Skocz do zawartości
Forum

marz1ena

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez marz1ena

  1. marz1ena

    Sierpień 2011

    OBY LAURA gratuluję serdecznie i fajnie było się pośmiać z tych opisów. Ja to durna jestem przy pierwszym porodzie wstydziłam się krzyczeć, bólu itp. zresztą obiecałam że ja opiszę i zrobię to za jakiś czas
  2. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej Nerwy mi trochę przeszły więc opiszę Wam najpierw wizytę u lekarza który okazał się dla mnie ignorantem konowałem i w ogóle mam go dość. Na początku zapytał czy coś mi dolega. Wiec powiedziałam ze puchną mi dłonie i strasznie przy tym bolą stawy i to nie tylko palce u rąk ale także stawy kolanowe biodrowe, kostki, że trudno mi spać bo co chwile budzą się z bólu - a co na to mój lekarz - zachował się tak jakby tego nie słyszał, wypisywał kartę, nawet mi nie zmierzył ciśnienia, powiedział no dobrze przejdźmy na USG. Zbadał mnie i oczywiście cisza, więc się go pytam czy wszystko ok, czy wszystko pozamykane jak szyjka itd. No to łaskawie mi odpowiedział ze nic się nie dzieje szyjka się teraz nie skraca ale "co będzie wieczorem tego nie mogę Pani powiedzieć" No i zrobił mi USG, oczywiście już był bardzo niezadowolony ze o coś pytam, i co wyszło na USG, że główka na 36tydz 5 dzień (czyli w normie byłam w 37tyg.4 dniu), brzuszek na 38tydz. 3 dz (też w normie) natomiast nóżki 32 tydz. 5 dzień gdzie w 30 tyg. na usg wyszło mi że są długie na 31 tyg. i 3 dni czyli w ciągu 2 miesięcy urosły tylko na tydzień czasu??? Wiec się wkurzyłam a on że nie mam się co stresować bo on ma słabe usg tylko 2D do tego dziecko się cały czas rusza a kość udową widać od boku nie od przodu więc to trochę zaciemnia obraz, no dobra oki, ale która z Was y się nie denerwowała. Co prawda dzisiaj zrobiłam sobie symulator USG i wynikało by że jeżeli jest tak faktycznie to dzidzia miała by nóżki 1cm krótsze niż niby powinna, ale nikt nie jest idealnie proporcjonalny a po urodzeniu i tak się wszystko wyrównuje ale mimo wszystko i tak nerwy pozostają. No ale najlepsze pozostawiam na deser. A mianowicie, termin porodu mam na 19.08. W karcie ciąży lekarz wpisał mi ze do szpitala mam się stawić 26.08 (jak nic wcześniej nie będzie się działo) a do niego na wizytę mam już nie przychodzić - jak można nie przyjść na wizytę jak się kończy 40 tydz. żeby nie sprawdzić czy wszystko ok. itd. On jakiś chory jest. Przecież po 40 tyg. non stop powinnam być pod kontrolą - debilny igorant. Ale to jeszcze nie wszystko. Wypisał mi zwolnienie do 19.08. więc go pytam a co jak urodzę później - a on do mnie że po 19 automatycznie przechodzę na macierzyński, bo taki są przepisy, ze w sumie to on już mógłby mi wypisać urlop macierzyński a nie zwolnienie ale za dużo była bym stratna. Nie wiem w ogóle o czym on mówi bo z tego co ja wiem to ja decyduję o tym czy chcę przed urodzeniem przejść na urlop macierzyński czy nie a nie lekarz któremu nie chce się wypisać zwolnienia. I doszłam do wniosku ze 18 (19 wypada w piątek a on nie przyjmuje w piątki) jak jeszcze nie urodzę to wpadnę do niego do gabinetu i zażądam zwolnienia a jak mi nie da to zrobię mu aferę na cały gabinet i na tym się skończy. Zresztą mąż powiedział że jak on będzie coś się pluł to on tam wpadnie a wtedy kultura się skończy. No dobra wygadałam się, trochę nerwy mi przeszły ale nadal jeszcze mnie co nie co trzyma. Tym bardziej że nie czuję się najlepiej, bolą mnie te stawy jak lich że po nocach spać nie mogę. Wyglądam jak potwór z czerwonymi oczyma a najgorsze jest to że jak dzidzia się rodzi (bo płci oczywiście nie dojrzał) to o spokojnym spaniu nie ma mowy :-(
  3. marz1ena

    Sierpień 2011

    Precelek79 gratuluję serdecznie i zazdroszczę że jesteś już po Ja dzisiaj po wizycie u lekarza, jestem tak wściekła że nawet pisać mi się nie chce. Jutro się trochę uspokoję i jak znajdę więcej czasu to napiszę coś nie coś. Chciałam się również podzielić moimi przeżyciami z pierwszego porodu, bo wynikła dyskusja co lepiej cesarka czy poród naturalny. Ale naprawdę dzisiaj mam nerwy że najchętniej bym tylko poklęła powyzywała i tyle.
  4. marz1ena

    Sierpień 2011

    Co prawda ja mam termin na 19.08 ale też jakoś dziwnie sie czuję. Wiem że to głupio zabrzmi ale jak wygląda wypadanie czopa. Położna ze szkoły rodzenia mówiła że to taki śluz, a ja mam od paru dni takie żółte upławy - to może być to????? Ja tej nocy też spać nie mogłam. Ostatnio mam straszne problemy ze stawami kolanowymi i ogólnie nogami. Kości mnie tak bolą jakbym miała reumatyzm. Poza tym strasznie cierpną mi ręce i dziś w nocy podobne bóle jak u nóg zaczęły mnie łapać w palce u rąk (w te kosteczki) ja normalnie w nocy wariuję. Czytałam w internecie że może być to spowodowane brakiem magnezu - co wykluczam bo wpierniczam go jak małpa kit, albo uciskiem dziecka na kręgosłup - co już jest bardziej prawdopodobne. Co do utajnionych skurczy to kto wie ale może i ja je mam tylko też sobie tłumaczę twardnienie brzucha tym, że się dziecko napina bo ma mało miejsca. W środę idę do lekarza więc go o wszystko wypytam, poza tym jestem ciekawa co sam mi powie, ale naprawdę jak czytam podejście waszych lekarzy to mój jest BEZNADZIEJNY. Dzisiaj jestem padnięta bo poza tym że nie spałam w nocy zrobiliśmy sobie z rodzinką (mężem i córką) taki rodzinny wypad do większego miasteczka tak jak to nie raz robiliśmy do kina, zakupy (mała idzie do pierwszej klasy więc wiadomo wydatków i potrzeb bez liku) i ogólnie taki wspólny dzień. Już ostatni na jakiś czas bo jak będzie dzidzia to tak szybko nie zabiorę jej do centrum handlowego a tym bardziej do kina :-) Pozdrawiam i trzymajcie się dziewczyny.
  5. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej Malgensita Ja po porodzie jadłam wszystko oprócz kapusty, brzoskwiń, wiśni itp. tzn bez owoców pestkowych. Także nie ma co przesadzać. Położna ze szkoły rodzenia powiedziała żeby jeść wszystko po trochu i obserwować maluszka czy nic się nie dzieje. Także chyba nie ma co panikować. Pozdrawiam.
  6. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej podejrzewam że oby Laura zostanie dzisiaj w szpitalu, skoro czop już wypadł (choć może i dwa tyg. przed porodem) a brzuch twardnieje to skurcze już są tylko te mniej bolesne a obniżające szyjkę :-) zobaczymy czy się dzisiaj odezwie, niech ma to już za sobą biedactwo i się nie męczy :-)
  7. marz1ena

    Sierpień 2011

    Ja np dzisiaj dla zabicia czasu wkładam w słoiki ogórki, trochę kiszonych, trochę w occie, mam swoją działeczkę i tak co 3 dni coś mi się uda zebrać. Pogoda okropna zupełnie nie dla ogórków, ale dzisiaj w końcu nie pada i wzeszło nawet słonko więc może wszystko obudzi się do życia - łącznie z chwastami, ale dla nich nie znajdę już ani czasu ani siły - pobawię się w plewienie we wrześniu to może szybciej stracę te kilogramy które nabrałam - a jest ich trochę :-) Poza tym robię pranie ręczników bo wczoraj była u córki koleżanka i malowały farbami i oczywiście zamiast porządnie umyć ręce wszystko wycierały w ręczniki - normalnie masakra. Poza tym ściany też musiały oberwać. A w maju były malowane, ale co tam :-) Dobra, idę do tych słoików a wy się nie martwcie wszystko będzie ok, najwyraźniej wasze dzidzie potrzebują jeszcze czasu, zresztą po głębszym zastanowieniu, gdzie będą miały lepiej n iż u nas w brzuszkach :-)
  8. marz1ena

    Sierpień 2011

    Ja też najchętniej miała bym to już za sobą żeby wszystko zaczęło się układać tak jak należy a nie ciągle niepewność i myślenie jak to będzie ale z drugiej strony motywuje mnie ten 15 sierpnia i perspektywa 2 tyg. więcej z maleństwem. Ale wczoraj pooglądałam sobie zdjęcia z pierwszej ciąży i znalazłam takie jedno z samej końcówki. Wyglądałam jak zmokła kura, zmęczona, zrezygnowana, wściekła normalnie naśmialiśmy się z mężem jak nie wiem. Także trzymajcie się dziewczyny koniec jest bliższy niż wam się zdaje choć naprawdę uwierzcie mi doskonale wiem o czym mówicie :-)
  9. marz1ena

    Sierpień 2011

    oby Laura nie denerwuj się ja pierwszą córę przenosiłam 5 dni. Też mnie trafiało ale lepiej później niż za wcześnie. Choć uwierz mi doskonale Cię rozumiem bo nie samą szlak trafiał. Pozdrawiam i cierpliwości :-)
  10. marz1ena

    Sierpień 2011

    W końcu dojechały zamówione meble więc dzisiaj wszystko ułożyliśmy tak jak należy, łącznie z łóżeczkiem, które ma nam bardziej uświadomić nadchodzący czas. Ja mam termin na 19 więc jeszcze trochę. Torbę mam spakowaną do połowy. Chciała bym urodzić bo jestem zmęczona ale z drugiej strony to wolała bym po 15 sierpnia ze względu na o dwa tygodnie dłuższy urlop macierzyński. W każdym razie pokój już przygotowany. Pozdrawiam
  11. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej, moje maleństwo też strasznie się wierci. Ja natomiast jestem już strasznie zmęczona. Nie mogę spać w nocy o albo mam zgagę, albo dziecko tak łobuzuje a w środku nocy mam odrętwiałe ręce albo straszny ból kości nóg - jakby mi wiercili jakimś wiertłem. Masakra. Najgorsze jest to że teraz spać nie mogę i jak się dzidzia urodzi też nie będę spała bo będzie karmienie przewijanie itp. Zaczyna mnie to przerastać. Zaczynam łapać jakiegoś doła. I poza tym też mam straszną huśtawkę nastrojów. Z jednej strony mam już dość tej ciąży ze zmęczenia i chciała bym już urodzić a z drugiej wydaje mi się że powinnam jeszcze 9 miesięcy chodzić żeby się do końca oswoić :-). Mi w sumie zostało 4 tygodnie. Torbę mam spakowaną do połowy, łóżeczko w domu stoi jeszcze nie złożone bo wymieniamy też wypoczynek i czekamy aż przyjdzie żeby to wszystko poukładać jak trzeba a ma być dopiero na początku sierpnia,. Tak to się proszą żeby kupić a jak już człowiek się zdecyduje to musi czekać 6 tygodni. Normalnie masakra. Mam nadzieję że chociaż warto i jest takie dobre jak mówią. Poza tym dobija mnie pogoda. Niby fajnie że nie ma upału ale ta deszczowa przygnębiająca pogoda dobija. No to sobie ponarzekałam. Teraz jadę do sklepu jak wrócę to sobie pomarudzę jeszcze :-) Trzymajcie się :-)
  12. marz1ena

    Sierpień 2011

    Dziewczyny dawno już nie pisałam Macie już wybrane wózki, bo mnie już szlak trafia nie wiem co wybrać. ja już nie mogę. Jakie wy macie wózki - interesują mnie te w rozsądnych cenach :-)
  13. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej dziewczyny Do nas w końcu dotarło że niedługo będzie maleństwo i wpadliśmy w wir przygotowań. Poprzedni weekend malowaliśmy mieszkanie. Mniejszy pokój już jakiś czas temu odświeżyliśmy a teraz większy. Ja już jestem "za gruba" do takiej roboty. Szybko się męczę i wszystko mnie wkurzało tzn. to że tego nie dam rady, tamtego też nie dam rady, ale cóż. Kiedyś przejdzie. Jak kiedyś wspomniałam ja ciuszków na razie za dużo nie mam po starszej córce więc zamówiłam 4 kompleciki na Allegoro. 2 na rozmiar 56 i 2 na 62 cm. Martynka urodziła się to miała 52 cm i jakoś nie spodziewam się, żeby to było wiele większe. ~BOBO_I_JA~WYPRAWKA PASKI 62 PÓŁŚPIOCHY, 6 CZĘŚCI (1642331116) - Aukcje internetowe Allegro z tego zamówiłam kolor żółty i zielony natomiast z tego WYPRAWKA NIEMOWLĘCA PIĘCIOCZĘŚCIOWA roz. 62 (1643573358) - Aukcje internetowe Allegro zielony i biały. Kolory neutralne bez niebieskich i różowych Mam też wybrane już łóżeczko na Allegro ARUŚ 11el.ŁÓŻECZKO SZUFLADA 4KOLORY GRYKA POŚCIEL (1634783995) - Aukcje internetowe Allegro, mi najbardziej przypadł do gustu nr 8, ale jeszcze się zastanowię. Musimy najpierw jeszcze wypoczynek wymienić w naszym pokoju, żeby już zupełnie zaplanować jego rozkład. Ja dzisiaj wygrzebałam z piwnicy te ciuszki które mi zostały po córci, teraz się namaczają a następnie wstawię je na podwójne pranie. Pierwsze z odplamiaczem i wybielaczem a drugie w proszku dla niemowląt :-) Czy wy pierzecie świeżo kupione ciuszki? Chyba też trzeba by było, nie wiadomo kto je dotykał co nie :-) Ale dla siebie jeszcze nic nie mam - a nie kupiłam jeden stanik do karmienia :-) A teraz po przechwalaniach mam pytania: Czy Wam też brzuch napina się co raz częściej, to są te tzw. skurcze przepowiadające, ja niestety nie pamiętam jak było z Martyną i teraz zaczyna mnie o trochę niepokoić, a mój gin ma urlop do 4 lipca, a do szpitala na dyżur nie bardzo chcę jechać, bo jeszcze dla zasady mnie zostawią a w poniedziałek mam zakończenie roku córci w przedszkolu i nie chciała bym tego opuścić bo było by jej strasznie przykro. Chyba że jak mi nie przejdzie to w poniedziałek się przejadę. Tzn nic mnie nie boli, ani nie ma innych niepokojących objawów, tylko te napinania. I drugi pytanko. Wszędzie piszą że w tych tygodniach tj. 30-31 powinna pojawić się siara, to pierwsze mleczko, że możne już wypływać, u mnie cisza, mam nadzieję że piersi mi się nie popsuły i ze będą dawać mleko :-) A u was jak ? A... poprzednio wspominałam że wpadłam w panikę, czy będę potrafiła urodzić (pierwszą miałam cesarkę po 14 godz. męczarni) i udało mi się zapisać do szkoły rodzenia. Na pierwsze zajęcia poszłam z ...7 letnią córką. Obiecałam jej wcześniej bo mąż miał wyjechać na tydzień czasu z pracy, a ja nie miała bym jej gdzie zostawić, ale plany się zmieniły, mąż został, ale ona za pioruna nie chciała odpuścić tych zajęć. Akurat było o karmieniu i kąpaniu maluszka. Oglądała film z wielkimi oczami, a później chciała mi na zajęciach robić masaż piersi żeby mleko leciało Jak przyszła do domu to cały czas przeżywała zajęcia a szczególnie ściąganie pokarmu laktatorem. Myślałam że z niej padnę. A teraz co dziennie każe mi sprawdzać czy mleko już leci. Za tydzień będą zajęcia z położną, która będzie kazała nam kąpać lalkę, powiedziała ze nie odpuści. i też musi iść. W końcu położna się na mnie wkurzy. Ciekawe co zrobię jak będzie film przedstawiający poród Dobra zmykam bo pranie muszę wstawić i zrobić segregację pozostałych ciuszków tych naprawdę wielkich na 1,5-2 lata :-)
  14. marz1ena

    Sierpień 2011

    Idę jutro zobaczyć czy u nas organizują szkołę rodzenia jak tak to będę chodzić :-)
  15. marz1ena

    Sierpień 2011

    Cześć dziewczyny. Ale masakra prawda? Normalnie wytrzymać nie idzie taki ukrop. Ja nosa z domu nie wyścibiam chyba że na balkon pranie wywiesić no i o 14.30 po córcię do przedszkola muszę pojechać. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy ja będę wiedziała jak się rodzi. Co prawda z Martynką męczyłam się przeszło 15 godzin ale w sumie skończyło się cesarką. Bardzo bym chciała urodzić naturalnie ale nie wiem czy będę potrafiła. W sumie mogłam poszukać szkoły rodzenia u mnie w miasteczku, choć wątpię że coś takiego u nas organizują, ale nie zrobiłam tego i czasami zaczyna mnie martwić mój brak wiedzy a ten temat :-)
  16. marz1ena

    Sierpień 2011

    HEJ DZIEWUCHY Byłam dzisiaj u lekarza. Dzidzia ma 1521 g +/-228,29 czyli zgodnie z terminem. Wychodzi 29 tyg. i 3 dni. Maleństwo ułożyło się już główką jak trzeba, także może tyt razem uda się urodzić naturalnie. No i wg lekarza to będzie Roksana z tym że lekarz powiedział ze głowy nie da sobie uciąć, żebym nie brała jego słów jako wyroczni i ażebym nie kupowała przypadkiem wszystkiego różowego. Także nadal pewności nie mam, ale postanowiłam założyć że t Roksanka. W każdym razie komplet pościeli itd. wybrałam zieloniutki - uniwersalny. wyprawkę kupię białą a pierwsze śpioszki żółte, zielone - takie neutralne kolory :-) Masakryczny pał - wykończę się. Podejrzewam że z Wami nie lepiej.
  17. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej Kobietki Wczoraj (jak wspominałam wcześniej) skończyliśmy remont pokoju. No i dzisiaj muszę to odchorować. Co prawda większość roboty wykonał mąż, ale ja coś ostatnio nie mogę się za mocno wyginać, bo zaraz to czuję na drugi dzień. Normalnie masakra. A tu jeszcze tyle roboty z tym związanej, teraz trzeba wszystko poukładać, po raz kolejny powycierać, bo to jak to po remoncie kurz a raczej pyłek opada. Ale jakoś powoli dam radę a jak nie to mąż jak wróci t będzie musiał skończyć i tak czeka go mycie okna Jestem jakoś przerażona tym brakiem energii i tym zmęczeniem jakie mnie dopada, a to jakby nie patrzył jeszcze 12 tygodni. Człowiek co raz cięższy. A jeszcze czeka mnie drugi pokój kuchnia łazienka, mam nadzieję ze do końca czerwca z tymi remontami się wygrzebiemy i w lipcu będę mogła kupować mebelki i inne takie rzeczy. Teraz to bez sensu, po co ma stać i naciągać kurzu z remontu. Mam pytanko czy któraś z Was tak po 26 tyg zaczęła szybciej przybierać na wadze? Niby normą jest 0,5 kg na tydzień, ale coś mi się zdaje że ja mam więcej i to mnie zaczyna przerażać. Wczoraj jak robiłam porządki w szafkach znalazłam wypis ze szpitala po poprzednim porodzie. Jest w nim napisane że jedną z przyczyn cesarskiego cięcia była gestoza. Niestety nawet w trakcie ciąży nie wiedziałam że ją mam. W czerwcu zmieniałam lekarza (z powodu przeprowadzki) i ten się nie poznał albo olał. Pamiętam tylko jak byłam u niego pod koniec ciąży z wysokim ciśnieniem i popuchniętymi nogami a on stwierdził ze ciśnienie to zapewne dlatego że dzidziuś się spóźnia a nogi popuchnięte - bo dzisiaj gorączka. Wytłumaczył sobie wszystko a gestozy nawet nie wziął pod uwagę. Zaczęłam się bać żeby teraz tego nie mieć. Ciśnienie kontroluję - mam niskie, opuchnięte nogi mam zazwyczaj wieczorem ale po nocy opuchlizna schodzi, tylko to przybieranie na wadze może trochę niepokoić. We wtorek albo środę będę robiła wyniki krwi to przy okazji mocz też sobie zaniosę. Tak dla własnego spokoju. Teraz człowiek mądrzejszy. A i wypis ze szpitala mogę pokazać teraz lekarzowi prowadzącemu to może się też bardziej przejmie. Ta służba zdrowia mnie przeraża nie wiem po co my płacimy te składki. Już lepiej żeby te pieniądze szły na prywatne konta i były wykorzystywane w razie konieczności. Mieli byśmy wybór sami i lekarze też by się bardziej starali. Chociaż trudno powiedzieć. Dobra kończę bo już gadam od rzeczy. Pozdrowionka.
  18. marz1ena

    Sierpień 2011

    Asik28 nie przejmuj się ja wiem że czas ucieka ale należy wyjść z założenia że teraz wszystko można kupić w jeden dzień byle by mieć pieniądze. My w zasadzie dzisiaj zabraliśmy się za przygotowania do nadejścia maleństwa. Zaczęliśmy odświeżać mieszkanie. Co prawda duże nie jest ale i w takim roboty od groma. Zaczęliśmy od pokoju Martynki, malowanie itp. Później nasz pokój, zmieniamy komplet wypoczynkowy itp. Ja ciuszków jeszcze nie gromadzę . Na razie wybrałam łóżeczko na allegro razem z akcesoriami (materacyk, pościel, poduszeczki itp.) Na wózki jeszcze nie patrzałam. Mój mąż jeżeli chodzi o takie sprawy jak ciuszki wyprawka, kołyski, wózki to na razie też jeszcze nie za bardzo :-) Jeżeli chodzi o kawę to ja słabą piję praktycznie co dzień. Rozpuszczalną z mlekiem. Jak byłam z Martyną w ciąży to na kawę patrzeć nie mogłam a teraz jakby nie kawa to w toalecie była bym chyba raz na tydzień. Iwona88 Ja też mam niską hemoglobinę. 10.05.m miała 8,8 a jak zrobiłam 20.05 miałam już 9,1 także mam nadzieję że wszystko na dobrej drodze ku jej zwiększeniu. 31.05 robię kolejne wyniki. Zobaczymy jak będzie. Ja w ogóle nie znam jeszcze płci dziecka a lekarz nie potrafił nawet w części powiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka tak było obrócone. Także ja to w ogóle nie mogę doczekać się 2.06. może wtedy coś będę wiedziała.
  19. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej dziewczyny Ja mam też problem z imionami bo nie znam płci. Wstępnie ma być Roksana albo Adaś, ale co do Adasia to nie jestem jeszcze pewna. Ja mam wizytę i USG 2 czerwca. Mam nadzieję że dzidzia tez będzie na swoim miejscu i że w końcu się ujawni :-) Dzisiaj mąż zawiózł córkę do przedszkola więc miałam trochę pospać dłużej. Niestety moja mama miała parę spraw do załatwienia, przyjechała i niestety przed dziewiątą już się wyrobiła i była u mnie. Autobus miała po 11 także spania nie było. I jestem trochę niedorobiona. W domu względny bałagan i jeszcze obiecałam im dzisiaj pierogi - między innymi z jagodami - więc muszę się brać do roboty. Czy wy też macie takie chandry? Ja na przykład wczoraj cały dzień przeryczałam. Wszystko mnie drażniło, nakumulowało się jakiś gorzkich żali więc siedziałam i wyłam jak kojot. Dzisiaj jest lepiej ale nie chcę zapeszać :-) Bo za pól godziny może być zupełnie inaczej. Trzymajcie się i do usłyszenia :-)
  20. marz1ena

    Sierpień 2011

    oby Laura gratuluję ślubu, Co prawda ja już po ślubie 8 lat ale w sumie zaręczyny to też załatwili mi rodzice z teściami, taki oficjalne, starodawne rodzinne. Wyjeżdżałam wtedy do pracy do Anglii na 2,5 miesiaca i koniecznie przed wyjazdem musieliśmy się zaręczyć. jakby ten pierścionek miał coś zmienić albo powstrzymać jakby co hihihi,. Ale cóż tak to już jest, wydaje im się że widzą lepiej co nam trzeba i niestety to się nie zmienia z czasem. Cały czas "są mądrzejsi"
  21. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej dziewczyny, Ja na plusie mam 8,5 kg. W sumie to ani nie mało ani nie bardzo dużo, ale ja nigdy do szczupłych nie należałam także mogła bym przytyć mniej i też nic by się nie stało. Moje maleństwo (nie znam jeszcze płci uparciuch się obraca) też kopie jak najęte. Najbardziej wieczorami i w noc jak leże oczywiście i chciała bym spać. Ale wczoraj akurat byłam na działce więc odpoczywało, wdychało świeżego powietrza i spało. Mój brzuszek też jest duży, kupiłam już sobie parę rybaczek na lato z takiego fajnego cienkiego i miłego w dotyku materiału - na allegro. Nie były drogie ale na prawdę są fajne. Dzisiaj w przedszkolu mam dzień mamy, więc czeka mnie wzruszające popołudnie. W sumie to mój przedszkolaczek występuje w domu kultury razem z całym przedszkolem a rodzice siedzą na widowni, także prawie jak w teatrze :-) Poza tym dzisiaj postanowiłam trochę porobić segregację na półkach, powywalać co nie potrzebne. W końcu trzeba zrobić miejsce dla jeszcze jednego członka rodziny. Nie wiem dlaczego ale ciężko mi się za to zabrać i jeszcze ciężko mi to sobie wyobrazić - też tak macie?
  22. marz1ena

    Sierpień 2011

    Hej dziewczyny A ja tam chciała bym urodzić po 15 sierpnia. To istotne dla mam które pracują. Jak uda nam się urodzić dzidziusia po 15 sierpnia to mamy 2 tyg. urlopu macierzyńskiego więcej.Dlaczego? Jeżeli dzidziuś urodzi se 15 sierpnia podstawowy urlop macierzyński kończy się 01.01.2012 r. A właśnie w tym dniu wchodzi dodatkowe 4 a nie 2 tyg. dodatkowego urlopu macierzyńskiego, więc ja jestem skłonna nawet przestać na głowie 1 dzień żeby mieć te dwa dni z dzidzią więcej . A co do upałów to faktycznie zaczynają dokuczać. Ja też już zaczynam puchnąć i mam wrażenie że z godziny na godzinę na wadze mam więcej. Nie wiem czym to spowodowane? Czyżby aż tak gromadziła mi się woda w organizmie. W każdym razie zaczyna mnie to przerażać! A co do cukru we krwi. Mi lekarz kazał zrobić wyniki bardzo szybko - już między 20-21 tyg. ciąży i zastanawiam się czy to nie za szybko, bo słyszę że tutaj większość dziewczyn ma między 24-26 tyg. ciąży. Ale chyba wie co robi. W każdym razie cukier mam ok. Nie wiem czy mam się chwaliłam moją anemią ciążową. 10.05. hemoglobina wynosiła 8,8, ale zmiana diety i żelazo dodatkowo spowodowało jej wzrost do 9,1 w ciągu 10 dni i bardzo się cieszę. Może do porodu dojdę tak do 10,5. Pozdrawiam
  23. marz1ena

    Sierpień 2011

    A wiecie że jak maleństwo urodzi się w terminie tzn. 19 sierpnia to urodzi się w ten sam dzień co moja pierwsza córcia - nieźle co :-)
  24. marz1ena

    Sierpień 2011

    Cześć dziewczyny A ja nie kupuję nie piorę nie prasuję, zupełnie nic. Nie mam pojęcia dlaczego. Wydaje mi się że to jeszcze tyle czasu na to wszystko. Mi w zasadzie od dzisiaj zostało równe 3 miesiące. Nie wiem na co czekam, nie mam pojęcia ale jeszcze nie mogę się za to zabrać :-) Może za jakiś czas najdzie mi ochota. Na razie latam na działkę. Wczoraj 2,5 godzinki siedziałam i na kolankach plewiłam sobie marcheweczkę pietruszkę i buraczki. Po-plewiłam sobie kwiatki, parę posadziłam i trochę posiałam. Ale wczoraj to była super pogoda, nie padało ale było pochmurno i nie było ukropu -tak jak dzisiaj. Później zrobiłam bigosik z młodej kapustki i zupkę na dzisiaj. O 17 miałam zebranie w szkole - córcia idzie od września do pierwszej klasy, później jeszcze trochę na działeczkę i w domu wylądowałam o 20,30. I tak czas zleciał. A dzisiaj pieruńsko grzeje. Ręce już mi trochę puchną. Trochę dziś postałam w słońcu bo byłam na pogrzebie u takiej dalszej rodzinki i nie za bardzo przypadają mi do gustu te upały. Najgorsze jest to że mąż chce zrobić niespodziankę swoim rodzicom i w sobotę zabrać ich nad morze. Mam ok 2-2,5 h. drogi. Niby fajnie ale nie bardzo wyobrażam sobie drogę w jedną i drugą stronę w takim upale (nie mamy klimatyzacji w aucie) a później jeszcze cały dzień na nogach. W sumie to najbardziej wkurzyło mnie to że teściowa miała dzisiaj drobny zabieg na kobiece sprawy i mąż już się martwi czy ona da radę jak będzie się czuła i czy w ogóle jest sens jechać, ale niestety ani razu nie zapytał mnie jak się czuję czy ja widzę się na tej wycieczce itp. Co prawda jakieś 3 tyg. temu jak o niej wspominał to powiedziałam "ok. możemy jechać", ale po pierwsze minęło trzy tygodnie a po drogi ze zwykłej troski i ciekawości mógł by się zapytać. Czy mam rację czy trochę przesadzam - powiedzcie, bo może hormony dają znać i nie potrzebnie mam ochotę się poczepiać?
  25. marz1ena

    Sierpień 2011

    Cześć dziewczyny pewnie mnie nie pamiętacie bo już nawet nie chce mi się szukać kiedy tak naprawdę pisałam po raz ostatni. Zaniedbałam bardzo bardzo to forum a sama założyłam ten watek żeby poszukać "bratnich dusz" ale bardzo się cieszę że aż tak się rozwinął bo początki były kiepskie :-) Zdaję sobie sprawę z tego że już nie nadrobię zaległości ani nie poznam dotychczasowych Waszych problemików itp no chyba że przeczytała bym te ponad 40 stron ale wtedy znowu długo bym się nie odzywała :-) tyko czytała i czytała. Ja postaram się w telegraficznym skrócie opisać co przez ten czas u mnie się wydarzyło i mam nadzieję że jakoś powoli "wkręcę" się w Wasze towarzystwo :-) Ja podejrzewam jak większość z Was postanowiłam pracować jak najdłużej. i tak pracowałam, pracowałam brzuszek pobolewał, przychodziłam do domu padnięta ale dzielnie pracowałam aż władowałam w szpitali z (jak to było wpisane w skierowanie) z zagrożeniem poronienia. To był 19 tc. Poleżałam tydzień czasu w szpitalu ponieważ twardniał mi brzuch i były obawy przedwczesnych skurczy. Na szczęście ktg nie wykazało żadnych a miałam je podłączane 2 razy dziennie. Ale od tamtego czasu jadę na magnezie i luteinie, którą w tym miesiącu odstawiam i mam nadzieję że wszystko będzie ok. Po wyjściu ze szpitala nawet zastanawiałam się trochę nad tym żeby wrócić do pracy choć jeszcze na miesiąc bo zastanawiałam się co ja będę robiła w domu, ale jak odwiedziłam ich na godzinkę (chciała posprzątać biurko, wynieść niepotrzebne szpargały) a dyr. Pani Marzeno zrobi pani to da pani tamto napisze to i cały czas zawalał mnie jakimiś pierdołami (choć byłam na zwolnieniu i w zasadzie tylko ich odwiedziłam) to doszła do wniosku ze to bez sensu bo nikt mi tam nie odpuści nawet na trochę tylko będę musiała zapierniczać jak przed szpitalem albo jeszcze bardziej bo trzeba będzie nadrobić zaległości, więc do pracy już nie wróciłam. W każdym razie jeszcze wtedy wyniki morfologii były bardzo dobre, hemoglobina ponad 12 także wszystko było oki. Niestety zaraz po 20 tyg. wyniki poszły w dół. Hemoglobina spadła mi do 10,1 natomiast teraz mam już tylko 8,8, gdzie norma jest bodajże od 12, także anemiczka ze mnie nie zła. I oczywiście do zestawu moich leków doszło żelazo. W zasadzie to trochę żałuję że nie posłuchałam doświadczenia i intuicji i już na samym początku nie zamieniłam witamin. Biorę femibion ten z omegami a powinnam od początku brać prenatal (tak mi się wydaje), be jak była w ciąży ze starsza córą to też wyniki mi leciały a jak zaczęłam brać właśnie prenatal to wszystko wróciło do normy. W każdym razie teraz to jestem nałogowy lekoman. Rano luteina 2 szt. magnez 2 szt. żelazo 1 szt. i do tego femibion. A wieczorkiem luteinka 2 szt. magnez 2 szt. żelazo 1 szt i prenatal :-) normalnie szok. Ale najważniejsze żeby dzidzia była zdrowa. Piszę dzidzia ponieważ jeszcze nie znam płci. Nie to żebym nie chciała znać, chciała bym i to bardzo bardzo niestety odwróciło się pupą na ostatnim usg (20 tc) i nic nie było widać. Teraz wizytę i usg mam 2 czerwca więc mam też ogromną nadzieję że teraz poznam płać maleństwa. A co do moich zmartwień że w domu będę się nudzić. Niestety nic bardziej mylnego Tutaj jest tyle roboty że szkoda gadać, nie wiem w co mam ręce włożyć a do teko przyszła wiosna a my mamy malutką działeczkę (3ary) ale uwierzcie mi że jest co robić na niej. Więc przy dobrym samopoczuciu i znośnej pogodzie jadę sobie na nią i sadzę sobie kwiatki, plewie powolutku posadziłam pomidorki posiałam ogórki, mam już własną rzodkiewkę i sałatę, ślicznie mi kwitną truskawki, marchewkę niedługo trzeba będzie przerywać więc naprawdę jest co robić (i po co wracać do pracy w murach). W każdym razie na brak zajęcia nie narzekam. A ogólnie moje samopoczucie - pewnie jak u większości - różnie z tym bywa. Mogę powiedzieć tylko jedno - pierwsza ciąża to był pikuś - teraz jest dużo gorzej - chyba że po prostu nie pamiętam złych chwil z poprzedniej ciąży. Mam bóle pleców, zgagę, strasznie piecze pod piersiami (lekarz mówi że to albo rozciągające się ścięgna albo żołądek) w każdym razie co by nie było znacząco utrudnia spanie. Ale jeszcze "TYLKO" trzy miesiące. A co do kilogramów to na plusie jest ich już ok. 8 - i teraz dla mnie zaczyna się najgorszy okres. Z pierwszą córką przez ostatnie 3 miesiące przytyła 13 kg- tyle co niektóre kobiety przez całą ciąże. I najgorsze jest to że nie bardzo wiem skąd to się wzięło. Bardzo się boję ze teraz też tak może być a to byłby koszmar nie tylko ze względu na wygląd i późniejsze problemy ze stratę tych kg, ale przede wszystkim ze względu na kręgosłup który tym razem chyba by sobie z tym nie poradził. W każdym razie, mam nadzieję że teraz będzie inaczej. Jeżeli któraś z Was miała siłę żeby to wszystko przeczytać to bardzo dziękuję i gratuluję wytrwałości. Mam nadzieję że teraz częściej będę Was odwiedzać i też dzielić się swoimi radosnymi i mnij radosnymi chwilami a także pierdołami. A nie powiem że czasami jeszcze nie mogę uwierzyć że jestem w ciąży, wydaje mi się że jeszcze śnie i ze niedługo się obudzę i wszystko wróci do normy - tak bardzo boję się tych rewolucji związanych z nadejściem małego człowieczka :-) Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego dla Was :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...