ja na poczatku szalałam z jedzeniem a raczej z jego selekcja
i to był koszmar bo balam sie kolek u malego do tego stopnia ze sama jedlam jak 6 miesieczne dziecko, gotowane nie solone bez słodyczy tylko ekologiczne itd.. obłęd ale na szczescie juz w drugim miesiacu dalam sobie na luz i zaczelam jesc wszystko po troche, to co w ciazy i przed ciaza, i maluchowi nic nie bylo i nie jest, nabial ograniczalam z racji zgagi ktora mi sie po nim pojawiala (troszke dziwne to było) napewno trzeba duuuuzo pic i obserwowac Maluszka jak eaguje na nowości. Smacznego