expirate
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez expirate
-
Paaie, przeglądałam wątki innych oczekujących, np majówek i często działa tam zasada "ostatnie będą pierwszymi"
-
Jeeezu ledwo nadrobiłam, co zbliżałam się do końca to nowe strony dochodziły :P ja prawdopodobnie latem, jakoś w sierpniu będę w Gdyni ;) chociaż już sama nie wiem jak to rozwiązać. Aktualnie mieszkam w UK, Burton on Trent ;) i wkurza mnie, że tu tak mało badań... lekarza ginekologa na oczy nie widziałam, tylko krew pobrali, usg zrobili, nawet narządów nie sprawdzali, tylko NT "wszystko dobrze" i do widzenia. No ale walić ich, ja i tak wiem, że moje dziecko sobie świetnie radzi i będzie zdrowe.
-
Ja nie mam od kogo brać, więc pewnie wszystko będzie nowe. Dlatego zamierzam już w drugim trymestrze zacząć robić podstawowe zakupy, żeby potem to się nagle wszystko na głowę nie zwaliło. Jutro o 8.30 mamy genetyczne, ale jestem podekscytowana! Nie mogę się doczekać widoku mojego mini człowieczka :)
-
Widzę praca grupowa pełną parą! :) a co myślicie o rożkach? Ja nie ogarniam, wstyd się przyznać, ale mój facet lepiej się zna niż ja. Co się zastanawiam "do czego to, a to czy tamto?", to on zna odpowiedź oO Ps. w sobotę pierwszy raz od marca czułam się na tyle dobrze, że spędziłam dzień poza domem! :) zaraz przejrzę moją listę i porównam z tą, którą wrzuciła Silvara.
-
Wracam właśnie ze spotkania z położną. Wszystkie wyniki super! Z krwi miałam całą masę, łącznie z hiv itp i jestem "czysta" :) nawet ogólny stan krwi świetnie, choć prawie całe życie miałam anemię itd. Ciśnienie idealne, mocz też dobrze. Nie czuję się zbyt zdrowo, ale wychodzi na to, że jestem zdrowa jak ryba, jak nigdy! Cieszę się, że i ja i maluch mamy się dobrze. We wtorek genetyczne, ten śmieszny wymaz z krwi itd... Ale jestem dobrej myśli, skoro tak dobrze nam idzie. I będę miała jakiegoś konsultanta, tzn pewnie konkretnie w tym kierunku wyspecjalizowaną położną, ze względu na moje wysokie BMI, będę nadzorowana i załatwi nam dodatkowe badania usg, grubaski mają ich więcej dla bezpieczeństwa. Powinno mi być wstyd, a ja jak głupia się cieszę, że będę więcej razy zaglądała do kruszynki Aaa i ciąża odbiera mi rozum. Złożenie pełnego, długiego zdania po angielsku zaczyna mi sprawiać problemy podczas rozmowy oO gdzie ja od przedszkola nawijam w tym języku. Przy porodzie to pewnie już będę potrzebowała tłumacza hahaha. Dobrze, że potem wszystko wraca do normy ponoć.
-
No i przede wszystkim obojgu nam się podobają te imiona, więc wszyscy zadowoleni :) żadnej awantury, jak widziałam na niektórych stronach - prawie umarłam jak kobieta napisała gdzieś, że jej nagle mąż wyskoczył z tekstem, że on za młodu złożył przysięgę ze znajomymi, że nazwie swoje dziecko jakoś tak totalnie z d. i on musi być honorowy i teraz tego dotrzymać! Znajomi się z tego śmiali, a on w zaparte. To są przeboje!
-
Hahaha mój alarm też mi tak ostatnio odwalił, a ja byłam sama w domu, on nie chciał przestać, w końcu zdzieliłam go rurą od odkurzacza nie zepsułam jakby co ;) Hmm u mnie będzie Milena Marianna albo Wojciech Adrian. I mam gdzieś, czy głupie angole wymówią Wojtka, to moje dziecko i chcę dla obu płci słowiańskich imion.
-
Świetne wieści! Pozazdrościć lekarza :)
-
Ja mam różne, dziwne, hiperrealistyczne sny. I nieważne jak dziwny by nie był, często w najmniej oczekiwanym momencie przypomina mi się, że jestem w ciąży i robi się dziwnie :P poza tym częściej niż zwykle mam koszmary, ostatnio miałam chory sen. Wszystko było ok, dopóki nie próbowałam komuś pomóc. Za każdy dobry uczynek pakowałam się w coraz większe kłopoty, od nakarmienia głodnej dziewczynki, po pomoc w znalezieniu jakichś porwanych ludzi. Skończyłam sama porwana przez jakiegoś psychola, który robił ludziom jakiś okrutny survival, wywieziona na drugi koniec świata. Brr. Btw zastanawiam się nad listą rzeczy do kupienia dla dziecka, trzeba by posegregować ją na rzeczy niezbędne i przydatne. Dużo na rynku jest też produktów niby niezbędnych, a tak naprawdę wcale nie potrzebnych. Może za jakiś czas powymieniamy się swoimi listami, żeby wymienić się uwagami i sugestiami ;)
-
Wiolinka, odważnego masz mężczyznę! Mój pewnie najpierw zlał by się zimnym potem na wieść o bliźniętach, dopiero później by się radował. Ja zresztą tak samo. Pierwsze dziecko to wiadomo, stres, a teraz jeszcze dwoje na raz! To dopiero wyzwanie. A jeszcze apropos mojego. Ostatnio, zainspirowany jakimś dowcipem, powiedział "nawet jak będzie rude, będę kochał jak swoje"
-
Equendi, ja piszę z tableta i nie mam problemu, w sumie jedyne co to nie mogę ustawić avatara. Malgosiabo, haha uśmiałam się z tej miski. Zupełnie jakbym mojego słyszała Ja to nie rozstaję się z miską już drugi miesiąc, polecam. Przynajmniej spokojniejszy człowiek.
-
Podobno najlepsze są materacyki gryka-kokos. Szukałam w necie gdzie dostanę je w Anglii (bo większość sklepów oferuje piankę lub sprężyny oO) i znalazłam całkiem przyjemny sklep online, a po chwili okazało się, że to Polski sklep! także wypas. Można nawet zmienić język na polski. macie linka jakby co http://babyabcd.co.uk/index.php patrzyłam na ich zestawy 3w1, czyli łóżeczko, materac i pościel, ale w tych kompletach mają brzydkie pościele. Za to ta mi się mega podoba! http://babyabcd.co.uk/elem-60x120cm-disney-krem-p-1655.html wypas Fajnie tak sobie pooglądać, powyobrażać jak to będzie. Nasza dzidzia jeszcze się nie urodziła, a już w nocy dostała opieprz od swojego taty! Tak mnie zaczęły wymioty męczyć, że bym się udławiła. Aż mojemu się mnie szkoda zrobiło, choć tak do zwracania przywykł, że normalnie nie reaguje. A wczoraj złapał mnie za brzuch i ostrym tonem powiada "Daj już tej biednej matce spokój! Tak się stara dla Ciebie, zobacz jaki Ci schron wyhodowała! A Ty jak się odwdzięczasz!" nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać
-
Wiem, wiem tak jakoś wyszło, chciałam nadrobić zaległości bo kilka dni mnie nie było. Witam kolejną nową osobę :) trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. Musimy założyć jakiś klub ciężarnych w UK! Jest nas już kilka :) szkoda tylko, że każda z innego rejonu, ja mieszkam w Burton Upon Trent ;)
-
Antala, cieszę się, że wróciłaś :) pamiętam tamtą sytuację, sama byłam bardzo oburzona przez tę osobę, to zwykła internetowa trollica, wlazła tu i pisała anonimowo, chciała tylko wyładować swoją frustrację :P Oj, moje "hobby" to nadal kombinowanie co zjeść, żeby nie cofało lub ewentualnie nie męczyło za bardzo przy zwracaniu. Najbardziej nacierpiałam się przy kurczaku... Oj, dziewczyny, aż płakałam. Za to ulżyły mi trochę cycki! Trzeba dostrzegać pozytywy ;) No i oczywiście się lenię z nadzieją, że będzie lepiej. A że grubasek ze mnie, to teraz zrobił mi się brzuszek jakbym już była w 6 - 7 miesiącu za to jak się spóźniłam do konsulatu to tylko pokazałam bebzon, powiedziałam, że niezależnie ode mnie niestety to spóźnienie, bo się źle poczułam i pan był miły i mnie wpuścił tak samo już przy okienku, znajomi mówili, że musieli pytać o możliwość dostarczenia paszportu pocztą, a mi pani od razu dała formularz i stwierdziła, że nie ma sensu mnie ciągać. Co do wózka, to ja nie będę za bardzo patrzyła na wagę, bo będzie parkowany na parterze domu. Nie będzie potrzebny w sypialniach :P nawierzchnie w mieście mam równe, więc zdecyduję się na model, który przednie kółka ma skrętne, dla wygody prowadzenia. Kilka razy miałam okazję prowadzić wózki koleżanek i w sumie jeśli okolica jest równa, bez wybojów, to taki jest o wiele wygodniejszy. 4 wielkie koła spoko się prowadzi na prostej, gorzej jak trzeba skręcać i manewrować. No i też raczej zdecyduję się na 3w1,maluch będzie zimowy, więc zakupy na mieście na pewno nie będą piesze, a przynajmniej powroty z nich (mam kawałek do centrum, więc zazwyczaj wracam taxi lub wozi mnie ojciec). Zresztą mamy jeszcze czas, a przed zakupem warto pojeździć po sklepie różnymi modelami W moim przypadku też mama chce kupić wózek ;) Ahh i mowa też widzę o pokoiku. Ja wiem, że nie będę miała najmniejszej chęci ani siły, żeby biegać po domu co 2-3h w nocy. Na razie łóżeczko będzie u nas, już nawet mniej więcej wymyśliłam co i jak poustawiam. Do czasu aż maluch trochę podrośnie zwolni nam się pokój, który aktualnie zamieszkuje kolega, bo przyjechał na jakiś czas dorobić i będzie wracał do Polski potem. Mnie irytują wszechobecne w tym kraju dywany. Cały dom w wykładzinie, jak dla mnie to obleśne i niehigieniczne. Mam nadzieję, że za kilka lat uzbieramy na własne mieszkanko i będę mogła mieć panele czy choćby linoleum, a nie te męczące pochłaniacze syfu. Mam wykładzinę nawet na samym wejściu do domu od strony ulicy, oczywiście brudną, bo butami się nanosi, a ja nie mam zamiaru co miesiąc szorować, więc po prostu to olewam. Jezu, ale jestem dziś rozkojarzona, chyba ze 3 godziny piszę tego posta! :O
-
ml0da,aż ciary przechodzą :/ dobrze, że zmieniłaś lekarza... Jak się teraz czujesz? Co do tego Turka to nie wiedziałam, zrezygnowałam ogólnie ze wszystkich, ale może jak kiedyś trafię i sprawdzę skład (bo jak inaczej to sprawdzić?), to się skuszę.
-
A ja muszę przyznać, że ciąża to fajna sprawa. Do tej pory miałam problemy ze zdrowym odżywianiem, a teraz? Od sztucznego mnie odrzuca, za to np na widok pomidorów to mi aż ślinka cieknie. Przed chwilą się obudziłam z drzemki, w tym czasie mój upiekł krokiety (te takie grube frytki), a ja oczywiście je olałam i rzuciłam się na zieloną fasolkę, którą ugotował sobie, żeby wcinać przed kompem albo wcześniej wcinałam drobno pokrojonego świeżego ogórka i pomodorki koktajlowe zupełnie jak przekąskę typu chipsy ;) muszę kupić więcej owoców i warzyw, bardzo mnie do nich ciągnie.
-
No, już po kontroli. Wszystko w najlepszym porządku :) lepiej - wszystko jest idealnie! Widziałam już rączki, nóżki, główkę, tułów, maciupeńkie serduszko. Łobuz machał łapkami, a po chwili zaczął podskakiwać, hop i dupka do góry takie chwile przyćmiewają tygodnie całodniowych mdłości :) patrzę na swój brzuch i nie wierzę, że tam naprawdę jest schowana taka mała, rozwijająca się istotka, z potencjałem do podboju świata :)
-
Ja już dwa dni lepiej się czułam i nie wymiotowałam, a oczywiście dziś, kiedy muszę zaraz jechać do tego głupiego konsulatu, a wcześniej jeszcze zdjęcia zrobić, to oczywiście od rana mnie skręca. Mam przed sobą prawie 2h jazdy autem, z mdłościami i chorobą lokomocyjną. Jestem pewna, że będę miała śliczne zdjęcie w paszporcie haha
-
No i mnie Silvara rozbroiłaś, bo masz rację a ja już myślałam, że może jakoś niedługo sobie zrobię, bo już daaawno tak nie jadłam przez to, że mój nie lubi na słodko. No kolejna niesprawiedliwość, z tylu rzeczy już zrezygnowałam. Sery pleśniowe, feta itd, to wszystko moje życie, ogólnie pół jadłospisu skreślone, a tu kolejny cios :P ale jakoś przemęczę, wynagradzam to sobie aktualnie naleśnikami a właśnie, słyszałyście może o wątróbce? Moja położna powiedziała, że nie mogę jeść watrobki, owoców morza i właśnie serów z niepasteryzowanego mleka (czyli wymieniła wszystko, co najchętniej jadam :P), ale nie wiem dlaczego tej wątróbki nie?
-
Cześć, Velvet :) bądź dobrej myśli, szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, więc nie ma co martwić się na zapas ;) ja w czwartek mam kontrolne usg, bo trochę krwawiłam, ale wiem, że wszystko będzie dobrze. Bo musi i tyle! :) Z tą grupą krwi to dziwne... myślę, że to po prostu jeden z przesądów, tak samo jak kalendarz chiński, kształt brzucha czy smak na kwaśne / słodkie. Nie są szkodliwe, a zawsze to dodatkowa rozrywka dla przyszłych mam, tak samo jak wróżby andrzejkowe ;) Wiolinka, co do naleśników, to ja ostatnio żyć bez nich nie mogę. Na słodko, na ostro, na słono itd. Wszystko co się da, co znajdę, zawsze jakoś z naleśnikiem połączę Lubimy oboje tort naleśnikowy. Do ciasta dodaję pokrojone parówki (ale jakieś dobre, w UK najczęściej można dostać Sokołów, których nie polecam, bo są paskudne, normalnie jak pies zmielony z budą. Lepiej znaleźć jakieś Berlinki lub podobne. W Polsce najlepsze i niedrogie były pamiętam podwędzane drobiowe z Biedronki) i smażę z nimi, a każdy zdjęty z patelni naleśnik posypuję serem, na to następny i tak w kółko, ile warstw się chce :) i kroję to jak tort na kawałki :) a na słodko to wiadomo, z owocami, powidłami, dżemami, sosami. Pyszne są z bananami, malinami albo brzoskwiniami i do tego trochę nutelli lub jogurtu owocowego mmm. No i z twarożkiem. Ja najbardziej lubię twaróg rozrobiony z żółtkiem z jajka, odrobiną mleka i cukrem do smaku. Tak nauczyła mnie mama od dziecka i uwielbiam ten smak ;)
-
O ja, ale zrobiłam pyszny obiadek dzisiaj, wreszcie miałam trochę siły :) jeśli macie ochotę na coś pysznego i niezbyt tłustego, a nie macie pomysłu, to polecam :) nasmażyłam naleśników (z dobrą patelnią wystarczy wlać dosłownie kropelkę oliwy, albo i wcale, chociaż my wolimy jednak z jej dodatkiem, wtedy naleśnik nie robi się taki "śliski"), a w piekarniku wstawiłam piersi z kurczaka pokrojone w kostkę, piekę w ok 170 stopniach bez dodatku tłuszczu. Kurczaka przygotowałam już wczoraj, umylam, pokroiłam i zasypałam ulubionymi przyprawami. Przygotowałam też miseczkę z pokrojonymi w drobną kostkę świeżymi pomidorkami i ogórkiem. No i oczywiście duuuuzo tartego sera :) miała być też pekinka lub sałata, ale nigdzie nie mieli świeżej. No i oczywiście bierze się naleśniczka, nakłada trochę kurczaka, trochę warzyw, zasypuje serem i zawija, po czym wcina ze smakiem! :) idealnie też do tego nada się własnej roboty sos czosnkowy z jogurtu naturalnego/greckiego. U mnie wszyscy wcinamy aż się uszy trzęsą! :)
-
Dobranoc, Azsa :) co do pozytywki- ja coraz częściej łapię się na tym, że bezwiednie nucę, najczęściej jakieś kojące melodie. Zazwyczaj trzymając się za podbrzusze ;) To całkiem urocze
-
Dziubi, od Tymona czy Tymoteusza? Mi podoba się bardzo to imię, choć nie chcę podkradać pomysłu przyjaciółce ;) sama jestem w kropce, bo dziewczynkę wiem jak nazwę już od hoho, zanim zaczęłam planować ciążę. Milena Marianna (drugie imię po mamie mojego chłopaka, której niestety nie dane było doczekać wnuków). Chłopiec miał być Wojtek Adrian (drugie po moim tacie), ale zaczynam się obawiać, czy nie będzie miał przez to utrudnień w tej Anglii, wszędzie literować imię...
-
Szczerze mówiąc zamierzam dwa najbliższe dni przespać, jestem ostatnio wymęczona. A w środę mam wizytę w konsulacie w Manchester, bo wyrabiam paszport, więc nawet nie kłóciłam się o datę. Ucieszyłam się, że nie będę musiała czekać do 12 maja, wtedy mam to główne usg, bo wiesz pewnie jak tu w UK niechętnie robią te skany... A ja już jeden mam za sobą (według miesiączki to była końcówka 13go tygodnia i miałam mieć dokładne badania, a okazało się podczas wizyty, że to dopiero 7 tydzień, więc załapałam się na wcześniejsze dodatkowe). Także w 12 tygodniu będę miała już trzecie usg.
-
Ja właśnie wróciłam z pogotowia. Wieczorem lekko krwawiłam i bolało mnie podbrzusze, zadzwoniłam na numer podany w mojej "księdze ciążowej" i kazali zjawić się na emergency w szpitalu. Mam niedaleko, więc poszłam spacerem. Na miejscu najpierw czekałam godzinę w poczekalni, wtedy pobrano mi krew (koleś źle się wbił, bolało i krew nie chciała lecieć :/ z tego wszystkiego prawie zemdlałam, dobrze, że byłam ze swoim facetem, który wyprowadził mnie na powietrze i przyniósł zimnej wody) i kolejne dwie godziny spędziłam czekając aż ktoś mnie obejrzy. Lekarka wypytała mnie, pomacała brzuch i powiedziała, że wszystko powinno być ok, skoro już mi się uspokoiło i tylko trochę plamiłam. Oczywiście musiała wyjaśnić ewentualne przyczyny, między innymi początek poronienia, a kiedy słysząc to prawie zaczęłam płakać pocieszała mnie, że trzeba kochać Boga i wszystko w jego rękach. Nie jestem wierząca, więc w sumie efekt był odwrotny, ale doceniam, że chciała dobrze. Wracając do domu dostałam telefon z kliniki (szpitalnej), że właśnie się dowiedzieli, że byłam na pogotowiu i mam w czwartek przyjść na kontrolne usg. Tak bardzo się martwię :(