
Hh99
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Hh99
-
Vena127 łał .... moja przed ciążowa aktywność to aerobik i basen - łącznie 2 godziny w tygodniu... Może dlatego też nie mam "szaleć" (w wielkim cudzysłowie) Onego czasu miałam co jakiś czas migrenę. Ty zapewne lecząc migrenę od 12 roku życia, rozpoznałaś temat wzdłuż i wszerz i przeanalizowałaś wszelkie możliwe przyczyny. U mnie okazało się, że katalizatorem migren (takich bardzo typowych migren z wymiotami, światłowstrętem, nadwrażliwością na wszystko, ale na szczęście jednodniowych) jest jedzenie. Po wyeliminowaniu z diety czerwonego wina (po 2 łykach miałam migrenę przypominającą kaca po wypiciu skrzynki wina), ograniczeniu żółtego sera i czekolady, migreny przeszły. Wcześniej zdarzały mi się migreny co 2 miesiące (skąd do cholery miałam wiedzieć, że kieliszek wina do kolacji = migrena (a po czerwonym = migrena gigant) , skoro nawet nie byłam odrobinę pijana). A dogryzienie jeszcze kolacji żółtym twardym serkiem z deski serów to już samobójstwo. Od kiedy jestem świadoma pochodzenia migreny, zdarza mi się jedna na rok może.... ratuje mnie wyłącznie solpadeine (paracetamol wzmocniony kofeiną i kodeiną, i niestety ze względu na te istotne dodatki, lek jest w ciąży bezwzględnie zakazany - sprawdziłam na ulotce) i to oczywiście zażyty odpowiednio wcześnie. W każdym razie bardzo serdecznie Ci życzę migrenowego "wyjścia na prostą"..... Z wątku o tyciu, ja przytyłam jakieś 2 kg. Apetyt mi dopisuje, a często po posiłku idę spać i czasem sobie dogadzam winogronkiem, ptasim mleczkiem itp. W książce o ciąży, którą mam, padają mniej więcej takie słowa kobiety w zaawansowanej ciąży, że ona rozumie wieloryby, które w akcie samobójstwa rzucają się na brzeg (po tym co opowiedziała mi matka, widzę siebie właśnie taką). Ale też w tej książce stoi, że dzieci w 13 tygodniu zaczynają ćwiczyć układ pokarmowy i piją płyn owodniowy, a piją tym chętniej im on jest słodszy (a jego smak zmienia się w zależności od jedzenia).... niech maleństwo zatem trenuje ile wlezie a ja zadbam o to, żeby płyn owodniowy był odpowiednio "doprawiony".......
-
Anna205 temat sportu poruszyłam kiedyś z ginekologiem, ale to taki starszy pan więc nie wiem co na ten temat mówią specjaliści bardziej "nowocześni". Powiedział mi mniej więcej tak: "ze sportów to niech sobie pani chodzi na spacery i na basen - o ile nie będzie infekcji i grzybic". Nie ciągnęłam wątku. Jak zapytałam, czy mogę jechać w góry na tydzień (mieszkam w Poznaniu) to też usłyszałam mniej więcej "na pani odpowiedzialność"..... :-(
-
A propos gimnastyki, w Poznaniu jest taki "ośrodek" dla ciężarówek prowadzony przez dwie położne środowiskowe. Prowadzą gimnastykę dla kobiet w ciąży, ale kiedy zgłosiłam akces to z jednej strony mam dostarczyć zaświadczenie od lekarza, że pozwala, a z drugiej zastrzegły, że najwcześniej ze względów "bezpieczeństwa ciąży" przyjmują na gimnastykę panie po 15 tygodniu. Chciałabym okropnie już chodzić na jakiś sport. Opowiadałam mamie o forum (mama jest położną) i mówię, że wiele "wirtualnych koleżanek" cierpi ciążowe katusze, no a właściwie mi nic nie dolega i ciążę przechodzę póki co lajtowo. Na co moja mama mi mówi, że ona też w dwóch ciążach ani razu nie wymiotowała, ale po ciąży ze mną przytyła........ 20 kg miała taki apetyt. No i przyznam, że struchlałam!!!!! Dodam, że Mama ma 155 cm wzrostu a ja zaledwie 5 cm więcej :) masakra
-
Kochane Kwietnióweczki ja miałam dziś bardzo dobry dzień. Wczoraj moja mama przyjechała z Niemiec po prawie dwumiesięcznej nieobecności i dzisiaj jej powiedziałam, że będzie babcią. Mimo że 39 lat na karku, miałam tremę bo moja mama to taka "katolicka fundamentalistka" i że jak to .... dziecko bez ślubu:) no i szok, płacz, łzy szczęścia - dziecko najważniejsze, ona tak modliła się i tak czekała i jest taka szczęśliwa. Powiem Wam, że się wzruszyłam mocno. Ona jest taka szczęśliwa, że bez żalu dałam jej wszystkie 3 zdjęcia z usg jakie tylko miałam, a ona chce już robić album swojemu wnusiowi.... Bardzo dzisiaj dużo wlała mi w serce nadziei. Wiem, że cokolwiek by się działo - mam w niej wsparcie i jej wnuczek ma bezwarunkową miłość. Dobrze mieć rodzinę przy sobie :) pozdrawiam wszystkie Kwietnióweczki
-
Dziewczyny, tak dla Waszej informacji dzisiaj w H&M nabyłam "ciążowe jeansy" i powiem Wam, że jestem zachwycona. Nie były tanie 229 zł, ale .... mają super strecz i są b wygodne, a ten pas bawełniany nad niskim stanem jest po prostu świetny .... nawet nie dla kobiet w ciąży, ale dla takich, które lubią ciepło na nereczkach :) Inne ciuchy ciążowe w H&M nie wzbudziły we mnie cienia zachwytu - no może jakieś pojedyncze modele były względne - reszta wyglądała beznadziejnie jakościowo i design jak dla starej baby. Widziałam leginsy, które potencjalnie jeszcze kupię, ale to jak brzuch mi podrośnie, że nie będzie się mieścił w leginsach, które już mam. Na razie potrzebowałam jeansów, bo w dotychczasowych spodniach po zapięciu czuję już dyskomfort i ucisk na podbrzusze.... Zakupiłam jeszcze rajstopy zimowe dla ciężarnych i widziałam normalne, bawełniane, ale dość "schludne" i ładne figi dla ciężarówek. Może też na nie też przyjdzie kiedyś czas ;-) Ale jeansy w H&M z działu ciężarówkowego, polecam. Mam dość masywne udka i bez mierzenia w sklepie internetowym, spodni co do zasady nie kupuję... Poza tym, jakoś nie mam ochoty na zakupy ubraniowe. Powodują u mnie jakąś formę depresji i generalnie chodzenie po sklepach z ubraniami wprawia mnie w zły nastrój....
-
Flawia właśnie te, które jem są paskudne brązowe w kolorze :) ale mięsiste i dobre....
-
Odnośnie witamin - Pani w aptece poleciła mi Matruelle - duże opakowanie 60 kapsułek. Niby w ocenie Pani farmaceutki ... najlepsze na rynku suplementy, ale zapomniała wspomnieć, że również nie najtańsze (zapłaciłam prawie 60 zł). Potem istotnie doczytałam, że mają "wszystko co trzeba" dla ciężarnych i karmiących. Kapsułka jest duża i pachnie czekoladą - w połykaniem nie mam problemu, ale dość specyficzny zapach mi przeszkadza. Natomiast pomimo b dobrych wyników krwi, moczu itd. pani ginekolog kazała brać dodatkowo nie tylko kwas foliowy, ale i witaminy (żelazo, wapń itd.) sugerując raczej kompleks witamin. Jeszcze nawiążę do jednej kwestii. Ostatnio koleżanka w ciąży narzekała na zaparcia. Od dość dawna moim remedium na "przyblokowanie" w jelitach są suszone morele. Kiedyś w czasie studiów dostałam półkilogramowe opakowanie od kolegi-lekarza i sobie podjadałam codziennie po garstce suszonych morel. Po 2 tygodniach zadzwoniłam do niego w dość drażliwej sprawie; konsultowałam moją biegunkę, która trwa już od 2 tygodni i której nie mogę niczym opanować, ale brzuch mnie nie boli i innych objawów np. zatrucia pokarmowego nie mam. W sumie trochę bałam się, że się odwodnię i męczyła mnie ta "dolegliwość" .... i tak od słowa do słowa w trakcie rozmowy mówię mu, że b dziękuję za morele, codziennie zamiast słodkiego podjadam sobie garstkę. Na co on się zaczął śmiać, że chyba mamy przyczynę mojej uporczywej biegunki. Powiem Wam, że od tej pory na problemy z zaparciami wciągam suszone morele. Znalazłam jeszcze takie informacje o suszonych morelach, które mogą być ważne dla niektórych przyszłych mam •Suszone morele zawierają potas, przyczyniający się do wydalania wody z organizmu, regulacji ciśnienia osmotycznego tkanek oraz zapobieganiu powstawaniu kamieni nerkowych. Z tego względu są znakomitą przekąską dla nadciśnieniowców. •Z uwagi na dużą ilość pierwiastków zasadotwórczych zalecane są przy nadkwaśności żołądka oraz w stanach zakwaszenia organizmu, np. po wysiłku fizycznym. •Morele, jako jedyne wśród owoców suszonych, mogą być jedzone przez cukrzyków, dzięki odpowiedniej strukturze zawartych w nich cukrów
-
Dzień dobry :) Intryguje mnie pewno pytanie, może któraś z Was też tak ma... Jak chce mi się jeść/pić to natychmiast i bezwzględnie. Czyli jeżeli zachce mi się pić w aucie w trakcie powrotu do domu muszę się napić od razu, inaczej odczuwam okropny dyskomfort. Jakby mi się chciało pić, ale razy 5. Muszę ciągle mieć w torebce wodę i banana, bo z jedzeniem jest dość podobnie. Picie jest jednak bardziej drastyczne. Jak zachce mi się pić, muszę odłożyć wszystko i się napić. Właśnie teraz siedziałam i czytałam zaległe wpisy kwietnióweczek i poczułam pragnienie. Nie ma zmiłuj się, wstaję z łóżka i lecę do lodówki po wodę (najlepiej mi wchodzi schłodzona). A potem jak czuję, że nadszedł czas na kolejny łyk wody, przerywam czytanie i piję. Nie chodzi o to, że uważam że piję jakoś szczególnie dużo. Chodzi o to, że jak już chcę pić, to muszę pić natychmiast... jak jestem głodna MUSZĘ zjeść natychmiast, inaczej czuję okropny dyskomfort
-
No proszę .... myślałam, że tylko ja jestem aktualnie na forum, a tu niespodzianka.... :) Chciałam poczytać co u dziewczyn i okazało się, że kwietnióweczki nadają 24h na dobę. Idę dzisiaj "do pracy" - zastępuję kolegę na ćwiczeniach ze studentami i muszę się przygotować do zajęć. Wstałam o 4 rano, zażyłam tabletkę na tarczycę (na czczo), a teraz zrobiłam sobie kanapkę i chwilę relaksu przy "kwietnióweczkach", tak żeby sprawdzić czy są nowe, dobre wiadomości (niekoniecznie o nieprzesłanych nocach, infekcjach, dolegliwościach ... ). Trzymajcie się Flawia i Sylwia2608.... na szczęście przed nami weekend i trochę więcej okazji do odpoczynku
-
Dziewczyny niby nie wymiotuję, trochę mnie muli, ale jestem non-stop senna i zmęczona. Poziom koncentracji prawie zerowy - w pracy mam wrażenie, że wegetuję i czekam godziny 4, żeby wracać do domu.... Ma to być może jakiś związek z niedoczynnością tarczycy - bo senność w skali od 1 do 10 określiłabym na 9,9.... Problem jest gdzie indziej. Mam faceta, który uwielbia się przytulać, miziać itd. Ja w nocy śpię jak kamień, zasypiamy przytuleni, ale potem jak się odwrócę na drugi bok i śpię, to ŚPIĘ i generalnie nie wiem czy jestem przytulona czy nie. On lubi mnie objąć .... i niby to dobrze, ale - a tu mi pierś przyciśnie (ała), a to jestem jakoś skręcona w krzyżach, że zaboli, a to na mnie zarzuci nogą aż prawie na brzuch, co zaraz łączy się z koniecznością wizyty w łazience (ucisk na pęcherz). Przyznam, że mnie to irytuje.... Jestem zmęczona, nawet się całować ostatnio nie lubię, bo mnie drażnią zapachy i .... cudzy oddech na twarzy. Po prostu najlepiej jakby mnie nie dotykał w ogóle..... Facet mi narzeka, że on potrzebuje się poprzytulać a ja jestem jak góra lodu. Ale mam jakąś kiepską fazę i chciałabym się tylko wyciągnąć przed telewizorem z kubkiem herbaty w ręku, przykryć kocem i wegetować..... też tak macie, czy jakaś dziwna jestem .....?
-
Ensueno widzę, że podobnie jak ja masz termin na koniec kwietnia ... u mnie to 27 kwietnia i badania prenatalne też mam dopiero 21 października. Zawsze lubiłam sukienki "worki" luźne i póki co z ciuchami nie mam problemu, ale przyznam że spodnie zaczynają mi już uciskać w pasie.... Szef w pracy zawiadomiony - to rodzinny facet wiec cieszył się, że "więcej nas będzie Polaków" ;) Największą radość póki co sprawia mi, kiedy mówimy na naszą dzidzię "Jaś". Dzięki temu dzidzia jest jakby już bardzo realna :) teraz czas na zawiadomienie dziadków :)
-
Moi rodzice nie wiedzą jeszcze o ciąży.... Natomiast dzisiaj śniło mi się, że powiedziałam mojej mamie o dzidzi.... a ona mi mówi, żebym piła vibowit...... Nawet we śnie się zdziwiłam, że ona (położna) gada takie bzdury. Nie chcę mówić matce dopóki nie skończę pierwszego trymestru. Gdyby coś się stało i straciłabym dziecko, to wiem, że ona by to bardzo przeżyła. Wolę więc się wstrzymać jeszcze 2 tygodnie A matka mojego partnera "po teściowa".... cóż .... jak słyszę z wszystkimi synowymi była/jest skonfliktowana to mniej więcej wyobrażam sobie co może się dziać... Na razie ona nic nie wie, ale jak mi chłop powiedział, że jego matka pewnie będzie zła (on ma 2 córki z pierwszego małżeństwa), to mi się trochę na wszelki wypadek ciśnienie podniosło....
-
majtynka88 onego czasu leżałam na endokrynologii w Poznaniu i na sali ze mną leżała dziewczyna, która miała tak podzieloną macicę, że miała faktycznie dwie kiepsko wykształcone macice. Lekarze jej powiedzieli, że nie zajdzie nigdy w ciążę. Jak zaszła, powiedzieli, że nie donosi. Leżała na oddziale w 33 tc i czekała na cesarkę i bardzo dobrym stanie :) Dodam jeszcze, że pobyty w szpitalu są okrutne i uczą pokory. Na tej samej sali z dziewczyną-ciężarówką-"cudem", leżały kobiety, które codziennie rano odpowiadały na te same pytania: ilość ciąż - pięć, urodzenia żywe - zero..... Ja uważałam się za bardzo chorą bo miałam podwyższoną prolaktynę, i na łóżku obok była dziewczyna 23 letnia z prolaktyną wyższą 5 razy ode mnie, z cukrzycą i zarostem jak mężczyzna. Jak wychodziłam ze szpitala, to prawie przepraszałam, że zawracałam lekarzom głowę .... Co do cery i włosów :) Cerę miałam ładną, a jestem pryszczata jak nastolatka. Włosy natomiast miałam przetłuszczające się i kiepskie, mam ładne i puszyste (mogę myć co 3-4 dni!!!!) i rosną jak dzikie.... Ciąża to dziwny stan :)
-
Dziewczyny tak bardzo Wam zazdroszczę, że jesteście po USG genetycznym. Nie tylko boję się tego badania (dobiegam 40-tki i statystycznie moje dziecko jest zagrożone ZD i innymi defektami genetycznymi.... ale jeszcze ze względu na termin porodu na koniec kwietnia, ja badania będę miała dopiero 22 października - czyli za miesiąc. Dodam, że Pani ginekolog zasugerowała usg raczej w 12-13 tc bo dziecko lepiej ukształtowane i więcej można wyczytać... Dwa dni temu miałam wizytę u ginekologa - ostatnią planowaną przed badaniami genetycznymi. No i zdarzyły się drobne troski. Chodzę do 2 lekarzy - "prowadzącym ciążę" jest starszy Pan, lekarz w Medicoverze, ale równolegle chodzę do poleconej b dobrej Pani doktor - lekarza ze szpitala klinicznego. Pani zauważyła, że na pępowinie jest torbiel, którą trzeba obserwować. Ale dzidziu rozwija się bardzo ładnie, nawet jest większy niż wzrost "kalendarzykowy". Lekko podniesione hormony tarczycy i 1 tabletka na czczo.... No cóż ... następnego dnia poszłam do lekarza medicoverowego. "Jak się Pani czuje"? "świetnie, czasem jestem zmęczona tak, że zaliczam zgon, ale nie wymiotuję, muli mnie ciut ciut, czasem mnie głowa boli, czasem pobolewa podbrzusze, czasem mam nerwa takiego że to cud, że ojciec dziecka jeszcze żyje, ale wszystko w ramach przyzwoitości - żyję normalnie..."... "oj niedobrze, ja się zawsze martwię jak kobiety w pierwszym trymestrze dobrze się czują, to nie wróży nic dobrego". Nie zauważył torbieli na pępowinie (miał zdecydowanie gorsze USG), nie skomentował podwyższonych hormonów tarczycy. Trochę to wszystko zakręcone. Ale najbardziej chciałabym usłyszeć tego 22 października "ma pani zdrowe dziecko". Cholera.... robiłam tyle lat karierę, zajmowałam się.... pierdołami. Teraz czuję się sprowadzona do parteru, bo na tak niewiele mam wpływ, nawet jeżeli "te rzeczy" dzieją się w moim ciele trochę dzisiaj dołuję, wzięłam dzień wolnego z pracy i pracuję w domu :) pozdrawiam Was serdecznie .....
-
Niunika29 tak mi niewymownie przykro. Serdecznie Cię w myślach przytulam
-
dziewczyny, mi nic nie dolega ciążowo, poza zmęczeniem i..... jestem tak nerwowa, że jeszcze kilka awantur i będę matką samotnie wychowującą dziecko ;) Mam dość już faceta i siebie. Jak się nie uspokoję to zwariuję ....
-
Dziewczyny czy jak siedzicie odczuwacie taki dyskomfort w podbrzuszu? Mam takie odczucie jakbym miała jelita albo pęcherz pełny, a nie mam. Nie boli, ale jest dość nieprzyjemne. Zastanawiam się czy to powiększona macica czy co innego.... Niefajne uczucie
-
Przyznam, że temat wahań nastrojów jest mi bliski w szczególności dziś wieczorem :) Właśnie pokłóciłam się z ojcem dziecka.... Na pierwszy rzut oka nic mi nie dolega - w szczególności nie wymiotuję... ale męczy mnie ekstremalne zmęczenie. Wracam z pracy i kładę się spać, śpię, wstaję, trochę coś porobię, ale zaraz dostaję ciężki oddech i kładę się. Jestem autentycznie zmęczona, jak przy ciężkiej grypie. I dzisiaj był taki dzień, leżę i proszę "zrób mi herbatę" a ten coś ględzi i ględzi .... zrobił w końcu i nagle "a że ja miałam mu zrobić kanapkę". Wiecie jak mi adrenalina poszła ... mówię "źle się czuję" na co on: "ciąża to nie choroba" .......... słuchajcie, gdyby nie to, że mam się nie denerwować, to bym dziada zabiła....
-
@Vena127 generalnie póki co nie wymiotuję, mam ewentualnie niewielkie nudności i czasem brak apetytu. No i to mięso .... nie mogę patrzeć, czasem coś skubnę, ale mini mini. Wczoraj w kantynie w pracy wzięłam sobie wyjątkowo bitki z szynki z brokułem i surówką.... zjadłam 1/4 bitki i reszty też nie byłam w stanie. Chodzę na stołówkę jeść głównie ziemniaki z surówką .....
-
Kochane kobietki Czeka mnie i mojego partnera dość trudne zadanie, ale to za kilka tygodni... i oby nam to było dane. Musimy powiedzieć córkom z pierwszego małżeństwa mojego partnera, że będą miały siostrzyczkę/braciszka. Dziewczynki są miłe i mądre (9 i 7 lat) i wiem że bardzo mnie lubią, ale trochę obawiam się, czy nie będą zazdrosne o tatę, którego dotąd miały na wyłączność.... Wprawdzie ja kiedyś się tam pojawiłam też w ich życiu, ale mówiłam im, że dla taty są najważniejsze na świecie itd. i że kocha je najbardziej i dziewczynki szybko mnie zaakceptowały. Jeżeli macie doświadczenia jak powiedzieć dzieciom partnera o ciąży, tak żeby ograniczyć ich stres, to byłabym wdzięczna za sugestię. Musimy to jakoś mądrze zaaranżować, tak żeby nie było im przykro. pozdrawiam kwietnióweczki. Dbajcie o siebie i swoje skarby...
-
Będę starą mamą po 40-tce .... z pierwszym dzieckiem :) Trochę jestem zszokowana, ale się cieszę w sumie. Termin - koniec kwietnia 2016. Z zainteresowaniem czytam o tym jak sobie radzicie, może moja ciąża jest trochę opóźniona w porównaniu do Waszych (u mnie to dopiero 5 tydzień), dlatego tym bardziej mnie interesuje co nas czeka :)