-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez realne
-
Rudzia - myślałam o urodzinach a napisałam imieninach :P [akurat chodzi mi po głowie 'u cioci na imieniach świętuje cała rodzina']
-
Mamaola - moja też jak za palce to się podciąga do stania od razu :) Po mnie się też potrafi wspiąć - tzn jak np. leżę na plecach, ona chce się dostać do cycka.. to się po mnie wspina i na wyprostowanych nóżkach, oparta na wyprostowanych rączkach dochodzi sobie do celu - troszkę to wygląda jak chodzenie na czworaka... a jak leżę na boku, a ona chce widzieć co się dzieje za mną to też się po mnie wspina i tym razem już stoi praktycznie w pozycji wyprostowanej i wygląda co tam się za mną dzieje.. ale w tej pozycji muszę bardziej na nią uważać bo czasem mam wrażenie że zaraz przeze mnie fiknie... jak coś ją zainteresuje i chce to sięgnąć... Rudzia - nie stresuj sie rozmiarówkami w niesprawdzonych sklepach Może specjalnie zawyżone, bo cena rośnie z rozmiaru na rozmiar :P Fajnie, że w sumie udał się wypad do cioci [a raczej część po urodzinach] :) Warszawianki - a mogłybyśmy spotkać sie w niedzielę [10.04]?
-
Kasia - wracam teraz 9.04.. ale będę wieczorkiem... więc jeśli jakieś spotkanie to tylko 10.04... i 12.04 wracam z powrotem do ZDW :( [a tak bardzo mi się nie chce]... Wiem, że mam małe szanse [bo są kolejki, a ja nie jestem bezpłodna - ani bezdzietna]... ale dlaczego w ogóle nie ich nie mam w Wawie?
-
adria - współczuję synkowi koleżanki... i kolejnemu dziecku w drodze też :(... ale co zrobić, do takich ludzi nie dociera NIC! Może ona też tak miała i inaczej nie potrafi? Rudzia - nie wiem gdzie ty patrzyłaś na te rozmiary? Przecież ty jesteś chudsza ode mnie... a ja noszę rozmiary 44-46 [a czasem nawet w 42 się wcisnę] Kasiawawa - no przy tylu sprawach nie dziwię Ci się, że brak czasu a tu jeszcze coraz cieplej i więcej na dwór by się przydało wychodzić... słyszałyście, jaka super pogoda ma być jutro? U mnie Magdalenka zaczyna powoli raczkować - dziś przeszła jakieś 5cm i bach... i się okręciła i do mnie wróciła [znowu te 5 cm] bo ta przewrotka ją zdenerwowała/zabolała [nie wiem do końca] Ale podnosi dupkę i głowę... tylko nie umie jeszcze za bardzo skoordynować ruchów naprzemiennych ręki i nogi [zresztą z rękami za bardzo nie wie co i jak zrobić, żeby je przesunąć do przodu]... Poza tym trzymana pod paszki już zasuwa i to całkiem szybko i sprawnie... jak stoi w łóżeczku też trzymając się szczebelków potrafi sobie przejść kawałek, żeby coś sięgnąć... ale stawać jeszcze nie potrafi [jedynie domaga się pozycji stojącej]... jak siedzi w łóżeczku jedynie potrafi uklęknąć i nie bardzo wychodzi jej dźwignięcie dupki... I rano zostawiłam ją na łóżku i zostawiłam otwartą torbę tak, żeby ją zachęcić i wyszłam [tak, żeby mnie nie widziała]... to ta przepełzała się o 90st i przeturlała się do torby :P
-
A ja się żegnam na razie... pewnie do niedzieli lub poniedziałku... bo właśnie pakuję się do cioci i pewnie w niedzielę wrócę... [ale nie wiem o której i w jakim stanie - jak bardzo będę padnięta] Rudzia - też bym chciała, żeby waga zaczęła wskazywać troszkę mniej... ale niestety wskazówka stoi na 70+ [74]... ale pocieszam się, że i tak w ciąży ważyłam w krytycznym momencie 85kg! [nie wiem ile bym ważyła jak Magda chciałabym jeszcze troszkę posiedzieć :P] co do snów i przeczuć - ja wiedziałam ile Magda będzie ważyć podczas porodu - szacowali 2200, ale ja wiedziałam, że będzie równe 2500 [i tak było] co do snów też śniła mi się córeczka - ale to już wiedziałam, że jestem w ciąży - ja dość szybko wiedziałam, że się udało... [17.11 już bylam u gina i pytam czy można już sprawdzić.. - a kiedy miała pani ostatnią miesiączkę? - 27.10 [spojrzał na kalendarz, liczy i się odwraca ze zdziwieniem...] - a dlaczego pani myśli że jest pani w ciąży? [mnie wmurowało i nic nie odpowiedziałam - chociaż miałam ochotę powiedzieć, że wiem skąd się biorą dzieci, i on w sumie też powinien to wiedzieć] - Ma pani jakieś dolegliwości? - Nie ... ale zbadał, powiedzial, że jeszcze nic nie czuje, ale to wcześnie, na wszelki wypadek zleci mi badanie krwi [betę]
-
Rudzia - zastanawiałam się, ale ciężko mi sobie to wyobrazić... z drugiej strony po co rozmyślać co by było gdyby było i się [nie] wydarzyło... [abstrakcja] ja też jeździłam do domu dziecka z wolontariatu - dzieci od 0 do 18l... początkowo zastanawiałam się czy sama sobie coś przypomnę, ale nie :P Blumchen - zdrowia! Z innej beczki - nie wiem czy już pisałam, mała zaczęła mi 'kląkać' tzn językiem dotyka podniebienia i wypycha język do przodu... nie wiem czy wiecie o co mi chodzi :P
-
Witam, u nas noc super.. były pobudki, ale dopiero od 7 do 7:30 wisiała na cycku.. wstała definitywnie o 7:30... bo zaczęła prukać, więc wysadziłam ją na nocnik... siku, kupa poszły od razu... i pielucha z nocy sucha [i właśnie mi komórkę zrzuciła za łóżko]... z drugiej strony nie wiem czy nie za rzadko się załatwia... bo w ciągu dnia to potrafi nawet 4h wytrzymać [na spacerze] a 3h w domu... ale niezmiennie rano robi siku co godzinę :P Goska - z jednej strony bym chciała, z drugiej, tu też się troszkę starają, było tak już ustalone wcześniej [że tu będę]... a rodzice M też do niego przyjeżdżają, od czasu do czasu... Bycie tu ma swoje zalety... jest też reszta rodziny [czasem pójdziemy do cioci - dziś znowu idziemy i będziemy do niedzieli... znajomi etc :) Byłam nawet na basenie bez Magdalenki [więc mogłam sobie popływać], a jak będzie cieplej z Magdą pojadę sobie na wody termalne koło ZD Woli :)
-
Blumchen - nie uraziłaś mnie w żaden spoób - znam opinie o dzieciach z domu dziecka [nasłuchałam się troszkę w różnych okolicznościach - włącznie z tym że nie warto dzieci adoptować bo to dzieci gorszej kategorii... np od osób nie znających mojego 'pochodzenia' :P] Przeczytałam jeszcze raz Twoją wypowiedź i nawet nie znalazłam tam nic co mogłoby mnie urazić nawet jak chciałabym się czegoś czepić więc spoko A Twoja historia ze znajomą była pouczająca na swój sposób. mamaola - wiem, że nie każdy jest w stanie adoptować obce dziecko - jakby nie bylo to obcy człowiek, kiedyś rozmawiałam ze znajomą która jest bezdzietna [zna całą moją historię/rodzinę jeszcze przed moim pojawieniem się w nie,j to przechodziła z moimi rodzicami proces adopcji, od podjęcia decyzji, widziała mnie i jak ja się zachowuję i jak oni się zachowują...] ale ona bala się, że po prostu nie pokocha cudzego dziecka, że zawsze będzie myślała że to jednak czyjeś i będzie traktować gorzej... Rudzia - szkoda, że wam się taka sytuacja trafiła... albo meble się zepsuly [tzn jakosc ich wykonania przez firme]... moja sasiadka całe mieszkanie ma w 'Bodziu' [3 pokoje] i to już któryś rok i meble są bardzo solidne etc... nie wiem od czego to może zależeć... A co do reklamacji mailowej - jak nie zadziała to można zrobić normalne zdjęcia i pismo wysłać na adres do korespondencji - firmowy... [ale najlepiej, adres, nie skrytkę] szkoda słów że takie sytuacje mają miejsce i to jeszcze w takich dużych firmach... agatcha - super, że mała już ok z tym oczkiem bo aż szkoda było czytać o tym czerwonym u takiego maleństwa :( ale jak już OK i sól pomogła to fajnie
-
jestem... Blumchen - żadnego rodzeństwa rozdzielać nie będę - jak mi zaproponują jakiekolwiek dziecko to pierwsze co będę chciała się dowiedzieć czy ma rodzeństwo i ile... jak będzie to kwesstia 1 rodzeństwa [brata lub siostry] to myślę że dałoby radę wziąć obydwoje... przy 3ce już będzie problem [ich 3 + 1 nasza? plany sięgają 3jki dzieci... a nie 4ki (do tego sama nie byłabym przekonana a co dopiero męża przekonywać)] Druga sprawa - chciałabym poznać rodziców (w miarę możliwości) - a przynajmniej dowiedzieć się ich danych typu imię i nazwisko oraz przyczynę trafienia dziecka/ci do domu dziecka - ALE tylko po to, żeby wiedzieć co odpowiedzieć jak dziecko zacznie pytać... a pytać będzie - bo nie będę ukrywała przed nim faktu adopcji [nawet prawie 4 letnie dziecko może nie pamiętać później przeszłości - wiem coś o tym :P - ale o tym później] Oczywiście najwięcej uwagi wtedy by szło na integrację dziecka z naszą rodziną... małą do tego, że pojawi się rodzeństwo zamierzamy przygotowywać od samego początku :) A to że dzieci starsze są zazwyczaj z patologicznych rodzin to fakt, ale czy to powód żeby odmawiać im normalnego życia, jak ma się takie możliwości? Ja zostałam adoptowana w wieku 3,5 lat [jestem z grudnia - w grudniu kończyłam 4 lata, a zostałam adoptowana w sierpniu] po 5tych urodzinach podczas przeglądania kaset wideo ze chrzcinami jak miałam niecałe 4 lata pytałam dlaczego miałam tak późno chrzest i dlaczego nie mam zdjęć jak byłam bobasem... Oczywiście pytałam też rodziców jak to się stało, że byłam w domu dziecka - co się ze mną działo, czy trafiłam tam po urodzeniu, czy mnie później oddała rodzicielka, czy zostałam odebrana, czy mam jakieś rodzeństwo... na wszystkie pytania mama odpowiadała jednym krótkim 'nie wiem, nie interesowało mnie to'... co mnie bardzo irytowało [zwłaszcza to jak mogła się nie interesować, moim ewentualnym rodzeństwem [bo co? jedno było wygodniej wziąć?]... oczywiście mama nie ukrywała przede mną faktu adopcji, tłumaczyła że ona nosiła mnie pod serduszkiem... później jak w miarę więcej rozumiałam, pojawił się też brat [na początku w brzuszku] tłumaczyła, ze ona nie nosiła mnie w brzuchu jak brata, że urodziła mnie inna kobieta, i oni mnie wzięli z domu dziecka, adoptowali i teraz jestem ich córką... mówiąc szczerze to wtajemniczanie mnie nie było ani szokiem, jakoś naturalnie im to wyszło... mając 17 lat poznałam moją rodzicielkę... rodzice pomogli załatwić wszelkie papiery... zawieźli do domu dziecka, później na spotkanie z rodzicielką i... bratem - okazało się że miałam 2 rodzeństwa, najstarszą siostrę, starszego brata i ja byłam 3cia [i ostatnia]... fakt, opowiadanie dlaczego trafiłam do domu dziecka wyszło jej dość pokrętnie... ale brat jest spoko, mimo, że na pierwszym spotkaniu się jakoś nie odzywał za dużo... z rodzicielką widziałam się tylko raz jeszcze podczas jednego ze spotkań jakie organizowałam w Łodzi... z siostrą spotkałam się raz oddzielnie... i jeszcze raz z bratem [u niego w domu - zostałam zaproszona z [wtedy jeszcze] chłopakiem, żeby poznać bratanka [mam też siostrzenice, ale jej nie poznałam, widziałam tylko zdjęcia. Utrzymuje kontakt głównie z bratem, z rodzicielką od święta SMS, z siostrą kontaktu nie mam w ogóle... U nas w domu żartujemy sobie z bratem, że jest u nas dość zabawna sytuacja - bo mój brat ma siostrę [mnie], a ja mam 2 braci i siostrę :P
-
Rudzia - mój przed ciążą był neutralnie nastawiony do adopcji - na zasadzie jak chcesz to to rozumiem [o tym, że chcę adoptować dziecko wiedział niemal od samego początku... i tu nie było innej opcji...], po porodzie stwierdził, że dobrze że drugie chcemy adoptować, bo nie chce żebym się tak męczyła podczas następnego porodu... moją ciążę on też bardziej przeżył niż ja... [ale on się po prostu stresował każda wizytą kontrolną, dobrze, że szpital przeżył - jak leżałam w 31tc na patologii] Najgorsze jest to, że nie wiem co napisać w formularzu na pytanie 'dlaczego?'... po prostu od zawsze [od dziecka] chciałam adoptować... początkowo dwójkę dzieci i żadnego rodzonego [strasznie bałam się bólów związanych z porodem - pamiętam moją mamę jak po porodzie ruszyć się nie mogła, a musiała bo brat płakał 22/24h - wszyscy sąsiedzi go pamiętają i cieszą się, że Magda nie wrodziła się w brata :P]... Z M początkowo była rozmowa, że jedno będzie rodzone, jedno adoptowane, ale w jakiej kolejności to czas pokaże [z moją cichą nadzieją, że zaproponują rodzeństwo i nie będzie już chciał rodzonego]... w sumie to, że chciałabym urodzić dziecko wzięło mi się w czerwcu 2009... O trzecim dziecku - czy będzie w ogóle to zobaczymy [jak na razie to też moje ciche plany o których dopóki nie unormuje się sytuacja finansowa, wolę nie mówić rodzinie]... i jaką droga się pojawi to też zależy - albo adopcja, albo ciąża [ale z perspektywy czasu jednak chciałabym jeszcze kiedyś być w ciąży i urodzić taką kruszynkę ] slim - trzymaj się... i zdrowia dla Alicji :)
-
Gosia - wiem, że dziecko powinno się wyprowadzić od rodziców, ale tutaj nie mamy za bardzo innego wyjścia :(... zależy mi na tym, żeby mąż zdał egzamin... zdany egzamin = w perspektywie czasu [dość krótkiego, liczymy pół roku] poprawa finansowa... po roku ustabilizowania się finansowego zakup własnego M... a za kolejne 3-5 lat starania o adopcję, drugiego maluszka [w miarę możliwości chłopczyk do 5 roku życia]... a za 6-7 może jeszcze jedno rodzone jak się uda... ale to trzecie to na razie tylko takie marzenia, jak się uda i wszystko będzie dobrze - tzn stabilizacja finansowa, własne M, dzieci odchowane, zdrowie etc [wszystkie te warunki są równolegle na pierwszym miejscu]...
-
Mamaola - Właśnie w tych przypadkach jeszcze nie sprawdziło się... w moim tez nie :P I fajnie siada.. moja jak na razie to albo się podciąga do siadu lub jak stoi to pada na dupkę lub klęka :P
-
Dziś się dowiedziałam co do ząbków to u jednego - 29.04 będzie roczek - jest tylko jedna górna jedynka... zabawnie to wygląda bo jedynka całkowicie już wyszła a innych ząbków brak - Magda na popołudniowym spacerze go podrywała [ze wzajemnością]... u drugiego - rok skończy 20.04 - też ma tylko dwie dolne jedyneczki i reszta ząbków sie nie kwapi... pediatrzy stwierdzili tylko, że na dobre im to wyjdzie [maluchom] bo będą mieć odporniejsze zęby i nie ma sie czym martwić. Moja do tej pory nadal świeci tylko swoją dolną jedynką.. widać lekko białe u góry i drugą jedynke na dole, ale żadna nie chce się przebić... Guga - u nas dziś zeszły 2 pieluchy [wkłady, bo otulacz nie był przemoczony]... jedna rano [przegapiłam godzinę :P]... druga wieczorem po popołudniowym spacerze od 17:30 do 20... tym razem nie zdarzyłam rozebrać bo rozbierałam ją na kolanach...
-
my własnie wrocilysmy ze spacerku na ktory wyszłyśmy o 9:30 :P [do 13] po powrocie nocnik i sucha pielucha... zastanawiam sie czy to normalne ze na dworze 'mieście' mi nie robi... :P jakby nie było od 9 [bo wtedy robiła przed wyjściem do 13 to 4h czasu... nie mam sil wiecej odpisac
-
Leonku - wszystkiego NAJ z okazji 9 mies... [cały dzień myślałam , że już składałam życzenia i właśnie się połapałam że jednak nie składałam :P]
-
Rudzia Oj biedactwo... ja bym nagadała mamie jakby mi tak narzekała... Dlatego każda nasza rozmowa przez tel kończy się kłótnią (nie wiem jak powinno się pisać, podkerślił mi błąd przy "u" ale "ó" jakoś mi nie wygląda) ale mimo to i tak dzwoni 15 razy dziennie...Weź kilka głębokich wdechów i wydechów i powtarzaj sobie że to tylko przejściowe:) Właśnie ja tez nie potrafię milczeć i dziś to zaczęłam do niej przeklinać i mówić że do niej inaczej nie trafia... Kazała mi pozmywać - 2 talerze i 1 szklanka - ok, ale przed chwilą zmywałam podobną ilość naczyń... czego nawet nie zauważyła... to powiedziałam jej 'Po Hu*a? wieczorem można pozmywać wszystko razem, taniej wyjdzie!'...
-
Jestem wkurzona... wczoraj zajeli się mała, mama podała leki i podkurowała [pielęgniarka] i dziś się lepiej czuję, ale czy to ma oznaczać że muszę od razu czuć super dobrze i skakać nad wszystkimi? Dziś była po nocy [dyżur nocny miała]... to zamiast położyć się spać [co w końcu zrobiła na jakieś 45-60 minut] to zrobiła śniadanie, podała leki i zaczęła trajkować że to ja powinnam nad nią skakać a nie ona nade mną... ja niej nic nie kazałam robić przy sobie czy dla mnie - nie chciała mogła nie robić tylko położyć się spać... w końcu zasnęła po 11 z prośbą żeby obudzić ją o 12 [o ile zaśnie] bo chce wyjść na spacer z Magdalenką [i coraz bardziej denerwuje mnie to że mówią na nią Lenka - ale nie mówię nic, bo już jak byłam w ciąży to zapowiedziała że będą na nią wołać Lenka - od czasu do czasu - ok sama czasem tak powiem... ale ostatnio tata powiedział na nią Magda to mama z pytaniem czemu on mówi na nią Magda jak to jest Lenka... myślałam że mnie kurwica weźmie] o 12 jej nie obudziłam.. wstała przed 13, zabrała małą na spacer... i zaczęła nadawać że nie posprzątane, że się obijam i nic nie robię i w ogóle jaka to ja jestem zła podła i niedobra... Jestem tu 2 tygodnie a wrażenie jakbym była co najmniej 2 miesiące [jestem strasznie zmęczona... już jak w Warszawie jestem sama z mała to jestem bardziej wypoczęta]... mam ochotę jak 9.04 pojedziemy tak żeby 12.04 pojechać do CZD na kontrole to już nie wrócić.. zostać w Warszawie, a mąż niech wyjeżdża do swoich rodziców... A i najważniejsze dowiedziałam się dlaczego wg mamy muszę siedzieć w ZDW - bo mąż i teściowa mają już mnie dosyć [w domyśle tylko ona taka biedna musi mnie znosić]... Kasia - własnie się zastanawiam - z drobną przerwą na wizytę w CZD [9-12.04] i święta [21.04-04.05] miałam byc w Warszawie a na samych świętach [24-25.04] u teściów... a w maju na początku brat zdaje maturę to jemu spokój też potrzebny... ale nie wytrzymam z starszą pod jednym dachem chyba dłużej niż 3 tyg... jak już po 2 o mało nie chcemy się pozabijać [przynajmniej ja ją bo mnie tak wkurwia :/], a już po tygodniu miałam jej serdecznie dosyć
-
adria - teraz u rodzicow jest troszke unormowane jedzonko - bo babcia stoi na strazy :P mała zjadła już danonka, ale popiła cyckiem :) teraz jest na spacerku z babcią... zobaczymy ile wytrzyma... po spacerku pewnie będzie nocniczek i zupka [u babci karmię ją w chodaku bo tak najprościej], pewnie też popije mlekiem - jak wczoraj odstawiona była prawie na cały dzień tak dziś od cycka niemal odkleić mi się nie chce :P. A co do noska - ja akurat czyszczę zwykłą gruszką - i najpierw daje jej się pobawić... jak się oswoi o łatwiej coś wyciągnąć [nie wierci się tak] U nas jest problem z obcinaniem paznokci bo na śpika się budzi, a na trzeźwo jest ciężko obciąć - 1 osoba zabawia, druga obcina.. ale nie można jej zabawiać niczym co można wziąć do ręki bo zaraz chce to złapać... więc zostaje robienie głupich min i pilnowanie zeby nie zainteresowała się nożyczkami... obcinam średnio 1x w tyg, a tak jej rosną, że powinnam obcinać 2x w tygodniu [włosy mogłyby jej tak rosnąć :P] Blumchen - zdrowiej I... w nocy zrobiła kupę do pieluchy [ciężko mi określić czy rano czy wieczorem... bo wczoraj cały dzień nie robiła kupy... a dziś poza tą pierwszą w pieluszce zrobiła jeszcze 2 do nocnika...] Ale i tak nieźle - od 15.04 [2 tygodnie bez grubszej wpadki ] i dziś już mi 2 wkłady zsikała [wniosek: albo przypadek, albo dziadkowi lepiej wychodzi pilnowanie wnuczki... musze z nim chyba o tym pogadać mhmmm]
-
Rudzia - słodkie fotki.. fajną macie huśtawkę, my niestety tylko 'opone' - ale plus jest taki ze mamusia sie przy okazji pohuśta [bo tez lubi] :P Co do wnuków to u nas też u pradziadków z kolei jest z obu stron druga... i ciągle porównują... jak się ciesze, że coś robi to starsze już to dawno robiło [z jednej strony prawnuk z września'09 z drugiej prawnuczka ze stycznia'10]... A i dzisiaj moja mała przy mojej pomocy stanęła przy szczebelkach łóżeczka i zaczęła troszkę się przemieszczać [stała przy i się przesuwała bokiem bo chciała dosięgnąć do karuzelki] zabawnie wyglądało, chociaż nie było to pewne chodzenie, ale już coś :P mama mi cały czas truje głowę, zeby jej nie pozwalać stawać bo twierdzi że jej przepuklina wyjdzie... a lekarka ostatnio powiedziała, że ona żadnej przepukliny już nie ma [wcześnie zaczęliśmy plastrować], kuzynki córka [ta ze stycznia] ma dość sporą przepuklinę [jak zobaczylam jej pempek na wierzchu to się aż przestraszyłam] - lekarz kazał jak najczęściej kłaść małą na brzuchu, a mała w ogóle nie chce leżeć - od razu wstaje... co do emocjonalnej strony stwierdziłam, że coś ze mną nie tak bo już za niedługo będę 9mies po porodzie.. i oglądałam dziś 'jestem legendą' i tam jest scena jak żegna się z córką jak mała odlatuje w helikopterze... i się o mało nie poryczałam jak mała na pożegnanie pokazuje tatusiowi motylka z rąk :P
-
Kasia - ok o to mi chodziło ... bo ciś mi się pokręciło ze ania w ogóle nie chce jeść w ten sposób a tu czytam o serku adria - ja też chcę utrzymać laktację i karmić małą jak najdłużej... i bywa że deserek [jogurcik] dostanie 20-30 minut po cycku... Cycek z którego mi nie wyssała chce mi eksplodować... nie wzięłam laktatora i budzić jej też nie chcę... a wylewać też nie bo może się obudzić i co jej wtedy dam :( A dziś po kąpieli jak dostała cycka to była mega szczęśliwa - taka stęskniona jakby co najmniej rok mnie nie widziała [mnie jak mnie, ale cycka to na pewno, chciała jak najszybciej wyjść z wanny, grzecznie się położyła i dała sobie uszy i wszystko umyć i od razu łapie mnie za ręce i podciągała siędo stawania - a zawsze walczyła o pozycje siedzącą i już podczas ubierania po kąpieli chciała mi się do nich dorwać... z tego wszystkiego jak wziął ją dziadek na chwilkę to i u niego szukała cycka ] taki mały cycek a cieszy :P
-
Kasiawawa - odważna Hania Może idąc tropem podebrania serka bratu podasz jej więcej jedzenia 'do łapki'? A co się dzieje z Julkiem ze do okulisty idziecie?
-
agatcha - wiem, dlatego warto żeby dziecko było w jakimkolwiek foteliku jak najsolidniej wykonanym :) tzn z plastiku bez styropianu, odpowiedni rozstaw skrzydeł bocznych, odpowiednia wysokość zagłówka etc... i przede wszystkim dobrze zapiętym... bo nawet najlepszy źle zapięty nie pomoże. Ale wiem że fotelik kosztujący 2000 nie działa cudów [nie jest bogiem] i nie jest nie wiem ile razy lepszy od fotelika kosztującego 119 pln [tańszego na allegro nie widziałam - z przedziału 9-36kg:P] I gratuluje przełamywania lodów z jedzeniem i dla Zosi sukcesów mamaola - współczuję, zdrowiej szybciutko - ja też dziś chora, dobrze że rodzice zajęli mi się dzieckiem... a ja moglam spokojnie odespać... A i Magda dziś nie zmoczyła żadnego wkładu [dziadek pilnował] - tzn tylko z nocy miała mokry... za to w nocy spała dość niespokojnie [częste pobudki - średnio co godzinę i cycek, o północy się obudziła gotowa do zabawy, ale nie reagowałam i zasnęła po jakiś 5 minutach], ale pospała dość długo bo do 7:25 Teraz już śpi... zobaczymy jak dziś noc przejdzie... cały dzień cycka nie dostała [bo spałam] tylko rano i teraz przed snem [oby mi się nie odstawiła ]. Ale cycki podczas kąpieli wieczornej były godne Pameli Anderson, aż mleko samo zaczęło wylatywać - miałam kąpiel z dodatkiem mleka Z jednego mi wyssała, a drugi nadal taki nabombany... zobaczymy :P
-
Rudzia - moja znajoma tez boli kregoslup po ciazy... teraz dziecko ma 15 mies a ona zaliczyla zapalenie kregu czy jakos tak... 3dni lezala na podlodze i nawet do toalety nie mogla wstac [robila do sloika] wiec lepiej nie bagatelizowac bólów... natalia - ale przede wszystkm rozwaga kierowcy... adria - ja juz podaje normlane zupki.. tzn w domu jak gotuje zupe to tylko jej nie przyprawiam jarzynka z sola [dopiero w talerzu każdy sobie doprawia ile chce]... teraz babcia tu ma porobione zupki - wywar z miesa z miesem zmielonym [no juz niech jeh bedzie - wywary robione jeszcze jak mala miala 4-5 miesiecy, sa zawekowane etc...] i do tego dodaje przed podaniem ziemniaczki, marchewke, ryz, makaron, brokuly etc... w zaleznosci od tego co jest pod reka... oczywiście wszystko w kawalkach. [chciala jeszcze miksowac wszystko ale zagrozilam ze miksowanych nie bede dawac Magdalence i bedzie musiala sama jesc :P]
-
agatcha - gratuluje wygranej ja tez wszystkie takie zabawki kupowałam używane - ale też wszystkie jakości 'jak nowe'... a cena sporo niższa niż w sklepach jedynie ci ma nowe z allegro to teraz huśtawka modułowa, ale to wystarczy do 7rż... i koszłowało niecałe 30 pln bo była promocja... teraz tego typu nie widziałam taniej niż 50pln, albo dobrze się schowała.
-
agatcha - ja jeszcze nie mam... i ze wzgledow finansowych nie mozemy sobie pzwolic na fotelik powyzej 100pln - do 36kg lub 50 pln - do 25kg [w zaleznosci na jaki trafimy na ryneczku...] jednak u nas Mała będzie w nim tylko kilka razy - bo tylko w zd woli - w obecnym przez 9 mies prawie jechała może z 5razy... bo tylko u rodzicow w aucie - w wawie jeszcze w taxi kilka razy, ale tego wiekszego z przyczyn logistycznych do wawy nie bedziemy brac - pozniej w taxi nie ma co z tym zrobic bo w stelaz wozka juz sie nei wepnie :) Ale jak ktos duzo jeździ to warto zaopatrzyć sie w dobry fotelik :) bo bezpieczeństwo na dobrą sprawę daje każdy fotelik... ważniejsza jest rozwaga kierowcy :) [bez tego nawet najlepszy fotelik nie pomoże]