Cześć dziewczyny. Dołączam do Was, mam nadzieje na co najmniej 9 miesięcy. Od wczoraj Was czytam i nadrobilam wszystko, ale już nie pamiętam co kto pisał. Mam 32 lata, 3 letniego synka i od półtora roku staramy sie (nie intensywnie i z przerwami) o drugie. W pierwszej ciąży krwawiłam na początku ale donosilam. W zeszlym roku zaszłam w ciążę, ale od poczatku było coś nie tak, bo 3 testy w kilkudniowych odstępach pokazywały bladą kreske i beta tez wyszla słaba az w końcu zaczęłam krwawić. Tygodniowe leżenie z duphastonem nic nie dalo, poroniłam. Tym razem krecha widoczna już pierwszego dnia i modlę się, żeby się udało. Ze wzgledu na poprzednie ciążę pierwszą wizytę miałam już w poniedzialek i pęcherzyk był bardzo dobrze widoczny, ale moja lekarka jest bardzo sceptyczna. Biorę duphaston ale dopóki nic się nie dzieje to nie kazała leżeć. A ja od wczoraj leżę bo się zalatwilam, ból gardła, głowy, katar. Leczę się sokiem z malin i syropem z cebuli. Już dziś mi trochę lepiej. I wiecie co, oprócz delikatnie jedrniejszych piersi, nie mam żadnych objawów. Strasznie się boję.