Ja nie używałam wulgaryzmów jako ozdobników, a raczej jako sposób rozładowania emocji, u mnie w pracy wszyscy klną (nie do klientów oczywiście ) mąż też z żadnej patologii się nie wywodzi, ale klnie jak szewc. Ale ja to w ogóle staroświecka jestem, uważam, że kobiecie nie przystoi przeklinać i np kobieta z fajką też mi jakoś nie pasuje.