KaiKaHej dziewczyny!!
Nie pisałam, bo na wszystko mi brakuje czasu i nie mam weny. Ostatnio pracuje coraz dłużej w firmie. Po za tym w zeszłym tygodniu moja przyjaciólka przyleciała z Irlandii na tydzień. Troszkę mnie naprostowała, opierdoliła, przytuliła, wypłakałam się i mi lepiej! Chyba mija przesilenie.A dziś koszmar przeżyłam. Teściowa usypiałam po poludniu Olę i nagle usłyszałam łomot i płacz. Na początku myslałam, ze może coś z teściową, więc poleciałam sprawdzić i okazało się, że Ola się wściekała i wyleciała z łóżeczka. Spadła niefortunie na nos. Widac było, bo miała czerwoną szramę i zaczął puchnąć. Do przychodni jak na złość nie mogłam się dodzwonić więc spakowałam dziewczyny w samochód i chodu do lekarza. Zapisali nas do chirurga, a on stwierdzil, że bez zdjęcie to nic nie pomoże, żeby jechać do olsztyna do szpitala dziecięcego i nastraszył mnie co może się dziać. Więc pojechałam po książeczkę i do Olsztyna. Tam dostaliśmy się na Szpitalny odział ratunkowy, musiałam podpisywać jakierś dziwne dokumenty, co mnie strasznie przeraziło. W końcu przyjęła nas Pani laryngolog. Obejrzała wszystko i stwierdziła, że przegroda jest prosta, a jeśli została uszkodzona chrzątka to i tak nic teraz nie da się zrobić. Mam Olę obserwować i za 5 dni na kontrolę. Troszkę mi ulżyło. Po za tym mile jestem zaskoczona szpitalem, bo na wizyte praktycznie nie czekaliśmy i Panie było bardzo miłe i pomocne.
Powiem Wam, że ja byłam przerażona, a jeszcze bardziej moja teściowa. Mimo, że człowiek ma oczy na około głowy to i tak wszystkiego nie jest w stanie dopilnować... Na szczęście Ola oprócz opuchnietego nosa i wyłażącego siniaka czuje się świetnie. Po prostu zachowuje się jakby nic się nie stało... Miałam dziś duszę na ramieniu i mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Musze przyznać, że Ola z opuchniętym nosem to nic z tym co inne dzieciaki miały. Jakieś jedno pogryzione przez psa, dwoje z urazami głowy w tym takie ok 3 miesięczne. Masakra! No to miałaś przeżycia. Dobrze, że nic poważnego się nie stało