Skocz do zawartości
Forum

Hh99

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Hh99

  1. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    dziewczyny - ciągle Was podczytuję, ale sama nie mam nic ciekawego do napisania. Połówkowe u mnie dopiero w połowie grudnia (niestety ... już bardzo bardzo chciałabym znowu popodglądać dzidziusia), dzieciak smyra po macicy, ale umiarkowanie (bardziej czuję łaskotki od środka). Dopiero mija 2 tygodnie jak dostałam wyniki PAPPy - prawie się popłakałam ze szczęścia bo z podstawowego ryzyka ZD dla mojej grupy wiekowej, które wynosi 1:99, zostało ono obniżone do 1:1984. Większość z Was pewnie o pierwszym prenatalnym dawno zapomniała :) Nie wiem nic co do płci dziecka i to mnie powstrzymuje z zakupami. Jedyne co, to oglądałam bardzo fajne łóżeczka dla dzieci http://klups.pl/lozeczka1c.html póki co chciałabym model "LUNA z opuszczanym bokiem i szufladą".
  2. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    moja matka-położna właśnie niedawno mi mówiła, że zmienia się podejście do kwestii mycia dzieci i niekoniecznie należy dziecko kąpać codziennie. Dokładne przetarcie ciałka mokrą pieluszką i ewentualne podmycie pupci, a kąpiel co drugi dzień zupełnie wystarczy noworodkowi. Mój facet to pedant (czego dowodem jest to, że ja jak wybierałam blat do kuchni to szukałam takiego na których nie widać okruchów, a on wybrał do swojej kuchni jasnokremowy, po to żeby widać było każdą plamkę i żeby ją wytrzeć od razu ...!!!!) i kupuje dość agresywną chemię domową do sprzątania. No cóż .... powoli uświadamiam go, że przy raczkującym dziecku podłogę będziemy myli wodą z płatkami mydlanymi lub wodą z octem :) To coś na co zwróciła mi uwagę koleżanka, że jej córka miała non stop uczulenie na ciałku i lekarze nie wiedzieli skąd i eksperymentowali z dietą (było podejrzenie, że uczulenie to nietolerancja na tle żywieniowym), i uczulenie mocno się ograniczyło jak córka przestała raczkować. Dopiero po jakimś czasie wpadli, że dziecko się męczyło z nadmiaru higieny mamy, która myła codziennie podłogi wodą z detergentem. Zaczęła myć podłogę wodą z mydłem biały jeleń i uczulenia znikły. Ja mam brzuszek jakbym była w 6 miesiącu ciąży. Jak sobie pół-leżę na łóżku z komputerem, to brzuch mi przesłania 1/3 touchpada :) a był płaski.... Mam już kilka preparatów, bo przy każdej wizycie w superfarmie albo rossmanie, kusi mnie i przysięgam sobie, że będę go rzetelnie wmasowywała .... Mam balsam Palmers, który źle toleruję ze względu na zapach czekoladowy, oliwkę w żelu bielendy (niezła), oliwkę "bio-oil", ale najchętniej smaruję się kupionym w sklepie zielarskim olejem migdałowym i polecanym przez was olejem kokosowym.... Robię sobie czasem pilingi z "grubej" soli spożywczej zmieszanej z oliwką bambino i .... czekam na rozstępy :) Raczej nie mam złudzeń, że to wcieranie to może 20% sukcesu, a tak naprawdę liczą się geny i indywidualne "warunki kolagenowe" w skórze.... Zresztą .... bardziej paraliżuje mnie myśl o innych powszechnych "ciążowych atrakcjach", o których jeszcze póki co mało pisałyśmy - chodzi mi o hemoroidy czy nietrzymanie moczu po porodzie... to jest dla mnie kwintesencja ciążowo/porodowych horrorów
  3. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Miila, Vena dzięki :) Nie chcę nie mniej kwietniowych Mam zamęczać tematami rozwodowo-macochowo-gastronomicznymi :) Od pewnego czasu mieszkam z moim partnerem, dlatego sprawy jego dzieci (moich "pasierbic") są dla mnie codziennością, która dotyczy mnie w całej rozciągłości (odciążanie ojca od logistyki typu pranie, prasowanie, gotowanie, podobnie przeżywam mniejsze i większe awantury itp). Zależy mi, żeby miały dobre dzieciństwo i najlepszą możliwą relację z tatą i .... ze swoim kwietniowym przyrodnim rodzeństwem :) Mam faceta i trójkę dzieci w pakiecie - dwójkę z pierwszego małżeństwa partnera plus jedno w drodze - jakoś to trzeba pogodzić Ensueno83 serdeczne wyrazy współczucia....miejmy nadzieję, że dzisiaj w nocy było przesilenie i synek będzie zdrowiał
  4. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    przepraszam Was, że tak się rozpisałam w niepowiązanym temacie, ale jest 1.19 w nocy i właśnie zabieram się za pracę dla korpo i chyba podświadomie próbuję odwlec ten moment :)
  5. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Unatu myślę, że własne dzieci czasem swoją knąbrnością doprowadzają rodziców do rozpaczy, dlatego wierz mi .... niekiedy okropnie ciężko mi być "dobrą macochą" skoro rodzonemu ojcu nie starcza cierpliwości :) młodsza waliła focha od wejścia, starsza urządziła ekstra awanturę przy odrabianiu lekcji .... przy czym młodszą udało mi się spacyfikować .... tj. kiedy zaczęła się awantura ze starszą (mają jeden pokój) to Amelka zamknęła się w łazience i .... czytała sobie książkę (są inne pomieszczenia w domu, więc nie wiem skąd ten pomysł, ale zrozum 7-dmiolatkę). Zrobiło mi się jej żal i zapukałam do niej, poprosiłam żeby zeszła mi pomóc. Robiłam właśnie szynkę z przepisu internetowego, pokazałam jej przepis, składniki i prosiłam, że jak będę jej np mówiła "pieprz" to znajdzie w przepisie ile pieprzu mam wrzucić do zalewy. Tak się zaangażowała, że jak mówiłam "pieprz" to czytała "5-6 ziarenek czarnego pieprzu" i leciała sama odmierzyć. Największą frajdę miała, jak przeciskała czosnek przez praskę. Obrała jeszcze dwa dodatkowe ząbki czosnku i zapytała .... czy może wziąć do mamy :) myślałam, że zapomni, ale przyleciała w kurtce zabrać czosnek do domu i była chyba bardzo zadowolona ze wspólnego gotowania. Niestety starsza odwala regularnie akcje przy nauce - przeszła z 3 do 4 klasy i nie można jej przetłumaczyć, że odrabianie lekcji to już za mało i że musi uczyć się ze zrozumieniem na bieżąco, pomimo że nic zadane nie jest. Dziewczynki mają każda po 8 lub 9 dodatkowych zajęć pozalekcyjnych (basen, akrobatyka, angielski, pianino, gitara, żaglówka, taniec/teatr i jakieś zajęcia wyrównawcze) i one padają na ryja jak stachanowcy. Autentycznie.... nie potrafią się skupić na lekcjach, bo są zmęczone. Potem jak trzeba zrobić matematykę i zrozumieć zadanie, to dziecko w ogóle nie kuma bazy - obie są inteligentne ale przemęczone.... aż żal patrzeć jak ta młodsza (nie skończyła jeszcze 7 lat) się pokłada wieczorem. Powiedziałam mojemu partnerowi co myślę na temat ilości zajęć pozalekcyjnych które dziewczynki mają, ale nie czuję się władna wtrącać w sposób ich wychowania przez mamę... Trochę nie rozumiem ich mamy, bo jeżeli starsza ma problemy nefrologiczne, to żaglówki w październiku przy temperaturze koło 10 stopni, to nie są odpowiednie zajęcia. Ale .... jestem w niewygodnej pozycji "nie-mamy" i dodatkowo nie chcę zaogniać konfliktu między moim partnerem a jego byłą żoną. Osobiście jestem za dyscypliną w wychowaniu - miałam surowych rodziców i szczerze mówiąc chyba mam przekonanie, że stare praktyki wychowawcze lepiej zdają egzamin. Mam nadzieję że 1. będzie syn, bo dziewuch mam trochę dość, 2. będę go mogła wychowywać na swoją modłę. Czasem bym dziewczynki zrugała za akcje, ale .... nie robię tego, bo czuję że nie powinnam. Ale jak słyszę wykrzyczane ojcu nad zadaniem z matematyki "nienawidzę Cię", to mi się w trzewiach przewraca. Tak jak na forum szukam informacji co z dzieciątkiem i jak sobie dają radę inne mamy, tak teraz odrębnym rozdziałem jest podpytywanie koleżanek z pracy jak radzą sobie z nieco starszymi dzieciarami. Jestem trochę dinozaurem, bo nie mam dzieci a dobiegam 40-tki i np zadaję młodym dziewczynom w pracy pytania w stylu "czy wasze dzieci czytają książki?", "jak dużo zajęć pozalekcyjnych mają", "jak je karzecie, a jak nagradzacie" i takie tam... bo nagle musiałam nauczyć się postępowania z dwiema dziewczynkami 7 i 9 lat. Na szczęście dziś paluszki rybne wciągnęły, chociaż i tak mam wrażenie, że ziemniaki pure i mizeria wchodzą im najlepiej :) Ale dobrze, że chociaż przy stole nie kaprysiły.... Kiedy byłam dzieckiem, bawiłam się z moją kuzynką "w ciotki". Te ciotki prowadziły dialogi w stylu "co dzisiaj zrobiłaś na obiad" - nasze matki miały polewę, bo te konwersacje to była karykatura ich zasłyszanych rozmów. Teraz czasem się czuję jak taka "ciotka" - pytam koleżanki co ich dzieci lubią jeść, co piją, co robią na obiad w niedzielę, jak często zamawiają pizzę do domu... W korpo latam w garniturkach i wymądrzam się, a w domu rozkładają mnie na łopatki dwie niunie, z którymi nie wiem jak sobie radzić :)
  6. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Ensueno83 • piękne zdjęcia :)
  7. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Miila - dwóch ginekologów powiedziało mi, żeby usg prenatalne (pierwsze i połówkowe) robić jak najpóźniej bo im dziecko większe, tym lepiej lekarz widzi dzidzię i można więcej się dowiedzieć. Moja "korzyść" z półpaśca jest taka, że mam się zgłosić w poniedziałek i będę miała usg, żeby zobaczyć czy z dzieciątkiem wszystko ok ..... trochę mi to osłodzi czekanie 1,5 miesiąca na połówkowe Dziś rano gotowałam, bo przychodzą dzieci mojego faceta na cotygodniową "wizytę". To jest totalny bezsens ... szkołę kończą o 16.00, przyjeżdżają o 17.00, wtedy szybko podaję im obiad, potem odrabianie lekcji okraszone najczęściej fochami (zdarzają się akcje typu rzucanie zeszytami w ścianę) i o 19.00 powrót do mamy. Zdarzenia mają takie tempo, że jak dziewczynki już wyjeżdżają, to ja padam bez życia. Niestety dość trudno mi wyczuć co która lubi do jedzenia (u mnie w domu nie było marudzenia na jedzenie, a tu każda ma swoje preferencje i gdybym robiła to co lubią obie to bym musiała im podawać za każdym razem krupnik i mielone). Wczoraj ich tata zaproponował, żeby zrobić paluszki rybne z mrożonki, bo lubią.... ale mówię mu, że nie wiem co za syf jest w tych zapanierowanych rybkach (mają tylko 50% ryby), więc kupiłam filet z dorsza i zrobiłam "domowe" paluszki rybne. Niestety obstawiam, że im smakować nie będzie.... i nie docenią, że jak obrabiałam rybę, to zapach doprowadzał mój żołądek do konwulsji ... zapach surowej ryby wyjątkowo mi nie odpowiada .... Dodam też, że od kiedy jestem w ciąży bardzo zwracam uwagę na jedzenie, które kupujemy. Nie wiem czy w innych marketach też tak jest, ale w Piotrze i Pawle są karteczki ze szczegółową informacje o składzie wędlin. To jest przerażające - w tanich szynkach jest 50-60% mięsa, a reszta to poza przyprawami to jakieś zapychacze. Kiedy kupuję wędliny, gdzie ich "skład" wygląda skromnie tj. mają wysoki udział mięsa, przyprawy i jakieś pojedyncze konserwanty, to okazuje się, że szynka kosztuje powyżej 55 zł za kg. Uśmiechnęłam się wczoraj na zakupach, bo patrzę po składzie, jakaś fajna szyneczka, bo skład zmieścił się w 1 linijce - a tu niespodzianka - szynka parmeńska ;-) Dlatego dzisiaj zamierzam robić pierwszy raz wędlinę sama!!!! I pewnie nie będzie taka dobra jak ze sklepu, ale przynajmniej będę miała przekonanie, że w ramach moich możliwościach nie karmię dziecka chemią..... W ogóle puścić chłopa na zakupy, to czasem macham tylko ręką i nie komentuję, bo się obrazi i sam już nie pójdzie nigdy. Ostatnio nie byłam ze względu na półpaśca na zakupach, dlatego posłałam go z listą na zakupy i napisałam na kartce "oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia". No i przynosi mi oliwę z oliwek, ale z wytłoczyn... Mówię "przecież prosiłam o oliwę z pierwszego tłoczenia" a on "ale w składzie jest, że jest z pierwszego tłoczenia", sprawdzam ... jest ... ale 15% :) No dobrze, popisałam pierdoły, ale mam pytanie. Czy przy zgadze Was "dusi". Wczoraj wieczorem objadłam się mocno słodkiego i miałam coś co wyglądało jak duszność - jakby mi kamień położyli na klatce piersiowej. Dodam też, że odbija mi się jak staremu żulowi ..... Macie tak może?
  8. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    jakby był problem z linkiem na yotube to wpiszcie "Co ciąża zmieniła?"
  9. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Kochane już Wam pisałam, ze nie znoszę videoblogów na youtube, na których jakieś laski serwują amatorskie wynurzenia na temat ciąży. Jak videoblog to gotuj.skutecznie.tv (polecam, ale pewnie znacie bo laska jest niesamowita). Jakiś czas temu oglądałam filmik nakręcony przez Panią, która występuje w kabarecie "Słoiczek po cukrze" - rok temu śmiałam się z tego, dzisiaj się na końcu poryczałam :) polecam
  10. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Pralinka mamy nieco podobną sytuację, tylko u mnie mój partner ma dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa, a to "nadchodzące" to nasze wspólne i moje pierwsze. Ja kombinowałam inaczej, że mam mamę położną i że ona mi będzie towarzyszyła w trakcie porodu, na co mój facet się oburzył, że to on jest ojcem i on chce być obecny przy porodzie (szpital gdzie chciałabym rodzic pozwala tylko na 1 osobę towarzyszącą). Dodał nawet dumnie, że on "nawet przecinał pępowinę" (czytaj .... wziął na swoje barki kluczowy moment porodu). Ale zrozumiałabym faceta, że nie chce być przy porodzie. Dodam, że przyjaciółka kiedyś poufnie mi wspomniała, że poród z jego fizjologią był wstrząsem dla jej męża, który ..... nie chciał kolejnego dziecka widząc jak bardzo cierpiała. Nie nalegałabym ...... I też pracuję w korpo.... ale z ludzką twarzą :)
  11. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Vena127 Znam ból z zatokami bo zmagam się z infekcjami od dziecka. I też zirytowały mnie artykuły o półpaścu w ciąży w których padalo "półpasiec w ciąży jest Malo prawdopodobny"... Widać jakąś patologią jestem ;-)
  12. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Secondry napisała, że ma wrażenie że w ciąży nie ma wpływu na nic. Niestety.... podpisuję się pod tą tezą rękami i nogami. W zeszłym tygodniu w poniedziałek poczułam się "grypowo". Dmuchając na zimne poszłam we wtorek do lekarza z prośbą o informację, jakie leki mogę brać przy infekcji. Poradę otrzymałam. Dodam, że w poniedziałek wieczorem dostałam jakąś serię pryszczy na czole - na powierzchni około dwóch pięciozłotówek, może z 5-6 pryszczyków. Oczywiście dopowiedziałam sobie, że pewnie rozgrzebałam, organizm słaby to się "wysyfiłam".... No cóż, zapowiedziałam mojemu szefowi, że biorę urlop (tj. pracuję w domu - mam zaległe 65 dni urlopu) i leczę się w domu. W środę i czwartek miałam przełom choroby - czułam się jak ścierka, ale w piątek zanotowałam od rana wyraźną poprawę.... tylko że .... na tych cholernych pryszczach na czole pojawiły się małe strupki....!!! no cóż, skorzystałam z opcji czatu z lekarzem w medicoverze, który kazał mi przesłać zdjęcie czoła.... od tej pory wydarzenia nabrały tempa - 9.30 wizyta u internisty, 10.15 dermatolog, 12.00 ginekolog.... PÓŁPASIEC. No cholera, jak nie urok to sraka.... najgorsze, że z tym czołem z wykwitami już we wtorek byłam u lekarza, a potem cały czas smarowałam sobie sudokremem i miałam zlew na kilka syfów na czole. Ale skąd miałam wiedzieć, że to półpasiec. Pogoda piękna a ja siedzę w chałupie z bezwzględnym zakazem wychodzenia z domu, co 5 godzin regularnie tabletka antywirusowa.... jak żyć ....
  13. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Reaktywuję wątek durnych snów ciążowych. Leżę od dwóch dni w łóżku chora, rano przysnęłam i śni mi się oto taka "akcja". Nagle zaczynam czuć ruchy Jasia, który jest twardy jak kamyczek i .... zaczyna mi jeździć po całym brzuchu - od jajnika do jajnika. W tym śnie sobie mówię "kurcze, jaka ta macica jest duża, że on tam takie rajdy wyczynia". Tylko że Jasiu zaczął się przemieszczać w kierunku prawej piersi!!!! zaczęłam w śnie płakać, bo to już nie wydawało mi się normalne - jakby w brzuchu zalągł się jakiś obcy. Ryczę i mówię, że muszę jechać do szpitala na Polnej, może go jakoś włożą do macicy i uratują. A śniło mi się tak realnie, że ojciec dziecka jest w pracy, że leżę chora w pokoju jego córek (a teraz właśnie tu leżę)..... sen był na tyle sugestywny, że po przebudzeniu złapałam się za prawą pierś, żeby sprawdzić czy tam nie ma Jasia. I .... naprawdę byłam przerażona.... Kazałam mu siedzieć na swoim miejscu jeszcze pół roku!!!!!
  14. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Vena127 trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie kwestii skurczy.... Byłam wczoraj u Pani ginekolog "kontrolnie". Tu i ówdzie czytałam o kontroli długości szyjki macicy i byłam trochę zaniepokojona, bo ..... mój medicoverowy lekarz od kiedy jestem w ciąży ani razu mnie nie badał ginekologicznie. I tak trochę pomyślałam, że chyba "to" jest zaniedbane. Na szczęście po badaniu Pani doktor stwierdziła "ładna, długa szyjka". Uff.... potem największa radość - Pani obejrzała na USG "Jasia" i pokazywała go tacie i mi. Pani ma jakieś tytuły i ukończone specjalne kursy związane z USG prenatalnym i komentowała co widzieliśmy na monitorku. Chyba z 10 minut nam pokazywała rączki, paluszki itd. Powiem Wam, że kamień mi spadł z serca od zeszłego tygodnia. Powiedziała, że bez specjalnego mierzenia wygląda, że przezierność karkowa jest ok i dziecko anatomicznie w badaniu jest bez zarzutu. Mam 39 lat i tyle się naczytałam o chorobach genetycznych w związku z wiekiem matki, że w nocy często budziłam się i nie mogłam spać, bo myślałam co będzie jeżeli dziecko będzie chore.... Niestety różnimy się z partnerem w kwestii aborcji i ja jestem zdecydowanie przeciw, on natomiast uważa, że jest dopuszczalna jak dziecko jest chore. W trakcie jednej z dyskusji powiedziałam, że niestety jak dziecko będzie chore, to może mnie zostawić, ale ja nie usunę ciąży, bo takie mam przekonania i nie potrafię tego zrobić. Jestem wdzięczna, że do dnia dzisiejszego życie/Opatrzność nie postawiła mnie przed takimi dylematami.... bo dziecko na dzień dzisiejszy wygląda na absolutnie zdrowe, a w dodatku "nosicielka" - czyli ja, też trzymam się na "swój wiek" wzorcowo (poza jakimiś drobiazgami typu zasadowe pH moczu i minimalnie podwyższony TSH). Nawet moje przytycie 4 kg Pani doktor skwitowała "bardzo ładnie". Cieszyło mnie też, kiedy widziałam tatę "Jasia", który uśmiechał się do monitora :) a Jasiu fikał i latał po macicy jak dziki i nie ustawiał się do badania nic a nic. Oportunista i uparciuch jak tata :)
  15. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Kochane, po weekendzie z dwiema córkami mojego partnera (7 i 9 lat) modlę się o syna .... w ten weekend dały nam ostro w kość, zachowywały się jak dwie jazgotliwe przekupy.... Padam na twarz po weekendzie z nimi, w ogóle nie wypoczęłam... pragnę ciszy i spokoju.
  16. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Melly trzymam zatem mocno mocno kciuki za badanie :) Katarzyna1981 dzięki serdecznie. Prawdę mówiąc tak się cieszę, że nie mogę w robocie wysiedzieć. Najchętniej poszłabym na spacer....czuję po prostu jak rozpiera mnie energia :)
  17. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Jestem po prenatalnych :) przezierność karkowa 1,08 mm, kość nosowa jest, dzidzia ma 7,51 cm. Pan doktor póki co na temat płci nie chciał się wypowiadać - powiedział, że wzgórek łonowy jest trochę wyciągnięty co może "przekształcić się w siusiaka", ale mam się nie przywiązywać do tej myśli. Pan doktor, miał specyficzne poczucie humoru (np. podsumował, że mogę powiedzieć ojcu, ze "dzidziuś dobrze zrobiony", albo usłyszałam "ma pani wrednego dzieciaka, bo nie chce się ustawić do badania"), ale był życzliwy i uspokajający. Najgorszy był moment jak przez chwilę przestał mówić i ogląda coś i ogląda .... postanowiłam przerwać suspens i pytam "a kość nosowa jest" na co Pan doktor mówi "no właśnie szukam"....... w tym momencie zamarłam, bo szukał jej już dość długo.... ale właśnie wtedy dodał, że dzieciak jest wredny bo się nie ustawia do badania od profilu :) Na moją uwagę, że biedactwo wygląda jakby miało mało miejsca, odpowiedział że nie mam się martwić bo póki co w macicy ma basen olimpijski. Jestem bardzo bardzo szczęśliwa. Mały wygląda zdrowo, ładnie macha rączkami i rusza pyszczkiem :) teraz czekam na pappę :)
  18. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Chyba jako jedna z ostatnich z nas dzisiaj mam prenatalne ..... trochę mnie ściska w żołądku z nerwów. Czasami przedrzeźniam się ze swoim facetem i np. jak gada bzdury, to mówię do brzucha "Jasiu, przepraszam" (w domyśle, "że Ci takiego ojca wybrałam"). Wczoraj facet wypił trochę grzańca na przeziębienie, a że był lekko "rozmiękczony", zaczął się kleić i za całowanie brać. Zaczęłam go odpychać i krzyczeć "fuj fuj, śmierdzisz winem". Na to on, przyłożył mi ucho do brzucha i mówi "Jasiu mówi, że masz nie krzyczeć na tatę". Chciałabym dzisiaj już wiedzieć czy to Jasiu czy Marysia :)
  19. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Ensueno83 czekamy zatem na dobre wieści od Ciebie :)
  20. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Dziewczyny nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam tydzień po tygodniu czytać na różnych stronach www informacji jak rozwija się dziecko, oglądać dokumentalne filmy na youtube itd. Nie za bardzo jestem w stanie oglądać programów typu 600 gramów szczęścia, bo to jest dla mnie takie przykre oglądać maleństwa w inkubatorach z poutykanymi rurkami W malutkich ciałkach, zrozpaczonych rodziców, że aż boli.... Natomiast, nie cierpię czytać/oglądać blogów/wideoblogów w których kobiety radzą innym kobietom co robić w ciąży, jak przebiega ciąża itd. Widziałam kilka wideoblogów na youtube i podobał mi się jeden (prowadzony przez dziewczynę, która akurat sama w sobie była ciekawą osobowością)... a reszta.... śpiewaczka operowa, która zachowywała się jak księżna Kate opowiadająca o niezbędnych aspektach życia duchowego w ciąży, inne dziewczę "nadające" z UK, które podsumowując pierwszy trymestr ciąży z wielką ekscytacją mówi o konieczności przyjmowania kwasu foliowego, czy też blog Pani Zofii Ślotały. Jak kobiety, które mają pierwsze dzieci (wszystkie były pierwiastkami) mają mieć coś konstruktywnego do powiedzenia innym kobietom. Jedna Pani po prostu była wyabstrahowana od rzeczywistości, gadała do kamerki na sofie w stylu ludwika XIV (brakowało tylko jedwabnego peniuaru i papuci z ciciem), druga to młoda laska, która chyba pod wpływem impulsu ekshibicjonizmu prezentuje w sieci takie truizmy, że aż zęby bolą, trzecia (Pani Ślotała) robi ewidentny biznes na ciąży (z drugiej strony.... nie przeczytałam tego bloga dokładnie, ale gdybym gdzieś zauważyła, że jakaś celebrytka w swoich wynurzeniach napisała, że od rana rzyga nosem, że ginekolog ją zlał, że utłukła się w tramwaju ..... to bym oddała respekt). Przyznam, że czytam wszystko na bieżąco co "u Jasia" i też kilka tygodni do przodu, bo chcę wiedzieć co się rozwija u maluszka i jakie nowe umiejętności posiada. Zazdroszczę szczerze każdej z Was, która ma ciążę "starszą' niż moja, bo wydaje mi się, że ten każdy tydzień to bezcenny czas kiedy dziecko jest coraz dojrzalsze i coraz szybciej zbliża się czas, kiedy nasze "600 gramów szczęścia" będą mogły przeżyć samodzielnie..... Bardzo cieszę się, że jest to nasze forum, bo poza oczywistymi sytuacjami, kiedy sobie marudzimy na lekarzy, facetów itd., to bezcenne dzielić się ciążowymi doświadczeniami... A tak z bieżących spraw, dzisiaj swędzą mnie piersi. Nie wiem czy na taką "dolegliwość" można dostać L4 ;-) bo wierzcie mi, że siedzieć na openspace w boksie z 3 facetami, przy takim świądzie skóry, to nieludzkie doświadczenie!!!!!
  21. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Ewee tak - prowadzę w medicover w Poznaniu u takiego lekarza, dość sucharowatego starszego Pana, ale trzeba mu przyznać, że przejmuje się pacjentkami, jest rzeczowy i do tej pory jestem zadowolona z niego. Dodatkowo mam prywatnie Panią doktor, którą proszę żeby w ramach "drugich oczu" sprawdziła czy wszystko ok. W medicover mam kartę firmową, mają placówkę 100 m od miejsca gdzie pracuję, panie położne są bardzo miłe, badania na miejscu, wyniki ogólne moczu/krwi tego samego dnia... to bardzo mi ułatwia logistykę Właśnie jestem po wizycie. Pan nie zrobił usg dopochwowo, bo jutro mam usg genetyczne. Posłuchał serduszka przez brzuch, bije prawidłowo i dostałam nawet jedno dość kiepskie zdjęcie. Wynika z niego, że maluch ma 7,5 cm :) Od ostatniego naszego "widzenia się" urósł dwukrotnie. Zuch....
  22. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Już dzisiaj tj. w środę idę na wizytę kontrolną. Zobaczę dzidzię po prawie miesiącu :) a w czwartek usg genetyczne.... ściska mnie w dołku jak pomyślę Mam dziwne wyniki moczu, które wstępnie świadczą o kamicy nerkowej fosforowej. Jak przeczytałam czego nie powinnam jeść (ziemniaków, twarogu, jabłek....., herbaty itd.) to trochę się sfrustrowałam. Na razie wcinam żurawinę i dzisiaj czerwoną porzeczkę. Chodzi o zakwaszenie moczu, który wyszedł zasadowy, przy czym mam trochę wrażenie, że jak zakwaszę mocz to jako skutek uboczny zakwaszę sobie żołądek i będę "zgagowała". Jak nie urok to wiadomo co..... A tak dorzucając kamyczek do ogródka narzekań na lekarzy to moją internistką w medicoverze jest pewna pani, o której najdelikatniej można powiedzieć, że jest "fajna inaczej". Kilka razy podniosła mi ciśnienie. Raz poszłam z przeziębieniem do niej, wizyta była o 15.40 - cały dzień pracy praktycznie minął. Ona mnie bada i pyta o L4 - mówię - poproszę ale na jutro, jutro piątek podkuruję się w weekend i w poniedziałek będę gotowa do pracy. Potem czytam w podsumowaniu wizyty "Pacjentka mimo ciąży stanowczo odmawia przyjęcia zwolnienia w dniu wizyty"............ no toż po jaką cholerę miałam je brać jak cały dzień byłam w pracy!!!!! Poczułam się jak jakaś zdzirowata pracoholiczka, która igra ze zdrowiem dziecka.... Dziś okazało się, że mam nieprawidłowe badania moczu - mętny, ph zasadowe i "znaczne ilości fosforanów". Labolatorium zaznaczyło wyniki na czerwono jako poza normą, a pani doktor pisze w komentarzu - wyniki w normie, nie ma konieczności dalszej diagnostyki i wizyt.... :) W efekcie dziś sprawdziłam panią na portalu "znany lekarz". W skali ocen od 1 do 6, pani ma średnią ocenę 1,7, a dodam na marginesie, że 6 to ocena maksymalnie pozytywna :) Ale w sumie oddam medicoverowi, że spotkałam też wielu naprawdę dobrych lekarzy i panie położne. Jedna lekarska zakała może jednak popsuć generalnie pozytywne wrażenie...
  23. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Kochane kwietnióweczki codziennie czytam, co tam nowego u Was, niecodziennie jednak piszę :) Jutro mam wizytę comiesięczną u ginesa i położnej, a w czwartek .... prenatalne. Przyznam, że stres jest bo wiek już trochę kiepski na rodzenie dzieci :) Mam wrażenie też, że od kilku dni czuję ruchy dziecka - jestem dość mała, normalnej budowy i czuję, że coś mnie smyra dość charakterystycznie w mniej więcej jednym miejscu (tj na wysokości spojenia łonowego). Jakby mnie ktoś piórkiem łaskotał od środka. Przy czym jak położę się na boku, to wyraźnie smyranie przenosi się nieco w inne miejsce. Mam wrażenie że to Jaś fika. (Jaś, który może po prenatalnych okaże się Marysią). Brzuszek mam za to dorodny - albo Jasiu to jakiś ekstraordynaryjnie przybierający na rozmiarach obcy, albo moja macica stała się całkiem przestronnym domkiem, że mi tak zaokrągliła kształty. Nie ma szans na włożenie starych jeansów albo na dopięcie wąskich marynarek.... Zresztą marynarki i koszule odpadają od kiedy mój biust z A stał się C ... Skóra na brzuchu swędzi niemiłosiernie - smaruję się oliwkami i trochę przynosi to ulgę. Wprawdzie na instrukcjach kosmetyków dla ciężarnych pisze, że smarować się po 4 miesiącu, ale ja wyglądam już co najmniej jakbym była w 5-tym... więc trudno... smaruję. Jasiowi raczej to nie zaszkodzi To tyle .... no może poza tym, że moja mama pojechała w pielgrzymkę dziękczynną za wnuka do Częstochowy ;) bo ona uważa, że to ona to dziecko wymodliła ..... ;) no cóż - skoro tak uważa, niech jeszcze "załatwi" żeby dzidziuś był zdrowy. Jak "załatwi" to i ja w stosownym czasie gotowa jestem pojechać jej szlakiem ;) Dodam, że mama, konserwatywna katoliczka, informację, że ojciec jest po rozwodzie skwitowała "ojciec jest nieważny, dzidzia najważniejsza" - prawie z krzesła spadłam ;)
  24. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Vena, Melly w nocy już nie zaglądałam na forum sądząc , że kwietnióweczki smacznie śpią ;) cieszę się nie mniej, że moje zakupowe dylematy mieszczą się w "normach" :) Podobnie jak w normie mieści się to, że jak dzisiaj otworzyłam sobie stronę chicco (widzę że google pokapował, że kroi się dzieciak i reklamy produktów ciążowo-niemowlęcych atakują mnie z każdej strony) i poryczałam się nad katalogiem produktów czytając "Misją Chicco jest uszczęśliwianie dzieci".... rzeczywiście krew podczas ciąży odpływa z mózgu do innych części ciała (miejmy nadzieję, że do macicy), że rozwalają mnie takie żałosne teksty ;-) dziewczynki jeszcze nie wiedzą, ale tuż tuż zbliża się ten moment bo .... brzuch jest coraz bardziej widoczny. Poza tym od początku gdzieś tam myślałam o tym, żeby poczekać do końca pierwszego trymestru. Chcę zaoszczędzić im stresu, najpierw mówiąc że będą miały braciszka/siostrzyczkę, a potem że jednak nie. Ale oczywiście mój partner na własną rękę już tam robił do dziewczynek podchody. Zapytał, czy jakby miały mieć jeszcze rodzeństwo, to czy wolałyby siostrzyczkę czy braciszka. Na to starsza pyta, "a co... Hania jest w ciąży".... trochę go potem zrugałam, że inicjuje takie akcje, bo dzieci głupie nie są. Akurat mój brat rodził się jak miałam tyle lat co starsza córka i doskonale wszystko rozumiałam.... Z kwestii zakupowych (+ obolałych sutków) wczoraj zaopatrzyłam się w nowe staniki. Kupiłam w Mark&Spencer kilka biustonoszy, bo bieliznę wprawdzie mają taką dość średnią jeżeli chodzi o walory estetyczne, ale za to wygodną, gładką, z dobrej bawełny i dobrze się piorącą. Okazało się .... że ja, była użytkowniczka staników w rozmiarze 70B lub 75A, aktualnie jestem "szczęśliwą posiadaczką" biustu w rozmiarze 75C i mam wrażenie, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa ;-)!!!!!!!
  25. Hh99

    Kwietnióweczki 2016

    Właśnie wstałam bo muszę trochę popracować do pracy.... Wróciłam z pracy do domu, zrobiłam facetowi kanapki i kawę (obiad zjedliśmy w centrum handlowym) i padłam trupem na 2 godziny. Zasnęłam oglądając film tak, że ledwo się docuciłam o 21, żeby przez 1 godzinę zrobić kiszę na jutro dla chłopa do pracy. Przyznam, że wolę pracować w nocy, kiedy jest spokój i cisza, zatem dospałam jeszcze do 1 w nocy i zabieram się za pracę. A tak naprawdę to od pół godziny czytam co napisałyście od mojej ostatniej bytności na forum ;) Mam tak, że idę sobie często do TK Maxa, albo smyka czy innego sklepu i staję przed działem dla dzieci. W TK Maxie od dawna oglądam sobie gadżety dla dzieciaków (począwszy od muślinowych "wielofunkcyjnych" pieluszek, opatulaczy, po ciuszki, ręczniczki, kocyki, nosidełka i rogale), ale boję się kupować. Kupiłam wprawdzie bardzo okazyjnie zestaw body z krótkimi rękawkami (bo niby super cena za dobrą bawełnę) i ręczniczek z mikrofibry, ale trochę się boję kupować i nawet wybiegać jakoś myślą w przód do laktatorów, wózków itd., bo gdzieś tam we mnie jest obawa, że może się coś stać. Nie mam fobii, chyba to jest dość naturalne, że jak się dziecko pojawi i się już je pokocha, to jak się czyta różne informacje (kilka z Was też dzieliła się doświadczeniem utraty maleństwa) to gdzieś tam w środku jest obawa, że coś może się stać (wiem wiem.... myślenie pozytywne to podstawa, staram się, ale gdzieś tam wszystkie radości mają w sobie nutkę takiej "smugi smutku"). Kusi mnie okropnie do zakupów (jeszcze mnóstwo fajnych rzeczy do kupienia przed nami - mnie gdzieś tam nurtuje temat wanienki, krzesełka do karmienia, elektronicznej niani czy monitora oddechu.....), ale poza decyzją gdzie ewentualnie postawimy łóżeczko w sypialni i że łóżeczko turystyczne-kojec będzie też na parterze domu, tak żeby było je łatwo wystawić na taras i obserwować dziecko jak się bawi przy codziennych obowiązkach, to ja nie mam odwagi myśleć nad poważnymi zakupami, gadżetami itp. Przez przypadek trafiłam na inne forum tu na stronie parenting, w którym dużo wcześniej czytałam o badaniach genetycznych dziewczyn. Zanim powstało "to" forum, czytałam sobie forum kobiet, które właśnie rodziły we wrześniu 2015 dzieci i przechodziły takie same etapy/problemy/dylematy/radości itd. jak my. (w sumie to też takie ciekawe - mogłybyśmy sobie dać spokój z pisaniem, bo na tamtym forum są odpowiedniki veny, miili, elaiss, soundry itd., które tak jak my piszą sagę o wymiocinach, migrenach, zakupach, badaniach usg, analizie moczu, bólach krzyży ..... aż w końcu jedna po drugiej raportują postępy akcji porodowych i ich efekty ;-) - na szczęście bardzo pozytywne. Jednak nie ma jak opowiedzieć o swojej utarczce z chłopem, który w kuchni ciągle złośliwie stoi w miejscu gdzie nie powinien, wrażeniach z własnego porannego rzyga, nowych jeansach z HM, wkleić zdjęcie swojego aniołka, patrzeć na swój suwaczek jak postępuje z każdym kolejnym dniem ...). Bardzo się cieszę wszystkimi Waszymi dobrymi badaniami, ale aż mnie ciśnie w dołku, kiedy myślę że ja mam dopiero w przyszłym tygodniu. Już nawet chciałam kombinować i np. spróbować pod byle pretekstem wyżebrać przeniesienie usg genetycznego na ten tydzień, ale .... może dzięki temu że moje badanie będzie w 13 tygodniu, Pan doktor rozwieje wątpliwości, czy ubranka mam kupować bardziej z księżniczkami i kwiatkami, czy samochodzikami i dinozaurami .... Wolałabym samochodziki, bo mój partner ma już dwie córki i czasem po weekendzie z nimi śmiejemy się, że naprawdę trzeci niech będzie syn, bo z trzema małymi jędzami on nie da rady (dziewczynki są kochane, ale czasem dają popalić jak mają humorki - jak to dzieciary) Rozpisałam się, ale ze swojej strony życzę Wam akurat dzisiaj miłego snu ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...