Ja i tutaj stosowała bym zasadę złotego środka- czyli wspólnie z dzieckiem podjęcie decyzji czy chce na takie zajęcia chodzić i na jakie chce. niech dziecko decyduje wspólnie z rodzicem, na jakie chce, czy w ogóle chce itd. Realizowanie chorych ambicji rodzica kosztem dziecka jest jak najbardziej szkodliwe i stresujace, kiedy to mamcia prowadza dziecka na milion zajęć, bo jego kosztem się dowartościowuje. Bo i tak bywa niestety. Moi synowie chodzą dodatkowo na zajęcia , na które sami chcą i mają ochotę i tak np rok temu było to kółko matematyczne a teraz pani w szkole ciężko namawiała, bo przecież brał udział w olimpiadach itd, ale mój syn obecnie nie chce i już. Tak więc nie chodzi, skoro nie chce. ie interesuje mnie " interes" w tym wszystkim szkoły czy pani, bo jedna owieczka zdolna więcej, nie che, nie ma ochoty, nie chodzi.Za to obaj są harcerzami z pasji i powołania , proszę bardzo, nie zabraniam a wspieram i pękam z dumy przy okazji itp z innymi zajęciami.