Alilu
Użytkownik-
Postów
464 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Treść opublikowana przez Alilu
-
Cześć dziewczyny :) tym razem nigdzie nie wyjeżdżamy, plany na ten urlop to nic nie robienie :) właśnie taki rodzaj wypoczynku potrzebuje. Po poprzednim urlopie w czerwcu i wyjeździe do Bułgarii nie zdążyłam na spokojnie wypocząć i zaraz był powrót do pracy. Oczywiście jakieś pojedyncze wyjazdy i wypady na pewno będą ale nie nastawiamy się na nic zorganizowanego. Jutro może pojedziemy nad jezioro, chcemy w jeden dzień pojechać też do Solca Kujawskiego do parku dinozaurów, na termy maltańskie do Poznania, może też jakiś kompleks basenów gdzieś w pobliżu, zobaczymy :) Dzisiaj byliśmy z Adą w kościele ale w innej miejscowości bo moja ciocia dała na mszę za moją mamę. To co Ada wyrabiała i ile nam wstydu przyniosła to nasze. Mój mąż dwa razy z nią wychodził, pierwszy raz nie wytrzymał po tym jak weszła na ławkę i z niej chciała wskoczyć mi na plecy żebym była jej konikiem.... a za drugim razem zaczęła bić męża po twarzy bo raczył jej zwrócić uwagę żeby była cicho. Ten nasz dzieciok nie nas nie słucha.... Wczoraj byliśmy w Bydzi, mąż chciał kupić sobie jakieś rzeczy, później byliśmy w ikei popatrzeć na meble dla Ady bo na przełomie jesieni/zimy chcemy zrobić jej remont w pokoju i dostosować trochę do jej wieku bo póki co jest w nim jeszcze nasze duże łóżko na którym Ada śpi, jakaś komoda, namiot dziecięcy i porozrzucane zabawki. Poza tym chcemy też zmienić meble w naszym pokoju więc robimy rozeznanie :) na koniec poszliśmy do sali zabaw ale była tak słabo wyposażona, że Ada po 20 minutach chciała z niej wyjść. Calineczka dobrze, że kupili od Was w końcu te świnie i że cenowo wyszliście na swoje. Powiem Tobie, że za mieszkanie z teściową powinnaś otrzymać medal, ja na pewno nie dałabym rady. Zresztą moja teściowa mówi, że ona ma straszny charakter i absolutnie nie nadaje się do zamieszkania z kimkolwiek. Grut, że chociaż ma tego świadomość :) Peonia najgorsze jak organizm odmawia posłuszeństwa... to znak, że potrzebuje odpoczynku. A szef? no cóż, jak i jemu zdrowie "siądzie" to wówczas spojrzy na pewne sprawy inaczej. A jak tam Twój mąż, już lepiej jest między Wami? Sevenka jak tam weselisko? udane? :) jak minęła Oli noc bez rodziców? Qarolina, Adę też zaczyna męczyć kaszel, zwłaszcza rano musi konkretnie się wykasłać z nocy. W lipcu tez tak miała przez tydzień ale później jakoś samo przeszło. Może i u Gosi nie przerodzi się to w nic poważnego.
-
Hej dziewczyny, dotrwałam do końca tygodnia, dosłownie nie wierzę w swoje szczęście :) miałam tak ciężki tydzień w pracy, że po powrocie do domu jedyne o czym marzyłam to dotrwać do wieczora i położyć się spać. Już dawno nie czułam się tak obciążona psychicznie pracą i bardzo się cieszę, że od poniedziałku co końca sierpnia mam urlop :) zdrówka dla dzieciaczków i dosłownie aż trudno uwierzyć, że tak wszystko łapią, aż się boję naszego wrześniowego powrotu do żłobka. Mila tort jest super myślę, że osoba obdarowana będzie bardzo zadowolona :) Sevenka o zachowaniu mojej Ady to nawet nie będę pisać bo jest tak skandaliczne, że wstyd się przyznać. Odnośnie warzyw to u nas ogólnie jest licho z jedzeniem więc i same warzywa królują u Ady na talerzu bardzo rzadko, a może inaczej, na talerzu może królują ale w jej buzi już nie. Monika życzę Tobie dużo cierpliwości i szybko przemijających dni do powrotu męża. Szczęściara super, że jesteście zadowoleni z wypoczynku :)
-
Peonia tym razem to ja nawet nie mam szans uciec z małżeńskiego łoża bo mamy tylko dwa pokoje. W jednym śpi Ada a w drugim my. Jakby się pojawiło dzieciątko to albo spałoby z nami albo od początku z siostrą :) Peonia z Twoim mężem to widzę, że jest bardziej złożony temat. Czasami trudno rozszyfrować co drugiej osobie siedzi w głowie i czym jest spowodowana zmiana zachowania. Jeżeli szczere rozmowy z Twojej strony nie przynoszą efektów to na chwilę obecną wydaje się to patowa sytuacja. Ciężko jest coś wskurać gdy druga osoba nie widzi nic złego w swoim zachowaniu. Szczęściara jak tam u Was?
-
Patrząc na pogodę i nie opuszczające nas od kilkunastu dni upały dzisiaj znalazłam jeden pozytyw, mianowicie szybko schnące pranie :) ja 2 godziny temu wyprałam pościele i już są suche :) dziewczyny dziękuje za bardzo obiektywne słowa, w sumie nie pomyślałam, że mężowi może brakować żony. Tak naprawdę to dopiero od niespełna 3 miesięcy mamy przespane noce, a ja dzielę łoże z mężem a nie z dzieckiem. Perspektywa powtórki z rozrywki trochę działa zniechęcająco ale powiem Wam, że po szczerej rozmowie z mężem w końcu coś drgnęło w tym temacie :) Agarek jak czytam Twoje perypetie pociążowe to podziwiam, że dałaś rade jakoś funkcjonować i wcale się nie dziwie, że do trzeciego dziecka Tobie nieśpieszno :) Peonia to mąż daje się Tobie we znaki. Faktycznie jego pretensje oderwane są od rzeczywistości i nieadekwatne do wagi sytuacji. I powiem Tobie, że taka zmiana jest bardzo podejrzana i oby faktycznie za tym stał kryzys 40-latka, a nie coś albo ktoś więcej. Monika jak tam u Was? Dzik czuje się lepiej?
-
Cześć dziewczyny, nie mam szczególnie weny do pisania ale chce żebyście wiedziały, że Was czytam i jestem na bieżąco. Jakoś mnie dół złapał bo nie możemy dojść z mężem do wspólnego zdania w kwestii drugiego dziecka. Ja jednak chciałabym się zdecydować na rodzeństwo dla Ady, a mąż po dłuższym namyśle nie chce mieć więcej dzieci. Trochę mi przykro bo czuję się bezsilna w tej sytuacji, a z drugiej strony próbuje zrozumieć też jego decyzję. Nie wiem czy jeszcze coś się zmieni w tej kwestii ale póki jakoś smutno mi jest. Co do wzrostu to ja Ady dawno nie mierzyłam ale ona od zawsze należała do tych wyższych dzieci. W żłobku zdarzają się dzieci o pół głowy niższe od Ady. Szczęściara i ode mnie masz kciuk zaciśnięty bo po tylu latach należy się Tobie w końcu jakaś stabilizacja. Przepraszam, że nie odniosę się do Waszych postów ale naprawdę nie mogę wykrzesać z siebie chęci do pisania.
-
Dziewczyny ja mam wrażenie, że klimat w Polsce to przechodzi w skrajności w skrajność... ja rozumiem, że lato jest od tego, żeby było ciepło ale nie zaraz afrykańskie upały. I co z tego, że na dworze jest 30 stopni w cieniu jak z dzieckiem nie można wyjść. Nie żebym narzekała ale jak było chłodniej to praktycznie codziennie na placu zabaw byliśmy, a teraz trzeba do wieczora czekać żeby gdzieś wyjść. Siedzimy w mieszkaniu w którym mamy o zgrozo ok. 27 stopni. Ada nie może spać w nocy, zresztą my też. Z piątku na sobotę mieliśmy taką duchotę w mieszkaniu, że tylko czekałam aż ta noc się skończy bo mnie denerwowało, że nie ma czym oddychać i źle się śpi. W sumie to teraz mniej korzystam z tego lata niż jak było trochę chłodniej bo w sumie co to za problem ubrać się cieplej i wyjść na dwór. A przy obecnych temperaturach wyjście w południe może grozić udarem. Poza tym Ada nawet siedząc w domu ma całe mokre włosy tak się biedna poci. Kurczę a wystarczyłoby ok. 25 stopni i naprawdę byłoby optymalnie. Dora kończąc temat pogody, to narzekania ciąg dalszy tylko z innej beczki. W sobotę byłam u fryzjera, chciałam pozbyć się w końcu ombre bo już mnie mocno zmęczył ten kolor włosów. Wydawało mi się, że temat będzie prosty dla fryzjera bo chciałam mieć jednolity kolor. Wybrałam renomowany salon fryzjerki i wiecie co, brak słów. Dosłownie wyglądam jak idź stąd i nie wracaj. Tak mi przykro jak na siebie patrzę :( kolor zimny, w ogóle nie pasujący do moje urody. Pani powiedziała, że po kilku myciach będzie jaśniejszy bo teraz wyszedł bardzo ciemny i za ok miesiąc będę musiała powtórzyć farbowanie. Cena za farbowanie niemała, spokojnie za tą kwotę miałaby dwie ładne kiecki, a w zamian nie mam ani ładnych włosów ani sukienek. Do tego tak mnie dołuje to coś co mam na głowie, że na środę umówiłam się na dekoloryzacje u innego fryzjera bo dosłownie nie mogę na siebie patrzeć. I tym samym stracę kolejne pieniądze. Ehhhh.... żal i tyle. Ada jutro kończy żłobek i kupiłam już dzisiaj dla Pań małe bukieciki kwiatów, zostawię je w pracy w klimatyzowanym pomieszczeniu i jutro przed żłobkiem po nie wpadnę. Monia Ty to masz przygody :) powiem Tobie, że czytając Twój opis poczułam nutkę grozy. Dobrze, że ostatecznie wszystko dobrze się skończyło i jesteście zadowoleni z zakupu. Monmonka ja też mam nadzieję, że Twoje przeczucie tym razem Ciebie zawiedzie i z Zuzką będzie wszystko dobrze. Szczęściara u nas temat pakowania od zawsze przysparza mi bóle głowy. Na długo przed wyjazdem myślę jak to wszystko ogarnąć żeby mieć rozsądne ilości bagażu, wziąć przy tym wszystko co potrzebne i jeszcze zmieścić się w bagażniku.
-
Hej dziewczyny ja tak pobieżnie napiszę to co pamiętam,piszę z komórki czego za bardzo nie lubię, zdecydowanie wolę dłuższe wpisy pisać na kompie. Alimak pomysł z prezentem dla pań że żłobka jest super. Ja dzisiaj się dowiedziałam, że Ada od września będzie uczęszczać do nowej grupy. Będzie tylko 8 dzieci bo te maluchy co przychodzą od września są za małe do tych naszych szkrabów. Za to nasze szkraby są za małe do przedszkola. Ogólnie mam mieszane uczucia, bo dzieci będą w małej sali, bez ogrodu. Poza tym te nasze panie w żłobku były cudowne a od września Ada dostanie inną Panią. Dużo znaków zapytania ale póki co nie chce martwić się na zapas bo może Ada szybko się odnajdzie w nowej sytuacji, zobaczymy. Mila, odnośnie rozwoju fizycznego to Ada uwielbia podskoki, bieganie, schodzi ze schodów za rękę, po schodach wejdzie sama trzymając się ściany. Na placu zabaw sama wejdzie na zjeżdżalnie jeżeli posiada ona schodki, drabinki jeszcze nie czai. Na małej zjeżdżalni jej nie asekuruje ale na większej zawsze stoję obok. Ada od początku nie akceptuje huśtawki i w ogóle się jej boi. Także sama widzisz każde dziecko inne.
-
Peonia piękne widoki bardzo zachęcające do wybrania się w te miejsca :) no i synio jaki przystojniak :) Dorotka w interesującym Ciebie temacie podzielam zdanie Qaroliny. Nawet nie wiedziałam, że można skorzystać z usługi takiej osoby. Do tej pory stylistyki wiązałam bardziej z celebrytami niż "takimi zwykłymi ludźmi". Poza tym zwyczajnie byłoby mi szkoda na to pieniędzy. Nie wiem nawet jaki jest koszt usługi takiej porady ale kwota, którą np:.podała żoo dla mnie osobiście nie byłaby do przyjęcia. Może gdyby takie wspólne zakupy i porady kosztowałby ok 100zł to jeszcze bym się nad tym zastanowiła, ale nie wiem czy taka kwota byłaby dla Ciebie w ogóle opłacalna. Prawda też jest taka, że wszystko zależy od rynku i popytu. Jeżeli będziesz szukała swoich klientek wśród bardziej zamożnych osób to taki pomysł ma rację bytu. Jednak gdybyś chciała zaproponować takie usługi wśród "przeciętnie" zarabiających osób to myślę, że odzew byłby mniejszy. Mimo wszystko bardzo interesująca jest Twoja propozycja i może w większych miastach to się sprawdzi. Dobrze, że najpierw robisz rozeznanie bo zdobyte informacje na pewno pomogą Tobie podjąć decyzję. W temacie nauki potrzeby fizjologicznych się nie wypowiadam bo w tej kwestii wszystko przed nami. W sierpniu podejmiemy próby i zobaczymy co z tego wyjdzie? :)
-
Dzień dobry dziewczyny, moje dziecko mnie dzisiaj w nocy wykończyło... Ada obudziła się o 4.00 i walczyłam z nią do 5:30 żeby w końcu zasnęła. O 6:20 ja musiałam już wstać do pracy, Adę obudziłam o 6:50 do żłobka -oczywiście nieprzytomna była. Ja nie wiem co jej dzisiaj się stało, że tak wcześnie wstała. Najlepsze jest to, że nie płakała, tylko przyszła do nas do pokoju i zaczęła się bawić. Na początku myślałam, że mi się to wszystko śni, spojrzałam nawet przez sen na pokój ale nikogo nie widzę więc poszłam spać dalej. Po jakimś czasie znowu wydawało mi się, że ten sen z bawiącą się Ada jest bardzo realny i jeszcze raz zerwałam się z łóżka i patrzę, a na podłodze z lalkami jest moja zjawa :) Monika co do stroju to nie pomogę, sama mam stary już kilkuletni i najwyższa pora go zmienić na nowy, lepszy model :) Za to ten, którego zdjęcie wstawiła Imbir jest bardzo ładny i taki seksowny :) Ruda gratuluje dwójek, w końcu się doczekaliście :) Peonia i Qarolina powodzenia w pracy, w pierwszym dniu po urlopie :) niech moc będzie z Wami :)
-
Qarolina ja też mam dzisiaj lenia co widać po liczbie moich wpisów :) Jednak zaraz chyba będziemy się gdzieś zbierać bo mąż coś wspomina. No i powiem Tobie, że aż trudno uwierzyć, że Twój urlop dobiega końca. Jejku jak ten czas szybko leci...
-
Żoo tu nie chodzi o panikę ale o realia. Tak jak napisałam wcześniej, duże miasto na pewno różni się od małego. U nas nie ma rekrutacji online tylko tradycyjna, listy są wywieszane do publicznej wiadomości. Widziałam gdy byłam zobaczyć czy moje dziecko dostało się do żłobka też listę dzieci przyjętych i nieprzyjętych do przedszkola. I tych nieprzyjętych jest bardzo dużo i większość to są dzieci z rodzin gdzie rodzice pracują i nie mają innych dodatkowych punktów. Kończąc już ten temat, my mimo wszystko oczywiście weźmiemy udział w rekrutacji ale wrazie czego musimy mieć też plan b.
-
Żoo podzielam słowa Qaroliny, u nas rekrutacja w publicznym przedszkolu to dodatkowe punkty za samotną matkę, niepełnosprawność czy wielodzietność. Zasady są takie same jak przy rekrutacji do żłobka, a my do żłobka publicznego się nie dostaliśmy bo mieliśmy punkty tylko za to, że oboje pracujemy z mężem. U nas jak u Qaroliny rozliczanie pitu nie jest brane pod uwagę. Także sama widzisz w naszym przypadku to, że pracujemy ma niewielkie znaczenie. Qarolina od polityki jak najdalej... I nie odnosząc się do partii politycznych, trzeba zauważyć, że od zawsze tak było, że osoby pracujące nigdy nie były doceniane przez rządzących.
-
Żoo i doszłyśmy do tego skąd te różnice cenowe, Ty brałaś pod uwagę 5 godzin a ja cały dzień. Ogólnie super, że w ogóle są dofinansowania bo te kryteria w publicznych przedszkolach naprawdę trudno jest spełnić żeby się dostać. Nie dalej niż wczoraj przy myciu okien myślałam sobie o tym jak niesprawiedliwe kobiety pracujące są traktowane przez nasze państwo. Żebyście dobrze mnie zrozumiały nic nie ujmuje kobietom niepracującym i zajmującym się wychowywaniem dzieci to jest każdego indywidualna decyzja. Boli mnie jednak, że nas kobiet pracujących się niedocenia. Ciągle mamy nowe programy pomocowe, jest 1000 zł świadczenia rodzicielskiego po porodzie przez rok dla kobiet biernych zawodowo, często rodzina gdzie kobieta nie pracuje kwalifikuje się na 500 plus już na pierwsze dziecko i do tego teraz są plany aby kobiety otrzymały emeryturę gdy miały 3 lub więcej dzieci. Oczywiście nie zazdroszczę im niech mają ale dlaczego rząd nie docenia mnie matki pracującej? Dlaczego ja nie dostaje 500 plus na dziecko, które posyłam do żłobka za które muszę zapłacić sama bo żadnych dofinansowań nie ma. Codziennie przychodząc z pracy z językiem na wierzchu lecę po dziecko, szybko obiad, zakupy, wykonuje te same obowiązki domowe jak te kobiety, które są w domu a dodatku do emerytury raczej z tego tytułu nie otrzymam. Moje koleżanki z pracy, które szykują się na emeryturę będą otrzymywać za 35 lat pracy ok. 1600zl. Łącząc przez tyle lat obowiązki domowe z zawodowymi na tyle mogę liczyć. Natomiast mimum świadczenia emerytalnego dla kobiet tylko wychowujących dzieci ma być 1000zl.
-
Żoo myślę, że mimo wszystko w dużych miastach inaczej to działa niż w małych. U nas są 2 przedszkola publiczne i jedno niepubliczne. Oczywiście dofinansowanie do niepublicznych wygląda inaczej niż w tych drugich także takie pozorne równe szanse i niby równe traktowanie dzieci. Skoro gmina ma obowiązek zapewnić miejsca wszystkim dzieciom biorącym udział w rekrutacji to czesne we wszystkich przedszkolach powinno być takie same, a niestety nie jest. I mówię tutaj o tym podstawowym minimum czyli samo czesne bez dodatkowych zajęć.
-
Dzień dobry dziewczyny, moje dziecko dzisiaj wstało o 6.00, nie ma litości dla swoich rodziców :) Peonia my płynęlismy odcinek Woziwoda - Rudzki Most. Oczywiście niektórzy zachwycali się pięknem otaczającej nas przyrody a ja niestety skupiliam się wyłącznie na przetrwniu :) My automatycznie przechodzimy z żłobka do przedszkola bo mieści się ono w tym samym budynku. Nasz żłobek i przedszkole jest niepubliczne więc panują też inne zasady rekrutacji. Do przedszkola państwowego myślę, że nie mamy szans się dostać, choć pewnie będziemy składać dokumenty.
-
No ręce mi opadły właśnie tworzyłam swój trzeci wpisy, który odnosił się do Waszych postów i w dużej mierze do Ciebie Mila bo chciałam jeszcze Tobie odpisać w sprawie córki R, ale znowu usnęłam wpis..... jestem tak zła, że wrócę to tematu następnym razem. A póki co miłego dnia :) U nas w końcu dzisiaj wyszło słońce :)
-
Mając nauczkę po utraconym wcześniej poście tym razem rozłożę go na raty :) Wspominaliście o urodzinach dzieciaczków. Powiem Wam, że mi serce pęka bo 7 września gdy przypadają urodziny Ady zaplanowany mamy wyjazd z pracy na weekend. Długo się zastanawiałam czy jechać. Wiem, że urodziny można wyprawić tydzień wcześniej albo później i w sumie roczek też wyprawialiśmy 10 dni po urodzinach Ady jednak w trójkę w ten dzień czyli 7 września tez świętowaliśmy. Myśl, że nie będzie mnie cały weekend i dziecko będzie świętować urodziny tylko z tatą i babcią wywołuje u mnie ogromny smutek. I do tego Ada zaraz 8 września ma imienny na których też mnie nie będzie :( ogólnie nie planujemy jakiejś większej imprezy może tydzień wcześniej zaproszę do nas do mieszkania mojego brata z rodziną. W dzień przypadający na urodziny Ady pewnie przyjedzie babcia i mąż kupi mały tort. W żłobku widziałam na zdjęciach, że zawsze są obchodzone urodziny dzieci, są balony, trąbki, tort ale niby to wszystko organizuje żłobek ( muszę się jeszcze we wrześniu upewnić czy tak jest czy trzeba ten tort samemu kupić).
-
Hej dziewczyny :) Qarolina napiszę zatem parę słów o tym spływie ale już nie tak kwieciście jak zrobiłam to poprzednim razem :) Może pomyślicie, że spływ jak spływ nie ma za bardzo nad czym się rozdrabniać ale ja zdecydowałam się na ten spływ nie potrafiąc w ogóle pływać i w dodatku nie lubiąc wody. Nie wiem z czego to wynika ale czuje lęk i ogromny respekt przed wodą. Na spływ się zgodziłam za namową znajomych, koleżanka też nie potrafi pływać ale stwierdziła, że jest bezpiecznie i byli już wcześniej na 3 spływach i tylko raz jakaś para zaliczyła wywrotkę. Nie myśląc długo zgodziłam się. Powiem Wam, że jak tylko zobaczyłam co nas czeka to minę miałam nietęgą. Okazało się, że płyniemy 21 km Brdą, na której jest mnóstwo konarów drzew i nurt rzeki jest dość mocny. Jak tylko usiadłam do kajaka to miałam wizję, że się utopie i zostawię moją małą córeczkę. Trasa była bardzo wymagająca, a my z mężem laicy. Już na początku wpłynęliśmy na konary zledwością wychodząc z tego cało. To co się działo na tej rzeczce jest nie do opisania. Doświadczeni kajakarze zaliczyli kilka wywrotek a my z mężem walczyliśmy o przetrwanie. Powiem Wam, że przeszłam ogromną lekcję pokory. W codziennym współżyciu mam dość ciężki charakter ze skłonnościami do rządzenia (myślę tutaj o domu) a na tej rzecze próby mojego rządzenia i moje pomysył doprowadzały do jeszcze większego zagrożenia. I tak w kilka minut stałam się totalnie bezbronna. Wiedziałam, że mogę liczyć na męża, który potrafi pływać i gdyby coś się stało na pewno by mnie ratował ale strach był ogromny. Wiedziałam też, że musimy zacząć współpracować z mężem żeby wyjść z tego cało. Uspokoiłam się zero podniesionego głosu, wypracowane zasady- że wcześniej przed przeszkodą mówimy jak ją ominąć. Ogólnie 21 km i prawie 8 godzin napięcia, ale daliśmy radę, wspólnie nie zaliczyliśmy wywrotki. Powiem Wam, że naprawdę dało mi to dużo do myślenia, jak ważna w związku jest komunikacja i wzajemne wsparcie.
-
Hej dziewczyny, w poniedziałek pisałam długiego posta, opisałam w nim nasz spływ kajakowy po czym niechcący post usnęłam.... :/ tak się zdenerwowałam, że nie miałam już motywacji pisać drugi raz. A teraz nie wiem od czego zacząć. Może od pogody bo u nas też leje... trudno uwierzyć, że to lato bo oprócz kalendarza nic na to nie wskazuje. Caliczneczka całym serduchem jestem z Wami. Ty wiesz, że i ja pochodzę z gospodarstwa, które teraz prowadzą moi bracia. Zawsze bardzo przeżywam gdy pogoda i inne czynniki im nie sprzyjają. Już nie chcę się powtarzać ale gospodarstwo rolne to najbardziej loteryjne źródło dochodu. Peonia super, że wakacje się udały, cieszę się, że już jesteś z nami. Twoje wpisy zawsze mnie nastrajają wielką motywacją do tego, żeby wykrzesać z siebie energię i cieszyć się życiem. Przykro mi, że masz takie doświadczenia z dzieciństwa z rodzicami. I bardzo podziwiam, że z mężem staracie się stworzyć dom, pełen poczucia bezpieczeństwa, miłości i szacunku. Alimak życzę wytrwałości i na pewno sobie świetnie ze wszystkim poradzisz. Myślę, że jak już wejdziesz w ten rytm nauki to będzie Tobie łatwiej. Ja mam za sobą studia i 3 podyplomówki i ostatnio sobie nawet myślałam, że jak dobrze, że etap nauki mam już za sobą bo teraz zwyczajnie nie chciałby mi się uczyć. Szczęsciara, a o której kładziecie Maćka spać? może on nie jest jeszcze zmęczony i dlatego nie może zasnąć? powiem Tobie, że Ada coraz później chodzi spać, ja nie wiem skąd ona ma tyle energii, tym bardziej, że w tygodniu chodzi do żłobka. Sevenka wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :) dużo zdrówka, szczęścia i spełnienia marzeń :) Mila sytuacja z córką R. rzeczywiście może trochę irytować. Chciałabym Tobie napisać coś więcej ale najpierw się dopytam o kilka spraw. Jeżeli możesz to powiedz mi w jakim wieku córki R zostały bez matki i dlaczego R rozstał się z żoną. Dlaczego one zostały przy nim i czy matka utrzymuje kontakt z dziewczynami? Myślę, że problem może być bardziej złożony niż nam się tutaj na forum wydaje.
-
Cześć dziewczyny :) Ja wczoraj z mężem byłam na kajakach, a młoda została z babcią. Odnosząc się do pomocy rodziców/teściów to ja jak pewnie część z Was pamięta nie mam rodziców, natomiast teściowa mieszka w innym mieście ale jak ją poprosimy to z chęcią przyjeżdża i pilnuje wnuczkę. Co prawda nie wykorzystujemy jej często zazwyczaj raz na dwa miesiące zdarzy nam się gdzieś wyjść bez Ady, ale to i tak miło, że możemy liczyć na jej pomoc. No i powiem Wam, że moja mama jak żyła to kochała swoje wnuki, miała bzika na punkcie mojej bratanicy. Moja bratowa mogła zostawić młodą na weekendy, na wakacje na 3 tygodnie ( młoda wtedy miała 3 lata) w tygodniu to już nie zliczę ile razy wnuczka była u babci. Mamie sprawiało to ogromną radość, chodziła z nią na spacery, bawiła się z nią, przebierała, robiła jej fryzurki i dodam, że przez ten czas była jeszcze aktywna zawodowo i miała mnóstwo pracy w gospodarstwie. Mimo wszystko dla wnuczki zawsze miała czas. Ogromnie żałuje, że moja córka nie miała szansy poznać mojej mamy bo pewnie też kochałaby ją bardzo i byłaby dla nas zawsze wsparciem. Przykro mi zatem, że część z Was nie może liczyć na wsparcie swoich mam bo pewnie i pewnie one nie zdają sobie do końca sprawy z tego jaki mają szczęście, że mogą się cieszyć swoimi wnukami. Co do niejadków, to my jesteśmy specami w tej dziedzinie. Ada zawsze jadła mało, o nowościach to nie wspomnę chyba musiałabym jej oczy zasłonić żeby nie widziała co je i wtedy może by spróbowała. Przez pewien czas było lepiej z ilością spożywanych pokarmów ale teraz to jest różnie. Kobieta zmienną jest więc czego mogę się spodziewać po mojej małej kobietce? trzeba z godnością znosić jej zmienne nastroje i upodobania :) Jedno co mogę polecić to pozwolić dzieciom na samodzielne jedzenie, wtedy spożywanie posiłków jest dla nich atrakcją i na pewno nie będzie trzeba tak często korzystać z bajek i tv. Ada praktycznie sama je zarówno zupy jak i drugie danie. Niestety w ogóle nie akceptuje śliniaków więc nie musze Wam mówić jak wygląda po takim obiedzie :) ale grunt, że dziecko je :) Chciałam Wam jeszcze więcej napisać zwłaszcza o spływie ale pora na obiad. Odezwę się jeszcze później. Miłej niedzieli :)
-
Dzień dobry :) Agarek gratulacje :) i zdrówka dla Was :) Chciałam wczoraj coś skrobnąć wieczorem ale nie miałam już siły. Ada w ostatnim czasie jest tak absorbująca, że naprawdę chciałabym mieć drugie dziecko. Jeszcze kilka miesięcy temu Ada potrafiła się sobą zająć, pobawić się sama, a teraz? dosłownie bez osoby drugiej ani rusz. Sama nie wykazuje żadnej inicjatywy tylko chodzi z kąta w kąt, jęczy i marudzi. Jak pokaże jej jakąś zabawę np: kasą fiskalną, lalkami czymkolwiek to jest dobrze dopóki się z nią bawię, jak tylko odejdę od niej to jest koniec zabawy. Ada ewidentnie potrzebuje towarzysza do zabawy. Jak jesteśmy w odwiedzinach tam gdzie są dzieci to Ady nie ma, leci się bawić z dzieciakami, jest ciekawa co robią. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że to mój obowiązek żeby bawić się z dzieckiem ale same dobrze o tym wiecie, że obiad, pranie, sprzątanie, zakupy i inne obowiązki domowe same się nie zrobią, a gdy się do tego pracuje zawodowo to naprawdę tego czasu jest mało. I powiem Wam, że jak sobie pomyślę, że przez najbliższe kilka lat będę Adzie służyć jak jedyny towarzysz podczas zabawy to jestem skłonna zajść w ciąże nawet jutro :) niech się dziecko realizuje lepiej z rodzeństwem :)
-
No w końcu wróciło nasze forum :) Kurczę przez te 3 dni usterek myślałam sobie, że większość dziewczyn na facebooku będzie miało kontakt ale co z Tobą Mila? a później sobie pomyślałam, że może założysz jakiś nowy wątek żeby odzyskać z nami kontakt :) I nie myliłam się, jednak dobrze, że mamy już swoje wrzesnioweczki :) U nas pogoda słaba, od dwóch dni pada i ma jeszcze padać przez kolejny tydzień. W poniedziałek był ostatni dzień ładnej pogody więc wybrałam się z Adą nad jezioro. Mąż był w pracy więc pojechałyśmy we dwie. Na początku było fajnie ale później Ada zaczęła skręcać o wszystko awantury: o to, że ma wyjść z wody, że nie pozwalam jej skakać po składających się już dmuchańcach, że idziemy już do samochodu, że siedzi w samochodzie - ogólnie miałam dosyć i stwierdziłam, że następnym razem jedziemy całą trójką bo same w dwie to za bardzo się umęczę. Qarolina w końcu nadszedł ten dzień i teściowa do Was zawitała. Dobrze, że Gośka umęczyła babcię, przynajmniej nie musieliście z nią spędzać wieczoru :) Gosiaczek super wygląda w tym stroju :)
-
Peonia jak pięknie zajęliście się bezbronnym maleństwem, brawo dla Was :) Jeszcze odnośnie kolejnych dzieci, to powiem Tobie Peonia, że zaskoczył mnie Twój wiek. W sumie żyłam w przekonaniu, że trzecie dziecko urodziłaś krótko przed 40-stką. Twój sposób bycia oraz funkcjonowania Twojej rodziny jakoś mnie zmylił. Wiem, że kobiecie wieku się nie wypomina ale skoro sama jestem kobietą to sobie na to pozwolę. Jeżeli dobrze liczę i skoro urodziłaś synia w wieku 44 lat to teraz masz 46. Powiem Tobie, że w pracy mam koleżanki w Twoim wieku i one bardziej skłaniają się do bycia babcią niż matką. Ich codzienne funkcjonowanie pokazuje, że są zmęczone i jedyne o czym marzą to emerytura. Natomiast ja czytając Twoje wpisy odbieram Ciebie jako osobę aktywną, pełną energii i dosłownie od rana nie mogę wyjść z podziwu :) Calineczka patrząc na Peonie wychodzi na to, że i Ty nie masz czego się obawiać. Szczęściara, Imbir, Qarolina widzę, że obawy mamy podobne. Imbir moi rodzice zmarli bardzo wcześnie- tata w wieku 50 lat, a mama w wieku 55 lat i bardzo się cieszę, że mam rodzeństwo. Nie ukrywam też, że często właśnie z tej perspektywy myślę o rodzeństwie dla Ady. Nie chce żeby została sama na tym świecie gdy nas zabraknie. Qarolina zdrówka dla J, oby Gosiaczek nic nie załapał. Niestety Ada od soboty zakatarzona, wszystko przeze mnie i to, że ją ubrałam w ten piątek do żłobka jak na Majorkę, a pogoda zmieniła się w przeciągu godziny o 180 stopni. Jestem tak zła na siebie, że szok.
-
Qarolina u nas warunki mieszkaniowe też skromne bo mamy tylko 2 pokoje ale pod tym względem jakoś byśmy dali radę. I powiem Tobie, że o zdrowie ewentualnego drugiego dzidziusia też się obawiam. Jestem w tym samym wieku co Ty i gdzieś z tyłu głowy siedzą pewne niepokojące myśli. Szczęściara, tak piersi już dawno wróciły do normy. Ja przed całkowitą zrezygnacją z kp, karmiłam Ade tylko rano i wieczorem więc nie było z tym żadnego problemu. Niestety piersi wróciły też do swoich rozmiarów czyli u mnie - A
-
Dziękuję za życzenia, Peonia tak zgadłaś moje imię :) Qarolina i Tobie wszystkiego najlepszego z okazji już minionych imienin. A Peonia Tobie wszystkiego najlepszego już na przyszłe urodziny :) Ada jest bezsmoczkowa więc w temacie smoczków się nie wypowiadam. My dzisiaj z mężem byliśmy na ślubie mojej koleżanki, lubię śluby kościelne, wtedy mimo woli wracam do swojego ślubu i jakoś milej robi się na serduszku :) Adka na czas uroczystości została u babci i cieszyła się z dobrodziejstw jej ogródka, w ruch poszły maliny, zielony groszek, marchewki i wiśnie. Ogólnie spała dzisiaj tylko 15 minut w samochodzie, a wstała o 6:30, więc w drodze powrotnej walczyłam z nią żeby nie zasnęła ale dosłownie ledwo żyła, na końcu już miała ochotę spać z otwartymi oczami :) jakoś cudem dotrwaliśmy do domu, zjadła kolację i padła. Ja dzisiaj pomyślałam sobie, że jak się pracuje i ma się dziecko to naprawdę mało tego czasu zostaje na codzienne obowiązki. Rano wstaję, wiadomo jemy z Adą śniadanko, ubieramy się i jedziemy do żłobka i do pracy. Po pracy biegiem po Adę, która po drodze krzyczy tylko, że chce jeść. Wpadam do domu, wszystko rzucam i robię obiad dla Ady. Jak ona je to w między czasie robię obiad dla siebie i męża, a jak ma popołudniówkę to tylko dla siebie, jak jest potrzeba to wrzucę pranie. Posprzątam po obiedzie i jest przed 17-stą, wtedy spacer, czasami drobne zakupy, albo siedzimy w domy i się bawimy. Później jest kolacja, kąpiel i jak Ada zaśnie to jeszcze ogarnę zabawki, czasami poprasuje, przygotuje jakieś dokumenty jak jest coś do załatwienia., przygotuje rzeczy na następny dzień, wykąpie się i po 22-ej idziemy spać. Dzień za dniem tak szybko ucieka, że szok. Weekend to już w ogóle szaleństwo, większe zakupy na cały tydzień, pranie, sprzątanie, odwiedziny u rodziny, spacery i zabawy z dzieckiem i nawet się nie obejrzę a już budzę się w poniedziałek. Ostatnio zastanawialiśmy się z mężem nad drugim dzieckiem. Oboje jesteśmy już wiekowi więc jeżeli chcemy myśleć o powiększeniu rodziny to czas najwyższy. Ja już byłam zdecydowana ale mąż stwierdził, że jeszcze musi o tym pomyśleć. A jego myślenie spowodowało, że i u mnie pojawiły się wątpliwości. Ogólnie Ada jest już"odchowana z najgorszego", a nasze życie jest już w miarę uporządkowane i naprawdę trudno zdecydować się na powtórkę z rozrywki, w sensie nieprzespane noce, karmienie piersią, a jeszcze ja miałam mnóstwo problemów w ciąży z którymi muszę liczyć się również przy następnej ciąży. Teraz jest mi ciężko a co dopiero jakbyśmy mieli dwójkę dzieci i ja jeszcze bym pracowała - a kwestia powrotu do pracy nie podlega dyskusji bo mąż nas z jednej pensji nie utrzyma. Z drugiej strony wiem, że za kilka lat będziemy żałować, że mamy tylko jedno dziecko, ehhhh A czy któraś z Was myśli jeszcze o powiększeniu rodziny? A te, które zdecydowały się na drugie i kolejne dzieci łatwo Wam było podjąć taką decyzję?