
agness173
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez agness173
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
to tak jak ja:) Ten z 31 tygodnia już nieaktualny;)
-
Z Michałem jestem od czerwca 2006 roku. Mimo różnicy wieku (ja mam 22, on 37) stanowimy dobraną parę. Już od początku naszej znajomości moja mama była przeciwna. Nie potrafiła zrozumieć, za co może kochać dziewczyna 20-letnia faceta o 15 lat starszego od niej. Próbowałam jej wytłumaczyć, że wiek nie ma nic do rzeczy, że właśnie dlatego, że Michu jest starszy będzie dojrzalszym i wspanialszym partnerem. Niestety, stanowczość i zawziętość mojej mamy nie zna końca, dlatego też nie dała sobie wyjaśnić. W końcu odpuściła sobie i dała spokój. Jednak nie na długo- kiedy w listopadzie postanowiliśmy się pobrać, jej nienawiść do Michała wróciła ze zdwojoną siłą. Oczerniała go w towarzystwie, wymyślała historie, które nigdy nie miały miejsca, dodawała mu wad i ośmieszała. Kiedy jej plan nie działał postanowiła porozmawiać "szczerze" z moim narzeczonym i wyjaśnić mu "jak się sprawy mają". Do końca życia nie zapomnę jak zasmucony wrócił do domu i płakał w moich ramionach. Trzydziestosześcioletni (wówczas) mężczyzna! Do tej pory nie usłyszałam słów, którymi obdarzyła go moja mama. Mogę się jedynie domyślać jak daleko się posunęła. Nigdy nie przestane go podziwiać za spokój z jakim przyjmował to wszystko, oprócz tego jednego razu. Jednak nawet wtedy nie powiedział na moją mamę złego słowa i jak wszyscy powtarzał, że ona chce jedynie mojego dobra. Kiedy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu to działania mojej mamy odnosiły odwrotny skutek- umocniło to nasz związek i zbliżyło do siebie. Jeszcze większą odczuwaliśmy potrzebę stworzenia ciepłej i kochającej się rodziny. 12 maja 2007 roku wzięliśmy ślub. Choć moja mama pojawiła się na ślubie, nie usłyszeliśmy od niej ciepłych słów, nie udzieliła nam błogosławieństwa. Przez kilka miesięcy nie bywaliśmy w moim domu, gdyż takie było żądanie mojej mamy. " Zobaczysz, jeszcze wrócisz zapłakana, błagając bym cię przyjęła pod swój dach. Póki jednak nie zmądrzejesz, nie pokazuj się tutaj". Mniej więcej co miesiąc dzwoniłam do domu, jednak za każdym razem moja mama zbywała mnie głupimi wymówkami. A to goście czekali, a to z koleżanką się umówiła, szła na zakupy, musiała posprzątać, bo przyjeżdżała moja siostra z rodziną... Starałam się to jakoś złagodzić, jednak kiedy pojawialiśmy się z Miśkiem w moim rodzinnym domu, moja mama prawie zamykała nam drzwi przed samym nosem. W końcu, postanowiliśmy dać jej czas na przemyślenie wszystkiego, a tym sposobem i sobie trochę spokoju. Kiedy w sierpniu dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży nie kryliśmy radości. Myślałam, że ta wiadomość jakoś przekona moją mamę do wszystkiego i nareszcie się ułoży. jednak myliłam się- jej pierwszą reakcją było stwierdzenie "czyli nadal masz zamiar ciągnąć tą farsę?". Aktualnie jestem w 36 tygodniu, a moja mama nadal nie potrafi przyjąć do wiadomości, że jestem szczęśliwa. Nie pomagają moje zapewnienia, w dodatku przedwczorajsza wizyta u mamy zakończyła się moim płaczem i ogromnym kłuciem w sercu. Wiem, że jako kobieta w ciąży nie powinnam się denerwować, ale jak zrozumieć to, co ona robi? Jak można wyzwać swoją własną córkę od dzi**k i, szm** i ku**w? Czy jest jakiś sposób by o tym nie myśleć? Jeśli jest to najwyraźniej ja go nie znam. Nie potrafię zrozumieć jakim prawem zabrania mi własnego szczęścia... kosztem szczęścia po "swojemu".
-
Hihi:) Ja tak dziś przeglądałam zdjęcia w galeriach i natrafiłam na baby co całował już duży maminy brzuszek i wali się moja teoria, że następne dziecko za kilka lat... Jeszcze się Wiki nie urodziła, a już bym następne chciała!
-
Ja też jakoś się rwę do tego prasowania malutkich ubranek;)
-
Mi znajome mówią, że mam brzuch jakby miał być facet, a bedzie Wiktoria:)
-
Kochane spokojnych ciąży Wam wszystkim życze:)
-
Moja macica jest chyba wystarczająco elastyczna, dokucza mi jedynie ból w kroku... ;)
-
Ja mam na 4 maja termin:) Jak Ci pierwszy poród się udał?
-
I wanienke też mam, a i nawet tą koszulę do szpitala kupiłam
-
będę pamiętać, chociaż znając siebie to wszystko równo bedę prasować
-
Sesję mieliśmy na takich polach:) Mówie Ci, ile śmiechu było... dzięki:*
-
POcieszę Cie, że ja dlużej
-
z wózkiem nie miałam problemu już mam;)
-
Ja już za 37 dni mam swoją pierwszą rocznicę!:)
-
No właśnie, jak już się sam porusza o chyba szkoda roboty?
-
Jak widac czasem się na coś przydaję
-
Jak jest starszy urwis to i tak za chwilkę wszystko wymiętolone, nie?:)
-
Już naprawdę się chyba wezmę za siebie, aż wstyd! wszystko przygotowane, a łóżeczka nie ma...
-
Moja szwagierka to prasuje nawet skarpeteczki :O Ja się jednak ograniczę do prasowania tych większych ubranek, chyba że nie będą tego wymagały;)
-
dla wszystkich mam - tych już i tych w przyszłości
agness173 odpowiedział(a) na mineralka temat w O wszystkim
Przecudnie bajeczne... no i... prawdziwe:) -
Dokładnie! Szkoda Maluszka, będzie wytykane palcami... A wszystko dla sławy i pieniędzy pojerzewam... Skoro czuje się męzczyzną to raczej nie powinin zachodzić w ciążę?!
-
Mi czas szybko płynął tak do 32 tygodnia, a teraz wydaje mi się, że jeszcze wieczność zanim się z Wikunią zobaczymy... I niby tylko miesiąc został, ale dla mnie to jest Aż... całuski:*
-
Kochana, ja tu niby już z wyprawką , torbami gotowa a najwazniejszego nie mam... Łóżeczka! :szok:
-
Zosia, córeczka szwagra, zmarła po miesiącu walki ze śmiercią. Po 2 miesiącach życia dostała wylewu podpajęczynowego i przez dwa miesiące dzielnie walczyła o zdrowie. Niestety, podczas rekonwalescencji, jedna kość, odbudowując się, zablokowała inną. W ostatnich chwilach życia wycisnęła z oczek łzy, których nie potrafiła wylać podczas całego tego koszmaru... *** Gdzieś moja Zosiu Gdzieżeś mi się podziała? Diabeł ukrył wzburzony Twoje zdjęcie. Czy to ta pogoda, tak na mnie działa Czy złamane serce? Ahh, zabierzcie tę ciszę, daleko ode mnie, rani ona i sponiewiera. Drobne serce, które wciąż kocha i czeka na kawałki rozbiera.. Ahh, spójrz Kruszynko, ten Twój grób malutki wykopany tam, na tym skraju Niech zabierze wszystkie nasze smutki niech zabierze do raju. Ahh, Aniołeczku, pozwól mi za Tobą płakać łzami wielkimi Pozwól duszy dać upust żalu wierszami sercu miłymi. - agness173 Zosieńko, nasz kwiatuszku mały! Wiedz, że razem z wujkiem pamiętamy o Tobie Zosieńka, 15.07.2006- 12.11.2006 [*]
-
Jesteś silną kobietką i widać jak bardzo kochasz mamę;* Mam nadzieję, że mama nie będzie się męczyć i szybko pokona chorobę. Jest teraz tyle metod, na pewno się uda! trzymam mocno kciuki i ściskam cieplutko:*
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7