-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez andzia1982
-
A u mnie nocki wyglądają tak: 1. Przetaczam się z prawego boku na lewy. 2. Podciągam z jękiem ciało do pozycji siedzącej. 3. Wstaję i kulam się do toalety. 4. Tam robię dwie krople siuśków i znowu wstaję. 5. Kulam się do łóżka. 6. Siadam i obciążam słoniową wagą łóżko, kładę się. 7. Przetaczam się z boku na bok, po czym stwierdzam, że muszę znowu iść do toalety lub się napić.... I zaczynam zmagania od nowa... Chyba jesteśmy bardzo marudne, no nie?
-
No właśnie zastanawiałam się nad tą "galaretą", ja też tak mam, że coś tam mi się pojawia takiego jak ścięte białko - niedużo, ale jednak, może to ten zwiększony śluz, czy coś. Widzę, że nie tylko ja mam ten problem :)
-
AniaH83 i ja trzymam kciuki w pn, czekamy na wieści :) Amelka bardzo zadowolona po pierwszym dniu w zerówce, była grzeczna i pochwalona przez Panią tak "publicznie", zatem mam cichą nadzieję, że i dzisiaj będzie ok - zwłaszcza, że potrafi pokazać różki :) (po tatusiu). Avalka córcia leniwa, bo i dzień byle jaki, pewnie wieczorem nadrobiła dyskoteką w brzuszku, no nie? Tak się zastanawiam, bo moja Gwiazdeczka to najbardziej lubi buszować wieczorem - ale dosłownie buszować, czy też tak macie, normalnie jakby miała wyskoczyć przez pępek... A dziś rano obudziłam się ze skurczami (tak myślę) - tak mnie pobolewał brzuch jak przy okresie, ale po pół godziny przeszło - poinformowałam męża, że coś się dzieje, mało z siebie nie wyszedł...Kurcze, ale go nosiło...Ja spokojnie czekałam i leżałam, a on już walizkę wyciągał, już auto chciał odpalać, już Amelię chciał wysłać o 6.00 do przedszkola - mówię Wam komedia. A jak mi przeszło - to zdenerwował się, że panikę robię... Ja nie wiem, ale mam wrażenie, że mój M myśli, że cała akcja porodowa trwa 10 minut...Że mała wyskoczy jak z procy...Ech... Mężczyźni... A jak tam u Was, ciekawe o której Paulina będzie miała cesarkę, wiadomo coś na ten temat?
-
Paulina będzie db i już, Nikoś lada moment będzie z Tobą, ale numer, jak nie było dzidziusiów, tak nie było, a teraz nie nadążymy z gratulacjami , trzymam kciuki za nas wszystkie :), dobranoc kobietki, do juterka :)
-
Zawijka wspaniałe wieści - jakiż to człowiek musi być spokojny wiedząc kiedy i jak urodzi dzidzię :), Dziewczyny ja też się cieszę, że póki co wszystkim wizyty u lekarza wypadły ok :) Czekamy tylko na wieści od Pauliny Gogi dziękuję za dobre słówka, właśnie jadę po córkę, to zda mi relacje z pierwszego "zerówkowego" dnia :)
-
Cześć kobietki. Piszę, żeby zdać Wam relacje z wyprawy do lekarza. Jak wiecie jestem nadal przeziębiona - mam zapalenie krtani...A zatem wszelkie domowe sposoby legły w gruzach dostałam antybiotyk...Na pocieszenie, to antybiotyk, który likwiduje paciorkowca, zatem poród będzie bezpieczniejszy :) - tak powiedziała Pani doktor, a ona wie, co mówi, więc i ja jestem odrobinę spokojniejsza :). Poza tym mam 3 cm rozwarcia i "mięciutką" szyjkę, co bardzo cieszy Panią gin, a ja nie wiem czemu ???? W pt pojadę na usg - przekonamy się, jaka duża jest Małgosia. Jestem spokojniejsza po badaniu, mam wrażenie, że szybciej wyzdrowieje. Moja Amelia poszła do zerówki - taka dorosła mi się dziś wydawała, jak tak sobie wszystko w półce układała :), kurcze przez 2 miesiące byłyśmy razem od rana do wieczora, a teraz ona jest w przedszkolu, a ja sama...Tęsknię za nią, choć wiem, że ona jest tam szczęśliwa :/, a jeszcze po południu będzie bawić się u koleżanki, bo się dawno nie widziały, ech... zamykam oczy i widzę Amelię i płakać mi się chce, chyba mam jakąś psychozę...
-
Hej dziewczyny :), czyli jak na razie jesteśmy w komplecie, może dzisiaj coś się rozwinie. Moi wczoraj byli na grzybkach i później je sprzedali, zarobili 60 zł, podzielili się po połowie - Amelka zbiera na jakąś nową Barbie syrenkę, zatem była bardzo zadowolona. Siedzę sobie i pije kawkę, z przeziębieniem jest już lepiej, choć jeszcze nie idealnie. Nie mogę doczekać się jutrzejszego dnia. Mała idzie do przedszkola, ja troszkę później do lekarza, a potem do pracy ze zwolnieniem i muszę przygotować dzienniki, bo po macierzyńskim zamierzam wrócić do pracy :). A dzisiaj? Dziś ostatni dzień wakacji, zatem trzeba go jakoś ciekawie spędzić - chyba wezmę małą do skateparku na rolki, zobaczymy. Co do golenia - ja, że tak powiem strzygę się i golę, ale włochy rosną mi bardzo wolno w ciąży, poza tym teraz już nic nie widzę tam na dole, więc mocno się nagimnastykuję nim coś ogolę...A mąż? - on się boi, że mnie zatnie, uszkodzi, itp..... Paulina a jak synek?
-
No hejaszka dziewczyny, Paulina wszystko będzie ok, jesteś wspaniałą mamą, po prostu tak się zdarzyło, a Bartkowi na pewno nic nie będzie :). A jak samopoczucie innych dziewczyn - czy któraś ma objawy skłaniające do myślenia o porodzie? U mnie brak. A ja teraz żyję dniem 1 września, razem z córką naturalnie. Amelia idzie do zerówki i nie może doczekać się spotkania z przedszkolnymi przyjaciółmi oraz ukochana Panią, która prowadzi jej grupę :). Już dziś poprasowałyśmy sukienkę, kupiłyśmy rajstopki, nie wiem, kto bardziej jest podekscytowany ja czy Amela :). A moi po raz kolejny pojechali na grzybki - dziś chcą sprzedać i podzielić się między sobą zyskami (a ja????), ciekawe, czy im się uda :). Dam znać jak im poszło.
-
selene10Buongiorno:) Na tę pogodę opuściła mnie jakakolwiek aktywność, nawet rodzić by mi się dzisiaj nie chciało;-) Właśnie piję cieplutkie kakałko, bo chodzę po mieszkaniu i cała się telepię. Wczoraj po obiedzie u rodziców pojechalismy na małe zakupy do Ikei. I to był największy błąd jaki mogliśmy popełnić. Takich dzikich tłumów nie widziałam tam nigdy. Dopiero na miejscu dotarło do mnie, że to przecież ostatni weekend wakacji i wszyscy się rzucili w szał zakupów przed 1 września..... Na szczęście trafiła się nam kasa z mega przyspieszeniem, ale jak spojrzałam na tę obok "niby" pierwszeństwa, to aż się spociłam: najdłuższa kolejka i wózki wypchane do granic możliwości. Już widzę miny tych ludzi gdybym ze swoim brzuchem zarządała udzielenia mi pierwszeństwa Za to w piątek gdy byłam w banku pani z okienka mimo sporej liczby oczekujących zawołała mnie "pani w ciąży proszę podejść", na co bardzo zachciało mi się śmiać, bo akurat kręciłam się niemiłosiernie na krześle próbując zapanować nad zmasowanym atakiem kopniaków maluszka i podskakującym brzuchem. Ale to rzeczywiście miłe; taka zwykła życzliwość a cieszy:))) Ha, ha, powiem szczerze, że te kasy pierwszeństwa to normalnie jakaś porażka. Masz rację, że tam są największe kolejki, a jak zobaczą kogoś na wózku lub w ciąży to tak krzywo patrzą , ja zawsze staję w normalnej kasie, raz mi się zdarzyło, że Pan mnie zawołał, żebym przeszła do przodu :), miło mi się zrobiło... I oczywiście skorzystałam :). A kasy do 10 produktów - ludzie mają 100 produktów i też tam stoją :), bo niby szybciej będzie... Ech...dziwny jest ten świat :). Moja córka i jej hodowla żab pozdrawia serdecznie Wrześniówki 2010
-
Cześć kobietki, jak na razie wszystkie jesteśmy w komplecie :), tylko AniaH83 dziś nic nie napisała, więc czekamy na wieści od Ciebie. Ja wczoraj miałam gości, mama i babcia mnie odwiedziły, co było bardzo miłe :), mój M był 3 razy na grzybkach i w sumie nazbierał z Amelią 2 kopiaste wiadra prawdziwków i reklamówkę kurek. Oddałam grzybki mamie i babci, ale się kobietki cieszyły . Mieszkam sobie w woj.lubuskim, u nas grzybki są, nie wiem jak w innych miejscach Polski, sama jeszcze tydzień tamu biegałam po lesie, ale teraz się kuruję. Zrobiłam sobie inhalacje parowe i tak mi db się oddychało po nich, nie bardzo wiem, jak często można robić takie "parówki". Kaszel mam "lżejszy", odczepia mi się wszystko, może powoli mi przechodzi :), w środę mam wizytę u gin, więc się jej poradzę. Na pewno nie przepiszę mi antybiotyku, bo mam mieć dożylnie podany podczas porodu, a nie wiem, czy można tak sobie mieszać antybiotyki...Dlatego walczę jak mogę z choróbskiem. Dzisiaj znowu paskudny dzień, deszczowy, ponury - a mimo wszystko moi lecą po południu na grzyby :), dziewczynki a co Wy planujecie na dzisiejszy dzień?
-
mineralkano nic - skoro sytuacja nadal się nie rozwija to ja spadam - ja mam co niedziele bolesne skórcze takie okresowe więc muszę poodpoczywać troszeczke - bo dzisiaj to mnie dopadły z samego rana a przedemną jeszcze wielkie zakupy remontowe - mieszkamy z teściami w 30-letnim domu murowanym - ale przez powodzie i wode w piwnicy i tą cholerną wilgoć która dalej nie wyszła z domu - chałupa nam się sypie tego lata strasznie - a zwłaszcza łazienka - wyobraźcie sobie że ciężkie drzwi już dwa razy spadły i znowu się chyboczą - trzeba kupić nowe - piecyk na gaz zaczął rdzewieć kapać aż strach się bać i trzeba kupić wielki bojler i go do pieca podłączyć żeby zima była tańsza - a i piecyk po zimie pójdzie do wymiany - że nie wspomne że wczoraj po kąpieli woda zamiast w rury zalała nam cała łazienkę - wrrrrrr - pewnie jakaś żaba tam mieszkała i przyblokowała wylot - bo nie pisałam wam ale po tej powodzi to w piwnicy mamy teraz całą masę żab - takich malutkich i takich ropuch - dobrze że chociaż staw zniknął - no ja już tam prawie nie schodzę bo niecierpię cholerstwa i jak widzę to piszczę i uciekam - a Zosince to najwyraźniej nie służyok zmykam bo znowu się rozpisuję miłej niedzieli - ciau[/QUOTE Wilgoć to najgorsze, co może być w domu!!! Wiem to z doświadczenia, bo przez wadę konstrukcyjną bądź budowlaną w naszym budynku - wylazła wilgoć w łazience - jak usuniemy ją latem, zagipsujemy, zamalujemy specjalną farbą, itd. - to i tak zimą wyjdzie... Szkoda słów... Dlatego wierzę, że nie jest Ci teraz łatwo. A co do żab, to możesz mi oddać parę, bo moja córka to prawdziwy kolekcjoner żywych zwierzaków. W domu mamy psa, królika, dwie rybki - to takie stałe zwierzaki, ale oprócz nich posiadamy obecnie 4 żaby w wiaderku, dżdżownice w słoiku i mieliśmy motyle, które Amelia wypuściła poruszona bajką "Dzwoneczek"... Aha, a za każdym razem jak M i Amelia jadą na ryby to usiłują później wcisnąć do lodówki takie małe, białe robaki, ponoć rosną później z nich muchy - bleee... Ale w tej potyczce ja jestem zwycięzcą, zawsze mówię, że żywego mięsa nie trzymam w lodówce... Paulina, chmm..., tak piszemy o porodzie, że chcemy, żeby to było już i zobaczycie jak zawsze przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie , ja np. chciałabym urodzić w terminie, a na pewno po 1.09. - bo Amelia idzie do zerówki i chciałabym jej towarzyszyć w tych pierwszych dniach :). Ale nigdy nie wiadomo jak to będzie...
-
Witam, po tym jak mój mąż bardzo, bardzo cicho wstał i pojechał na grzyby - ja już nie śpię , no ale cóż przynajmniej wypiję spokojnie kawkę. Kurcze wczoraj straciłam głos, nie mogę nic głośno powiedzieć, gardło boli, nos nadal zatkany... Ale mam nadzieję, że to szczyt przeziębienia i teraz będzie z górki - tym bardziej, że stosuję masę leków z domowej apteczki . Justa na wszelki wypadek poszłabym na Twoim miejscu do lekarki, no bo jak sama pisałaś, obie myślałyście, że dzidzia już będzie, ale przypuszczam, że Pani doktor chciałaby Cię obejrzeć, a i Ty będziesz spokojniejsza :). Pamiętacie dziewczyny, nie tak dawno chodziłyśmy co 4 - 6 tygodni na wizytę, a teraz "biegamy" co tydzień :) Paulina a jak u Ciebie, co z tym sączeniem?
-
No śliczna jest Bejbikowa Patrysia! Mam wrażenie, że coś się wydarzy wśród Wrześniówek - może Paulina urodzi? Jakieś dziwne przeczucie mam... Jestem tak zdołowana, chyba przechodzę krytyczny moment przeziębienia... Nie daję rady...Idę się wykąpać i kładę się spać... Kolorowych snów i spokojnej nocy dla wszystkich mam i dzidziulków...
-
Bejbik wspaniałe wiadomości, to pozwala mieć nadzieję, że i np. w moim przypadku wszystko się poukłada :). Serdecznie Ci gratuluję i życzę samych pomyślnych i pięknych dni dla mamusi i córusi :)
-
Chmmm... Paulina, czyżbyś zaczęła rodzić???? Odezwij się, daj znać jak się czujesz Selene jak już wspomniałam wcześniej ja także mam dziwnych sąsiadów. Moje piętro jest zgrane i klawe, ale na 1 piętrze mieszka Pani J., która lubi wypić, karmić bezpańskie koty, nasiać bez żadnych zapytań chwastów na wspólnym dla wszystkich klombie, wyzwać dzieci od bachorów, nas od profesorów, no i lubi oskarżać innych lokatorów, że kradną jej ogrzewanie centralne, bo ma za duże zużycie na liczniku... Czyli na 11 zamieszkałych w budynku rodzin trafiła się zakała, co psuje harmonię sąsiedzkiego życia. Chyba zwróciłabym uwagę małolacie, lub pogadałabym z jej rodzicami :).
-
No to dzisiaj wszystkie wzięło na porządki, ja także latam na odkurzaczu i mopie, coś mnie nawet korci, żeby pranie poprasować - ale chyba poczekam, aż mi przejdzie ta ochota . Moi zaraz lecą na grzybki, ja nie mam natchnienia, poza tym nadal smarkam - kurcze, mam wrażenie, że w nigdy w życiu nie piłam tyle mleka, miodu, herbaty z cytryną, itp. Ale naczytałam się, że trzeba wyzdrowieć przed porodem, dla bezpieczeństwa swojego i dziecka. Nie daj Boże jakieś szwy - bo przy każdym kichnięciu, kaszlnięciu, itp. ból niesamowity - tak pisała jakaś przeziębiona świeżo upieczona mamusia. Bodajże jeszcze AniaH83 też jest przeziębiona, mam nadzieję, że wracasz do zdrówka... Kobietki, odezwę się później, do usłyszenia!!!
-
KleopatraJa standardowo Harrego Pottera oglądałam :) Teraz Blade leci ;p Paulina ja dzisiaj też mam jakis taki głód. Zrobiłam sobie dwie gigantyczne porcje frytek i później zjadłam jeszcze torta Teraz wysłałam męża po zapiekanke na dół do zamrażalki ;p Trudno raz sie żyje Dobrej nocki wrześniówki :) No Kleopatro, to niczym w reklamie lodówki Beko - to jedna z moich ulubionych Dzień dobry kochane Wrześniówki, my mamy dzisiaj dożynki, ale w związku z gigantycznym potokiem zielonych glutów i atakami kaszlu (choć chyba już słabszymi) nigdzie się nie wybieramy. Za to mężyk z córką pojadą na grzyby. Wiecie już nie przejmuję się tym, że wypłata będzie później... Jakoś sobie poradzimy. O...Słoneczko wyszło zza chmurki, to db znak
-
No i cóż nam zostało - zaciśnięcie pasa... zawsze to lepiej dowiedzieć się dzisiaj, niż 1 września
-
No i już wiem na czym stoję, płacą nam z góry 1 - ego każdego miesiąca, czyli za sierpień miałam normalnie zapłacone. Myślałam, że tak też będzie 1 września... Ale w związku z tym, że nie wracam do pracy, to będzie płacony mi zasiłek chorobowy, ale na koniec miesiąca - takie przepisy ZUS - u, no i w momencie jak urodzę to będzie płacony zasiłek macierzyński też na koniec miesiąca. Beznadzieja, bo od 1 - ego jestem bez kasiuty. Księgowa zadzwoniła raz jeszcze i powiedziała, że w momencie, jak urodzę to mąż podrzuci zaświadczenie i wszystko uregulują, żeby było za co żyć...A jak urodzę później to co? Pewnie mężyk się zdenerwuje, jak mu powiem o tych rewelacjach...
-
Dziewczyny mam dla Was zagadkę... Dzwoniła przed chwilką do mnie księgowa i powiedziała, że ona nie wie, co ze mną zrobić, bo w zasadzie wypłaty są zawsze 1 - ego, a ja od 1 - ego będę na zwolnieniu, a zwolnienia chorobowe są wypłacane na koniec miesiąca - czyżbym miała zostać bez pieniędzy tuż przed porodem? Bo z tego co zrozumiałam, to jak zaniosę zwolnienie, to zapłacą mi na koniec miesiąca... Czy któraś z Was orientuje się w tych sprawach? Ostatecznie powiedziała mi, że zadzwoni w pn i powie, na czym stoimy... Co na to ZUS?
-
Czytałam również o tragedii październikówki - straszne... Dziewczyny, nie pamiętam jak w pierwszej ciąży odszedł mi "czop", dlatego się stresuję, bo nie wiem jak to może wyglądać, kiedy to wypada, wyskakuje, czy jakoś tak, no i w ogóle, co potem, chlusną wody, czy jak, ech... Napiszcie coś na ten temat, oki? A mój mąż też zrezygnował z wieczornego piwka, no bo sama się nie zawiozę...Ależ moja gwiazdeczka figluje w brzuszku. Kurcze, najpierw zabrali mi neta, teraz telewizję, nie kumam, przecież wszystko opłacone...
-
Cześć dziewczynki, położyłam się wczoraj wcześnie spać - to i dzisiaj wstałam z kurami. Przespałam nockę lepiej jak wczoraj - ale pewnie chrapałam jak dzik, bo obie dziurki w nosie miałam zatkane. Kuruję się nadal, tzn. piję syrop dla ciężarnych polecony przez Kleopatrę i wczoraj wieczorkiem poratowała mnie sąsiadki mama naturalnym syropem z młodych szypułek świerku (sama robiła), ponoć rewelacyjny na kaszel i naturalny - ale smak paskudny. Odnoszę wrażenie, że jest ciutkę lepiej. Zimnica dzisiaj na dworze, pada, mokro, pluchowato, chyba dzionek minie w domu... A jak Wy się czujecie?
-
Więc, jak wnioskuję, każda maszyna usg ma prawo do błędu, a najważniejsze, aby dzieci rodziły się zdrowe. Dziewczyny ja na dzisiaj kończę korespondencję, wezmę ciepłą kąpiel i do łóżeczka, może pomogę sobie w ten sposób w przeziębieniu... Do jutra, kolorowych snów!!!
-
Kiedy w 35 tygodniu miałam usg to moja córeczka miała wagę 2720 g, a wczoraj ginka powiedziała, że dobije do 3700g. A jak Wasze maleństwa, czy doktorzy coś Wam wspominali na temat wagi dziecka po porodzie?
-
A co to są te "nerwobóle uciskowe"??? Kurka chyba nie mam żadnych z tych objawów, ja schudłam 40 dag, po czym po dwóch tygodniach tyle samo przytyłam...Ech...