Skocz do zawartości
Forum

Aniołowie

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aniołowie

  1. Cieszymy się z naszego Dzieciątka, upragnionego i wyczekiwanego, bo mieliśmy niewielkie szanse na bycie rodzicami - przynajmniej wg lekarzy, ale więcej dzieci nie chcemy i nie będziemy mieć. Nie przemawiają do mnie argumenty za tym, że rodzeństwo to coś wspaniałego. Jestem jedynaczką i dziękuje moim rodzicom za to. Natomiast Mąż, moja mama, mieli rodzeństwo i mimo braku większych konfliktów nie czują specjalnych więzi z rodzeństwem. Zwłaszcza moja mama, która była niańczona przez zmuszaną do opieki nad nią starszą siostrę, co na zawsze popsuło między nimi relacje. Chcemy wszystko, co najlepsze dać naszemu Synkowi, nie potrafiłabym tego dzielić między więcej dzieci. Wiem też, że często bywa, że rodzice kochają różnie swoje dzieci - na pewno nie byłabym od nich różna. Całą miłość dzielę między Męża i Synka, nie wyobrażam sobie, żebym mogła kogoś jeszcze pokochać jak Ich i nie chcę. Synek jest dla nas całym światem i tak pozostanie. :)
  2. Cieszą mnie dzisiejsze przygotowania do pierwszych urodzin Synka!
  3. PiotrusRozrabiaka, nie, nie narzekam! Tę harmonię zawdzięczamy formacji małżeńskiej, jaką sobie zafundowaliśmy, nim zdecydowaliśmy się założyć rodzinę. Mieliśmy nadzieję na świetny weekend, a tutaj pogoda nie dopisała. Nie było zimno, ale ciemno i deszczowo - nie wiem, kiedy będzie prawdziwe lat. A przecież to już koniec czerwca, jeszcze tylko lipiec, sierpień i jesień - kolejna plucha i szarówka... PiotrusRozrabiaka Maz mnie regularnie wyprowadza z równowagi...kiedy to minie? Nie wiem, co się stało, ale skoro to regularne, to może pora porozmawiać? Najgorsze są nerwy, które tracimy przez ukochane osoby... :(
  4. Nie sądzę, aby droższe zawsze oznaczało lepsze, a już zwłaszcza przy sprzęcie prawie że jednorazowego użytku. Patrząc na moje pokolenie, które wychowało się na tym, co było, a nie co się chciało i mimo wszystko przeżyliśmy oraz rozwinęliśmy się prawidłowo, to z ogromnym dystansem spoglądam na fanaberie współczesnych rodziców zmanipulowanych reklamami: musi to mieć, to jest najlepsze, tylko nasz sprzęt gwarantuje bezpieczeństwo i komfort. Pic na wodę fotomontaż. Wiadomo - każdy rodzic chce dla swojego dziecka najlepiej, a już zwłaszcza lepiej, niż sam miał, ale nie oznacza to, że wydawanie fortuny na wszelkiego rodzaju gadżety, dodatki, sprzęty, które "są na chwilę" na pewno będzie dla dziecka najlepsze. Poza tym rodzic powinien również nauczyć dziecko szacunku - w tym do pracy rodziców. Dziś rowerek za 800 złotych, a jutro ferrari na szesnaste urodziny... Ja dostałam od rodziców prosty rowerek, ale pomalowali go i ozdobili tak, że był to dla mnie najcudowniejszym prezentem, jaki mogłam mieć. I nie obchodziło mnie, że inni mieli droższe (niekoniecznie lepsze), markowe rowerki - mój był najwspanialszy, bo rodzice włożyli serce w przygotowanie tego roweru.
  5. Aniołowie

    cześć :)

    Witaj Janusz! Mój Mąż częściej niż ja zagląda na to forum, ale jeszcze nie przekonał się by pisać (wysługuje się mną ), także witam i pozdrawiam Cię również od Niego. Na pewno znajdziesz tu wiele ciekawych tematów, odpowiedzi na nurtujące pytania, ale i dobrą atmosferę pełną rozumienia sympatii. :)
  6. Truskawa - tak, Mąż na rodzicielskim, zajmuje się Dzieciątkiem, ale jesienią planuje wrócić do pracy. Całe szczęście oboje mamy dość elastyczny czas pracy, więc myślimy pogodzić pracę z opieką nad Aniołkiem. Żłobek czy niania nie wchodzą nawet w grę. Przykro czytać, że ludzie potrafią zachowywać się tak okrutnie. Z roku na rok dziczejemy i czasami boję się, że jesteśmy już blisko zdziczenia do cna. Współczuję ludziom, którzy nie pojmują tak podstawowych zasad relacji międzyludzkich: brak wychowania, brak serca i brak mózgu. Dobrze, że wciąż są ludzie dobrego serca i potrafią przywrócić wiarę w ludzkość. Co do kocyka - kupiliśmy fioletowo-biały (Mąż twierdzi, że to śliwkowo-śmietankowy, ale ja się aż tak na kolorach nie znam jak On ) kocyk z frędzelkami na rogach, co jest przeurocze i zabawne, a przy tym bezpieczne (sprawdzaliśmy).
  7. Czy Was Mężowie prowadzą pamiętniki, w których zapisują swoje odczucia związane z byciem tatą i wydarzenia z życia Waszego dzieciątka? Mój Mąż po potwierdzeniu, że będziemy mieli maleństwo zaopatrzył się w zeszyt do zapisywania wszystkiego, co dzieje się podczas ciąży - od spraw fizycznych po odczucia, emocje, pytania. Pomogło to nam w samych narodzinach - ostatnie tygodnie Mąż spisywał dzień po dniu. Po narodzinach postarałam się dla Niego o nowy zeszyt, większy, upiększyłam okładkę i widzę, że wciąż się z nim nie rozstaje. Każdego dnia zapisuje, co ciekawego zrobił Synek, często wkleja zdjęcia, bileciki, paragony i inne rzeczy (np. wycina opakowania od zabawek czy jedzonka), spisuje dokładnie, jak nasze Dzieciątko rozwija się, kiedy i co zrobiło pierwszy raz. Widzę, że sprawia Mu to ogromną przyjemność i dumę. A jak u Was? A może wspólnie prowadzicie takie pamiętniki?
  8. Nasze zainteresowania i hobby pokrywają się - może poza dwoma malutkimi wyjątkami: ja uwielbiam wszelkiego rodzaju gry komputerowe, czego Mąż nie rozumie, a za to woli góry od morza, czego ja akurat nie rozumiem. Niemniej powoli udaje nam się wzajemnie przekabacić i ja angażuję Męża w gry, a Mąż próbuje udowodnić mi, że górskie spacery też mogą być ekscytujące. Poza tym oboje mamy to samo wykształcenie, to i te same zainteresowania (tematy do rozmowy), które wspólnie rozwijamy.
  9. Poza tym zgadzam się z powyższymi wypowiedziami, że w każdej szafie nigdy nie powinno zabraknąć: czarenj kiecki, koszuli bialej i błekitnej, jakieś marynarki w ulubionym kolorze u mnie króluje w wiekszości czerń i biel, sa bardzo neutralne a do takiego koloru zawsze każdy dodatek wygląda super. To jednak nie jestem jak każda kobieta. U mnie w szafie nie ma sukienek, spódniczek ani szpilek. Za to obowiązkowo trampki, czarne skórzane buciki (najlepiej bez obcasów lub na malutkim obcasie), biała i czarna koszula, marynarka, spodnie jeansowe i materiałowe (do marynarki). Poza tym kurtka, płaszcz i chusta. I tyle. Mnie do szczęścia wystarczy kilka ciuchów - niestety innego zdania jest mój Mąż, który lubuje się w zakupach ciuchów oraz dodatków. Królują u niego torebki, które co rusz pojawiają się w naszym domu (oj, bo przecież była promocja, a Tobie na pewno się przyda). Dzięki Mężowi szafa się nie domyka - swetry, bluzy, bluzki, koszule, spodnie, spodenki, to wszystko Jego zasługa.
  10. Każdą rocznicę ślubu, choć nie było ich wiele, spędzamy wyjątkowo i obdarowujemy się prezentami. Drobiazgi to był pomysł Męża, ja skłaniałam się raczej ku temu, by spędzić ten dzień na całkowitej labie - my, łóżko i smakołyki. Jednak Mąż wybrał bardziej aktywny sposób spędzenia rocznicy - poza prezentami obowiązkowo robimy sobie sesję zdjęciową (sami, nie jakąś tam zamawianą) wzorowaną na sesji ślubnej i mówimy sobie, co czujemy w związku z tym, że jesteśmy małżeństwem kolejny rok, co udało się zrobić, naprawić, a co się popsuło. Odnawiamy śluby i tak wchodzimy w kolejny rok małżeństwa. To dzień tylko dla nas i naszego Synka. :)
  11. Witam po przerwie i pozdrawiam Was serdecznie! Niedługo pierwsze urodziny, a dzisiaj świętowaliśmy Dzień Taty - odciążyłam Męża od codziennych obowiązków, zajęłam się obiadem i deserem. Powoli myślimy o torcie urodzinowym dla Aniołka. Szkoda tylko, że u nas pogoda okropna - zimno, ciemno i deszczowo. Rano milutko było popatrzeć na Męża, który mógł sobie dłużej pospać, ale cudowniej byłoby, gdyby porankom wreszcie towarzyszyło słoneczko, śpiew ptaków, ciepły wiaterek. I najważniejsze - życzenia dla Czerwcątek, które już są roczniakami! Rośnijcie zdrowo!
  12. Bardzo dziękuję za Wasze wypowiedzi. Margeritka nie wiemy, czy te cytowane wypowiedzi są prawdziwe czy nie stoją za nimi jakieś środowiska, którym zależy na aborcji i zatrudniają osoby działające jak trolle na forum. Dziękuję za tę uwagę. Od kiedy śledzę strony internetowe o tematyce związanej z moimi zainteresowaniami i pracą, to coraz częściej zauważam niewiarygodne skrajności, które faktycznie przypominają oszustwo. Nie wiem, czy to po prostu internetowe cwaniaczki, czy już zaawansowana i zakrojona na szeroką skalę propaganda uprawiana przez obie strony. Przykre, bo w tym wszystkim zapominamy o dziecku, o kobiecie i o problemie. adasaga3 Tak jakby ta dziewczyna nie zdawała sobie sprawy że właśnie zabiła człowieka, że istotka która była w niej była odczuwającym, żywym człowiekiem. Znam wiele kobiet, które nie uznają poczęcia za moment, kiedy kobieta pod sercem nosi dziecko. Nie wchodzę tu kwestie naukowe, filozoficzne i teologiczne, ale o sferę emocjonalną (psychiczną) człowieka. Nawet jeśli kobieta naukowo rozumie, że z życiem mamy do czynienia już w momencie poczęcia, to nie musi jeszcze tego odczuwać - często to, co podpowiada rozum nie jest tożsame z tym, co podpowiada serce. Tu mamy przedziwny przypadek, kiedy rozumiem mówi: życie, a serce mówi: to NIC. Dlatego temat aborcji jest dla mnie niezwykle trudny, niepojęty wręcz i nie wiem, czy w ogóle jest rozwiązywalny...
  13. Chciałabym w tym dniu złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Ojca i podziękować Ojcom za to, że po prostu są! W szczególności mojemu Mężowi, dzięki któremu zostałam mamą oraz zrozumiałam i poczułam, czym jest rodzicielstwo. <3
  14. A u nas odwrotnie - Męża wygonić z domu to cud. Chyba że chodzi o zakupy, na zakupy zawsze jest chętny, chociaż ostatnio częściej kupuje przez Internet.
  15. Mąż nigdy nie przesiadywał przed komputerem, więc po narodzinach naszego Dzieciątka, nie miał problemu z niezaspokojoną potrzebą korzystania z komputera - poza sprawami naukowymi, kiedy musiał coś napisać. Za to ja bardzo lubię pograć na komputerze i pierwsze miesiące po urodzeniu były ku temu najlepsze, bo i tak miałam nieprzespane noce, więc mogłam grać bez wyrzutów sumienia i przy okazji czuwać nad Synkiem, nim wróciłam do pracy, a z Małym został Tata.
  16. Przepraszam, jeśli zdublowałam temat, ale wyszukiwarka u mnie nie działa (przynajmniej ta w górnym prawym rogu). Ostatnio przeglądałam strony związane z tematyką książki, nad którą pracuję, odnośnie do rodzicielstwa (miłość ojca i matki). I natknęłam się na strony o tematyce aborcyjnej. Na jednej z nich znalazłam wypowiedzi kobiet, co bardzo mnie zainteresowało, bo zastanawiałam się, czy aborcja zawsze jest dla kobiety decyzją ciężką, a jeśli nawet nie w danej chwili ciężką, to powracającą po czasie (refleksja)? Przeczytałam wypowiedź Julii i nieco mnie ona zaskoczyła, a może nawet zasmuciła. Nie oceniam kobiet decydujących się na aborcję (nie czuję, bym miała do tego prawo), ale pomyślałam, że wypowiedzi w takim tonie raczej nie przemówią do wahających się, czy aborcja na życzenie powinna być legalna. Jednak nie tylko to jest dla mnie problematyczne. Zakładając, że wypowiedzi na tej stronie (w tym wypowiedź Julii) są autentyczne, to rodzi się pytanie, czy jesteśmy w stanie zrozumieć (nie chodzi o akceptację), że kobiety mogą nie czuć jakiegokolwiek związki z istnieniem, które noszą pod sercem? Proszę zwrócić uwagę: "Jakie uczucia ci towarzyszyły? spokojna, odciążona, czułam ulgę, szczęśliwa, pewna Przed zabiegiem byłam zła, smutna i bałam się. Po zabiegu poczułam ulgę, jestem znów szczęśliwa. " W wypowiedziach kobiet, które znam, a które miały aborcję jeszcze w czasach słusznie minionych, również przeważały dobre uczucia - żadna po dziś dzień nie ma (lub udaje, że nie ma) wyrzutów sumienia, ani wspomnień o dziecku, które zostało usunięte. Mają kolejne, tamtych jakby nie było. Oczywiście w tym temacie nie patrzę na kobiety, które sytuacja zmusiła do zabiegu (choroba, trudna sytuacja finansowa, zagrożenie życia, gwałt, lęk o własne życie), ale o takich, które rozpoczęły współżycie, nim były gotowe na wzięcie odpowiedzialności za jego skutki. Jestem ciekawa Waszych opinii i odczuć, czy jesteście w stanie pojąć, że matka nosząca dziecko pod sercem może nie przypisywać mu cech ludzkich, nie żywić do niego jakichkolwiek uczuć i po zabiegu zapomnieć o sprawie? I nie jest to kobieta z zaburzeniami psychicznymi, bo takie rzeczywiście mogą nie czuć czegokolwiek, ale "zdrowe kobiety", które - jak wspomniana już Julia - usunęły dziecko na życzenie, ale później może chcą lub na pewno będą miały dziecko. Będę wdzięczna za odpowiedzi, choć temat ciężki i bolesny. Ściskam Was serdecznie!
  17. O, to był mój post zanim zarejestrowałam naszą rodzinkę na Parentingu! Oczywiście, że mężczyźni są różni, jak i kobiety są różnie - bez względu na płeć każdy ma prawo bać się, bo to coś nowego! Znam kobiety, które bardzo szybko opuściły swoje maleństwa po porodzie nie dlatego, że musiały, ale były zmęczone i znudzone czy też przerażone zajmowaniem się dzieciątkiem. Moja ciocia bez ogródek mówiła o udrękach przy opiece nad noworodkiem (później niemowlakiem) i niedługo potem wróciła do pracy. Nie znaczy to, że nie kocha swojej córki - kocha i dzisiaj góry by dla niej przenosiła (kuzynka jest rozpieszczona), ale zawsze podkreśla, że dziecko tak do 2 roku życia to był dla niej przykry obowiązek i tak naprawdę zaczęła cieszyć się córką, kiedy ta - cytuję - "zaczęła przypominać człowieka". Dla większości z nas może być to niepojęte, ale - jak już wspomniałam - każdy człowiek jest inny, każdy z nas ma inną wrażliwość. Nigdzie nie jest zapisane i narzucone, że każda matka kocha swoje dzieci bezwarunkowo, a każdy ojciec dopiero uczy się miłości. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci, dopóki nie poznałam Męża, który rozbudził we mnie chęć stworzenia z nim rodziny swoimi pragnieniami. Jeśli jest mama i tata, oboje chcą mieć dziecko, to dla mnie jasne jest, że oboje je kochają bezwarunkowo i oboje będą pełnić nad nim opiekę. Opieką rodzice się dzielą - to jasne, bo przecież tata nie karmi piersią, ale to nie znaczy, że cały ciężar opieki nad maleństwem spada na mamę. W naszej rodzinie oboje zajmujemy się Synkiem i to od poczęcia (potwierdzenia ciąży). A nie chciałam dzieci, bo... https://forum.parenting.pl/9-miesiecy-ciaza/3462707,porod-bac-sie-czy-nie karmiono mnie od najmłodszych lat przerażającymi opowieściami o ciąży i porodzie, a przede wszystkim o zerowym lub minimalnym udziale ojców w ciążę, poród i opiekę oraz wychowanie potomstwa. Ja nie chciałam mieć dziecka, ja chciałam tworzyć rodzinę - mama, tata i dziecko, dlatego dzisiaj tak ważne jest dla mnie dawanie świadectwa i uświadamianie innych, że dziecko to wspólna sprawa (sprawka ) rodziców, a nie własność i obowiązek matki. Gdybym sama nie przekonała się, że tata kocha bezwarunkowo, że zawsze będzie przy dzieciątku, choćby nie miał ochoty być z jego mamą, to nie byłoby na świecie naszego Synka. Jednak szanuję wrażliwość innych i wiem, że każdy jest inny - czy to kobieta czy mężczyzna. Mama ma prawo bać się i być zestresowana nową sytuacją, jak i tata. Dobranoc! :)
  18. ~Yvone u mnie było tak, zę mąż po obserwacji tego jak się zachowuję sam mi powiedział, że jestem w ciąży. a kiedy robiłam test, to on nawet na test nie spojrzał, bo miał pewność, że to moje zachowanie i samopoczucie to ciąża:) U nas było podobnie! To Mąż instynktownie wiedział, że jestem w ciąży (po moim zachowaniu, którego sama nie rozumiałam) i namówił mnie, żebym wreszcie zrobiła test. Od pierwszych dni mojego dziwnego zachowania patrzył na mnie i pytał, czy pod serduszkiem nie rośnie już nasze wyczekiwane Dzieciątko? Także ominęła mnie przyjemność zrobienia Mężowi niespodzianki, ale za to On zrobił mi ogromną - swoim instynktem od samego poczęcia. Panda Weranda malinka86 zdecydowanie!;) Już nie raz udowodnił, że ma dużo skuteczniejszą od mojej! ;D U nas tak samo!
  19. My również uważamy, że klaps to przemoc i dziwi nas, że wciąż jeszcze zdarzają się rodzice, którzy próbują nam wmówić, że "od klapsa jeszcze żadne dziecko nie umarło". Dla nas to relatywizacja zła, a to zawsze prowadzi do porażki, do upadku człowieczeństwa, a zaczyna się to od rodziny... Wiele mogę zarzucić moim rodzicom, ale nigdy żadne z nich nie podniosło na mnie ręki. Bezstresowe wychowanie czasem ma odwrotne,wręcz oplakane skutki,tak czy siak nie wiadomo jak postępować. Ile razy słyszę (czytam) o bezstresowym wychowywaniu, to zastanawiam się, czy istnieje pojęcie (równie eksploatowane) jak wychowywanie stresowe? Nie wydaje mi się. Wychowanie nie wiąże się z "bezstresowe", ponieważ już samo wychowanie jest pojęciem, które eliminuje niepotrzebne dodatki: stresowe/bezstresowe. Postępowanie z dzieckiem, które możemy opisać jako stresowe lub bezstresowe to już nie wychowanie, to już bardziej projektowanie, dyscyplinowanie, ubezwłasnowolnienie, szkolenie itp.
  20. My w końcu możemy pozwolić sobie na wakacyjne kamperowanie, tylko jeszcze nie wiemy, który kierunek obierzemy - na pewno zachód, ale jeszcze zastanawiamy się, czy ku morzu czy ku górom. :)
  21. U nas zapowiada się burza, już słyszeliśmy pierwsze grzmoty. Mąż stresował się, że Synek będzie bał się błyskawic i grzmotów, ale na razie nie wykazuje większego zainteresowania rewelacjami pogodowymi. Chciałabym, żeby było już cieplej - u nas ciągle za niska temperatura plus wietrznie i ciemno (szaro)...
  22. Truskawa Aniołowie - a jak synuś ma na imię ? Anioł. :) Truskawa Moja gwiazda uwielbia maskotki i wszystkie tuli, ale myśle ze to zależy od dziecka i moze synuś nie bedzie ich lubił :))) Synek ignoruje maskotki, chociaż mamy ich w domu pełno - niektóre jeszcze mamy (babci) i moje, ale ja również nie przepadałam za pluszakami. Zastanawiamy się, czy nie zostawić kilku (na pamiątkę), a pozostałych nie zanieść do jakiegoś domu opieki. Dziubala Dziewczyny, a co kupujecie na Dzień Dziecka? :) Mąż wypatrzył jakiś kocyk dla Synka, puszysty i kolorowy, ponoć idealny i do otulenia i do zabawy. Myślę, że to dobry pomysł, bo do kocyka również można się przywiązać i nawet będąc już dorosłym, chętnie owinąć się we wspomnienie słodkiego, beztroskiego, bezpiecznego dzieciństwa.
  23. OliWccia, bywają kobiety, które opowiadają o ciąży, porodzie i połogu, jakby streszczały film grozy, aż strach pomyśleć, że zdarzają się sytuacje, kiedy karmią takimi wizjami dzieci. Ja wciąż pamiętam pielęgniarkę (podstawówka), która robiła mi szczepienie. Bałam się (ogólnie mam niski próg tolerancji bólu) i byłam cała roztrzęsiona, a zapytana, czemu tak reaguję, odpowiedziałam, że bardzo boję się, że zastrzyk będzie bolał. Na co pani opowiedziała, że taki ból to nie ból, jak będziesz rodziła, to dopiero zobaczysz, co to ból. Te słowo wyryły się w głowie dziecka i pozostają do dziś - tylko teraz mogę jedynie współczuć tej kobiecie, ale jeszcze kilka lat temu samo wspomnienie jej słów (i innych "mądrych" pań) tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że ewentualnej ciąży nie przeżyję i lepiej iść od razu się podwiązać... :(
  24. Dziubala Masz coś wspólnego z Alheną, bo na ile pamiętam też jest wykładowcą :) Ooo, to miło! Właśnie sprawdziłam profil Alheny i przy okazji poznałam nową opcję na forum. Tak, Synek jest z 30 czerwca - niecałą godzinką zapałał się na bycie "czerwcątkiem". Dziękujemy za propozycje, o jeździk na pewno się postaramy. Myślimy też o jakimś pudełeczku czy stoliczku muzycznym. I cały czas polujemy na jakieś fajne maskotki, bo na razie Synek nie polubił żadnej z tych, które już dostał. :(
×
×
  • Dodaj nową pozycję...