Wcześniej się zarzekaliśmy z mężem, że do tej naszej pipidówki nie wrócimy, bo Szczecin to większe miasto, większe możliwości, a los nam takiego psikusa zrobił i trzeba to wziąć na klatę.
Jak m się dowiedział, że dostał przydział nie taki jak miał dostać (miał być tu w Szczecinie) to był załamany, głownie z mojego powodu, bo on pracę ma zapewnioną, a ja musiałabym jej długo szukać i nie byłoby mi to na rękę, ale jak już zadzwonił i mi to powiedział, to odpowiedziałam,że damy radę. Prawie się popłakał, tak mu ulżyło, że się nie wkurzałam, nie robiłam scen. Myślę, że nic się w życiu nie dzieje bez przyczyny.