Pierwsza gorączka mojej córki to był dla mnie koszmar, przyznaję, że spanikowałam i nie wiedziałam za bardzo co robić. Wiadomo dziecko malutkie i człowiek głupieje, bo prócz gorączki nie było żadnych objawów choroby czy innych dolegliwości. Dobrze, że mąż zachował zimną krew i to on mi mówił co zrobić :) Podałam małej syropek na zbicie gorączki, picie, dużo picia i zrobiłam chłodny okład na czółko. Po kilkunastu minutach zmierzyłam temp. ponownie i na szczęście okazało się, że powoli spada.
Teraz mając już jako takie doświadczenie w tych sprawach reakcja moja jest szybka i zdecydowana. Staram się być spokojna i opanowana , wtedy i córka się nie stresuje i jest spokojniejsza. Jeśli temp. sięga powyżej 38,5 podaję córce syrop przeciwgorączkowy, bądź (jeśli nie chce go wypić,lub np. wymiotuje) czopek. Mała zazwyczaj wtedy nie chce sama leżeć i nie ma siły na zabawę, więc kładziemy się razem i albo czytamy albo oglądamy bajki. Robię chłodną kąpiel, okłady i podaję dużo płynów i czekam z nadzieją na poprawę. Jeśli nie jest lepiej to wiadomo czym prędzej do lekarza.