Skocz do zawartości
Forum

dysiak

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez dysiak

  1. jest mi okropnie przykro:'( szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że utrata dziecka, dotyka tak wielu osób... nie zdawałam sobie również sprawy jakie to jest potworne! :( powoli zaczynam zbierać się do życia i przestaje się obwiniać... niestety nie byłam w stanie zapobiec temu co się stało... żadna z nas nie jest...
  2. dysiak

    dla Sandruni

    a całego serca współczuje...\*/
  3. czy spora ilość kofeiny mogłaby doprowadzić do owinięcia się pępowiny wokół szyji dzidziusia? lub zbyt długa podróż ( 28 godz w samochodzie)???
  4. dysiak

    Poronienie

    aż miło czytać takie posty...( chodzi mi głównie o str 2, te pozytywne) chciałabym mieć tyle wiary i siły co Wy dziewczyny:) powiem szczerze, że Wasze wypowiedzi sprawiły, że pierwszy raz od tyg uśmiechnęłam się... trzymajcie tak dalej:) dopiero co dołączyłam do tego forum, nigdy nie byłam zwolenniczką takich rzeczy, ale teraz, gdy przeżywam własną tragedię i jestem zdana tylko na siebie( mieszkam w UK; mąż pracuje całymi dniami), nie potrafię rozmawiać twarzą w twarz z kimkolwiek...rana jest zbyt świeża i zbyt głęboka... z resztą nie lubie pokazywać swoich słabości... jak tu się nie załamać?! dopiero co wygrzebałąm sie z depresji poporodowej a tu taki cios... czy to się kiedyś skończy?!?!?! znów zaczęłam myśleć i rozpamiętywać... uśmiech zniknął z mojej twarzy... właśnie zdałąm sobie sprawę z tego jak bardzo jestem samotna...i pomimo tego, że znam tyle mamusiek z dzieciakami( prowadzę grupe dla rodziców z dzieciakami w wieku od 0 do 5 lat), nie mam nikogo bliskiego z kim mogłabym płakać i się śmiać... może sama odpycham od siebei ludzi... staram się poradzić sobie z tym wszystkim sama... chyba nadal jestem w fazie niedopuszczania do siebie myśli o tym co się stało... przepraszam za moje wypociny...staram się tylko zrozumieć uczucia i emocje, które mnie ogarniają...
  5. dysiak

    dla Olivera :'(

    dziękuje wszystkim bardzo serdecznie...
  6. dziś mija tydz od śmierci mojego Maleńkiego Aniołka...moje serce krwawi... nie potrafie pogodziś się z myślą, że za 7m-cy nie przytule mojego maleńkiego szczęścia!!! czy jest jakiś sposób na zmiejszenie bólu?! lub chociaż na zaakceptowanie tego co się stało??? wiem, że powinnam być silna dla mojego synka, ale nawet nie potrafie opanować łez... obwiniam się o śmierć mojego Maleństwa...
  7. dysiak

    Witam!

    jestem mamą 20 miesięcznego Kryspina(który wg lekarzy nie miał szans się urodzić; plamiłam w 8 i 14 tyg, do 20 tyg byłam na progesteronie, a przed zajściem w ciąze brałam luteine-czy jakoś tak; urodził sie w 37 tyg dostał 9 pkt; jest zdrowy i wspaniale sie rowija) w zeszłą środe będąc w 9 tyg ciąży dowiedziałam się, że serduszko mojego maleństwa przestało bić. w piątek powtórzyłam badanie, niemając już nadzieji... myślałam, że pogodziłam sie już z wiadomością o stracie upragnionego dzidziusia, jednak potwierdzenie diagnozy wcale nie zmniejszyło bólu i cierpienia. okazało się, że sama strata dziecka nie była końcem tragedii... powiem szczerze, że późniejsze "załatwianie formalnosci" doadatkowo mnie dobiły. - szczególnie, że byłam z tym wszystkim sama... to miały być 2 tyg relaksu w Polsce ( na stałe mieszkamy w UK), odpoczynek od codzienności... od pogrzebu minęło zaledwie kilka dni...wieczorami nadal płacze i rozpaczam... jestem wściekła, że zmuszono mnie do rozgrzebywania rany ( formalności w urzędzie i pogrzeb)! nadal nie moge uwierzyć, ze już nie jestem w ciąży... gdybym chociaż miała jakieś objawy poronienia?! ale nic! nawet 1 plamki krwi!!! boje się nawet myśleć o kolejnej ciąży, chociaż tak bardzo chcielibyśmy mieć jeszcze jedno dziecko... czy napewno czas leczy rany???
×
×
  • Dodaj nową pozycję...