Skocz do zawartości
Forum

kat_ja

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kat_ja

  1. Dobranoc wszystkim, które się udają na spoczynek. Obyście nie psiły za szybko
  2. No nie! Tempo macie niesamowite... Ledwo na chwilę wyszłam kurczaka doprawić na jutrzejszy obiad, a tu już tyle nastukane. Obawiam się, że w ciągu tygodnia będę miała niezłe tyły. AsJa, do fryzjera poszłyśmy pierwszy raz testowo jak ja już byłam zarośnięta. Pani mnie strzygła, a Gocha obserwowała. A potem oświadczyła: "Ja też chce" No to niewiele się zastanawiając, bach na krzesełko i jazda! Babaka była bardzo fajna i nie bała się ciąć dziecka. Powiedziała, żeby dawać jej wszystkie kosmetyki które są na widoku do łapek i zajmować, a ona robiła swoje. Ale i tak największą furorę zrobił spryskiwacz z wodą. Dobrze, że to było lato, bo wyszłam zlana tym "deszczykiem" od góry do dołu :) No i po pierwszym razie Gośka już sama mnie ciągała do "pani syzjel".
  3. Madziulek, domyłam bez problemu bo to były flamastry zmywalne. Ale kiedyś odpaliła taką akcję, że ja siedziałam i wyłam ze śmiechu pół wieczoru. Małżonek zaczął się z nią bawić w malowanie, a że był zmęczony jak pies po pracy to zasnął na podłodze. A Gocha zrobiła mu w tym czasie parę "tatuaży" tymi flamastrami na brzuchu
  4. Kaskato, ja bym chętnie kotka oddała. 9 miesięcy po urodzeniu Gośki zaczęły mi się dziwne akcje a oddychaniem. Po paru wizytach i testach wyszło, że mam astmę na tle alergicznym. A główny alergen to kot. Ale ja się uparłam i powiedziałam, że koty nie oddam, bo jest jak nasz drugie (a właściwie pierwsze) dziecko. Teraz jak stale biorę leki wziewne, to jest OK. Do szału doprowadzają mnie tylko jej kłaki. Praktycznie co drui dzień odkurzanie Ann, fryzurka już nieaktualna. Włosy rosną Gośce w takim tempie, że od 2 urodzin już 3 razy byliśmy u fryzjera! A tak wyglądała po pierwszym cięciu. Wg mnie najfajniejsza dotychczasowa fryzura.
  5. A co do avataru, to jest tylko kawałek zdjęcia. Całe poniżej, jesli wejdzie.
  6. Ann, pisałam na GG, że już się zaprosiłam :-) A tak w ogóle to przechwaliłam moją córkę. Właśnie wołała do mnie: "Mamooooooooo, już wypsiłam się!!! Rób siadanko!!!" Trochę wymiękłam, bo ja się jeszcze nie wypsiłam...
  7. Madziulek, suwaczek się zaraz zrobi
  8. CosmoEwka, ja mam 5 minut od domu piekarnię, która robi pizza wielkości małej z Pizza Hut i równie dobrą. A to cudo kosztuje 3,50. A co najwazniejsze piekarnia pracuje 24h.
  9. A ja mam na dzisiaj wolne Dziecko wymoczone w bąbelkach, wytarte wygrzanym ręcznikiem (nie myślałam, że tak ją to nakręci, hehe), bajka o pakurku zaliczona. Więc mama otworzyła sobie zasłużone pifko. Uważam, że całkiem nieźle sobie same poradziłyśmy, bo Tata wyjechany dzisiaj. Nie pochwaliłam się jeszcze, że mamy kotka (pomimo mojej alergii jest dalej z nami). No i Gosia kotka ostatnio wychowuje. Jeden z ostatnich monologów Gosi: - Kiziu, cemu miałcys? Chces jedzonka? Zalaz nasypię. Telaz wodę pij! Prawie się posikałam w gacie jak usłyszłam...
  10. Ja ostatnio wzięłam sie powaznie za Gochę, kiedy była na poprzednim zwolnieniu. Ponieważ zacznała jej odbijać szajba z powodu ograniczonego wychodzenia z domu, to wprowadziłam kilka patentów. U nas funkcjonują biedronki - a mianowicie kupiłam bristol wielkości A3, przykleiłam na ścianę i teraz za każde czynności, które są problematyczne, a zostaną wykonane "poprawnie" Gocha dostaje do przyklejenia biedronki. Kupiłam takie naklejki ze sztywnego plastiku (drogie jak diabli, ale co tam, hehhe). Czasem jest to za pokorne siedzenie przy wyciąganiu gila, czasem za ładne posprzątanie pokoju, a innym razem za grzeczny spacer. Wszystko zależy od tego, jaki dzień ma Gośka. Bo czasem jest tak, że problemem jest wydmuchanie nosa, a czasem założenie spodni itp... Może nie jest to zbyt dobra metoda, bo powinnam z góry ustalić za co przydzielamy biedronki, ale Małgośka jest tak zmienna w swoich nastrojach, że podchodzę do tego doś intuicyjnie. Za każde zebrane 10 biedronek jest jakaś nagroda dodatkowa - nowa kolorowanka, ekstra bajka do obejrzenia albo np. kawałek czekolady. Ale żeby nie było tak słodko, za jakieś drobniejsze przewinienie biedronki zabieram. Natomiast za "grubsze wyskoki" grozi karny kąt w przedpokoju. Wczoraj (nie wiem skąd się to Gośce wzięło???) uderzyła mnie. I wylądowała w kącie. Kąt jest wyjątkowo dotkliwy, bo ma stać w takim miejscu, żeby nie widziała co się dzieje w kuchni lub pokoju. No i panna notorycznie próbuje z kąta wychodzić. A ja z uporem maniaka stawiam ją tam z powrotem. Wczoraj wieczorem trwało 45 minut zanim odstała 2,5 minuty w wyznaczonym miejscu. Ale widzę, że zaczyna to działać. Po "odbyciu kary" powiedziałam, że teraz ma mnie przeprosić i spytałam czy wie za co. Wiedziała... W naszym przypadku działa tylko jedna metoda ogólna - żelazna konsekwencja. Jesli powiem, że np. nie będzie bajki na dobranoc, a potem się złamię, to Gośka zaczyna to już za moment wykorzystywać. I jeszcze jedno: nie łączę nigdy kar - jesli zabieram biedronkę, to nie pozbawiam już bajki itp. Na razie działa
  11. Wieczorkiem, jeśli leń mnie nie dopadnie to popracuję nad avatarem i suwaczkiem. No i oczywiście "doniosę" porcję najnowszych wiadomości z placu boju
  12. Madziulek, wesoło to u nas jest zawsze... A jak nie wesoło, to na pewno ciekawie, hehehe. Gocha właśnie przechodzi zapalenie oskrzeli. Była 3 dni w żłobku, po prawie 3 tygodniowej nieobecności i znowu kwiat Ja już normalnie wymiękam, tym bardziej że jak ona nie wychodzi z domu choć na pół godziny dziennie to dostaje świra!
  13. Dzień dobry Chciałam zapytać czy mogę się przyłączyć? Od 2 lat i 5 miesięcy (mija dokładnie jutro o 19.35) jestem szczęśliwą, aczkolwiek baaardzo zabieganą i często mocno wymęczoną mamą Małgośki. Jak należy się domyślać po przeczytaniu poprzedniego zdania, Gocha jest dzieckiem bardzo żywym, ma 500 pomysłów na minutę i zwalnia tempo dopiero kiedy temperatura jej ciała podnosi się powyżej 38,5 st. C... Aktualnie ma ok. 98cm wzrostu i 15,5kg wagi. Uwielbia prace ręczne (plastelina, malowanie, kolorowanie, masa papierowa itp.) oraz gotowanie - szczególnie ciasta. Ma jeszcze jedną pasję, którą odziecziczyła po rodzicach - jedzenie. Na szczęście, jej jedzonko jeszcze nie służy tak dobrze jak nam i dzięki temu Gosia nie dąży tak uparcie jak my do osiągnięcia kształtu idealnego. Znaczy kuli... Na razie pozdrawiam wszystkie mamy i oddalam się w kierunku dźwięku dochodzącego z sypialni mojej córki :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...