Cobra, diagnozą była niewydolność ciesniowo-szyjkowa .nigdy wcześniej nic się nie działo -na badaniach szyjka była długa i wszystko ok,aż któregoś dnia delikatnie pobolewalo mnie podbrzusze, tak dziwnie bo bardzo nisko, po nospie przeszło. Następnego dnia rano czułam jakby wyciekał ze mnie jakiś płyn dosłownie po kropelce, brzuch już nie bolał. W toalecie poczułam dosłownie przez moment chęć parcia jak do porodu, przerazilam się że coś jest nie tak i pojechałam na izbę przyjęć. Oczywiście zbagatelizowali moje objawy, położna uznała że się pewnie posikalam a jak usłyszała o tym parciu to stwierdziła "niech już może Pani lepiej nic nie opowiada" . Finalnie lekarz zbadał mnie po 3 godzinach i okazało się że szyjki nie ma już wcale a pęcherz płodowy jest wpuklony do pochwy. A wylezalam 3 dni, po tym czasie zaczęły się skurcze i po 40 minutach urodziłam. Dlscmie to jest niepojęte jak z dnia na dzień może się wszystko posypać, nigdy tego nie ogarnę ale najważniejsze jest pozytywne myślenie i nastawienie