Skocz do zawartości
Forum

kala_s

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kala_s

  1. Cześć dziewczyny :-) trochę mnie nie było a już nie nadążam czytać :-) Gratulacje dla wszystkich nowych mam!! U mnie niestety karmimy butla. Nie miałam pokarmu ani w szpitalu ani później w domu. Mała cały czas przy piersi a jak się okazało w ogóle pokarm nie leci. Myślałam że źle przystawiam ale położne przystawialy i mała co prawda cały czas ssala ale nic nie mogła wyssac. jedynie krew :-( no i położne sprawdziły i zero pokarmu. mała zaczęła lecieć przez ręce, oczkow nawet nie otwierała wiec poszło mleko modyfikowane. Potem mieliśmy problem z butelka, niby o 1dnia życia ale mała co zjadła to wszystko jej się ulalo, dosłownie wszystko, przebieralam ja zaraz po karmieniu i potem znowu 5minut po karmieniu. Wiec krzyczała nie mogła usnac a my nie wiedzieliśmy co zrobić. Przez przypadek wzięłam inna butle i okazało się ze z tamtej za szybko leciało i mała wypila co prawda 60ml ale wszystko i tak zwymiotowala w związku z czym zamiast przybrać to straciła na wadze. No ale teraz już jest lepiej. Dla wszystkich przyszłych mam, to mogę tylko powiedzieć ze ja jeszcze w sobotę płakałam bo żadnych oznak porodu w ogóle jakieś rostrojenie nastroju miałam, a w niedziele w nocy obudziłam się bo zaczął mnie brzuch boleć jak na okres, a za chwilę skurcze ja odczuwalam na dole kręgosłupa, jak by przy tyłku, czułam to i wiedziałam że się zaczyna ale normalnie chodziłam wiec nie było źle. Wiec tak jak mówią dziewczyny tego nie da się przegapić :-) wtedy poleciały mi może z 3 krople krwi i nic więcej. Wiec oczekiwany czop nie odszedł, Dopiero jak skurcze się nasiliły ale były jeszcze do wytrzymania zaczął mi powoli odchodzić ale to śluz z krwią i tak im mocniejsze skurcze tym więcej tego odchodziło. Wiec dla pocieszenia nie ma reguły. Mogę nic nie brało byłam załamana i od razu :-) także trzymajcie się!!
  2. Wiec tak teraz trochę o moim porodzie :-) wszystko da się przeżyć i boli... To nie jest tak ze się po porodzie zapomina ze boli poprostu nie pamięta się jakiego rodzaju to był ból. na pewno bardzo dużo pomogła mi obecność meza. W sumie to byłam jak w jakimś transie. Nie słyszałam nikogo tylko jak mi mąż powiedział, przyj dalej, już wychodzi jeszcze trochę... :-) wtedy wiedziałam że muszę działać :-) a miałam sytuacje ze krzyczałam ze juz nie dam rady, że nie urodze itd :-) Wszystko zaczęło się o 4 w nocy. Poczułam ból jak na okres ale dużo mocniejszy ale wtedy sobie siedziałam, spacerowalam itd. Zrobili mi ktg i zabrali na porodówke. Tam o godz 9 zrobili mi znowu ktg i położna stwierdziła że nie wie czy urodze w ten dzień bo bo niby coś tam jest ale słabe. Przyjechał mój mąż i zdziwiony ze ja chodzę jakby nigdy nic bo on myślał że jak się zaczęło to godzina i po porodzie a tu położna mu mówi ze może do następnego dnia czekać. Po 9 miałam badanie i 3-4cm rozwarcia, o 12 7-8cm położna zdziwiona ze tak szybko idzie. I w sumie wtedy mnie jeszcze tak mocno nie bolało. Siedziałam sobie cały czas na piłce, chyba ze musiałam się położyć żeby zrobili ktg wtedy trochę bolało. No i siedzę sobie na piłce i czuje ze wody mi poleciały wstałe żeby sprawdzić jakie i są zielone :-/ krzyczę na mojego męża żeby poszedł do położnej i powiedział jej ze odeszły mi zielone wody a on poszedł i powiedział ze odeszły mi wody wiec położna przychodzi zadowolona, na co ja dopiero ze są zielono. Od razu pod Ktg i lekarz żeby sprawdził czy wszystko w porządku. Ja w płacz,mąż mnie uspokaja, położna i lekarz tez ale widać ze wszyscy się zdenerwowali. Pełne rozwarcie ale główka wysoko. Skurcze ze stresu przeszły mi zupełnie, wiec decyzja o podaniu Oksytocyny ok godz 13.30. wtedy juz musiałam leżeć cały czas na łóżku i podłączona pod Ktg, parę minut po podaniu Oksytocyny skurcze nasiliły się na maksa. No i wtedy zaczął się kryzys, ale bardzo fajna położna i lekarz wszyscy mnie wspierali chociaż słyszałam tylko meza jak mi kazał coś robić. Dlatego uważam ze to była najlepsza decyzja żeby był przy porodzie. Nie umiałam przeć tzn mi się wydawało ze robie to dobrze ale mała nie chciała się obniżyć. W końcu o 14.45 urodziła się Natalka. Jaka byłam szczęśliwa ale i tak czułam jak mnie szyli mimo znieczulenia. Mała dostała 10punktów i wszystko w porządku ale i tak miała robione dodatkowe badania, dzisiaj mają być wyniki jednych jutro drugich, chociaż wierze wo wszystko będzie ok to i tak się boje. Poza tym mamy problem z karmieniem małej. Chyba nic nie leci bo mała się przyssa i za chwilo się denerwuje i puszcza.
  3. Natalka ur 12.04.2015r 3350 dl 58 :-) Poród opiszę później.
  4. Ja nadal z brzuchem :-/ piszą mi się minimalne skurcze ale położna mi powiedziała ze do porodu jeszcze hoho... Wiec chyba czeka mnie wywołanie.
  5. Madzix85 to fajnie ze juz do domku :-) czyli z tobą i maleństwem juz wszystko ok? Tutaj w szpitalu podawaja kroplowke a jeżeli nie robi się rozwarcie to dają zastrzyk na rozwarcie. Tylko z ta kroplowka to niestety jest tak ze nie raz muszą dać 2 albo 3 żeby zaczęło się coś dziać.
  6. Was dziewczyny chociaż coś boli a mnie nic kompletnie. Dzisiaj mi powiedzieli ze do domu już mnie nie puszcza tylko ciekawie kiedy będą wywoływać jak się samo nie zacznie.
  7. Chelsea gratuluję :-) ładna pogodę sobie wybrał :-)
  8. Sandra26 no to może dzisiaj urodzisz :-)
  9. Magda32 ten czas tutaj tak się dłuży ze prędzej chyba jajko zniose niż urodze :-) i niestety cały czas zero skurczy. Jedna dziewczyna poszła 7dni po terminie na wywołanie i kroplowka nie zadziałała i dopiero teraz za dwa dni będzie miała podawana kolejna kroplowke.
  10. Betimo wiec na urodziny tego malucha żeby w końcu wyszedł :-)
  11. Sandra26 jest przyjeżdżaj :-) Ja się właśnie dowiedziałam ze panuje jakiś wirus gornych dróg oddechowych i nie wpuszczają na oddział noworodkowy. czyli mój mąż będzie mógł być tylko przy porodzie a potem już nie będzie mógł wejść tylko dopiero jak będzie nas odbierał. Bez sensu :-/
  12. No wiec mnie przenieśli na inna sale i teraz leżę z dwiema dziewczynami co są po terminie. jedna 7dni i dzisiaj mają ja brać na wywołanie a druga 5dni i jeszcze czeka wiec ja też sobie pewnie jeszcze poczekam jak samo się nic nie zacznie :-/
  13. Cześć dziewczyny, wiec tak od początku mojego trafienia do szpitala... Jak tylko weszłam na izbę przyjęć to chyba z pięć osób bez pytania stwierdziło ze ja na cięcie. Mój mąż juz się wystraszył czy lekarz przypadkiem nie dzwonił do szpitala ze przyjadę na ciebie. nie okazuje ale panikuje na maksa. Wczoraj mi się przynal ze juz w ogóle w pracy nie może się skoncentrować i codziennie mu się śni ze rodze i juz nie raz nie wie czy faktycznie czy to mu się tylko sni :-D wiec ucieszył się jak nie wiem co ze mnie dali do szpitala bo się bał ze jak do niego zadzwonię to nie zdąży dojechać albo coś :-D Jeżeli chodzi o pobyt w szpitalu to mam wczoraj miałam badanie ginekologiczne ale o tym już pisałam.. (ze 1cm rozwarcia, hehe teraz to każdy milimetr cieszy :-) ) 3razy dziennie mam robione ktg i tętno ok ale brak skurczy jedynie jakieś lekkie stawianie macicy się pokazuje. Dzisiaj rano na obchodzie lekarz powiedział ze jeszcze parę dni poczekają a jeżeli samo sie nic nie będzie działo to zaczną pospieszac. wiec do końca 41 tygodnia także do czwartku powinnam być po porodzie. oczywiście wolalabym żeby się samo zaczęło ale nic tego nie zapowiada, także zaczynam się obstawiać psychicznie. No i jak to w szpitalu nuuudy, każda sekunda to jak godzina a każda godzina to jak rok. Jestem sama na sali wiec nawet nie ma się do kogo odezwać. No i uspokoily się telefony bo wszyscy wiedzą że jestem w szpitalu wiec teraz każdy czeka aż urodze i sama poinformuje ze to juz :-) Wczoraj dostałam tylko mnóstwo smsow i każdy mi życzy powodzenia :-) To by było na tyle :-)
  14. Chelsea to może niedługo będziesz tulila swoje maleństwo :-)
  15. Sandra26 no właśnie nie mogę spać bo mała sobie postanowiła ze jak tylko się położę to ona wtedy będzie mnie kopala i uderzała w krocze a tj taki klujacy ból. Eh no o 23 mam jeszcze ktg.
  16. Magda32 dzięki :-) Sandra26 nawet nie wiesz jak bym chciała :-) A tak w ogóle to tak sobie myślę że lekarz chyba dlatego mnie skierował do szpitala bo miałam w nocy pewien incydent, a mianowicie poleciało mi coś po nogach i budzę mojego męża ze albo mi minimalnie wody odeszły albo się posikalam. no ale potem się nic nie działa wiec to chyba nie wody :-/ No i pojechaliśmy do lekarza i sprawdził jakimś papierkiem odczyn i wyszło ze wody się nie sącza ale dla spokoju dal mi skierowanie do szpitala.
  17. Paulina03 nie dziękuję żeby nie zapeszac :-)
  18. No wiec ja jestem w szpitalu po badaniu i tutaj lekarz stwierdził że centymetrowe rozwarcie... Eh mam nadzieje ze samo zaczyna się coś dziać. Pozatym przepływy ok, wody ok, ruchy i serduszko ok.
  19. Magda32 masz racje ale i tak nie potrafię przestać się denerwować.
  20. Mtsunami z tego co się orientuje jak jest cesarskie ciecie planowane to musi być wcześniej niż planowany termin porodu żeby nie rozpoczęła się akcja porodowa. Także raczej nie będziesz czekała do dnia porodu.
  21. No ja też się pytałam czy przypadkiem 2tygodnie nie będę leżała w tym szpitalu to powiedział mi ze nie bo w tym 41 tygodniu starają się wywołać.
  22. A bo ja to taka panikara :-/ Pewnie jak by mi kazał czekać w domu to też by była panika ze tak długo w domu a jak mi dał skierowanie to znowu panika ze juz skierowanie. Eh tak źle i tak nie dobrze. Ale będę was na bieżąco informować :-)
  23. Gratulacje dla wszystkich mam :-) juz się trochę pogubilam kto urodził a kto nie :-) Dziewczyny ja dzisiaj byłam na wizycie i dal mi skierowanie do szpitala na dzisiaj. Niby wszystko nadal zamknięte ale stwierdził że będę miała ktg robione i cały czas pod kontrolą wiec się będę mniej denerwowała... I że w tym 41tygodniu starają się robić indukcje. Tylko teraz to dopiero zaczęłam się denerwować bo wcześniej mówił inaczej a teraz od razu szpital. Mówi ze serduszko i przepływy ok i w ogóle wszystko ok ale i tak się denerwuje :-/
  24. No to ja powinnam dzisiaj rodzic... I nic :-/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...