Skocz do zawartości
Forum

Krokiet

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Krokiet

  1. Krokiet

    Poród

    ~On_32 Ps. Przed porodem też się bałem, rozmyślałem czy dam rade, czy niezemdleje itp. Jak przyszedł czas...to działasz jak maszyna, obrońca itp. Nawet nie myślisz o sobie tylko o żonie i dziecku. Jak ktoś się tylko obawia czy da radę, to da sobie radę. Zdaję sobie sprawę, że są jednak różni ludzie i nic na siłę. Są tacy, co są pewni, że to nie dla nich i tych nie ma co namawiać. Posłuchają, a potem narobią problemów. PS. Pisałem wcześniej, że się wybieramy do szkoły rodzenia, ale jak zwykle nie dotarliśmy ;) Poród drugi był o wiele prostszy. Właściwa akcja to było 20 ciężkich minut dla żony, ale położne były super i wiele jej ułatwiły. Ja też dostałem jasne instrukcje i przydałem się. Oglądanie maluszka który przyzwyczaja się do nowego świata - bezcenne! Maluszek ma już prawie 14 miesięcy i jest boska :)
  2. Peonio - z tym pisaniem jak stare ramole to nie do końca chyba tak jest. Nie da się jednak ukryć, że przekazanie swojego doświadczenia młodej osobie jest strasznie trudne. Teraz sobie przypominam co mówił do mnie mój ojciec i często wypisz wymaluj, chciałbym mu mówić to samo. Z drugiej strony pamiętam, że to wtedy nie docierało. Jak więc zmienić przekaz by dotarło? A co się tyczy wyjątków, to celowo nazwałem to "powołaniem". Gdzieś kiedyś na religii lub w kościele usłyszałem o różnych powołaniach - nie tylko do kapłaństwa czy zakonu. Początkowo mnie śmieszyło. Teraz to rozumiem. I zdaję sobie sprawę, że są wyjątki.
  3. Peonio - wydaje mi się, że to o czym piszesz - ma jeszcze jeden wymiar. Młody człowiek dąży do czegoś. Szuka swojego miejsca, musi potwierdzić swoją wartość, a nawet... musi się wyszaleć. Kiedy to osiągnie - łatwiej mu się poświęcić dziecku. Oczywiście - ludzie są różni i będą tacy, co w wieku nastu lat spełnią się będąc rodzicami. Death25 - życzę Ci, żeby tak było; byś miała to powołanie. Mam przyjaciółkę, która zaliczyła wpadkę i urodziła tuż przed maturą. Myślę, że była wspaniałą matką (dziewczyną/kobietą z pewnością jest niesamowitą), ale... widziałem w jej zachowaniu, że się nie wyszalała w życiu. Pewne jej zachowania wynikały z braków, które nie zostały zaspokojone. A co się tyczy młodości - to wiele decyzji wydaje się prostych i oczywistych. Tylko że potem przychodzi życie i wiele z nich weryfikuje. Cudowna wakacyjna miłość pryska po wakacjach, a niewakacyjna po ślubie, po przejściu na "własny garnuszek" lub właśnie po urodzeniu dziecka. Młode osoby często nie są gotowe na te wszystkie obowiązki i gonią za utraconą wolnością. Zajmowanie się dzieckiem 1-2 godziny, a nawet przez 8 godzin jako opiekunka to co innego jak 24 godziny.
  4. Uwierz mi, że prawie nikt kto chce mieć dzieci nie czeka świadomie do 40-tki. Tak się zaczął co prawda wątek, ale nie mam w swoim otoczeniu takiego przykładu. Większość tu piszących albo zaliczyła wpadkę, albo decyduje się na kolejne po jakiejś przerwie. Są też tacy co długo się starali o to pierwsze. Ze stylu Twojej wypowiedzi czytam jednak coś więcej. Uwierz mi, że osoby mające 26 lat to wcale nie stare panny, czy inne degeneratki. Z wiekiem zmienia się spojrzenie i maleje krytykanctwo innych. Człowiek mądrzeje i zauważa dużo więcej odcieni życia. Nas "stać" było na dziecko w wieku lat 30/28, ale dużo pomagali w wychowaniu dziadkowie. Teraz 45/43 to my wychowujemy dziecko w 100%. A to robi różnicę. Mimo że już przy pierwszym byłem świadomym ojcem, to teraz jestem jeszcze dużo bardziej świadomym. To jednak można zobaczyć dopiero wtedy, kiedy patrzy się wstecz.
  5. A jak już tu wpadłem, to napiszę, że po analizie i kilku rozmowach, zdecydowaliśmy się na obowiązkowe szczepienia + rota wirusy. Nie tak dawno syn przyniósł do domu grypę żołądkową. Jak zwykle on pierwszy i najgorzej. Żona tuż po nim. Też kiepsko. Ja przechodzę to lekko i na końcu. Młoda - nic. Potem coś się rozchorowała po raz pierwszy w życiu! Jakiś rumień zakaźny, więc nie wiąże jednego z drugim. Ta szczepionka chyba więc działa :) Zwłaszcza wsparta karmieniem piersią.
  6. Joanno - dojrzałe tacierzyństwo też jest cudowne :) Chociaż życie mi dużo bardziej "pędzi" niż kiedyś, to dla córci zatrzymuję świat. Patrząc na zdjęcie Filipka - to ze zdjęcia widać jaki jest szczęśliwy. Andzia 1303 - takie myśli każdego mogą nachodzić. Ja przy pierwszym - jak miałem 29 lat - zastanawiałem się, czy aby na pewno dorosłem do bycia tatą Obaw się nigdy nie pozbędziemy - taka jest natura ludzka. Ważne - i to zrobiłaś - by je zaakceptować i zmarginalizować.
  7. wisienka podnosicie mnie na duchu a ja czułam się młodo dopóki nie załam teraz w ciazę nieplanowaną raptem czuję się naprawde staro ech choć nie wyglądam Jak człowiek ma 18 lat, to nekrolog osoby 45 letniej czyta bez emocji. Wszak 45 lat to mają staruszkowie ;) Skoro wg Ciebie osoba 38-letnia jest stara, to może masz rozdwojenie jaźni i druga "ja" ma 12 lat ;) wisienka Fakt kość nosowa minimalnie widoczna Ma prawo być niewidoczna, a jak jest to prawdopodobieństwo wad maleje jeszcze 2 razy. Tak patrzę na statystyki, to czwarte będziesz miała za 6 lat. Wtedy będziesz miała 44 i będziesz miała prawo obśmiać inne młode, 38-letnie mamy ;) A skoro powiadomienie mnie ściągnęło, to powiem że mój 16-letni syn coraz więcej ma radochy z młodej. Rozwijają się przy tym diametralnie inaczej. Tam gdzie u niego były problemy - u niej nie ma. Z kolei tak trywialna czynność jak założenie - a raczej próba założenia - sandałków skończyła się dziką histerią
  8. [quote="wisienka"]nagle niespodziewanie trzecia ciąza moj wiek 38 [quote="wisienka"] No to się jeszcze nie kwalifikujesz do tego wątku ;P Chyba że planujesz jeszcze jedno :) W Twoim wieku moja żona by spokojnie planowała. Teraz - a ma 44 - ma obawy. wisienka i te obawy o zdrowe dziecko nie potrafię się cieszyć ciążą jeszcze 25 sierpnia jadę do Białegostoku na badania prenatalne boję się ale musze sprawdzić Zawsze uważam, że sprawdzać trzeba, bo a nóz można coś pomóc maluchowi. W końcu są problemy leczone prenatalnie. Nie martw się przed czasem, bo na prawdę - jesteś młoda. :)
  9. ~stardust Haha mi też 15 maja urodziłam córeczkę czy chwalilam się hehe chyba nie . Jak widać - człowiek szczęśliwy marzy o dalszym jego pomnażaniu ;) Nie chwaliłaś się, ale rozumiem - brak czasu. Jak porównuję jego dostępność u siebie, to jakaś masakra. Coś chyba z tym trzeba zrobić. Raz zmieniłem już pracę (stanowisko), żeby być więcej z dzieckiem. Może by trzeba pomyśleć o ponownej zmianie? ;)
  10. (nie skleja - uff :) ) Dopiero na koniec pokazać jak określić stały błąd wagi domowej, by precyzyjnie oceniać nie przyrosty a wagę. Nawet jeżeli domowa waga nie byłaby dokładna. A gdyby chcieć szukać jakichś niskich pobudek czy emocji w moich wypowiedziach, to tylko wtedy jak napisałaś, żebym nie pouczał matki trójki dzieci jak je ważyć :P Jak przeszedłem do kwestii technicznych - tam już nie było emocji czy próby wykazania czegokolwiek poza kwestiami technicznymi. Zresztą samo to, że tu wpadam chyba jakoś nie pasuje do typowego męskiego myślenia ;) No ale chyba już faktycznie trzeba skończyć z wagą, bo inne spóźnione mamy się wystraszą i nie pochwalą się planowanymi i nieplanowanymi dziećmi. Moją cały czas - no może nie cały bo 2 razy - straszę, że śniła mi się kolejna jej ciąża.
  11. W kolejnej wypowiedzi (teraz celowo rozdzieliłem posty by skrórcić przekaz; oby mechnizm forum ich nie skleił), powinienem wyjaśnić czemu w pampersie. Dopiero w kolejnej czemu waga położnej jest najmniej wiarygodna. W kolejnym kroku pokazać że odchyłka +/-200g nie jest duża, bo mniej od 3% a większość wag taki błąd dopuszcza.
  12. Pudło ;) Tłumaczyłem już różne kwestie kobietom i udawało się. Bezpośrednio jednak łatwiej. Forma pisana jest trudniejszą i nie ukrywam, że czasem sam siebie nie rozumiem ;) Pewnie trzeba było tak: masz sprawną wagę domową, więc rano waż dziecko po obudzeniu w samym pampersie. Będziesz widziała jak dziecko przybiera na wadze, a to jest najważniejsza rzecz.
  13. Sądzisz, że to są spore odchyły? Na jaki błąd sensora liczysz w wagach domowych? Jaki dochodzi do tego błąd przetwarzania? Strzelam, że można pomarzyć o 2%. Na to się nakłada jeszcze tzw. ziarno - zwykle w elektronicznych to 100g (u Ciebie chyba 50g). Przyjmijmy, że Twoja waga pokazuje dokładnie. Jeżeli nawet dziecko w tym czasie było równie mocno najedzone i napite - to waga nr 1 pokazała o 2,04% więcej, a nr 3 o 2,72% mniej. To nie są "duże odchyły". Pomiary o których mówisz mogą być w dodatku zafałszowane jedzeniem. Malutkie dziecko ma odruch wydalania, kiedy pije. Większe już chyba nie do końca. Spokojnie może zdarzyć się różnica 100g. To by zmniejszało wyliczone błędy. Przy poprzednim dziecku, lekarka mówiła, że ona waży dziecko zawsze w pieluszce, bo to zapewnia porównywalność pomiarów - czy dziecko się wysiusia czy nie - wszystko jest "tu" lub "tam". Zwykle też dziecko jest karmione przed wyjściem do lekarza, więc sytuacja jest "stabilna". Dla niej ważniejsza od wagi dziecka, była jej zmiana. Swoją drogą - możesz sprawdzić na swojej wadze zmiany ciężaru dziecka w trakcie dnia. Obstawiam, że najmniej dokładna jest waga położnej - jak ją co chwila gdzieś przenosi, wozi, może stuknie od czasu do czasu, to waga się może rozkalibrować. W przychodni powinna być najdokładniejsza. Jeżeli chcesz wzorować się na niej, to możesz przed wyjściem na ważenie i po powrocie sprawdzić wyniki na swojej. Potem identyczną korektę wprowadzisz do każdego pomiaru na domowej wadze i będziesz stale wiedzieć ile dziecko waży.
  14. Peonio - chyba mam ;) Tyle że w kwestiach technicznych - wyłącza się. To nie było jak zważyć niemowlaka, tylko jak zminimalizować błąd pomiaru. Wierz mi, że grubo ponad 95% populacji - i dotyczy to także matek trójki dzieci :) - nie wie co to jest błąd pomiaru, jakie są jego składowe i jak je zniwelować. Zresztą to co napisałaś może o tym świadczyć ;P W dodatku praca wyrobiła we mnie nawyk, że lepiej nie zakładać, że druga strona wie. Traci się odrobinę czasu na zbędne wyjaśnienia, ale nie notuje się sporej wtopy przez "bo ja myślałem". To już taki nawyk ;) Jeżeli żadna z nich - Twoja i przychodniana waga - nie jest jakimś klekotem, oraz jeżeli pomiaru dokonuje się w sposób prawidłowy - możesz dokonać wiarygodnego pomiaru wagi swojego dziecka mimo iż jedna z nich jest niedokładna.
  15. Joanno - oj rośnie, rośnie. Dawno nie sprawdzałem jak tam w skali, ale co rusz to dostarcza nam nowych rozrywek. W wielu rzeczach jest bardzo różna od brata. Jedną z niewielu jest identyczny apetyt - jedzenie szybko "wciąga", a czasem wręcz robi raban, żeby nie przestawać podawać. Peonio - a czemu niedokładne? Waga łazienkowa też ma jakąś swoją dokładność, ale przy pomiarze różnicowym, to przypuszczalnie błąd wagi dziecka, nie powinien być większy błąd Twojej wagi ;) Przypuszczalnie, bo musiałbym to przeliczyć. W każdym razie nie powinnaś ważyć samego dziecka, tylko siebie i siebie+dziecko. Na początku skali często "mierniki" mają większy błąd.
  16. Tola - 1:34 to w zasadzie zgodne z ryzykiem podstawowym. Nie musisz się stresować. Co do córuni - musisz odpuścić. Po prostu olać. Może jej przejdzie. Mój młody miał małego focha jak się dowiedział, że nie brat. Teraz po prostu ubóstwia swoją siostrzyczkę.
  17. ~Stardust U mnie to skonczyloby się kolejna porażka 100 lat nie mam haha No to jak nie masz 100 lat, a wynika to z wieku, to tak jak pisałem w oryginale - komplikacje to 0.5-1%. Oczywiście nie namawiam jak masz takie a nie inne podejście. Namawiam za to na szczegółowe badania nieinwazyjne u dobrego specjalisty, bo są przecież różne wady, które można leczyć. ===== Kolejny raz naszła mnie refleksja, że rówieśnicy strasznie się mi zestarzeli - oni mają, lub prawie mają, wnuki, a ja jestem "świeżo upieczonym tatą"
  18. joanna70 nie pozwól jej na to, żeby "zadyme"w domu robiła bo Wam zdarzyła się wpadka Tola73 - przecież taka wpadka to same powody do zadowolenia: 1. Po pierwsze - znaczy że się kochacie. 2. Po drugie - że możecie. I nie o samą potencję chodzi, ale także o zdrowie. 3. Po trzecie - jak Wy, bądź co bądź dorośli, wpadliście, to jak powinna uważać Wasza mądra córunia ;) Moja żona jest starsza od Ciebie o rok a ja o trzy. Wylali mnie z pracy, a żona mówi, że jest w ciąży. My to dopiero patologia Zwłaszcza że chcieliśmy ;) Dzisiaj właśnie kolejny raz zakręciła mi się łezka. Córcia jak zobaczyła rano syna, aż zapiszczała z radości i zamachała nóżkami. Syn zaraz się uśmiechnął i wycmokał ją.
  19. ~Stardust Krokiet źle mnie zrozumiałeś hihi chodziło mi o ryzyko poronienia u mnie po amniopunkcji . 1:4 w tym cudownym wieku No to teraz już nic nie rozumiem. Jeżeli ryzyko poronienia przy amnio jest 1:4 bo jesteś w zaawansowanym wieku, to chyba masz 100 lat :P Z tego co czytałem ryzyko jest 0.5-1% czyli 1:100-1:200 i wiek tu nie ma nic do rzeczy. Ba - "tłumacząc" to co mówił dr - wpisują zalecenie kiedy ryzyko jest porówywalne wady jest większe niż ryzyko poronienia po zabiegu, a robią to przy ryzyku wady 1:300 (żona miała 1:154 czyli 2 razy mniejsze). Wynikałoby że de facto ryzyko poronienia jest 1:300 (0.3%).
  20. Startust - 1:4 nie wiedziałem, że takie bywają ryzyka. U nas wpisali zalecenie, bo ponoć jak ryzyko wad jest większe 1:300 to wpisują. T21 było finalnie 1:154. T13i T18 po korekcie ok. 1:5000. Nie zdecydowaliśmy się, bo T21 też nie uznawaliśmy za powód do aborcji, a pozostałe jednak bardzo mało prawdopodobne. Robiliśmy za to sobie inne szczegółowe badania. Tola73 - no to my mieliśmy dużo mniejszy problem. Początkowo synek marudził, że chciał brata. Nie wszedł na pierwsze szczegółowe badanie USG. Na drugie już wszedł. Po urodzeniu było jak najbardziej OK, choć w szkole na początku przyznał się wybranym osobom. Podejrzewałem, że może się jakoś wstydzi, więc tłumaczyłem, że chcieliśmy i tak zdrowe dziecko i tak łatwa ciąża jest dla nas powodem do dumy. Nie wchodził w dyskusje, czy że rozumie, czy nie zgadza się. Teraz... pełna miłość do siostry. Więcej - słyszałem o całej masie przypadków, i żadnego zaprzeczenia, że starsze rodzeństwo traktuje malucha jak najlepszą, najukochańsza zabawkę. Daj córce "luz". Przetrawi jej i przejdzie. Pokażcie radość - "może się przytrafiło, ale się cieszymy, a Wy będziecie mieli ślicznego bobaska teraz o potem brata/siostrę".
  21. Tola73 - wszystko jaki masz charakter i jak wygląda Twoje życie. My jak widać w tym gronie jesteśmy wyjątkiem, bo decyzja była świadoma, a realizacja błyskawiczna. Wszyscy zwariowaliśmy na punkcie naszego ciamkusia. Być może ten ogrom pozytywnych emocji sprawił, że wszystko jest w prawie idealnym porządku. Ośmielam się twierdzić, że inne rzeczy w życiu się nie liczą :) To pewnie trudne, ale nie myśl "co to będzie?", tylko zajmij się planowaniem - jak urządzić dom, jakie imię dasz, jak będziecie spędzać czas, etc. Peonio - to ryzyko na poziomie 0.5-1% wynika w dużej mierze nie z faktu rzeczywistych komplikacji, ale z faktu że te ciąże, które dają podstawy do badania, są tracone jeszcze w tym okresie. Mówiąc inaczej - dziecko ma wadę, więc dostaje się skierowanie. Ta wada powoduje, że dochodzi do poronienia, a to czy wykonano czy nie wykonano badania - nie ma nic do rzeczy. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdzie wykonuje się to pod kontrolą USG i odpada np. ryzyko przypadkowego nakłucia płodu.
  22. Joanna70 - a ja nie odebrałem Twojego postu jako chaotyczny :) No może tylko jednego nie jestem pewien. Czy dobrze odczytałem, że Twój synek oprócz tego "dodatku" - jest całkiem zdrowy? To zdjęcie na brzuszku jest super - patrzy się tak, jakby wiedział jak się pozuje do zdjęcia ;) Może to głupie pytanie - czy ten gen miłości objawia się już w tym wieku? Nie pamiętam jak duże są te Twoje "młodsze" dzieci. One jeszcze mieszkają z Tobą? Czasem jestem w szoku jak mój synek (prawie 16 lat), zakochany jest w swojej siostrze :)
  23. Joanna70 - modlitwy pomogły. Wczoraj koleżanka żony urodziła synka. Z powodu ułożenia i wszystkich innych komplikacji było wiadomo, że będzie to cc. Z tego co mi wiadomo - wszystko jest w porządku. Chłopak wycięty o czasie, z wagą 3600. Przypomnę innym, że chodzi o osobę po 5 poronieniach i 3 in vitro, starszej niż moja żona (43) i z jakąś poważną chorobą. W trakcie ciąży były różne krwawienia, cukrzyca, utrata 2 z 3 zarodków i pewnie jeszcze inne nieciekawe przeżycia. Praktycznie do końca pracowała - bardzo długo normalnie, potem zdalnie. To się nazywa upór i happy end :)
  24. Andzia1303 - nie ma co ryczeć. Przynajmniej za wczasu. Down? To nie koniec świata. Jest wiele osób chcących adoptować dzieci z ZD. Też drżałem o to by nie było T21. Jakoś nie przejmowałem się czymś gorszym - zespołami Patau (trisomia 13) i Edwardsa (trisomia 18). Może dlatego, że takich osób się nie widzi wokół siebie. Lepiej nie szukaj zdjęć, bo są totalnie przerażające. Ja - mając małą, zdrową córeczkę - tym bardziej jestem wrażliwy na cierpienia dzieci. Wracam do tego co tyle razy już pisaliśmy - natury się nie oszuka. Z wiekiem coraz większe ryzyko. Sam nie byłem świadom do badań prenatalnych, że aż tak wysokie. Żona w trakcie badań miała 43 lata i 3 mce. Ryzyko podstawowe (związane z wiekiem) to: T21: 1:33 T18: 1:76 T13: 1:239 T21 chyba nie zminimalizujesz i znowu - to nie koniec świata ;) Jedyne co mogłaś, to zrobiłaś - pierwsze dziecko przed 35 rokiem życia. Nie wiem czy podane wyżej współczynniki to już uwzględniają - chyba nie ale pewności nie mam. Szybki rzut oka i okazuje się, że T18 i T13 zminimalizujesz :) Musisz postarać się o chłopca. T18 cztery razy częściej dotyka dziewczynek, a przy T13 płody męskie zwykle nie dożywają porodu. Jak "ustrzelić" chłopca? Stosunek po owulacji. Plemniki z "Y" są szybsze, więc jajeczko musi czekać. Skoro brałaś pigułki, to pewnie będzie mały problem. Organizm nie rozregulowany, daje sygnał czy to za pomocą popędu, bólu w podbrzuszu czy zmian temperatury. Są jeszcze testy owulacyjne. Kiedy czytałem instrukcję (11 lat temu), wynikało, że od pozytywnego wskazania jest do 12 godz. na wstrzelenie się w dziewczynkę i kolejne 2 dni z większą szansą na chłopca. Zapłodnienie "staruszki" bywa kłopotliwe. U nas od pierwszego strzału, ale to nie jest standard. Możliwe, że nam pomogło to, iż żona nigdy nie brała pigułek. Metody naturalne bywają jak widać skuteczne ;) Ryzyko jest i to duże. Nikt z Ciebie go nie zdejmie. Oczywiście z całego serca życzę Wam, żeby się udało i było dobrze. U nas było pięknie książkowo. Jedyny problem - ortopeda zlekceważył kształt jednego bioderka przy pierwszym badaniu i po drugim musieliśmy założyć córce szelki Pawlika. No ale idzie ku dobremu i tylko 2 dni były kiepskie. Córka dalej pogodna i radosna mimo tej niewygody. Pewnie wynika to miłości, którą jest otaczana.
  25. Majka76 - "nieważne co mówią inni" rozpatrywałbym na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to "normy" społeczne. I tu oczywiście ważne jest jak człowiek się czuje i czy obchodzi go zdanie innych. Wiele osób może z tym mieć problem, ale... to ich problem nie Twój ;) Twoim a raczej Waszym problemem może być co najwyżej kwestia utrzymania rodziny i świadomości, że to zobowiązanie na dwadzieścia kilka lat. Akurat piszę to przez pryzmat utraty pracy przed rokiem, kiedy pojawiły się podejrzenia o ciąży. Druga płaszczyzna to statystyka. Pominę kwestie ewentualnych obciążeń genetycznych. Nie mam też pojęcia czy ryzyko T18 jest podwyższone, jeżeli już raz była. Patrząc na sam wykres ryzyka, to im dalej, tym wyższe. T21 dla wieku żony wynosiło 1:35. Przy 50 latach jest to bodajże 1:2. I lekarka mówiąc o wysokim ryzyku nie mówi Ci "jesteś za stara", ale zapewne "czy jest pani świadoma ryzyka?". Gin żony nie chciał jej nawet wysłać na podstawowe badania prenatalne! Czy wynika to z tego, że dla niego jest to naturalne (ciąża w takim wieku), czy z jego poglądów (konserwatysta) - nie wiem. Z kolei kobieta które je wykonywała, wpisała zalecenie amnio, mimo że ryzyko z 1:35 skorygowała na 1:154, a dla T18 i T13 spadło ponad 20-krotnie w okolice 1:5000. Rozumiem, że do 1:300 jest to standardowe zalecenie, ale czemu nie próbowała wyjaśnić dlaczego? Dopiero jak sam poczytałem i skonsultowaliśmy się z dr Dudarewiczem, oceniliśmy, że to zbędne. Gość znalazł czas i ochotę by nam wyjaśnić, to co jeszcze budziło nasze wątpliwości. On też nie uważał, że żona jest "za stara" :) Nawet on jednak zwracał uwagę, że te badania nie dają pewności wykluczenia ryzyk. I mówimy tu o diagnozie w 19t, popartej szeregiem badań. Generalnie oboje z żoną jesteśmy teraz bardziej świadomi ryzyk biologicznych i finansowych, więc pewnie się nie zdecydujemy. To co ludzie powiedzą nas kompletnie nie obchodzi. To że na wywiadówki będę chodził w wieku 60+ też mnie nie przeraża ;) Mam nadzieję, że córka też nie będzie miała z tym problemu. Ważne będzie jak ją wychowamy i przygotujemy na różne reakcje ludzi i rówieśników. Tu wręcz statystyki są na plus - dzieci dorosłych rodziców są inteligentniejsze. Pewnie przez mądrzejsze wychowanie. Życzę Wam powodzenia w dalszych staraniach :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...