-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
Bydgoszcz
Osiągnięcia Anuszka
0
Reputacja
-
Polecam też książeczki, które w tego typu sytuacjach "otwierają drzwi". Jest seria o Zuzi, np: "Zuzia idzie do fryzjera" - pierwsza wizyta po jej lekturze była wspaniała; przeczytałyśmy "Kicia Kocia jest chora" i bilans dwulatka też wzorcowy (na końcu Dobrusia okazała rozczarowanie, że Doktor nie zaglądał do nosa).
-
Dziękuję za odpowiedź. Niestety, moja koleżanka widzi problem, ale nic z tym nie robi, albo to co robi, nie przynosi rezultatu. Dziś również miała miejsce konfrontacja, tylko przechodziłyśmy obok nich, Piotruś był na jej rękach i z góry pluł na Dobrusię. Nie mam cierpliwości znosić takich "uprzejmości" i jej na to narażać. Koleżanka twierdzi, że on Dobrusi nie lubi, a ona go do tego nie zmusi. I mam powiedzieć córce, żeby nie podchodziła do niego zbyt blisko, natomiast ona postara się spacyfikować jego reakcje. W dodatku twierdzi, że ja idealizuję swoją córkę i każę innym traktować jak kogoś lepszego i wyjątkowego, na co nie jest w stanie podać żadnego przykładu. Nic sensownego z tej rozmowy nie wynikło :(
-
Witam ponownie, od pół roku mam problem, który znalazł się właśnie w punkcie kulminacyjnym. Jestem 34-latką, która od 5-ciu lat układa sobie życie w nowym miejscu. Wyciągam z tego okresu wniosek, że znaleźć przyjaźń w moim wieku jest trudniej, niż partnera na całe życie. Dlatego bardzo sobie cenię kontakty z ludźmi w ogóle, choćby z tymi z najbliższego otoczenia. Poznałam wielu ludzi, z jedną dziewczyną się zbliżyłam się bardziej. Niestety nasze relacje komplikuje fakt, że jej syn bije moją córkę (to trzylatki). Problem od momentu wystąpienia narastał, doszło do tego, ze Piotruś bił Dobrusię już przy samym przywitaniu. Często jest to bicie na oślep, po twarzy, ciągnięcie za kaptur z podduszaniem. Strasznie na nią i na mnie krzyczy. Pół roku temu poprosiłam ją o to, żebyśmy przyjrzały się temu problemowi, bo jest nam obu z tym źle. Zamiast zrobić coś konstruktywnego, zaczęłyśmy unikać konfrontacji dzieci, spotykając się, o ile można było, bez nich. Okazuje się teraz, że nic się w tym temacie nie zmieniło, a nawet jest gorzej. On ją bije, ona się nie broni i płacze. Ma lęki, kiedy jakieś dziecko podniesie rękę, nawet, gdy nie ma intencji bić. Piotrek zapytany przez mamę, dlaczego bije Dobrusię, odpowiada, że ona podchodzi za blisko i za szybko. Taka właśnie jest Dobrusia, energiczna, entuzjastyczna, wesoła. Relacja z koleżanką zepsuła się momentalnie, kiedy w chwili ataku ze strony Piotrusia, ona powiedziała do mojej córki, że podchodzi do Piotrusia za blisko i ma go nie dotykać (wini ją za to, że ją bije?) i że ma przestać płakać, bo Piotruś chce ją przeprosić (po czym wymusza te przeprosiny, nieskutecznie). Chyba nigdy nie słyszałam, by w takiej sytuacji powiedziała po prostu "nie bij". Nie chcę się bawić w psychologa i wnikać, skąd wzięły się u syna koleżanki zachowania agresywne (twierdzi, że dotyczą tylko mojej córki, ale widzę co innego w relacjach z innymi rówieśnikami). Atmosfera między nami tak się popsuła, że nie łudzę się, że ta znajomość przetrwa. Będziemy się jednak stykały na podwórku (często spotykamy się w większym gronie rówieśników), a od września dzieci będą w tej samej grupie w przedszkolu. Boję się tego momentu. Nie wiem, jak mam rozwiązać ten problem pokojowo. I czy rzeczywiście mam wyjaśnić córce, że ma się trzymać od Piotrusia z daleka (ona go dalej lubi i chce się z nim bawić)? Czy rzeczywiście to otoczenie ma się dostosować, by nie wyprowadzać Piotrusia z równowagi?
-
Agatcha Uważam, że jeśli coś nam się nie podoba i chcemy to zmienić, to po porostu robimy tak, jak uważamy. Olej to, co pomyślą o Tobie inni. Gdybym zakładała, że ktoś kiedyś będzie miał do mnie pretensje, że na komunie dałam 300 a nie 500 zł, nigdy bym chrzestną nie została. Trzeba spełnić jakiś tam warunki w Kościele, ale o to, ile dasz na komunie, nie pytali. A może powinna być taka rubryczka...Trzeba było szukać jeleni dalej. Po prostu wyluzuj, bo ten świat jest chory...
-
Dziękuję, bardzo Pani pomogła.
-
Piszę do Pani, ponieważ jest Pani aktywnym na forum specjalistą w dziedzinie psychologii. Moje pytanie dotyczy jednak dziecka i być może mojego problemu z postrzeganiem relacji mojego dziecka z innym ludźmi. Gdzie jest granica między zwykłym dotykiem, a przemocą? Czy jest to kwestia subiektywnego odbioru, czy może reguluje to prawo? Chodzi mi o konkretny gest - mocny chwyt za ramię, tuż pod pachą i pociągnięcie do góry. W neutralnej, nieuzasadnionej sytuacji. Miało to miejsce w przedszkolu, w którym bywamy na zajęciach adaptacyjnych. Jedna z matek potraktowała tak moją córkę, kiedy ta przysiadła się na jeździk do jej syna. Nie próbowała w żaden sposób się z nią skomunikować, tylko po prostu ją z tego jeździka zdjęła. Poprosiłam ją, żeby następnym razem zwróciła uwagę, jeśli zaistnieje taka potrzeba, mojej córce, ale żeby jej w ten sposób nie dotykała. Pani nie przyznała mi racji i rozpoczęła "pyskówkę". Ten dotyk wzbudził mój niepokój, ale nie wiem już teraz, czy słusznie. Czy jestem przewrażliwiona?
-
Według mnie im dłużej się za pomocą takich gestów będzie z dzieckiem porozumiewać, tym później nauczy się mówić, bo język gestów wystarczy do osiągania celów. Z mojego doświadczenia wynika, że należy mówić do dziecka normalnie, jeśli używa swoich słów to powtarzać wszystko co mówi we właściwej formie, nie upraszczać na zasadzie "potem nuczy się dobrze", bo dziecko jest w stanie nauczyć się mówić "do widzenia" i wszystkie pa pa i da da są dwulatkowi zupełnie zbędne.
-
No i mam kolejny przykład z życia wzięty, że rodzice w tym temacie błądzą i to zbiorowo. Otóż na spotkaniu adaptacyjnym w przedszkolu było sporo dzieciaków i ich rodziców, w sali zrobiło się koszmarnie gorąco, na co nikt nie zwracał uwagi. Po mojej sugestii, że jest zdecydowanie za gorąco, Pani powiedziała do rodziców: proszę państwa, rzeczywiście zrobiło się ciepło, sugeruję, żeby zdjąć dzieciom bluzy (!!!). Po czym wszyscy rodzice zaczęli rozbierać swoje pociechy. No jak Pani z przedszkola tak powiedziała... Oczywiście mimo wszystko dzieci wychodziły spocone jak szczury, ciekawe ile dzieciaków będzie na następnym spotkaniu...
-
Adria my mieliśmy tak z powodu wybrzuszenia, uszkodzenia wanny, której w dodatku nie mogliśmy od razu wymienić. Mała nazwała to dziurą i za nic nie chciała się kąpać. Pomogły dopiero dwie maty, ale to też stopniowo, no i rybki i wędka. Trzeba jakoś zneutralizować istnienie tego paprocha, nie przychodzi mi do głowy, jak...
-
Annaz a co mają antybiotyki do wirusów? ;) Może tu jest sedno...
-
He he, Dobrusia też zakłada buty odwrotnie, to chyba wygląda dla nich naturalniej (???) Rozbiera wszystko, ubierać też próbuje, a ja pilnuje, co by nie wyrżnęła głową w ścianę przy zakładaniu bluzki czy spodni... ;) A efekt końcowy podobny do tego, jaki osiąga tata, więc nie najgorzej
-
Hej Annaz a może spróbuj tu coś upolować Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. Ta bostońska objawia się jeszcze wysypką w ustach, no i wirus przebiega z gorączką raczej i jest dokuczliwy. No ja to przerabiałam teoretycznie, bo też po 2,5 roku Dobrusi wylazła jakaś alergia (wysypka na rączkach, nóżkach i brzuszku) i od dwóch tygodni próbuję ustalić na co... Współczuję wszystkim chorującym dzieciaczkom, u nas bez chorób, ale, tak jak Aśku kiedyś pisała, też wolałabym, by mała miała jakiś wirus, a nie alergię... Rudzia Powodzenia i oby to nie było nic z tych rzeczy. Myślę, że powinni Cię dopuścić do badania, skoro masz jakieś obawy, zdrowe kobiety raczej się nie pchają na takie badania, bo co to za przyjemność.
-
Moja Dobrusia też od pierwszych dni spała u "siebie". Zdarzały się sporadyczne sytuacje, kiedy spałam z nią (np. biegunka) i był też okres, kiedy budziła się nad ranem i prosiła o transport do łóżka mamy i taty. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żeby mała płakała w związku z zasypianiem w swoim łóżeczku, nigdy nie przebywała w nim wbrew swojej woli. Nie sądzę, by miała jakieś niedobory bliskości, to najszczęśliwsze dziecię, jakie znam :)
-
Hej dziewczyny :) Kupiłam książeczki polecone przez 3nik Garbus, Mysi domek i Kicię Kocię. Wszystkie wspaniałe, dwie pierwsze będą na prezent, a Kicię Kocię już wałkujemy, doskonale wyważone, ani za mądre, ani za głupie, ślicznie zilustrowane. Dziękujemy za rekomendacje, a tu nasza własna niejako recenzja ;) WRZUTA - Kicia Kocia gotuje gru.2012 Zdrówka życzę!
-
Betty Serdeczne gratulacje! Oj, ale psikus losu... 3nik wielkie dzięki za listę, świetne propozycje. Aśku czemu "pożalić"? Ciesz się, masz syna, który ma swoje zdanie a nie jest bezwolną marionetką. Wiem, że to upierdliwe, ale nie móc decydować o sobie też jest frustrujące. Cierpliwości życzę :) Zazdroszczę drinka...