Skocz do zawartości
Forum

asiula84

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez asiula84

  1. hmm... właśnie zamówiliśmy drugą buteleczkę, ale może na jakiś czas zrezygnujemy z dodatków i pójdziemy w to "szaleństwo" i spróbujemy z samą wodą skoro efekty są świetne... A w każdej chwili będziemy mogli wrócić do dodatku... Skonsultuję z mężem co on na to :) Tylko jeszcze pytanie mi przyszło do głowy. A co później z higieną? Czy i kiedy wprowadza się jakieś mydło czy coś? Bo jednak skóra nastolatków i dorosłych wydziela silniejsze zapachy niż niemowlaczków czy przedszkolaków i wtedy to już chyba sama woda nie wystarcza... ;P I jak się je wprowadza to nie ma problemów skórnych (bo skóra nieprzyzwyczajona do "chemii"...)?
  2. W kwestii kłopotów z karmieniem piersią się nie udzielam specjalnie, bo nie wiem jak mój organizm to robi, ale z produkcją mleczka wszystko jest OK, jedna pierś-jedno karmienie, tylko ostatnio to dziwne zachowanie Uli przy jedzeniu... A jeśli chodzi o wybór pierś czy butelka to dla mnie od początku był on jasny na korzyść tej pierwszej, ale nie przesądzam w żaden sposób co jest "lepsze". Każda mama sama podejmuje decyzję, która jej zdaniem będzie najlepsza dla jej dziecka i dla niej. Czasem tą decyzję wymusza sam organizm... Ja chciałam w trochę innym temacie, ale jak najbardziej aktualnym, myślę. Ostatnio piękna pogoda, słoneczko świeci, wyległyśmy z naszymi dzieciami na powietrze a ja zaczęłam się zastanawiać: wystawiać moją Córcię na słoneczko czy raczej trzymać w cieniu? smarować mazidłami z filtrami czy ich nie stosować (czytałam gdzieś, ze do 6. miesiąca nie powinno się ich używać...)... Jak Wy robicie?...
  3. Joasia21Asiula też już tak myślałam no ale żeby przez coś takiego nie mogła się przez 2 godziny uspokoić? Dziwne to trochę. No właśnie te 2 godziny też mnie zastanowiły... Może jest bardzo wrażliwa i delikatna a jak już się rozpłakała to ciężko było jej przestać... Bidulka... oby to już się Wam nie powtórzyło.
  4. Jomiraasiula84Ja niczym pupki mojej Córci nie smaruję. Dwa razy się zdarzyło że coś tam zaczęło się jakby dziać, to wtedy starą metodą - mąką ziemniaczaną, traktowałam pupcię i zaraz wszystko wracało do normy.Moją dwumiesięczną córcię kąpię raczej codziennie (chyba że zaśnie), ale niczym nie smaruję jej ciałka, bo do wody dodajemy Olitaum i skóra mięciutka i gładziutka bez dodatkowej chemii :) Jakby sie czepic, to oliatum to tez chemia. :) Ale swoja droga, cytuje z opisu oliatum: "Oilatum emulsja polecana jest do łagodzenia stanu podrażnionej, suchej, swędzącej i łuszczącej się skóry..." Nie ma ani slowa o tym, ze moze byc stosowana profilaktycznie co codziennej profilaktyki niemowlat ze zdrowa skora. Skora ma produktowac swoj wlasny tluszcz. Mycie zdrowego dziecka czyms silnie natluszczajacym, powoduje ze skora robi sie leniwa i przestaje sie sama natluszczac. W efekcie za rok, dwa Twoje dziecko bez kapieli w Oliatum, bedzie mialo sucha skore. Owszem Oilatum to też chemia, ale w składzie zaledwie kilka składników ma, więc wydaje mi się stosunkowo niegroźna ta chemia. Według pełnego opisu: "Wskazania Preparat stosowany do łagodzenia stanu podrażnionej, suchej, swędzącej i łuszczącej się skóry, a także do kąpieli niemowląt." (Czyli chyba profilaktyczne kąpiele jednak wchodzą w grę...) Myślę, że skóra niemowlaka potrzebuje wsparcia i mimo, że poci się mniej to też się poci i sama woda do mnie nie przemawia... Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzę. Stopniowo będziemy pewnie rezygnować z tego specyfiku na rzecz jakiegoś innego delikatnego "środka myjącego" :)
  5. Joasia21 mała dzisiaj mi wywinęła taki numer że szok. Spała w łóżeczku. Akurat jak spojrzałam czy śpi (nawet jej nie dotknełam ani hałasu nie zrobiłam) to ona podskoczyła jakby się przestraszyła i zaczęła tak strasznie płakać że uspokoić się nie mogła. Płakała ciągle przez 2 godziny i dopiero teraz przed chwilką zasnęła. Nie wiem co jej było. Może coś się jej przyśniło. No ale cuż takiego mogło się jej przyśnić że aż tak płakała? Aż mi się serce krajało jak słyszałam ten szloch... Tak przyszło mi do głowy, że ja czasem tak mam, że jak zasypiam to mam wrażenie jakbym spadała i wtedy się "strzącham"... może Twoja Córcia też coś takiego przeżyła i się bidulka wystraszyła... Współczuję utulania dziecinki przez dwie godziny... :(
  6. Muszę przyznać, że podeszłam do tematu szczepień bezrefleksyjnie i niestety nie zainteresowałam się dokładniej co zaaplikują mojej Córci... :( Jesteśmy po pierwszym szczepieniu, a właściwie drugim, bo przecież już w szpitalu dostała pierwsze dwa... Nie wiem czy to był "epizod hipotensyjno-hiporeaktywny" to co się z nią działo po szczepieniu, ale cały dzień praktycznie tylko spała, bardzo mało jadła i miała podwyższoną temperaturę, więc prawdopodobni to było to. Faktycznie dla takiego małego, delikatnego, niedojrzałego organizmu walka z kilkoma rodzajami "intruzów" naraz to bardzo duże obciążenie... Przed kolejną wizytą w sprawie szczepień postaram się jeszcze dokształcić (przeczytałam ten wątek i dał mi do myślenia) i wypytam pediatrę o możliwość rozłożenia w dłuższym czasie tych szczepień... A jak nie będzie chciała to na niej wymogę, jeśli będę pewna swego, bo narazie mam pewien mętlik w głowie... Wiem, że najprawdopodobniej będę szczepić moją Córę wszystkimi obowiązkowymi szczepionkami, tylko teraz kwestia jak to zrobić by jej nie obciążać za mocno... Pozdrawiam wszystkie udzielające się w tym wątku kobietki.
  7. Ja niczym pupki mojej Córci nie smaruję. Dwa razy się zdarzyło że coś tam zaczęło się jakby dziać, to wtedy starą metodą - mąką ziemniaczaną, traktowałam pupcię i zaraz wszystko wracało do normy. Moją dwumiesięczną córcię kąpię raczej codziennie (chyba że zaśnie), ale niczym nie smaruję jej ciałka, bo do wody dodajemy Olitaum i skóra mięciutka i gładziutka bez dodatkowej chemii :)
  8. A my używamy wielorazówek :) Coraz to powiększamy nasz stosik. Piorę co drugi, trzeci dzień. Odparzenia? Dwa razy zdarzyło się, że mała czerwona plamka się pojawiła, ale wtedy wietrzenie pupy i mąka ziemniaczana i po dniu wszystko znikało :) A wielorazówki takie kolorowe i wesołe :) Aż szkoda pod ubrankiem chować :P Może sierpniowa zainteresuj się tematem wielorazówek. Ja serdecznie polecam, ze względu na zdrowie, ekologię, wygodę (wbrew pozorom) i kieszeń :)
  9. Trochę mnie uspokoiłyście, że nie tylko moja Ula tak się zachowuje przy jedzeniu. Chociaż prawdę mówiąc marne to pocieszenie, wolałabym, żeby jadła ładnie, tak jak do tej pory :P Boję się, żeby może nie zraziła się do jedzenia z cyca skoro takie męki przechodzi... No i żeby produkcja mi się nie zepsuła. Pocieszam się, że nie to że nie chce, bo szuka cały czas cycuszka, tylko nie da rady... Narazie daję jej jeść dopóki je spokojnie (czyli jakieś :)5 minut), potem przerwa na odbicie, drugie podejście, znów przerwa i jeszcze jedna próba. Wiem, że nie zjada tyle ile wcześniej jadła (stąd moje obawy o laktację), ale musimy w ten sposób przetrwać ten kryzys (Karim napisałaś o 2 tygodniach aż... :( ), najwyżej karmienia będą częstsze... A generalnie Ula ma dobry humorek, gada do mnie i uśmiecha się (chyba że tak jak u Ciebie Mafinko mama zrobi żałosną minę to i Córa jak lusterko :P ). Ale i tak lekko nie jest. A z kocykiem ja też się lubię :) Zwłaszcza do spania. Ja nie lubię spać bez przykrycia, wręcz nie dam rady i wychodzę z założenia, że i Uli lepiej się śpi przykrytej leciutkim kocykiem lub flanelową pielusią :)
  10. PretkaAsiula a sprawdź czy mała nie ma pleśniawek w buzi. Mój synek też się tak zachowywał jak miał pleśniawki. Kiedy Niuńka płacze mam "piękny" wgląd w jej buźkę i nie widać żadnych pleśniawek. Na szczęście>
  11. Witam po Świętach :) Ja też mam kłopot z ubieraniem, bo niby cały czas mam w głowie, żeby nie przegrzać Córci, ale trudno tak się nagle przestawić z tych niskich temperatur, gdy trzeba było poubierać trochę, na te 20 stopni... tym bardziej że ze mnie zmarźluch i zauważyłam, że Ula lubi ciepło, albo sobie wkręciłam... :P Teraz śpi na podwórku w body i koszulce z długim rękawem, spodenkach i skarpetkach no i delikatnie kocykiem przykryta jest, bo jednak do snu to tak bez przykrycia jakoś dziwnie... Wczoraj mieliśmy chrzciny i też w domu robiliśmy uroczysty obiad, ale praktycznie wszystko obie babcie ugotowały i upiekły, naczynia też pożyczały, bo jeszcze się nie dorobiliśmy porządnej zastawy no i te brudne sobie zabrały a nam do pozmywania zostały tylko szklanki i kilka talerzy (mężu będzie zmywał, ale narazie "odpoczywa" po wczorajszych swoich wyczynach), a zamrażarka i lodówka pełne jedzenia A Niunia mszę przespała ładnie, potem prawie cztery godziny imprezki na podwórku pod okiem chrzestnej i mojego brata przespała, a że w domu była, w znajomym otoczeniu to dobrze się czuła, bo w niedzielę, gdy jednych i drugich dziadków odwiedzaliśmy to masakra jakaś była. Zmęczona okrutnie była, a spać nie dała rady i się męczyła. Żeby choć trochę sobie odpoczęła mąż ją w chustę zawijał i tylko wtedy sobie drzemała. Co do karmienia piersią to do tej pory nie miałam z tym problemów, ładnie się z Ulą zgrałyśmy w tym temacie, ale ostatnio coś się popsuło... Mleka mam pod dostatkiem, ale Ula pręży się i kręci przy piersi. To znaczy pierwsze kilka minut ładnie je, ale potem zaczyna się męka dla niej i dla mnie. Mam wrażenie, że dużo powietrza połyka, choć wcale nie je łapczywie i nie widać żeby się zachłystywała powietrzem (a kilka razy słyszałam wręcz jak wędruje po jej brzusiu), które potem ją w brzuszku "uwiera" i od tego nie da rady jeść tylko płacze z powodu dyskomfortu i głodu, bo jeść chce - co chwila łapie pierś, ale po kilku chwilach znów płacze. To na pewno nie z tego powodu, że mleko słabo leci, bo buzia pełna mleka, a z piersi to czasem wręcz tryska na jej buzię i na mnie... Jemy teraz na raty - odbijam ją co kilka minut i na chwilę jakby to pomaga, ale naprawde na krótką chwilę, bo potem zaczyna się to samo. Nie wiem jak mam jej pomóc, a tak mi jej szkoda jak widzę jak się męczy... Dodam, że tylko przy jedzeniu dzieją się takie "brewerie", generalnie z jej brzuszkiem jest w porządku... Może macie jakieś pomysły, co mogłabym popróbować?
  12. Zajrzę do Was pewnie dopiero po Świętach więc już teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych, dużo radości i mnóstwa miłości, słoneczka, szczęśliwej rodzinki przy stole i bezproblemowych dzieci :)
  13. Joasiu faktycznie Twoja Córcia wygląda jakby zaraz miała zasnąć ;P Monik Konrad to słodziak :) :* U mnie na szczęście mleczka póki co nie brakuje, a jak ciut dłuższe niż 3 godziny przerwa jest to potem piersi ciężkie i twarde, ale Ula sobie świetnie z nimi radzi i pomaga mamie :) Obym tylko nie przechwaliła...
  14. Faktycznie Kathi można się było uśmiać z Twojej przygody spacerowej, ale potrafię wyobrazić sobie, że wtedy nie było Ci do śmiechu... ;P A jak szarlotka wyszła? W ogóle to podziwiam, że przy dwójce szkrabów i posprzątasz i upieczesz i ugotujesz i jeszcze na forum zajrzysz. Moja Ula jak przedwczoraj większość dnia przespała, tak wczoraj cały dzień, zaczynając od rana, przemarudziła okropnie. Nawet na spacerze jej źle było... I była tak absorbująca, że praktycznie nic innego, poza opieka nad nią, nie byłam w stanie zrobić... Dzisiaj będzie troszkę lepiej chyba, pouśmiechała się do mnie nawet, a teraz leży na swoim leżaczku i stęka coś do zwierzaków, ale chyba już niedługo :P Na szczęście mąż urlop na piątek bierze to może uda się przysprzątnąć trochę (ale bez przesady, będą goście to i tak nabrudzą :P) i na chrzciny coś tam przygotować (większość na szczęście obie babcie szykują ) To miłego wiosennego dnia Dziewczyny :*
  15. NulkaAsiula a jak nosisz Małą na spacerkach? W elastyku na żabkę? Bo ja planuję tak Radka ponosić, skoro chustę rozpracowałam a pogoda już ładna. Nulko ja mam chustę tkaną. Noszę Ulę z przodu, ona sobie jak żabka przytulona do mnie "siedzi" (wiążę tzw. kieszonkę, wiązanie zajmuje dosłownie trzy minutki). I baaaardzo lubimy chustowanie :)
  16. Nulka Ula kilka razy zachłysnęła mi się, tylko że mleczkiem, i za każdym razem serce mi stawało przez te kilka sekund gdy Mała łapała oddech... :( A ostatnio zaczęła ślinę produkować i też nie zawsze sobie z nią radzi, czym stresuje mamusię :/
  17. Joasiu my od roku na wsi mieszkamy, a tak właściwie to nawet trochę poza nią, kilka kroków i Puszcza Knyszyńska się zaczyna, gdzie praktycznie codziennie spacer zaliczamy z Ulą Uwielbiam spacery po "naszym" lesie, stopniowo coraz dalej się zapuszczamy, nowe rejony zwiedzamy (Ula na razie na śpiąco w chuście ;p). A teraz wiosna i już widać pąki na drzewach, kwitną piękne zawilce i przylaszczki Mmmmm...
  18. Solange, popieram Dziewczyny w tym co napisały: Noemi zdrowo wygląda, domaga się jedzenia, gdy jest głodna, właściwie położna też nie miała raczej zastrzeżeń, oprócz tego że Malutka "normy" nie przytyła. Myślę, że warto powalczyć trochę o wzmożenie laktacji, Kathi opisała swoje sposoby, może pomogą. I przede wszystkim nie ma co się stresować i nakręcać negatywnie... Trzymam mocno kciuki za poprawę nastroju i unormowanie sytuacji na tyle byś mogła być spokojna :*
  19. Zyskałam możliwość dziękowania za posty i już poklikałam, ale jeszcze raz dziękuję za informacje :) No właśnie Ula jak leży u mnie na klatce, czy gdy nosze ją na ramieniu u siebie to całkiem dobrze radzi sobie z trzymaniem główki, ale położona na brzuchu samodzielnie najczęściej tylko szoruje noskiem w podłoże, a głowę to tak na chwilę uniesie albo w ogóle jak nie ma humoru... I też szybko traci cierpliwość do takiego leżenia. Nie martwiłam się tym, ale jak widziałam kolejne lutowe dzieciaczki rozglądające się leżąc na brzuszku to zaczęłam się zastanawiać, czy czegoś nie zaniedbałam, wiadomo, niećwiczona umiejętność ma mniejszą szansę na "udoskonalenie". Dzisiaj u nas wielkie wietrzenie pupy bo nam się odparzyła :/ Na razie w efekcie mamy siku i kupę na kocyku, bo Niunia jadła z gołą pupą, kręciła się, ale mama nie wysadziła i zawartość brzuszka wylądowała na kocyku ;P Na szczęście tylko końcówka, więc straty nie były duże :)
  20. Fajne te Wasze golaski Mam do Was pytanie - ile razy dziennie kładziecie swoje dzieciaczki na brzuszku i o jakich porach, w sensie po jedzeniu czy przed, bliżej czy dalej spania? Mam wrażenie, że trochę zaniedbałam temat z moją Córcią (wydaje mi się że słabo sobie radzi z trzymaniem główki), ale teraz nie chcę jej przesadnie męczyć.
  21. Dziękuję Solange :* Zdarzyło mi się nawet kilka razy Ulę tak nosić i faktycznie ta pozycja zdaje egzamin :) A jaki tatuś dumny na zdjęciu Moja Córcia też takie chuuude nogi miała na początku, teraz to już się zmieniło ;P ale brzuszka się nie dorobiła do tej pory
  22. Faktycznie Solange poranny ptaszku :) a mogłabyś jeszcze raz wstawić to zdjęcie z noszeniem "na żabkę"? Bo nie widziałam go a bym sobie podpatrzyła i skorzystała :)
  23. A ja różnie, jak widzę, że Niunia spokojnie sobie jadła i zasnęła przy cycku to nie odbijam, w nocy też nie odbijam (bo w nocy właśnie sobie spokojnie na półśpiąco je :) ) ale generalnie odbijam. Tylko jak nic się nie dzieje przez kilka minut, po poklepywaniu też to nie przedłużam...Chociaż może powinnam częściej odbijać, bo ostatnio coś bączki u mojej Córci po brzuszku szaleją...
  24. Monik nie wiem jak bym zniosła takie przejścia jak Ty w tej przychodni... Wczoraj byłyśmy na szczepieniu i mi to w zupełności wystarczyło :/ U nas z bioderkami to było tak, że lekarz powiedział, że wszystko OK i tylko żeby sobie na żabkę na brzuszk leżała, żeby nadal było w porządku. A w karteczce informacyjnej dla naszej pediatry pani pomocnica lekarza wpisała w zaleceniach szerokie pieluchowanie... Stwierdziłam, że pewnie standardowo wszystkim to wpisuje i nie pieluchuję. Poczytałam też trochę w necie i przekonały mnie opinie, że to przestarzała metoda. Zresztą praktycznie codziennie z dwie godziny Niunia w chuście spędza, a tam jak żabka sobie siedzi więc myślę, że taka profilaktyka wystarczy :) Kolejna wizyta pod koniec maja to wtedy się okaże na ile moje podejście do tematu się sprawdzi... Ula też pionowo uwielbia być noszona ;P Szczerze mówiąc dopiero niedawno pomyślałam o tym, że kręgosłupik może mieć przez to obciążony... :( Ale nosząc ją tak jakby trochę przerzucam ją sobie przez ramię, więc może nie jest tak źle... A do stabilnego trzymania główki to nam jeszcze dalekooo... A misia sobie w posta wstawię bo taki pocieszny gałganek :P
  25. Mafinko, może to mnie moje matczyne spojrzenie na sprawę oszukuje, ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że Córcia wręcz czeka ze zrobieniem kupki aż ją wysadzę na nocniczek... Pręży się, stęka, kręci a kupa wychodzi dopiero jak nad nocniczkiem pupka się znajdzie (najczęściej zaraz po "wysadzeniu") ;P Małe wpadki się zdarzają, gdy widzę że coś się kroi, ale za długo zwlekam z wysadzeniem i wtedy mniejszy lub większy kleks na pieluszce, ale reszta bardzo chętnie w nocnik :) No i nie mam problemu z nadprogramowym myciem dziecka Lekkie przemycie pupki, żeby nic nam nie zaschło w nieodpowiednim miejscu i już :) W przypadku siusków sprawę mamy jeszcze nie do końca opanowaną, Ula wyraźnie zaczyna marudzić nagle, podczas zabawy, ale mama nie zawsze potrafi rozpoznać czy to po prostu zły humorek czy właśnie siusiu... Ale i z tym mam nadzieję za czas jakiś dogadamy. Na zachętę mamy kilka "spektakularnych" sukcesów w postaci suchej pieluchy przez kilka godzin (zdarzało się nawet że po dwugodzinnym spaniu było sucho a przy wysadzeniu po spaniu wieeelkie siku ) Wierzę, że to działa i póki Ula będzie chciała w tej kwestii współpracować to będziemy próbować :) Pozdrawiam serdecznie wszystkie forumowe mamy i ich pociechy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...