Lekarze mówią,że wada jest nie uleczalna,mało % dają mi na to,że ciąże donosze chociaż do 36 tyg,ale odrazu po porodzie umrze,bo za dużo nie prawidłości jest u dziecka. Każdy lekarz mówi,ze powinnam usunąc bo dziecko bedzie bardzo cierpiało a i tak nie ma szans,i że moja psychika nie da rady jak dzidziusia zobacze,bo będzie zniekształcone.: (. Ale ja dam rade! Nie wyobrażam sobie zabic dziecka!Tłumacze wszystkim moją dezycje tak; Matka dowiaduje się,ze dziecko jest nie uleczalnie chore i je zabije. A jak dziecko mając kilka lub kilkanascie lat i zostanie sparaliżowane to matka też je zabiję ? Bo bedzie warzywkiem? Bóg dał mi dziecko i widocznie je potrzebuje tam u góry: (