-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Bugi82
-
Dzień dobry:) kassia, super wieści:)))))), wspominałaś nam o tej sprawie:) cieszę się bardzo, że wreszcie koniec i to po Twojej myśli:), za to sytuacja chorobowa przerażająca... Yvone, czyli zmierza ku dobremu, teściowa dobrze radzi:), chyba dzięki temu, że się do niej zwracasz w takich sprawach trochę mięknie:) karwenka na to wygląda, że ledwo wyjdziecie z jednej choroby, a już druga się przyplątuje... ale szczepienia nie uciekną. Lidzia ostatnio bardzo ładnie się dzieli:), jak tylko dostaje banana lub bułeczkę, to woła o drugi kawałek, krzyczy Nenaaaa i oddaje drugi Lence
-
Dokładnie:) i dla kieszeni też- może ubranka na dłużej posłużą:)
-
No właśnie Lidzia też od ostatniego szczepienia 4 m-ce temu niewiele przybrała i urosła- 600 g i 2cm (tu myślałam że będzie więcej, ale też i to mierzenie miarką krawiecką nie jest precyzyjne)
-
Witam:) Jadzik, moje serdeczne gratulacje:), cieszę się, że wszystko w porządku:). Moja Lidzia też tak często robiła kupki i w dzień i w nocy aż do momentu podania pierwszej marchewki... curry, i u mnie koniec karmienia... to już drugi tydzień leci, u mnie po zostawieniu jednego karmienia mleka było coraz mniej, po odstawieniu wręcz momentalnie zanikło, ten plus, że nie miałam żadnych problemów z piersiami, ale jakiś żal na pewno jest. Lidzia za to tak jak i Lila w miarę bezproblemowo zaakceptowała pożegnanie z cycusiem, zasypia przy mnie dosyć szybko, w ogóle nie dobiera się do cycków (ale też i nie robiłam tego wcześniej), w nocy budzi się tak jak i to robiła wcześniej, ale wystarczy ją przytulić i jest ok. Tyle, że śpi wciąż ze mną, ale to moja wygoda, bo nie mam siły wstawać do niej w nocy, muszę jakoś wstawać do pracy. Choć pewnie tak jak ze wszystkim może i w tej kwestii być lepiej niż myślę, ale póki co mamy jeszcze potrzebę poprzytulać się. W dzień jest to ograniczone, więc w nocy nadrabiamy:) Pozdrawiam:)
-
Heloł Jest tu kto? Kawał kobitki mam w domu:), waży już 11.800 i ma 86 cm. Jest trochę mniejsza niż Lenka w tym czasie. W przychodni musiałyśmy sporo poczekać, czwórka dzieci była przed nami- w sumie nie wiem czy wszystkich na jedną godzinę zapisali czy liczyli, że ktoś nie dopisze po Świętach... Najważniejsze, że Lidzia super grzeczna w poczekalni i przy badaniu. Ba! nawet przy wkłuciu tylko chwilę krzyknęła, aż się kobitki zdziwiły, że tak szybko po płaczu. Dzielną mam córę, a co:) Później trochę marudziła w domu, ale to może dlatego, że wcześniej spała (ale w sumie dobrze, że nie przetrzymałam jej na po szczepieniu), a może przez ząbki, bo ewidentnie widać, że ma ochotę wszystko zagryźć, a nie da mi wsadzić palca, żeby coś wymacać... Lenka wciąż się bawi swoimi prezentami, bardzo jest zadowolona, tylko wieczorami ma problemy z szybkim zaśnięciem. Lidzia swoimi też się nawet bawi, ale ciągle chce mieć mnie przy sobie...
-
Dzień dobry:) Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia, ja teraz wiem, co bym odpowiedziała, ale wczoraj mnie po prostu zatkało, w ciężkim szoku wróciłam do domu:/. Ale nic to:). Położyłam dziś Lidzię wcześniej spać, bo na 12.45 mamy szczepienie, a jest to standardowo godzina snu Lidzi. Mam nadzieję, że zdąży się wyspać i jako tako zniesie szczepienie. Ogólnie jest zdrowa, ale od jakiegoś czasu robi mi często kupki takie rzadkawe, ale nie jest to raczej biegunka. Obstawiam albo zęby albo to, że ostatnio dużo różności je(to też chyba przez to, że swędzą ją dziąsełka) Beatka, gratuluję, ale fajny prezent na Święta:), a który to ten Twój kuzyn, może faktycznie znam? Cieszę się, że katar Kubusiowi już odpuszcza. A teściowie odezwali się w Święta? kassia, mam nadzieję, że jakoś sobie odbijecie te Święta. Katarzyna, fakt prezenty dla dzieci super:/. To u nas było jednak lepiej:). Za to Tobie Mikołaj przyniósł całkiem fajne:) A chłopców Twoich coś długo trzyma:( Yvone, dobrze, że choroba nie całkiem pokrzyżowała Wam plany. A na zachowanie innych po prostu nie mamy wpływu, szkoda naszych nerwów. Stodal jest bardzo dobry na suchy kaszelek. Mam nadzieję, że szybko Wam odpuści. karwenka, dobrze męża ustawiłaś:), mój oczywiście się nie postarał:/. Może faktycznie powinnam mu powiedzieć wprost, że jeszcze nie jestem za stara na prezenty
-
Dobry wieczór:) Hibiskus, no obyście jak najszybciej zapomniały o tym upadku! To mieliście Wigilię bez pierogów:/. U nas też gwarno, ale tak to już jest, gdy ma się sporą rodzinę, dobrze, że my byliśmy w tym roku tylko gośćmi Wiecie, byłam dziś z obiema dziewczynami w kościele, przeważnie chodzę tylko z Lenką, ale dziś przy Święcie chciałam zabrać też Lidzię. Mąż odsypiał wczorajsze biesiadowanie, więc musiałam radzić sobie sama. Z początku było ok, ale w połowie mszy zebrało się Lidzi na spacery do ołtarza z szopką z Lenką za rękę. Nie byłam z tego zadowolona, ale przecież jej nie uwiążę, a nic złego w końcu nie robiły, a po mszy podeszła do mnie pani z chóru kościelnego i powiedziała, że jak tak mogłam popychać dziecko i zmuszać żeby szło do ołtarza, to tak bardzo rozprasza. Ona z góry tak dobrze widziała, jak ja ją tak ręką od siebie odpychałam. Normalnie mnie zatkało, nie mogłam słowa z siebie wydobyć. A potem tak pomyślałam, że faktycznie rękę wyciągałam, ale po to by podtrzymywać Lidkę jak się ode mnie wyrywała, żeby na pupę nie poleciała, a ona sobie taką historyjkę ułożyła. No przykro mi się zrobiło okropnie:(. Wielka pani ze stowarzyszenia rodzin katolickich A jak Wam mijają Święta? Dziewczyny zostały obdarowane masą prezentów, aż Lenka stwierdziła, że za dużo tego:), ale ona dostała w sumie same fajne prezenty, a Lidka dostała też trochę bubli:/
-
Witam świątecznie:) U nas Wigilia całkiem sympatycznie minęła. Mikołajem była w tym roku teściowa, (jak wracaliśmy do domu, to Lenka stwierdziła, ze Mikołaj to miał głos jak babcia Ula), Lidzia się nawet Mikołaja nie bala, a Lenka to rozmawiała jak ze starym znajomym:). Prezentu od męża się nie spodziewałam, niespodzianki nie było, ale się tym zbytnio nie przejęłam. Za to on z książki się ucieszył, już wczoraj zaczął czytać:). Lidzia skosztowała trochę potraw wigilijnych, ale jak zobaczyła napieczone na dzisiaj mielone, to aż się do nich wyrywała:), no mięsożerna po tatusiu. Dziś byliśmy część dnia u teściów, część u moich rodziców, kurczę nie mogę tej mojej bździągwie zrobić porządnego zdjęcia, bo jak tylko zauważy aparat to biegiem do niego startuje... Kasiu, kurcze coś Jasia choroby ostatnio polubiły:/, szkoda że to pokrzyżowało Wasze plany... Sylwuńka, przykro mi, że Święta nie przyczyniły się do poprawy stosunków między Tobą a mężem:( i nie możesz się w pełni cieszyć. Nawet nie umiem Cię pocieszyć.
-
Witam:) rachotka, to na pewno dla Was będą cudowne chwile, cieszę się, że choć ten wigilijny wieczór spędzicie razem:) Hibiskus, o rety, obserwuj Julcię, te krwawe łzy mnie przeraziły. Oby nie było żadnych konsekwencji tego upadku Yvone, byłyście już u lekarza? Kurcze, też tak nagle Was dopadło:(. kassia, Beata i u Waszych chłopaków katar na Święta, oj niedobrze, mam nadzieję, że jednak nie popsuje świątecznej atmosfery! Ja również śpieszę z życzeniami dla najwspanialszych MAM i najukochańszych maluszków:))))))) Zdrowych, radosnych Świąt. Niech będą magiczne i ciepłe:)))))) Jose Feliciano - Feliz Navidad - YouTube
-
A co to Wam się przyplątało Iwonko? Lepiej się czujesz, jak Kalinka?
-
I ja witam wieczorową porą:) Tuż po świętach mamy szczepienie, musiałam więc wykupić skojarzoną szczepionkę, bo nią szliśmy od początku i w szoku byłam, że tak zdrożała!, 160 zł zapłaciłam, podczas gdy pierwsza kosztowała trochę ponad 100, dobrze, że to już ostatnia i w sumie się cieszę, że tylko jedno ukłucie będzie. rachotka, oj wycierpi się też nasz Kacperek:(, a Ty razem z nim:(, co za oporne dziadostwo się go uczepiło, mnóstwo dobrych fluidków do Was przesyłam, abyście w poniedziałek już dołączyli do rodzinki w domu Yvone, tak to jest z tymi naszymi łobuziakami, my się przejmujemy, a one po chwili brykają na nowo:), dzielna Kalinka:). Ja też dziś sprzątałam, choinkę ubraliśmy, ale kurczę wielka jest, kawał pokoju zajmuje:), jutro upiekę ciasta, a w poniedziałek zrobię jakąś sałateczkę, bo my też raczej w domu nie będziemy siedzieć. Sylwuńka, no niby byłam zawsze spokojną osobą i tak mnie faktycznie ludzie postrzegają, ale po prostu coraz ciężej pogodzić mi wszystkie obowiązki z wychowywaniem dzieci, Lidzia śpi w dzień tylko godzinkę i to najczęściej gdy jestem w pracy, jak wracam to nie wiem, w co ręce włożyć. Z reguły jestem optymistką, ale dół i mnie dopadł, najgorsze dla mnie, że nie mam zbytniego wsparcia u męża:(, był już czas, że fajnie się w życie rodzinne zaangażował, a teraz mam wrażenie, że mu przeszkadzamy:/. Wszelkie rozmowy nie przynoszą skutku:(. Lidka to z choinki tak się cieszyła, aż piszczała już jak tylko Tomek wniósł ją do środka, oczywiście ubierać z nami chciała, ale denerwowała się, że bombki jej spadały, a pierniki chciała koniecznie zdejmować, żeby zjeść:), także tylko kilka zawiesiliśmy. kassia, a jakie Ty bierzesz? Ja nigdy brać nie musiałam i trochę się boję, żeby mnie z kolei nie otępiały:/. Że też nie możemy się zrelaksować w normalny sposób:(. Zdróweczka dla Twoich chłopaków!
-
Hejka:) No zakupy w miarę się udały, czytaj udało się wydać dużo kasy:), ale tak już jest. Lenka rozwaliła ekspres- za mocno szarpała i już było widać, że długo nie pociągnie. To buty tegoroczne, ale naprawiać się nie opłaciło. Teraz kupiłyśmy wciągane:) do tego dwie pary spodni, też dla niej, ja sobie oczywiście nic nie zdążyłąm kupić, bo wszędzie szybko, poza tym nie lubię robić zakupów w takim wielkim tłumie. Kupiłam też zapas pieluch w biedronce, niestety reniferkowych już nie było, a takie były fajne:) Yvone, jak tam Kalinka, mam nadzieję, że opuchlizna schodzi. Oj wyobrażam sobie, co czułaś. Choć będziemy sobie tłumaczyć, że wypadki się zdarzają, to i tak będziemy je mocno przeżywać, zwłaszcza te krwawe, buziak od cioteczki:*. Masz może jakieś nowe wieści od rachotki? Ja już też bardzo chciałabym choinkę, do tej pory mieliśmy sztuczną, ale mam już jej dość, zachciało mi się żywej, nawet teściowa zaoferowała dać nam ze swojego podwórka, już nawet ścięta, ale ciekawa jestem jak się będzie prezentować... Beata, ja to też miękka doopa jestem w takie klocki... Mam nadzieję, że rzeczywiście kurier się wywiąże:) Kassia, Lidzia jak Kalinka, chodziła jak zombie:), tak się asekurowała. Fajnie, że już macie prezenty z głowy, ,mnie oczywiście parę zostało na ostatnią chwilę... karwenka, no trzeba wybrać zawsze mniejsze zło, nigdy nie wiadomo, co może się rozwinąć... A z Lidzią masz rację, ostatnio ma bardzo dobry apetyt, zwłaszcza na mięsko, w każdej postaci:), mogła by jeść na każdy posiłek, więc problem mam tylko ze śniadaniem, bo kanapeczek nie chce:/, najbardziej mi szkoda, że nic na mleku nie chce... Kurka, ostatnio bardzo szybko się denerwuje, a może nie ostatnio, a od dłuższego czasu, chyba zacznę łykać magnez, albo jakieś tabsy, bo ciężko mi się opanować. No i męża muszę wziąć w obroty, bo znów mało się dziećmi zajmuje, a już był postęp:/
-
Dzień dobry:) Yvone, czyli wychodzi na to, że w najlepszym wypadku wyjdą w Wigilię... to przekaż rachotce, że jesteśmy ciągle z nią myślami i trzymamy kciuki, aby Kacperek jak najszybciej wyzdrowiał. A Tobie, mam nadzieję komp nie wysiądzie, bo bez Ciebie to tu pustki będą:) karwenka, a wyobraź sobie, że dziś o Was myślałam, nie ściemniam, to Ci się bałaganu narobiło na święta... Żeby tylko dziewczyny były zdrowe, to i nastrój Cię dopadnie:) MM, to chyba coś Wam zaszkodziło? Ja Ci powiem, że też tak średnio ufam lekarzom:/, chyba jeszcze nie trafiłam na takiego bez zastrzeżeń... adarka, najważniejsze, że zastoje się nie robią, szałwię pij, u mnie chyba ktoś kurek zakręcił, bo nie ma nic... Lidzia na szczęście też jakoś nie dobiera się do mnie, nawet jak się kładziemy wieczorem:) Lola, ależ fajnie Bolo wygląda w czapie:))))))(Afi, rewelka!!!!!!!), no i powiem Ci, że faktycznie nie lada wyzwanie miałaś z tymi bajkami i zgadzam się, że można byłoby je gdzieś opublikować:). Kiedy następny konkursik? Beatko, no szkoda że jednak @ przyszła, jeden plus, ze tak szybko, więc nie zdążyłaś się porządnie nakręcić, ale może to pora zacząć starać się na dobre Katarzyna, ej limit chorób na ten rok wyczerpany! A ja jak tylko Lidzia wstanie, to znó dam ją babci i Lenkę biorę na zakupy, wczoraj rozwaliłą buty i nie ma w czym chodzić O i już wstała, a pewnie nie zdążyłąm wszytskim odpisać... Mułego dzionka!
-
Kasiu, Lidka tak lubi wychodzić, że sama co chwila przynosi czapkę lub kurtkę jak tylko są w jej zasięgu, to samo na hasło "idziemy". I nie ma opcji, żebym to ja się ubrała pierwsza, bo jest straszny protest, więc potem muszę to robić w biegu, żeby się nie upociła. Dobrej nocki
-
O, żesz, jaka dramatyczna końcówka roku:/. Aniu, kurcze mam nadzieję, że z Kacperkiem coraz lepiej i uda Wam się spędzić święta rodzinnie, w domu. MM, trzymam kciuki, oby u Was to tylko chwilowe. Katarzyna, dobrze, że choć u Was trochę lepiej, ale ten kaszel też nieciekawie... U nas w miarę dobrze, Lenka się smarka, ale Lidzia póki co się broni i oby tak zostało! adarka, Lidzi śpi ze mną, póki co tak zostanie, nie będę jej robić na raz tylu rewolucji:), wieczorem, po kąpieli kładziemy się przy zgaszonym świetle, chwilkę się do mnie poprzytula i zasypia, trwa to około 5 minut, więc jest dla mnie wygodne, a jednak mamy chyba jeszcze obie potrzebę bliskości w nocy. Myślę, że i do separacji nocnej kiedyś dojrzejemy:), wszystko w swoim czasie. A jak Twoja laktacja? U mnie chyba zanikła samoistnie- już trzeci wieczór nie karmiłam, a piersi w ogóle nie nabrzmiałe. Cieszę się, że nie będę mieć z tym problemu:) Lola, no jest to jakieś wyjście, warto spróbować skoro obaj tak cierpią, z czasem będzie jeszcze ciężej, dziecko coraz więcej jednak rozumie. A w kwestii chodzenia, to ja myślę, że z Bola taki intelektualista, że szkoda ma czasu i siły na chodzenie;), tylko faktycznie mógłby już czasem mamę odciążyć;). My pewnie sylwka spędzimy w domu, z naszymi dwiema to już w ogóle problem gdzieś wyruszyć, a i specjalnie nie mam ochoty... Afi zazdroszczę, że Ninka tak bez problemu wszędzie zasypia:) beata, oj Kubuś nie pozwala Ci się nudzić, jak Wam minął wieczór, już wszystko ok? Lidka też kombinuje i cuduje równo, a tak się przy tym łobuzersko uśmiecha, dzisiaj trenowała zeskakiwanie z kanapy, do tej pory grzecznie schodziła tyłem, a dziś coś ją natchnęło i radochę miała z tego nie z tej ziemi:). A test masz już w razie czego:)? Sylwuńka, prześlij nam trochę śniegu na święta, u nas są już tylko marne resztki i zrobiło się strasznie ponuro:(, może niech Mikołaj wcześniej przyjdzie do Alanka, sanki teraz już potrzebne:) Yvone, nieźle, na czapeczkę się połaszczyli:/, dobrze, że już wielkich mrozów nie ma. Ja na sowojego listonosza nie mogę narzekać, jeździ autem, więc wszytsko przywozi, a jak mnie nie ma, to przesyłki zostawia u teściowej, ale roboty ma masę i moim zdaniem problem tkwi w tym, że przesyłek przybywa- przez możliwość zakupów przez internet właśnie, a listonoszy nie i bynajmniej u nas nie mogą się wyrobić z przesyłkami. kassia, oj zakupowe szaleństwo u Ciebie:), tekst z teściową i miotłą the best Udanej kawki:)
-
Ojeju, Aniu, bidulek nasz kochany:(, mam tylko nadzieję, że traficie na dobrych lekarzy, którzy szybciutko zadziałają i Kacerek dostanie dobre leki, trzymajcie się, my myślami jesteśmy z Wami, jak tylko będziesz mogła, to napisz nam co i jak:* Katarzyna, oj Wy też się umęczycie z tymi kupalami:/. Lenka moja ma od wczoraj katar, a jeszcze wzięłam obie wczoraj na sanki, co by jeszcze miały trochę frajdy przed odwilżą. Lidka już kicha więc pewnie się zaraziła od siostry... MM, ja niby część porządków mam za sobą, ale moje panny skutecznie bałaganią tuż za moim tyłkiem... Cieszę się, że u Was wsio ok:) Iwonka, no nie możesz ostatnio ponarzekać na męża:), eh pozazdrościć tylko, mój jedynie w kominku napali... do gotowania nie garnie się wcale adarka, to całkiem gładko Wam idzie odstawianie:), ja w sumie też już zakończyłam karmienie, po prostu od kilku dni czułam, że już niewiele co Lidzia uciągała, dziś nie podałam cyca wcale przed snem i też obyło się bez tragedii:))))))), poprzytulała się trochę i szybko zasnęła:))), więc tak na dobrą sprawę myślę, że to my musiałyśmy dojrzeć do rezygnacji z karmienia:). I oby nasz Leoś nie chorował więcej! Beatka, gratki kolejnych ząbków, widać Kubuś jest indywidualistą nawet w tym względzie:). Myślałam, że jak się uporam z porządkami, to zajrzymy do Was, ale przypałętało się to katarzysko i nie wiadomo, kiedy nam odpuści. kassia, fajnie że się trochę rozerwaliście:), jak dzisiejsze porządki? Zamiast olbasu może lepiej posmarować pulmexem- rozgrzewa i jakieś olejki też ma, a jest na pewno łagodniejszy. Aż żaluję, że nie mam w domu, bo wysmarowałabym Lidzi klatkę i stópeczki:( No i nie pamiętam, co jeszcze miałam napisać... Ehhh, starzeję się Pozdrawiam za to gorąco i życzę przespanej nocki:)
-
Mnie też się stąd nie pozbędziecie, ja zdecydowanie wolę forum- na fb nie mam czasu, a jak zajrzę z doskoku, to i tak jestem nie w temacie:/ Kasiu, ja nic po olbasie nie zauważyłam takiego, a ściągasz mu katar gruszką albo aspiratorem?, może to bardziej od tego? I wielkie brawa dla Jasia:)))))))), teraz może mieć okres taki przejściowy właśnie, ale jeśli tylko będziesz go mocno motywować swoją radością, to nie będzie się zniechęcał upadkami:) rachotka, oj biedny Kacpero:(((, ależ Go męczy okrutnie:(, żeby chociaż chciał pić, po troszku ale często. Dobrze, że choć Majeczka lepiej się czuje, a i bajkę musi dziecko od czasu do czasu obejrzeć. Lenka jutro z klasą jedzie do kina na Renifera Niko i do figloraju, już doczekać się nie może:), ostatnio w domu nie ogląda wcale bajek, więc tym większa frajda dla niej. Sylwuńka, Lidzia się nie ślini, nawet na zęby ostatnio już się nie śliniła. Ale upadki to się zdarzają, zwłąszcza, jak nie wyspana, albo marudna na ząbki. Dziś to po prostu przeszła samą siebie- najpierw sięgnęła największy nóż w domu, i spadł koło niej, myślałam że zejdę na zawał, ona już jest taka wysoka, sięga już bardzo daleko, ja raczej noże odsuwam jak najdalej, ale ten jakoś wystawał ze zlewu:(, potem dotknęła kominka, na szczęście poparzyła się tylko leciutko, a przed kąpielą jeszcze potknęła się i uderzyła o kant wanny, ale jakoś nawet guza nie ma, ale ogólnie zapewnia mamie rozrywki:/. My dziś piekłyśmy pierniczki, z innego przepisu, ale z pół kg wyszło ich dużo. Część już udekorowałyśmy, niech kruszeją:) Yvone, no u nas nocki różne, też mi się Lidzia przebudza, ba dziś to nawet Lenka się obudziła z wielkim płaczem, coś jej się właśnie złego śniło i cały dom postawiła na nogi, spała potem z nami, za to Lidka pd tego momentu tak się kręciła, że ja prawie wcale już nie spałam. Tyle, że ja już się chyba przyzwyczaiłam do takich nocek, bo są raz lepsze raz gorsze, a u Was do tej pory było dobrze, więc ciężej to zrozumieć... Dobrze, że na co dzień Kalinka roześmiana:), też już nie mogę się doczekać zdjęć z Waszego nowego gniazdka:) Katarzyna, no nareszcie Wam odpuszcza to paskudztwo, a Oska już fajnie mówi:), Lidzia nadal mało- mówi mama, tata, Nena (na Lenkę), nanan (na banana- tu potrafi całym zdaniem zawołać- mama! nanana da!), dzidzi, ceś (cześć), tak, nie, daj, chce i to chyba wszystko:/, chociaż po swojemu nawija cały czas, a nawet podśpiewuje. Ależ dziś mroźno u nas, wychodząc rano nawet nie wiedziałam, ile jest stopni, a Lidka się uparła, żeby sankami jechać do babci, okazało się, że było -12!, choć jakoś tak się tego nie czuło. W sumie jakoś bardzo mi ta zima nie dokucza, na dworze jest tak pięknie:), niestety jak patrzyłam na pogodę na przyszły tydzień, to ma być odwilż:( i chyba znów na Święta śniegu nie będzie...
-
Hejka:) To ja też tylko na momencik... Lidzia póki co ok, tę gorączkę miała tylko jedną noc, pewnie to jakiś wirus, najpierw Lenka tak miała z piątku na sobotę, a potem Lidzia, obie tak do 38,5, a potem cisza... rachotka, katarzyna, mnóstwo zdróweczka i sił dla Was!!!!! kassia, a ja też wierzę, że pomimo mega kumulacji pecha na rozmowie wypadłaś b. dobrze. No i najważniejsze, że Jasiowi katar odpuszcza:), ja też od czasu do czasu stosuję olbas, ale na poduszkę i też wydaje mi się, że fajnie działa:) Sylwuńka, przykro mi, że Twój mąż się tak źle zachował, bo już nie chodzi faktycznie o ten prezent, ale o samo podejście i te okrutne słowa:( Yvone, rozumiem, że i dziś cały dzień poza domem, że nawet na forum nie zajrzałaś:), ale na prawdę się cieszę, że bliżej Ci teraz do ludzi:)
-
O, to byłby dobry pomysł z tym losowaniem... Ja też już od tak dawna myślę o prezentach, ale jakoś mało jeszcze mam:/. Wcale się nie dziwię, że masz dość tych chorób, ile czasu musicie w domu siedzieć... Nie wspomnę już o cenach leków... U Lidzi może być ząbki, chyba trójki, bo i apetyt dziś miała mniejszy i paluszki do buzi jak nigdy pchała. Ciągle jeszcze 8 mleczaków przed nami... Mykam myć się i spać... Dobrej i spokojnej nocki, bez pobudek:)
-
Dobry wieczór:) rachotka, tak szkoda tych Twoich dzieciaczków, że znów się męczą, coś im te choróbska nie chcą odpuścić:(. Zeszłą Mai gorączka? Lidzia moja miała przed snem 37,6 i aż się boję, czy coś się z tego nie wykluje, Lenka miała ponad 38 w piątek wieczorem, ale w sobotę wstała jak gdyby nigdy nic:/, pewnie za długo u nas był spokój z chorobami. My na sanki nawet nie mamy kiedy wyjść, bo zanim zjemy obiad, to już się ciemno robi:(. A Twoje Maluchy przy tych rzeźbach bosko wyglądają, ja na pewno swoje też bym wyciągnęła na coś takiego:) Yvone, to pewnie już tak prędko nie przyjadą- dwie pieczenie na jednym ogniu upiekli i mikołajki i oglądanie mieszkanka:), ja swojej mamie nie kazałam nic dzieciom kupować, ma już trochę tych wnuczków, a co rusz jakieś okazje... A płytki dziewczynom sama ostatnio kupiłam:) Ależ się dziś kiepsko czuje:/, łepetyna mnie nawala od południa, musiałam wziąć paracetamol, a zaraz chyba spać pójdę, bo mi się oczy same zamykają. Lidzia też jakaś marudna i odstąpić na krok mnie nie chce, a śpi ostatnio w dzień niewiele ponad godzinę. Potem przed 20 na szczęście zasypia ekspresem...
-
Lola, no nie pomogę z tymi proporcjami, bo to na "oko" i mąki i mleka:/, tak, żeby się nie kleiło przy wałkowaniu, ale też, żeby nie było za twarde. Mojej mamie wychodzi rewelacyjnie. Do nadzienia słodkiego, sera lub owoców robię ciasto takie jak na kopytka:). Lidka chlebek z miodzikiem już jadła, pierniczki też. Ale w sumie coś ją obsypało na pleckach i kurka nie wiem od czego, bo ostatnio je naprawdę sporo:/, ale też jakoś nie dostawała niczego nowego. U nas potrawy właśnie tradycyjne, nic "inszego" nie przychodzi mi do głowy... Katarzyna, oj masz Ty już zasług w niebie zapisanych:), ciekawe, co tam Twój mężuś wymyśli, mój woli mnie dać kasę, żebym sobie coś kupiła- na łatwiznę idzie... rachotka, my prawdopodobnie też na Wigilię do teściów pójdziemy, choć zbytnio nie mam ochoty. Dziś wieczorem u nas przed kościołem teatr uliczny wystawiał przedstawienie o narodzeniu Jezusa, byłam z dziewczynkami tylko przez chwilkę, bo straszny ziąb, a i tak na mnie ludzie dziwnie patrzeli, że Małą przyciągnęłam, ale klimat był super, wszystkie postacie ogromne, na szczudłach, i ta sceneria ze śniegu, aż żałuję, że nie było trochę cieplej, ludzi przez to było mało... Dziewczynki patrzyły jak zahipnotyzowane Wklejam zaległe zdjęcie kalendarza- wisi u Lenki w pokoju na tablicy, kieszonki z wykonanymi zadaniami są już zamknięte:), choinkę Lenka sama malowała:) i jeszcze zdjęcie naszej szopki, nie całkiem nam wyszła, ale Lenka włożyła sporo pracy i chce koniecznie zgłosić ją na konkurs...
-
rachotka, ja pierwszy raz sama robiłam ciasto na pierogi, do tej pory robiłam zawsze z mamą, i to ona robiła ciasto, a ja farsz i lepiłam... Robimy ciasto tylko z mąki pszennej i mleka do konsystencji jak na makaron, mojej mamie wychodziło zawsze rewelacyjnie to ciasto, a jak wyszło mnie, to się przekonamy dopiero w Wigilię Mmmmmmmm, to u Was już pachnie świętami:)
-
Witam:) Widzę, że dziewczyny się na fb przeniosły... Ja jakoś mam sentyment do parentingu;). kassia, oj z Katarzyną nawet nie zaczynam rywalizacji, bo i tak przegram w przedbiegach, ale przyznaję, że ostatnio jakoś program mam mocno napięty. Dziś nie było inaczej... Aż marzy mi się trochę oddechu. Dobrze, że jutro niedziela:), szopki z Lenką jeszcze nie skończyłyśmy, mam nadzieję, że jutro się uda. To miałaś pecha z tym urzędem, ale to fakt, że są tam bardzo skrupulatni i czepialscy:/, obyś się z tym szybko uporała. A jeśli chodzi o Wigilię, to nie wiem, co Ci doradzić... Pomyśl nad czymś, co można właśnie wcześniej przygotować, zamrozić. My na przykład nie przepadamy za karpiem, wolimy inne ryby, ale zawsze jest grzybowa, pierogi z kapustą i grzybami do barszczyku, kapusta z grochem, jakaś sałatka śledziowa. Yvone, u nas też bielusieńko:), za oknem piękny widok, gorzej, jak trzeba gdzieś z rana wyruszyć... Udanych odwiedzin:)
-
I tu masz rację zdecydowanie:), wszystko trzeba dostosować do dziecka, bo jego nie da się zaprogramować na całonocne spanie, a kto jak nie mama utuli w potrzebie:). Ja niestety dużo czasu ostatnio spędzam poza domem, bo i praca i studia podyplomowe, a jeszcze mam starszą córkę, więc na dobrą sprawę dla Lidzi na wyłączność jestem właśnie w nocy, musimy się wtedy wyprzytulać na zapas:), dlatego na siłę nie zmuszam jej do spania osobno. Jeśli chodzi o karmienie piersią ogólnie, to mam wrażenie, że jest modne i pożądane, ale do czasu, jeśli się karmi długo, to też jest źle, ja już kilka razy słyszałam, że szkodzę i dziecku i sobie takim długim karmieniem, albo że mleko po roku traci wszelkie wartości odżywcze, ale przejmować się tym nie zamierzam, nie zauważyłam jeszcze, żeby mi woda zamiast mleka z piersi leciała:)
-
Hehe, co tu się dzieje:)))) Ja coś się nie mogę zebrać do pisania. No permanentny brak czasu:/, jeszcze co dzień mamy z Lenką te zadania adwentowe:), wczoraj lepiłyśmy pierogi z kapustą i grzybami, zamroziłyśmy, mam nadzieję, że będą dobre, bo uwielbiam:)))), dziś ozdoby z masy solnej, jutro czeka nas szopka, jak wyjdzie, to zaniesiemy na konkurs. Dziś byłam też wreszcie u fryzjera, bo moje włosy wołały już o pomstę do nieba, a gdybym nie poszła dziś, to do mojej fryzjerki do świąt bym się nie dostała, zapisałam się w ostatniej chwili:). No i jeszcze robiłam tort dla mojego ucznia i jego brata bliźniaka- ich mama mnie poporsiła. I tak leci dzień za dniem, ciągle coś, a ile mnie jeszcze sprzątania czeka... kassia, hip hip hurrrrrrrrrra, już trzymamy kciuki za kolejny etap i zdróweczka dla Jasia:) Katarzyna, Ty też nam już nie choruj!, coś za często ostatnio... Yvone, śliczne zdjęcie, jeszcze trochę i ogarniesz to upychanie w zmywarce, ja czasem aż się dziwię, ile może moja pomieścić, a wkładam praktycznie wszystko. My w kominku wieczorami podpalamy, zaraz przyjemniej w domku rachotka, byliście u lekarza, jak maluszki? Moja Lenka dziś miała wieczorem podwyższoną temperaturę, w sumie ma niewielki katar i nie wiem od czego? Lidka na razie się trzyma, ale szwagierki syn był przeziębiony, teściowa chora:/, a nie ma kto jej zastąpić w opiece nad Małą, więc nie wiem, co to będzie... beatka, a zrób ten test:), ja w sumie też czekam na @, ale mam nadzieję, że przyjdzie... No i pewnie połowę pozapominałam, ale pozdrawiam wszystkich:)))