Skocz do zawartości
Forum

pola97

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez pola97

  1. Trochę stary temat, ale może się komuś przyda. Moja znajoma miała taki problem z synem. Umawiał się z kolegami przez gg, podejrzewała, że sam diluje. Założyła mu w kompie program szpiegowski kupiony w spy shopie. Pokazała mu wyniki swojego śledztwa i powiedziała, że albo idzie na policję, albo chłopak jedzie do szkoły z internatem. Wybrał wersję internat. W tamtym roku zdał maturę i studiuje prawo...
  2. owieczka1919tatusiow cos tu malutko jak widac mame gora;) Bo my ich zakrzykujemy. Nawet tu. Miało być o czytaniu dla panów, a poza instrukcjami nie ma nic więcej. Facet instrukcje czyta, przyswaja i co dalej? Proszę Drogich Panów. Polecam dobrą męską książkę, nie żadną instrukcję obsługi bobasa czy kobiety. Pluton wyrzutków Seana Parnella ukazał się 2 tygodnie temu, a już go okrzyknięto Czasem apokalipsy i Helikopterem w ogniu XXI wieku. To wspomnienia autora, który w latach 2006/07 dowodził w/w plutonem w Afganistanie. Znakomite.
  3. Ja uwielbiam soje, pod każda postacią. I nie, nie jestem weganką. Po prostu lubię i "fasolki" sojowe i produkty z soi. Teraz mam fazę na parówki sojowe (akurat najbardziej mi smakują te z Polsoi, przy okazji są one z niemodyfikowanej soi). Dzięki wprowadzeniu tych rzeczy do jadłospisu, mogłam wyeliminować mleko z jadłospisu tak swojego, jak i dziecka. Nie muszę martwić się ani o białko, ani o wapń. Poza tym... soja ma spora zawartość lecytyn, które znakomicie działają na ludzki mózg (w mleku kobiecym jest ich sporo), a nie ma kazeiny, która świetnie działa na rozwój kopyt, rogów i sierści cielaków. Nie czuję się cielęciem, więc mleko krowie nie jest dla mnie.
  4. Jednym słowem jak nam źle to mamy to zażreć albo zaseksić... Mnie sie to nie podoba. Zajadanie problemu to prosta droga do uzależnienia od jedzenia, zwłaszcza słodyczy. A uprawianie seksu nie dla seksu, tylko by sobie podnieść poziom endorfin... To jeden z 17 pozaseksualnych powodów uprawiania w/w. Może lepiej byłoby dowiedzieć się z jakiego powodu masz złe samopoczucie i zrobić coś z przyczyną?
  5. Nie mam nic ani przeciw parom jednopłciowym, anie przeciw adopcji dzieci przez te pary. Geje to nie sa zwyrodnialcy którzy będą zabawiać się z dziećmi adopcyjnymi. W każdym razie nie częściej niż heteroseksualni rodzice. Adopcja z krajów ubogich jest ok.
  6. Ideałów nie ma. Jestem dostatecznie dobrą matką. Mój syn jest dla mnie bardzo ważny, acz nie jest najważniejszym mężczyzną w moim życiu. Jest najważniejszym dzieckiem. Mężczyznę to ja mam innego. Marzę o tym, by mój syn wyrósł na samodzielnego człowieka, któremu szeroko otworzę drzwi i pozwolę wyfrunąć z gniazda.
  7. pola97

    Lubię siebie :)

    Lubie siebie, a nawet kocham. Co nie oznacza, że nie widzę swoich wad. Wady ma jednak każdy i nie jest to powód do bezsenności. Z niektórymi wadami próbuję walczyć, ale jeśli mi nie wychodzi, to cóż, nie zastrzelę się z tego powodu i sympatia do mnie samej we mnie nie maleje.
  8. Niedawno analizowałam kariere pewnej pani. Ma ona 5 dzieci, jest nauczycielką, prowadzi jakieś kolo pozalekcyjne, udziela sie w chórze kościelnym i w działaniach charytatywnych. Wyszło mi tak: 20 h x 4 tygodnie pensum 20 h x 4 tygodnie czas na przygotowanie do zajęć, sprawdzanie zeszytów i klasówek 3x 4 tygodnie kółko 3 x 4 tygodnie chór 3 x 4 tygodnie charytatywnie 80+80+3x12= 196 godzin. niewiele czasu zostaje na zajmowanie sie 5 dzieci. Coś musi cierpieć...
  9. A nie boicie się, że ktoś i tak dostuka tych 100 postów, zada pytanie i zniknie?
  10. motylek 2007a najlepsze ze sprawdziłam swoje IP i jest inne niż na ich wezwaniu do zapłaty A o dynamicznym IP nie słyszałaś?
  11. Powiem Ci jak ja liczyłabym to "na piechotę". 29.06 pierwszy dzień miesiączki 32 dni cykl 31.07 początek następnej miesiączki 31- 14= 17 17.07 data zapłodnienia. Żadne liczydła mi nie są potrzebne.
  12. Nie lubimy, jak nam się coś narzuca, czegoś zabrania. Uważam, że kto ma urodzić i tak urodzi, a kto będzie chciał się pozbyć "problemu" i tak się pozbędzie. Choćby skacząc z szafy. Hipokryzja tych ustaw antyaborcyjnych polega na tym, że wraz z przyjściem dziecka na świat, wszystkie obrończynie i obrońcy nienarodzonych zgrabnie podkulają ogonki i uciekają gdzie pieprz rośnie. Zadbajmy o narodzonych! O ich poziom życia, o miejsca pracy przyjazne matkom, o miejsca pracy w ogóle... Może wtedy zniknie problem (przynajmniej częściowo) dzieci niechcianych? Zadbajmy o edukację, wcale nie seksualną, a życiową. Przestańmy wciskać w głowy romantyczny model związku, mówmy więcej o biologicznych jego uwarunkowaniach. Będzie mniej rozpadających się po 4 latach małżeństw. Zadbajmy o ściągalność alimentów od panów pracujących w szarej strefie, a więc prawnie nie mających żadnego dochodu... Jest czym sie zająć, ale jacyś kretyni nadal wolą tematy zastępcze w postaci obostrzenia zakazów aborcyjnych. Przecież legalność aborcji nie oznacza, że osoby, które są przeciw niej będą ją musiały dokonać!
  13. Moi rodzice mieli boksera, nadzwyczaj spokojnego psa. Kiedy w ich domu pojawił się wnuk, pies nie bardzo wiedział co ma z tym fantem zrobić. Małe to, nieporadne, pełza po JEGO podłodze...Schodził mu z drogi. Ale... kiedyś weszłam do pokoju, gdzie stało łóżeczko syna (bez kilku szczebli, żeby dziecko samo mogło włazić i wyłazić zeń), a tam, na samym środku łóżeczka leży pies. Mnie zatkało, a on uszy po sobie , wylazł i udaje, że go tam wcale nie było
  14. Ludka, zrób testy i zwalczaj przyczyny a nie tylko objawy.
  15. Aneczka23Kochane co taka cisza u nas? wiem ze zaczely sie wakacjie ale smutno tu:(U nas bez zmian:( jutro jedziemy znowu do Szczecina wiecie takie wczasy na oddziale haha jak wroce to sie odezwe:)mam nadzieje ze bede miala wkacu jakies dobre wiesci i wszystko ruszy do przodu:) tak sobie po cichu mysle ze moze wkacu uda sie mi spotkac z Asia Pozdrawiam goraco:) Lwiczko, moje dziecko ma w tej chwili 10 lat. Problemy pojawiły się jak miał 4,5 miesiąca, ale oczywiście u nas nie robi się badeań, testów w tym wieku, więc czekaliśmy aż skończy 4 lata. Wyszło że jest uczulony na zarodniki, roztocza oraz... (to mnie rozbawiło) na marchew, cebulę i truskawki. I tak jak pisałam, postanowiliśmy walczyć z przyczyną a nie ze skutkami. Owszem mamy dyski wziewne, ale właściwie syn już ich nie używa. Mam nadzieję, że udało się nam nie dopuścić do astmy już trwale.
  16. znalazłam sposób na moje dolegliwości.Przynajmniej w domu rodzinnym. Za świat zewnętrzny niestety nie odpowiadam. Zamontowaliśmy wentylatory (INVENTER) z filtrami, które z jednej strony wydalają zarodniki i roztocza a z drugiej nie pozwalają wejść pyłkom.Tylko dom wcześniej musi być uszczelniony.
  17. pola97

    Pomożcie!

    Zgadzam sie z P. psycholog. Niska samoocena i kompleksy to pierwszy krok do zniszczenia sobie (i innym) życia. Świetnie i nieco prześmiewczo pisze na ten temat w swoim antyporadniku Tomasz Mazur (Fiasko. Podręcznik nieudanej egzystencji).
  18. Nie jestem w stanie pojąć dlaczego autorka tematu ma tak negatywny stosunek do dziewczynki. Może po prostu nie lubi kobiet, w tym siebie? może uznaje że posiadanie penisa czyni człowieka lepszym? współczuję dziecku.
  19. Serdecznie nie znosiłam i nadal nie znoszę Dzieci z Bullerbyn. Co za nudna książka... A czytam od 5 roku życia niemal maniakalnie. Obecnie kończę Poznam sympatycznego Boga Erica Weinera. Dla ciekawych rożnych religii- autor pokazuje nam ich aż 8 i to z bliska, a nie z naukowego punktu widzenia. Co do Chmielewskiej właśnie zamówiłam sobie w eksięgarni 28 tomów w wersji słuchowiskowego audiobooka, każdy za... 3.70.
  20. Poznam sympatycznego Boga Eric Weiner. Autor poszukuje wiary dla siebie. Takiej w sam raz, nie za ciasnej, nie za luźnej, przykrojonej na miarę. W tym celu spotyka sie w Turcji z wyznawcami sufizmu, w Nepalu z buddystami, w Chinach z taoistami, w Izraelu z wyznawcami kabały i w USA z wiccanami, szamanami i raelianami. Książka napisana lekko, zrozumiale i barwnie. Pełna humoru i autoironii.
  21. Mój syn ma astmę. Postanowiliśmy zawalczyć z przyczyną, czyli wilgocią i pleśniami. Zainstalowaliśmy system wentylacyjno- filtracyjny z odzyskiem ciepła, inventer. Najpierw w kuchni i łazience, potem w pokoju syna. Nasza sypialnia jeszcze musi poczekać.
  22. A ja zrobiłam kurczaka po indyjsku. Wiem, brzmi groźnie, ale jest bajecznie prosty pod jednym warunkiem : trzeba mieć produkty, czyli: 50 dag piersi z kurczaka pokrojonej w większe kawałki 1/2 puszki mleczka kokosowego garść zielonej kolendry 2 łyżki masła ghee szczypta cukru garam masala trawa cytrynowa sól. Jak mniemam pewne trudności może nastręczyć trawa, masło i garam masala. Spieszę wyjaśnić, że trawa jest do nabycia w hipermarketach (ja swoja hoduje na oknie ), masło ghee to masło klarowane, do nabycia lub do zrobienia*, garam masala do nabycia w sklepach orientalnych lub do zrobienia*. Łyżkę garam masali wymieszać z pół łyżeczki soli, w tym obtoczyć kurczaka, odstawić na pół godz. Grubą cześć trawy cytrynowej pokroić na 3 cm kawałki i zmiażdżyć, wrzucić kurczaka i trawę na rozgrzane masło ghee obsmażyć. Podlać woda przykryć dusić ok 30 min. na małym ogniu.Dodać mleko kokosowe, zagotować, wrzucić posiekana kolendrę, zdjąć z ognia. Jeść z ryżem i pomidorami. * W książce Jedz, módl się,jedz Michaela Bootha poznałam przepis na masalę i ghee: garam masala to mieszanka przypraw kmin rzymski, kolendra, czarny pieprz, kardamon, liść laurowy, goździki, cynamon, chili, gałka muszkatołowa. Wszystkie prócz gałki należy uprażyć (każdą osobno!) , a następnie razem zmielić, proporcje wg gustu. Masło ghee- wziąć minimum 3 kg masła niesolonego, włożyć do garnka o grubym dnie i stopić. Potem schłodzić by się zestaliło i zdjąć z wierzchu ok 1 cm warstwę "brudnego" masła, następnie zostawiając po 1 cm na bokach i dnie, resztę wyjąc do innego naczynia i trzymać w lodówce używając do pieczenia i smażenia.
  23. W sumie czemu nie? Zwłaszcza jesli w tej szkole nacisk jest położony nie na dyscyplinowanie dzieci majace pomagac nauczycielom i systemowi oświatowemu, a na zadbanie by dziecko poczuło sie dobrze w zupełnie nowej sytuacji. "Na szczęście istnieje silna tendencja, która przeciwstawia się tym przepisom, zestawom nakazów i zakazów, rygorystycznym podziałom i regulaminom szkolnej higieny. W dzisiejszych czasach wiele formalności wciąż jest częścią doświadczenia, jakim jest rozpoczęcie nauki szkolnej, ale coraz silniej zaznacza się wpływ nowej doktryny: personalizacji. Głosi ona, że to nie uczeń ma się dopasować do szkoły, lecz szkoła do ucznia. W praktyce żaden plan lekcji nie może być dostatecznie elastyczny, by dopasować się do indywidualnych potrzeb każdego ucznia – przestałby wtedy być planem. Personalizacja ma więc raczej związek z pomaganiem dziecku w poruszaniu się po systemie szkoły, tak aby stał się mniej stresujący. Szkolnictwo rozwija się od wieków, a my dopiero teraz zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że strach sprzyja utrzymywaniu dyscypliny, ale nie pomaga w nauce. Powoli zachodzą zmiany, dzięki którym szkoła przestaje być instytucją przymusu, a staje się przestrzenią osobistego rozwoju, zupełnie tak, jak sobie życzyli wspomniani wcześniej liberałowie" /Podróże z Platonem Robert Smith/
  24. Anyaaniushkamosiamoże jakieś risotto z kurczakiem i warzywami? Dzięki za pomysł Prawie to samo co zawsze tylko w nowej odsłonie Aniushka ja niestety tak jak i Ty żyję bez nabiału ciężko mi z tym ale wiadomo, że dziecko ważniejsze i na jakiś czas można się wyrzec tego co się lubi. Z tym kurczakiem to radziłabym uważać-no chyba, że masz ze sprawdzonej fermy bo te sklepowe są strasznie nafaszerowane hormonami co później odbija się na zdrowiu dziecka. Lepiej zastąpić kurczaka innym drobiem. Poza tym z wędlin możesz jeść również nie drobiowe-np. schab, polędwica sopocka, itp. oby to nie było mięso wołowe lub cielęce ;) A dlaczego nie pomyślisz np. o tofu? Ja miałam podobne problemy z nabiałem, ale tofu z Polsoi pozwoliło mi nieco urozmaicić dietę. Jest bogate w białko i wapń, lekkostrawne, niskokaloryczne. Dodałabym do tego jeszcze amarantusa z mlekiem sojowym na śniadanie, bo amarantus to 75% wapnia.
  25. Miałam ten sam problem z siedmiolatkiem. Po zerówce bardzo słabo czytał i niechętnie do tego podchodził. Udało się nam zauważyć, że kłopoty sprawiają mu dwuznaki i niektóre polskie litery (ą, ę). Pomocne okazały się dwie książki Małgorzaty Strzałkowskiej (Bajki mamy Wrony i Bajki krasnoludka Bajkodłubka), które po prostu tych liter nie zawierają. Większość wyrazów ich nie ma, a te, które mają są zastąpione obrazkami. To bardzo synowi pomogło i przyspieszyło proces czytania. A później było już łatwiej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...