Skocz do zawartości
Forum

mahakala2000

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mahakala2000

  1. Anulka - a tak, widziałam w TVN porady tego Pana. Nie ukrywam, że podoba mnie się jego sposób bycia - jest bardzo spokojny, opanowany i jak wspomniałam, niezwykle miły. Jak zadzwoniłam to melduję na wstępie ktom zacz, potem, że jestem mamą 2,5 miesięcznej córeczki Poli - na co on: gratukuję - no i już jestem urobiona Naprawdę niezwykle miła osoba, bo jeszcze chwilę dłuższą gadaliśmy. Ciekwa jestem jak w realu będzie
  2. Kurdę, specjalnie wysłałam częsć tekstu, żeby zdążyć przed północą z życzeniami dla Majusi (jak wysyłałam była u mnie za 3 min północ) a tu wyświetliło, że jest 3 min po północy.... Wg moich zegarków było o czasie, mam nadzieję, że mi wybaczysz Anulka Dziś po obdzwonieniu paru przychodni gdzie są neurolodzy dziecięcy (w jednej miejsca na październik zajęta, a na listopad nie rejestrują jeszcze, w Medicoverze na 27 listopada mogli mnie zarejestrować, w kolejnej na 30.10) znalazłam taką gdzie mnie zarejestrowali na 29 września. Jutro zapycham na dół do pediatry, zgwałcić*ją coby mnie skierowanie na tę wizytę wystawiła. Zarejestrowałam Polkę do pediatry w Medicoverze (6.10) i siebie na środę do gin (mój wraca 9.10; też do niego pójdę pogadać o kulkach dopochwowych ) Dodzwoniłam się do Pawła Zawitkowskiego, takiego fizjoterpeuty co zgarnął sponsorów do książki i płyty CD, jak zajmować się dzieckiem - przewijać, kąpać, wiązać w chustę, przeracać... Koleś bierze 150 zł za wizytę (chyba pójdę na fizjoterapię, potem poszukam sposorów i wydam książkę ), ale znajomi byli i chwalili. Pan jest przeuroczy przez telefon, normalnie majtki przez głowę, nie że w sensie erotycznym, ale głos*ma powalający, no przynajmniej mnie. Do tego jest niezwykle miły i uprzejmy. Jutro oddzwoni z propozycją terminu konsultacji. Kurka wodna, po paru wizytach w mojej przychodni państwowej na dole (jak urodziLam Polkę, straciłam robotę, więc skończył się Medicover, teraz, po 1,5 miesięcznych bojach Piotrek nas dopisał do swojej karty) mam już chyba uraz psychiczny. Na wizytę do ortopedy (rutynowa - sprawdzają stawy biodrowe) czekałam 1,5 miesiąca... A panie w przychodni takie, że bez wideł nie podchodź, że o położnej nie wspomnę, bo zbyt wielki dramat... Udało mnie się też wyskoczyć na mini zakupy, pokserować rzeczy do szkoły, w ramach spaceru, odnieść koleżance zeszyty (hmmm, brzmi tak, że Asia miała polewkę, nie omieszkając powiedzieć, że brzmi to jakbym do podstawówki chodziła ) i coś ugotować w międzyczasie. A dziś też ćwiczyłyśmy prysznic - wymagają przed basenem. Polcia była dzielna, że ho ho - w ogóle nie płakała, choć parę razy zmoczyłam jej głowkę z buzią i oczkami. Ale bardzo wystraszona była bidulka, mam nadzieję, że jutro będzie już troszkę lepiej Teraz biorę się za matmę, przed jutrzejszymi korepetycjami... Asia poszła do znajomych i zostawiła mi fajny film do obejrzenia, ale to czysta abstrakcja - nie będzie czasu... Czasem łapię się na tym, że odliczam każdy skończony dzień i robię wielkie uffff... I pocieszam samą siebie, że jeszcze parę miesięcy i będzie to wszystko mniej skomplikowane, mam nadzieję Najlepszego dla wszystkich Mamutków, ich pociech i związkowców
  3. monika4 chle, chle - skąd ja znam to zmęczenie tzn Polcia jest bardzo grzeczna tak do ok 17. POtem robi sie marudno-spiąco-budząca-coś podje, z reguły kończy się expresowym wyjściem na spacer, co by nie karmić jej co pół*godz. No i te ostatnie godz jej aktywności są męczące. Świetnie znosi kupiel, tak lubi, że zapisałam ją na basen, nasz pierwszy raz w sobotę, dziś był trening mycia pod prysznicem - nie płakała ale była przestraszona troszkę. Najbardziej męczy mnie to, że mogę się zająć sobą, szkołą, rachunkami, zakupami (nie mogę dźwigać, więc poza mięsem i warzywami kupuję wszystko przez internet), praniem, prasowaniem w nocy, po 23, jak Maluszek idzie na pierwszą ok 5 godz drzemkę (potem jest druga analogiczna). Czasem idę spać na rzęsach o 3-4 rano. W ciągu dnia, spacer(y), gotowanie dla Piotrka, dzieci (inny zestaw jedzeniowy). Czasem padam. Chętnie bym poszła na jakiegoś grilla, ale Polcia narazie niezbyt dobrze znosi odstępstwa od programu dobowego, więc jeszcze poczekam. Tobie natomiast życzę masy okazji i sposobności do miłych spotkań ze znajomymi i grilli w rodzinnym gronie. A jak babcia? Bo ostatnio czytałam, o problemach z domem opieki gdzie była i że nie w najlepszej formie... a, super zdjęcia, już się nie mogę doczekać aż Polcia będzie się*kładła w piskownicy Na rower (którego nie mam, ale ufam że kiedyś się dorobię) też bym ją chętnie zapakowała :) A pazurki obcinam jej jak nie śpi i jakoś nie protestuje, o dziwo. Anulka WSZYTSKIEGO CO NAJLEPSZE DLA MAJUSI slonko2208 hmmm, a co to jest DR????? i powodzenia z przeprowadzką, sama jestem po dość licznych, paru internacjonalnych i niezła z tym zabawa (o kosztach nie wspomnę) ale fajną firmę kurierską znalazłam, przeprowadzałam z nimi dom do Londynu, poźniej do Wawy... Zdrowia dla Zosieńki. manenka71 Ciebie równie fajnie poczytać :) trzymam kciuki za Bartusiowe przedszole i dużo siły i wytrwałości w edukacyjnych korowodach starszych dzieci. Kurdę, ja narazie mam spokój z wywiadówkami, studniuwkami, książkami i spółką. W związku z kiepską wybitnie sytuacją finansową, umówiłam się, że starszyzna dziecięca dostaje stałą kasę, a przyjemości za własne pieniądze (zarobione przez nich). No, ale za parę lat się zacznie, jak Pola pójdzie do szkoły. Najpierw byłam najmłodszą mamą na wywiadówkach, teraz pewnie będę najstarszą … Udanej wycieczki życzę :) Devachan o tycj kulkach już wcześniej czytałam na necie. W związku z tym, że jeszcze nie zaliczyłam gin od porodu, to nie wiem co mi tam wypada. Czuję, że ścianki pochwy mam obniżone, ale macica jeszcze nie wyziera ciakawsko spoglądając na świat zew z pochwy - sorry co wrażliwsze osoby za detale mych przygód około anatomicznych... A plan ćwiczę, ale rura mnie mięknie jak ona tak żałośnie płacze i kręcę bat na samą siebie - biorąc ją na łapki :) ale już się umówiłam, że w kolejny week end plus piątek i poniedz, Piotrek bierze urlop i zaczynamy trening. On jest bardziej konsekwentny, a ja to chyba będę musiała na spacer wyjśc jak ona będzie płakać... Jakaś taka miękka się zrobiłam na stare lata :) ale może to dlatego, że ona jedna a nie 3 latających zadymiarzy mi się tym razem przytrafiła. Wtedy byłam młodsza i musiałam z taką ilością kochanego drobiazgu być konsekwentna aby cokolwiek zrobić w domu Monia38 więcej czasu na regularne jedzenie, śniadanie o 15? skAd ty siły czerpiesz kobieto zabiegana slonko2208 dzięki wielkie za pocieszenie i praktyczne wskazówki. Kulaliśmy ją dzisiaj - chyba jej się podoba :) lehrerin dzięki, staram się poorganizować, ale troszkie za mięciutka jestem - z pełną świadomością że to mało pedagogiczne. Ale to pewnie już ostatnia dzidzia w tym życiorysie, więc się nacieszam, a za 1,5 tyg zabieramy się z Piotrkiem za szkolenie i organizowanie dnia naszego i Polci Ann dzięki za rady już nie mogę się doczekać realu (podobnie jak z Anulką). Jak już będę po wizytach lakarskich z Polcią, to zapakuję ją w chustę i przyjedziemy. Narazie noszę ją tylko na krótkich odcinkach, jak muszę po coś wyskoczyć do sklepu, albo coś załatwić na poczcie, albo ma problem z uspokojeniem się. Za bardzo się skręca i chcę to skonsultować z lekarzem zanim zapakuję ją na dłuzszy czas/wycieczkę agatron powodzenia z naprawą gwarancyjną. Nam kuchenne robił znajomy ... 7 miesięcy. Chwilę potem siadły wszystkie drzwiczki, a jedna nawet odpadła i tak stała z pół roku. Ostatnio inny znajomy robił korektę, bo na gwarancję nie było co liczyć...
  4. Stronka moja Życzę wszystkim cudnej, pięknej jesieni i duuuużo zdrowia dla wszystkich
  5. rena_674 ja też nie ogarniam jak dawałam radę z trójką drobiazgu... A powrót do pracy mnie się nie szykuje, więc pozostaje jedynie nadzieja, że dość szybko się ogarnę i bez tego czynnika :) Muszę szybko wprowadzic stały program Poli, bo mnie troszkę rozwala niemożność zaplanowania czegokolwiek. Od paru dni próbujemy i powoli do przodu... Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę
  6. A ja z herbatką laktacyjną witam :))) Devachan dzięki wielkie. Kulki o nazwie Colpexin znalazłam w necie. Wydaje mnie się, że tylko pochwa mi się obniżyła; jeśli macica - to raczej nieznacznie. Jeszcze nie byłam u gin na wizycie kontrolnej, tzn byłam 4 tyg po porodzie, ale później jeszcze nie - mój lekarz wraca 9 października, ale chyba skoczę do jakiegoś gina... I wcześniejszego snu i skończonych remontów życzę … anula_73 także miłego ja już po pierwszym karmieniu, Polka prawie 7 godz spała, znowu usnęłą więc też lecę pospać jeszcze slonko2208 dzięki za info. Polka od dziś ma ubezpieczenie w Medicoverze, więc zaraz zadzwonię i ją zarejestruję - myślę, że tam nie będzie problemu ze skierowaniem do neurologa... I jeszcze jakiegoś fizjoterapeutę od dzieciaczków nawiedzę. Kegla ćwiczę - jak byłam u gin, 4 tyg po porodzie, to powiedziała mi żeby ćwiczyć i dużo żabką pływać (chętnie bym poszła na basen, kiedyś trenowałam pływanie, ale narazie musi poczekać). Miłego dzionka wszystkim, już po herbatce, wracam do łóżka
  7. slonko2208 pięknie piszesz o mężu :) W zeszłym roku, jak wracałam do Londynu, za każdym razem w nocy przed wyjazdem ryczałam w poduszkę (choć moje życie w Londynie było przeuroczo-przecudowne; fajni ludzie, atmosfera, miasto, możliwości...). Familia rozparcelowana, Asia mieszkała we Wrocławiu, Pawcio z Piotrkiem w Warszawie, ja wprawdzie latałam co 3-4 tyg, ale czułam się jak wizytatorka z sanepidu. To nie było autentyczne i czułam, że coś ważnego mi umyka. no i postanowiłam wrócić :) Trzymam kciuki za rychłą przeprowadzkę i cudowny czas razem, dla calej rodzinki :) anula_73 dużo najlepszego :))) lehrerin ja też najczęściej jestem sama w domu. Pawcio juz wyjechal do Wrocławia na studia, Asia dziś zjeżdża do domu - jej chłopiec właśnie wyleciał na 5 m-cy do Kopenhagi na studia, ale ma swoją szkołę, Piotrek zaczął już jeździc w delegacje, a nawet jak jest w Warszawie, to wraca do domu około 19. Ale jakoś staram się sobie dawać radę :) Zresztą to nic nowego dla mnie, jak 19 lat temu, cala trójka była malutka, też sama się nimi zajmowałam - ale teraz, czasami się dziwię - jak to było możliwe :) I jak piszesz, ze dzieci oddelegowane, to słodki nastrój rozmarzenia mnie ogarnia. Ostatnio marzę o 8 godzinach, w ciągu dnia, bez POli - co by wszystkie zaległości papierkowe i inne nadrobić. Trafia mnie się 1-1,5 godz, jak ktos ja bierze na spacer i wtedy nie wiem za co się łapać :) Anulka na spacer z ogromną przyjemnością, tylko Polkę trochę ucywilizuję, bo na razie trudno mi się jeszcze umawia na godzinę :) Mam nadzieję, że wypracujemy "przewidywalny" plan dnia już niebawem... Zdrówka dla Majusi Devachan trzymam kciuki za szybki koniec akcji remontowych :) A majstrowie, faktycznie muszą być słuszni - 12 kotletów, WOW !!! :) Monia38 o tak, wszyscy rozkochani w Polce, choc czasem już potrafi nieźle dać popalić. No i samych miłych snów zyczę, bez wycieczek potomstwa w środku nocy :))) rena_674 z tą organizacja czasu - to samej mi - póki co - trudno w to uwierzyć, że kiedys wygospodaruje chwilę czasu dla siebie :) Tzn, w nocy - spoko luz, Polka śpi świetnie od początku, ale po południa i wieczory bywają bardzo angażujące, delikatnie rzecz ujmując. I spóźnione życzenia urodzinowe dla Bartusia - naj naj najlepszego agniecha dużo zdrowia dla pociech i Ciebie i oby apetyt im powrócił :) radość serca dużo zdrowia dla Piotrusia monikouette witam serdecznie, córka marnorawna się melduje newania duuużo zdrowia i odpoczynku Ann w realu - z wielką przyjemnością - analogicznie jak z odp dla Anulki - tylko Polcię ogarnę - mam nadzieję, że szybko sie to stanie, bo zaczyna mnie lekko męczyć niemożność zaplanowania czegokolwiek, no prawie czegokolwiek agatron o tak, jestem przekonana, że uda się nadrobić - jeśli tylko Polka da mi chwilę na posiedzenie na kompie. Ja dziś właśnie odbierałam karnet dla POlki na zajęcia na basenie - warunki jak w P-niu. Ciekawa jestem jak to będzie, bo zaczyna się od prysznica - a Polcia narazie tylko z wanny korzysta, ale jutro robimy próbę. A, no i gili zdecydowanie krótszych dla Boryska życzę :))) dużo zdrówka monika4 buziaki zwrotne :) Ja przed wbiciem na mamutki miałam 3 godz sesje przy cycu z Polką - normalnie czasem wymiękam, że o biuście nie wspomnę... Słuchajcie, mam pytanko. Byłam z Polcia u dr Romanowskiej i rzekła, że Polka ma za słabe napięcie mięśniowe. Dwa dni poźniej byłam u pediatry, ktora ja prowadzi i chciałam skierowanie do neurologa, ale ona twierdzi, że wszystko z nia w porzo - a Młoda nie ciągnie główki jak się ją podnosi za łapki, ale trzyma dobrze - jak leży na brzuchu, natomiast lata jej ta główka, jak ją noszę w pionie (Polka skończy we wtorek 12 tyg)... I nawykowo trzyma główkę obróconą w jedną stronę i czasem zawija ciałko w tzw rogalik. Czy znacie jakiegoś dobrego fizjoterapeutę w Wawie? (narazie mam namiary na Zawitkowskiego). I jeszcze jedno, Młoda rodziła się pół godz w szpitalu i ponoć z powodu tempa mam totalnie obniżoną pochwę - i też pytanie - ktos ma za sobą takie doświadczenie? Albo może polecić dobrego gina w Wawie, który by mnie poprowadził? Dobra, wracam do zaległości :))) Wszytskiego najlepszego dla wszystkich
  8. :) Witam z kosmosu :) Wkleiłam z 40 pare zdjęć najmłodszej latorośli - Poli i reszty familii, w nowym albumie "Pola", na moim profilu, czy jak to sie tam zwie... Nie bywam, bo ustawiamy życiorys z Młodą, codzeinnie gotuję Piotrkowi i inną wersję kulinarną pozostałej części rodziny, robię zakupy, piorę, prasuję, sprzątam , latam na spacery, zaczęłam korki do matury no i chodzę do szkoły, a jutro lecę na basen odebrać karnet na zajęcia dla Polci, a no i jeszcze w między czasie Pawcio wrócil do Wrocławia (na studia), bierzemy ślub z Piotrkiem 25 lub 26 pazdzierniKA we Wrocławiu i czasami mam wrażenie, że nie mam własnego zycia :)))) że robię za sprzątaczko, prasowaczko, bar mleczny i jeszcze parę w tym klimacie. Musze przyznać, że trochę mi brakuje dylematów z okresu ciąży i nadmiaru czasu wolnego :) No ale cóż, głowa do góry i usmiech na twarzy... Postaram sie jakoś bardziej systaematycznie sie pojawiać, Ann odpiszę jutrem - tymczasem pozdrawiam :) Fajnie tu wrócić, się stęskniłam za Wami, dziewczęta miłe :)
  9. Zyczenie abysmy nie musialy wykorzystywac tej wiedzy - jak najbardziej na miejscu - podpisuje sie oboma rekami !!! ALe co kiedy cos takiego sie wydarzy? Wychowalam trojke dzieci, za chwile urodze czwarte i naprawde - po kursie pierwszej pomocy - zdalam sobie sprawe jak wielu rzeczy nie wiedzialam. Polecam wszystkim mamom - nawet jesli nie bedzie to nam nigdy potrzebne (i oby tak bylo), to wiadomo co zrobic w sytuacji kiedy mozemy komus uratowac zycie. Same zyczenia, czasami to za malo, niestety. POzdrawiam serdecznie
  10. Monia38 dzieki za wyjasnienie jakos nie zalapalam :))) Milego
  11. slonko2208 to super, ze ktos ma swietna pogode Udanego wypoczynku :) zubelek jakie poczucie winy, Jagoda najwazniejsza i to co Wy, jako rodzice, czujecie uwazacie. Jesli tak bedzie najlepiej dla Waszej corci, to reszta mniej istotna. Milego ciagu dalszego wakacji i zdrowia dla Jagodki :) Monia38 - zdrowia dla Malej :) monika4 - duzo czasu dla Ciebie, na robienie tego na co masz ochote i co sprawi Ci przyjemnosc Oby hospicjum wypalilo, woda ustapila, chwasty zniknely, a mrowki sie wyprowadzily :))) W kwestii nosa Kuby - polecam inhalacje. Tylko przydalby sie prawdziwy inhalator, bo on malutki jeszcze (moja mlode siedzialy czasem nad garnkiem z recznikiem, ale byly juz duzo starsze; mialam taka znajoma pielegniarke co przyjezdzala ze sprzetem i odpowiednimi olejkami, czesem jakies leki dodawala; ale nie pamietam co to bylo). Z olejkow polecam Vapomix F-8 dla zakatarzonych, Vapomixy, Mieszanki Olejków Eterycznych Sklep Dr Beta mozna kupic przez internet. Pollena Aroma jest zdecydowanie najlepszym producentem olejkow w Polsce (korzystam od 12 lat). i jeszcze OLBAS Oil płyn 10ml | Przeziębienia, grypa | i-Apteka.pl Ja tez stosuje kominki aromaterapeutyczne, zwlaszcza jak ktos chory, ale inhalacje sa lepsze. Inhalator mozna kupic w wiekszosci aptek. POwodzenia monikouette pozdrawiam serdecznie a co to jest DR??? lehrerin dzieki za kawke, koncze swoja masci "Turek". MOja babcia robila taka w pole, w kance Dlugowieczna rodzina u Ciebie - moja ostatnia babcia zmarla jak bylam w 3kl szkoly podst. Polci babcie, w momencie urodzenia maja 65 i 70 lat, a obaj dziadkowie nie zyja. Szkoda, to fajnie miec dziadkow... Trzymam kciuki, coby tato wyszperal w internecie rozwiazanie dla zalewanej piwnicy No i oby przestalo padac anula_73 spoko luz - ja sie tam nie czuje staro, jakkolwiek do mnie mowia. To raczej uwaga z gatunku zartu. Najlepszego :)
  12. anula_73 tylko nie "pani", proszę u nas dzis za oknem pogoda podobna - ma byc 25 stopni - mowia w radio. Zobaczymy, a zyczę wszytskim - w końcu - lata z prawdziwego zdarzenia zubelek przypominają mnie się przygody mojej dziatwy na różnej maści obozach - ale to było jakieś 10 lat temu Ja byłam tylko raz na koloniach - ale prawie codziennie plakalam - jak usypialam - z tęsknoty - chyba mi sie dośc umiarkowanie podobało. A obiektywnośc rodziców czasem pozostawia wiele do życzenia - też przerabiałam. Życzę Karinie, aby reszta czasu upłynęła miło i przyjemnie :) Monia38 - Dzięki wielkie MOniu i życzę zdrowia dla całej rodzinki :) Taaa, zleciało jak z bicza trzesnął. Już się nie możemy doczekac aż POlcia się urodzi. To dla mnie jest zawsze takie niesamowite - gdzies tam, w moim brzuszku żyje sobie samodzielny (już w tej chwili) człowieczek, znam ją z ruchów i USG - widziałam jej profil, ale nie wiem jak wygląda - jesteśmy bardzo jej ciekawi gabalas dziękuję i zdrowia dla Krzysia. Piękną masz córcię Ja już nie mogę się doczekac mojej... Teoretycznie termin mam na 11.07, ale wszytskie dzieci rodziły się 3tyg po terminie - jakoś trudno mi sobie wyobrazic, ze to miałby byc jeszcze miesiąc.... Już nam obu brakuje miejsca, powoli Dziś dzień zaczął się od horroru urzędniczego. Najpierw wystartowaliśmy do urzędu zameldowac się - na tymczasowo (na stałe wszyscy jesteśmy zameldowanie we Wrocławiu). Ja i Asia - się zameldowałyśmy - na 5 lat, Piotrek nie miał książęczki wojskowej (nie ma już obowiązkowego wojska) i pani spuściła go po brzytwie. Pisała na klawiaturze, tak jak moje dzieci, kiedy były w pierwszej klasie - klient - 1 szt na pół godziny. Pierwsza myśl - gdyby urząd zapłacił tej pani za kurs pisania na maszynie/klawiaturze, to wydajnośc tej pani wzrosłaby o 200% - no ale po co, niech ludzie siedzą w kolejce i się wściekają. Próbowałam się dowiedziec jak zameldowac Bobaskę, jak się urodzi - pani rzekła, że ona teraz pisze i żeby jej nie przeszkadzac - nie może w końcu robic 10 rzeczy na raz - generalnie dośc chamska kobieta była. Pytam na koniec - jak skończyła hrabina klepac paluszkiem w klawiaturę - co z małą, a ona, że w sumie to nie wiem - trzeba w USC w dziale rejestracji narodzin zapytac - ale chyba dziecko jest przypisane do stałego zameldowania rodzica. No to pytam, czy mogę ją zameldowac na pobyt czasowy w Wawie - a pani na to ,że nie wie. Dobra, ruszyliśmy do USC. W dziale rejestrecji - 5 biurek i tylko za jednym siedzi pracownik, dzwonią 3 tel stacjonarne i siedzi jeden petent. WIęc ja, że chcielibyśmy zrobic uznianie dziecka (nie jesteśmy małżeństwem i w przeciwnym razie po urodzeniu się POlci musielibyśmy we dwójkę tam pojechac), a pani czy byliśmy umówieni... Lekko spadła mi szczęka, no ale dobra- to chcemy się umówic - na 30.06 - dobra spoko. W między czasie pan petent zaczął się denerwowac, telefony ciągle dzwoniły, pani straciła wątek - nie wiedziała czy odbierac telefony, obslugiwac pana, czy odpowiadac na moje pytania. Jak się okazało, że jestem rozwódką - to akt małżeński ze stosowną adnotacją lub wyrok rozwodowy - oryginał potrzebny plus zaświadczenie od lekarza, że jestem w ciąży - tu Piotrek zmiękł i pyta - no przecież widac, że jest, a pani - że nie będzie mi pod sukienkę zaglądac i takie są przepisy. Pan zaczął się lekko wściekac (petent), Piotrek przezornie opuścił plac boju, mnie udało się zapisac na spotkanie na 30.06 i skompletowac wykaz niezbędnych dokumentów - o zameldowaniu Bobaski już z panią nie rozmawiałam. Wyszliśmy, Piotr zamawia taksówę - miał jakąś konferencję, był już lekko spóźniony, a ja miałam wizytę u położnej w przychodni, do której się zapisałam 3 dni temu - pod domem. Przy określaniu na którym rogu stoimy, zaczął się śmiac... Po jakimś czasie przyjechała taxi - na róg po przękątnej - okazało się, że nasza. Zapakowaliśmy się. Wpadam do przychodni, do pani położnej - i znowu zdziwko. Jak to babsko mam do mnie przychodzic na konsultacje - to ja dziękuję. Chamówa totalna, aż mi ciarki przeszły i naprawdę byłam o krok aby jej powiedziec co sądzę o jej stosunku do pacjentek i jak wg mnie on powinien wyglądac. Zalapałam się jeszcze do ginekolożki - po 40 min czekania już się chciałam ewakuowac, ale poczekałam kolejne 10 min i spotkałam panią z Himilsbachowym, przejaranym, przepitym głosem, starsza, zaoraną zmarszczkami i tu kolejne zdziwko - wyjątkowo miła i serdeczną. Ufff, jakiś pozytywny elemnt jednak się wydarzył. Byłam pod wrażeniem - pani super - a już zastanawiałam się czy jednak nie przepisac się do innej przychodni. Kurczę, to spore nieszczęście mieszkac parę lat za granicą, gdzie doświadczenia z urzędnikami są miłe, ludzie uczynni i uprzejmi, kompetentni- w przeważającej mierze. Potem wrócic do naszego kochanego kraju i dostac prawy sierpowy przy każdej wizycie w urzędzie, publicznej służbie zdrowia. A to tak nie wiele kosztuje - byc miłym, po prostu. Zdumiewające i te dziwne, sztywne, nieżyciowe przepisy. Totalny odlot. NIby nic, ale jakoś trudno mi przejśc do porządku dziennego i zaakceptowac, że norma jest taka właśnie... No dobra, Asia zmontowała pyszne napoje - idę się podelektowac Miłego dnia z miłymi ludźmi wokół życzę
  13. monika4 - wsplczuje komplikacji z babcia. Trzymam kciuki za pomyslne dla wszystkich rozwiazanie. Czytam informacje meteorologiczne - majac zywo w pamieci powodz z 1997 - bylam wowczas we Wroclawiu. No i zycze niskiego poziomu wod, jak i najlepszego
  14. Anulka Przypalony słońcem dekoldzik i butelkę wody mineralnej (niegazowanej) Dziubala Dziękuję i udanej przeprowadzki i spotkania z mamusiami krakowskimi, życzę
  15. A tu ostatnie zdjęcia, sprzed 3tyg. Ostatni wypad dalszy przed porodem - cel religijno-buddyjski
  16. Anulkakurcze, jak ja lubie jak tu jest taka frekwencja... Musimy sie tak swoja droga kiedyś spotkać w naturze Mahakala mam nadzieję, że wpadniesz na kawkę do mnie z Bobaską. Akurat we wrześniu już będę w Wawie. Zapakujesz Małą w chustę i na Ursynów Anulka - pewnie, że tak. We wrześniu Bobaska będzie już prawie dorosłą kobietą . Z Asią zaczęłam jeździc w góry jak skończyła miesiąc. Więc od razu możesz bookowac jakis poranek kawowy we wrześniu Ja jakąś słodkośc przywiozę. Mam czas pewnie do końca roku - na podróże warszawskie. Bo później chyba Katowice na 2 -3 lata (Piotrka praca; ale będę często w Wawie - szkoły i te sprawy; choc marzy mi się powoli osiąscie na zupełne "stałe" w jednym miejscu; juz mam trochę dosc paru domów w różnych miejscach). Do tego Pawcia pomysł na studia we Wro (uwielbiam to miasto pasjami - to fakt), a ja mam jakieś kwocze zapędy i chciałabym aby dziatwa tę końcówkę pomieszkała razem z nami. Poza tym nowy członek rodziny się pojawi - i wiem, że kontakt starszych dzieci z Bobaską będzie dośc specyficzny, ale chciałabym żeby był. No zobaczymy - w każdym bądź razie wieśc o Katowicach nie wywołała u mnie szału radosnego uniesienia. Ale jeśli chcemy poważnie potraktowac przyjęte metody leczenia Piotrka, to musi przestrzegac diety w 100%, a w hotelach i knajpach może zapomniec o takim jedzeniu jakie powinien jeśc. Poza tym facet w delegacji ma tendencje do pracoholizmu (niektórzy uderzają w innych kierunkach ), a to mu napewno nie pomoże. Poza tym chcę aby Bobaska miała tatę nie tylko w weekendy.
  17. Ann - nie zadeklaruję, że jutro wpadnę - bo jeszcze muszę parę razy szmatką machnąc Ale kto wie, może wpadniemy jeszcze na herbatke w jednej części (w sensie z Bobaską w brzuchu). Jak się uwinę z licznymi akcjami różnej maści - zadzwonię Anulka życzeniowo myślę, że zadziwi tą grzecznością Jak będzie, wkrótce się dowiem. anula_73 pewnie, że zaglądałam Tyle samo przytywałam przy poprzednich ciążach (ale miałam troszkę mniejsze brzuszki; tym razem doszła 'oponka" tłuszczowa sprzed ciąży no i minęło 18,5 roku od ostatniego mieszkańca w moim brzuszku - myślałam, że będzie dużo więcej tych kg. Ale mam za mało miejsca w brzuszku aby móc się rozpędzic z jedzeniem - się nie mieści. Ciekawa relacja Baran - Byk (ja jestem Baranem, moja mamunia Bykiem; przez lata - dwa zupełnie rózne światy; ostatnimi czasy się pozmieniało i jest zdecydowanie lepiej). A z Piotrkiem przez lata mieliśmy akcje "od ściany do ściany". Nasza gotowośc i dojrzałośc do bycia razem, rodziła się długo, czasem w bólach. Ale od jakiś 2 lat jest super - oczywiście, że bywają gorsze chwile - ale trwają momencik. Trzymam kciuki za sprawną satysfakcjonującą komunikację
  18. Chłe, chłe - poziom stersu może opadnie - zamieniając się w poziom nieustającego niewyspania Żartuję - nie wiem jak będzie, bo trudno to wiedziec, poprzednia dziatwa - była nad wyraz grzeczno-spokojna. Zobaczymy, jak już wspomniałam - Bobaska już bardzo wytęskniona. Asia chodzi i ją opukuje mówiąc do niej, że mogłaby już się pokazac/urodzic A w kwestii walki - jakoś mnie natura tak wyposażyła. Dopóki jest coś do zrobienia - staram się na tym koncentrowac - to niesie jakąś szansę na zmianę, poprawę. Najlepszego
  19. Anulkawpadam z kawka i kogo widze? Muszelka może zaraz i Mahakala wpadnie Anulka, mawiają, że "przestrzeń jest informacją" ;) Też się melduję. U mnie gwaltownie sie popiętrzyło, co tylko mogło. Zaczęło się od badania glukozy - i lekkiego stanu ponad normą (po 50g - 1 godz - 146 a po 75g - 2godz - 154). Diabetolog, glukometr, badanie stanu rzeczy 3-4 razy dziennie. Jest bez insuliny, pare razy zdarzyło mnie sie przekroczyc 140, raczej wszystko w normie. Na kolejnej wizycie diabetolog wystawiła mi skierowanie na 8 tydzień po porodzie na badanie glukozy - czy wróciła do normy. Moja szkoła - w niedzielę miałam ostatnie egzaminy no i jestem absolwentka 2 kl LO, srednia 4,3 Ale musiałam chwilę czasu poświęcic na naukę i pisanie różnej maści referatów. Oba dziecka zdawały maturę - 30 czerwca wyniki - ale raczej na luziku zdały. Pawcio przeprowadza się do Wrocławia na studia (Politechnika Wrocławska), Asia zapisała się do prywat szkoły projektowania ubioru w Wawie. Z ostatnich rewelacji - odebrałam wynik posiawu - mam e.coli - antybiotyk zaczęłam wczoraj (oczywiście z dużymi oporami, ale antybiotyk dowcipny=miejscowy). Rozmawiałam z położną - powiedziała,że szkoły są dwie - albo antybiotyk przed porodem, alo w trakcie porodu - dożylnie. Ja miałam największe wątpliwości dlatego, że nie jestem wcale pewna czy zdarzę wziąc całą dawkę przed porodem - od 2,5 tyg mam dośc silne, przepowiadające skurcze - jesteśmy 38 tydzień razem Bobaska ma juz imię - Pola- ale nie jestem pewna czy mi się do końca podoba; narazie to wersja obowiązująca. Tydzień temu ważyła ok 2900g - 37 tydzień. Na przedostatnim USG 2000g - 4 tyg wcześniej. Przyrasta ok 250-300g tygodniowo, wiec teraz mam juz ponad 3kg. Z nią - na szczęście wszystko w porządku i ufam, że tak juz zostanie. Ruszyła jakiś czas temu akcja sprzątaczo-prasowalniczo-piorąca i już widac jej koniec. Dzis pakuję siatkę do szpitala - bo rodzina panikuje, że nie czuje się bezpiecznie bez owej siateczki - gotowej (niestety, ale zrezygnowałam z porodu w domu - kasa jest potrzebna na inne historie, ale zamierzam najszybciej jak się da wrócic do domu po porodzie). Już się nie możemy doczekac, ona chyba też - bo mało miejsca ma bidulka - brzuszek niewielki - przytyłam 9kg. No i czekamy :))) Serdecznie wszystkie dziewczęta, ich pociechy i mężowsko-chłopaków pozdrawiam i lece prasowac resztki wyprawki Pod koniec tygodnia przewiduję zrobienie absolutnie wszytskiego, więc będę miała więcej czasu na pisanie. A i wielkie dzięki za prywatne zapytania o stan życiorysu :))) Z pewnych wzgledow wycielam fragment dotyczacy P.
  20. Dzieki wielkie Aniu :) Ja zrobilam kurs Pierwszej Pomocy, Pediatryczny jakies 2 miesiace temu. Robilam go w PCK na Marszalkowskiej, tez praca z fantomami i po skonczonym kursie mozna przyjsc w dowolnym momencie i pocwiczyc wiecej - jesli ktos ma zyczenie, juz nieodplatnie. Tez polecam Mazowiecki Ośrodek Szkoleniowy PCK Warszawa - szkolenia, kursy, pierwsza pomoc, ratownictwo Poza tym serdecznie polecam
  21. Anula - dużo radości, szczęścia i powodów do niego, spełnienia, satysfakcji, uśmiechu, pogody ducha, ciekawości, zachwytu
  22. Scarlettj - przepiękny Twój synek. Ja się ciągle waham (kwestia kasy; zwykłe USG mam za darmo), ale jak widzę takie piękne zdjęcia to chyba się jednak zdecyduję na 3D/4D Jeszcze chciałam coś o ZZO (znieczuleniu zew oponowym) napisac. Może jestem kiepskim propagatorem "naturalizacji" porodów (3 porody - bóle "niewygodne" trwały u mnie 3, 1, 3 godz; w rodzinie podejście - "kiedyś kobieta szła w pole i wracała z bobasem pod pachą"; moja babcia urodziła moją mamęw wieku 46lat), ale po raz pierwszy chodzę do czegoś na kształ szkoły rodzenia (pierwsze dziecko taty) i mieliśmy ostatnio o porodzie zajęcia. Przy pierwszym porodzie nikt mnie nie pytał o ZZO, w Niemczech gdzie rodziłam kolejne dzieci, było to juz wówczas normą (19,5 i 18,5 lat temu). Ja podziękowałam - głównie dlatego, że jedyne co wiedziałam o ZZO, to to, że może uszkodzic rdzeń kręgowy - taki pogląd panował w Polsce 20 lat temu. Nie mam doświadczeń związanych z tym znieczuleniem. Natomiast na zajęciach dowiedziałam się o hormonach, wydzielanych przy kolejnych fazach porodu - endorfiny - są naturalnymi substancjami znieczulającymi - zarówno dla mamy jaki dziecka. Jest jeszcze oxytocyna - odpowiedzialna za kurczenie się macicy i postęp w porodzie; jej działanie niweluje nadmiar adrenaliny - jeśli jej jest za dużo - może dojśc do zatrzymania/wstrzymania akcji porodowej (adrenalina wydziela się w sytuacjach stresowych, zagrożenia); naturalne jest, że jej poziom wzrasta w ostatniej fazie porodu. No i jest jeszcze prolaktyna - której wydzielanie totalnie wzrasta w ostatniej fazie porodu - hormon odpowiedzialny za uruchomienie produkcji mlecznej :) (stąd wiele kobiet po cesarce, ma pokarm nieco później(naturalna kolejnośc skurczy doprowadza do wydzielania tego hormonu we właściwym momencie), normalnie produkcja rusza tak, że po pordzie występuje przez parę godz tzw siara - najbardziej cenny z możliwych rodzaj mleka dla bobaska). I za Ireną Chołuj: "Podanie/zastosowanie ZZO, w II okresie porodu, powoduje, że rodząca często nie czuje parcia, nie może więc współpracowac ze swoim organizmem. Nie pomagają wówczas najbardziej sygestywne sposoby nakłaniania jej do wypychania, wypierania dziecka. Wtedy najczęściej stosuje się zabieg Kristellera - wypychanie dziecka przez silne naciskanie dna macicy. Czasami trzeba wyjąc dziecko z dróg rodnych przy pomocy zabiegu kleszczowego lub próżniociągu (vacuum). Odkąd wprowadzono ZZO na życzenie rodzącej pojawił się nowy pogląd - można urodzic latwo, lekko, bez wysiłku i z całkowitym wyłączeniem bólu. Warto jednak wiedziec, że ten rodzaj pomocy medycznej może byc przyczyną potrzeby zastosowania kolejnych interwencji medycznych. Polscy klinicyści stwierdzili, że w wyniku znieczulenia zew oponowego często wydłużał się czas I i II okresu porodu, co było powodem zwiększenia ilości farmakologicznej stymulacji porodów, np przez podłączenie oxytocyny"... Piszę o tym, ponieważ osobiście traktuję poród jako najpiękniejszą historię, która może spotkac kobietę (taaa, wiem, że jest cała masa kobiet z zupełnie odmiennymi poglądami na ten temat, często po bardzo traumatycznych, własnych doświadczeniach wcześniejszych porodów). Spotkałam cudownych ludzi, którzy przygotowali mnie do pierwszych porodów tak właśnie - wydarzenie z pogranicza mistyki, kiedy należy szczególnie dabac o rodzące się dziecko, do którego można się przygotowac, powodując że będzie to pełnym znaczenia wydarzeniem. Ból porodowy, związany ze skurczami nie jest czymś czego nie da się przeżyc - ale dośc istotną sprawą jest przygotowanie sie do porodu - które umożliwia: - właściwe jego traktowanie, - pozwala podjąc pracę - która pomaga niwelowac skutki odczuwania bólu (jedynym mięśniem,który jest aktywny w porodzie - jest macica; tymczasem kobiety pracują wszytskimi mięsniami - napinającje i powodując wyczerpanie - stąd ważna umiejętnośc relaksu przy porodzie) - uczy jakie pozycje są najkorzystniejsze,jak traktowac różne sygnały,które daje nam nasze ciało, które zachowania mają sens - w zależności od sytuacji Poza tym ów ból ma jakiś sens - jego postęp, powoduje kolejne fazy porodu, powoduje wydzielanie się właściwych dla tych faz hormonów, pomocnych dziecku i rodzącej. Jego czucie pozwala na właściwe zachowania u rodzącej - kiedy czujesz skurcze parte - twoje ciało naturalnie, bezwiednie wie co robic. Nie jestem typem radosnej masochistki, co jak nie czuje, że boli - to jest niefajnie. Jedynie uważam, że poród jest czymś na miarę możliwości każdej kobiety. Co więcej - jest wydarzeniem, które daje poczucie "spełnionego cudu". Rodzi się sprawny, gotowy do życia człowieczek - i to jest niezwykłe, ja w tym uczestniczę, pomagam mojemu dziecku, najlepiej jak potrafię- bo ono dla mnie jest najważniejsze w tej sytuacji. Nie wydaje mi się abym była jakoś nadmiernie obłąkana - spotkałam wiele kobiet o podobnych doświadczeniach, sposobach przeżywania,odbierania porodu. Przeczytałam masę książek ludzi z drugiej strony - lekarzy, położnych, widziałam parę filmów o porodach naturalnych - i wiem, że z tamtej strony też są ludzie - już specjaliści, którzy myślą podobnie. Co więcej - będąc autorytetami medycznymi z doświadczeniem pomocy porodowej - często byli dla mnie inspiracją - poprzez poglądy jakie wyrażają. I pozostaje mi jedynie życzyc przyszłym mamom cudownych wrażen z tego niezwykłego czasu jakim jest (no dobra- może byc) poród
  23. I jeszcze fragment z książki: Urodzić razem i naturalnie, Irena Chołuj 35.00 PLN Informator i poradnik porodowy dla rodziców i położnych Książka jest vademecum wiedzy o rodzeniu, przewodnikiem prowadzącym kobiety przez poród, informatorem dla ojców uczestniczących w porodzie. Pozycja długo wyczekiwana w środowisku położnych. Zainteresuje psychologów, doradców rodzinnych. Są tam wzruszające relacje rodziców z ich porodów.Są zdjęcia z porodów naturalnych i z pozycji, jakie może przyjąć rodząca na szpitalnym łóżku porodowym. Tę książkę trzeba kupić i przeżywać! Autorka przyjęła ponad 12 tys porodów oczywiście polecam ;))) Urodzić razem i naturalnie, Irena Chołuj - 35.00 PLN : ::Nepo.pl - pierwsza polska ksiegarnia internetowa:: "Episiotomia czy ochrona krocza? Zacznę cytatem z zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia dotyczących porodu naturalnego: "Nie ma wiarygodnych dowodów świadczących o tym, że liberalne lub rutynowe nacięcie krocza ma pozytywne skutki". Dlatego, wg WHO, "mie ma usprawiedliwienia dla rutynowego nacinania krocza". Często pojawiającym się argumentem na rzecz rutynowego nacinania krocza jest zapobieganie rozluźnieniu mięśni krocza, zapobieganie konsekwencjom obniżonego napięcia mięśni dna miednicy, czyli obniżeniu lub wypadaniu narządu rodnego. I ten pogląd obalili naukowcy zajmujący się problemem "liberalnej" episiotomii. Jeżeli rutynowe nacinanie krocza, byłoby jego ochroną, to dlaczego autorzy wielu badań naukowych wymieniają jego liczne negatywne skutki takie, jak: dalsze, dodatkowe pękanie tkanek, w tym duże ryzyko pęknięc krocza III i IV stopnia, znaczną utratę krwi, silny ból krocza przez wiele dni, a nawet wiele tygodni po porodzie, długie gojenie, częste infekcje, dyspareunię (bolesne, utrudnione współżycie). Niektórzy z nich zwracają uwagę na to, że utrata krwi w wyniku nacięcia krocza jest porównywalna z utratą krwi po cesarskim cięciu. Polecam broszurę "Nacięcie krocza - koniecznośc czy rutyna?" [Otffinowska, Kubica-Kraszyńska, Fundacja Rodzic po Ludzku, Warszawa 2005] Badacze tego problemu, Mc Guiness i Norr, stwierdzili, że nacięcie krocza nie zapobiega obniżeniu mięśni dna miednicy i pęknięciom krocza. Jest wiele innych prac naukowych, które wskazują na to , ze rutynowe nacinanie krocza w porodzie fizjologicznym jest jego uszkodzeniem a nie ochroną. Obniżenia krocza mają duży związek z pozycją porodu. Ponieważ jestem za wyeliminowaniem z porodu pozycji leżącej i jej odmnian, to również i w tym miejscu chcę zwrócic uwagę na fakt, że sam anatomiczny kształt miednicy kostnej uniemożliwia kobiecie położenie się na wygięty, sierpowaty łuk kości krzyżowej. U rodzącej w pozycji leżącej na wznak wychód miednicy kostnej unosi się, kobieta zmuszona jest wtedy wypychac dziecko pod górę (przypomina to wysiłek mitycznego Syzyfa). W tej pozycji mieśnie dna miednicy napinane są nierównomiernie; większe jest ich przekrwienie, a więc większa jest też kruchośc tkanek i ich podatnośc na rozerwanie. (...) Stosuj się do zaleceń WHO wzywających położne do tego, by nacięcie krocza wykonywac wyłącznie w uzasadnionych przypadkach - czas skończyc z rutynowym nacinaniem. Zaakceptuj to zalecenie sama i mów o tym w szkołach rodzenia, że zgodnie z definicją WHO pęknięcia krocza stopnia I są fizjologiczne. Znacznie mniej bolesne (lub wcale niebolesne) dla kobiety jest szycie takiego pęknięcia. (......)" No dobra, nie będę przepisywac całej książki (jak już wspominałam - bardzo ją polecam). Preeti Agrawal także pisze o szkodliwości nacinania.
  24. O kurczę, przeczytałam parę postów o nacinaniu krocza... To jest jakiś odlot - 10% kobiet wymaga tego zabiegu, a w Polsce nadal się to praktykuje na potęgę. 21 lat temu - jak rodziłam pierwsze dziecko, byłam nacinana- może ze względu na obecnośc stada praktykantów, podano mi znieczulenie przy szyciu. Samo nacięcie wspominam koszmarnie - myślałam, że wstanę i pobiję gościa. 19,5 i 18,5 roku temu rodziłam kolejne dzieci w Niemczech - lekarka była w szoku, że mnie nacięto przy pierwszym porodzie - ponoc nie było ani takiej potrzeby, ani uzasadnienia - nie byłam nacinana. Teraz będę rodzic w domu, z położną ze św. Zofii (wawa), ale mówiła, że w chwili obecnej jest tak, że trzeba na to wyrazic zgodę - tak przynajmniej praktykują na Żelaznej (no, ale to jeden z pierwszych w Polsce szpitali od naturalnych porodów; pierwszy chyba był w Łodzi od dr Fijałkowskiego). Przy drugim i trzecim dziecku - nie przygotowywałam krocza przed porodem, dzieci nie były małe i w sposób naturalny - nie było to konieczne. Ale np dr Pretti Agrawal (Wrocław) pisze w "Odkrywam Macierzyństwo - nowe wydanie, uzupełnione" ( Gabinet Ginekologiczny Preeti Agrawal ; na tej stronie jest też świetny film - Poród w harmonii z naturą) o masowaniu krocza. Pożyczyłam znajomej tę książkę - bardzo ją polecam, ale powinno się to zacząc ok 6-12 tyg przed datą porodu. Można używac np WELEDA Olejek do masażu krocza 50ml ( WELEDA Olejek do masaĹźu krocza 50ml ). Fundacja Rodzic po ludzku prowadzi kampanię "Nie daj się naciąć!" ( Nie daj siÄ� naciÄ�Ä�! ) Polecam lekturę - na stronie, jest tam naprawdę wiele informacji- o szkodliwości stosowania tego zabiegu, o statystykach, o profilaktyce - przygotowaniu krocza do porodu; fragment: "Powszechne stosowanie nacięcia krocza wprowadzono do praktyki położniczej w latach 20. XX wieku. Jest to najczęściej stosowany zabieg chirurgiczny, pomimo tego, że od wielu lat znane są dowody na jego szkodliwość. Polska jest teraz już jednym z niewielu krajów europejskich, w których rutynowe nacięcie krocza stanowi niekwestionowany element prowadzenia porodu. Co druga rodząca ma nacinane krocze, w tym prawie każda kobieta rodząca po raz pierwszy. Ponad połowa kobiet nie jest pytana o zgodę na ten zabieg. Tymczasem w Wielkiej Brytanii i Danii odsetek nacięć wynosi 12 %, w USA ok. 33%, w Szwecji 9,7 %, w Nowej Zelandii 11%. Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia rekomendują ograniczenie stosowania tego zabiegu, ponieważ udowodniono ponad wszelką wątpliwość szkodliwość jego rutynowego stosowania." Pomimo świetnej renomy szpitala na Żelaznej, zdecydowałam się rodzic w domu. Znalazłam świetną położną, ktora przyjmie poród i mam nadzieję, że kondycja bobaski i moja pozwoli na to aby to się stało w domu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...