Skocz do zawartości
Forum

Sopfie

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sopfie

  1. Twixxi trzymam kciuki, aby wszystko było w porządku. Dawaj znać co z tą przepukliną. Trzymam kciuki:* Marzenka Grunt to spokój;). Dobrze, że lekarz Cię uspokoił i najważniejsze, że masz leki ustawione. Na pewno będzie dobrze;) Kasiu29 no to teraz już na pewno tylko leżenie... A nie zamierzają Ci założyć pessara? Na szew to już chyba za późno? Teraz to każdy dzień się liczy... Odpoczywaj i myśl pozytywnie. Tyle już dałaś radę... Jeszcze tylko kilka tygodni. A jak dzieciaki? Mierzyli je?
  2. Witajcie Dziewczyny! Raptusku Dzielna jesteś. Dobrze, że masz to już za sobą. Musiało to być dla Was bardzo trudne przeżycie. Ściskam mocno ;* Cichaobserwatorka Bardzo mi przykro;*. Oby czas ukoił ból, a sprawiedliwości stało się za dość. Marzenka86 Witaj! Wiem, że to bardzo trudne, ale staraj się nie denerwować. Na pewno to nie pomoże. Poczekaj do wizyty i porozmawiaj z lekarzem. Mnie wyszły w 12 tygodniu przeciwciała odpornościowe i całą ciążę wisi nad Nami groźba konfliktu serologicznego. Straszyli, że nie donoszę, że potrzebne będą transfuzje itd., a już 31 tyg i wszystko super. Przeciwciała są, a dziewczyny rosną i nie ma to na nie wpływu - odpoczywaj i myśl pozytywnie. Musi być dobrze :* Agoski ja miałam echo serca w Warszawie u Prof. Danger. Opinię ma rewelacyjną. Tylko na szczęście dostałam skierowanie na NFZ bo prywatnie to taka "przyjemność" kosztuje 450 zł. U Nas wszystko dobrze, dziewczyny rosną i w poniedziałek miały 1590g i 1680g. Szyjka 3 cm. Trochę się skróciła, ale zamknięta. Liczę, że do 37 tyg wytrzyma, chociaż jest mi bardzo ciężko. Zwłaszcza, ze jestem przeziębiona. Obecnie 30 tyg 6 dni JKDO.
  3. Raptus Absolutnie i bezdyskusyjnie nie ma w tym co się stało żadnej Twojej winy!!! Nawet Ci to nie powinno przejść przez myśl! Gdyby to od Ciebie zależało w jakikolwiek sposób to na pewno całej tej historii by nie było. Tak to już niestety jest, że świat nie jest sprawiedliwy i niektórzy muszą więcej wycierpieć. Myślę, że sobie stopniowo poradzisz ze swoimi emocjami. Masz przede wszystkim dla kogo żyć... Pamiętaj o tym. Przede wszystkim za mało czasu upłynęło od tragedii, która Cię spotkała, a przecież śmierć dziecka to straszna trauma. Nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo cierpisz i cierpiałaś. Straciłam dwoje dzieci w I trymestrze ciąży i to było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Dla Ciebie musiało być nie do zniesienia... Poniekąd rozumiem Twoje wyrzuty sumienia, bo sama mam podobne. Do tej pory jedną z teorii na temat tego skąd wziął się autyzm Michała jest uszkodzenie okołoporodowe (urodził się 2 razy owinięty pępowiną i siny). Ja do tej pory jakąś częścią siebie uważam, że mogłam się bardziej postarać, mocniej przeć, nalegać na cesarkę, sama nie wiem co zrobić... po prostu coś zrobić, żeby był zdrowy... żeby Go ochronić... Wiem, że to jest irracjonalne, a przede wszystkim czasu nie cofnę i nic nie zmienię gdybaniem, ale i tak od czasu do czasu przychodzi mi to do głowy... Wierz mi - nie ma sensu rozdrapywać - nikomu to nie służy. Na pewno będzie Ci lżej, kiedy skończy się postępowanie w tej sprawie. Myślę, że teraz będzie najgorszy dla Ciebie okres, ale jednocześnie może to być bardzo oczyszczające doświadczenie i pomóc zakończyć żałobę. Tego Ci z całego serca życzę. Oby Pan Bóg wspierał Ciebie i Twoją Rodzinę w tych ciężkich chwilach ;*
  4. Kukurydza miałam wcześniej napisać, ale moja zapomniałam oczywiście. Zaawansowana skleroza ciążowa - strach mnie posadzić za kierownicą;). Tak jak dziewczyny wcześniej pisały - bardzo często takie stawianie się brzucha jest spowodowane niedoborem magnezu i potasu. Sama tak mam i to samo było w poprzedniej ciąży. Oczywiście, że idź do lekarza dla spokoju, a do wizyty możesz sobie kupić aspargin w aptece (magnez z potasem). Jest bez recepty. Nie bolą się mięśnie? Nie masz skurczy łydek? To jest też objaw niedoboru magnezu. Tak czy inaczej leżenie nie zaszkodzi;) A w razie czego - do szpitala. Jak mawia moja gin - wystarczy, że rzucisz hasło bliźniaki;)
  5. JJ2015 dużo zdrówka dla Was;* Twinsy podpisuję się pod tym co napisała Raptus - śpij ile możesz, bo wkrótce zapomnisz co to twardy sen;). Instynkt macierzyński to potężna siła;). Myślałam o monitorach, bo dziewczyny też będą spały w oddzielnym pokoju, ale ten pokój jest zaraz obok naszej sypialni i też postanowiłam zaczekać z tym do porodu. Jeśli będzie potrzeba to kupimy, a jeśli będą spały na początku w jednym łóżeczku tak jakbym chciała (drugie zamierzam na początek wstawić na parterze, żeby je mieć pod ręką w ciągu dnia i nie biegać po schodach) to monitory się nie sprawdzą. Powiem szczerze, że do tej pory to ja nawet niani w zasadzie nie używam. Po prostu słyszę;). Nie mam pojęcia jak to działa, ale działa...
  6. Dzięki za rady co do rwy:*. Też myślę, że w zasadzie to trzeba wytrwać. Najlepiej chyba działa odpoczynek.
  7. Raptus nie miałam nigdy do czynienia, ale koleżanki twierdzą, że bardzo dobrze się sprawdzają emolienty - czasem wystarczy zmienić kosmetyk, żeby była poprawa. Mam nadzieję, że szybko przejdzie:) Kukurydza ja jestem z tych co mają wszystkie możliwe dolegliwości ciążowe i nie jest to dla mnie łatwy okres, więc jestem nieobiektywna i nie chcę Ci nic sugerować. Zależy od tego jak bardzo Ci zależy;) Na studiach oczywiście;). Do około 25 tygodnia jako tako śmigałam, potem praktycznie z dnia na dzień zrobiło się ciężej i mimo, że staram się funkcjonować normalnie (nie muszę na szczęście leżeć, a to chyba już najgorzej, bo jakakolwiek aktywność odpada), to po prostu nie robię nic, czego nie muszę, bo nie mam siły. Pomyśl czy będziesz w stanie w razie czego się zmusić do pójścia na zajęcia. Kasiu na razie zrobiłam postępy i zamówiłam torbę;). Ciuchy dla dziewczyn i dla siebie mam uprane na w razie "W", ale tak mi się nie chce kompletować reszty... Myślę, że jak będę miała meble w pokoju dziewczynek to zacznę to wszystko w jedno miejsce znosić i się może spakuję wreszcie. Też myślę, że to gdzieś za dwa miesiące się małe wyklują, ale już trochę zaczynam myśleć o porodzie...
  8. Przepraszam, że tak dzielę posty - piszę na tablecie i boję się, że mi zniknie:). A propos sterydów to u mnie profilaktycznie nie dają - tylko w wypadku zagrożenia. W ogóle ostatnio moja gin stwierdziła, że jak nie będzie potrzeby to przed 39 tygodniem mnie nikt nie potnie . Jestem trochę w szoku. Myślałam, że wcześniej się robi CC w bliźniaczej... no ale może samo się wcześniej coś zacznie...
  9. Kasiu wiem, że ciężko z tym leczeniem, ale najważniejsze, że szyjka trzyma. Już niedługo. Wytrzymały, bo kto jak nie my:). Jak u Ciebie z pakowaniem? Obiecałam sobie, że zapanuje torbę do końca lutego, ale jakoś mi nie idzie. Chyba się trochę boję , że sobie wykraczę:) ciągle jeszcze nie wiem gdzie chcę rodzić...
  10. Agoski rwa to jest taki kłujący ból promieniuje od biodra albo od kręgosłupa najczęściej w dół nogi. Ja mam zawsze po prawej stronie. Nie boli cały czas tylko tak jakby z zaskoczenia przeżywa i potem już boli przy każdym kroku dopóki nie usiądę. Na szczęście wiem, że to się skończy po porodzie :)
  11. Kukurydza myślę, że po prostu na badanie przepływów u Ciebie jeszcze za wcześnie. Ja do swojej gin chodzę prywatnie, ale od niej dostałam skierowanie do szpitala Bielańskiego do poradni po 17 tygodniu i od tej pory jeżdżę tam co 2 tygodnie na usg. Tam mają super specjalistów od tego i badają przepływy na pępowinie i w tętniące mózgowych u obu dziewczyn (to że względu na możliwość konfliktu serologicznego) i oczywiście mierzą je i ilość wód płodowych. Na razie są prawie identyczne wielkością. U swojej gin mam wizytę raz na 4 tygodnie więc w sumie aż 3 w miesiącu, ale przynajmniej jestem spokojna. Myślę, że z czasem i u Ciebie będzie tych kontroli więcej. Jeśli czegoś nie wiesz albo się obawiasz, śmiało pytaj swojego lekarza. Nie musisz być ekspertem od ciąży bliźniaczej. Za to On powinien i ma obowiązek wszystko wiedzieć. Będzie dobrze:*
  12. Witajcie Dziewczyny! Fajnie, że tyle Nas jest oczekujących :). My już 29 tyg +4 dni JKDO. Zaczyna się robić bardzo ciężko... Siadł mi kręgosłup i od zeszłego tygodnia trochę musiałam przystopować, z tym, że przy dzieciach nie bardzo jest jak ;(. Kładę się jak tylko mogę. Nie wiem czy miałyście przyjemność z rwą kulszową w ciąży? Mnie to nie omija za żadnym razem... Może ktoś ma sprawdzoną metodę na ulżenie w bólu? Masaże nie pomagają... ;( Dziewczyny w ciążach JK - nie martwcie się na zapas tymi wszystkimi powikłaniami. Mnie też straszyli, a jak dotąd jest wszystko ok. Jeździmy tylko na kontrole przepływów co dwa tygodnie. Okazało się, że nawet konflikt serologiczny raczej Nam nie grozi - przeciwciała nadal obecne, ale nie rosną i wygląda na to, że ominie Nas przyjemność transfuzji. Zobaczycie, że wszystkie donosimy bez problemu;) Kasia 29 jak Twoja szyjka? Dzielnie leżysz? Twinsy co u Was? Jak przepływy?
  13. Twixxi najważniejsze, żeby dzieci były zdrowe i szczęśliwe, a przede wszystkim najedzone. Nie przejmuj się. Jesteś świetną mamą i robisz wszystko najlepiej jak się da :*
  14. Ja nosiłam Bartka jeszcze w początkach ciąży z dziewczynami. I też mam chustę tkaną skośnokrzyżowo (bo się najpierw naczytałam, że najlepsze). Najwygodniej mi było zawsze w kieszonce. Próbowałam innych splotów, ale to było dla mnie najwygodniejsze i najszybsze. Na plecach to w ogóle nie dla mnie. W komplecie z wiązaną dostałam też chustę 'kółkową", która jest niby łatwiejsza do noszenia, no i szybsza w zakładaniu, ale mnie się kompletnie nie przydała. Zawsze miałam wrażenie, że mi zaraz dziecko wypadnie i podtrzymywałam ręką - zresztą do kółkowej nie włoży się miesięcznego dziecka, a ja już w tym wieku Bartka nosiłam. Czasem nawet z Nim w chuście odkurzałam. Pamiętam jak się przeraziłam, kiedy mi pierwszy raz w czasie odkurzania zasnął. Myślałam, że Go za mocno zawiązałam;). Ogólnie jestem bardzo za i teraz też na pewno będę używać. Nie raz uratowała mi życie ;)
  15. Mami87 zawsze myślę o Twoich dziewczynkach. Moja mama ma na imię Zosia, a Teściowa to Hania:). Kiedy okazało się, że będziemy mieli dwie córeczki myśleliśmy przez chwilę, żeby je tak nazwać;).
  16. Twixxy może tak być, ale wcale nie musi. Każde dziecko jest inne. Mój starszy Michał w ogóle nie dawał popalić od urodzenia, a Bartek z kolei był przez pierwsze tygodnie nie do ogarnięcia, a potem jak złapał rytm dnia to się uspokoił. Teraz ma rok i praktycznie wszystkie noce już przesypia bez budzenia na jedzenie. Także nie ma się co nastawiać czy będzie lepiej czy gorzej. Na pewno sobie poradzisz, tylko się nie denerwuj. Pamiętaj, że Ty jako matka zawsze wiesz najlepiej i wszystko robisz dobrze! A jak od czasu do czasu coś będzie w domu nie zrobione to na prawdę nic się nie stanie. Trzeba odpuścić...
  17. Cześć Dziewczyny! Gratulacje dla wszystkich rozpakowanych! :* Oby dzieciaki nie dawały się we znaki i zdrowo rosły! Dla mnie osobiście najgorsze są te 3-4 tygodnie po porodzie. Wszystko staje na głowie, hormony szaleją. Powoli wszystko się ułoży, a dzieci złapią swój rytm, choć wydaje się to nieprawdopodobne. My dziś po kolejnej wizycie w szpitalu na USG (27 tyg 6 dni). Wszystkie przepływy super. Dziewczyny 1230g i 1190g. Rosną fajnie. Lekarz nawet zażartował, że tylko im robię kolejkę pod gabinetem, bo wszystko super. Obie panny głową w dół. Jest szansa na poród SN. Nie powiem.. wolałabym, choć nie będę się upierać jak będzie jakieś zagrożenie. Ja już czuję się zmęczona. Na wadze 16 kg na +. Wygląda na to, że będzie więcej;). Mój Bartuś skończył roczek i zaczyna chodzić, ale niestety za rączki, więc trzeba Go prowadzić, a mnie tak boli kręgosłup... Staram się myśleć pozytywnie, ale chciałabym, żeby to szybciej leciało. Wzięliśmy się powoli za reorganizację w domu. Na razie zamówiliśmy mebelki dla maluchów, a dla starszych chłopców będziemy składać w sobotę nową szafę i będą już mieszkać razem. Wyprałam wszystkie ciuchy dla dziewczyn i powoli prasuję. Koleżanki dostarczyły mi tego tyle, że razem z moimi wyszło 3 pralki. Nie jestem tego w stanie policzyć;). Na pewno nie zabraknie:). Kasiu29 leż grzecznie i odpoczywaj:). Na pewno dotrwasz. Już niedługo ;*
  18. Witajcie Dziewczyny! Gratulacje dla Rozpakowanych Mamuś!!! Dzieciaki cudne! Życzę Wam zdrowia i cierpliwości:). Obyście doszły szybko do siebie! Iza i Twixxi Trzymam Kciuki!!!!! Twinsy Też tego doświadczam teraz i w poprzednich ciążach. Też jestem zdania, że jeśli coś Cię niepokoi warto jednak jechać do szpitala. W ciąży z Bartkiem wylądowałam w szpitalu z podobnym problemem w 27 tygodniu i okazało się, że mam za niski poziom potasu i magnezu co powodowało skurcze. Trochę mnie podładowali, przepisali leki i puścili do domu. Czasem warto sprawdzić. Zdrówka:*
  19. JJ2015 odnośnie powrotu do pracy mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia. Kiedy urodziłam Michała urlop macierzyński trwał tylko 6 miesięcy, a my akurat byliśmy w takim momencie życia, że musiałam wrócić do pracy. Miśkiem zajęła się teściowa, która już jest na emeryturze. Czułam się strasznie. Z jednej strony miałam wyrzuty sumienia, że zostawiam dziecko. Z drugiej strony czułam, że ominie mnie dużo ważnych chwil z Jego życia. Poza tym jakaś część mnie miała jednak frajdę z wyjścia z domu, tej całej celebry, która towarzyszy szykowaniu się do pracy, itp. No i z tego powodu kolejne wyrzuty sumienia. Teraz z Bartkiem jestem już prawie od roku i powoli zaczyn mnie dobijać siedzenie w domu, a tu perspektywa kolejnych 2 lat przede mną... Na kurę domową to ja się na pewno nie nadaję. Zwierzęciem korporacyjnym też chyba nie jestem, ale jednak pracować lubię. Czego byś nie wybrała, zawsze czegoś będziesz żałować. Zwyczajnie nie da się mieć w życiu wszystkiego... ale można próbować;). Na pewno kiedy Ty będziesz szczęśliwa, to Twoje dzieci też będą szczęśliwe. Nie rób nic na siłę, ani dlatego, że ktoś tak uważa. Każde rozwiązanie ma pozytywne strony, ale dla każdego co innego jest dobre. Ja osobiście nie żałuję powrotu do pracy. Dużo na tym skorzystałam. W domu bym długo nie wytrzymała. Starałam się jak najwięcej czasu spędzać z rodziną i nie wynagradzać Miśkowi nieobecności kasą. Nie wiem jakim cudem, ale tak się układało, że niby nie było mnie w domu, a to przy mnie zrobił pierwsze kroki, ja znalazłam pierwszy ząb, itd. Chociaż bywało też bardzo ciężko i nie raz płakałam... Będzie dobrze... Przepraszam za słowotok;)
  20. To co mogę polecić w kwestii karmienia to zakup krzesełek z rozkładanym oparciem. Ja to odkryłam dopiero teraz przy młodszym synku i jestem zdania, że to wynalazek wszechczasów;). Kupiliśmy taki na kółkach (z możliwością blokady) i jeżdżę nim z Bartkiem po całym domu praktycznie od kiedy skończył 4 miesiące. Na początku był rozkładany na płasko, potem półleżąco, a teraz już oczywiście na siedząco bo Bartek ma już 11 miesięcy. On fotelik uwielbia, bo widzi co robię, a ja mam wolne ręce. Często jak coś robię w kuchni to Go wsadzam i daję coś do zabawy i mam trochę więcej czasu zanim się znudzi;)
  21. Twixxi będzie dobrze - już teraz jesteś prawie na mecie:). Strasznie się emocjonuję tymi Waszymi porodami! Cały czas trzymam kciuki! Mami87 już pewnie po wszystkim i tuli swoje skarby... W temacie rozszerzania diety nie będę się wymądrzać, bo u Nas to idzie tak trochę intuicyjnie... Przy starszym synku wszystko było od linijki. Michał był od zawsze niejadkiem i trzeba się było nagimnastykować, żeby zjadł coś nowego. Teraz Bartuś jest przeciwieństwem braciszka i je dosłownie wszystko. Staram się gotować takie rzeczy, z których może zjeść chociaż część i wtedy nie gotuję mu już oddzielnie. Wprowadzałam po jednym nowym produkcie na tydzień i obserwowałam. Moim zdaniem jeśli dzieci były dokarmiane mm to po 6 miesiącu można wprowadzić niewielkie ilości mięsa i obserwować reakcję. Wiadomo - wprowadzać nowe do południa, żeby na wieczór nie było niespodzianek.
  22. Julka dzięki;) mam nadzieję, że nie będę musiała się tym wszystkim martwić. Na razie jest ok, a każdy tydzień to kolejny sukces:). Z jednej strony to dobrze, że mam w domu malucha, bo czas leci szybciej i nie mam czasu za dużo myśleć:). A Bartek powoli zaczyna chodzić i jest przesłodki! O dziwo ostatnio lepiej się czuję mimo rosnącego brzucha i mam trochę więcej siły. Twinsy ja chodzę do swojej gin co 4 tygodnie na kontrolę, a poza tym co 2 tygodnie jeżdżę na te przepływy. Sprawdzają też te wody płodowe (zastanawiałam się po co). Tyle, że te przepływy to tak od połowy ciąży (pierwsze miałam 19 t 3 dni). Może Twój lekarz robi to sam w gabinecie i dlatego już nie potrzeba nigdzie jeździć? Fajnie, że Nas coraz więcej. Będzie Nam łatwiej czekać;).
  23. Karmila ja robiłam w poprzedniej ciąży test Pappa. Byłam po 2 poronieniach, mam synka autystycznego i nie wiadomo z jakiej przyczyny, więc moja pani doktor zaproponowała dla pewności i robiłąm pełny test (czyli USG + krew). Tym razem się nie zdecydowałam. Podobno przy bliźniakach nie jest do końca miarodajny. USG przesiewowe wykonywała mi jedna z najlepszych specjalistek w kraju i nic nie wykryła więc doszłam do wniosku, że to badanie nic mi więcej nie da. Kasia29 też tak czasem mam. Najczęściej jak jestem aktywna w ciągu dnia. Tak jakby brakowało skóry na brzuchu. Nie wiem czy to kwestia ułożenia dzieci czy coś innego. Raczej nie skurcze macicy, bo od dołu nie czuję tego dyskomfortu tylko tak jakby nad macicą.
  24. Dziewczyny trzymam kciuki za wszystkie porody! Z jednej strony zazdroszczę, a z drugiej mam pietra... ;(. Człowiek się zawsze boi nieznanego. Niby dwoje dzieci urodziłam, ale SN, a teraz widmo cesarki mnie obezwładnia... Twinsy czy u Was też te wizyty są takie męczące? Ja po tym badaniu przepływów jestem cały wieczór chora. Jeździmy do przychodni przyszpitalnej, więc wyprawa na cały dzień, bo niby wizyta umówiona na godzinę, ale trzeba czekać na wezwanie, a po drodze jak to w szpitalu zabiegi, pacjentki z izby przyjęć, z oddziału. Mają fantastycznych specjalistów, ale nie chcę tam rodzić. Szpital jest ogromny i bezosobowy. Jak w fabryce. Nam badają i przepływy na pępowinach i w tętnicy mózgowej (ze względu na konflikt i ryzyko choroby hemolitycznej). Julia Twoje dziewczyny już chyba wyrównały wagę? Na zdjęciu wyglądają jakby były tej samej wielkości. Dobrze, że skończyło się na strachu... Ja się najbardziej chyba boję pobytu w szpitalu. Nie wiem jak zostawiłabym dzieci na tak długo. No, ale jak nie będzie wyjścia...
  25. M.C. Absolutnie nie jest to temat tabu:) Wszyscy się tak boją tego autyzmu, a to przede wszystkim dlatego, że właściwie nikt nie wie, co to jest. O ile wady typu zespołu Downa łatwo rozpoznać po fizyczności dziecka, o tyle autystyka często da się poznać na ulicy. Oczywiście są bardzo drastyczne przypadki (i takie też poznałam), ale większość dzieciaków w jakiś sposób funkcjonuje w "normalnym" świecie. Nasz Misiek jest akurat przypadkiem autystyka "introwertyka". Jest spokojny i cichy. Ma swoje humorki, ale to jak każde dziecko. Łatwo popada w obsesje, więc trzeba strasznie uważać, żeby nie spędzał nad jedną rzeczą dużo czasu - np. nad zabawką lub grą, bo potem odebranie jej grozi napadem histerii. W codziennym życiu jest łagodny, nie jest agresywny w stosunku do nikogo, lubi się bawić sam (zwłaszcza w ustawianie przedmiotów - tworzy całe panoramy i sceny - kiedyś nawet robiłam im zdjęcia). Michał rozwijał się książkowo do mniej więcej 2 roku życia. Wtedy zaczęły się nasilać "dziwne" zachowania typu: chodzenie na palcach, bieganie od ściany do ściany godzinami, wpatrywanie się w przedmiot pod różnymi kątami (różne formy autostymulacji, np. wirującym ruchem). No i najważniejsze - Michał nie mówił. Wydawał dźwięki, ale nie po to, aby się z kimś porozumieć. Widzieliśmy już wcześniej, że coś jest nie tak, ale każdy (łącznie z lekarzem) twierdził, że niektóre dzieci tak mają. Z czasem nasze podejrzenia się pogłębiały i zaczęliśmy szukać pomocy. Trafiliśmy na fajnych ludzi i tak Misiek dostał diagnozę, poszedł do przedszkola specjalnego, a teraz chodzi do zerówki w szkole integracyjnej. Przepraszam, że tak długo. Mogłabym o tym godzinami:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...