Cześć Dziewczyny!
Z lekką obawą, że za wcześnie, ale coś mi mówi, że będzie dobrze - dołączam do Was :)
Podczytywałam już co się dzieje w tym wątku od kilku dni, więc zdążyłam Was poznać, dlatego może tytułem wstępu coś o mnie:
to moja druga ciąża, pierwsza, po 3 cyklach starań (pół roku), zakończyła się w szóstym tygodniu na początku listopada. Teraz dostałam leki na wyregulowanie cyklu i tak się trafiło, że bez starania, bez myślenia o tym się udało.
Najprawdopodobniej właśnie dlatego, że o tym nie myślałam i się tym nie stresowałam, bo nie sądziłam, że w pierwszym cyklu po poronieniu to możliwe :)
O ciąży dowiedziałam się w poniedziałek, byłam wtedy też u lekarza, bo i tak już byłam umówiona, wczoraj spędziłam cały dzień w szpitalu z powodu ostrych bólów brzucha, ale zrobili komplet badań i wydaje się być wszystko dobrze
Z "kalendarzyka" wypada mi 5 października - wyliczone przez lekarza, ale w szpitalu powiedzieli, że na podstawie USG i Bety (było 2018) wnioskują, że ciąża jest raczej 4 a nie 5 tygodniowa więc bardziej 12 października - zobaczymy
Jestem już na zwolnieniu, mam leżeć i odpoczywać i... się nie martwić (łatwo powiedzieć!)
ale coś mi się wydaje, że będzie ok, więc zdecydowałam się tutaj "ujawnić" :)
Życzę Nam wszystkim żeby najbliższe miesiące były jak najspokojniejsze i bezproblemowe :)