-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tosio
-
RudaMaruda będę akurat 12 maja w Katowicach ale o 18:20 mam wizytę u lekarza - więc raczej nie załapię się na warsztaty. Lolka jeszcze nie mamy ostatecznie obranej kwatery ale myślimy o Kołobrzegu. Mari no widzisz tylko nie wszystkie szpitale są tak idealne jak ten w Zielonej Górze...powiem więcej ten w Zielonej jest wyjątkiem. U nas szpital szkołę rodzenia zamknął...prywatnych nie ma, pomarzyć o takich salach, a położne z dwie na oddziale i może się zdarzyć 10 rodzących na raz bo tego nie przewidzisz, mąż może być ale przy ostatniej fazie porodu, a te kilkanaście godzin przed właściwie sama walczysz...sprzęt niby bogaty ale nie zagwarantują dostępności, a po porodzie leżysz w sali przejściowej (właściwie na korytarzu) i nikt Ci nie pomoże przy pierwszym karmieniu, a jak masz z tym problem to jeszcze na ciebie nakrzyczą i zakpią...ponoć i tak nie ma co narzekać w stosunku do wcześniejszych lat...dodam, że ten szpital ma dobre opinie na stronie gdzierodzić...dzięki po opowieściach moich sióstr i znajomych podziękowałam i pojadę te 70 km dla lepszego komfortu. Szczęściara z Ciebie, że masz to na miejscu ale nie dziw się, że niektóre z nas decydują się płacić za te jakby się wydawało normalne warunki. Na położną się zdecydowałam bo dzięki temu jej zapłacę a ona nam przekaże na spotkaniach przed rozwiązaniem wszystko co na szkole rodzenia będzie i nie muszę płacić za zajęcia (i mimo, że prowadzi swoją szkołę rodzenia nie naciąga mnie na kasę i sama zawróciła mnie z drogi zapisania się do niej, bo po co skora ona wszystko nam przekaże). Będzie przy mnie cały poród doświadczona kobieta, będzie się starać ochronić krocze, uspokoi, pomoże, rozładuje napięcie, stworzy miłą atmosferę, pomoże przystawić Antosię do piersi a ja będę czuła się bezpieczniej i w chwili obecnej mniej się boję, a to dużo - nie stresować się porodem. Może przy drugim dziecku nie będę się na to decydować ale teraz daje mi to komfort. Prywatnego pokoju po, ani sali brać nie muszę bo szpital wygląda jak hotel i gwarantuje luksusowe warunki, poród rodzinny bez opłat. A sumując te sale za które Ty zapłaciłaś i cenę szkoły rodzenia to prawie położna opłacona. Nie dziw się więcej kochana ;-) szpital szpitalowi nie równy. Czkawki jeszcze nie czułam lub nie potrafię jej rozpoznać. RudaMaruda moja Antosia też reaguje na głos męża ale nie ucieka jak przyłoży rękę tylko dalej kopie. Dotychczas wypychała się cała, a nóżkami bądź rączkami tylko uderzała i uciekała takie przysłowiowe kopniaczki, a dziś wypchała nie wiem albo nóżkę albo rączkę, coś malutkiego i tak trzymała - blisko pępka i mogłam wyraźnie wyczuć jakie to jeszcze maleńkie, a wydawało mi się, że to już taka duża dziewczynka, a to może 1 cm miało...uroczo ;-) Co do zakrętu w ciąży to szkoda mówić...jakaś masakra... a moje błyskotliwe wypowiedzi bawią otoczenie, wszystko co robię zajmuje mi dwa razy więcej czasu pewnie dlatego, że się często kręcę w kółko i do tego niezdarność dopełnia stan całkowicie... ale i tak to błogi stan ;-) A propos hurtowni dziecięcych czy ktoś może polecić coś sprawdzonego w okolicy Rybnika lub w Katowicach?
-
Olga pisz do Mari prywatną wiadomość - da Ci wejściówkę. Właśnie odwiedziłam prywatne forum i tam są dziewczyny, które tu już w ogóle nie zaglądają i tylko tam z rzadka coś skrobną bo tam mało aktywności ale gdybyśmy takie codzienne pisanie tam zaczęły to pewnie dziewczyny też aktywniej będą się udzielać! Rewolucja to faktycznie odważnie z tym wyjazdem! Tymczasem dobranoc..
-
...ale żeście się rozpisały dziś - 8 stron! Rewolucja no właśnie boję się trochę tej podróży ale już zaplanowałam przystanki z noclegiem u rodziny w centralnej Polsce i mam nadzieję, że będzie ok i jednak złapię uroku Bałtyku, bo potem - wydaje mi się, że prędzej wyjedziemy na wakacje samolotem niż wybierzemy się nad Bałtyk w podróż 10 godz. z dzidzią nawet do kilku lat... Z tymi kontrolami L4 to mam wrażenie, że jest różnie w zależności od kontrolujących tj miasta. Niekiedy brakuje ludzkiego podejścia i mam wrażenie, że kontrolerzy zagubili się w interpretacji przepisów i zbyt literalnie traktują paragrafy. Oczywiście nie chciałabym takiej kontroli bo to nic przyjemnego tłumaczyć się ale jak trzeba będzie to będę walczyć - papier jest cierpliwy. Chociaż nie wiem czy oni nie dbają tylko o swoje tzn. rzadziej kontrolują jeśli wypłatę realizuje dalej pracodawca, a dotyczy to bodajże przedsiębiorstw zatrudniających ponad 200 pracowników - na to liczę bo wtedy większa szansa, że ominie mnie taka kontrola. Jeśli jednak nie i wstrzymają mi płatności trudno ale nie odpuszczę i będę z nimi walczyć - choćby miało skończyć się to w sądzie, a póki co w żadnym razie nie zamierzam ograniczać swoich wycieczek, spacerów, wyjazdów, korzystania z zajęć czy kompletowania wyprawki! Życzę nam wszystkim jak najmniej kontroli ZUS oraz stresu i obaw z tym związanych. ;-) RudaMaruda faktycznie fatalna organizacja - mi pobrali krew i jeszcze w gabinecie rozpuścili glukozę (trwało to całe 5 min) dali mi szklankę z zawartością poprosili o wyjście do poczekalni, samokontrolę czasu kiedy wypiję i zgłoszenie się w gabinecie dokładnie za godzinę. Jakie oznaczenie glukozy? - tej w szklance? K.Karolcia - ja wprawdzie zgagi nie mam ale mój lekarz zapobiegawczo gdyby wystąpiła zalecał te mleczka z apteki typu manti do łagodzenia objawów - one nie wchłaniają się z przewodu pokarmowego i są całkowicie bezpieczne dla nas i dzidzi. One tylko łagodzą objawy ale w naszym stanie zgaga występuje czasowo i nie musimy stosować trwałych metod bo po porodzie minie a nie ma sensu się męczyć. Trola ignoruję - nie warto się odnosić. Olafix powiem tylko tyle a tyraj ile chcesz, twoja wola! i nie czytaj forum jak to wzbudza w tobie tyle negatywnych emocji szkoda przez te nerwy dzidziusia - on niczemu nie winien... Ania125 szacun za stoczoną walkę o swoje i powodzenia z tą insuliną. Mari z tym przeniesieniem się na prywatne to ktoś musi zacząć przenosiny, już z dwie osoby o tym wcześniej pisały, teraz Ty, ja też jestem chętna, tylko nie możemy się jakoś zebrać - to zniknijmy co najmniej w czwórkę a reszta powoli z czasem dołączy jak tu mniej zacznie się dziać. Dziewczyny przypomnijcie, które to proponowały i znikamy na prywatne! Rewolucja tylko Ty się zarejestruj i chodź z nami...? To jak?
-
Właśnie wyczytałam, że ta wątróbka jest niewskazana przez nadmiar witaminy A, który może być szkodliwy dla rozwijającego się dziecka a nie jak mi się zdawało przez związki toksyczne zawarte w niej?
-
Ach zapomniałam... Aniu125 u mnie tak jak u Olgi - w pochmurne dni zauważam mniej aktywności Tosi i jeszcze im ja w ciągu dnia bardziej aktywna jestem tym Tosia mniej. Nie przejmowałabym się brakiem kopniaków jeśli w ciągu dnia wyczuwasz inne ruchy. Jestem ciekawa jak moja mała jest teraz ułożona bo z pewnością zmieniła pozycję - wcześniej czułam uderzenia jej kończyn właśnie w brzuch a teraz na brzuchu to raczej takie wypychanie ewentualnie jak to ujmę wstrząs całego brzucha a kopniaki i kuksańce czuję częściej z tyłu i dołu - po narządach. 12 maja mam wizytę i już nie mogę się doczekać...
-
Witam po majówce widzę, że część z nas spędziła czas aktywnie i mnie się nie nudziło, w piątek cały dzień w rozjazdach i muszę przyznać, że trochę testuję swą wytrzymałość pod tym względem bo chcemy wybrać się pod koniec maja na tygodniowy może trochę dłuższy wyjazd nad morze, a to cała Polska do przejechania... Planujecie jeszcze takie dłuższe i dalekie wypady wakacyjne przed porodem? W sobotę zaliczyliśmy grillparty a w niedzielę wieczór z grami planszowymi u znajomych. Także dziś odpoczywam chociaż prasowanie woła i ogarnięcie domu też...wiecie, że jeszcze butów zimowych nie pochowałam, a zamiast wyciągnąć wiosenne to kupiłam dwie pary...w ogóle mam wrażenie, że ostatnio zmalały mi chęci tzw. wicia gniazda...obawiam się, że będziemy robić wszystko na wariata tuż przed porodem, a takie plany były, że do końca maja wszystko ogarniemy - właśnie do tego wyjazdu, ale nie ma szans... Już żeby nabrać chęci wywiesiłam listę niezbędnych do realizacji na lodówce - może przyniesie efekt - liczę na to! Silv dobrze, że udało się skorzystać z widoków pięknych Tatr i podziwiam że dałaś radę. Niestety ja już nie nadaję się na dłuższe wędrówki. Kręgosłup mi wysiada po dłuższym spacerze po płaskim - zastanawiam się nawet nad pójściem do jakiegoś fizjoterapeuty bo przecież jeszcze trzy miesiące i to z coraz większym obciążeniem... Mari cieszę się bardzo, że u Was relacje wracają do normy - oby tak dalej i życzę by mąż spędzał z Wami jak najdłuższy czas! Pewnie dla Ciebie niestety, ale na dobre wróciło do mojej diety mięso - głównie steki wołowe średnio co trzeci dzień, jajka trzy razy w tygodniu, pestki dyni w każdej sałatce, obowiązkowo co dziennie co najmniej 300ml świeżo wyciśniętego soku z buraków oczywiście w różnych kombinacjach dodatków ale na litr soku dwa lub trzy buraki lub koktajli na bazie szpinaku i owoców - żeby zapewnić dobre przyswajanie zawsze w soku lub koktajlu są nośniki wit. c tj. pietruszka lub kiwi, a jak zdarzy się że bez tego jest koktajl lub sok to wypijam jeszcze w ciągu dnia dodatkowo szklankę soku z aronii lub porzeczek lub zjadam ogórki kiszone i wypijam trochę tej wody. No i mimo zapowiedzi, że wstrzymam się z tą wątróbką to niestety mąż zdążył kupić i w ciągu tych dwóch tygodni jadłam ją dwa razy ale teraz już przystopuję z nią. Codziennie rano jem płatki owsiane na mleku z dodatkiem łyżki kakao i łyżki otrębów (co nie jest najszczęśliwszym połączeniem bo źródła żelaza nie powinno łączyć się z nabiałem ale tak mi smakuje, więc lepiej tak niż wcale...). Kaszę jaglaną lub ciecierzycę przemycam w zupach kremach. Póki co migdały, orzechy i pistacje jadłam tak luzem ale trochę mi zbrzydły i dziś zabieram się za zrobienie takiego batona amarantusowego na bazie miodu - trochę jak sezamki ale z dodatkiem właśnie migdałów, suszonych moreli , orzechów i dodam trochę kokosu żeby nadać innego smaku - zobaczę co mi z tego wyjdzie. No i obowiązkowo kubek pokrzywy dziennie. Mari oznaczyłam też z ciekawości tak jak Ty poziom magnezu we krwi i wprawdzie mieści się w normie podanej przez laboratorium ale jest blisko dolnej granicy...
-
Nelka13 no niestety na takie reakcje organizmu faktycznie nie mamy wpływu - może ja to tak odczuwam bo mnie szczerze muszę przyznać póki co większość tych przykrych dolegliwości mija (na początku tylko trochę mdłości, wymioty to może z dwa razy, ogólne zmęczenie, teraz trochę zaczyna boleć kręgosłup i chyba największym moim nieszczęściem są hemoroidy ale je miewałam już wcześniej), wprawdzie te najcięższe miesiące przed nami ale jestem dobrej myśli. Ewa94 ja też niestety nie kojarzę takiego bólu, natomiast od kilku dni rano oprócz tych zdrętwiałych palców prawej ręki miewam taki ból chyba kości łonowej ale to trwa krótko przy wstawaniu i ten ból jest taki rozproszony nie kłujący. Nie wiem czy dobrze to opisałam ale to jedyne co odczuwam w tamtej okolicy. Natomiast małej zaczyna się przestawiać i ten znany już mi rytm nie jest taki oczywisty - mam wrażenie, że wierci się cały dzień z króciutkimi przerwami na drzemkę, a i w nocy przy pobudce na siusiu też się budzi i chwilkę buszuje... No mam nadzieję, że to tak nie będzie po porodzie... A i tylko dietą podniosłam hemoglobinę z 11,3 do 11,5 w dwa tygodnie!! Jestem zadowolona, że się udało...może za dwa tygodnie przed wizytą wynik będzie jeszcze lepszy ;-)
-
Dzięki Mari wydaje się banalne, właściwie tak samo jak migdałowe czy kokosowe tylko składnik inny. Jak mam czas to wolę to robić sama a teraz z tym robotem to już w ogóle ;-) No to mykam już naprawdę
-
Widziałyście co napisałam "płacze z rozpaczy" mammamioo!!!
-
Staram się codziennie pamiętać o ćwiczeniach mięśni Kegla ale muszę przyznać, że czasem mi umyka i tak średnio może wychodzi, że ćwiczę 4 dni w tygodniu. Co do kobiecości muszę przyznać, że pomimo tych moich 10 kg na plusie czuję się atrakcyjna i dumna...tak mi dobrze z tym ;-) może to efekt tak długiego wyczekiwania na ciążę... ale fakt muszę przyznać, że powoli mam już problemy z niektórymi czynnościami przy stopach a okolice intymne to już na ślepo golę, a z nogami też już nie mały problem... Tuniki sukienki kupiłam na allegro w granicy 29 do 35 zł ale patrzyłam na takie bombki i rozkloszowane, nie przewidziane w opisach dla ciężarnych już je mam i jestem mega zadowolona. Jak będziesz chciała to podrzucę Ci linki. Teraz zmykam do ogrodu bo moja hortensja już płacze z rozpaczy do dziś nie obcięłam jej zeszłorocznych kwiatów to jakieś dwa miesiące opóźnienia!! O zgrozo.
-
Monika poczytaj 25 tydzień na tym portalu koleżanki Ani125...tam jest o tym mowa, że paradoksalnie rozwiązaniem jest picie większej ilości wody/płynów.
-
Ania125 co tak długo ukrywałaś ten portal koleżanki...poczytałam niewiele ale póki co naprawdę fajny! ;-) Drętwienie rąk w nocy...tak to już jest a nie żaden magnez - wystarczyło wejść na 25 tydzień, żeby się dowiedzieć ;-) Na innych portalach tak bogatej informacji nie znalazłam. Pogratuluj koleżance, super!
-
Ania125 to życzę szybkiego apetytu na pstrąga ;-) Silv sama nie wiem czy ufać tym ekspertom napisali dokładnie tak " zapotrzebowanie organizmu na ten pierwiastek (magnez) wynosi ok. 6mg na kilogram masy ciała na dobę, a podczas ciąży nawet dwukrotnie wzrasta" tak więc policzyłam te dwukrotnie... poszukam jeszcze innych danych dla pewności - może któraś z was do czegoś dotarła? No właśnie Monika takie cudowne albo to my teraz mamy takiego bzika...! ale co tam... Mari trzymaj się, wytrwałości życzę i mądrości w rozwiązaniu tej niemiłej kwestii. Ja jednak jestem zdania, że lekarstwem na wszystko jest rozmawianie i dobra komunikacja...pamiętaj, że to facet a oni są z innej planety niż my i pozornie niby powinien zachować dawne, wasze wspólne nawyki ale oni naprawdę szybko zapominają...ja nie mogę się nadziwić, że mój mąż do dziś nie potrafi zapamiętać powtarzalnych rzeczy z życia codziennego, ale staram się pamiętać, że dla niego to ja jestem z innej planety. To Twój związek zrobisz jak będziesz chciała, ja w sytuacjach konfliktowych dawno zarzuciłam obrażanie się, bo wtedy niekomfortowo czuję się ja, a on i tak nie wie o co chodzi oprócz tego że coś jest nie tak i przy odrobinie taktu albo się usuwał albo próbował coś "naprawić" bez wyciągnięcia wniosków. Jak uważam że jest coś nie tak to staram się mówić o tym jak się w danym momencie czuję i jaki to ma na mnie wpływ i jak się okazuje z tego potrafi wyciągać wnioski...Facet, który nas kocha chce dla nas jak najlepiej ale musi to mieć jasno wyłuszczone czarno na białym. Trzymam kciuki za Was! A jak robisz to mleko owsiane? Jutro sprawdzam morfologię to chyba zdecyduję się na sprawdzenie też poziomu magnezu. A ile Ci wyszło jak można wiedzieć i jakie normy wykazali w laboratorium? Bo sama jestem już z tego głupia..
-
Rybcia i RudaMaruda dzięki za radę ale wiedziałam o tym, że wątróbka nie wskazana wg nowych norm właśnie ze względu na zawartość związków szkodliwych. Jeszcze kilka dobrych lat temu wręcz była zalecana ciężarnym ze względu na bogactwo żelaza. Poczytałam trochę, rozważyłam to i myślę, że raz na jakiś czas nie zaszkodzi skoro nasze mamy na potęgę ją jadły...W I trymestrze bym się bała ale teraz ze względu na ten niedobór żelaza dorzucam do diety, może faktycznie tylko przesadziłam z tą częstotliwością raz na tydzień ;-) póki co jadłam raz i zamierzałam w tym tygodniu znowu ale przesunę trochę termin... Kołatanie serca też mi się zdarza i widzę, że nas jest tyle z tym objawem, że można by uznać to jako standard w tym okresie ciąży ale.... Silv magnez czy tak czy siak jest potrzebny w znacznie podwyższonych dawkach niż normalnie - wg ekspertów z Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego zapotrzebowanie teraz mamy na poziomie ok. 12 mg na kilogram masy ciała na dobę... Magnez oprócz tego, że zapobiega skurczom to jeszcze ma za zadanie zmniejszać ryzyko nadciśnienia tętniczego i ewentualnych rzucawek i przedwczesnego porodu. Wg powyższego przy mojej obecnej masie 59 kg (to już 10 na plusie) mam zapotrzebowanie na poziomie 708mg - próbowałam zliczyć to co dostarczam w diecie i nie wychodzi nijak, 1 tabletka w zależności od rodzaju ma 51 lub 100mg magnezu - ja biorę 2 tab. po 51mg, w zestawie witamin mam 70mg (femibion plus) co daje razem 172mg to jeszcze 536mg do dostarczenia z pożywieniem i mam obawy, że tego nie zapewniam mimo starań...ja to się zastanawiam nad zwiększeniem magnezu w suplemencie i nad związkiem tego właśnie z tym kołataniem serca. Naczytałam się znowu i mam obawy więc się dzielę...nic więcej. Asia nawiązując do Twojego postu od kilku dni budzę się ze zdrętwiałymi palcami prawej ręki pomimo, że śpię na lewym boku i też jakoś pasuje mi to do tego magnezu... Ciśnienie mówią że mam w normie tylko puls tyćkę wysoki, ach ta większa ilość krwi...Kontrolujecie dodatkowo same ciśnienie w domu czy tylko na wizycie? Nawylewałam tych swoich obaw... ale dość tego. A co do ruszania się małej to moja ma prawie identyczne pory i zwyczaje jak Twoja córunia Silv ;-) Ania27 ja ostatnio w Pepco kupiłam takie bawełniane półśpiochy białe w granatowe malutkie kotwice, od razu pomyślałam, że to dla chłopca ale tak mi się podobały, że Tosia je już ma ;-) Oprócz ciuszków kupno całej reszty mnie przeraża i jestem strasznie zdezorientowana...wózek próbowałam wybrać już z 10 razy, do łóżeczka i materacyka też robiłam już kilka podejść - nie mogę się na nic zdecydować...w ogóle jestem jakaś niezdecydowana w tej ciąży, przed nie miałam takich problemów, jakaś masakra! W ubiegłym tygodniu byłam ostatni raz u stomatologa i wpisał mi się do karty ciąży, nie wiem czy to obowiązkowe ale sam zaproponował. Ania125 a dlaczego czekasz z tym pstrągiem do rozwiązania? Wędzone nie wskazane ale świeże to wręcz zalecane (no może za wyjątkiem tych wielkich bo gromadzą rtęć czy jakoś tak) a tym bardziej taki pstrąg. Sama zrobiłam w ubiegłym tygodniu...mniam, pychotka! Olga ale Ci zazdroszczę z tym fitnessem...u nas nie uraczysz takich zajęć dla ciężarnych, a tak mi brakuje tej atmosfery klubu! Kobitki nie dajcie się - ciąża to wyjątkowy stan i faceci czy chcą czy nie muszą to zrozumieć - i trzeba im bić do głowy póki nie zrozumieją tego jak się czujemy! Oni są ważni ale zaraz po tym dzieciaczku pod sercem... Miłego popołudnia
-
Lolka ja mam dokładnie taki sam wynik teraz ale mi systematycznie spada od początku ciąży i tak jak już pisałam póki co dieta bogata w żelazo...codziennie soki na bazie buraka i co najmniej kubek naparu z pokrzywy i pestki z dyni..dodatkowo obowiązkowo co drugi dzień mięsko i raz w tygodniu wątróbka, poza tym jaja, ryby w tym sardynki i krewetki...a i w ubiegłym tygodniu dwa razy zrobiłam koktajl na bazie szpinaku i owoców. No i polecam (ale za moim lekarzem bo jeszcze nie znam rezultatu) te tabletki z buraka suszonego.
-
Rybcia to co napisałaś napawa mnie optymizmem!! ;-) Może w moim przypadku nie będzie też tak źle jak sobie to wyrysowałam... Jeśli chodzi o ubranka to też mam już całą półkę ale są wśród nich i takie na 50 dosłownie kilka sztuk, 56 kilkanaście, 62 chyba najwięcej, oraz takie na 68 i parę sztuk 74 i większych. Spisałam już to wszystko, żeby sprawdzić czy oprócz tych fajnych i mniej praktycznych mam te niezbędne czyli codzienne i piżamki. I mimo całej półki trochę mi brakuje...ale dostanę jeszcze karton od siostry i wiem, że moja ciocia z Holandii szaleje, przyjeżdża 2 maja i znając ją przywiezie górę...także wstrzymuję się z zakupami ciuszkowymi. Siostra ostatnio przywiozła siatę z Niemiec i nie mogłam uwierzyć w przeceny - np. pajacyki welurowe za 2-4 euro! Dodam, że te co ja kupiłam to używane wyprawki z allegro trochę się bałam o stan, ale jestem zadowolona. Dosłownie kilka sztuk znokautowałam i poszły w odstawkę - reszta jest ok i naprawdę w dobrych cenach.
-
RudaMaruda no koktajl wygląda wybornie...na pewno spróbuję bo już picie soku z buraka z jabłkami i cytryną zaczyna mnie męczyć, a to będzie smaczna odmiana! Dzięki
-
Ach i jeszcze był poruszany temat żelu położniczego - też się już nad tym zastanawiałam i będę pytała położną o to - będzie pomagać nam przy porodzie więc dużo zależy od jej opinii. Będę widzieć się z nią w maju, najdalej w czerwcu i wtedy będę wiedzieć więcej to dam znać zainteresowanym. Zastanawiałam się też nad całym zestawem: natalis i myślę, że będzie też to zależeć od dostępności w szpitalu, bo taki wydatek na zapas, gdy nikt nie jest w stanie przewidzieć sposobu rozwiązania, to trochę przesada.
-
Codziennie w mojej diecie rano znajduje się mielone siemię lniane ale faktycznie wieczorem dorzucę może stały punkt z otrębami...tym bardziej, że pół szafki tego mam bo mąż pochłania. Teraz specjalnie nie mam problemu z zatwardzeniem ale boję się tego sztucznego żelaza... To kuruj się ania125 dorzuć gorącą herbatkę z sokiem malinowym albo gripovite tam jest 100% naturalnych składników + cynk i obowiązkowo odpoczynek pod kocykiem!
-
Mari zdjęcia z rozstępami są MEGA, w ogóle fajna kampania! Zaczęłam oglądać - muszę przyznać - z przerażeniem ale im dłużej oglądałam tym bardziej do mnie trafiało przekonanie, że to piękne świadectwo macierzyństwa i chyba mniej mnie teraz przeraża wizja ewentualnych rozstępów - a akceptacja to dobra droga - jak nie jedyna do życia w zgodzie z sobą.
-
RudaMaruda no to zazdroszczę, przeprowadzki to pewnie sposób jak są systematyczne jak u Ciebie. Poniekąd teraz przy malowaniu też z wszystkim wyjeżdżam z pokoju a potem to wprowadzam i weryfikuję ale ostatnia taka okazja była przy wprowadzaniu się jakieś 5 lat temu i to chyba za rzadko... i nazbierało się Ja też dziś jestem jakaś przymulona... i dzidzia też mniej dziś aktywna (a ostatnimi czasy nieźle daje czadu, aż zaczęłam tak jak Ty nagrywać filmiki) to pewnie biometr niekorzystny ale za to jaka wymówka aby poleniuchować ;-)
-
Ach i z tego wszystkiego nie napisałam co u nas... Jesteśmy po badaniu połówkowym, w 22tc i 3 dniu malutka ważyła ok. 467 gram, miała ułożenie poprzeczne i po ruchach czuję, że nadal tak jest...wszystkie pomiary w normie i budowa prawidłowa. W ubiegłym tygodniu miałam też badanie obciążenia glukozą i też stwierdzam, że badanie całkowicie do przeżycia, nie miałam żadnych problemów z wypiciem glukozy, trochę czas się dłużył (ale wtedy nadrabiałam forum więc nic straconego ;-)), wszystkie trzy próbki pobierali z palca, a wyniki też w normie. Problem mam natomiast z hemoglobiną - niestety spadła do 11,3 przy normie 12 i gin przepisał już mi żelazo, nakazał próby podniesienia wyników najpierw naturalnie poprzez wzbogacenie dietę i zażywanie dodatkowo suszonego buraka w tabletkach i wit. c, mam skontrolować wynik w tym tygodniu (czyli po dwóch tygodniach stosowania diety bogatej w żelazo) jeśli polepszy się lub chociaż pozostanie na tym samym poziomie to tak zostać jeśli nie to zacząć brać to przepisane żelazo ale na początek 1 tab co dwa dni, bo boi się o zatwardzenia a to pogłębi tylko problem z hemoroidami...no błędne koło! No cóż coś musiało się przyplątać, jeśli nie cukrzyca, nie infekcja, nie zapalenie pęcherza to chociaż anemię dostałam...to pewnie przez nią muszę zwalniać już tempo i zaczyna brakować mi energii. A i magnez powinnam brać o takich porach (2x dziennie), w których akurat nie jem tego suszonego buraka i nie spożywam akurat produktów bogatych w żelazo bo dostarczone na raz magnez i żelazo osłabiają swoją przyswajalność...tak więc rano wykładam tablety do pojemniczka i tak kombinuję przez cały dzień które o której zjeść żeby zapewnić największy pożytek z ich stosowania. No zabawa na całego ale przynajmniej uczy mnie to trochę systematyczności i wprowadza w stały rytm co chyba nieuniknione jak już córcia będzie z nami ;-) Tak więc nie ma tego złego...
-
Cześć dziewczęta! Wracam do Was po długiej nieobecności, cztery tygodnie mnie nie było ale grzecznie wszystko nadrobiłam ;-) Pojawiło się trochę nowych mamusiek więc witam Was gorąco! Trochę gorących dyskusji tu było ale raczej nie będę do nich się odnosić, mam też wrażenie, że część z nas gdzieś się zgubiła tak jak ja dotychczas...ale starałam się wykorzystać energię na maksa i czuję, że teraz jest mi już coraz trudniej, a córeczka upomina się coraz częściej o odpoczynek...też tak macie, że musicie już zwalniać tempo? A my dopiero po odświeżeniu pierwszego pokoju...aż się boję czy dam radę sama ogarnąć resztę - tzn. mam na myśli układanie rzeczy i bibelotów i o zgrozo przeraziłam się ile my tego mamy w tych meblach i regałach tego nie widać a jak się to wywlecze to jakaś masakra... nigdy nie podejrzewałam, że takie z nas chomiki. Byłam też przekonana, że potrzeba miejsca dla maluszka spowoduje większą skłonność do pozbywania się części rzeczy...a to nie takie łatwe. Nawet z szafy pozbyłam się tylko dwóch siatek a większość nienadających się na tę chwilę ciuchów i być może nigdy już do ubrania pochowałam w worki próżniowe. Masakra. Z kuchnią to w ogóle boję się zmierzyć, mnie to się przydaje każdy kubek i miseczka...a mąż kupił wczoraj robota kuchennego, takiego potwora z misą 6,7litra i sześcioma przystawkami, malakser, sokowirówka, młynek z czterema pojemnikami, maszynką do mielenia, blender kielichowy i wyciskarka do cytrusów...niby się cieszę, kuchnia to niby największe pomieszczenie w naszym domu ale gdzie ja to będę trzymać!!! Recepta mojego męża - wyrzucimy część zbędnych naczyń i ręcznych tarek, trzepaczek, ubijaczek, młynek do kawy, a dodatkowo miejsce przeznaczone na mikrofalówkę (nota bene kuchnie mam jakieś 5 lat a tego sprzętu do dziś nie zakupiliśmy i chyba jest nam nie potrzebny) zabuduje i będzie szafka na przystawki!! Jakie to wszystko proste w teorii...Macie jakąś receptę, jak sobie z tym radzicie? Zawsze denerwowałam się na moich rodziców, że przy generalnych porządkach nie potrafili pozbyć się zbędnych rzeczy i upychali prawie wszystko z powrotem, wydawało mi się, że ja to mam przestrzennie i nie nagracone w domu, a tu taka niespodzianka - córeczka rodziców!!! Jestem na siebie zła..sorry, że tak nudzę ale trochę mi to ciąży :-(
-
Ania dobre wieści, a czy otwieranie i skracanie szyjki to to samo? Logicznie raczej nie bo to dwa różne kierunki a;e tak się upewniam. Rewolucja pisałam o tym jakieś dwa miesiące temu...i to tyle stresu. Po badaniach genetycznych, a właściwie biochemii wyszło podwyższone ryzyko zespołu Downa. Sama decyzja o amniopunkcji nie była łatwa, zdecydowaliśmy się, a po nie byłam już taka pewna czy chcę wiedzieć. Potem przeciągnięty okres oczekiwania na wyniki z 3 do 4,5 tygodnia i ten ostatni okres był najgorszy. Nie życzę nikomu takiego stresu, ale już po wszystkim. Czy ktoś wie gdzie zgubiła się Chloea? Jest na FB? Podpytuję bo dawno się nie odzywała... Mari dojechałaś cała do Łodzi? Miłego dnia kobitki ;-)
-
Monika ale z nas nocne marki... 1:40 mamamia!! Mąż przy mnie chrapie tylko, że na kanapie zamiast w łóżku i chyba się nad nim zlituję bo jutro wstanie połamany - leży poskładany jak paragraf!! Dobranoc! To był dzień pełen wrażeń!