Dzień dobry dziewczątka poniedziałkowo :) Ale fajny dzień wczoraj mieliśmy. Wyspałam się porządnie, chłopaki się bawili, a ja sobie jeszcze z książką w łóżku poleżałam, śniadanko do łóżka dostałam. No żyć, nie umierać :)
Potem w kościele byliśmy i Kubek takie popisy dawał, że wszyscy ubaw mieli, poza nami oczywiście :) Postanowił, że śpiewać będzie, najpierw 'nanana, lalala', ale za chwilę zaczęlo mu nie pasować to, że wszyscy słowa znają, a on nie, więc zaczął wyśpiewywać 'babcia Ewa, dziadziu Jasiu, babcia Danusia....' i jak już tak całą rodzinę wymienił, to na koniec jeszcze pieska dodawał, po czym zaczynał od początku Mówię mu, żeby ciszej trochę śpiewał, bo widzę, że się gapią wszyscy, ale gdzie tam...
Potem spacerek był, nie za długi, bo wiało tak, że łeb chciało urwać i do teściów na obiad powędrowaliśmy. Teściowa pyszniaste gołąbki przygotowała i jeszcze zapas na dwa dni dostaliśmy :) A na koniec Kubulec z dziadziem został, a my pojechaliśmy do kina na Listy do M. Boski film! I pośmiać się można, i poryczeć :)
Przed kinem maluchowi dżinsy w Smyku kupiłam i za sukienką się rozglądałam, bo na początku lutego mamy wesele, ale jeszcze nie ma zbyt dużego wyboru. Bliżej Sylwestra będę się musiała przejść.