Skocz do zawartości
Forum

anmiodzik

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anmiodzik

  1. Po herbatki na laktację to chyba i ja sięgnę, bo od wczoraj już mi się tak szybko nie produkuje mleko, jak do tej pory. Zawsze w nocy wybudzałam Natalkę, z powodu nabrzmiałych i twardych piersi.. a dziś Nati się budziła sama.. a u mnie "miękko"! Fakt, że wczoraj piła częściej niż zwykle, ale to powinno pobudzić laktację, a nie ją ograniczać?! Jakby mamusinych problemików było mało.. nabawiłyśmy się jeszcze odparzenia pieluszkowego.. i to przez jedną noc!! Całą noc smarowałam profilaktycznie alantanem, bo widziałam że już się czerwieni ta mała pupcia, ale rano już ogniście było :( mimo częstych zmian pieluszek tej nocy. No nic. przeszłam na sudokrem .. trochę się powietrzymy i zobaczymy co dalej będzie.
  2. Asiu - dziękuję za miłe słowa :) Z hałasami w domu współczuję, bo u mnie jest to samo. Mieszkamy z moimi rodzicami i młodszym bratem.. i drzwi niemal non stop otwierają się i zamykają raz z większą, raz z mniejszą siłą. Przy kolkach Natalka ma płytki i niespokojny sen, więc łatwo ją wybudzić.. a my - rozdrażnione już mamusie - jesteśmy złe na wszystko co w okół może wpływać na zaburzenie snu naszego Maleństwa! Co do kolek - trzymamy razem kciukasy i modlimy się za nasze maleństwa, żeby nie cierpiały tyle, bo na to ani troszeczke nie zasługują. Współczuję, bo wiem dobrze, co przeżywasz. ...Też już myślałam że mam deprechę poporodową i dziwiło mnie, że wszystkie matki wokół tak sobie pięknie radzą, kiedy ja, choć chęci mam sporo, to nie wyrabiam czasami :( I tutaj !! O dziwo!! Bardzo pomogło mi wczorajsze czytanie książki, którą Gosia tak namiętnie rozsyła *chwała Ci Gosiu za to! Tak mnie uspokoiła i dodała sił już przy pierwszych stronach lektury... że brnęłam w nią dalej z Natalką przy cycu - z Natalką na ramieniu - z Natalką na rękach.. i w efekcie z Natalką w łóżeczku hehe. Cicho sobie myślę, że dzięki temu pozytywnemu nastawieniu wczoraj obyło się bezkolkowo!! (choć znam też realia - że w tygodniu może być kilka dni bez kolki, a później ona znów wraca...) Co do książki jeszcze.. czyta się ją rewelacyjnie i takie to wszystko piękne i proste, kiedy się o tym wszystkim myśli i wyobraża w odniesieniu do siebie.. ale tak na serio - wydaje mi się nierealne, by ten system wdrożyć w nasze życie :( Powiem więcej - ułożyłam już sobie z Nati taki system, że nie wyobrażam sobie w jaki sposób go teraz zmienić, by spełnić warunki owego "Planu". U nas wygląda to tak: sen - aktywność - karmienie... i jak teraz tą aktywność wstawić w miejsce po karmieniu, kiedy ona mi tak pięknie zasypia tuż po odbiciu po karmieniu?? Ciekawa jestem jak to u Was wygląda i jak Wy odnosicie się do treści tej lektury? Swoją drogą - taki "poradnik" niepozorny by się wydawał - a tak mnie zaabsorbował!
  3. Kasia - spacerki owszem - ale tylko do południa, bo później tak ciężko Nati uspokoić, że nawet wózek nie pomaga. Za to przedpołudniowe spacerki uwielbia i śpi długo w wózku. Gosiu - na brzuszku, masaże, zginanie nóżek.. oj czego ja to nie robię, żeby temu Skarbeńkowi pomóc.. a wodę uwielbia i szczerze mówiąc to jedyne, czym ją potrafimy na chwilę uspokoić kiedy tak mocno się pręży i płacze.. ciepła woda szybko łagodzi bóle brzuszka.. ale jak długo można w wanience dzieciątko trzymać.. kolka trwa kilka godzin dziennie.. a to nierealne, zeby Nati ciągle w wodzie się pluskała. Mimo to, kilka razy na dzień przydarzyło nam się ją tak uspokajać. Na szczęście moje dziecko uwielbia wodę.. za to jaki wrzask jest, jak ją wyciągamy!! Olaboga! Izzys - pilnuj tego swojego szczęścia, bo Skarbuś masz cenny w domciu!! :) Jagoda i Bursztynka - długo wam te pociechy śpią :) mam nadzieję, że jak Nati będzie w ich "wieku" to też już będzie tak ładnie przesypiać. Choć na noce nie mogę narzekać - co 3 godziny mi się budzi.. przebieram, karmię i śpi dalej.
  4. Próbowalismy i grzania brzuszka suszarką i ciepłą pieluszką... i tysiące innych rad na kolkę. Z karmieniem też już eksperymentowałam. Jedno jest pewne, że jak przystawiamy ją do odbicia, to jakoś łagodniej wszystko znosi... wiec nawet jeśli czekamy na beknięcie godzinę, to i tak warto ją ponosić na ramieniu po karmieniu. Kasiu - Sto Lat dla Stasia! 2 miesiące to już poważny wiek!! :)
  5. Dzięki Kasiu.. u nas suszarka się nie sprawdza. Zero reakcji - płacz i krzyk nie ustaje :( ... Nati teraz śpi słodko.. ale już wiem, że jak tylko się obudzi to już do wieczora przyjdzie mi się kolejny dzień zmagać z płaczem i bólem, na który nic nie potrafię poradzić. Ta bezradność zabija!! Malutka dopiero będzie miała 4 tygodnie jutro, a już musi tyle cierpieć :/ grrrr! Czytałam że kolka może trwać nawet do 3-4 miesiąca - eh :(
  6. Kasiu, trzymamy za Was kciuki z Natalką. Wracajcie szybko w pełni sił!! A u nas ... :( zaczęły się kolki. Coś strasznego! Od yrzech dni Nati popołudniami pręży się strasznie i wije z bólu, płacząc przy tym strasznie. Potrafi tak godzinami.. i żadne masaże, ciepłe okłady, ani inne dobre rady nie pomagają. odchodzę od zmysłów, bo nie wiem jak jej pomóc. Wiemy już na pewno, że to nie jest wina kropelek (witamin) bo lekarz odstawił nam je narazie. Eh.. ja też podobno mialam straszne kolki jak byłam niemowlakiem.. wiec trzeba to jakoś przetrwać...
  7. dzięki ;) - pampersy. Znajomi pociągiem to cudo do mnie przywieźli - heh, to się nadźwigali.
  8. Aniu, już mi dzisiaj przepisała nowe - DEVIKAP.. rozpuszczalne w łyżeczce płynu - ja to w moim mleku rozpuszczę. Jutro je wprowadzę, dziś dam Małej dzień przerwy od kropelek.
  9. Bursztynka - najlepszego z okazji zakończenia edukacji przedszkolnej syna :) !! Izzys - a dlaczego nie wolno jeść pestkowych owoców? Jeśli nie są gotowane razem ze swoimi pestkami i jeśli nie jemy ich pestek to jak najbardziej można jeść każdy owoc pestkowy. Oczywiście wzbraniałabym się tylko wtedy, kiedy wiem, że jest w nich jakaś chemia, lub jeśli były pryskane. AnkaS - Najbezpieczniej jeść owoce, z pewnego źródła.. lub własnego ogrodu. To też zdanie mojej położnej.. dzięki niej nie odmawiam sobie narazie niczego (prócz alergizujących cytrusów, orzechów i czekolady).. i tak np dziś rozkoszowałam się arbuzem, wczoraj nektarynkami, a wcześniej winogronami -co prawda żadne z nich z mojego ogrodu ;) . Nie widzę narazie zmian u małej, więc mogę próbować dalej. U nas za to pojawił się problem z przyjmowanymi od kilku dni witaminami! Podaję Małej D3 w kropelkach firmy Vigantol i dokładnie po 6 godzinach od przyjęcia kropelki - Natalka zaczyna mi mocno płakać, prężyć się i ewidentnie boli ją brzusio. Zmieniałam pory dawania tej wit. i potwierdza się tylko, że po 6 godz. za każdym razem zaczyna się to samo. Jutro pediatra ma nam zmienić te wit. na inną firmę. Z tego co sie naczytałam, to ten vigantol zawiera alergizujący olej arachidowy.. a przecież taki mały brzusio nie zawsze potrafi sobie poradzić z takim silnym alergenem :( Tracę zmysły, kiedy Mała się tak pręży przez te kropelki :( nie wiem jak jej pomóc i dziś, wiedząc już, że to przez te witaminy, jestem zła, że w ogóle jej to musiałam dawać! A tu my:
  10. Dużo uśmiechów i miłości z okazji Dnia Ojca dla wszystkich tatusiów "majowych" ( czyt. kwietniowo-majowo-czerwcowych)
  11. AnkaS - ja używam "kapturków" z Canpol'u odkąd wróciłam z Małą ze szpitala i powiem Ci, że sprawdzają się świetnie. Co prawda nie powiem Ci jak to jest przy płaskich lub wklęsłych sutkach, bo u mnie przyczyną używania kapturków było właśnie pęknięcie prawego sutka na skutek nadmiernego gryzienia go przez Natii w szpitalu. Nati chętnie przez nie pije i widzę, że pije znacznie więcej, niż jak ciągnęła bez nich. Przy okazji wyleczyłam popękanego sutka i nie odczuwam żadnego bólu ani nieprzyjemności przy karmieniu - a wręcz przeciwnie! Teraz to radość z bliskości i niesamowitości tego przeżycia! Czasem przystawiam Natalkę do piersi bez kapturka, żeby nie zapomniała jak to jest ssać "naturalnie" i rzeczywiście na wyleczonych i niebolących brodawkach jest to dużo łatwiejsze, a Malutka też sie nie gniewa, że serwuję jej takie odmiany. Też zastanawiałam się, czy Natalka się najada moim mlekiem, ale sądząc po wadze.. chyba tak. 400g w 10 dni ..wiem, że to indywidualna sprawa każdego dziecka, ale gdzieś przeczytałam, że na tydzień normą jest 200-250g (minimum) ?
  12. Moj mąż tez jest alergikiem.. i śmiejemy się, że pierwsze czego się Mała od niego nauczyła - to kichanie ;) A o czekoladzie też słyszałam, że jest jednym z najsilniejszych alergenów.. zaraz obok orzechów i cytrusów - dlatego też unikam ich dmuchając na zimne. A z bolącym brzuszkiem to radzimy sobie narazie masażami. Kupka szybciej się pojawia jak ćwiczymy nóżki (zginając do brzuszka i masując go nimi) a i leżenie na brzuszku Natalka bardzo lubi, więc sama się masuje przy okazji. Dziś sobie pozwoliłam na kolejne owoce w moim jadłospisie - nektaryny i brzoskwinie - a takie pyszne były, że ho ho! Zobaczymy czy obejdzie się bez zbędnych rewelacji.. tylko pokosztowałam, więc myślę, że nawet jeśli ma to wpływ na pokarm, to takie ilości nie zaszkodzą. A wieczorem ma się zjawić położna, żeby ocenić stan mojego cięcia cesarskiego.. bo nadal stosuję okłady i antybiotyku też tak prędko się nie pozbędę.
  13. Hej U mnie waga 56kg czyli jeszcze 12 na plusie :P ale ja nie mam zamiaru do wagi sprzed ciąży wracać. W ciągu tych 18 dni straciłam 13 kg.. ale jeszcze widać brzuchol, bo po cc i komplikacjach z tą raną, nie mogę się za bardzo ruszać :( Za to jak tylko będę mogła, to na pewno coś z tym brzuchem zrobię. I eureka! Te kreseczki, które mnie w ciąży na brzuchu postraszyły.. znikają z dnia na dzień - to jednak nie rozstępy. Widocznie tak mi się skóra rozciągnęła, że wyglądało to na małe rozstępy, a w miarę kurczenia się skóry, wszystko ładnie zanika. Ja narazie jem wszystko. Położna przekonała mnie, że pokarm tworzy się z krwi a nie z treści żołądkowej i że karmiącej matce wbrew mitom, można jeść wszystko. A to, że dziecko ma kolki lub inne rewelacje brzuszkowe wynika z jego niedojrzałości układu pokarmowego a nie z przyjmowanego od mamusi pokarmu. Nie wiem na ile ta teoria jest zgodna z prawdą, ale mnie się podoba i rzeczywiście od początku jem wszystkiego po troszku.
  14. bursztynka - ja dopiero od dziś będę podawać witaminki Małej. Nie mam zapisanej K.. bo moja lekarka twierdzi, że dawka podana w szpitalu w zupełności dziecku wystarcza. Narazie mam podawać jedną kropelkę Vigantolu (to jest wit D3) przed karmieniem. Prawie czekam aż się Mała obudzi, żeby podjąć pierwsze wyzwanie z kropelką witamin :) A.. i pediatra tez mowila, ze inne witaminy dopiero po 6 tyg życia będziemy wdrażać, bo narazie układ pokarmowy dziecka nie jest na tyle rozwinięty żeby sobie poradzić z witaminami bez późniejszych rewelacji żołądkowych i brzusznych - stąd kolki i inne bóle brzuszka u dzieciaczków, którym podaje się m in. wit. K przed skonczeniem 6 tyg. Ale pewnie co lekarz to inna opinia. Ja tam się cieszę, że nie muszę Natalki męczyć dodatkowymi witaminami, zdrowo rośnie i bez tego, więc ufam, że dostaje wszystko co najlepsze ode mnie :)
  15. Witam Kasie - śliczne Wasze dzieciątka !! My jesteśmy po pierwszej wizycie u pediatry ( tak tak.. za nami dopiero albo aż dwa pierwsze tygodnie życia...) Wszystko jest jak narazie w porządku. Córunia rośnie zdrowo i przybiera prawidłowo na wadze. Jednak moja łazienkowa waga się nie myli.. Nati w ciągu 10 dni przybrała z 3750g do 4200g! Dostałyśmy witaminki od dzisiaj do stosowania i ciekawa jestem jak Mała będzie na nie reagować. A i jeszcze kropelki do oczu dostałam, bo jedno jej bardziej ropką zachodzi i częściej śpioszki przemywam. Już po pierwszym zastosowaniu widzę różnicę :) Przez dwa ostatnie dni dała mi córka ostro do wiwatu! Chyba ją brzuszek męczy.. ale dziś na szczęście dała nam się pięknie wyspać. W dodatku takie ogromne kupole waliła w nocy, że aż miło było słuchać ;). Hehe.. radość matki z kupki dziecka - bezcenna! Pediatra opieprzyła mnie z leksza, że ja zadnych witamin nie biorę.. a powinnam te same, co w ciąży... no ale nikt mi o tym nie powiedział do tej pory, więc wolałam nie narazac córki na dodatkowe specyfiki przyjmowane przez mamusię karmiącą. Od wczoraj więc wdrożyłam znowu falvit mama.. i oby wyszło nam to obu na zdrowie ;) Miłego.. bezkolkowego.. i mało płaczliwego początku weekendu :) !! Uściskajcie Wasze pociechy od cioci Ani :)
  16. My jutro mamy pierwszą wizytę u pediatry, także i ważenie i mierzenie na pewno zaliczymy. Ja sobie Natalkę ważę w domu na elektrycznej łazienkowej wadze. Ma dokładność do 100g wiec tak oriętacyjnie przynajmniej, żebym wiedziała, że przybiera na moim mleku ;) Po wyjściu ze szpitala ważyła 3750 (spadła z 4040g) ale 5 dni później miała już 4000g a kolejne 5 dni później (wczoraj) miała już 4200g .. więc wg tej wagi, przybiera dość solidnie. Jutro mam nadzieję, potwierdzi to nasz pediatra. Oby tylko Mała zniosła cierpliwie i dzielnie tą wizytę u lekarza, bo jakoś mam obawy...
  17. Ewcia - współczuję bólu! Wracaj do zdrówka. Emilka - Ty także się nie poddawaj! Dużo zdrówka życzę!! Gosiu - śliczne zdjęcia nam tu prezentujesz :) U mnie jednak nie obyło się bez antybiotyku. Wczoraj byłam u ginka, żeby zobaczył tę moją nieszczęsną ranę.. Stwierdził, że teraz się już ładnie goi, ale trzeba potraktować to antybiotykiem od środka, żeby mieć pewność, że żadne zakażenie się w środku nie rozwinie. Okłady robię sumiennie co 2 godziny z octeniseptu i rivanolu na przemian. Brzuch coraz mniejszy - uwierzycie, że wielkość brzucha zależał od tej ropy! Ja jestem w szoku!! Bo w ciągu tych 3 dni zeszło mi ponad 3 kg!! I ginek twierdzi, że to ta ropa tyle ważyła. Fee! Przeżyłam dziś pierwszą nieprzespaną noc. Mała dała czadu! Nie umiała zasnąć za żadne skarby! Co usnęła przy piersi.. to rozbudzała się niedługo po tym, jak ją położyłam do łóżeczka.. i znów szukała źródła jedzenia. I tak całą noc.. do 7:00!! A tak ciężko było mi ją nosić :( jeszcze z tą sączącą się raną :( Bidulka moja! Za to rano zasnęła i razem zmogło nas do 10:00 i później od 11:00 do 14:30. Także obie odsypiamy ostro! Teraz moja mama wzięła ją na spacerek.. jakie to szczęście mieszkać z rodzicami!!
  18. Chapicha - serdecznie gratuluję!! Dziewczyny, śliczne te wasze maleństwa! Wzruszające są te fotki Małych Skarbów :) A ja podzielę się z Wami moim wczorajszym dramatem. Po południu zrobiło mi się strasznie zimno.. pomimo upału. Okazało się, że mam 38 stopni gorączki i nie dało sie jej zbić. Pojechałam na pogotowie, gdzie odesłali mnie do domu, mówiąc że to normalne w okresie karmienia i że rana ładnie się goi, więc jeśli gorączka będzie się utrzymywać, to może jakieś przeziębienie. Wieczorem zupełnie bezboleśnie podczas karmienia Natalki rozciekła mi się rana po cc.. i to tak intensywnie, że ponad litr ropy przez małą dziurkę się wylało :( Spanikowana nie mogłam ruszyć się z miejsca. Obdzwoniłam znajomych lekarzy i jak na złość każdy był w szpitalu na dyżurze i nie odbierał kom. W koncu do położnej udało mi się dodzwonić i całe szczęście, bo na spokojnie z mega łagodnym tonem głosu wytłumaczyła mi co po kolei robić. Hospitalizacja na szczęście nie jest konieczna w takim przypadku, bo wszystkie zabiegi można zrobić w domu i nie narażać Małej na środowisko szpitalne. Mój strach minął dopiero dziś rano, kiedy położna przyszła zobaczyć tę ranę po cięciu. To aż niemożliwe, że tyle "świństwa" miałam w sobie pomimo, że rana wyglądała już na zagojoną i w kolorze zbliżonym do skóry. Wszystkie bóle związane ze wstawaniem i dźwiganiem minęły z chwilą wylania się tego ze mnie. Teraz sumiennie muszę stosować okłady i czekać, aż zamiast ropy będzie sączyło się osocze. Podobno około 5 dni... ale to chyba zależy od indywidualnego przypadku. Eh.. trzymajcie kciuki, żeby to się zagoiło..
  19. Witam niedzielnie.. i nareszcie chłodniej :) My z Natalką leniuchujemy od rana :) Nocka znowu pięknie przespana z przerwami wymuszonymi na jedzonko o 2:00 i o 5:00 To już prawie dwa tygodnie razem :) ..ale ten czas leci! Jak tak patrzę na wasze suwaczki i w większości już miesięczne maleństwa!! szok! Ciekawa jestem jak bardzo Nati zmieni się po miesiącu ;) Pisałyście o podnoszeniu główki. U nas już w szpitalu Natalka podnosiła leżąc na brzuszku główkę i trzymała mocno. Ale położne mówiły, że mam rzeczywiście duże i silne dzieciątko, więc można się spodziewać takich efektów. Wczoraj się nam przekręciła z brzuszka na plecy, ale myślę, że to przypadek, może miała tak rączkę podłożoną, że łatwo jej się było przekręcić.. bo na to chyba rzeczywiście za wcześnie (choć kto wie) Obserwacja i dostrzeganie takich postępów to rzeczywiście duma dla rodziców :) O tym przekręceniu się na plecki mężulo mi powiedział i taki był tym zaabsorbowany, że każdy kolejny sukces córy może go pod niebo unieść ;) Mam pytanie do dziewczyn po cc.. *kolejne pytanie.. Czy długo Was bolała rana, lub jej okolice przy wstawaniu np z łóżka? Ja mam dziś 13 dobę po cięciu, a wstaje mi się rano bardzo ciężko z łóżka :( boli mnie i ciągnie, dopiero po rozchodzeniu przestaje..
  20. Witam :) Asiu gratulacje z okazji odpadniętego pępuszka ;) hehe Upały dają się we znaki! Wczoraj Mała nie odstawiała cyca przez cały dzień.. była rozdrażniona i ciężko było ją uśpić. Za to w nocy ładnie przespała bez żadnych rewelacji, z wymuszonymi pobudkami na karmienie. Dziś już jestem mądrzejsza i od rana wychłodziłam w pokoju na tyle, że Nati sobie słodko śpi i nic jej nie przeszkadza. Nawet dała mi poprasować zaległe prania i posprzątać dość sporo. Przez to wczorajsze ciągłe noszenie jej na rękach i przystawianie do cyca, tak mnie rana bolała po cc, że z przerażeniem rano wstawałam, jak poczułam ciągnący ból. Nic tam się chyba na szczęście nie dzieje, bo jest sucha i coraz ładniej wygląda. Zaczynam dziś na nią stosować maść nagietkową. A wy (po cc) smarujecie czymś ranę? (bliznę) Dodaję wczorajsze zdjęcie Natalki :)
  21. Ja narazie nie dopajam Nati ..wychodzę z założenia, że mleka produkuje się na tyle, żeby jej wystarczyło.. a i regularności w piciu u Małej też nie zauważyłam, bo jak jest tak ciepło, to ona potrafi pół dnia przy cycu spędzić.. i ciągnie i ciągnie.. aż zaśnie :P.. Ale polożna mówiła mi, że pierwszy miesiąc tak właśnie może wyglądać. Trochę Wam zazdroszczę, jak czytam, że niektórym pociechom wystarczy dwa - trzy łyki cyca co jakiś czas ;) ..mój mały głodomor chyba proporcjonalnie do wagi - pije i pije. W nocy za to nie częściej niż co 3 godziny. Jak się sama nie obudzi, to ja to robię, żeby mieć pewność, że ma pełny brzusio (i żeby piersi były miękkie ;))
  22. jeżykowa - to normalne - chodzi mi o czucie w okolicach szwu po cc. Nie tylko powłoki brzuszne zostały przecięte, ale i nerwy, przez co nie mamy czucia teraz nad i pod szwem, lub czujemy mrowienie. Właśnie to dzisiaj mężowi pokazywałam - zakres mojego braku czucia ;) A jak długo goiła Ci się rana? Ja jestem w 10 dobie po cięciu i jeszcze mam na niej strupki, których boję się ruszać. Przy kąpaniu boję się też, że sobie tą ranę otworzę, przez to, że nie mam w tych okolicach czucia.
  23. Hej Majóweczki :) Narazie podczytuję Was tylko na bieżąco, z uwagą śledząc jak dajecie sobie radę z problemami i problemikami życia codziennego z nowym mieszkańcem w domu :) U nas kończy się dzisiaj 10 doba życia i wszystko jest jeszcze dla mnie takie nowe! Nauka nowej roli wymaga poświęcenia wielkiej ilości czasu, dlatego też narazie nie w głowie mi pisać tutaj częściej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Upał daje się we znaki zarówno Natalce, jak i mnie i mężowi. Spacerki organizujemy sobie wieczorami ..właśnie za niedługo wybieramy sie na kolejny krótki wyjazd wózkiem. Do południa, kiedy słońce jest jeszcze w miarę znośne siedzimy sobie z Małą na ogródku. I tak jak większość - ubieram Ślicznotkę w body z krótkim rękawem i przykrywam pieluszką flanelową. Myślę, że gorsze byłoby przegrzanie ..a zawsze można coś jeszcze narzucić na górę. Asiu, u Nati pępek odpadł w 8 dobie, ale od początku ubierałam ją w body - z resztą w szpitalu też tylko o body się domagali. Do dzisiaj miałam zagadkę z nadmierną ilością kupek.. bo u Nas cały czas było tak - cyc-kupa, cyc-kupa, cyc-kupa... okazało się, że podczas karmienia piersią, to prawidłowość. A dziś niespodzianka.. cyc, cyc, cyc,... a kupy ani widu ani słychu! Od rana Misiek masował brzuszek Małej, żeby pomoc jej w tym kłopotku. W reszcie popołudniu doczekaliśmy się takiego przepełnienia pampera, że z pupką, to tylko pod kran się nadawało :P (widać Nati więcej dziś "piła" niż "jadła"). Na brodawki zaczęłam nakładać kapturki silikonowe, bo jedna mi pękła i ból czułam niesamowity. Nati bez problemu zaakceptowała te nakładki i myślę, że nawet lepiej jej się pije z nich - a ja przynajmniej teraz widzę, że jej sporo mleka przez nie leci, bo jak kończy, to są pełne bielusieńkiego napoju :) Na tę nie popękaną brodawkę nie zawsze zakładam nakładkę, żeby Mała wiedziała też, co to natura ;P... Ale szczerze polecam, by pozbyć się bólu i traumy jaka może powstać przy bolesnym karmieniu! Teraz to prawdziwa przyjemność i ani ja, ani Mała się nie męczymy. A uwierzcie - że cyc u nas jest w częstym obiegu! hehe Nocki narazie wyglądają bardzo ładnie. Nati budzi się na karmienie co 2-3 godziny, łapie cyca i zasypia do następnego karmienia. Przed karmieniem jeszcze zdążę ją przebrać, by miała czystą, suchą pupencię.. także - oby tak dalej. Ciekawa jestem kiedy po cc można zacząć coś ćwiczyć. Na necie co nieco czytałam, ale nie ufam tym poradom internetowym i nie chcę sobie zaszkodzić. Czyżby rzeczywiście trzeba było czekać do końca połogu, żeby nie zrobić sobie zrostów w brzucholu? Narazie skóra wisi na mnie strasznie.. ale spodziewałam się tego, widząc, jak wielka piłka mi rośnie z każdym kolejnym miesiącem. Upławy towarzyszą mi nadal, ale to pewnie norma, w końcu to dopiero 10dzień.. a wg lekarza, który mnie kroił, miałam ogromną macicę. Naprodukowałam się strasznie.. i ciekawa jestem, czy któraś z Was znajdzie czas, żeby to przeczytać i coś odpisać ;) Dla wytrwałych gratulacje, że do końca dały radę z czytaniem tych wypocin. Pozdrawiamy Was serdecznie z Natalką i życzymy dużo miłości w każdej minucie spędzonej z pociechami :)
  24. Hej Kochane Mamusie :) Bardzo dziękujemy z Natalką za wsparcie i ciepłe słowa. Przeżyłyśmy trochę w szpitalu.. ale już na szczęście jesteśmy szczęśliwe w domciiu :) Nati jest przekochana, choć ciągle chce do cyca! Ałłł! Brzuchol został mi po cieciu taki, jakbym dalej w 8 miesiącu była. Ale co tam... kwestia czasu. Bardzo Was serdecznie wszystkie pozdrawiamy.. a jeszcze bardziej wasze pociechy! :) Ilka i Asia - dziękuję za przekazywanie informacji :)
  25. Asiu - dobrze, że już jesteś w domciu! Tutaj będzie Ci się przyjemniej czekało na tą wielką chwilę!! No i tak jak mówisz - nie ma się co wyrywać do szpitala, jak nas weźmie na dobre, to na pewno zauważymy! :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...