-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez justaz85
-
Małgośka35justaz85 ja od startowej wagi mam już 11kg. Przestałam się ważyć - żeby jeszcze bardziej się nie dołować - bo ciąża to przecież niebiański stan Ale położna mi powiedziała- że jak będę tyła w takim tempie to niedługo nie da rady pobrać mi krwi - bo żył nie będzie widać. (krowa jedna) jakby mi tak powiedziała to bym jej "myszy nasłała" widzę, że mamy podobnę tempo ostatnio mój gin jak mu podała moją wagę to się dwa razy jeszcze o nią pytał - chciał się chyba upewnić że nic nie pomyliłam - więc czuję że za tydzień jak się nic niezmieni to mi coś powie ale w sumie to mi to głównie w moją piłeczke idzie no i w cycuch sporo (ja mam duży biust jak na swoja figurę)
-
dziewczyny a co z waszym przyrostem wagi? pisałam 2 tygodnie temu, że mam prawie 8 kg na plusie (w 21 tyg. 4 d.) - teraz przez ostatnie 2 tygodnie znów ponad 2 kg, czyli już jakieś 10-10,5 kg od początku ciąży do końca 4 m-c tyłam książkowo, a od 5 m-ca do teraz już ponad 1 kg na tydzień czy to jest naprawdę normale? zaczęłam się nad tym zastanawiać i znalazłam w necie, że w ciągu m-ca nie powinno się przytyć więcej niż 5 kg moja waga z 13 lutego to 64,9 dzisiaj 69,9 zaczynam inaczej na to patrzeć, bo w takim tempie to wychodzi na to, że 30 kg na plusie staje się nieuniknione wiem, że z tą wagą jest różnie: jedne mało tyją, a inne więcej nie martwi mnie teraz zrzucanie tej wagi, tylko czy to jest zdrowe i jak wasi lekarze się wypowiadają na temat wagi?
-
mój M. śmieje się, że teraz to chyba mi sie "mój komputer" zawiesił, bo na nic nie zwracam ostatnio uwagi np. - słuchamy razem czegoś w radio, mój M. czegoś tam nie dosłyszał pyta się mnie, ale ja i tak nie wiem o co chodzi, bo w sumie to tego niesłuchałam - jesteśmy na zakupach - podobno stał w kolejce za nami nasz sąsiad - mój M. sie z nim witał, ja tam go niewidziałam (hhhh dziwne patrzyłam się w tamtą stronę, ale nie zlokalizowałam go) - kupowalam ostatnio do firanki takie tam ozdobniki 3 po 8 zł to wyszło mi 23 zł (jak już się mylić to na swoja korzyść :-) - no i te wyniki: zgubiłam, zostawiłam u lekarza, a może jednak zgubiłam, e pewnie zabrał mi ten nefolog ..... niepamiętam kiedy ja je ostatnio miałam chyba 01.03???? kilkoma slowami: mam problem z pamięcią, myśleniem (w tym z liczeniem), niedowidzę i niedosłyszę
-
dziewczyny i właśnie u mnie z tym myśleniem jest teraz kiepsko bo to mój M. kazał mi zadzwonić do laboratorium i się zapytać o odpis wyników ja na to nie wpadlam w ogóle tylko odrazy w popłoch (od dzisiaj znów wracam do robienia ksera wyników) jejku jaka ja jestem w tej ciąży otumaniona więc zadzwoniłam jak mi kazał i już wiem, że mogę dostać (uff) niemniej dziekuję za podpowiedź - gdyby nie mój trzeźwo myślący M. to bym i tak dzięki wam tam zadzwoniła
-
elus.dreptusjusta spokojnie:) zanim do nas dołaczyłas ja juz pisałam ze mam mega skleroze . . . w pracy koleżanka mówiła mi, że mnie też to dopadnie, ale ja oszukiwałam sie, że może mnie to minie w czwartek mam zadzwonić do mojej endykrynolog (dogadałam się z nia, że nie muszę jechać na wizytę) i podać jej moje wyniki, tyle tylko że nie pamiętam ostatnich i ona tego też nie sprawdzi, bo musiałaby mieć wtedy moja kartę no i będzie lipa co zrobić z dawką E* a b. nerek też powinnam pokazać ginowi - a tu zonk
-
witam po weekendzie sobota i niedziela minęły mi "wyjazdowo" i chociaż ostatnio głównie siedziałam w domu bo zdecydowanie lepiej się czułam jak polegiwałam sobie w łóżeczku - to mimo wszystko w ten bardziej aktywny weekend czułam sie całkiem dobrze, gorzej dzisiaj mam kiepski humor bo uświadomiłam sobie, że coraz więcej rzeczy zapominam i teraz nie wiem czy zgubiłam wszystkie lutowe wyniki (mocz, krew, tsh i b. nerek), czy mi któryś lekarz przypadkiem zabrał, albo ja przez roztargnienie zostawiłam - pamiętam mniej więcej co wyszło, ale np. tsh niepamiętam dzisiaj robiłam badanie moczu razem z posiewem (na 99% coś wyjdzie, bo jak nigdy mocz miałam jakiś mętny) i badania tarczycowe, no i glukozę 50g, która wg mnie była mało słodka - szczerze myślałam, że to jest gorsze a poszło mi bez problemu dziewczyny czy wy też tak macie z pamięcią? bo z myśleniem też coś u mnie sie pogorszyło - w sklepie już parę razy się pomyliłam - normalnie dodawać nie umiem
-
ciri 412 :) czyli nie taki duży jak July ale podobno nóżki i rączki ma długaśne :)szyjkę mam 35mm - czyli się teoretycznie mieszczę czyli mój synuś w 21 tyg. 4 d. z 480 g. zapowiada się na największego grubaska , ale chyba nóżek nie ma za długaśnych bo lekarz nic nie wspominał - zresztę ani po mamusi ani po tatusiu mieć długich nie powinien a szyjkę to wtedy 34 mm miałam więc niemal identycznie ufff ulżyło mi bo wcześniej była krótsza, a teraz z tego co widzę to nie jest tak źle tylko nie wiem co z tą swoja wagą zrobić, bo w takim tempie to z +20 będzie
-
cirito i ja sie melduję po połówkowym :) Mały długonogi i długoręki - jak to pani doktor skwitowała "cały tatuś" :) wszystko pomierzone, wypatrzone - wszystko akuratne i uffffffffffff pokazywał się fajnie ale wiercił przeokropnie :) miałam nadzieję że będzie spokojny bo całą noc dokazywał ale daje czadu :) to super, że wszystko jest w najlepszym porządku ciri a ile waży?
-
july12 (...) od chwili zrobienia testu, te 3 dni po terminie miesiączki, przytyłam 5 kg. W pierwszym trymestrze 3 kg, w czwartym miesiącu niecałe dwa, a teraz przez cały piąty miesiąc nic, ani grama. Za to małe rośnie jak na drożdżach. july na wstępie gratuluje synusia na moim usg prenatalnym w 21 tyg. 4 d. mały miał 480 g., wiec całkiem podobnie do twojego synusia (a to było tylko parę dni różnicy) u mnie z waga to poprostu istny szał ciał I trymestr - niecale +2 kg II trymestr - ponad +7 kg (przy czym w IV miesiącu +2, w V +5) w tygodniu tyje teraz ponad 1 kg - nie wiem co będzie dalej, ale jem wszystko co w danym momencie mi się chce, najgorzej że uwielbiam słodycze co do zachcianek to u mnie króluje pomidorowa, maż kupuje mi wszystko i też musi po mnie zjadać bo ja już mam na coś innego ochote, pierwsze "motylki w brzuszku" poczułam już około 15 tyg. z czasem były coraz wyraźniejsze i częstsze, M. od ponad 3 tyg. czuje kopniaczki, oczywiście mały fika głownie w nocy i jak położymy się do łóżka - tatusia rączkę też już lubi, ale nie tak jak mamusi
-
nie martw się rozumiem, że u ciebie to x 2 i będzie ci zdecydowanie ciężej, ale dasz radę, wierzę w ciebie - tylko głowa do góry ja też na początku obiecałam sobie, że w każdym miesiącu coś kupię, żeby nie było potem szoku, ale mi nie wychodzi tak jak mówią: male dziecko mały kłopot, duże dziecko duży kłopot - myslę, że najbardziej chodzi tutaj chyba o finanse przeliczyłam, że jak będę tak chodzić to tych lekarzy (głownie prywatnie bo u nas inaczej to chyba sie nie da) to zanim mały się urodzi to z 4 tys. wydam (zreszta już ponad 2 tys.) a przecież wyprawkę do tego trzeba doliczyć, szkoda tylko że pieniądze z nieba nie spadają a ich becikowe to poprostu śmiech na sali polityka prorodzinna w Polsce jest poprostu do bani
-
zabolek12385 wyprawka od podstaw bo po Juli to wiekiszosc rozowe. zabolku ty to chociaż masz jakieś doświadczenie w tej kwestii, bo ja w ogóle - u mnie wyprawka jak najbardziej też od podstaw może dlatego ty wiesz co cie czeka i zaczynasz "marudzić", a do mnie jeszcze to niedociera i narazie podchodzę lajcikowo
-
zabolek12385no wy to bardzie 4 i pol mc heheh a ja w najlepszym wypadku 4. ja nie bardzo moge czekac gdzies juz tak na poczatek czerwca musze miec wszystko gotowe czyli mam tylko 3 mc na przygotowania ehh ja mam według usg termin na 6 lipca więc to rzeczywiście tylko 4 miesiące i 5 dni, chociaż moja teściowa się śmieje, że jej synek to w 36 tyg. (jego brat zreszta też) sie pospieszył, więc jak mój synek pójdzie w tatusia to kto wie może i czerwiec załapię na rozpoczęcie EURO 2012 u ciebie zabolku rzeczywiście ze względu bliźniaków może, ale nie musi być zdecydowanie wcześniej, niemniej wszystkie mamy jakieś 3 miesiące na przygotowania
-
justaz to nie dolowanie tylko bardziej przedrzeznianie hehh wiesz to jest sposob dobry tak jak pisalas jesli wszystko jest super pieknie regularne gorzej jak juz mija jakis czas i sa jakies problemy. choc po mnie widac ze czasami to sie zwraca. ponad 1.5 roku staran i jaki bonus moj to na pierwsza core zareagowal dobrze a teraz dopiero peka z dumy hehhe wlasnie sobie uswiadomilam ze mnie jak dobrze pojdzie to zostaly rowne 4 mc do porodu. kurde a tu jescze wszystko w proszku nic praktycznie nie pozamawiane ehhhh trzeba sie wziasc za to bo wkoncu nie wyrobie sie ze wszystkim mój M. cieszy się że będzie chłopak, ale on bardziej liczył na dziewczynkę - tak przynajmniej mi mówił, a ja zawsze chciałam mieć pierwszego chłopca, zresztą my też po tylu problemach i staraniach najbardziej to cieszyliśmy się jak się w ogóle okazało, że jestem w ciąży, a nie jak lekarz powiedział płeć w końcu jeszcze pół roku temu dawali nam małe szanse na bobas a tu taki cud no właśnie za 4 m-ce będziemy mamusiami ja jak na razie mam pare ubranek i na tym koniec, ale tak jak mpearl pisała poczekam jeszcze trochę.
-
o jeszcze jedno dziewczyny, kieruje to głównie do ciebie kodomo - bo widzę, że bolały cię wczoraj plecy - takie bóle na tym etapie ciąży najczęściej oznaczają ucisk dzidziusia na wewnętrzne organy w związku z tym, że coraz bardziej rośnie, ale nie zawsze, u mnie choć myślałam, że to właśnie mały się rozpycha, ból z dnia na dzień sie pogłębiał i okazało się, że po raz pierwszy w życiu doznałam uczucia zchodzenia piasku z nerek, mimo, iż wyniki moczu nie wskazały na jakieś problemy dlatego uważajcie jak bola was plecy na wysokości lędźwiowej (bóle krzyżowe to podobno normalne w ciąży), a ból staje sie coraz silniejszy - wspomnijcie o tym lekarzowi
-
Hosa-Mosa gratuluję trzeciej dziewczynki może jednak do czterech razy sztuka i będzie chłopak ps. dziewczyny nie dołujcie swoich facetów jak nie będzie to jednak chłopak (jeśli oczywiście czekają na syna), bo i owszem ich pływaki najważniejsze, ale ważny jest też dzień - przed owulacja dziewczynka, w dniu owulacji chłopiec - u mnie sprawdziło się w 100% (chociaż wtedy o tym nie myślałam), moja koleżanka kilka miesięcy starała się o dziewczynkę i jej sie udało poprostu na trzy dni przed owulacja musiała być abstynencja, sposób nie dokońca pewny, ale przydatny dla kogoś kto ma regularne cykle i chce zwiększyć prawdopodobieństwo poczęcia określonej płci.
-
zabolek gratuluję chłopaczków ciri z tymi dwoma siusiaczkami to ci się udało - teraz mamusia ma przewagę nad tatusiem a to się rzadko zdarza a u mnie wyszło na zero
-
mpearl wierzę w to, że te nerki to tylko przejściowy etap. Tym bardziej, że to problem który prawdopodobnie był od dawna i do tego wszystkiego nieleczony, udało mi się też znaleść nefrologa, z trudem ale chyba udało się - jutro mam jeszcze raz zadzwonić i może mnie wcisna na tę środę. Póki co wysłałam mojego M do apteki i po wodę JANA, czytałam że jest dobra na bakterie i kamienie w nerkach też - może chociaż na ten piasek mi pomoże. Bo cały czas boli Co do wagi to sprawdzałam i wychodzi na to, że na razie tyję w granicach normy. Ja planuję z małym posiedzieć w domciu przez 8 miesięcy, a potem wracam do pracy (tak przynajmiej założyłam i ustaliłam z szefem) i później teściowa zaoferowała się posiedzieć. Ale o żłobku też myslę.
-
kodomo mój lekarz jak już kiedyś pisałam cieszy sie dobrą opinia, zresztą niczego nie ignoruje i zawsze reaguje na wszelkie zmiany. Ewentualnie wysyła na konsultacje do specjalisty jeśli to "nie jego działka". Ale najważniejsze, że zawsze konsultuje ze mna wyniki i wychwyca pewne ewentualności - naprzykład podwyższone ciśnienie, czy nieprawidłowy obraz nerek. Cieszy mnie też fakt, że ma USG na miejscu - co wizyta podglądamy małego i nigdzie nie muszę chodzić. Zresztą on robi bardzo dobrze USG (nie tylko w ciaży, ale w ogóle). Jedynie co to mógłby być czasami trochę wylewniejszy i na to dużo pacjentek narzeka. Poprostu to konkretny facet i nie na pogaduchy.
-
Wczoraj w nocy prawie nie spałam, bo tak mnie bolały te plecy (prawdopodobnie nerki), potem przeszło a teraz znów mnie zaczyna boleć. Nie dostałam żadnych leków i teraz zastanawiam się co zrobić, aby złagodzić ten ból. Myślicie, że picie wody w celu ewentualnego wypłukania pomoże? Podobno leżenie też nie jest dobre jak się ma piasek, bo nie może spłynąć i zaczyna zalegać - tak wyczytałam w necie (ciekawe co nie). To pewnie dlatego tak mi się to uaktywniło, przecież po ostatnim zaleceniu - dużo leżeć - mało się ruszłam i na jedno pomogło, a na drugie niekoniecznie. No i próbuje znaleść jakiegoś nefrologa, żeby jak najszybciej się zapisać. Ale nie jest łatwo. Rozmawiałam z moimi koleżankami z pracy i stwierdziły jednoznacznie, że jestem trudnym przypadkiem w ciąży i w moim stanie dobrze, że już nie pracuję, bo tyle przypadłosci co ja to one wszystkie razem nie miały. Ale mimo wszystko jestem szczęśliwa w tej ciąży - mój M mówi że dumnie "wypinam" brzuszka. No i widzę, że z przyrostem wagi też jestem dobra moja wyjściowa waga to 59,5-60,0 a teraz tak mniej więcej 67,0-68,0
-
witam szczęśliwe mamusie ja właśnie wróciłam z badania połówkowego, siedziałam u lekarza ponad godzinę, a to dlatego, że było wiele rzeczy do omówienia. Oprócz problemów endykronologicznych, kardiologicznych doszły mi teraz prawdopodobnie nefrologiczne. Obraz NEREK na USG jest typowy dla wapnicy, mam też piasek. Dlatego prawdopodobnie od kilku dni bola mnie plecy na wysokosci lędźwiowej i mimo, iż wyszło że mam nielicze bakterie (nic nie wspomniane tym razem o szczawianach) problem przy oddawaniu moczu pozostał. Takie bóle mam już od ponad 7 lat i nawet byłam z tym u lekarzy, niestety mimo wymyślania różnych przypadłości nikt nie wpadł na pomysł, że to mogą być nerki. Muszę porobić badania i udać się do nefrologa, powtórzyć mocz, zrobić też posiew. W związku z PACIORKOWCEM, który mi wyszedł dostalam antybiotyk na 10 dni, a wymaz do powtórzenia ok. 35 tyg. Jeśli nic się nie zmieni - ja przy porodzie i prawdopodobnie dzidziuś po urodzeniu dostaniemy antybiotyk. Z milszych rzeczy: Szymuś (tym razem także lekarz stwierdził, że to chłopiec) waży 480 g i ma się z tego co widać dobrze - parametry odpowiednie dla tego tygodnia, jedynie w lewej komorze serca było drobne zwapnienie, ale lekarz powiedział, że to nic goźnego i żeby się tym nie przejmować. Szyjka już nie ma 29 mm tylko ok. 34 mm. Opłacało się leżeć. Oczywiście nadal mam prowadzić bardziej oszczędny tryb życia, nie musze już leżeć ale raczej nie robić wycieczek, bo łożysko za nisko schodzi (nie jest jednak przodujące). U mnie waga ponad 7,5 na plusie. No i czeka mnie w najbliższym czasie glukoza.
-
Gratuluję dużego chłopaka.
-
naomia mój M dzwoni codzinnnie do mnie jak jest w pracy i pyta się co u mnie słychać - właśnie przed chwila z nim rozmawiałam, bo jak twierdzi moje zmiany nastroju ostatnio są niepokojące - żartowniś jeden. Od kiedy nie pracuję, czyli już ........ od 3 tygodni mam mały kontakt z kimkolwiek. Z dziewczynami z pracy mogłam o wszystkim pogadać, a teraz tylko gg mi zostalo. Każdy pracuje ma swoje życie, a ja od ślubu kiedy przeprowadziłam się i potem jak kupilismy to mieszkanie nie mam tutaj żadnej koleżanki. A wśród sąsiadów tylko my jesteśmy młodzikami, reszta mieszka tutaj od ponad 30 lat. Obiecałam sobie, że od marca skupiam się bardziej na wyprawce - już troche kupiłam i wiem jaka to frajda. No i bardzo chciałam iść do szkoły rodzenia, ale muszę dostać "otwartą furtkę" od gina.
-
Najgorsze jest to, że przez cały okres starania się, tylko brat mojego M zapytał, się czy nie chcemy na razie dzidziusia, czy może mamy jakieś problemy. Reszta tylko pytała: no kiedy w końcu się doczekamy u was potomka, czemy się do roboty nie zabieracie, może trzeba wam pomóc ..... itp., itd. Zresztą w ich oczach zapewne wygląda jakbyśmy tak to wszystko zaplanowali. Już to usłyszałam w ciąży, że fajnie wyszło: skończyłaś studia, kupiliście i wyremontowaliście mieszkanie, macie stała pracę. A ja nigdy nie chciałam odkładać macierzyństwa na później, nie ważne dla mnie było to że remont i cała reszta. Mój się raz wkurzył na swoja mamę jak ta zaczęła mu narzekac ile to na lekarzy wydają. I jej powiedział, że jakby tyle co my wydawała to było dopiero mogła narzekać i wtedy chyba do niej trafiło, że coś jest nie tak bo jak potem z kimś rozmawiała na nasz temat to zawsze nas broniła, mówiąc że nie zawsze w życiu jest tak jak by się chciało. Moja mama na ten temat w ogóle ze mną nie rozmawiała (nigdy nie mialyśmy dobrego kontaktu), teraz jak jestem w ciąży i mówie jej że nie wszystko jest ok, że ciągle coś mi wychodzi to ona jakby zaczęła trochę to rozumieć, ale ona zawsze żyje tylko swoimi problemami. A kiedys to mi nawet powiedziała: ty masz męża który o ciebie dba i masz z kim porozmawiać ..... (masakra) Dla porównania moja mama urodziła pierwsze dziecko w wieku 21 lat (drugie - 23, trzecie - 24), ja będę miała 27. W żadnej ciążą nie miała problemu, z zajściem też nie. W ciąży jakoś bardziej mnie to wszystko boli. Ale wierzę, że Szymuś mi to potem wynagrodzi. A męża rzeczywiście mam kochanego, inny by mnie pewnie zostawił ,a on zrobił wszystko co chciałam i kiedy chciałam :-). Na temat poczęcia i całej reszty wie chyba wszystko. Cierpliwy jest, ale jak sam powiedział; "żebyś tylko nie przesadzała". Zakupy zrobi, ugotuje, jak trzeba to posprząta, do tego pracowity, bez nałogów (w ogole dla mnie ideał) - czasami mi się wydaję, że moja mamusia zazdrości mi takiego męża bo to zupełne przeciwieństwo mojego tatusie.
-
Staraliśmy się około 2 lat. Udało się miesiąc po tym jak lekarz stwierdził, że szanse na naturalne poczęcie w naszym przypadku są bardzo małe. Wtedy usłyszeliśmy, że prawdopodobnie czeka nas w przyszłości in vitro. Mimo szoku oswoiłam się z myślą, że to może być jedyne rozwiązanie. I poważnie z M to rozważaliśmy. Oczywiście mając minimalne szanse nie odpuściliśmy i cały czas się staraliśmy. II kreski na teście to był jakis cud nad cudami. Złożyło się na to wiele czynników: dobre wyniki tarczycy, ocena owulacji, badanie temperatuty, lepszy jajowód, ziółka które piłam i oczywiście nogi do góry ale warto było bo dzień trafiony idealnie i w ogóle mimo tego, że miesiąc wcześniej ryczalam to w szczęśliwym cyklu byłam spokojniejsza. Chyba dlatego, że wiedziałam już w czym tkwił problem. A lepiej znać gorszą prawdę niż żyć w przekonaniu że jest wszystko ok i czekać nie wiadomo ile, przecież czas leci.
-
july12 gratuluje udanej sesji