
justy
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez justy
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Dziewczyny piękne macie maluszki. Potrzeba trochę czasu, który szybko zleci a wy i maluszki będziecie juz w domu. Ja też na rane po cesarce stosowałam szare mydło i octenisept. U mnie ładnie się wszystko zagoiło. Najgorsze były tylko te zastrzyki przeciwzakrzepowe które musiałam po wyjściu sama robić sobie w domu:(
-
Babyjaga super ze wszystko dobrze poszło. Teraz odpoczywaj bo potem jeszcze się przy małej nabiegasz:-)Po cesarce odpoczywaj i nie podnos głowy to powinno być dobrze. Ehhh jednak widok maleństwa rekompensuje wszystkie wczesniejsze stresy i problemy.
-
Babyjaga przesyłam pozytywne myśli. Musi być dobrze. Dzielne dziewczyny jesteście wiec nie ma innej opcji. Ja w szpitalu czuje się już jak w drugim domu-trzeci tydzień pomału się kończy. U nas dużo trudnych przypadków i bardzo pozytywnych zakończeń wiec u ciebie tez tak będzie.
-
Jooppi gratulacje! Maluchy niech spokojnie sobie rosną a ty dochodź do siebie. Szybko minie w szpitalu i będziecie razem z tatą w domku:-)
-
Mnie na fatalny kaszel pomogła tez inhalacja z sody oczyszczonej. 1 łyżka na litr wrzątku i pod recznik. Warto wszystkiego spróbować wszystkiego
-
Niestety lekarzy tez trzeba pilnować :( ja też używałam pastylek na gardlo Prenalen i dodatkowo płukałam woda z solą - mało przyjemne ale suma sumarum pomogło. Dużo wody z miodem, wywar z imbiru. Trzymaj się Marzi
-
Babyjaga trzymaj się i dawaj znać co z wami. Trzymam kciuki żeby wszystko było dobrze. W 56 nie ma co za dużo inwestować. Chociaż z tym ważenie na usg to różnie wychodzi. Mnie na tydz przed porodem wychodziło 3200 a mały urodził się 2900 i 52 cm. Malutki był i maz musiał na 56 dokupywac bo w 62 mi strasznie plywal:-) Ale podjechał do smyka wziął kilka rzeczy wypral i następnego dnia mi przywiózł. Więc z tym tez nie ma problemu. Teraz ciuszki są wszędzie. Tesco24 i nawet w nocy kupisz :-)
-
Jezu Babyjaga skąd ty ją wytrzasnęłaś. To ona w żadnym szpitalu nie pracuje ze nie wie co sie daje w takich przypadkach. Mój steryd akurat nie jest typowo na płucka ale tu dziewczyny dostają zastrzyki w pupę. Moja współlokatoraka dostała dwa razy. To zadzwoń do Łodzi i zapytaj o konkretną nazwę, dawkę itp. skoro twoja jest taka ciemna. Pewnie tam nie pomyśleli ze ona będzie ci robić problemy.
-
Babyjaga myślę że skoro w Łodzi kazali brać steryd na płucka to pewnie z powodu tej hipoplazji, żeby płuca były gotowe na godzinę "w". Każ swojej lekarce przepisać lek bo przecież ma wszystko podane na tacy, wiec tylko recepta-nawet nie musi myśleć. A do Łodzi tez sobie zadzwoń żeby się uspokoić. Ehhh ci lekarze... Ale będzie dobrze, tylko myślenie pozytywne. Nic innego nie wchodzi w grę.
-
U mnie w szpitalu podają 60x90
-
No cóż, ciężko powiedzieć czy bliżej do wyjscia. Płytki skaczą: raz w górę raz w dół. Jeszcze ostatnio zaczęli przebąkiwać ze szyjka jakąś miękka, ehh. Do tej pory u mnie zero snów na temat ciąży i dziecka a dwa dni temu nagle sen ze jestem w szpitalu i juz urodziłam i młody w inkubatorze, ehhh. Niby mam już skończone 34 tyg. i waga 2200, ale niech jeszcze siedzi spokojnie w brzuchu. Do terminu mam jeszcze niecale 6 tygodni ale ostatnio taki nastrój ze chciałabym dociągnąć jeszcze 2 żeby mieć skończone 36. Taki mam narazie cel a co będzie dalej zobaczymy. A o wyjściu juz nie myślę, wole się nie nastawiać bo potem tylko rozczarowanie i dół.
-
Też bym uważała na gorące kąpiele bo szyjka i mogą powodować skurcze macicy. Mnie też lekarz ostrzegał.
-
Cześć dziewczyny, jakoś dawno nie pisałam bi i w sumie nie było o czym. Jutro będzie 2 tyg. jak jestem w szpitalu. Miało być szybko, sterydzik kilka dni i do domu a tu organizm robi pikusy i płytki rosną maleją a oni dawki zmniejszają i zwiększają... W sumie wiem ze chcą dobrze i nie chcą mnie niezabezpieczonej wypuścić ale to leżenie jest bardzo mylące - zabiera siły życiowe. No nic jak trzeba to trzeba. Synuś przyjeżdża mnie odwiedzać. Generalnie chłopaki dają radę sami w domku - jednak tatusiowie jak muszą to świetnie dają sobie radę:
-
nie "posiłkować" tylko "posikiwać"
-
No to nieźle, jak już pierwsze rozpakowania z dawnej ekipy to znaczy że coraz mniej czasu zostało. Ja nadal w szpitalu. Jak przyjezdzałam w pon. to myślałam ze do piątku wyjdę a tu sobota a ja nadal tu jestem. Pewnie jeszcze kilka dni zejdzie, płytki rosną ale pomału wiec trochę dół mnie złapał. Raczej jestem twarda ale wczoraj się rozkleiłam zwłaszcza ze mój synek zaczął posiłkować się w przedszkolu (a już dobrze sobie radził). Sama nie wiem co robić. Początkowo planowałam ze nie będzie przyjeżdżał, ale teraz już sama nie wiem. Nie chodzi o mnie, bo ja dam radę tylko o niego. Z jednej strony po prawie tygodniu pewnie się już trochę przyzwyczail do mojej nieobecności i nie chcę w nim na nowo tego rozbudzać a z drugiej sama nie wiem może mu to pomoże (nie chce żeby czuł się jakiś odtrącony) ale czy na pewno godzina ze mna a potem i tak powrót do domu bez mamy bedzie dla niego dobre?Może któraś z was zna się na dziecięcej psychologii? Nie wiem co robić, tęsknię za nim jak cholera (ale na koniec on jest najważniejszy)
-
Ja juz też się zgłaszam, teraz mam wczesne pobudki wiec duuuzo czasu:-) Od dziewczyn które w różnych miastach braly położną zawsze słyszałam same dobre rzeczy. Żadna nie była zawiedziona. Moja szwagierka urodziła dosłownie w godzinę od przyjechania do szpitala - nie zdążyła podpisać wszystkich papierków :-) wcale jakoś nie zwlekała z przyjazdem, pierwsze dziecko a ona bardzo szczupła i ta położna bardzo jej się przydała bo od razu się nią zajęli a nie musiała gdzieś czekać i przekonywać ze to już. A potem przez cały pobyt przychodziła do niej i pomagala. A jak już byli w domu to tez mogła zadzwonić i zapytać o coś.
-
Babyjaga chciałbym wiedzieć ile tu będę siedzieć ale niestety to zależy od tego jaka będzie reakcja na sterydy. Póki co rosną ale dość wolno. Jak przyszłam w pon. to myślałam ze do jutra ale raczej to nierealne, teraz nastawiam się na kolejny tydzień. Zobaczymy. Lekarze tez nie bardzo wiedzą bo jak zawsze zależy to indywidualnie od pacjenta. Dla mnie stanik tez musi być zwykły bawełniany bez usztywnień bo piersi wrażliwe, a też jest się w nim na okrągło. Ja mam na początek dwa. Mam też usztywniany ale tylko na wyjścia, bo po domu czy na codzienny spacer najlepsze były dla mnie zwykłe. Oczywiście zaznaczam że ja mam raczej mały biust (normalnie B a teraz C i juz nie urosnie) i nie wiem jak te nieusztywniane sprawdzają się przy większych rozmiarach.
-
Hej, u mnie kolejny dzień jak każdy poprzedni i tak od poniedziałku. Zwyczajna szpitalna rutyna: 6:00 pobranie krwi, tętno dzidzi, piguły wstrętne w liczbie sześciu, 8:30 ktg, smieszne sniadanie, obchod, gazetka, książka i do pysznego obiadu i dalej 15:00 tętno, zabijanie czasu, śmieszna kolacja, trochę tv, kąpiel, siusiu i spać :-) Dziś mam mega urozmaicenie bo mąż przyjeżdża z wałówką i zapasem czystych rzeczy. Leżę w szpitalu ponad godzinę drogi autem od domu a jeszcze smyk w domu więc nie mam za bardzo odwiedzin bo ktoś zawsze musi pilnować młodego. No nic leżę dalej... Dobrze ze jest do kogo buzię otworzyć bo inaczej to kaplica by była.
-
Mówiłam ze będzie gruubo:-) No niestety bez własnego prowiantu w szpitalu się nie wyżyje wiec po porodzie polecam aby goście przynosili jedzonko, bo tu zero warzyw i owoców. Na szczescie jest sklep i mozna sobie cos dokupic. Tylko do obiadu jest surówka albo gotowane warzywa. No nic jak mąż w końcu do mnie zawita, musi koniecznie przywieźć normalne żarelko.
-
-
Już popołudnie, jakoś nawet leci mi ten dzień na nicnierobieniu:) fajną mam dziewczynę na sali wiec jest z kim porozmawiać. Powiem wam ze póki nie jedzie się na taki oddział to wydaje się że ciąża to tylko ciąża a tutaj same problemy. Ja dziękuję Bogu ze u mnie Olek zdrowy i dobrze się rozwija i to tylko ja jestem do naprawy. Ale dziewczyny dzielnie się trzymają choć niektóre przypadki-nie do pozazdroszczenia. Dagmara, tez myślę że lepiej dmuchać na zimne jak wszystko jest ok to zrobią ci KTG i puszcza do domu. Na patologii jest najczęściej przepełnienie wiec pewnie na siłę nie będą cię trzymać. BTW jak przyjdzie kolacja (a to juz niedługo...) to puszcze fotkę bo jestem tym strasznie rozbawiona:-) Pośmiejemy się wszystkie zwłaszcza te z was które uwielbiają dobrze gotować :-)
-
Witam z rana, dzień a szpitalu wcześnie się zaczyna, tętno maluszka zmierzone, piguły połknięte, ale chyba jeszcze przytule głowę do poduchy, bo co tu robić, a czas musi jakoś lecieć. Wypoczne za ostatnie 2,5 roku :-) Ostatnia możliwość - trzeba szukać pozytywów całej sytuacji :-)
-
Ja butelki mam Dr Brown, poprzednio mi się sprawdziły bo mimo że przez ponad tydz karmiłam młodego swoim ściągniętym mlekiem z butelki to nie odzwyczail mi się od piersi i dobrze chwytał. Swoj laktator mam ręczny z Lovi, mąż kupił juz po porodzie jak się właśnie okazało ze muszę kontrolować butelka ile mały je. Na dluższą metę ściąganie ręcznym jest dość męczące. Wiadomo jak się potrzebuje od czasu do czasu to luz i wystarczy ale przy ściąganiu dzień w dzień na każde karmienie przez tydzień to już ciężko. Teraz na taką ewentualność będę miała pożyczony elektryczny z medeli.
-
Z tym stymulowaniem piersi to faktycznie trzeba uważać bo może to powodować skurcze macicy. Wiadomo że po jednym razie nic się nie stanie ale lepiej nie praktykować tego na dluższą metę. Dlatego przy smarowaniu kremami tez nie ma co robić tego zbyt intensywnie - jesli chodzi o brzuch i piersi.
-
No i chce powiedzieć że dziś zostałam przyjęta na oddział patologii ciąży. Płytki spadły do 23 wiec nieciekawie się zrobiło. Teraz leżę, gazetki itp. Czekam na pobranie krwi wiec jak zjadłam ostatnio o 10 to jeszcze 2 godz na głodzie mnie czekają, a brzuch już bardzo pusty i maluch domaga się papu:-) Mam nadzieję że do końca tygodnia postawią mnie na nogi i będę mogła wyjść bo przecież zapłaczę się za moim małym smykiem :-)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7