
Atram89
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Atram89
-
Ja mam podobnie. Ustalam sobie ambitne plany ale w połowie sapie jak parowóz i tempo spada... choć jak na moje pokaźne rozmiary ja prawie 25kg na plus i tak dzielnie zasuwam. Zreszta moi klienci i pracownicy łapią się za głowę ze jeszcze pracuje jak bym w ciąży nie była. W zeszłym tygodniu byłam z córka w loopis world (taki wielki małpi gaj w Gdańsku) i nawet się wspinałam na zjeżdżalnie kiedy m opadł z sił. Mina ludzi bezcenna
-
Co do obcych to są dwie grupy. Jednak która mówi ze wyglądam super, druga od wejścia nazywa mnie GRUUBASEM... swoją droga zastanawia mnie fakt dlaczego bez żadnych skrupułów nazywa się kobiety w ciąży grubasami...
-
Mi tez forum bzikowalo od kilku dni. :/ trzymali mnie w szpitalu do piątku żeby poobserwować bo zaawansowana ciąża. Miałam ktg co 3h i dwa długie po 40 min dziennie. Do tego usg, badania krwi, moczu, wymaz i ten wycinek na histopatologie. Wyniki za dwa tygodnie.
-
Wirgi żeby nie było kolorowo to ja jeszcze jestem w szpitalu. Bo ciąża zaawansowana wiec chcieli by poobserwować (czytaj dostać więcej kasy kiedy jest się 3 dni). Jak mnie jutro rano nie wypiszą to sama się wypisze ;) ogólnie to umieram z tęsknoty za córeczka.
-
Dobra czekam pod usg to może zdarza napisać. Nad moim tyłkiem oprócz mojej pani doktor zebrało się jeszcze dwóch starych lekarzy w tym jeden profesor z mucha jak Korwin Mikke. ;) oglądali i stwierdzili ze najbezpieczniejsze i najlepsze dla mnie i dla dziecka będzie usunięcie i pobranie do badania tej zmiany na udzie a te trzy malutkie na wardze lewej maja zostać wymrożone w gabinecie u mojej pani doktor. W ten sposób nie narusza mi tam zbyt wiele żeby nie było problemu przy porodzie potem bo będę mogła rodzic naturalnie raczej. Dostałam tylko delikatne znieczulenie miejscowe i usunęli mi ten dzyndzelek i założyli dwa szwy. Cały zabieg trwał nie więcej niż 5 min. Plus wielki ze jednak bez głupiego Jasia bo większe szanse ze mnie dziś wypuszcza. Teraz czekam na usg jeszcze. Potem jeszcze ktg i będę ich ścigać kiedy będę mogła wyjść ;) Fajnie ze pobrali zmianę do badania histopatologicznego to będziemy wiedzieli dokładnie co to za typ wirusa. To wymrazanie plus usunięcie ze względu na to ze sprawdzili ze nie mam żadnych zmian na szyjce daje nam to ze będę mogła bezpiecznie rodzic SN ;) oby tylko wyniki przyszły dobre i już wszystko będzie jak dawniej ;)
-
Wirgi fajnie ze już nie długo obydwie będziemy po. Jeśli chodzi o opiekę położnych to skaczą tu nademną jak nad jajkiem przez to ze to już 35 tydz. Rano i wieczorem są długie zapisy ktg po 40-60min a tak co trzy godziny nawet w nocy przychodzi położna na krótki zapis żeby sprawdzić czy wszystko jest Ok. Terez robiły mi kolejny zapis i coś czuje ze już po spaniu. Plecy mnie tak bolą ze to jakaś masakra. Choć powiem wam ze fajnie tak często usłyszeć to galopujące serduszko. ;)
-
Ana90 gratulacje dla ciebie i małej!!!
-
Krysia1989 tez mam urodziny 27.10 U mnie dziś dzień z przebojami. Rano ogarnelam się przyjeżdżam do szpitala naczczo a tu okazuje się ze patologia przepełniona i nie maja gdzie mnie przyjąć. Zeszła do mnie moja doktor i mówi ze już gadała z lekarzami ze maja się spinać i kogoś wypisać żeby mnie jeszcze dziś przyjąć. Pytam czy mam czekać naczczo a one ze to w ciąży raczej nie zdrowe bo to już była 10 a mówiła ze nie szybciej niż o 12-13 mam dzwonić czy się uda. Położna stwierdziła ze nie mam co wydzwaniać ze ona do mnie zadzwoni jak tylko czegoś się dowie. Tym oto sposobem nim dojechałam do domku zadzwoniła położna ze już jest decyzja o wypisie dla kobietki ale łóżko się zwolni około 14 wiec 14:30 mogłabym być. Chciałam przyjechać później ale lekarz mi wytłumaczyła ze mimo ze zabieg zrobią mi dopiero rano jesli nie zgłoszę się na oddział a zjawi się ktoś chory to miejsce znów idzie pa paaaa..... wiec przyjechałam po 15 i okupuje łóżko. ;) jutro rano zabieg. Trzymajcie nadal kciuki. Choć troszkę mniej się przejmuje. O 21 dokoptowali mi do pokoju kobietkę po połówkowym której wykryto guza który rośnie i obecnie ma 9cm przez co dziecko nie ma gdzie rosnąć i jest malutkie. W porównaniu z czymś takim tej mój dzyndzelek jest śmiechu warty...
-
Ja jutro idę do szpitala na wycinanie tych zmian. Dopiero teraz to do mnie dotarło i zaczynam się stresować. :/ trzymajcie kciuki za mnie. Co do terminów to ja mam z OM 11.10 a z ostatniego usg 30.09. Ogólnie to 01.10 mogłabym rodzic ;)
-
Mi mała była z kolei uczulona tylko na dady. Teraz kupiłam jedna paczuszkę białych i jedna zielonych pampersow. Zobaczymy jak się sprawdza i wtedy będę kupowała duże paczki dopiero.
-
Wirgi. Ja miałam pierwszy porod SN i jakoś mniej się obawiam niż CC bo mimo ze nie najprzyjemniejsze to już znane i myślałam ze teraz to pójdzie tylko lepiej. Choć teraz przez to zagrożenie wirusem postaram się tez nastawić pozytywnie do cc. Ogólnie powiedziała mi tez dziś ze przez to ze zmiany są tak malutkie i nie rosną to wcale nie powiedziane ze to hpv a nawet jeśli to się dopiero okaże jaki typ dzięki histopatologi. Cieszę się ze sam zabieg przeprowadzi moja lekarz prowadząca. Ze woli jak ja dmuchać na zimne. ;)
-
Co do ruchów maluszka mój synuś podobnie jak wasze bąble wyciąga się jak szalony. Jakoś nie kojarzę żeby córcia tez się tyle i tak mocno ruszała.
-
Miałam tez dziś pobieranego GBS-a. Na następnej wizycie za dwa tyg czyli w 37 tyg oprócz standardowego badania, usg , badania szyjki będę miała jeszcze ktg. Wiec poleze sobie 30 min i posłucham cudownego bicia małego serduszka. Czuje ze jestem pod dobra opieka, ze nie próbuje się na sile mnie uspokoić ale podaje wszystkie informacje i pozwala decydować.
-
Powiedziała ze całkowicie mnie rozumie ze jeśli nie będzie jednoznacznie wiadomo czy istnieje ryzyko zarażenia ze mogę nie chcieć ryzykować i wybiorę cc. Wie tez ze wolałabym SN ale jeśli będzie choćby najmniejsze ryzyko zarażenia bąbla to nie będę chciała podjąć tego ryzyka. Uspokoiła mnie tym ze np dla niej zasłanianie zmian szmata czy smarowanie gencjana uważa się za nie wystarczający środek zabezpieczający. Ze mimo ze ryzyko zarażenia jest naprawdę maluskie to rozumie ze mama woli ciąć siebie niż potem np usuwać laserowo zmiany w krtani dzidziusia. Tak wiec 06.09 kładę się do szpitala z założeniem ze tego samego dnia wychodzę
-
przepływy wszystkie wzorcowo, płynu owodniowego pod dostatkiem, łożysko spoko. Co do szpitala to nie ma dyżuru 04.09 tylko 06.09 wiec zapytała czy ma przekazać mnie koledze czy przekładamy wizytę na 06.09. Poprosiłam o przełożenie na 06.09. Wytłumaczyła mi wszystko, powiedziała ze cały zabieg będzie trwał 5 min, wytną mi wszystkie zmiany które dzięki Bogu są maluśkie i nie rosną. Ze będę miała słabego głupiego Jasia który nie ma wpływu na maleństwo specjalnie. Powiedziała ze w najgorszym przypadku wyniki powinny być do 3 tyg wiec będę wówczas w 38 tyg. Następna wizytę oprócz szpitalnej mam już za 2 tyg i wtedy będziemy decydować co dalej. Powiedziała ze jak usuniemy wszystkie zmiany to ryzyko zarażenia jest bardzo malutkie, Pozatym nie ma jeszcze pewności czy te zmiany to napewno hpv. Jeśli wyniki nie przyjdą przed porodem to na spokojnie zdecydujemy czy chce rodzic SN czy CC. Wiec właściwie zaproponowała mi wszystkie najlepsze wyjścia a których czytałam. Nie próbowała mi wciskać kitow, a co dla mnie najważniejsze podchodzi do tematu podobnie jak ja i daje mi o wszystkim decydować a nie namawia na coś czego nie akceptuje.
-
Wiec moja pani doktor jak zwykle mnie uspokoiła. Dobrze ze znalazłam takiego lekarza z którym rozumiem się bez słów. USG wyszło ok, malutki wazy już 2670g według usg termin na 30.09
-
Prośba o dopisanie. Chłopak 11.10.2017r
-
Ale naskrobałyście ;) fajnie ze nam się tu ożywiło ;) poproszę o dopisanie 11.10.2017r chłopak. Choć mam wielka nadzieje ze dołączę do mamuś z pierwszego tygodnia października. Brzuch mam ogromny i już mi coraz ciężej... co do cmentarza to zabobon strasznym. Przy pierwszej ciąży mój dziadek zmarł jak byłam w 3 miesiącu i byłam na cmentarzu nie raz, porod bez problemowy. Teraz tez byłam.
-
Najważniejsze to nie odpuszczać. Mój m był pozytywnie nastawiony ale potem się przestraszył ze coś zle zrobi a ja ze przejęta nowa rola stwierdziłam ze dam radę sama i mu odpuściłam. Efektem tego córce przebrał pierwszego pampersa jak miała dwa lata... właściwie pierwszy rok uciekał z domu. Nie było kiedy porozmawiać i pierwszy rok był bardzo ciężki. Przez nie go dalej dochodzimy do normalności bo nadszarpnął ostro naszym związkiem. Wiec nie ma co odpuszczać a przedewszystkim pozwolić popełniać błędy. Dziecko przeżyje a tatuś nawiąże bliższa relacje.
-
Wirgi i przykro ze tez się musisz tym stresować ale miło ze nie jestem z tym sama.
-
Wirgi ja mam mieć wicinane i oddane do badania. Wewnątrz mam czysto. Mam jedna kk na udzie i trzy kropeczki na lewej wardze. Nie powiększają się od 20 tygodnia. Na początku myślałam ze to może od golenia. Przy ostatniej wizycie lekarz stwierdziła ze wolałaby sobie to sprawdzić bo dla dziecka nie groźne do porodu, przy porodzie tez male ryzyko ale lepiej sprawdzić. Chyba mnie nie chciała straszyć. Te nowiny mam z 10.08 i wtedy zaczęłam czytać. Już bym pewnie u niej była ale jest na urlopie wiec cierpliwie czekam do 31.08 na następna wizytę. Założenie jest takie ze rano 04.09 kładą mnie do szpitala, pobierają wycinek i wieczorem wypisują. Córkę rodziłam SN i mimo ze lekko nie było to taki porod już znam i szybko doszłam do siebie. Cc się boje ale jeśli diagnoza się potwierdzi to chyba będę naciskała na cc. Nawet jeśli ryzyko zakażenia jest małe to małe mi nie wystarcza. Jak bym przekazała coś malutkiemu chyba bym sobie nigdy nie wybaczyła :/ trochę mi smutno bo tym razem wyjątkowo liczyłam na SN.
-
Wirgi Dziewczyny, mimo, że to te cholerne kłykciny to po wizycie cały stres ze mnie zszedł apetyt mi wrócił i myślałam, że się nie najem ;) Na samym początku lekarz stwierdził, że chyba mi się coś przywidziało, bo on nic nie widzi, musiałam go pokierować, kiedy w końcu dojrzał to się zapytał, jakim cudem się zorientowałam, że coś mam, bo takich mikro to jeszcze nie widział, właściwie sama nie wiem, bo w ogóle tego nie czuję, to chyba ta słynna babska intuicja ;) Powiedział, że bez problemu powinno się udać zaleczyć dostałam krem 5 % Aldara, jeżeli to nie pomoże to można wypalić. Chociaż ja mam małe w jednym miejscu na zewnątrz i możliwość zarażenia przy porodzie jest tylko w teorii to jednak jest to wskazanie do cięcia cesarskiego. Od początku ciąży przeraża mnie myśl o cięciu, ale młodzieniec jest najważniejszy. Lekarz chyba widział moją przerażoną minę, bo mówił proszę się nie martwić ja pani zrobię cesarkę jak będzie trzeba, pomyślałam mam nadzieję, że nie będzie trzeba ;) Trochę się czułam zażenowana, bo naczytałam się, że wirus łapią osoby często zmieniające partnerów itd. a my za 3 dni obchodzimy 12 rocznicę ślubu i jedyne, czego możemy być w naszym związku pewni to wierność reszta to jedna wielka niewiadoma ;) Lekarz powiedział, że to główna przyczyna zarażenia, ale równie dobrze można się zarazić na basenie, czy w publicznej toalecie dodał, że najczęściej pacjentki zgłaszają się już w zaawansowanym stadium a zdarzało się, że przyjeżdżały do szpitala rodzić i okazywało się, że trzeba ciąć, bo wejście do pochwy „zarośnięte kalafiorami” jak to malowniczo określił ;) Zarazić mogłam się już dawno, ale możliwe, że ciąża obniżyła odporność i dlatego teraz wyszło. Stwierdził, że różnie lekarze doradzają ciężarnym pacjentkom on jest za tym, żeby leczyć, bo ciąża sprzyja rozwojowi choroby a lek czy wypalanie nie ma żadnego wpływu na dziecko, więc nie ma sensu odkładać. Natomiast badanie, żeby określić typ wirusa dopiero po ciąży, teraz „dłubanie” w szyjce niewskazane. Przy okazji pozaglądaliśmy do malucha, chyba jest bardzo zadowolony z życia, bo się uśmiechał, oczywiście rozpłynęłam się na ten cudny widok :) Wszystkie parametry w normie, waga coś koło 1900 g :) Już jutro nadrobię zaległości czytelnicze, musze odespać stresy ;) Mi wyszło jeden dzyndzelek około 20 tygodnia. Lekarz obserwowała i ostatnio stwierdziła ze pobierze wycinek i 04.09 mam się kłaść do szpitala. Ogólnie mówiła o tym tak spokojnie ze nie ogarnelam jakie to straszne. Teraz naczytałam się dr Google i panikuje :/ najbardziej się boje cc bo córkę rodziła SN i to choć hardcore to już znam. Czekam do wizyty 31.08 jak na szpilkach bo po lekturze mam milion pytań. Co do zarażenia przez częste zmiany partnerów to ja z moim m jesteśmy para od 13 roku życia i był moim pierwszym i jedynym partnerem...
-
Jak tam wasze samopoczucie? Ja dziś przeszłam po wydmach 2km. Ogólnie śmiałam się do m ze nie pamiętałam ze to tak ciężko i ciekawe czy mu nie urodzę po drodze. ;) mimo ze lekko nie było po tym spacerku lepiej się czułam niż jak bym leżała w domu do góry brzuchem. Mam nadzieje ze dziś będę wreszcie dobrze spać ;)
-
Ja obydwie ciąże prowadzę prywatnie. U mnie na NFZ na wizytę potwierdzająca ciąże musiałabym czekać do 13 tygodnia wiec już praktycznie po większości ważnych badań do 12 tyg... Pozatym panie i tak uprzedzały ze maja nadmiar pacjentów i mimo ze jest niby zapisywanie na godziny to i tak czeka się 3-4h... ponieważ pracuje nie specjalnie mam czas na całodniowe siedzenie w kolejce. Teraz mam super ginekolog. Zawsze poświęca mi dość czasu, usg co wizyta tez mnie uspokaja ;)
-
Podczas sesji dwa tygodnie temu było +18kg. Teraz już +20 już się tylko z tego śmieje ;) No cóż. Będę się brała za siebie po porodzie.