-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez natalia93
-
Evee, na Orłowskiego.
-
Wszystko przez to, że wybrałam sobie już szpital, który ma generalnie świetne opinie jeśli chodzi o opiekę porodową, ale już gorzej jest tam z warunkami lokalowymi. Mi nie zależy na wygodzie, najważniejszy jest personel i opieka. Ale ostatnio coś mnie podkusiło żeby przeczytać więcej opinii - i niby wszystko ok, dalej rodzące polecają ten szpital bo super poród i podejście do rodzącej... ale warunki to podobno koszmar, jedna dziewczyna narzekała że na izbie przyjęć była krew na ścianach i mnie aż zemdliło ze strachu... o.O I teraz kusi mnie żeby tam pojechać i zobaczyć na własne oczy czy serio w tym szpitalu jest aż tak źle...
-
Dzień dobry wszystkim w ten deszczowy poranek (deszczowy przynajmniej w Warszawie) misia23 , ja zastanawiam się tylko co z tym smarowaniem. Ja już od kilku tygodni smaruję się Maltamem, bo strasznie bolały mnie sutki. Na opakowaniu pisze, że jest to maść dla kobiet w ciąży i karmiących, więc raczej nie powinien mi przecież zaszkodzić..? Zamierzacie odwiedzić porodówkę przed porodem? Trochę mnie to kusi, z drugiej strony boję się, że dostanę przez to jakiejś fobi :P Co o tym myślicie?
-
Catya, ja zanim do Warszawy przyjechalam mieszkalam pod Krakowem cale zycie, w Balicach, i dla mnie osobiscie dohazdy byly uciazliwe. Poczawszy od gimnazjum az do studiow i pracy, wiecznie w tych autobusach... ogolnie duzo lepiej czuje sie w mieszkaniu niz w domu. Cieplej, latwiej posprzatac a w domu zawsze tyle do roboty... ale oczywiscie kto co lubi, bo dla wielu osob wlasny dom to jest szczyt marzen... moim na pewno nie ;) Nic nie kupilsmy w ikei bo prawie zemdlalam :/ naprawde coraz trudniej sie poruszac, zwlaszcza przez upal...
-
Mila0000, zle mnie zrozumialas, to nie tak ze jestem zla na Ciebie bo mnie zasmucilas czy cos w tym stylu! :P Po prostu takie opowiesci rodza we mnie wiele refleksji i doszlam do takich a nie innych wnioskow :)
-
Wczoraj był u nas przyjaciel, spoko facet naprawdę, ale czasami ma takie gadane że mam ochotę go rozszarpać. Generalnie myśli, że jest we wszystkim najmądrzejszy i o ciąży wie wszystko (nie ma dzieci żeby nie było ani nawet młodszego rodzeństwa). Trochę mnie męczą tego jego głupie rady typu „alko bezalkoholowego nie można pić, ale kieliszek wina jest zalecany przez lekarzy” - serio???!!! Nie wiem skąd ma informację, że wino w ciąży można pić, może za czasów naszych rodziców tak się mawiało, ale obecnie? Raczej nie. I ten tekst „ciąża to nie choroba” też padł z jego ust (chodziło o to że jakaś dziewczyna na jego roku na uczelni jest w ciąży i niby wykładowcy szli jej na rękę podczas sesji) - a ja wtedy od razu pomyślałam o niektórych z Was z tymi wszystkimi problemami i aż się zagotowałam i zaraz mu wygarnęłam co o tym myślę. Powiedziałam, że pierwsze miesiące ciąży to tak jakby był na kacu, gdzie chce mu się spać 20 godzin na dobę, a przez 4 pozostałe ślęczy nad ubikacją i wymiotuje. Tyle, że ten kac nie trwa dzień, a miesiące… :P Ale to chyba taki typ, że mu się nie przemówi i on i tak wie swoje… Będę dawała znać co z tą arytmią. Dziś jest ok, ale jeśli jeszcze raz zaobserwuję ją u siebie to na pewno zadzwonię do lekarza i zapytam się co dalej z tym robić. Słuchajcie, mąż tak się ucieszył z tego nowego mieszkania i z tego, że będziemy mieli pokój dla Filipka, że zaproponował nam dzisiaj wyjazd do Ikei żebyśmy kupili jakieś pierdółki typu kosz na zabawki, lampkę na ścianę itd… Mimo, że do przeprowadzki jeszcze 3 tygodnie, a on wcześniej był niechętny robić jakiekolwiek zakupy i nie rozumiał czym się tak rajcuję :P Magdalia, zgodzę się że faceci czasami mają łatwiej, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, bo mimo że kobiety zyskały dużo praw i jesteśmy praktycznie na równi z nimi, to jednak stare obowiązki nam zostały. O ile współcześni partnerzy zazwyczaj wspólnie z nami dbają o dom, sprzątają itd, to jednak na naszych barkach zostało dużo rzeczy - choćby ciąża, poród, i to jednak my zazwyczaj musimy poświęcać pracę, albo przynajmniej jej część, aby w rodzinie pojawiło się dziecko i to od nas wciąż społecznie oczekuje się, że będziemy z nim cały czas itd. A do tego zyskałyśmy nowe obowiązki - edukacja, kariera - niby nieobowiązkowe, ale nie oszukujmy się, społeczeństwo patrzy dziwnie na kobietę która całe życie nie pracuje i siedzi w domu. Edzia85, hahahah ale to prawda z tą sunią… Ona jest naszym pierwszym dzieckiem i ma swoje prawa w tej rodzinie… ~Mila0000, cieszę się, że podzieliłaś się swoją historią. Jest niewątpliwie smutna i jakoś przykro mi się zrobiło - tym bardziej że jak tak lubię narzekać jak to mi źle a moja ciąża przebiega praktycznie bezproblemowo, a często zapominam że niektóre z Was tak bardzo muszą walczyć… Ja też pierwsze dziecko poroniłam w 9 tygodniu i do dziś jest we mnie strach czy cała ciąża zakończy się pomyślnie. Ale u mnie nigdy nie podano przyczyny tamtego poronienia (choć ja niestety oczywiście znalazłam winę w sobie i obawiam się że nawet mogę mieć rację :/ ). Bardzo mocno wierzę, że wszystko z Twoim dzieckiem będzie w porządku, bo każda z nas zasługuje na swoje maleństwo! Będzie dobrze :* Troszkę się dzisiaj rozpisałam. No ale w końcu niedzielny poranek to mam trochę więcej czasu… :)
-
Kukurydza, marudz do woli i sienie przejmuj. Po to tu jestesmy zeby dzielnie wysluchac :) Wydaje mi sie ze rozumiem ta potrzebe cc w 36tc. Dziewczyno, Ty od dlugich tygodni lezysz... kazdy mialby dosc! Zle sie poczulam i znow mi ta arytmia wyszla :/ lekarza mam dopiero 6.07. To juz drugi raz w ostatnim czasie. Troche mnie to martwi :/
-
Majeczka, moj mąż z kolei od niepamiętnych czasow cwiergotal ze chcialby trojke dzieci az. A teraz chyba oczy mu sie otwarly ze ciaza to zadna przyjemnosc, ze dziecko wcale tanie nie jest... i na razie mowi ze poki co to jednak jedno bedzie ok... Evee, nie zwrocilam uwagi, ja juz mam swojego szumisia. Ale tam dawali rabaty prawie na wszystko do.wkorzystania np do polowy lipca w sklepach internetowych, wiec mozliwe ze i na szumisia znalazlby sie rabat ;) z tym ze wejscie na targi to 15zl za osobe wiec czy warto.sie specjalnie fatygowac?
-
Evee, zgadzam się z Tobą... z kazdym slowem :p Melduje sie po targach. Nie dostalam sie na USG ale przynajmniej zrobili mi KTG. Poza tym kupilam wino bezalkoholowe ktore naprawde smakuje jak winko (aaah!!!). A poza tym nic ciekawego tam nie bylo. Wszedzie wciskali ulotki i w sumie tyle. Troche strata czasu i kasy... no ale przynajmniej wino mam
-
Evee, my jesteśmy w Wawie sami więc nie mozemy zawieść pieska do naszych rodziców za bardzo... Ale generalnie planujemy dogadać się z naszym dobrym znajomym który mieszka niedaleko aby w chwili jak my pojedziemy rodzić, żeby on przyszedł i zabrał do siebie psa na ten czas (bo w końcu taki poród moze przecież trwać nawet i ponad 10h, a pies przyzwyczajony że my cały czas w domu). A jeśli chodzi o powrót z dzieckiem, to mąż będzie najpierw przywoził ubranka i dawał wąchać suni, żeby znała już zapach dziecka. A potem będzie wielka chwila prawdy i zobaczymy czy chętnie zaakceptuje nowego członka rodziny... (ale raczej tak, bo to bardzo pogodny i miły piesek). A Ty jaki masz plan? Mój pies też czuje że coś się szykuje. Nawet pisałam niedawno że dostała ciąży urojonej mimo że jest wysterylizowana... (swoją drogą przez to dowiedzieliśmy się że weterynarz odwalił złą robotę bo zostawił jej 2cm jajnika i czeka ją jeszcze jedna operacja...)
-
majeczka36, nas właśnie kredyt też przeraża, w dodatku teraz jest ta ustawa, ze można brać kredyt tylko w tej walucie, w której się zarabia, a że my z mężem obydwoje dostajemy wyplatę w dolarach niestety i kredyt musielibyśmy wziąć w dolarach… A to jest dodatkowe niebezpieczeństwo bo przecież kredyt bierze się na te 20 lat a nie wiadomo co przyniesie jutro… :/ Dlatego mamy cel aby przed wzięciem kredytu uzbierać przynajmniej 30% wkładu własnego i jeszcze mieć pieniądze na urządzenie się. Więc pewnie mieszkanie najwcześniej kupimy za dwa lata, ale cóż począć… Na wynajmie są takie plusy że nie jest się nigdzie uwiązanym, a my nawet nie jesteśmy na 100% pewni czy chcemy na całe życie zostać w Warszawie czy ostatecznie wrócić kiedyś do Krakowa… ;P Odnośnie Białołęki, my teraz właśnie tutaj wynajmujemy obecne mieszkanie, w zasadzie już przy Targówku i nie wiem jak te głębsze części, i oczywiście każdy może mieć swoje własne zdanie, ale mi się na tej dzielnicy nie podoba. Cała zieleń zabudowana, nie ma parków tylko puste pola na których i tak pewnie powstaną blokowiska… No ale takie jest moje zdanie :) Mila0000 - z tego co wiem jak łożysko jest na przedniej ścianie to ruchy są mniej odczuwalne. Poza tym im dzidziuś większy tym mniej kopie bo ma mniej miejsca, więc lepiej nie panikuj. A dlaczego brak Ci odwagi by z nami pisać? :) przecież u nas tak miło jest :P Ja nie chcę spać z synkiem, mimo że pewnie będzie to dla nas pokusa. Chciałabym żeby szybko był w swoim pokoju. Pierwsze tygodnie zapewne będzie z nami, a potem jeśli dam radę, to go przeniosę. Potrzebujemy prywatności… :) Poza tym, stety niestety, ale śpi z nami nasz piesek więc wiadomo że w łóżku są kudły i jakieś zarazki, więc wolałabym aby dzidziuś nie dotykał bezpośrednio tego wszystkiego… Więc raczej do naszego łóżka nie trafi :P
-
Fiolka, jak ladnie ozdobilas te pierogi, wygladaja smakowicie :) A mieszkanie, cóż jest piekne. Szkoda ze wynajete a nie na wlasnosc, ale moze kiedys... ;)
-
Kukurydza, zdjęcia mogę pokazać choć tam na razie jeszcze trwa tam remont, nie ma jeszcze wszystkiego, np gniazdek itd :) Ale mimo to załączam foty :) Wiadomo że jak pomaluje się ściany, założy firanki, doda meble to zaraz będzie cieplutko w mieszkanku :) Do 38 tygodnia?! WOOOOOOW! Przecież jeśli rzeczywiście urodzisz w 38 tygodniu to o ile się nie mylę, Twoi synkowie nawet nie będą kwalifikować się jako wcześniaki! Super wieści! Evee, na osiedlu jest plac zabaw, a przez osiedlową furtkę jest wyjście do lasu, więc zieleni nie brakuje :) majeczka36, niby na Wawrze, ale bliskim, zaraz przy Pradze Południe. Wiadomo że tam mieszkania jednak trochę tańsze a nam zależało na dobrym standardzie ;) A tak jeszcze odnośnie ruchów - ostatnio coś magicznego czuję. Przykładam palce do brzucha, i w tym momencie czuję że coś maleńkiego mnie dotyka. To na pewno nie jest głowa, ani pupa, tylko albo malutka rączka, albo nóżka, bo to takie malusie jest... Strasznie się wtedy rozczulam :3
-
Kukurydza, jechaliśmy obejrzeć to mieszkanie, i właśnie nas burza zastała. Jezu, co się działo… Nagłe urwanie chmury, szyby błyskawicznie zaparowały, dosłownie nic nie widzieliśmy, mąż stanął na poboczu i po prostu czekaliśmy w osłupieniu… A potem patrzymy, gałęzie powyrywane, bałagan jak nie wiem… masakra o.O Pochwalę się że wynajęliśmy to mieszkanie! Jestem w nim zakochana! Wprowadzamy się tam 10 lipca, więc będę odliczać dni! Cieszę się, że nie ja jedna mam w sobie agresora jesli chodzi o opiekę nad moim dzieckiem… Maż odbiera to kompletnie inaczej, nie rozumie tej mojej agresji :P catya, to jest akurat dobra rada. Mam nadzieję, że na męża się nie rzucę… Na pewno zapamiętam to co napisałaś ;)
-
Evee, dawaj znać na bieżąco co tam słychać i zgadzam się z dziewczynami, nie przemęczaj się... :) Jak Wam leci dzień? U mnie dziś Filip pobił nowy rekord. Tak się mocno wygiął, że aż mnie zabolała skóra (pierwszy raz!). Ogólnie dziś się ładnie wierci :) Ostatnio zauważyłam u siebie dziwne myśli. Jak mąż coś mówi, że po narodzinach Filipka będziemy chcieli gdzieś wyjść to po prosi się jego mamę żeby przyjechała na weekend, a my będziemy wolni. I wiecie co? Ja gotuję się na samą myśl, że miałabym zostawić synka w rękach kogoś innego, choćby i teściowej o.O Po prostu mam nerwy na samą myśl i jakieś głupie przekonanie, że "nie dam!". Nie wiem skąd u mnie taka zaborczość się wzięła... Jakoś przywykłam, że Filipek jest we mnie i tylko ja jestem z nim tak blisko... Ciekawe czy po porodzie mi to przejdzie czy się nasili o.O
-
Dzień dobry dziewczyny :) Ja dziś wyjątkowo pospałam dobrze, choć wstałam wcześnie bo już o 4:30 a potem tylko leżałam i ostatecznie o 6 byłam już na nogach. Ale nie jest tak źle ;) Jesteśmy na etapie szukania mieszkania na wynajem cały czas, jedno okazało się średnie, wczoraj wypatrzyliśmy jeszcze jedno - całkowicie nowe, świeżo co zrobione i urządzone tylko kuchnia i łazienka (a my mamy swoje meble :) ) więc jak nam się uda je wynająć to trochę tak jakbyśmy wprowadzali się do WŁASNEGO nowego mieszkania pachnącego jeszcze nowością. Więc trzymajcie kciuki!
-
Evee, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz że dotrwasz do 35 tygodnia albo i jeszcze dłużej ;) Tylko nie panikuj, bo panika podnosi ciśnienie przecież jeszcze bardziej!
-
Ja już po wizycie, wszystko z szyjką ok, wyniki krwi mam wręcz perfekcyjne. Ogólnie wszystko super, poza tym że Filip leży poprzecznie -.- Moja prowadząca zdziwiła się, że on ma jeszcze tam na tyle miejsca, by leżeć poprzecznie. Nie robiła mi dziś usg, zrobimy na następnej wizycie, czyli 6.07. Oby zmienił pozycję do tej pory. A w sobotę jak będę na tych targach to spróbuję się dostać na to darmowe usg. Może już teraz mnie Filipek zaskoczy... :P Choć ja cały czas odczuwam go tak samo, więc najprawdopodobniej dalej leży tak jak leżał...
-
Dzięki dziewczyny za pocieszenie, postaram się tak bardzo nie przejmować niedogodnościami ciązowymi... :P Dziś mam wizytę u mojej ginekolog (tym razem bez usg bo w końcu w piątek miałam genetyczne). Zobaczymy jak tam moja szyjka, trzymajcie kciuki. Ale zdaje się, że wszystko w porządku, bo nic mnie tam nie boli, brzuch raczej rzadko się napina...
-
Tak w ogóle mam na telefonie taką aplikację odliczającą tygodnie ciąży i każdego dnia dostaję jedną wiadomość niby od mojego synka... (strasznie fajna, nazywa się HiMommy!) i odnośnie narzekania na ciążę, zobaczcie co mi dziś Filipek "powiedział" ;) "Mamusiu, zrelaksuj się :) Poród minie, a ja będę Twoją nagrodą za ciężką pracę podczas ciąży i porodu. Tygodnie się dłużą? Pamiętaj, że jestem wart czekania... :) " Rozczuliłam się... Głupie hormony ciążowe...
-
Mi mama mówiła, że jak mnie rodziła to też wparowali studenci i nie dość że patrzyli to jeszcze każdy po kolei wkładał jej palce żeby zmierzyć rozwarcie czy coś takiego, także więc masakra. Ja też nie chcę studentów. Jakoś nie mam ochoty by dodatkowe osoby obserwowały mój ból. Tzn mogłabym zgodzić się ewentualnie na JEDNĄ dodatkową osobę, ale znając życie jakbym wyraziła zgodę to pewnie wysłaliby więcej. Dobrze, że żyjemy w takich czasach że jednak trzeba wyrazić zgodę na takie rzeczy. Ja też oglądam Grę o Tron i przeczytałam dwie pierwsze książki. A ostatnio wciągnęłam się w Supernatural Poruszę trochę niekomfortowy temat, ale skoro były czasy gdy obgadywałyśmy nasze kupy, to chyba się nie zrazicie. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu mam problem z utrzymywaniem gazów. To jest okropne. Idę spokojnie na spacer, a tu nagle Filip się obraca, coś tam robi, a ja głośno pierdzę i nie mam na to wpływu :/ Wczoraj wieczorem byłam ogólnie zdołowana całą tą ciążą i mąż próbowałam mnie pocieszać i przytulać, a ja tak po prostu głośno puściłam bąka. Hormony zrobiły swoje i popłakałam się przez to. Czuję się z tym strasznie niekomfortowo i boję się, że mi się to zdarzy w towarzystwie znajomych itd... :( Są jakieś sposoby na to? :( Czuję się z tym paskudnie... Evee , a ja właśnie rano mam masakrę. Siedzę, pracuję i mam ochotę kląć ze zmęczenia. Dopiero jak kończę pracę to mogę się wyluzować i jakoś normalnie funkcjonuję. Nie mogę się już doczekać tego porodu bo ciąża to naprawdę trudny dla mnie czas. I przepraszam że narzekam, zdaję sobie sprawę że niektóre z Was mają jeszcze ciężej, bo np. muszą cały czas leżeć... Ale po prostu coraz gorzej radzę sobie z tym stanem i zaczynam się bać że popadam w depresję :/ A najgorsze jest to, że mąż nie potrafi tego totalnie zrozumieć... No bo ja nie umiem mu wytłumaczyć dlaczego czuję się tak wstrętnie, wszystko się przecież nakłada. Praca, mój obecny wygląd, nawet te głupie bąki, ból kręgosłupa, strach przed porodem i tego co będzie po porodzie... a jak mu odpowiadam na pytanie "co jest nie tak?" że "wszystko" to on się bulwersuje :/
-
Ciągle piszecie, że już tak niedużo czasu zostało... Ja co prawda wstępnie spakowałam się do szpitala, ale tylko dlatego że lada moment czeka nas przeprowadzka, więc ogólnie się pomału już pakujemy, więc wiadomo że te rzeczy szpitalne chcę mieć pod ręką. A dla dzidziusia kupiłam wszystko bardziej z niecierpliwości, niż dlatego że już trzeba :P (przynajmniej tak mi się zdaje...). Ogólnie wydaje mi się, że do porodu jest jeszcze sporo czasu. Ale z drugiej strony to mogłybyśmy, odpukać, urodzić nawet i dziś. Chyba ze strachu o poród i o to co będzie potem, moje poczucie odczuwania czasu zatrzymało się w jakimś martwym punkcie... Wczoraj wizyta u okulisty zaliczona i nie ma przeciw wskazań do porodu siłami natury. Tak więc jeszcze tylko Filip musi się wreszcie obrócić główkowo i powinno być ok. Do dziewczyn z Warszawy, idziecie w ten weekend na targi? Będą wykonywać darmowe usg i KTG. Mam nadzieję, że nie będzie masakrycznych kolejek i uda mi się zerknąć na synka ;) Mamlina, ja też mieszkałam z naszymi dziadkami i to była tragedia pod wieloma względami. Różnica pokoleń zrobiła swoje... A odnośnie jedzenia, to babcia cały czas twierdziła że my się głodzimy, bo jemy na obiad np samą zupę (co z tego że syta, z makaronem itd, to przecież wciąż tylko zupa!) Mam nadzieję, ze u Kukurydzy i Catyi wszystko ok... Bądźmy dobrej myśli!
-
zaczarowana, to nie ja go piekłam. Ja tylko zamówiłam :P
-
Zapomniałam załączyć tort! A te mamusie, które jeszcze pracują, jak długo jeszcze zamierzacie? Magdalia, pracuję dla zagranicznej firmy na innych zasadach niż umowa o pracę. W sumie to mam własna firmę, która wykonuje zlecenie dla jednego stałego klienta, a ten cały 3 miesięczny urlop to po prostu dobre serce pracodawcy. Nie wiem czy wiedzialyście, ale w stanach w ogóle nie ma macierzyńskiego. W OGÓLE. Kobiety pracują do samego końca, a potem ewentualny urlop jest zależy od nastawienia pracodawcy. I oczywiscie macierzyński jest już jest, to bezpłatny. Więc w sumie nie ma co narzekać, że żyjemy w Polsce bo tu o ile posiada się umowę o pracę to można rok siedzieć w domu i mieć na wszystko wyrąbane...
-
Witajcie dziewczyny... :) Podczytywałam Was przez weekend ale nic nie pisałam, bo byłam nieco zbiegana przez przyjazd rodziców. Bardzo się cieszę, że przyjechali. Następnym razem zobaczę ich pod koniec lipca co i tak jest bardzo szybko... W załączniku pokażę Wam rocznicowy torcik, który dla nich zamówiłam. W Weekend cudownie odpoczęłam, puścił mnie ból nogi. Jednak więcej ruchu dobrze wpływa na mnie... Niestety od poniedziałku znów to samo... znów bóle pleców. Zaczynam wpadać w panikę bo z jednej strony chciałabym już zrezygnować z pracy, ale z drugiej strony mam tylko 3 miesiące macierzyńskiego, więc wolę to zostawić sobie jak już Filip się urodzi. Ale jak ja dotrwam do sierpnia..? :/ Eh robi się coraz ciężej. Ale wiecie co? Grunt to pozytywne nastawienie. Jak o tym rozmyślam to łapię doła, złoszczę się. Najlepiej w ogóle nie mieszkać. Jutro umówiłam się na oglądanie naszego nowego mieszkania na wynajem. Na zdjęciach jest ładne i jest obok prześlicznego parku. Co prawda nieco dalej od centrum niż bysmy chcieli, ale jednak w centrum Warszawy ceny za wynajem są naprawdę wysokie...