Alilu
Użytkownik-
Postów
464 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Treść opublikowana przez Alilu
-
Hej dziewczyny :) Mila napisz coś więcej o pogodzie bo mój mąż się martwi, że się nie wygrzeje w słońcu. Napisałaś, że pogoda była super dla mojego męża to stwierdzenie jest zbyt ogólne bo uważa, że dla jednego np: pogoda jest super gdy nie pada, świeci słońce i jest 20 stopni, a dla drugiej osoby super pogoda wiąże się z 30 stopniowym upałem. A tak na marginesie to ja też tęskniłam za Twoimi wpisami :) Monia super, że trafiłaś na kompetentnego lekarza oby teraz wszystkie zalecenia okazały się trafne. No i miło, że wypad do zoo był udany. Qarolina u nas też gorąco ale ja się cieszę bo pewnie w lipcu i sierpniu będzie pewnie już chłodniej więc trzeba się nacieszyć słońcem póki ono jest :) A teraz napiszę co u nas, w sumie trochę celowo czekałam z tym wpisem bo chciałam Wam napisać o naszych nocach ale bałam się zapeszyć. Adka od soboty lepiej już się czuła więc stwierdziłam, że czas żeby zaczęła spać sama. Pierwszą noc przespała całą, bez pobudki, tylko ja wstawałam w nocy bo już organizm przyzwyczajony i nadsłuchiwałam czy czasami się nie obudziła na mleko. Następna noc słyszałam, że się przebudziła ale nie poszłam do pokoju i sama zasnęła. No i dzisiejsza noc też cała przespana., Uwierzycie w to?? wychodzi na to, że w przesypaniu całej nocy przeszkadzałam jej ja! Skończyło się picie mleka w nocy, pobudki, płacz, przenoszenia z łóżeczka na łóżko. Po prostu dziecko śpi całą noc na zwykłym łóżku sama w pokoju. Nie mogę uwierzyć w to, że wcześniej na to nie wpadłam, żeby się od niej wyprowadzić z pokoju.... Ze zdrówkiem też już lepiej, czasami trochę kaszle ale to już taka "końcówka". Jednak do naszego wyjazdu nie daje jej już do żłobka tylko pilnuje ją teściowa. Chce żeby Ada doszła w pełni do zdrowia i żebyśmy mogli spokojnie wyjechać na wakacje.
-
Kochane mamusie życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta :-) niech dzieci rosną nam zdrowo przynosząc nam dużo miłości i radości :-)
-
Jejku ale jestem dzisiaj padnięta.... nie śpię od 4 rano. Ada nad ranem dostała napadów kaszlu i biedna nie mogła sobie poradzić, tak się męczyła przez półtora godziny aż w końcu zrobiłam jej o 5:30 inhalacje i po 6-ej Ada zasnęła a ja musiałam wstać do pracy. Młoda odespała trudy nocki do 10-ej rano a ja męczyłam się w pracy. Ada była dzisiaj pod opieką taty i z racji tego, że tak długo spała to stwierdziłam żeby mąż jej nie kład na drzemkę bo pewnie zasnęłaby po 14-ej i spała do 17-stej a później wojowałaby do nocy. Ogólnie myślałam, że będzie gorzej ale jakoś dała rade bez drzemki, w sumie pierwszy raz od urodzenia i o 19:40 padła. W końcu zasnęła w 5 minut a nie jak to miało miejsce ostatnio usypiałam ją po 40 minut bo popołudniu za długo spała i wieczorem nie była zmęczona. Niestety Adę nadal męczy ten straszy kaszel, już chciałam dzisiaj znowu z nią pójść do lekarza ale ostatecznie się wstrzymam do poniedziałku. Jedno jest pewne do żłobka się nie nadaje i zresztą do naszych wakacji nie chce już jej dawać. W sumie do wyjazdu zostało nam 2 tygodnie a Ada jeszcze jest chora, niech jakoś dojdzie do siebie żeby na wyjazd była w pełni sił. Mam tylko nadzieję, że teściowa pomoże nam i popilnuje Adę te kilka dni... Qarolina super, że Gośka się wyszalała na imprezce, powiem Tobie, że mi to już brakuje choćby zwykłych wyjść na plac zbaw z Adą bo w tym domu to można świra dostać. Dzisiaj ją na chwile "wypuściłam" na balkon żeby świeżego powierza złapała to z tego szczęścia tak skakała, że nie wyrobiła i przywaliła brodą w barierki balkonu musiałam ją szybko zgarnąć do mieszkania bo płacz był na pół osiedla. No i oczywiście broda zdarta... Peonia piękne pazurki :) Alimak jak wrażenia po akademii w żłobku?
-
Hej dziewczyny, te ostatnie dni to jakieś nieporozumienie... tak jak Wam napisałam w poniedziałek byłam z Adą u lekarza, który stwierdził, że osłuchowo jest czysta. Ada dostała inhalacje a ja wolne do czwartku bo w piątek mąż idzie na nockę więc się wymienimy opieką nad młodą. Ada w poniedziałek przespała cały dzień. Jak zasnęła o 9:30 to obudziłam ją po 14-stej żeby coś zjadła ale oczywiście nie chciała i poszła spać dalej. Obudziła się ok. 17-stej, do 19:30 poleżała na łóżku i poszła spać dalej. Noce były fatalne, Ada cały czas kaszlała, budziła się z płaczem, robiłam jej w nocy inhalacje bo nie miała czym oddychać. Do tego miała tak zwalony nos, że pomimo jej protestów odciągałam jej aspiratorem znowu nos bo dosłownie nie miała jak śliny przełykać tak ją ten katar zaklejał od środka spływając do gardła. We wtorek było już trochę lepiej, bo przynajmniej nie spała cały dzień. Mnie we wtorek dopadły jakieś przemyślenia, że to jak funkcjonuje dziecko to jest tylko wynik wychowania rodziców. Mam do siebie żal za to, że Ada jest niejadkiem bo jak był czas żeby rozszerzać dietę i uczyć dziecko smaków to ja przychylałam się do tego co Ada wybierała. Zamiast dawać jej jak najwięcej do posmakowania to skupiałam się na paru dniach, które jadła byle żeby nie była głodna. A teraz dziecko nie chce prawie nic jeść. A przez tą chorobę to w ogóle dramat, przedwczoraj przez cały czas zjadła tylko 2 danonki i nic więcej! Wkurza mnie to, że Ada śpi ze mną ale to też jest moja wina bo tak mi było wygodniej, jak się budziła w nocy to bach do mojego łóżka, szybko mleko i byleby spała do rana bo ja chciałam być wyspana do pracy. I co teraz? dziecko ma prawie dwa lata i śpi z matką... No i tak się wkurzyłam myśląc o tym, że stwierdziłam, że robię dla Ady pokój, nie za miesiąc nie za rok, nie czekam na żadne ekipy remontowe tylko w swoim zakresie wprowadzam zmiany, które są możliwe do realizowania. I tak mąż był w pracy, a ja złożyłam łóżeczko bo przecież i tak było średnio używane, zmieniłam ustawienie mebli, nasze łóżko będzie z przeznaczeniem dla Ady a jak będę robić remont to kupimy jej nowe. Przyniosłam jej zabawki z dużego pokoju, rozłożyłam jej taki natomiast, poukładałam wszystko i niech się dziecko uczy, że ma swój pokój. Ogólnie śpię jeszcze z nią bo przez tą chorobę, często się budzi, płacze itd. ale jak tylko wyzdrowieje to przenoszę się do męża gdzie jest moje miejsc,e a nie będę spać w dwuletnim dzieckiem. Niestety czas zawalczyć o jakieś pozytywne zmiany bo dosłownie takie funkcjonowanie mnie dobija. Jak słyszę tą marudę to mi ręce opadają. Nie potrafi się chwilę zabawić, jeść nie chce, w nocy się budzi. Pomijam to, że jest chora bo akurat to rozumiem, że potrzebuje bliskości ale jak była zdrowa to też się budziła w nocy, no ile można? wiem, że co niektóre z Was mają jeszcze gorzej ale nie chce pocieszać się tym, że ktoś ma trudniejszą sytuację wole dążyć do czegoś lepszego, przecież są tutaj mamy, których dzieci już od dawna przesypiają całe noce i jakoś mogą? stwierdziłam, że i Ada powinna zrobić jakiś przełom w tym temacie a skoro sama nie może do tego dojrzeć to muszę jej w tym pomóc.
-
Ada śpi więc mogę pisać dalej :) Mila ja również życzę Wam udanych wakacji, weź sobie głęboko do serca dobre rady dziewczyn odnośnie wakacyjnego odpoczynku :) korzystaj z obecności rodziny i pozwól im się wykazać odnośnie opieki nad Igim :) no i czekam na relacje odnośnie podróży, przebiegu lotu z Igim i przede wszystkim pogody w Bułgarii. Monia miło słyszeć, że tak sympatycznie spędziłaś czas z mężem :) Ruda brawo dla małego gaduły :) a ósemka, no cóż i mnie czeka jej wyrywanie, miałam to już zrobić jesienią przed założeniem aparatu na zęby ale jakoś się udało ominąć ten temat, jednak po ściągnięciu aparatu będę musiała się za to zabrać.... i na samą myśl już mi słabo. Sevenka ja wiem, że ciągle piszę to samo wszystkim co mają działki ale naprawdę mega zazdraszczam kawałka własnej ziemi do odpoczynku bo mi w tym blokowisku to już tchu brakuje w takie piękne i słoneczne dni. A chodzenie wkoło bloków czy ewentualnie na plac zbaw nie umywa się do odpoczynku na świeżym powietrzu, wśród własnej zieleni.... Calineczka i mnie zmroził Twój wpis.... powiem Tobie, że trochę podziałałaś na moją wyobraźnię. U nas zęby też dają się we znaki. Adzie wychodzi ostatnia dolna trójka i jeszcze czekają nas te nieszczęsne piątki. Qarolina piękne włoski, ja też byłam w czwartek u fryzjera, ogólnie liczyłam na efekt "łał" a wyszło jak zwykle.
-
Hej dziewczyny, ja zacznę post od wpisu co u nas bo Ada może się obudzić w każdej chwili i nie wiem ile mam czasu na pisanie :) Odnośnie tego występu Ady to pomimo tego, że bidulka trochę płakała to naprawdę jestem z niej mega dumna :) i powiem Wam, że jak czekaliśmy na nasze pociechy, które stały za rozsuwanymi drzwiami to czułam ogromne wzruszenie :) niestety Ada już w piątek coś mi podpadała ze zdrowiem bo zaczęła kaszleć, w sobotę było już tylko gorzej. Zrobiłam jej inhalacje! tak odważyłam się! oboje z mężem trzymaliśmy ją za ręce i głowę bo się wyrywała i darła na całe gardło, i cały czas miała w pamięci chyba ten nieszczęsny katerek do odkurzacza. Ogólnie przebrnęliśmy jakoś przez te inhalacje i było warto bo z każda kolejną inhalacją już wie, że to nic złego i dzisiaj to nawet sama trzymała sobie maseczkę. Niestety same inhalacje w sobie za dużo nie zdziałały, Ada o 4 rano wczoraj i dzisiaj obudziła się z gorączką. Dzisiaj oprócz tego, że miała gorączkę to jeszcze tak kaszlała o tej 4 rano, że myślałam, że dziecko mi się udusi. Wzięłam ją do kuchni i robiłyśmy o 4 rano inhalacje, ogólnie była już niespokojna i nie bardzo mogła zasnąć, do tego doszedł katar.... rano pobiegłam Adę zarejestrować do lekarza i o 8:10 miałyśmy wizytę. Ogólnie młoda ma zwalone górne drogi oddechowe, dostała nowe leki do inhalacji bo syropy nie bardzo jej wchodzą no i mam do czwartku opiekę bo w piątek mąż ma nockę to będzie mógł już ostać z Adą. Młoda teraz od 9:30 odsypia nockę a ja wstawiłam obiad i czekam aż się obudzi. Też jestem mega zmęczona tą nocką ale chyba nie opłaca mi się położyć bo znać życie jak tylko zamknę oczy to Ada zaraz się obudzi.
-
Cześć dziewczyny :) zdaje relacje z wczorajszego dnia Mamy i Taty :) a więc tak jak podejrzewałam moje dziecko rozpłakało się jak tylko zobaczyła rodziców, swoim płaczem zakłócała wierszyk, który w większości mówiły panie :) dzieci ładnie stały z paniami, część płakało, część czuło się jak ryby w wodzie mając przed sobą publiczność. Po wierszyku poszłam do Ady bo cały czas płakała a były jeszcze przygotowane piosenki i nie chciałam żeby popsuła przedstawienie innym dzieciom. Adka się uspokoiła i na ostatnią piosenkę już ją zostawiłam z dziećmi i jakoś dotrwała do końca :) ogólnie nawet dobrze nie pamiętam jakie były piosenki bo w sumie skupiłam się na swoim płaczącym dziecku. Po występie dzieci poszły do rodziców i było już dobrze :) był tort, owoce i słodkości, później chwilę wyszliśmy z dziećmi na plac zabaw i po godzince spotkanie się zakończyło :)
-
Mila a w jakiej miejscowości i hotelu będziecie w Bułgarii? My mamy wylot za 3 tygodnie i trochę obawiam się pogody bo z tego co sprawdzałam na stronie internetowej to pogoda w Bułgarii jest teraz taka jak w Polsce... w sumie liczyłam na coś więcej w sensie więcej ciepła i słońca... My tez obawiamy się lotu i choroby dziecka w czasie wakacji bo tak jak napisałaś inny kraj, inne zwyczaje no i przede wszystkim obcy język. Jednak mam nadzieję, że Wasza podróż jak i nasza obędzie się bez niepotrzebnych ekscesów. Ja od wczoraj żyje już dzisiejszym dniem mamy i taty w żłobku :) już nie mogę się doczekać :)
-
Peonia po tym co napisałaś to aż się boję buntu u mojej Ady... Ona już teraz ma ciężki charakter i często urządza sceny pt "froterowanie chodnika" czy podłogi w sklepie. Z ubieraniem tez walczy ale u Was to prawdziwa kumulacja. Szczęściara wierzę, że u Ady tak jest z tym płaczem, że to tylko na widok mamy :) choć wczoraj jak ją odbierałam to pani powiedziała, że Ada miała gorszy dzień, że często popłakiwała i pytała się o mamę i tatę. Oby dzisiaj było lepiej. No i jestem pod wrażeniem Twoich "podopiecznych", że tak pięknie mówią wierszyki, oby Wasz występ był bardzo udany a rodzice wzruszeni :) Alimak miło słyszeć, że się wybawiliście na weselu. Nas teraz czekają dwie niedziele podrząd komunie św. moich chrześniaków więc spory wydatek przed nami. No i super, że oddali Wam kasę za wycieczkę. My mamy zaplanowane wakacje na czerwiec, mamy lecieć do Bułgarii i tez mamy wykupione ubezpieczenie bo z tak małym dzieckiem to nigdy nic nie wiadomo. Tym bardziej jak Ada chodzi do żłobka to choroby można spodziewać się w każdej chwili, więc lepiej mieć spokojną głowę, że w każdym momencie można zrezygnować z wyjazdu.
-
Monmonka gratuluję zmiany stanowiska pracy :) bardzo miło się czyta o wyrozumiałości pracodawcy względem pracownika i dostosowania obowiązków do jego sytuacji rodzinnej. Co do befado to Ada w ubiegłym roku też miała te wysokie trampki i nic jej się z nóżkami nie działo, a w tym roku udało mi się kupić jej "niskie" i też są wdzięczne :) Monika no powiem Tobie, że butki dzika są rewelacyjne, prezentują się super, w dodatku są wygodne i same się czyszczą więc czego chcieć więcej? :) Ada po domu też nosi tuptusie bo befado mi ściąga... ale w żłobku nosi befado i w niczym jej nie przeszkadzają i nawet nie wpada na pomysł żeby je ściągać. Zresztą w żłobku wymagają właśnie "sztywnych" bucików, nie mogą być skarpetki czy tuptusie. Aaaa Monia no i wyjazd patrząc na zdjęcia widać, że bardzo udany i dzik jaki zainteresowany :) Szczęściara co do występów to moja Ada też ma dzień mamy i taty teraz w piątek i już się nie mogę doczekać : ) pewnie dzieci jak zobaczą rodziców to zaczną płakać i tle z tego będzie :) no i występy w przypadku żłobkowiczów to pewnie trochę na wyrost użyte słowo, pewnie po prostu panie będą się dwoić i troić żeby jakoś ogarnąć biegające dzieciaczki :) Qarolina ja kupiłam Adzie sandałki odkryte ale tak jak napisałam wcześniej musiałam je odesłać bo się przeliczyłam z rozmiarem... w sumie nie zamówiłam tez mniejszych tylko tym razem poszukam czegoś w sklepie stacjonarnym bo jednak sandały wypadają zupełnie inaczej niż pełne butki. Na koniec tylko się pochwalę, że Ada ładnie trzyma formę i nie płacze jak ją zostawiam w żłobku. Jednak w dalszym ciągu płacze jak ją odbieram ale to chyba ze szczęścia, że mama już jest :)
-
Peonia a jak ten bunt przejawia się u młodego? A starszak jaki zdyscyplinowany chłopak, widać, że mu zależy na efekcie tej kuracji. Monia co do butów to powiem Tobie, że ja mam sprawdzone i już nie kombinuję nic w tym temacie. Kapcie i tenisówki od początku kupuje Adzie z befado i tylko systematycznie zmieniam rozmiar i fason. Butki tej firmy są bardzo solidne, polecane przez ortopedów i w dodatku w naprawdę w rozsądnej cenie co mi odpowiada. Półbuty mamy z Lasockiego i też super się sprawdzają a sandały zamówiłam teraz tez z befado ale tym razem za bardzo chciałam poszaleć z rozmiarem i pierwszy raz zdarzy mi się, że będę musiała zrobić zwrot. Qarolina u nas w żłobku też zdarzają się zamiany odzieży, jakiś czas temu odebrałam Adę w bluzce koleżanki a dzisiaj panie oprócz piżamki dały mi pieluchę do prania. Ja zdziwiona skąd ta pielucha? a pani: a to nie Ady? ona już od kilku dni z nią śpi :) a nie luz pomyślałam, młoda po prostu zagibała komuś pieluch bo do tej pory w domu do spania oprócz rodziców niczego nie akceptowała a tutaj znalazła sobie zamiennik. Tak czy inaczej w poniedziałek dam Adzie naszą pieluchę do spania :) Ogólnie powiem Wam, że ja należę do osób bardzo tolerancyjnych i rozumiem, że takie zamiany i pomyłki się zdarzają i nawet z tymi pieluchami też nic nie mówiłam dopóki pupa nie była odparzona. Wiadomo, że trzeba wziąć poprawkę na wszystko, mi czasami jest ciężko ogarnąć jedną Adę, a co dopiero taką gromadkę dzieci. Kobietki mają naprawdę wymagających "podwładnych" :) Aaaa no i Ada dzisiaj znowu nie płakała rano jak ją oddawałam ale za to jak po nią przyszłam to standardowo była zaryczana, cudak mój :)
-
Faktycznie cisza na forum jak nigdy więc coś skrobnę :) Ada dzisiaj drugi dzień nie płakała przy oddawaniu do żłobka ale nadrobiła to płaczem gdy ja obierałam. Nie wiem o co poszło ale niby przestraszyła się pani sprzątającej sale. Zobaczymy co mnie dzisiaj czeka. Qarolina widać po getrach, że Gośka dobrze bawi się w żłobku :) mam nadzieję, że je doprałaś :) No i powiem Tobie, że jak wczoraj odebrałam Adę ze żłobka to z tak odparzonym tyłkiem, że czegoś takiego nie widziałam. Nie wiem czym to było spowodowane? niby Ada miała wczoraj dwa razy luźniejszą kupę, ale prawda jest taka, że coraz częściej Ada wraca ze żłobka w nie swoich pieluchach więc może to też jest przyczyna? tym bardziej, że nie tylko pupę miała odparzoną... tak czy inaczej poprosiłam Panie żeby jednak zakładały Adzie nasze pieluchy i stosowały nasz krem bo naprawdę żal mi dziecka. Wczoraj wieczorem biedna mówiła ciągle ała i pokazywała na pupę i podczas kąpieli tez bardzo płakała. Monika życzę zdrówka dzikowi, faktycznie długo go trzyma to przeziębienie. A co do takich zachowań to ja się nawet nie wypowiadam bo Ada robi mi sceny kilka razy dziennie, wczoraj kładła się na chodniku bo jej nie pasowało, że chciałam jej pomóc zejść ze schodów. A wieczorem rzucała się na podłogę bo nie chciała zjeść kolacji...
-
Dzień dobry dziewczyny :) Monika my też mamy takie koło, dostałam je od koleżanki ale szczerze mówiąc nawet nie wiem jakie jest jego przeznaczenie wagowe? jakoś nie było okazji żeby z niego skorzystać. Qarolina jak tam Gośka i jej brzuszek? Ada wczoraj przechodziła samą siebie, miała tak zły humor, że wszystko było na nie. Powiem szczerze, że to jej wybrzydzanie i słaby apetyt wyprowadzają mnie z równowagi. Ja staram się jej dogodzić a ona jest tak uparta, że nawet nie spróbuje obiadu i wszystko ląduje w koszu a dziecko nadal głodne. Wczoraj zrobiłam jej najpierw kasze z rybą - zazwyczaj zje chętnie ale tym razem stwierdziła, że jednak nie będzie tego jadła. Ja dla siebie miałam botwinkę więc dałam jej na talerz- jak to zobaczyła to wpadła w szał i rzucała się po podłodze przez pół godziny. Ogólnie nie zjadła nic. Pojechałyśmy do mojej koleżanki to po drodze krzyczała ama ama. Wzięłam jej w słoiku tą zupę do odgrzania ale oczywiście nie chciała jej jeść. Koleżanka miała na obiad makaron z warzywami to Ada zjadła suchy makaron bo warzyw oczywiście nie będzie jeść. W sumie taki mi dała wczoraj popalić, że miałam dość. Tyle narzekania a na koniec zakończę optymistycznie bo Ada dzisiaj nie płakała jak ją oddawała do żłobka :)
-
Cześć dziewczyny :) Szczęsciara to Ci dziadek :) w takim razie niech chłop układa sobie życie i niech się wyprowadzi :) fajnie, że spędziliście miło czas na działce i odpoczęliście. Mila trzymam kciuki za leczenie farmakologiczne oby przyniosło zamierzone rezultaty. A córka R. no cóż chyba dopóki nie założy swojej rodziny i nie urodzi dziecka to pewnie będzie cały czas zabiegać o tatusia. Qarolina Ada też protestuje przy wsadzaniu ją do fotelika, później jakoś się ogrania ale po kilku kilometrach jazdy już wydziwia więc ta jazda rowerem też daje wiele do życzenia. Wczoraj mój mąż wybrał się z Ada sam na przejażdżkę to mówił, że przez półtora godziny wołała mama na zmianę z ama ama. Piszecie o słownictwie swoich dzieci. Ogólnie Ada nie używa jeszcze żadnych słów w potocznej rozmowie oprócz mama, tata, a co to? ała i ama.Zazwyczaj mówi po swojemu. Poproszona o powtórzenie słów to powtórzy: dzidzi, lala, jajo, baba, stół. I zapytana jak ma na imię odpowiada Ada. A ile ma lat mówi trzi i pokazuje kilka palców :) Dzisiaj Ada miała wielki powrót do żłobka, płakała już w samochodzie a późnij było już tylko gorzej. Oddawałam ją już taką zaryczaną, że było mi jej tak żal....
-
Calineczka jestem, jestem :) My korzystamy z wolnego i sporo jeździmy tak rekreacyjnie ale czasami też żeby coś pozałatwiać. Szkoda, że ten urlop tak szybko leci i w poniedziałek do pracy. Ada nadal ma katar choć wydaje się jakby zmierzało to ku końcowi ale prawa jest taka, że w 100% nie jest zdrowa. Pewnie pochodzi tydzień do żłobka i znowu będzie tydzień chora. Ada tez miała dzisiaj ciężką noc więc może sobie przybić piątkę z Gosią, tyle tylko, że ona budziła się z powodu koszmarów bo wczoraj byliśmy u wujka, którego Ada się boi i po tych wizytach zazwyczaj ma traumę. Czasami się zastanawiam dlaczego ona się go tak boi? przecież nic jej nie zrobił a wzbudza w niej taki lęk, że na samo jego imię reaguje płaczem. Poza tym Ada też ma odparzony tyłek biedna siada na podłogę i trze tyłkiem żeby przynieść sobie trochę ulgi. Niestety nie mam pojęcia co ja odparzyło. Monika fajnie, że mąż wraca :) cieszcie się swoja obecnością. Calineczka no powiem Tobie, że teściowa to ma z Tobą dobrze :) u mnie taki podział obowiązków na pewno by się nie sprawdził. Ja mam problem żeby ugotować obiad dla naszej trójki a co dopiero dla takiej ilości osób... Monmonka balkonik prezentuje się zacnie :)
-
Oooo Monika jakie dobre wieści :) dobrze, że poszłaś do lekarza przynajmniej jesteś spokojna i oby dzikowi szybko przeszło. Calineczka ja do odchudzania to się nie nadaje :) w życiu raz byłam tylko na diecie i wytrzymałam jeden dzień :) ja bardziej myślałam o prowadzeniu zdrowego stylu życia jak to napisała Peonia. Powiem Tobie, że jak byłam na tej diecie cukrzycowej w ciąży to przewidywała ona mnóstwo jedzenia tyle tylko, że zdrowego i oczywiście nigdy nie zdarzyło mi się być głodną . Podstawą były regularne posiłki więc często jak gdzieś wychodziłam to jedzonko w pudełku brałam z sobą. Po drugie zero słodyczy, pieczywo ciemne, ograniczona ilość owoców, do bólu warzyw -najlepiej surowych bo te gotowane wcale dla cukrzyków nie są aż takie zdrowe bo podnosiły cukier. Spokojnie można było grillować bo ogólnie kiełbaski nie podnoszą cukru do tego dużo warzyw i nie jest powiedziane, że grill jest niezdrowy. Grunt to od nowa zaszczepić w sobie dobre nawyki. Ja jeżeli chodzi o wagę to na chwilę obecną mam 59kg a wzrost 164cm. Waga nie jest jakaś tragiczna ale nie odzwierciedla ona wyglądu. Tak jak napisałam mocno widać po spodniach, że mi się przytyło w udach i pupie i trudno mi się wbić jeansy. Myślę, że gdybym wróciła do 55 kg to byłoby optymalnie. Poza tym widzę po swoim codziennym funkcjonowaniu, że te słodycze ogólnie mnie mocno zamulają... dają energię na chwilę a później szybko jest spadek formy. Czuje się ociężale i brak mi chęci do wszystkiego. Także Calineczka jak tylko jesteś chętna to przyłącz się do mnie, może wspólnie będzie nam łatwiej trzymać się nowych zasad żywieniowych :) Qarolina Ciebie też zachęcam to powrotu do zdrowego trybu życia, będąc na diecie w ciąży pewnie sama się przekonałaś ile ona daje dobrego :) Ada wczoraj nie chciała obudzić się z popołudniowej drzemki więc wybudziłam ją po prawie 3 godzinach snu. Ogólnie była awantura i przez kolejne 40 minut miała muchy w nosie.... Wieczorem oczywiście nie chciała zasnąć i poszła spać po 22-ej po 3 próbie usypiania. Od 4 rano przez godzinę męczył ją suchy kaszel więc oby dwie nie mogłyśmy spać. Od rana Ada nie w humorze, od kilku dni znowu nie chce jeść. Nie jest to wynik choroby ona po prostu nie chce jeść tego co jej uszykuje. Rano dałam jej tosta, parówkę i ogórka kiszonego to mimo tego, że była głodna to oczywiście nie ruszyła. Próbowała jeszcze 2 razy ale nie. Po godzinie dziecko głodne ale nadal nie zje tego co przygotowałam więc zrobiłam jajecznicę i ogórka. Problem jest tez z obiadami, nie chce jeść żadnego mięsa, ani ziemniaków, obraziła się też na rosół. Ogólnie trudno mamy w temacie jedzenia. Ada je oczami, niektórych produktów nie chce w ogóle spróbować a jak jej nałożę to je wyrzuca z talerza. Ada nie je szynki, sera, w sumie to je suchy chleb, pasty na chleb tez nie wchodzą w grę. Na obiad to zje placki, kluski/kopytka albo rybę z kaszą. Zupy są bleee, mięso jest bleee, ziemniaki są blee, gotowane warzywa też są bleee.
-
Przez to wolne wydaje mi się, że dzisiaj jest niedziela :) Qarolina nasz dzień też zaczął się o 6-ej rano za to teraz Ada ma już drzemkę. Co do zdrowia Ady to oczy mają się zdecydowanie lepiej natomiast katar nadal leci gęsty, zielony i póki co końca nie widać. Byłyśmy rano się przejść z Adą między blokami, młoda nie ma gorączki więc spacer wskazany. Monika co do kaszlu mokrego to mi się wydaje tak jak Peoni, że jest to objaw końcówki przeziębienia i tego, że wszystko ładnie się oczyszcza. Ada tez ostatnio tak miała w sensie, katar i później kaszel mokry i po 3 dniach od pojawienia się kaszlu mokrego była już zdrowa. Ada dostała co prawda na kaszel mokry syrop (mucosolvan) ale i tak go nie chciała brać więc de facto sam organizm sobie poradził. Calineczka Ada śpi ze mną w pokoju a od północy nawet ze mną w łóżku a mąż tak jak kiedyś już wspominałam śpi w drugim pokoju. Ogólnie przyznam, że męczy mnie już ta sytuacja. Niestety mamy tylko 2 pokoje i tak w dalszym zamiarze mieliśmy zrezygnować z sypialni na rzecz pokoju dla Ady i coraz częściej myślę, że powinno to nastąpić jeszcze w tym roku. Ogólnie zamiana pokoi będzie wiązała się z remontem więc to jest jedyny minus. Muszę poszukać ekipy i zaklepać termin. Znając napięte grafiki dobrych fachowców to i tak będzie to nie szybciej niż zima 2018/2019. Dziewczyny powiem Wam, że odkąd przestałam karmić Adę to przytyło mi się trochę, w sumie widziałam po spodniach, że ciasnawe mi się zrobiły. Już dawno myślałam żeby przerzucić się na zdrowy styl życia i przede wszystkim zrobić sobie odwyk od słodyczy, które pochłaniałam kilogramami. Dobrym początkiem zmiany jest nowy miesiąc więc od dzisiaj a nawet od wczoraj powróciłam do swojej diety ciążowej, kiedy to miałam zdiagnozowaną cukrzycę. Wczoraj też odkopałam wagę i jak się zważyłam to poczułam się nieswojo... ogólnie ważę kilogram mniej niż przed porodem! Fakt, że w ciąży przytyłam 6 kg i w momencie przejścia na dietę to pierwsze co to schudłam ale urodziłam zdrowe dziecko o wadze 3560g więc mojemu organizmowi i dzidzusiowi niczego nie brakowało. A zaraz po porodzie powróciłam do starych nawyków i złego żywienia i efekt można zobaczyć stojąc przed lustrem. W sumie jestem zła na siebie, że mam taką słabą motywację, że nie dbam o swoje dobre samopoczucie tylko opycham się niepotrzebnie słodyczami.
-
Lekarz potwierdził zapalenie spojówek, Ada dostała nowe kropelki do oczu i te co ostatnio kropelki do nosa. Ja tez dostałam do nosa coś do psikania i do gardła. Ogólnie słaby ten nasz weekend majowy :-\ ale rok temu Ada też była chora. Dokładnie 30 kwietnia pierwszy raz dostała wysoką temperaturę, która trzymała ją 3 dni.
-
Monika kapelusik dzika przedni :) super się prezentuje. Qarolina u nas ciąg dalszy kataru, do tego doszło zapalenie spojówek, Ada miała wczoraj czerwone oczy i zaczęły jej ropieć. W nocy o 1 -ej obudziła się z bólem i w sumie dałam jej krople do oczu, które miałyśmy wcześniej zapisane do nosa. Zasadnicze przeznaczenie tych kropel jest do oczu i uszu ale pani doktor 2 tygodnie temu przepisała nam je na ten katar bo powiedziała, że się sprawdzają. Trochę cykałam się zrobić samowolkę z tymi kroplami ale żal mi było Ady. Ok. 5-ej Ada obudziła się bo oczka ją bolały, mówiła ała i je tarła. Rano wstała to jeszcze była ropa ale było już lepiej, znowu podałam jej krople ale zapisałam się też do lekarza na 17:10. Zresztą siebie tez zapisałam na 17:20 oprócz tego, że mam mega katar to jeszcze mnie gardło boli także super... Ada oczywiście dzisiaj do żłobka nie poszła i już nie pójdzie do końca tygodnia. Na szczęście my z mężem mamy urlop więc posiedzimy sobie we troje w domku. Szczęściara Ada śpi w piżamce z długim rękawem i w śpiworku. Młoda się odkrywa z kołdry a nie chcę żeby marzła w nocy. Ja tez śpię w piżamie z długim rękawem i pod kołdrą więc i Adę ubieram podobnie jak siebie. Mila jak ja Tobie zazdroszczę tej działki....ja byłam kilka dni temu jedną oglądać ale znowu nici i musimy szukać dalej. Qarolina a jak Gośka w żłobku? płacz był tylko rano i później było ok? ja tracę nadzieję, że Adzie kiedyś się spodoba w żłobku... ona pytana czy chce pójść do dzieci i cioci mówi nie... nawet jak jej pokazuje zdjęcia ze żłobka to źle reaguje, gdzie normalnie uwielbia zdjęcia... nie wiem może jej się tam coś złego dzieje? Peonia Twój wpis odnośnie lekarstw na katar brzmi zachęcająco, tylko Ada nie da sobie niczego psiknąć więc ewentualnie w grę wchodzą te plastry i tak jak ostatnio krople. Ogólnie u nas 3 dzień kataru który robi się zielony także super... Calineczka my też korzystamy z pogody i jazdy rowerkami tylko Ada trochę się buntuje. Po ok. 10 km ma już dosyć i chce zejść a jak już zejdzie to nie chce w ogóle usiąść z powrotem.
-
Monika łączę się w bólu bo Ada też ma mega katar.... Ogólnie w piątek po tym jak odebrałam Adę ze żłobka to nie miała już żadnych objawów o których panie mówiły w sensie gorączki czy rozwolnienia więc naprawdę się ucieszyłam, że to fałszywy alarm. Za to wczoraj Ada obudziła się z mega katarem, który dzisiaj przybrał jeszcze bardziej na sile. Z nosa leci jej jak z kranu tyle tylko, że dopóki jest to katar przezroczysty to ja Adzie nic nie podaje. Ja wychodzę z założenia, że katar nieleczony trwa tydzień a leczony 7 dni więc po prostu czekam aż Adzie przejdzie. Ada do tej pory miała katar 3 razy, 2 razy przezroczysty, który sam przeszedł po tygodniu i ostatnio ten ropny, zielonkawy, który trwał półtora tygodnia i ten musieliśmy leczyć kropelkami. Monia jestem ciekawa czy te wszystkie specyfiki coś pomagają i czy szybciej katar skończy się u dzika leczony czy u Ady nieleczony. Wymienimy się doświadczeniami i wtedy zobaczę czy może i Adzie podawać jakieś specyfiki. Ogólnie mnie też dopadł katar... od rana zużyłam prawie paczkę chusteczek więc nie ma to jak z chorobowym przytupem zacząć majowy weekend :/
-
Za sprawą Ady zaczęłam wcześniej weekend majowy. Panie po 11-ej zadzwoniły, że Ada ma temperaturę ok. 38,5 stopnia i rozwolnienie i dobrze byłyby ją zabrać już do domu. Ogólnie ogarnęłam się w 15 minut i pojechałam po młodą, tyle tylko, że nie dokończyłam w pracy tego co sobie na dzisiaj zaplanowałam i trochę jestem zła bo siedzi mi to z tyłu głowy a do pracy wracam dopiero 7 maja. A co do Ady to po tym telefonie spodziewałam się widoku ledwożyjącego dziecka natomiast przyjeżdżam a Ada wygląda całkiem, całkiem, jak mnie zobaczyła to zaraz uśmiech na twarzy i biegiem do szatani żeby ją szybko ubrać i zabrać do domu. Jak wróciłyśmy do domu to przebrałam ją w piżamkę i położyłam spać. Nie sprawdzałam termometrem ale wydaje mi się, że nie ma już gorączki bo czoło było dość chłodne a przy 38,5 zazwyczaj czuć różnicę. Co do rozwolnienia to na razie trudno stwierdzić bo pieluszka czysta, zobaczymy jak coś się pojawi. Mam nadzieję, że to był fałszywy alarm i chwilowa niedyspozycja. Monika butki super :) a powiedz gdzie je kupiłaś i ile kosztowały? bardzo mi się podobają a dodatkowo zachęcił mnie wpis o tym, że są wygodne : ) może i ja sobie takie sprezentuje :) Szczęściara Ada też bywa czasami mega trudna ale ja pocieszam się tym, że kiedyś to minie... pamiętam jak miała ok. 10 m-cy to przez około 2 bite miesiące pluła każdym jedzeniem: kaszką, obiadkiem, musem owocowym dosłownie wyprowadzało mnie to z równowagi bo brudne od jedzenia było wszystko wkoło łącznie z Adą i ze mną. Etap plucia minął to zaczął się etap wyciągania butów, miała taką wkrętkę, że zarówno u nas w domu jak i w gościach wyciągała buty z szafek... i w ogóle do tego stopnia ją pasjonowały buty, że jak pojechaliśmy w mikołajki do sali edukacyjnej to Ada zamiast bawić się zabawkami to chodziła z butami dzieci, które były zostawione przy wejściu na sale -dosłownie oszaleć szło, chodziła z tymi butami jak nawiedzona a jak jej zabraliśmy to zaraz pisk i tak zapłaciliśmy za salę zabaw żeby Ada mogło pobawić się butami innych dzieci. Minęła wkrętka na buty to zaczęło się wchodzenie na ławę i walka z tv. Niestety mamy telewizor na niskiej szafce, która jest na wyciągnięcie ręki dla dzieci. Zastawiliśmy tą szafkę ławą i przez jakiś czas się sprawdzało ale jak Ada wpadła na pomysł, że można przecież wejść na ławę tak przez co najmniej 2 m-ce walczyliśmy z nią a ona wiecznie wchodziła, całowała tv, wyłączała tv albo obracając nim waliła w ścianę. Po tych 2 mc-ach przyszedł dzień , że jednak wchodzenie na ławę stało się nudne więc zabrała się za sprzęty: włącza zmywarkę, wkłada do piekarnika wszystko co jest możliwe: czasami chce coś upiec patrzę a tam lalka, albo książki albo zabawkowy telefon. Pralka też jest super bo przecież ma takie świetne pokrętła jedynie co to odpuściła kontakty ale kto wie może i tam znajdzie coś ciekawego dla siebie ? poza tym notorycznie wyciąga wszystko z szafek kuchennych, garnki itd. oraz jedzenie.... non stop chodzi z paczkami ryżu, kaszy, gorzej jak coś jest otwarte bo zaraz jest rozsypane po całej podłodze. Szczęściara ja wiem, że to marne pocieszenie ale dzieci takie są i naprawdę kiedyś z tego wyrosną. Aaaa i jeżeli chodzi o tłumaczenie to uwierz mi, ja swoje i Ada swoje ale jak młoda była z babcią to ją słuchała.... nie wiem z czego to wynika ale dzieci tak mają, że innych słuchają a rodzicom na głowę wchodzą. Maja ja czuję podobnie jak Ty, nie wiem jakbym ogarnęła dwójkę dzieci ale mam tą świadomość, że super jest mieć rodzeństwo. Widzę to po sobie, moi rodzice zmarli ok. 50-tki i cieszę się, że mam jeszcze braci bo tak nie miałbym nawet do kogo jeździć w odwiedziny. Calineczka my ostatnio kupiliśmy rowery i fotelik i tez jeździmy z Adą :) Brawo dla Wojtusia, że tak dzielnie zniósł szczepienie. Peonia powiem Tobie, że jeszcze trochę i zostaniesz moją idolką :) masz męża, trójkę dzieci i do tego pracujesz. Potrafisz zadbać o dzieci ale doceniasz również małżeństwo, potrafisz wszystko wypośrodkować i poukładać żeby sobą współgrało. Absolutnie masz rację odnośnie bliskości z mężem i dzielenia z sobą łoża ja miałam takie samo zdanie ale życie a raczej Ada i jej słabe nocki to zweryfikowały i zamiast męża mam teraz córkę w naszym wyrku..... Mila miło czytać, że Igi taki pojętny chłopiec się robi i że daje Tobie tyle szczęścia :) Qarolina a jak tam Gosiaczek? lepiej już u Was?
-
Sevenka ale się uśmiałam z tej nakrętni i taśmy :) powiem Tobie, że i Ada jeszcze nie bardzo rozumie pewne zależności a tłumaczenie jej dlaczego pewne rzeczy do siebie nie pasują wzbudza w niej złość :) dzisiaj dorwała się do takich puzzli - 2 elementy, jej mózg totalnie tego nie ogrania ale młoda na siłę próbowała je poskładać. Pokazywałam jej na czym to polega i jak je należy układać ale Ada oczywiście swoje, przy tym złość, rzucanie się na podłogę itd. więc po prostu dla świętego spokoju schowałam te puzzle bo ewidentnie nie jest jeszcze na nie gotowa. No i brawo dla Olci za piękne układanie piramidy, Ada też ma taką tylko zakończoną kotkiem i póki co jeszcze nie potrafi jej ułożyć. Zazwyczaj wszystko pcha na siłę, najpierw włoży małe krążki, później duże nie chcą jej przejść i jest złość. Ada dzisiaj w żłobku jeszcze bardziej rozpaczała niż wczoraj, pani nie zdążyła otworzyć drzwi a Ada już płakała i krzyczała mama nie. Niby później się uspokaja i w miarę funkcjonuje... nie będę tego roztrząsać czy tak jest naprawdę tylko pozostaje mi wierzyć w słowa pań :) Mila no powiem Tobie, że Ty to masz pecha... w końcu zrobiłaś krok do przodu, podjęłaś decyzję o leczeniu farmakologicznym a tutaj baba Tobie kłody pod nogi rzuca! Takim lekarzom mówimy stanowcze nie! dla mnie taki lekarz co neguje karmienie piersią to nie lekarz! bez względu na specjalizację każdy lekarz powinien wspierać i być pełen szacunku do kp a Ci, którzy to kwestionując są dla mnie nieukami. Ja tez miałam podobną sytuację jak Ada skończyła roczek. Poszłam do lekarza bo totalnie mnie rozłożyło i sposoby naturalnie nie pomagały, gardło, kaszel itp. Poszłam do świątecznej opieki bo to akurat była niedziela i trafiłam na babę, która jest nieszczęśliwą rozwódką, mającą parcie na karierę zawodową ale dodatkowo jest tez matką. I ta kobieta-matka-lekarza powiedziała do mnie: ile dziecko ma miesięcy? mówię, że skończyła roczek, a ona: rok? i pani karmi piersią? pani jest nieodpowiedzialna! co pani sobie wyobraża? pani pokarm nic dziecku nie daje! to co było dla dziecka wartościowe to pani przekazała do 6 m-ca życia dziecku! a teraz?? teraz to ja nie mogę nawet pani leków przepisać! tak pani dba o dziecko?! no uwierz mi tak mnie zamurowało, że słowa nie powiedziałam, tym bardziej, że byłam wtedy z Adą bo mąż był w pracy a ja nie miałam z kim jej zostawić a naprawdę wymagałam konsultacji lekarskiej.
-
Monika ehhh szkoda tych trampeczków ale tak jak napisała MilaMi teraz możesz powiedzieć, że conversy już miałaś i nie bardzo przypadły do gustu Twoich stopom więc musisz wyszukać dla nich prawdziwe buty perełki :) Mila mi też coś podpada to Twoje karmienie hehe :) powiem Tobie, że ja z perspektywy czasu uważam, że powinnam skończyć Ade kp o jakieś 2 m-ce wcześniej gdzie mleka było i tak mało i tylko niepotrzebnie budziła się w nocy żeby sobie tylko pocycać. Jednak z ręką na sercu przyznam, że i ja wtedy nie byłam jeszcze na to gotowa, zwyczajnie żal mi było rozstawać się z tym cudownym poczuciem bliskości :) ale z drugiej strony jak już odstawiłam Adę to człowiek tak szybko przyzwyczaja się do nowej sytuacji, że teraz już nie pamiętam jak to było jak ją kp. Czasami sobie myślę, kierując się własnym przykładem, że do odstawienia piersi to tak naprawdę bardziej muszą dojrzeć mamusie niż dzieci :) Najważniejsze jednak jest to co napisałaś, że leczenie farmakologicznie nie wyklucza karmienia także spokojnie będziesz mogła zadbać o siebie i synusia :) Qarolina jak tam u Was? Gośka lepiej się czuje? Ada dzisiaj poszła pierwszy dzień do żłobka, wczoraj była jeszcze w domu z mężem. Oczywiście dzisiaj rano znowu był dramat, płacz itd. Ogólnie Ada już jest zdrowa. Ostatecznie odpuściłam ten antybiotyk, syropy i tylko 3 dni podawałam te krople do nosa i jakkolwiek dziwnie to zabrzmi dziecko jakoś samo się wyleczyło.... w sumie aż trudno mi to ogarnąć bo 3 dni Ada w ogólnie była nie do życia, katar kaszel, gorączka, po tych 3 dniach było trochę lepiej ale przez kolejne kilka dni kaszel się utrzymywał no i ten katar był tak okropny, zielony, kleisty, później ropny i dziecko dało radę.... Peonia powtórzę się ale niech syn zdrowo rośnie :)
-
Calineczka w przypadku Wojtusia to może faktycznie winowajcą złych nocek jest ząbkowanie. Ja widzę też po Adzie, że każde zęby przysparzają jej więcej bólu o ile nie było problemu z jedynkami i dwójkami, to czwórki dawały się już trochę we znaki a te trójki to w ogóle jakieś nieporozumienie. Patrząc na Wasze doświadczenie to aż się boję piątek. A co do spania razem to powiem Tobie, że ja się zarzekałam, że nigdy nie będę spała z dzieckiem..... i trwałam w tym postanowieniu do momentu aż nie wróciłam do pracy. Wcześniej za każdym razem odkładałam Adę do łóżeczka mimo tego, że budziła się po 6-8 razy w ciągu nocy to jak tylko zasnęła to myk i przekładałam ją do swojego łóżeczka. Jak wróciłam do pracy to jeszcze pierwsze pobudki miałam siłę ją odkładać ale im było bliżej rana i mniej czasu dla mnie do wyspania to już ją zostawiałam przy sobie. Później to zdarzało się, że ze zmęczenia jak brałam Adę to sama zasnęłam i spałam z nią na ręku po 2 godziny aż mi krew nie dochodziła :) więc ostatecznie teraz jak się przebudzi to odraz kładę ją obok i śpimy oby dwie dalej bez problemu. Każda minuta jest na wagę złota żeby móc w pracy w miarę funkcjonować więc wszystkie wcześniejsze założenia poszły w odstawkę. Choć tez będę chciała to zmienić jak tylko zacznę urlop to postaram się nad tym popracować :)
-
Monika oby kubeczek długo służył dzikowy i żebyś była zadowolona z jego jakości :) sytuacja z tą dziewczynką na placu zabaw śmieszna :) choć powiem Wam, że zdecydowanie wolę dzieci bardziej wyważone niż takie przekupy, które na dłuższą metę są trochę męczące :) Szczęściara nawet nie wiem co mam Tobie poradzić... ale z tego co pamiętam to Ty jeszcze kp? może czas już z tym skończyć? powiem Tobie, że ja odkąd przestałam kp to Ada budzi się w nocy 2 razy, raz około 24-1 w nocy i robi zmianę łóżeczka na moje łóżko i śpi dalej a drugi raz na mleko ok. 4-5 rano i generalnie śpi do 6-7, choć dzisiaj wyjątkowo spała do 8:30 aż byłam w szoku :) ogólnie zdaje sobie sprawę, że 2 pobudki to nie jest jakiś szał bo są tutaj dzieci, które przesypiają całe noce ale moja Ada tez budziła się tak jak Maciuś po kilka razy w nocy więc zmiana na 2 pobudki jest dla nas pozytywną zmianą :) A co do zmęczenia materiału to takie pojęcie u dzieci chyba nie istnieje? Ada też w ciągłym ruchu a jednak nie jest na tyle zmęczona żeby przespać całą noc. Poza tym to jak funkcjonują nasze dzieci to jest tylko wynik naszego wychowania i tego na ile im pozwalamy. Prosty przykład: Ada w żłobku zasypia sama, panie puszczają dzieciom muzykę, dzieci się wyciszają, kładą na materace i zasypiają. W domu próbowałam Adę wyciszyć w podobny sposób to jak tylko ją odłożyłam do łóżeczka tak dostawała zaraz szału, mimo tego, że byłam obok i chciałam przy niej być aż zaśnie. Nie i koniec, łóżeczko parzy więc trzeba dziecko wziąć na łóżko przytulić się, Ada sobie pogada, poprzekręca się i dopiero zaśnie a ja ją wtedy przekładam do łóżeczka. Wystarczy jakbym poświęciła kilka dni na naukę zasypiania w łóżeczku i myślę, że by załapała ale nie oszukujmy się łatwiej mi poleżeć z nią 20-30 min i mieć wieczór dla siebie niż walczyć z nią przez 2 godziny żeby usnęła sama. To jest moje wygodnictwo i nic więcej, nie chce mi się słuchać jej płaczu, tłumaczyć, układać wielokrotnie do snu jak wstaje. Oczywiście zakładam, że do 18-stki w ten sposób nie będziemy zasypiać bo zwyczajnie nie dam rady przenosić ją do swojego łóżka ale przez najbliższy miesiąc na pewno nie będę nic zmieniać w tym temacie i może podejmę taką próbę jak będę miała urlop. Może to jest też wyjście dla Was, jak będziecie mieli kilka dni wolnego, wprowadźcie zmiany i zawalczcie o lepsze nocki, może w weekend majowy? Qarolina życzę zdrówka dla Gosiaczka, nich szybko się kuruje bidulka.