
Axam
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Axam
-
Uśmiechnięta- ujęcie BOMBA! Tatuś pewnie pęknie z dumy jak zobaczy klejnoty różowe:)
-
Slepne a nie ślepe:) Nataszka, korzystaj z chwili:) Mnie tak Marta bardzo kopala a Jasiu taki spokojny,kopnie parę razy i śpi...w nocy ok 1 daje popis,choć nie codziennie tak energicznie. Zaczynam się trochę martwić,bo taki na ogół slamazarny jest. 8.05 mam wizytę,sprawdzimy usg co tam u niego,czy rośnie..
-
A...zauważyłam jeden ślad zużycia, dopiero na zdjęciu, dziewczyny- ślepe!:) Jest obszarpany pod nozkami, chyba od bucików z rzepami, ale już poobcinalam " wąsy". Myśmy z moim poznali się w październiku a w grudniu już mieszkaliśmy razem i już w planach był dzidziuś, tylko czekaliśmy do września,żeby wyjaśniło się z moją umową o pracę,bo miałam na czas określony, na ale jak dostałam kolejna na określony, w dodatku na 2 lata, to już nie czekaliśmy. Dzidziuś powstał w październiku ale w listopadzie poronilam. Potem w styczniu powstała Marta,dopiero w kwietniu ślub, ale istotniejsze było dla nas dziecko niż papierki:) Też mam szybko poszło,ale na co czekać jeżeli czujesz każda komórką ciała i każdym skrawkiem duszy ,że to TEN albo TA ?
-
-
No więc coś tych byłych i byle szlag ewidentnie trafia jak partner zachodzi w ciążę z nowym kimś... mój były to nam taką jazdę zrobił jak się dowiedział o ciąży naszej z Martą,że Jezus,wolę tego nie wspominać a posłużył się Młodą jak narzędziem ( przy okazji niszcząc jej psychikę),mimo to,że już dawno byliśmy po rozwodzie a przyczyną była jego zdrada. Mojego G poznałam lata po rozwodzie. No ale widocznie coś jest w psychice ludzi,że bronią do końca swojego terytorium albo też to zwykłą zawiść. Ale żeby aż tak??? Paranoja:/ Ja znowu jestem z tych gadol otwartych i zwierzajacych, jakoś mi tak lepiej,szanuje jednocześnie ludzi bardziej powsciagliwych,cenie ich za opanowanie emocji i umiejętność chłodnej oceny. No cóż każdy inny, no i tak jest ciekawie:) Z tego wszystkiego zapomniałam zamieścić zdjęcia pojazdu od Synusia:) Powiem Wam,jest ekstra. Jakościowo,rewelka. Jest po jednym dziecku a śladów użytkowania nie widać żadnych i nie słychać, nic kompletnie nie skrzypi czy piszczy. Co bardzo mnie zaskoczyło na plus. Dosłownie płynie na wahaczach i sprezynach, no i ma skretne koła,które można zablokować za pomocą nogi, nie dotykając kół,same się prostuja. No, ten wózek to mi wczoraj wyrównał humor po incydencie z Młodą. A,jeszcze moskitiere ma taką zamkiem zapinana do budy i kasy lekki bo aluminium,a wygląda na ciężki. Pierwszy mój wózek, który spełnią moje wszystkie wymagania. I taka pierdoła niby ale w gadoli jest pas,który można zapiąć dziecku zeby nie wyskoczyło kiedy już umie siedzieć i podnosi mu się te oparcie, tak koło 7,8 miesiąca. Bardzo mi tego pasa brakowało w wózku od Marty, dlatego szybko przełożyłam ja do spacerowki, a ta była za duża dla niej:/ Jeszcze spokojnie sprzedamy ten wózek i w sumie będzie nas kosztował jakieś 700 zł, bo daliśmy 1500, no i jeszcze spiworek był gratisem:) Na nowy nie byłoby nas stać,wiec jestem tym bardziej zadowolona. Nie śmierdzi nowością, wywietrzony przez 3 lata ponad. Nie ma do niego torby ( a z Bebe car drogie jak cholera, z resztą i to ciężko byłoby dobrać kolor,bo to była edycja limitowana. Wiec kupię organizer do wózka,jest taki z One baby albo - droższy z Skip Hop. No i folii przeciw deszczowej też brak, dokupię zwyczajną za 20 zł.
-
Hej,też bym jeszcze spała,gdyby nie to,że Młodej muszę pomóc. Godzinę temu SMS do łózka dostałam że brzuch ja boli... klasyka:/ A po wizycie u tatuska to nagminne... Dałam jej termofor i nospe, może da radę się wybierać na 3 lekcję,choć w tej sytuacji najlepiej zadzialalaby wymazanie wspomnień i wymiana emocji....niestety- nie mam tego w szafce z lekami:/ Przekładam jednak ten mój wk..w na działanie i w ciągu 2 tygodni oddaje 4 sprawy do sądu:1. o ograniczenie praw rodzicielskich ( do tego potrzebuje jeszcze zaświadczenia że szkoły,od psychologa szkolnego i terapeuty), 2. O nieplacenie alimentow ( poczekać muszę na ogłoszenie w Dzienniku Ustaw nowelizacji ustawy o dluznikach alimentacyjnych), 3. O podwyższenie alimentów ( tu muszę załatwić rachunki z psychoterapii,eeg głowy,stomatologa,endo i psychoterapii) 4. O ograniczenie widzen, z 2 x na tydzień na weekendy do 1 x w miesiącu na 1 dzień bez noclegu,bądź na widzenie w obecności kuratora. To mi się odechce pić przynajmniej w ten dzień. Walczylabym o zupełny brak widzenia ale realnie patrząc- to to jest w sądzie cholernie trudne,bo już kiedyś przez to przeszłam- a ...wczoraj gdyby był w domu a nie niewiadomo gdzie to bym tam zawitała z policja i musiałby dmuchać- no ale cwaniaka nie było... była tylko babcia,która nawet nie pofatygowala się podejść do samochodu ... A no i jeszcze 5 rzecz- komornik, ale to muszę przemyslec na zimno, bo ten mój komornik jest tak niewladny,że nie potrafi nawet sam na necie wpisać danych byłego i wysledzic że ten ma działalność... Póki co Karola sama nie chce do wakacji tam jechać,to dobrze, bo to najbardziej o to się sprawa rozbija,ja mogę działać i mu ograniczać a jeśli ona będzie chciała kontaktu to to ja będę wychodziła na ta najgorszą,choć chce do niej dobrze. To są bardzo trudne i skomplikowane kwestie,nie te w sądzie,bo to są tylko papiery i ...kupa nerwów,ale emocjonalnie. Nie chciałam tego ruszać,żeby nie wprowadzać zamętu,póki Młoda nie stanie na nogi psychicznie,no ale niestety w takiej sytuacji to nie mam wyjścia,bo brak działań właśnie, naraża ja na takie sytuacje, no i wybierz co lepsze i ufaj,że robisz dobrze...Życie to jeden wielki dylemat kochane,ale co by się nie działo to trzeba zawsze mocno trzymać ster i żagle,co by nie dryfowac bez celu,bo prędzej czy później zniesie takiego na mieliznę,łącznie z bliskimi.....
-
Och dziewczyny,ale mamy niedzielę... Karola zadzwoniła mi o 17 z płaczem żeby po nią przyjechać- a była u ojca na widzeniu. Miał ja odwieźć wczoraj wieczorem ale sciemnial że ma ruch w knajpie ( której jest współwłaścicielem- a nie płaci alimentów...)- ja wiem swoje,że musiał wypić... Dziś miał ja odwieźć,ona od rana spakowana a ten ciąg dalszy... dziś już Karola widziała,że od rana pije.... no masakra:( Lecz tu dziecko z depresji a taki h.. !#"':/ Z jakimś kumplem chciał ja wysłać swoim...dobrze,że Młoda ma łeb na karku i nie dała się z obcym facetem wcisnąć do auta... No więc ja w samochód,z moim tatą ( Grześ został z Małą,bo nie chciałam jej narażać na sceny.. a tak poza tym już był po 500 km dziś bo był po ten wózek dla Jasia.) Zajechalismy w pół godz,jak nigdy mój tata jechał szybko, był strasznie wzburzony sytuacją całą. Gdyby dorwał cwoka to by go rozszarpal... ja też bym chyba nie wytrzymała w spokoju...dobrze że go nie bylo, pił gdzieś dalej... Stwierdziła że nie pojedzie do wakacji do niego. A co jej nagadał...że ona chce go zniszczyć... czujecie??? No chyba tym że żyje i że trzeba na nią płacić- 300 zł...:/
-
Ciasto gotowe,ale...muszę dopracować przepis, wyszło trochę zbyt mało słodkie i opadło trochę w środku:) Muszę jeszcze raz go zrobic, pozmieniać to co już wiem że jest nie tak. Ale pachnie super, drożdżowo- cynamonowo- jablkowo. Mmmm. Za parę dni zrobię jeszcze raz że zmianami i jeśli wyjdzie dokładnie takie o które mi chodzi to prześle:)
-
Aniolkowa, jak za darmo to bierz,bo na serio jest git a co tam opinię,wyrobisz sobie swoją, ma gondole czy to spacerowka jest tylko? Ma fajne koła,widać amortyzatory też ok, no i koszyk pod spodem taki z łatwym dostępem. Fajowy kolor. Ja bym brała, no ale zrobisz jak czujesz. Zdjęcie rzeczywiście się .....kręci:)
-
Uśmiechnichnieta jedz na dyżur,bo jak to zapalenie tchawicy to możesz się zacząć dusić. Moja siostra tak kiedyś miała i szwagier wzywał pogotowie. Nie chce cię straszyć ale zbieraj się i jedź. Z drogami oddechowymi nie ma żartów. Zobacz ,ja taka odporna,nie byłam chora rok ponad przed ciążą a pracuje z dziećmi a w ciąży no- z wirusowego zapalenia gardła rozwinęło mi się bakteryjne, no i antybiotyk musiałam wziąć. Nie zwlekaj,bo ciążą osłabia odporność bardzo. Aniolkowa fajny ten wózek ale co to... to nie wiem.
-
Agnes myśl pozytywnie,choć wiem,że to trudne po tym jak ktoś zasieje niepokój... Może rzeczywiście byłoby dobrze umówić się do niezależnego ginka z dobrym sprzętem. Dla świętego spokoju. Badania z krwi miałaś robione? Nie koniecznie musisz he zrobić tam gdzie prenatalne. Te białe kwiatki na działce to teraz tak pozakwitaly, mam posiane różne,tyle że celowo w takich odstępach czasu żeby cały czas coś tam było. Dziś sialam koper,sałatę,maciejke- po raz drugi, pierwsza już wykielkowala, ja najlepiej co 2 tygodnie to jest potem na okrągło.A pachnie na prawdę obłędnie( ale to już chyba pisałam:)) My tez mamy 2 puszki wiszące na pretach :( wygląda to ....ohydnie ale miało działać... psinco działa. Na jesień jak kret nam robił armagedon, to mężowi przyniósł sąsiad 2 pręty z poleceniem nawieszenia na nie puszek... jeszcze zapewnił że nam doniesie jakieś 6 prętów... ale szczęściem chyba zapomniał - sad Lecha.... Ale u nas na ogródkach to prawie każdy ma te puszki. Już nawet planowałam je czymś obkleic, ale nadal i tak byłyby puszkami...nie działają,wiec musimy je zdemontowac a sąsiadowi powiemy,że kupiliśmy...magiczny środek na Krety i żeby już się nami nie martwił:) Wzięło mnie na drożdże dziś, powstała pizza. A po pół godz stwierdziłam,że przecież jutro niedziela,coś by się słodkiego przydało:) Ale tak mnie poniosło,że postanowiłam wymyślić swój przepis, zapisywałam w trakcie tworzenia i jeśli wyjdzie zjadliwe to się podzielę. Jest banalny, o taki mi chodziło.
-
My dziś na dzialeczce:) pogoda taka sobie,trzeba się było ubrać,ale jak słoneczko zaświeci to jest ok:) No i zdjęcia Wam zaraz wyślę domeczku naszego,który mąż stworzył sam od gruntu i teraz szybko kończy, bo termin nagli:) Posyłam stan na dziś, będę Wam posylac fotorelacje z postępów:)
-
Asjer,zdjęcie prześliczne:) Lista w ogóle się nie przejmuj,zajmij się na spokojnie biezacymi sprawami. Ja się po glukoze,w domu tak fatalnie czułam,że myślałam że na IP pojadę,nie umiałam tego przetrawić, w końcu zwymiotowalam i później było lepiej,dlatego troche obawiam się wyniku. Gdybyś mogła to napisz w wolnej chwili jakie mialas. Dobrze,że masz czujnego lekarza.Wszystko sprawdzą i będziesz spokojniejsza.
-
Natha- nie możliwe,no to ja miałam praktycznie bliźniaczą sytuację z mężem po kąpieli,tyle że wlazł mi bez wołania:) Pochwaliłam się gładkimi nogami, że dałam radę:) ale stwierdziłam,że do reszty to chyba kosiarkę będę potrzebować...hi,hi:) Oferował pomoc,ale nie odważyłam się jak narazie:) Ale jest to problem z tym brzuchem,planuje pomalować sobie paznokcie w stopach jak już będę przesiąść się w klapki ale czy ja jeszcze dostanę do nich??? Przymocuje kij od mopa do pędzelka... A co do piersi,to cóż,łącznie karmiłam 4 lata,teraz jeszcze jakieś 2,3 lata mnie czekają ( bo jestem z tych długo karmiacych), wiec nie mam złudzeń że kiedyś będą znowu jędrne jak kiedyś,ale akceptuje je i cenię za funkcjononalnosc. Mężowi się podobają i to mi w zupełności wystarcza. A moja mama... i jej zdanie mimo to że zapada w pamiec, i boli to mało mnie obchodzi, ja bym w życiu nie była w stanie tak dosrac, przy mężu mojej córce w ciąży w dodatku, gdyby mi się wyrwało to bym chyba odgryzla sobie język...
-
No tak,nie ma wyjścia z tym naszym forum:) chyba bym się zaplakala nie raz bez Was:) Wyjątkowo żeśmy się zgraly tutaj. Koniecznie nie możemy dopuścić do zdechniecia forum po rozpakowaniu. Sprawdzam forum średnio co 2,3 godziny- to już chyba jakaś forma uzależnienia... Ciekawe co tam u założycielki wątku?? Inesska,odezwij się coś kochana,jeśli nas czytasz, no i inne dziolszki,które pisały a przestały, dajcie znać co tam u Was:) Zachęcamy serdecznie. Teraz zle wiesci- nie było mascarpone:( zrobiłam koktajl z jabłka,banana brzoskwiń z puszki,jogurtu naturalnego,miodu. Pyszny był i zdrowy,ale ja dalej chce swój serek.... Jutro czeka mnie samotna sobota bo mezyk idzie na cały dzień na działkę,będzie kończył okiennice i wziąłby się za sufit ale,kurcze nie mamy już kasy...na płyty:/ Ciekawe co wymyśli. A,no bo w niedziele jedzie po wozeczek do synusia. Pod Łódź- do Tuszyna.250 KM w jedna stronę. No i 1500 zł + paliwo i w tym m- cu zostało już na jedzenie. Ale jakoś tragedii nie widzimy, obydwoje mamy takie same nastawienie do finansów,a raczej ich braku:) Nie są dla nas priorytetem..ale swoją drogą wkurza mnie że były nie płaci na Młodą, tym bardziej,że ostatnio ona w sumie nas kosztuje najwięcej. Jeśli do pon nie dostanę kasy to jadę do komornika, dać mu namiary na restauracje której jest współwłaścicielem i pracuje w niej- pieprzony bezrobotny....
-
No - to są właśnie rozterki rodziców przedszkolaków, przerąbane, nigdy nie wiesz jak dobrze zrobisz. ...tak chyba na intuicję najlepiej:) Marta wyzdrowiała nam już, ale pośle ja dopiero jak pogoda się poprawi- po majówce, bo teraz to od razu by coś przyniosła... Wzięło mnie już wczoraj na deser: brzoskwinie z puszki z serkiem mascarpone i kruszonymi ciasteczkami, wczoraj się opanowałam ale dziś cały czas o tym myślę i.... posłałam Grzesia do sklepu... och te zachcianki :/ chyba dobije do setki... a potem - zrzuc tu kobito 35 kg....
-
Przy rozchodzacej się kości lonowej to też jak np wstawałam z leżenia to aż strzeliło nie raz, okropne wrażenie ale nie groźne, tak ma się potem zludz nie,że się rozlecisz na pół, ale to w większej ciąży i pewnie nie u wszystkich, ale lepiej wiedzieć niż dostać zawału:)
-
Nasza Martusia jest na maxa dzielna,właśnie pozwoliła sobie wyleczyć kolejnego zabka:) Jesteśmy z niej bardzo dumni,aż dentysta się pytał ile ma dokładnie lat, mówię że 3 i pół ,aż kręcił głową:) Mama,masz rację faktycznie jak Malutka będzie miała jakikolwiek problem zdrowotny to bez sensu byłoby ja narażać od początku na jakieś wirusy przenoszone z przedszkola. Sama się zastanawiam jak to będzie z p- lem Martusia jak Janek będzie miał 1,5miesiąca .... Nataszka- to tyle dobrze że szyjkę masz jak zyrafka:) a nie rozchodzi ci się czasem kość lonowa? Mi się rozchodzila z Martą i właśnie tak mnie bolało i ledwo chodziłam.
-
Uśmiechnięta- my się tak właśnie izolujemy ostatnio, ja już ma tak dość tych chorób,że wybrałam opcję - samotni ale zdrowi. Smutno trochę,no ale ja z Martą innego wyboru nie mam. Tych,których zapraszam najpierw poddaje testowi zdrowotnosci, pytam wprost czy jest zdrowy,czy go coś nie zbiera,czy nie kichal, czy nie miał ostatnio kontaktu z kimś chorym- oczywiście nie wszystkie pytania na raz bo by ktoś mógłby mnie uznać za psychopatke, no ale moi znajomi i rodzina już wiedzą,że mają się pilnować odwiedzając nas. Wiadomo,jak my byśmy szli w gości to nie sposób wszystkich przepytac... no i nie wypada. Mama , no to jeszcze młodziutka ta Twoja córeczka, widocznie nie jest jeszcze dojrzała na podporządkowanie się zasadom panującym w przedszkolu, na początku była zachwycona,bo mogła się bawić bez ograniczeń a teraz już jest bunt bo pewnie musi trochę posiedzieć na dywanie z innymi dziećmi podczas zajęć itd. Jeśli czujesz że to dla niej męczarnia jak na razie to daj jej może jeszcze dojrzeć do września. Dzieci na przełomie 3 roku życia mają taki skok rozwojowy i po tym skoku bardzo ich system nerwowy się zmienia,robią się odporniejsze emocjonalnie,no i wzrasta zdolność koncentracji uwagi,dlatego dziecko bez odczuwania katuszy potrafi wytrzymać cierpliwie np w kolejce do ubikacji, podporządkować sie. Przed tym skokiem może czuć frustrację,bo nie jest jeszcze gotowe.
-
Cicha- no po prostu bok zerwałam:)... To sobie pogadali...:) Martusia często mówi "Tatusiu- jesteś moim bohaterem!!! ", widzę wtedy jak Grześ rośnie o 3 cm w oczach. Już widzę jak z Jankiem rywalizować o względy tatusia... Natha - gratulacje przetrwania badania:) Ja w pon odbieram wynik to będziemy porównywać. Miałam wczoraj wieczorem spakować torbę do szpitala ale jak już położyłam się przed tv to stwierdziłam,że nie ma szans... no i tak się zbiorę....w lipcu:/
-
Mama ile Twoja córcia ma latek dokładnie?
-
Spróbuj jak najszybciej po obudzeniu się dostać na badanie. Jak już wypijesz glukoze to głodu nie będziesz czuć. Możliwe,że nie będziesz się nic źle czuć. Miałam te badanie w 10 tyg też i czułam się bardzo dobrze.Wiec nawet u tej samej kobiety każde badanie inne. Weź sobie fajna książkę,albo gazetę, albo internet:) no i spakuj papu bo od razu p 2 pobraniu krwi będziesz mogła zjeść jakaś bułeczkę:)
-
Czuję mrowienie a nie mówienie:) tak.... skaczacy brzuch i gadajace cycki...:))))
-
Nataszko, odpoczywaj sobie spokojnie,może to trochę że stresu,że Twój Grześ ma jechać niebawem i tak Ci się to kumuluje. Trzymam za Ciebie żebyś poczuła się w pełni sił lada moment. Jak sobie przypomnę jak się czułam wczoraj - po tej glukozie... to aż nie umiem uwierzyć,że dziś tak rewelacyjnie i że tyle zrobiłam, lodówka,odkurzanie,pranie, zupa,placki ziemniaczane teraz uspilam dopiero Martulke i płynąć na fali przygotuję torbę do szpitala, muszę podzielić ciuszki te najmniejsze i te na wyjście, te moje majciochy i inne wynalazki, bo tak mi tygodnie uciekaja ale chce to już mieć z głowy, bo teraz to mi wszystko się placze po całym domu i póki się czuję w miarę to chce to zrobić i z pały... Bo od końca kwietnia ma być cieplutko to na działkę będę chodzić a nie pakować rzeczy:) Nie mam jeszcze laktatora, ale myślę kupić taki ręczny,tlokowy, najprostszy, na nawał pokarmu starczy mi i nawet jak mieliśmy Martę na Ligocie to przez 2. tygodnie nim odciagalam po 60 ml co 3 godz żeby jej zawozic i dawał radę ten laktator i on mi najbardziej pasował, bo elektryczny wtedy też próbowałam od kuzynki pożyczony ale jakoś nie odpowiadał mi.A no i wkładki laktacyjne, no bo pewnie jeszcze mnóstwo innego badziewka...:) Wyczytałam na stronie szpitala gdzie będę rodzić,że jeśli ktoś ma to może zabrać rogal do karmienia. Bo oni mają ale wiadomo że najlepiej już się nauczyć - i dziecko od razu do tego domowego. A na pewno będę karmić, zawsze byłam zbyt leniwa do butelek. Mleka tyle że odciągalam w szpitalu do " banku mleka", bo dosłownie psikalo po ścianach... nawet teraz jak o tym pisze to czuję mówienie już w piersiach. Mam z Poofi i na pewno wezme spakuje,bo on mi ratował mój kręgosłup,brzuch po cc i łokcie przy karmieniu.
-
Och,Nataszko- to niedobrze że źle się czujesz,współczuję na prawdę. Gdyby Cie ten ból niepokoil bardzo i nie przechodził to sprawdź to dziś.A lekarz nie przyjął by Cię może dzisiaj?