Skocz do zawartości
Forum

kropelka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kropelka

  1. Droga kato! Doskonale Cię rozumiem - gorączka niemal 40 stopni, ciągłe zbijanie temperatury, duże, twarde bolesne guzy w piersiach, głęboko poranione brodawki (które nie chcą się zagoić), a do tego zmęczenie po porodzie, nieprzespane noce, płacz (dziecka i Twój), poczucie bezsilności i bezradności... Też to przechodziłam! I podejrzewam, że niejedna z nas... Jeśli dasz radę, wytrzymaj - proszę! Bo to jedna z najcudniejszych i najlepszych rzeczy na świecie (i dla maluszka, i dla Ciebie :)!). U mnie trwało to wszystko długo, bo 2 - 3 miesiące. Przez pewien czas dostawałam Augumentin (antybiotyk), a kiedy miałam powyżej 38 st. C -> apap (na zbicie gorączki). Gdy wróciłam po paru tygodniach po porodzie na uczelnię, musiałam ściągać pokarm co jakiś czas, inaczej ból był nie do zniesienia (i wiedziałam, że to zawsze skończy się tak samo -> guzy, gorączka, apap, bezsilność...). Na poranione brodawki: - wietrzenie (zakładaj przewiewne biustonosze, luźne bluzki, jak najczęściej pozwalaj im oddychać), - wcieraj swój pokarm (zamaczaj je w mleku), - dużo mi dało przemywanie brodawek kwasem bornym i później smarowanie maścią na poranione brodawki (Maltan, Alantan itp.), - próbowałaś karmić przez "kapturek"? Nam to nie pomogło, synek się denerwował, a poza tym bolało, jakbym była bez nich, ale może Tobie pomogą? Na zapchane kanaliki (guzy): - masowanie, masowanie, masowanie (!) ich pod ciepłym prysznicem (z oliwką), - przy rozmasowaniu ważne jest, żebyś nieco pokarmu odciągała - masuj i ściągaj małe ilości (nie przesadzaj z ilością, bo gruczoły zaczną produkować jeszcze więcej), - jeśli masz kogoś, kto może Ci rozmasować guzy, tym lepiej! Może to zrobić położna, pielęgniarka środowiskowa, partner etc. Samej (dodatkowo przy gorączce) jest trudno... - okłady z liści kapusty - nam pani dr powiedziała, że można je stosować tylko 2 razy dziennie po max. 15 minut, - na guzy miałam swój sposób - wchodziłam do wanny pełnej bardzo ciepłej (gorącej) wody, zanurzałam się tak, aby piersi były pod wodą i wtedy masowałam i ściągałam pokarm (do wanny). Pomogło! Ciepłe okłady i woda udrażniają kanaliki mleczne! * Spróbuj różnych pozycji karmienia, może któraś okaże się najlepsza! * Przystawiaj córeczkę, kiedy ona jest spokojna, bo jeśli się denerwuje, może łatwo i szybko płytko chwycić brodawkę. * Pamiętaj! To przejdzie! :) Jeśli masz możliwość: - zgłoś się do poradni laktacyjnej, - zgłoś się do przychodni rodzinnej, w której jesteś zapisana. Z tego, co mi wiadomo, pielęgniarka środowiskowa (która Was odwiedziła po porodzie) ma obowiązek udzielenia Ci pomocy w takich przypadkach (może do Was przyjść lub Ty możesz zgłosić się do jej gabinetu). Powinna Ci pokazać, jak rozmasować bolące miejsca i udzielić innych cennych rad. Pewnie przyjmiesz te rady, jako kolejne, jedne z wielu takich samych, ale... Cóż można rzec innego? To naprawdę działa, tylko trwa trochę czasu! Twoja córeczka i Ty w końcu nauczycie się z tym sobie radzić. Mała nauczy się głębiej chwytać, a Ty - przystawiać. Na pewno o tym wiesz - cycuś mamusi to dla maleństwa największy skarb - mięciutki, słodki, cieplutki... :). Pomyśl sobie, że za 2 tygodnie (najwyżej za 3!) o tej samej porze nawet nie będziesz pamiętała tego bólu! A czymże są te tygodnie wobec kolejnych, w których będzie CUDOWNIE? :) Pozdrawiam, bądź dobrej myśli i masuj, masuj, masuj, ściągaj, ściągaj, ściągaj... Życzę siły!
  2. Maget, gratuluję :)! Tym bardziej, że Twoja córeczka to moja... imienniczka :). Pozdrawiam serdecznie!
  3. Magda - teleskopowe cycusie - świetne określenie ;)! Mój mały też "tak ma" ;). A co do ząbków - ja byłam trochę przerażona. Nigdzie o tym nie pisano, więc uznałam, że albo to musi być tak potworne i nie do zniesienia, że nie chcą nas straszyc ;), albo - i tu racja! - prawie w ogóle ząbków nie czuć. Czasem tylko, gdy mały przygryzie. Ale spokojnie, cycusie są już tak zaprawione w boju, że niewiele rzeczy je "ruszy" ;).
  4. Witam wszystkich serdecznie :)! Mam na imię Justyna, mam 21 lat, jestem z okolic Szczecina, studiuję ochronę środowiska (IV rok), a w lutym 2008 r. zostałam mamą małego brzdąca - Krzysia :). Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten portal - jest bardzo ciekawy i dobrze zorganizowany :). Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka przy okazji odwilży!
  5. Hej! Witam :)! Bardzo się cieszę, że znalazłam ten portal! Mam na imię Justyna, jestem z 06.10.1986 r., a urodziłam synka - Krzysia - 08.02.2008 r. :) Pozdrawiam serdecznie :).
  6. Witam cycusiowe mamusie ! Mój Krzyś (11 miesięcy) je prawie tylko cycusia i ani myśli skończyć ;). Martwi mnie jedynie to, że je tak mało posiłków dodatkowych (nie samym cycem niemowlę przecież żyje...). I ja spotykam się z pytaniami i opiniami (jakże życiowymi!) w stylu "Kiedy kończysz karmić piersią?" lub "Rok i dłużej? Po co?!". Dla mnie te chwile są jednymi z najcudowniejszych w moim życiu! Kiedy przystawiam maluszka do piersi, czuję jego ciepło, niezwykłą emocjonalną i fizyczną więź, uspokajam się, relaksuję, wyciszam... A kiedy czuję, że on też - czuję się najszczęśliwsza pod słońcem :). Pozdrawiam Was gorąco (również Waszych cycusiożerców ;)), kropelka Ps. Mój mały do dziś jeszcze (kiedy już jest najedzony) z cycusiem w buzi śmieje się i rozmawia ;). A że swoje 6 ząbków już ma, często przypłacam to "powtórką z rozrywki" (czyli pierwsze 2 miesiące po porodzie strasznego bólu brodawek) ;).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...