Nie wiem czy to odpowiedni dział, ale znów muszę się wygadać...
Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się że 'jesteśmy' w ciąży. Beta HCG wychodziło odpowiednio 69, kolejne 670, czyli wszystko idzie ku dobremu.
W weekend odwiedziła nas moja Teściowa(mieszkamy oboje kilkaset kilometrów od naszych rodzin, więc takie wizyty są nieuniknione), kochana kobieta ale piekielnie aktywna, skrajnie rozgadana i...dla mnie męcząca na dłuższą metę. Tak nas przegoniła po mieście, tak skrajnie wymęczyłam się fizycznie, że zaraz po jej wyjeździe dostałam książkowego okresu. Od kilku dni nie wyrabiam z bólu, nie mogę jeść i okropnie krwawię, normalny książkowy okres, w końcu zawsze mocno dawał mi w kość...
Byłam dziś u gina, zrobił USG i oczywiście przepisał Duphaston, ale generalnie kazał się nie nastawiać bo niby pęcherzyk jest i ma się dobrze, ale na tym etapie 50% ciąż zwyczajnie znika...
A czy Wy miewałyście miesiączkę w pierwszym trymestrze??