mam nadzieję, że będziesz miała czas aby częściej do nas zaglądać. Ślizne fotki. Twój Bartuś ma na zdjęciach pomarańczowy nosek. Śmiesznie wygląda:) Mam nadzieję, że nie zapeszysz sobie tym co napisałaś i twoj malutki nadal będzie bardzo grzeczniutki. A jak w pracy? Bartuś ma taki pomarańczowy nosek, to chyba od jedzenia słoiczków w których standardowym i podstawowym składnikiem jest marcheweczka:) On lubi czasem dać nam w kość, ale to jak się nie wyśpi po południu to wtedy chce żeby się z nim bawić, a tak w zasadzie cały dzień śmiga po podłodze i robi co chce (w granicach rozsądku - oczywiście). W pracy generalnie może trochę lepiej, jednak jak sobie pomyślę, że od lutego będzie jeszcze dalej, to mi się odechciewa wszystkiego. Niby się przyzwyczaiłam juz do pracy, ale mimo wszystko dalej bardzo tęsknie za swoim łobuziakiem :). Chciałabym móc nie pracować, albo dwa, trzy razy w tygodniu, ale się nie da, bo kasa jest potrzebna, a moja pensja jest podstawą :(. No cóż, trzeba się do tego przyzwyczaić :) AgaNow3 Ja też myślałam, że Bartuś nie będzie raczkował, bo skoro się nauczył przemieszczać to po co mu się uczyć raczkowania, ale zrobił nam niespodziankę tydzień temu. Poczekaj może i Twój synuś będzie raczkował, a jak nie, to przecież nie wszystkie dzieci raczkują. Tak jak pisałam bartek na razie raczkuje powoli, a jak mu się gdzieś śpieszy to rzuca się na brzuch i czołga się w mgnieniu oka :). Bądź cierpliwa:) A co Twój straszy synuś wyprawia, że jest terrorystą?
-
Witajcie Drogie Foremki w Nowym 2012 Roku:) Długo nie pisałam, bo nie bylo kiedy, a i zaległości narobiło mi się strasznie dużo w czytaniu:( Jednak moi panowie śpią właśnie, a ja skończyłam czytać wpisy. Bardzo dziękuję za zainteresowanie tym, które o mnie pytały:) W wielkim skrócie: Po kilku miesiącach czołgania się po podłodze ( w czym Bartuś doszedł do perfekcji) w pierwszy dzień Świąt moje dziecko samodzielnie usiadlo na dywanie, a dwa dni później zaczął powoli raczkować, choć jak chce nam uciec bądź gdzieś mu się śpieszy to od razu jest czołgistą. Ząbków mamy 4 (jedynki), a dwa następne już widać pod dziąsłami (górne dwójki), więc niedługo się przebiją. Co do spania, to Bartuś położony o 21 śpi do 8-9 rano, w ciągu dnia ma dwie drzemki godzinną i 2 godzinną. Kapiemy się codziennie dolewając jakiegoś płynu do wody i głowa też jest myta ze wględu na super chlapanie, przed którym głowa się nie schowa. Święta minęły spokojnie, bezpłciowo. Jemy nadal słoiczki, kaszki, kleiki itp., z własnymi obiadkami mam zamiar spróbować jak się ociepli i będzie więcej dnia. Na dziś chętnie próbuje wszystkiego co jest na talerzu rodziców, a rybka smakuje wyśmienicie. Pod choinkę dostał Bartuś "laptopa" od Chrzestnej, Misiaczka-Przytulaczka od nas, plastikowego bąka z piłkami od Dziadków i inne zabawki. Juz nie ma w domu miejsca. Ja pracy jeszcze nie zmieniłam, bo i ostatnio nie mam czasu na szukanie. Jestem ciągle zmęczona i śpiąca. Wszyscy nam mówią, że mamy złote dziecko, bo nie płacze prawie, jest grzeczny i wiecznie uśmiechnięty do wszystkich. I chyba to prawda, bo jak Was czytam to my nie mamy aż takich problemów ze spaniem, jedzeniem, marudzeniem itp. Ale czasem i moje dziecko ma różki:) Jak dam rączki to próbuje wstawać na nóżki. Z Sylwestra najbardziej podobały mu się balony, których kilka dostaliśmy do domu:), a byliśmy u znajomych:) Życzę Wam wiele cierpliwości w tym Nowym Roku, wielu pogodnych dni i aby Wasze problemy skończyły się wraz z końcem Starego Roku. Nie obiecuję, że będę często, ale będę się starała :) Pozdrawiam Was mocno i całuję maluszki, WSZYSTKIE :)
-
MonsoundEvaR gdybyś szukała innego masażysty, to mogę Ci polecić fizjoterapeutkę, która ma gabinet w Waszej przychodni w Michałowie. Kilka lat temu chodziłam do niej na zabiegi po kontuzji stawu skokowego, a później na masaże po wypadku. Delikatna i skuteczna babka. A co do męczących dojazdów do Warszawy... teraz to chyba pociąg i metro są najlepszymi opcjami:/ Jestes jeszcze na diecie mm? na mnie to chyba już nie działa:( Monsound, ja na razie nie szukam innego masażysty bo ten jest ok. Mam koleżankę fizjoterapeutkę i ona mi go poleciła. Dziękuję za pomoc, na pewno w razie czego poproszę Cię o namiary:) Pociąg na razie odpada, bo pochopnie kupiłam bilet kwartalny na 1 strefę tylko i do końca grudnia muszę jeźdzsić prywaciarzami, a metro to nie po mojej trasie bo jeźdżę na Saską Kępę i teraz nawet tramwaji nie ma przez remont Pragi:/. No cóż, to jest bardzo dobra mobilizacja do szukania pracy. Co do MM, to ja to traktuję jako sposób odżywiania się, więc odżywiam się tak od lipca 2009 roku, tyle, że w ciąży mcno sobie pozwoliłam na rzeczy których w ogóle nie jadłam i nie mogę teraz tego zgubić, choć 5 kilo schudłam, ale to kropla w morzy potrzeb.... Jeszcze 15 do zgubienia..... My właśnie przechodzimy pierwszy katarek, ale bez gorączki, więc o tyle dobrze. Noc z czwartku na piątek w ogóle nie przespana, ale dobrze, że nasz pediatra odbiera komórkę i udziela porad przez telefon:) i że są 24-godzinne apteki. Mąż też chory. Mój Bartuś waży 9350g i ma 75 cm, dwa zęy na dole i czterty kolejne na górze się pchają do wyjścia:/ Pozdrawiam Was mocno i ciepło w te chlodne dni:)
-
Mamy drugiego ząbka:):):), druga dolna jedyneczka:) Carrie, na rehabilitacji mam masaże, które są tak bolesne, że nie wyrabiam. Stąd te siniaki... Jutro ostatni raz idę a tu poprawy nie ma. Dostałam telefon do jakiejś innej masażystki, która ma mi niby pomóc i ewentualnie coś tam nastawić. Zobaczymy... Ta "przyjemność" ma kosztować 150 zł, ale jak ma mi pomóc to spróbuję. W końcu dziecko też jakoś muszę nosić i się nim zajmować, a jak kręgosłup nie domaga to muszę mu pomóc dla swojego i Małego dobra. Pozdrawiam :) A taki mamy fotelik :)
-
Cerrie Laurka jest taka śliczna, że chyba Bartka z nią umówię:) Przepiękne zdjęcia:) A modelka cudna. Ja już kończę drugi tydzień rehabilitacji, a poprawy jakoś nie odczuwam. Ciekawa jestem co dalej z tym zrobię.... Kręgosłup jak bolał tak boli i przejść nie chce. Masaże są tak bolesne, że mam siniaka na siniaku i nie bardzo mogę się opierać o plecy... Ach, a myślałam, że wszystko przejdzie... No nic, ważne, że mój smieszek niebieskooki jest pocieszny i kochany:) Właśnie mam urlop do czwartku włącznie i jestem bardzo szczęśliwa, że mogę go spędzić z moją małą Mychą:) Pozdrawiam
-
Rozmowa poszła w miarę, jednak na wyniki muszę poczekać:). Zobaczymy. Bartuś ma wielkie niebieskie oczy i jak coś chce to czaruje nimi równo:) My już wszystkie cmentarze odwiedziliśmy. Dobrze, że wzięłam urlop to przynajmniej nie ganialiśmy do ostatniego tchu, tlko porozkładaliśmy sobie na trzy dni. Ciekawe kiedy mój Bartolini zacznie raczkować, bo widzę, że Wasze dzieciaczki się mocno pośpieszyły i jak tak dalej pójdzie to zaraz będą biegać:) A to moje szczęście w kąpieli i nie tylko: Pozdrawiam:)
-
Witajcie po długiej nieobecności:) Rany, 2 dni czytałam forum, tyle miałam zaległości... Zacznę od tego, że my od miesiąca jeździmy w foteliku Espiro Optima 0-25 kg i Bartuś bardzo lubi w nim jeździć i spać:). Mamy 1 ZĄBKA - dolna, lewa jedyneczka. Obyło się bez gorączek, marudzenia itp. Gdym go nie zauważyła to Bartuś miałby swój mały sekret:). Bartuś zaczyna powoli dupkę podnosić do góry, więc myślę, że zacznie nie długo raczkować. Jest bardzo żywym dzieckiem i na rączkach pełza szybko. Widzę, że bardzo za nami tęskni jak nas nie ma bo jak wracamy z pracy to jest jeden wielki pisk i wrzask radości i musimy z nim chodzić wszędzie wtedy. Nawet na fajeczka nie możemy wyjść na balkon.:). Właśnie intensywnie szukam pracy i jutro jadę na pierwszą rozmowę, ale nie nastawiam się - zobaczymy. My wit.D jemy codziennie rano w kapsułce. Właśnie zauważyłam, że moje dziecko nie lubi gęstych kaszek i kleików i ostatnio w ogóle prawie nie chce jeść. Dziś mu na noc zrobiłam same mleko i zjadł, ale też nie bez problemów. Ostatnio czytałam, że 8 miesiąc u dziecka jest miesiącem kryzysowym bo odkrywa własne JA i może byc bardzo marudne. Choć nasz Bartek uwielbia towarzystwo i śmieje się do wszystkich ludzi na ulicy, a jak widzi dzieci to aż piszczy. Ciągla gada Ba-ba. Przesypia mi ciągle całe noce, ale w dzień ok. 3 godzin łącznie w trzech drzemkach. Je co drugi dzień pół żółtka z zupką na zmianę z mięskiem, ale nie przepada za obiadkami. Za to owoce wcina niesamowicie:). Pozdrawiam Was ciepło w te jesienne dni:)
-
MonsoundEvaR nie ma sprawy:) Wczoraj z Małym nie byłam na spacerze, a dziś nie wiem co zrobię, może wyjdziemy późnym popołudniem. Hala przestała dymić dopiero wieczorem, a teraz jak wyszłam na balkon to czuć jeszcze zapach palonego plastiku. A może po prostu wsadzę Bartka do samochodu (i siostrzenicę, bo w przedszkolu odwołali zajęcia i się nia zajmuję:)) i pojedziemy na plac zabaw przy legionowskim ratuszu:)Może kiedyś umówimy się na spacer z naszymi Bartusiami? :) Jesteś jeszcze na diecie mm? Jakie rezultaty? Bo u mnie waga stanęła w miejscu... Może powinnam narzucić większy reżim. Flawia, Krówka przez miesiąc schudłam 4 kg. Ale teraz od wielu dni waga ani drgnie. Nie mam już pomysłów na ciekawe, smaczne posiłki. No i za mało się ruszam:/ Co jecie dziewczyny w ciągu dnia? Monsound z miła chęcią, ale od piątku jestem na zwolnieniu, bo niestety mnie rozłożyło... Chodzę z pieluchą tetrową na twarzy, mam nadzieję, że pomoże i nie zbliżam się za bardzo do mojej kruszynki. Tak tęsknie, żeby go przytulić i ucałować... Flawia, dopiero teraz Cię rozumiem, co znaczy być i wiedzieć przy dziecku, a nie można się dotknąć. Maskara jakaś. Schudłam może ze cztery kilo, ale dopiero jak poszłam do pracy i zaczęłam regularnie jeść. Bez regularnego jedzenia nie ma o czym mówić. Co do moich dojazdów to w czwartej jechałam 2 godziny, a wracałam 1,5 godziny. Mam serdecznie dosyć i wiem już na pewno, że szukam pracy. Mój Bartuś też miał/ma krosteczki wokół buźki od ślinienia się, ale smarujemy buźkę kremem oilatum bezzapachowym i pomaga. Zawsze jak byłam chora i na zwolnieniu to moja Mama przychodziła do mnie na śniadanko, a teraz nawet nikogo to nie interesuje.... Mówiłam Wam już, że moja rodzina nawet nas nie odwiedziła odkąd się Bartuś urodził? Szkoda gadać, po prostu mi przykro. Czasem mam wrażenie, że jak by mnie zbrakło to tylko mojemu Synkowi i Mężowi by mnie brakowało, a reszta to i teraz się mną nie interesuje. Sorry, że "wywalam" tu swoje brudy, ale w takich chwilach dopada mnie nostalgia i wspomnienia mojej Mamy.... Trochę się obawiam tego, że poszłam na L4 bo dopiero zaczęłam pracować, ale z drugiej strony jak tu pracować jak na nic nie mam siły... Oby moi Panowie się nie zarazili. Cudaczek, aż mi się wierzyć nie chce, że Twoje dziecię już stoi. Przecież ona jeszcze taka malutka... Mój synuś dopiero się zaczął nie dawno przekręcać z plecków na brzuszek i odwrotnie, ale za to ma bardzo sprytne łapki, które wszystko chwytają i wkładają do buźki:) Pozdrawiam Was:)
-
Carrie coraz lepiej mi się rozstawać z Małym, już tak strasznie nie tęsknie, ale dojazdy mnie dobijają (25km w korkach). Masakra. Szukam pracy u siebie w Legionowie, tylko że muszę zarobić podobnie jak w Warszawie. Nadal jestem oburzona na to, że musiałam wrócić do pracy:), ale zaczynam się już przyuzwyczajać. Mój mąż znalazł pracę i od poniedziałku idzie do pracy, a z Bartusiem zostanie przyszywana Ciocia:) Monsuond bardzo dziękuję za trsokę:). Podali w radiu info i od razu dzwoniłam do męża, a i straż miejeska jeździła po osiedlu i komunikowała żeby nie otwierać okien i być przygotowanym do ewakuacji w razie czego. Byłam strasznie zdenerwowana bo tak daleko od domu i jeszcze wzięłam dziś samochód. Straszne.... Na szczęście wszystko dobrze się dla nas skończyło. Dziękuję. Mnie chyba zaczyna brać jakieś przeziębienie, a tydzień temu się szczepiłam na grypę i górne drogi oddechowe:( żeby nic nie złapać i Małemu do domu nie przywlec a tu taki pech.... Śliczne te dzieciaczki są. Mój Bartuś umie się przewracać na brzuch i z powrotem i unosi się na rękach, jeszcze nie wie że można dupkę podnieść. Gada ba-ba, ma-ma, ła-ła i pluje:). Jest kochanym uśmiechniętym moim szkrabem. Ciągle nie mam czasu nic pisać bo niby pracuję 7 godzin, a nie ma mnie ponad 10........ech, już mam dość:( Pozdrawiam Was Ciotki i witam Nowe Ciotki:) Nie wiem jak mam ewentualnie Monsuond podać Ci swój nr tel:(
-
Witam Was, Dziś już minął drugi dzień pracy, a mi serce pęka....... To jest jakiś koszmar dla kobiety. Chyba zacznę szukać pracy gdzieś bliżej.... Stanowisko nie przygotowane, bo moje mikejsce zajął ktoś inny, wszystko nie tak. Jestem rozgoryczona i oburzona na świat!!! A najbardziej nie mogę się pogodzić z tym, że muszę moją małą Myszkę zostawić w domu, która właśnie pomaga mi [pisać :). Wczoraj miałaM WRAżenie, że artuś jest na mnie obrażony. Cierpię strasznie............ Jakbym spotkała tego kto mi kazał zostawić synka w tym wieku w domu, to bym chyba mu aortę przegryzła!!!!!!!! Jeden wielki koszmar dla mnie. Dla pocieszenia dziś było trochę lepiej, ale złość mi nie przechodzi, a Bartusia bym zjadła z tej miłości i schowała do torebki jak wychodzę do pracy.... MASAKRA. Ja chcę zostać ze swoim dzieckiem, a nie do pracy:(Ale nie mam wyjścia........ Monsound, Bartoszek jest piękny:) Flawia, kamień z serca, że już PO. Byłaś dzielna. Całusy dla Franka. Nie pamiętam, która co pisała. Przepraszam, brak czasu. Dziękuję za słowa otuchy i pozdrawiam:)
-
Witam Was, Ja niestety jutro idę pierwszy dzień do pracy........masakra jakaś..... Kto to wymyślił, żeby opuszczać dziecko które dopiero uczy się jeść i jeszcze nie umie dobrze siedzieć i chodzić ???? Wracam na cały etat, więc chyba rano się popłaczę. Będę strasznie tęsknić. Carrie ja też jestem uczulona na rumianek, więc jest to prawdopodobne. Swojemu dziecku nie kupiłam nic z rumiankiem. Flawia, będę trzymała kciuki za Franka i rzecz jasna za jego Mamę, żeby była silna dla niego. Jestem strasznie zestresowana tym powrotem do pracy. Wszystko we mnie mówi NIE, a ic nie mogę z tym zrobić..... Jak pomyślę, że dopiero w sobotę będę go widziała cały dzień to mi się wyć chce. Strasznie będę tęskniła..... Pozdrawiam Ps: My już zaczynamy wprowadzać żółtko i przechodzimy stopniowo na bebilon 2. Mały waży 8,5 kg i ma 72 cm. Strasznie go kocham:) Buziaki
-
Witam Was :) U nas już spokojnie. W piątek mieliśmy wesele, ale byliśmy sami, a w niedzielę były chrzciny:) Bartuś był mega grzeczny. Wszyscy się zachwycali, że taki uśmiechnięty i Księdzu dał cześć jak mu krzyż na czole "stawiał":) Monsuond dobrze, że poszłaś do lekarza, teraz przyjnajmniej wiesz co masz robić i Bartuś będzie zadowolony. Ja zbieram siły bo od poniedziałku wracam do pracy, niestety:( A tu fotki mojego małego aniołka:) Ps. Gratulacje dla Wszystkich półroczniaczków i pierwszych ząbków. U nas jeszcze nie ma.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7