Skocz do zawartości
Forum

Tosio

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tosio

  1. Daniela gratulacje...los zdecydował za Was o rodzeństwem dla Helenki ale będzie super a za parę lat nie będziesz sobie życia wyobrażać bez obu swoich skarbów!! Meyine oczywiście pamiętamy ;-) ja też forumowiczka marnotrawna ale grupa łaskawa i fajnie poczytać co się dzieje u innych mam z którymi wspólnie przeżywałyśmy okres oczekiwania na fasolki, ich pierwszy rok życia, a teraz drugi.... A teraz o nas...Hania przyszła na świat w nocy 13go...z wagą 4160gram i 58 cm wzrostu!! Antałek kochany ;-) Poród Tosi był szybki a Hani ekspres!! Pierwsze skurcze o godz. 22 o 24 zaczęły mieć częstotliwość co 10 min, o 1 w nocy co 5 min. o 1:30 wyjechaliśmy z domu o 2:40 byliśmy pod szpitalem, na izbie przyjęć badanie - rozwarcie miedzy 5 a 6, i 20 min ktg, 3:10 przywieźli mnie na porodowkę...tzn. do pokoju badań przed...rozwarcie 8 tam im powiedziałam że jak zaraz nie przejdziemy na porodówkę to będą tu odbierać poród...3:20 leżałam na uprawnionej porodówce...kilka skurczy i o 3:30 odeszły wody i zaczęła się druga faza porodu...10 min. partych i o 3:40 Hania już leżała na moim brzuchu...po prostu poród marzenie!!! Nie wiedziałam że może być jeszcze łatwiej niż przy Tosi... Później napiszę o reakcji Tosi na siostrę... Trzymajcie się ciepło mamusie i dzidziusie!! Jakby co to już teraz życzę wszystkim wesołych świąt i wspaniałej atmosfery rodzinnej przy wigilijnym stole!!
  2. Urodziny miały k.karolcia i Lolka...a one chyba już nie odwiedzają forum...a ubzdurałam sobie ze to Ty Ewelajna...ehh pomyłka
  3. MamaEwy jakiś dobry anioł czuwał nad Wami!! Współczuję przeżyć ale powtórzę za resztą - dobrze że mąż cały i zdrowy. Olga kondolencje...potrzeba czasu na oswojenie się ze stratą... Kasia jedyne co przychodzi mi do głowy to vocaler ale to pewnie wpływ reklamy...chociaż moja teściowa sobie chwali. No i jak dopadają mnie problemy z krtanią i potrzebuje nawilżenia to mam kwiaty prawoślazu do zaparzania i to pomaga...kupuję w auchan. Kasia,Ewelad i Olga podzielcie się sposobem na uodparnianie dzieciaków na bakcyle i inne chorobotwórcze świństwa żłobkowe!! Zazdraszczam pozytywnie oczywiście ;-) No i chciałam jeszcze złożyć życzenia urodzinowe tej z Was, która obchodziła je w Mikołajki tylko nie pamiętam której...Ewelajna...Mamuśka...no uciekło. Miałam jeszcze odnieść się do tylu wpisów ale już padam...także pożegnam się życzeniami zdrowia dla wszystkich naszych fasolek i całych rodzin i tym akcentem zakończę. Obiecuję krótki wpis ze szpitala... Pa kochane!
  4. Inez często o Was myślę i trzymam kciuki za powodzenie terapii. Alunia widzę uczy się zarządzać budżetem od najmłodszych lat...Tosia też nie przepuścić okazji do zabawy moim portfelem ;-). No i u Ciebie zwyczajowo piękne dekoracje świąteczne, u mnie póki co brak całkowity, nie dotarłam do pudła na samej górze szafy...stąd nie czuję jeszcze magii świąt...założyłam błędnie że Hania będzie z początku grudnia i będę miała jakieś trzy tygodnie po powrocie ze szpitala na przygotowania...a ona może się okazać dzieciątkiem na dzieciątko...także ten tego...jutro poproszę męża o ściągnięcie pudła. Nie tak wszystko odłożyłam bo większość prezentów już mam i bombki plastikowe nabyłam nauczona doświadczeniem sióstr ku uciesze małych siostrzeńcow bezlitośnie bawiących się np. pałeczkami cymbałek...a Tosia lubi grać na cymbałkach... Justynka gratulacje i witaj w pionie ciężarnych...jeszcze mogę Cię tak przywitać... ;-) Kowalska oby te bakterie poszły już precz i dały spokój Natalci...tyle czasu się już z tym borykacie...Wiem coś o poszukiwaniach przyczyn bez rezultatu...Tosia ma nie najlepsze wyniki morfologii i występowanie atypowych leukocytów...ich wcale nie powinno być bo one oznaczają że organizm z czymś się zmaga...o tyle dobrze że walczy...ale to niewielkie pocieszenie...oczywiście internet w tej kwestii tylko sieje strach. Pediatra kazała eliminować po kolei znane dolegliwości...czyli pierwszy krok za nami...drenaż uszu...Potem gradówka, a w między czasie zwiększenie odporności i ograniczenie infekcji...i tu zalecenie zamiany przedszkola na nianię... Dobrze że mam trzy siostry...dwie zajmowały się Tosią w przedszkolu a teraz jestem na etapie dogadywania się z trzecią co do roli niani...całe szczęście już się zgodziła i teraz tylko szczegóły. Szkoda mi bardzo ograniczenia kontaktu Tosi z rówieśnikami bo to tak dobrze na nią wpływało i ona jak w siódmym niebie wśród dzieci...no ale trudno - to najlepsze rozwiązanie przynajmniej do wiosny. Rewolucja, Marta wam też życzę zdrowia dla Jasiów! Mamuśka dzięki...sen z powiek spędza mi jeszcze dojazd do szpitala...to 80 km! ...i drugi poród w tak szybkim czasie... a jak się zacznie to siostra musi dojechać do nas taxi a to kolejne 10 km. Trzymajcie proszę kciuki żebym nie urodziła po drodze. Gdybyście w najbliższym czasie usłyszały o porodzie na A4 to ja...haha. A tak na poważnie liczę na forumową moc!!
  5. Cześć mamusie! Jestem jestem....w ubiegłym tygodniu nawet próbowałam coś napisać ale forum co rusz zdychało... Otóż jestem jeszcze w dwupaku...a termin na niedzielę...ledwo się ruszam a stawiam czoła wielogodzinnej opiece nad Tosią...przedszkole odpadło calkowicie bo od trzech tygodni zmagają się z rotawirusami i te same dzieciaki już po dwa razy chore...no masakra...codziennie jakieś dziecko odsyłane że sraczką i rzygaczką... no koment! Nie mogę sobie pozwolić teraz na takiego gościa w domu... Marta chyba Ty byłaś ciekawa jak to z noszeniem dzieciaczka w ciąży...no cóż...więc noszę bez ograniczeń do dziś...no i niestety Tosia potrzebuje tego teraz bardziej bo kiedyżby jak nie w 9 mc ruszyły tak długo oczekiwane przez nas zęby i to wszystkie naraz!! Tzn. 5 sztuk...sama nie wiem jak to przetrwalismy...wysoka gorączka, nieprzespane noce, biegunka, cieknacy katar i kaszel...ciągłe marudzenie i noszenie ale nic dziwnego przy wszelkich możliwych objawach...i tak dwa tygodnie. Za nami...i przed nami bo 6 ząb wyszedł w pojedynkę i tylko stan podgoraczkowy i luźniejsza kupka...a dziś gorączka i o ile mnie oczy nie mylą winowajcami są oba kły w natarciu...lekko nie jest...no ale kto powiedział że będzie ;-P Nie mogę doczekać się porodu...a właściwie żeby było już po! Odczuwam już symptomy zbliżającego się rozwiązania...czop odchodzi już od tygodnia, szyjka kłuje, skurcze na porządku dziennym a wczoraj wieczorem już myślałam że się zaczyna bo Hania tak brykała boleśnie, że w żadnej pozycji wytrzymać nie mogłam z bólu i podejrzewałam że w kanał rodny się ustawia...ale minęło. Najbardziej nie mogę znieść myśli że prawdopodobnie będę rodzić podczas gdy Tosia będzie cierpieć z powodu wyrzynających się zębów...i mnie nie będzie przy niej...:-((( ehh Poza tym Tosia miała 16 listopada zabieg drenażu uszu w pełnej narkozie...i czas po narkozie był okropny...ale też póki co staram się nie rozpamiętywać choć w lutym czeka nas powtórka bo zabieg wycięcia gradówki...brrr...jeszcze niespełna trzy miesiące ale to dziadostwo cały czas w natarciu...jeden się podsuszy a dwa kolejne wychodzą...cały czas powieki zawalony bąblami... Zaraz wracam i kontynuuję- teraz idę zapodaj coś przeciwgoraczkowego Tosi...
  6. Cześć dziewczyny! Dziś kończę 33 to! Ale zleciło....raptem parę tygodni i Hania będzie z nami. Torba do szpitala prawie spakowana...ja nawet jeszcze o niej nie myślałam jak kilka dni temu mój M ściągnął sam z szafy i wręczając mi ją mówi - masz, pakój! Teraz mnie ta torba stresuje...bo dotychczas to takie odległe się wydawało mimo gigantycznego brzucha i posuwistych ruchów kaczki... Pokrótce co u nas...bo znowu miesiąc nie pisałam a to przez trzytygodniową chorobę Tosi...nie chodziła do przedszkola od początku października do ubiegłego wtorku. Infekcja zaczęła się tygodniową gorączką potem antybiotyk na trzecie już zapalenie ucha środkowego od lutego i skierowanie do laryngolog. Oczywiście takowy specjalista dziecięcy w naszym mieście nie urzęduje więc wyladowalismy w Chorzowie w prywatnej klinice i okazało się że Tosia ma uszy zalane płynem i do czasu udrożnienia raczej wszelkie infekcje będą kończyć się zapaleniem uszu...rozpoczęliśmy póki co farmakologiczną próbę pozbycia się płynów, za dwa tygodnie wizyta i jak nie będzie efektu to dreny będą zakładać...masakra. Tosia wróciła do przedszkola z wielką radością...nie macha na pożegnanie mężowi jak ja zawozi a jak ja ją odbieram to czasami muszę czekać aż skończy się bawić...trochę nas kłuje w serducha no ale lepiej tak ;-) No i muszę kończyć...mam nadzieję znaleźć trochę czasu wieczorem i napisze więcej.
  7. No i jeszcze kowalska miałam pytać o posiew?
  8. O gosz!! Kasia czystym = częstym... ;-))
  9. Inez musicie być dobrej myśli. Syn jest młody i ma silny organizm a jednocześnie już dorosły i dzielny w tej sytuacji...medycyna medycyną ale wiara to 3/4 sukcesu w dochodzeniu do zdrowia...a on ją ma!! :-)) Tobie kochana życzę wytrwałości, siły, optymizmu i wiary! Dobrze że macie Alunię - iskierkę, która odciąga uwagę od tej trudnej sytuacji. Gratulacje dla małej za postępy...moja Tosia też taka mocno ostrożna i samodzielna totalnie...już kiedyś tu pisałam że w niczym nie da sobie pomóc...sama i koniec!! Wszelkie próby pomocy kończą się buntem...więc ten tego...ale mi to pasuje. Szczególnie teraz przy brzuchu już sporym ;-) Justynka a co powiesz na myśl że imię zobowiązuje i Tosię po prostu tak mają;-) Rewolucja Tosia należy do tych drobnych dzieci jak Jasiu... Ona mierzy 74 cm dokładnie i waży 8,9 kg w porywach do 9,2 kg w zależności od pory dnia i pełności brzuszka ;-) ...no i z tymi ubraniami to jest różnie...bodziaki z lidla to dobre jeszcze te na rozmiar 62-68, spodenki już te na 74-80...więc dziwnie. Z h&m, next najbardziej trafne bo na 74, a np. z pepco to już 86 nawet... Kasia, Mamuśka no ale fajnie że poszalałyście...też mi się marzy...ale my póki co wszędzie z Tosią...no bo ja i tak nie poszaleję w obecnym stanie ;-) Kasia my Tosię kąpiemy w wanience ikea ustawionej w brodziku pod prysznicem i długo tak jeszcze będzie bo nie mamy wanny a brodzik ma może cm wysokości...ale jak jesteśmy na wyjeździe i jest wanna to kąpie się w niej. Wow jak szybko udało Ci się ze żłobkiem! U nas problem z miejscami nawet w prywatnych a o państwowych nawet nie ma co mówić bo miejscówę jeszcze będąc w ciąży trzeba załatwiać...Powodzenia z pracą...no jakaś nie halo ta córka prezesa...to co liczyli że bez umowy podejmiesz pracę?&!#? Tak a propos jestem fanką masaży i gdyby nie odległość mogłabym być czystym gościem w Twoim domu... Ilona Ula ma jeszcze dużo czasu...bądź spokojna wszystko w swoim czasie. Wiem że można się trochę denerwować patrząc na inne dzieciaki...moja Tosia skończy 11 października 14 miesięcy i nie ma ani jednego ząbka...owszem to co mogę sprawdzam i konsultuję żeby czegoś nie przegapić i być spokojnym...ale wszystko jeszcze mieści się w granicach normy...Uzbroiłam się w cierpliwość i nabrałam dystansu do porównań z innymi dzieciaczkami...bo w dobie internetu porównywać raczej nie przestaniemy...takie tam z własnego doświadczenia... ;-) Mamaamaa nie mierzyłam Tosi dawno stopy ale buciki ma 19tki. Olga gratulacje dla synka dumna mamusiu!! ;-) Ja nawet nie wiem czy udokumentowałam kiwaczki Tosi...a to takie urocze...a Fabianek będzie miał super pamiątkę! Ewelad a ten dżem z cukini to ten cytrynowy czy jakiś inny masz przepis? Też jeszcze mam swoje cukinia do przerobienia...uśmiechają się do mnie z piwnicy ;-) Też u Was tak szaro buro? Brrryy
  10. Kowalska a to nie pierwsza infekcja moczowa? Tak się zastanawiam bo taka rozszerzona diagnostyka...to całkiem dobrze że się tak fachowo zajęli Natalką. Jutro na kroplówke z lekiem czy ponowne pobranie moczu do badań? Powodzenia! Nawiasem mówiąc mojej siostrze cofał się mocz do nerek jak była malusia, miała anatomicznie jakiś dodatkowy przewód i wieku 4 lat miała szybki zabieg w Zabrzu - do dziś jest wszystko ok. To było 26 lat temu a w tym czasie jaki postęp medycyny... Będzie dobrze Kowalska. Właśnie oglądam w wiadomościach że w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wykryto bakterie ecoli...no masakra
  11. Kowalska w sprawie szczepionki nie pomogę bo u nas pełen wybór w przychodni i oni omawiają z nami różnice i po podjęciu decyzji którymi szczepimy ściągają je dla nas. Ewelad jak tam 5 kg papryki zawekowane? Nam udało się wg planu śliwki zrobić - jakbym powera tamtego wieczora dostała ;-)) Kasia Tosia najchętniej biegałaby po domu w samym bodziaku...nie ma łatwo bo wyciągam jej jeszcze getry i skarpetki. Noce ja odpuszczam i śpi w cienkim pajacyku lub piżamce ale bez przykrycia...temp. nocą w sypialni ok. 21° My z m przykrycia o czubek nosa bo zmarzluchy a ją spróbuj przykryć choćby rogiem cienkiego kocyka....tere fere od razu zaczyna się kręcić i uciekać spod niego...a mnie zawsze tak korci żeby to zrobić bo mierze swoją miarą...skąd u niej takie upodobania do zimna przy takich ciepłolubnych rodzicach i fakcie że urodziła się w 35° upale to ja do dziś zachodzę...i nie mogę pojąć ;-)). Z innej beczki jak tam wysypka? A ten katar w takich konkretnych godzinach to kiedyś będzie też jakaś alergia? Mamaamaaa co do grudek to też jestem zdania że powinnaś próbować podawać bezustannie i nie rezygnować bo to ważne by mała zaczęła gryźć i rzuć. Zęby wbrew pozorom do tego niepotrzebne...Tosia nie ma ani jednego a tylko z miesem i naprawdę twardymi kawałkami sobie nie radzi. Twoja córcia imponująco dużo już mówi...super! Nic dziwnego że jeszcze nie chodzi jak ona taka gaduła...ma czas nie przejmuj się. Ewulka jak Oluś faktycznie ma alergię na kurz to mogłabym sobie z nim piątkę przebić...i z doświadczenia Ci powiem że wypranie poduch z wypełnieniem z pierza nic nie daje...je należy całkowicie usunąć...może to zależy od stopnia alergii ale ja się przy tym duszę...w całym domu mam jeden mały dywanik a tak usuwam wszelkie kurzołapy...firanek nie mam wcale...ba nawet karniszy nie montowaliśmy. No i Olusiowi też gratuluję bogatego już słownictwa! Ania z tym przeglądanie się w lustrze Tośka ma tak samo, każdego ranka musi sprawdzić jak wygląda w ubranka... no komedia...aż się boję co będzie dalej bo córka koleżanki w wieku ok. 18 miesięcy już buntowała się na propozycje ubioru i sama rządziła swoją garderobą...ta codzienna walka doprowadzała jej mamę dosłownie do szału... Olga super że Fabianek tak szybko się przekonał do żłobka! Też sobie cenię ten czas gdy Tosia w przedszkolu i ciągle mi go mało - tyle spraw na głowie de nie wiem nigdy na co go przeznaczyć...ehh Marta życzę zdrówka dla Jasia. A z tą pracą na 3/4 etatu to o ile kojarzę to przez rok po macierzyńskim masz pełne prawo do takowej zmiany a pracodawca musi się na to zgodzić i mało tego jak wnosisz o taką zmianę to nie ma prawa przez ten rok zwolnić. Powrót na pełny etat nie gwarantuje takiej ochrony no ale wiadomo jak uparta szefowa i chce postawić na swoim to trzeba się liczyć że po tym roku zrobi swoje. Jak zależy Ci na tej pracy to zapewne nie ma co narażać się tej co dzierży berło... Rewolucja to pewnie spóźniona odpowiedź niemniej jednak ja łasuchowi kupiłam wielką czekoladę i poszłam do fryzjera coby na zadbaną żonkę się napatrzył...nie ma jak dobra argumentacja własnych przyjemnosci... ;-))
  12. Kowalska kciuki zacisnięte!! Ewelad ja dziś w planach mam przerabianie śliwek z darów...ale jestem jakaś taka nie do życia...nie wiem o co chodzi...słoneczko świeci, Tosia niewymagająca póki co a ja nie mogę ruszyć się z miejsca...spałam całą noc a zasypiam na siedząco...chyba ten etap ciąży powoli zaczyna sprowadzać mnie na ziemię i będą dni gorszego samopoczucia...także ten tego chyba śliwki co najmniej dokończy mąż jak wróci z pracy...całe szczęście od dwóch lat on robi więcej przetworów niż ja ;-) ale muszę mu tą robotę dziś zacząć bo inaczej się wymiga a szkoda śliwek. I tak a propos kilkanaście słoików z rodzaju to nie skala małego przetwórstwa bynajmniej!!! ;-)) Tak duże ilości to tylko dżemy u nas... Miłego dnia zarówno zapracowanym zawodowo mamusiom jak i tym jeszcze na pełen etat domowy!! Mmadzia co u was? Dawno nie pisałaś...Ewelajna Ty też...
  13. Dziewczyny dzięki za słowa wsparcia. Tosia miała jeszcze dwie kiepskie nocki tzn. budziła się w przejsciu z fazy do fazy snu i ok godziny płaczu zanim znowu zasnęła...ale odpukać już dwie noce śpi całe...w piątek ponoć ten chłopczyk już nie przeżywał tak pobytu i bawił się z dziećmi - tylko sporadycznie krzyczał...także będzie coraz lepiej ale ja i tak rozważam żeby przesunąć Tosi dni pobytu na końcówkę tygodnia bo myślę że pierwszego dnia po weekendzie może być to samo... Mamaamaa Tosia w dni nie przedszkolne ma dwie drzemki o 9tej od godziny do dwóch i ok. 14tej - 15tej od 35 min do półtorej godz. W dni przedszkolne różnie ale bywa że jedną i to nie za długą bo godzinną i przed pójściem spać jest straaaasznie marudna. Nocne spanie z reguły od 20tej do 6:40 a w dni z jedną drzemką śpi już od 19tej. Jeśli chodzi o jedzenie ostatnio wrócił jej apetyt na obiadki ;-)) z czego jestem przeszczesliwa....ale ćsiii co bym nie zapeszyła... ;-) rano po przebudzeniu i wieczorem przed spaniem wypija mleko z kaszką ok.180ml, ok. 11tej drugie śniadanie w postaci płatków zbożowych z owocami lub jajecznicy z chlebkim lub kanapeczki lub jogurt z owocami czy twarożek itp. Obiadek przed drzemką 13:30 - 14:30. Ok. 17 tej kaszka na mleku lub jakieś placki, grysik, ryż z jabłkiem, budyń lub kisiel zdarza się że po prostu butla mleka z kaszką...różnie...zależy co jadła na drugie śniadanie. Oj.18tej podwieczorek albo owoce albo ciacho... KaroLu wczoraj przed twoim postem myślałam o tobie i miałam wywoływać ale mnie ubiegłaś... ;-) Co do przesądów to nie wiem...bo nie do końca je kojarzę...ale u mnie dwie zupełnie różne ciążę a płeć ta sama... jedyne co mi zapadło w pamięci to ciotka jak mnie zobaczyła ok.16 tyg. tej ciąży (nie znaliśmy wtedy płci) to stwierdziła że znowu ciąża zabiera mi uroku więc będzie druga dziewczyna...no i się sprawdziło....a kształt brzucha faktycznie mam taki sam ;-) Ania125 no i super się wam poukładało... niania skarb - powtarzam się ale taki skarb na te ostatnie miesiące ciąży bardzoooo by mi się przydał. Tosia próbuje też biegać ale wtedy krucho że stabilnością jeszcze...;-) wspina się też na wszystko...byle wyżej... Życzę zdrowia i powodzenia u ortopedy... Mamy szczepienie mmr we wtorek lub czwartek więc zapytam o szczepienie na ospę...skoro Tosia uczęszcza do przedszkola to może załapiemy się na darmową? Jeśli nie to i tak rozważam z tym że za jakiś miesiąc bo nie chcę kumulować. Kasia8309 no wyniki ponoć mieszczą się w normie więc nic nie zalecił ale zastanawiam się bo one takie na granicy i czy to taki stan przed cukrzycowy nie jest i czy to w związku z tym nie ma wpływu właśnie na wielkość dzidzi bo większa niż powinna...a to właśnie chyba efekt cukrzycy....duże dzieci...hmmm...może warto choć we własnym zakresie troszkę podietować...no rozważam... No i niech katar precz już odejdzie!! Rewolucja i jak msażyk? Ehmm...ale bym skorzystała...pomarzyć mogę a poczekać jeszcze kilka miesięcy muszę...;-))
  14. Rewolucja najlepszości!! Dwa dni przedszkola minęły i tak jak wcześniej byłam zadowolona tak teraz już optymizm przygasa...zmiana polega na tym że w grupie jest chłopczyk (poprzednio był chory więc go nie było) który cały czas wrzeszczy...nie płacze...nie do końca jest to wycie ale właśnie taka złość...jeszcze się przyzwyczaja do nowej i z pewnością trudnej dla niego sytuacji i potrzebuje więcej czasu....ale cała reszta dzieci dosłownie jest przestraszona...no i po tych dwóch dniach widzę różnice w zachowaniu Tosi...we wtorek po przedszkolu pojechałam kupić małej buciki i w sklepie pierwszy raz zrobiła histerię...no wrzeszczała z taką złością w głosie, że aż trudno było mi poznać własne dziecko... :-( fakt ona nie lubi chodzić po sklepach ale zwykle było to marudzenie i moje zapewnienia że zaraz wychodzimy były wystarczające a to co wydarzyło się w tym obuwniczym totalnie mnie zaskoczyło. Oczywiście nie dałam za wygraną i wyszliśmy po zakupie butów tak jak jej zapowiedziałam. Podpytałam siostrę czy coś wydarzyło się w przedszkolu czy może ona tak odreagowuje separację ze mną...no i niechętnie o takich rzeczach mówią ale mi powiedziała że póki co tak wygląda dzień w przedszkolu że na wszystkich odbija się te zachowanie owego chłopczyka...ale że pracują nad nim i będzie dobrze...oby prędzej już później...no a wczoraj to mieliśmy pierwszy raz od urodzenia Tosi!!! straszny problem z zasypianiem wieczornym...ona normalnie sama zasypia w łóżeczku...po dwóch godzinach od położenia jęcząc i płacząc padła z wyczerpania popłakując jeszcze przez kolejne pół godziny przez sen....koszmar...i jak nigdy chciała zasypiać na rękach...aż się zaczęliśmy zastanawiać czy jej coś nie dolega...całe szczęście jak już zasnęła to przespała całą noc i rano obudziła się w dobrym humorze...no cóż efekt czynników zewnętrznych...nie uchronimy...możemy tylko wspierać...oby mądrze...tego wam i sobie życzę! Teraz Tosia ma drzemkę i widzę że mniej spokojnie śpi niż zwykle. To się wyżaliłam... MamaEwy ale fajnie macie z tym wyjazdem...pogoda z pewnością dopisze a wy naładujecie baterie ;-)) ....no i po drzemce...może później uda mi się odnieść do innych postów...tymczasem miłego dnia
  15. Justynka i ewelad zdrówka dla Tosieńki i Dawida ;-) Kowalska kciuki zacisnięte nadal za jutrzejsze wyniki. Pewnie że Natalka wyrośnie ale tym zawiązywaniem dwóch pieluch tetrowych żeby nie czuła pasa to mnie zaintrygowałaś...? nie mogę sobie tego wyobrazić...nie kumata jestem...
  16. Kasia dzięki za kolejną porcję praktycznych informacji. Na początek spróbuję poszukać używki. Jeszcze pytanie uczyłaś się motać w ciąży czy jak już Zuzia była na świecie? Pytam bo znalazłam info o spotkaniu/warsztatach w przyszłym tygodniu w miejscowości oddalonej o 25 km i się zastanawiam...zdaje sobie sprawę że warto chociażby aby się wkręcić no ale dojazd trochę kłopotliwy dla mnie. Kowalska moja siostra walczy teraz z owsikami...zobaczyła u jednego synka i od razu cała rodzina pod kuracją...czekała na podanie dawki pierwszej aż miną te dni z pełnią bo ponoć w tym czasie te dziady składają jaja, lek działa tylko na pełzające osobniki stąd powtórka kuracji za dwa tygodnie i nie ma co przeciagać podania kolejnej dawki bo właśnie jak się nie wstrzeli w te terminy między składanie jaj odpowiednio to i trzecia dawka potrzebna...nie wiem ile w tym prawdy ale coś w cyklach życia tych stworzeń musi być. Jeśli chodzi o masturbację w tak wczesnym wieku to znam przypadek i też dziewczynki ona miała tak z dwa latka i ten popęd był silniejszy od niej tak do 5 roku życia. No fizjologia...całe szczęście nic nie normalnego. Odziwo nie słyszałam nigdy o chłopcu w takim wieku. Rewolucja Tosia też się interesuje sikulinką przy każdym przewijaniu...to normalne. Najgorzej jak rączki szybsze od moich a tam kupa jak chałupa ;-) Jak już czysto to niech gmera ile chce w przeciwnym wypadku to mnie wkurza... Tosia dziś poszła do przedszkola po rekonwalescencji...i wiecie co ja gorzej przeżyłam rozstanie niż za pierwszym razem... mam nadzieję że ona ma się lepiej... Miłego dnia
  17. ...no cóż może być początkującego....telefon wie lepiej... ;-))
  18. Kasia wielkie dzięki...masz duża wiedzę i takie wskazówki dla mnie początkującego w temacie są bardzo cenne. ;-)
  19. Cześć dziewczyny! Kasia powodzenia w załatwianiu żłobka. Jako specjalistki zapytam która chustę najlepiej na początek nabyć? Chciałam już przy Tosi ale nie zaopatrzyłam się w ciąży a potem Tosia była tak niewymagająca że uznałam ją za zbędną...teraz już przez brzuch coś czuję że się nie obędzie...ta mała chyba wcale nie śpi...non stop mam dyskotekę w brzuchu...aż się boję i już teraz chcę chustę! ;-)) Mamuśka trzymaj się tam w tej pracy i nie daj się kochana...ktoś przyjął brzydką ale skuteczną metodę totalnego podporządkowania pracownika...Dobrze wiedzą że kobieta po takiej przerwie wraca rozbita i zdezorientowany i łatwo zmanipulować...ale jak czujesz niesprawiedliwość to walcz o swoje...pokaż że macierzyństwo dodało Ci skrzydeł a nie jak niektórzy myślą osłabiło... Buziaki dla Ciebie dla otuchy...jak trzeba to popłacz wieczorem a w pracy głowa do góry!! Będzie dobrze!! Rewolucja no ja po namowach ani125 zakupiłam takową kaśkę...jestem zadowolona, choć manewrowania trzeba było się nauczyć ale dodam że diablica sama z szafy wyjść i posprzątać nie chce... ;-)) ja mam bosch bbhmove. No a z tymi facetami tak niestety jest...w pierwszej ciąży czułam dużo większe wsparcie we wszystkim...narzekać nie mogę bo jak poproszę to absolutnie wszystko zrobi...no ale nie ma już tej troski "kochanie usiądź ja to zrobię" marzenie...widać że jego podejście do drugiej ciąży też się zmieniło...echhhh Miłej niedzieli oby była lepsza od soboty :-)) Daniela super że jesteś...a gdzie tam wyrodną, trochę swobody też się nam należy.... My też walczymy z infekcją już ponad tydzień...w środę byłam z Tosią u pediatry po 5 dniach gorączki z tendencją słabnącą bez innych objawów i wydawało się ee już wszystko ok a wieczorem po tych wojażach znowu gorączka a od czwartku totalna chrypka a nocą i tylko nocą duszący suchy kaszel...już prawie nie ma chrypki ale kaszel jest i zmienia się w mokry ale jest tylko w nocy...bez sensu bo wykrztuśnych leków nocą nie podam i boję się żeby to nie zeszło na oskrzela...paskudny ten wirus...wszystkie dzieci z przedszkola w rezultacie odchorowały go na krtani. Marzy mi się żeby ją jutro puścić do przedszkola...waham się jeszcze ale chyba odpuszczę mimo tego że mam kupę roboty...muszę przeorganizować całą kuchnię bo w piątek zamontowali mi nowy segment półek zamówiony z powodu braku miejsca i coraz większej ekspansji sprzętów i akcesoriów kuchennych w pokojach...także czeka je ekstradycja do kuchni ;-) ach ten syndrom wicie gniazda...wiecie o co chodzi;-)) Daniela a co u Chio? Macie kontakt... Ach i bym zapomniała...w nocy z czwartku na piątek mieliśmy hardkor...Tosi puściła się krew z noska...Dobrze że mnie obudziła kaszlnięciem...sporo tego było, mała wysmarowana jak indianin...musiało to pod ciśnieniem pójść bo nawet ściana przy łóżeczku obryzgana i krew na całej długości łóżeczka...My wystraszeni...Tosia płacz bo ją wybudziliśmy...wszystko do przebrania...no masakra i nie życzę nikomu tego przeżycia...póki co to jednorazowe zdarzenie ale ponoć jak dziecko ma tendencję podczas podrażnienia śluzówki nosa to możemy spodziewać się takich akcji jeszcze...z tym że to strasznie wygląda ale niegroźne i następnym razem będę już spokojniejsza. Po tej akcji Tosia pierwszy raz została u nas w łóżku i odziwo zasnęła...bo normalnie nasze łóżko to do zabawy i fikania jej służy. Oczywiście jak zasnęła to ją przełożyłam do łóżeczka bo ja bym nie spała...koniec opowieści i gdyby którejś się zdarzyło to sadzamy dziecko i uciskamy nosek palcami po obu stronach tak na wysokości pod kością - żeby nie zatkać noska ale zatrzymać krwawienie... Miłego dnia wszystkim fasolkami i ich rodzicom...;-)))
  20. Rewolucja no właśnie to mnie przekonuje do imienia Hania - to super dziewczyny! Zdrowia życzę i oby dzieciaki nie podłapały...My z z Tosią niestety zawirusowane...od piątku Tosia ma gorączkę...i coś jej tam musi doskwierać bo marudna...ja nie mam gorączki ale psikam, gardło boli, ogólne osłabienie i dusi mnie moja astma...a to ewidentny objaw infekcji...także Tosia nie idzie jutro do przedszkola...jak gorączka nadal będzie to do pediatry niech osłucha i zajrzy do gardła i ucha...i tak muszę iść z tymi wynikami krwi...głupia jestem z tego ale ma kilka czynników podwyższonych a kilka obniżonych...hmm. Coś nie tak jest z tą gospodarką wapniowo-fosforową...Wit. d3 w normie, wapń na granicy górnej normy ale fosfor znacznie przekroczony...tarczyca chyba ok więc nie jest winowajcą...trzy czynniki morfologii wskazują na lekką anemię (mimo tego że hemoglobina w normie) spowodowaną niedoborem żelaza...no ale samego żelaza nie oznaczyłam...i to by było jeszcze do sprawdzenia. No i jak tak próbowałam interpretować te wyniki za pomocą wuja Google to ten wysoki fosfor z pewnością ma coś wspólnego z wysokim pH moczu który badaliśmy Tosi w czerwcu...tylko wtedy szukaliśmy bakterii i nie specjalnie zwróciliśmy na to uwagę...no zobaczymy co powie pediatra i gdzie będzie szukać przyczyn takiego stanu rzeczy... Mamuśka no widzisz! Super ze wrażenia z pracy jednak pozytywne. Szczerze to ja już trochę tęsknię za pracą zawodową...bo na brak tej w domu narzekać nie mogę...;-)) a tu jeszcze dobre półtorej roku do powrotu...i to będzie dopiero nauka wszystkiego od nowa...fiu, fiu.... aż sobie nie zazdroszczę! Mmadzia chodzenie na palcach to właśnie miała być wada Tosi gdybyśmy jej nie rehabilitowali...póki co jest dobrze bo stawia stopki od pięty ale córka kuzynki ma ok. 12 lat i nadal tak chodzi...ma to wpływ na całą postawę i kondycję fizyczną, a o obcasach może zapomnieć...także ja byłam na tym punkcie przewrażliwiona. Znam też przypadek dziecka które na początkowym etapie tak chodziło ale samo, że tak to nazwę się skorygowało, i teraz ma kilka lat i jest ok. Co do wysokich sztywnych butów (takich krepujacych staw skokowy) i twardej podeszwie to nam rehabilitant mówił jeszcze jak nie było wiadomo jak to wyjdzie u Tosi. Nawet jak zaczynała się podnosić do stania to zakupiłam z rozpędu takowe...ale wtedy ona ledwo raczkowała i próby wkładają jej tych bucików na zapas okazały się zupełną pomyłką...bo unieruchamiały ją a przez to uwsteczniały...i całe szczęście odpuściłam po jednym dniu...instynkt mi podpowiadał, że nie mogę i nie chcę kosztem strony emocjonalnej dziecka dbać o postawę fizyczną. Agatka przecież wszystko robi po swojemu i tak myślę że to może być wynik jej szalonego pędu i wszystko wróci do normy jak nauczy się już chodzić po bardziej krzywych powierzchniach...Jak Cię to jednak niepokoi to skonsultuj z rehabilitantem. I nie jesteś wyrodną matką...tylko lepiej się organizujesz bez pomocy dzieci...;-) Mamma Tosia w wózkach siedzi poskładana jak paragraf...nogi na pałąk, d upchać gdzieś z jednej strony, głowa oparta z drugiej...i choćbym nie wiem jak często ja poprawiają to ona ewidentnie specjalnie taką pozycje przyjmuje...i robi to w każdym z czterech wózków w jakich miała okazję jeździć...także ten tego...ja się tym wcale nie przejmuje...
  21. Miałam jeszcze pytać Was o nocnik...któraś podejmuje już próby? Ja chciałam jak najwcześniej i od paru miesięcy nocnik u nas stoi i próby podejmuję co kilka tygodni od 9 miesiąca czyli jak Tosia siedzi stabilnie ale cały czas mam wrażenie że ona zupełnie nie gotowa...niby wie o co chodzi ale za chiny ludowe nie chce siedzieć na topku...bardziej traktuje go jak zabawkę i boję się że ja zraziłam do właściwego korzystania...oczywiście nie oczekuję że już będzie kontrolować potrzeby czy nawet komunikować...ale mogłaby dać się chociaż wysadzić...a ona nie chce i już!! Widzę że robi kupę bo kuca i ciśnie (nie zawsze ale czasem uda mi się zaobserwować) i pytam czy robi kupkę to odpowiada że tak a jak proponuje jej nocnik to nie chce...i wysadzić się nie da bo płacz...nie robię tego na siłę bo wtedy napewno by się zraziła więc cierpliwie czekam. Zastanawiam się jak to u innych fasolek...
  22. Kasia jesteś mega i moim guru w dążeniu do celu!! Jak czytam o Twoich wyczynach to mnie własny wstyd napędza do działania... ;-) Samo badanie zniosłam dużo gorzej...przy Tosi to się zastanawiałam o co tyle krzyku z tym badaniem...teraz już wiem, a i tak chyba najgorzej nie było...pierwsze 20 minut od wypicia dosłownie modliłam się żeby nie zwrócić glukozy i miałam wrażenie że odlecę, po tym czasie było coraz lepiej ale i tak masakra...a wyniki chyba ok. na czczo 95 po godzinie 134 a po dwóch 126...we wtorek wizyta to się okaże bo teraz nawet nie sprawdziłam norm...ale coś mi się kojarzy że po dwóch godz. nie powinno być więcej niż 140? Nawet nie mam partia żeby sprawdzić jak wyszło w pierwszej ciąży...echhhh zupełnie inne podejście ;-) KaroLu na początku ciąży też miałam obawy jak to będzie...a im dalej w las tym większa mobilizacja i no cóż nie ma opcji radę trzeba dać...w głowie też się układa i coraz bardziej lajtowe podejście...najcięższe miesiące przede mną ale im gorzej będę sobie radzić tym więcej Tosia będzie w przedszkolu i tak plan taki że do grudnia 5 dni będzie chodzić. Ewelad nazwę wirusa bostonskiego pamiętam sprzed paru lat...ale za nic nie mogę sobie przypomnieć czym się objawiał i jaki przebieg? Mam nadzieję że Lili jednak nie podłapała? Dużo zdrowia. Kowalska a co trapi Natalkę że było dalsze podejrzenie robaków a wyniki jednak ich nie potwierdziły...? Wczoraj byłam z Tosią zrobić te badania krwi żeby sprawdzić co z tymi ząbkami...i nie chciało mi się drugi raz jechać do miasta na szczepienie (u nas nie trzeba się umawiać bo szczepionki dostępne w ośrodku tylko należy przyjść w godzinach przyjęć dzieci zdrowych) poza tym wyniki badań dopiero dziś a chciałam je pokazać pediatrze...i wiecie co! Całe szczęście bo zaszczepiłabym prawdopodobnie osłabione wirusem dziecko...o zgrozo - ktoś nad nami czuwa... Dziś gorączka 39°C a wczoraj żadnych jeszcze oznak. Właśnie śpi po nurofenie bidulka... W przedszkolu wirus był wprawdzie przed pójściem Tosi a w poniedziałek już dzieciaki były zdrowe ale moja siostra była zupełnie ochrypła i podejrzewała że złapała po dzieciach...a Tosia z nią cały dzień była...także ten tego zaczyna się...Mam nadzieję że do poniedziałku wydobrzeje i że nie będzie to miało przełożenia na wyniki badań, które robiliśmy wczoraj...bo jak se pomyślę że znowu mieliby ją kłóć w żyłkę...
  23. Olga no gdzieś mi uciekło że skończyłaś właśnie trzydziechę...wszystkiego najlepszego! Kiedy to było...ponad 4 lata temu, moja najmłodsza siostrzyczka w październiku skończy 30 lat! Dziś znowu dzień z Tosią a ja zabrałam się za przerabianie pomidorów z własnej szklarni na passatę do słoików...dwie skrzynki zalegały w piwnicy i zaraz by odeszły...ale sobie roboty narobiłam...biedna Tosia była żądna mojej uwagi...a ja musiałam choć przetrzeć te cholerne pomidory...aż się biedna popłakała...aż ja prawie z nią także hormony mi już buzują momentami...;-/ Całe szczęście gar stoi już na płycie gotowy do przetwarzania a my z Tosią na spacerku...teraz śpi więc korzystam i piszę...jak się obudzi już reszta dnia dla niej...no wyrzuty mnie dopadły.
  24. Marta dobrze ze z tym ząbkiem nie tak źle...wypadki się zdarzają :-( Pieszyce dzień Tosi całkiem fajny. Rano została ochoczo ale odbierała ją siostra, ładnie się bawiła, bezproblemowo zasnęła w kilka minut tylko trochę kiepsko jadła. Płakała raz jak została sama z obcą opiekunką i nie było obok żadnego dziecka...Jak przyszłam przed 15tą to pięknie się bawiła...aż miło było patrzeć...oczywiście do momentu jak mnie zobaczyła...tak zaczęła płakać że dojść do mnie nie mogła...grochy leciały takie że hej...ale przywitałam ją z uśmiechem i przestała po chwili. Poszłam do siostry (mieszka nad przedszkolem) nakarmiłam ją, widać było że głodna bo jadła z apetytem. Po zjedzeniu dałam ją na podłogę ale liczyłam się z tym że będzie wisieć przy nogach...i tu zaskoczenie ;-))...poszła się bawić i nie zwracała specjalnie na mnie uwagi...nawet mogłam zniknąć jej z zasięgu wzroku. Niestety dziś rano jak ją mąż zostawiał to płakała i tu muszę powiedzieć że zrobił to totalnie źle!!! Na wściekła jam na niego ze szok! Nie było akurat siostry bo poszła na chwilkę na górę i ten kretyn (sorry za wyrażenie ale emocje jeszcze mi nie opadły) jak oddawał ją obcej opiekuńcze to przewidywalnie rozplakac a się i ten zamiast ją zapewnić że przyjdę po nią i ma być dzielna to uciekł...ten tego no koment! Facet! No jak ona ma czuć się bezpiecznie...największy błąd to uciec! Mam nadzieję że nie zraził jej do tej opiekunki...ona musi się przyzwyczaić do człowieka a tą panią widziała dopiero raz...już przemyślał sprawę...mówi że sytuacja go zaskoczyła i wydawało mu się że tak jak postąpił było dobrze ale przyznał mi rację i obiecał poprawę...;-) także chociaż tyle...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...