ja to chyba od Was jestem uzalezniona, czekam na łazienke :/ nie zdazylam sie wykapac nim kumpela z chlopakiem nie przyszli z pracy wiec.... Co do porodu to mi nawet wody nie odeszly, rozwarcie caly cza smowili 4 cm a ja skurcze coraz wieksze, skakałam na piłce, pod prysznic latałam i niiiiiiiic a skurcze jeszcze mozniejsze i jeszcze.... w koncu sie zlitowali, 2 czopki dali , 5 cm sie zrobilo i mi pecherz przebili, noi skurcze zaś mocniejsze i zaczeły sie parte, nic nie slyszałam i zaczelam krzyczec ze...... ocknelam sie i zobaczylam jak sie dziwwnie na mnie gapia i znowu skurcz party i jazda (ale to opisuje jak horror hehe) no ale najgorsze bylo przede mna mały grubaśny i krótki, nie moglam go wycisnac, lekarka gdzies zadzwonila i nagle pelno kolo mnie ludzi i jedna z siostr zlozyla rece i zaczela mi po brzuchu skakac i krzyczec przyyyyj, potem powi to juz ostatni raz przyj i skoczyla mi na brzuch i mały był na siwcie. Mąż podczas juz tego "gównego" porodu siedzial na korytarzu, zatkał uszy i płakiał z tego co opowiadał. Z szyciem tez nie było za wesoło bo mnie Leon porozrtywał, dali mi w kroplówce znieczulenie ale to gówno dało :/ a pozniej najszczesliwsza chwila, mały przy cycu i nasza trojka w komplecie! Na drugi dzien fakt biegałam a raczej czolgalam sie do siostr po lód na rane noi na tyłek długo nie moglam usiasc ale wizyte mam u lekarza w srode i miejmy nadzieje, ze wszystko OK. Taki mały horror napisalam, dobrze, ze to juz po 22.
ps Łazienka dalej zajeta a ja sie rozpisalam...