
merci11
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez merci11
-
Hej dziewczyny! Anielica, gratulacje! Witamy najmłodszego forumowego dzieciaczka :) Wirgi, jakieś niedopatrzenie z mojej strony, że nie wpisałam się na listę. Moja mała urodziła się 16.10 :) My jutro po raz pierwszy zostajemy same na cały dzień. Myślę, że będzie ciężko, obym się nie rzuciła przez okno :P. Starszaczka jest zakochana w siostrze, przytula ja i całuje, ale niestety też próbuje podnosić, pokłada się na niej, już się zdarzyło że ja niechcący kopnąła- nie ma możliwość, żebym je zostawiła same w jednym pomieszczeniu. Tak jak żoo chciałabym jakąś klatkę dla malucha albo łóżeczko podwieszane na suficie . Starsza potrafi wejść do łóżeczka, telepie wózkiem, no nie ma bezpiecznego miejsca dla malutkiej. Starsza owszem zakochana w siostrze, ale niestety widzę zmiany w zachowaniu. Zrobiła się glosna, piszczy i krzyczy, a jak coś pójdzie nie po jej myśli to strzela fochy połączone z wrzaskiem i tarzaniem się po podłodze. No i jest żąda uwagi, nie chce się sama bawić :/.
-
krysia, moja córka raz miała paskudne odparzenie i wtedy pomogła całkowita rezygnacja z chusteczek nawilżonych - wycierałam pupę mokrymi wacikami, kilka razy dziennie nacierałam jej pupę oliwa z oliwek i duuuużo wietrzyłam. Kurcze, u mnie też szybko leci pokarm, szczególnie ta pierwsza rzadka frakcja i mała często się krztusi. I rzeczywiście w tej pozycji pod górkę pewnie jest dziecku wygodniej i łatwiej, bo jest bardziej pionowo. Co do diety matki karmiącej to też zewsząd słyszę, że to mit, więc jem tak jak jadłam wcześniej.
-
Hej dziewczyny! żoo, gratulacje! Chciałaś mieć poród jak moj, a w sumie to chyba miałaś jeszcze lepszy . Migot, gratulacje! Współczuję porodu, brzmi trochę jak z koszmaru, ale grunt, że już za Tobą. Sutki po jakimś czasie przestają boleć. Anielica, trzymam kciuki, żebyś szybciutko się rozpakowala :) U nas jakoś leci. Mała w miarę spokojna, starsza zakochana w siostrze, ciągle jej daje buziaki i glaszcze, choć jak zostajemy same to miewa incydenty zazdrości. Mąż jest z nami do środy, w czwartek wraca do pracy i zacznie się prawdziwe wyzwanie. żoo, u nas poranki raczej będą do zniesienia, bo starsza może chwilę poczekać. Wieczorem mamy taki system, że najpierw starsza je kolacje, potem kąpiemy młoda (starsza w tym czasie nam "pomaga"), potem zabieram mała na karmienie, a mąż kąpię starsza i odprowadza ja spać. Gorzej jak miałabym zostać sama na wieczór. Jak zostaniemy same to chyba najgorsze będzie karmienie młodej, bo właśnie wtedy najbardziej starsza łapie zazdrość i ma do mnie najwięcej spraw... I najgorsze zapewne będą dni bez spaceru w taką pogodę jak dziś, bo starszej trudno w domu tyle wysiedziec, a jak się nudzi to jest marudna.
-
Hej dziewczyny! Melduję, że wczoraj o 22:30 urodziłam śliczna córeczkę. Poród siłami natury, obyło się bez wywoływania. O 15 zaczęły mnie łapać skurcze, więc sciagnelam męża z pracy. O 20:30 byliśmy w szpitalu ze skurczami co 6/5 min, rozwarcie było na 3 cm, więc nastawialam się, że raczej dłużej to potrwa. Godzinę posiedziałam w wannie, a gdy z niej wyszłam miałam skurcze dosłownie co chwilę i w pół godziny córka była już na świecie. Malutka waży 3320 i ma 55 cm. Trzymam kciuki za jeszcze nierozpakowane. Mery, jak sytuacja u Ciebie?
-
Gratulacje dla nowo rozpakowanych! Już nie pamiętam, której gratulowalam której nie, tyle Was się namnożyło. Mery, ja Ciebie raczej chyba też nie wyprzedzę, nic się nie dzieje :) Może jestem dziwna, ale naprawdę nie mam ciśnienia, aby tylko urodzić przed czwartkiem, bo nie chce iść do szpitala na wywołanie :/
-
Hej dziewczyny! bza, gratulacje! Ja właśnie wracam z ktg. Zapis ok, zbadali mnie w gabinecie i zrobili usg - wszystko w porządku. Szyjka jeszcze się nie zgładziła, ale ilość wód itd w normie. Także czekam sobie cierpliwie. żoo, u mnie ktg w dniu terminu, a później kontrola co 2-3 dni. Po tygodniu od terminu jeśli nic się nie dzieje to biorą na oddział. mery, ale nie ma się co dolować, nic złego się nie dzieje. Część z nas urodziła przed terminem, część musi poczekać. Korzystaj z ostatnich chwil "wolnosci", pójdzcie z mężem na kolacje, obejrzyjcie fajny film - cokolwiek, zrelaksujcie sie. To ostatnie chwile razem, niebawem dużo się zmieni i już za wiele czasu nie będzie tylko dla Was, przynajmniej na początku. Urodzić i tak urodzisz, co z tego, że troszkę później.
-
Witajcie! Ja także jeszcze w dwupaku. Dziś trochę mnie stres oblecial, bo z rana miałam lekkie plamienie, ale potem połączyłam fakty, że pewnie to w związku z tym, że w nocy wzięłam męża w obroty :P. Może coś tam się niechcący uszkodziło, bo już spokój. Kasia, gratulacje! Dobrze, że byłaś w szpitalu i tak szybko udało się interweniować. żoo, no ja równiez mam lekkie stresa jak będzie wyglądała organizacja dnia. Chociaż tutaj wierzę, że jakoś uda nad wszystkim w miarę rozsądnie zapanować. W sumie bardziej mnie stresuje, jak będzie reagowała starsza, czy będzie bardzo zazdrosna/sfrustrowana itd. Na szczęście na samym początku będę miała męża w domu, więc mam nadzieję, że oboje jakoś nad tym zapanujemy a i ona po tych 2 tygodniach przyzwyczai się do nowej sytuacji.
-
Witajcie dziewczyny! Coś dziś nieszczególnie się czuję, straszne zmęczenie mnie złapało. Niestety mąż dziś do późna w pracy, więc nie za bardzo sobie poodpoczywam. W dalszym ciągu nic się u mnie nie dzieje, ale zostało mi jeszcze 5 dni do terminu. Szczerze to spokojnie mogę poczekać do tego czasu, ale później to już coś mogłoby się zadziać. Lekarz kazał mi w dniu terminu zgłosić się na IP, żeby zrobili ktg. Co do terminu to teraz mam zbieżny OM z tym z usg 1 trymestru, ale w pierwszej ciąży była ponad tygodniowa różnica i brali ten z usg. krysia, gratulacje! Odpoczywajcie po trudach porodu. Fajnie, że już jesteś po :) żoo, o kurcze, może jednak wepchniesz się w kolejkę, skoro trochę wód upłynęło!? Wirgi, trzymam kciuki za rozhulanie laktacji! Jeśli jednak się nie powiedzie to podpisuje się pod tym, co napisała Migot: nie miej sobie nic do zarzucenia. Ja również nie rozumiem krytykowania czy oceniania jak ktoś karmi dziecko. Ogólnie da się zauważyć, że po urodzeniu dziecka w wielu ludzi coś wstępuje i zaczynają wtrącać się i komentować jak inni karmią, wychowują, rozszerzają dietę itd... Niestety trzeba się do tego trochę przyzwyczaić. Migot, ciekawie w tej Kanadzie macie, że można zapraszać gości na poród. Ja bym raczej poprzestała na towarzystwie męża, ale skoro ktoś ma potrzebę bardziej licznego grona to czemu nie. Jeszcze ewentualnie mogłabym rozważyć obecność douli, ale już np mama, siostra czy koleżanka to absolutnie nie. A Twoje mała na pewno ma wszystko na swoim miejscu, nie martw się :) ja niby dostałam zdjęcie buzi z usg, ale prawdę mówiąc jakos to nie działa ja moja wyobraźnię. Tym bardziej, że mała zakrywa oczy rączkami, więc widać tylko nos i usta :P Ja też czuję kopania w zebra. Mam brzuch dość nisko od samego początku i jak kopie to w brzuch albo w miednicę. Tyśka, rzeczywiście spora dziewczynka Ci się zapowiada!
-
Pozdrawiam z kanapy. Ja to czuję, że będę jedną z ostatnich, bo nic się nie zapowiada :). Też jestem ciekawa jak tam Migot, coś nam ostatnio ucichła - może coś się u niej zadziało .
-
Atram, gratulacje! Oliwier to kawał chłopa, ale jaki uroczy :) krysiu, a masz możliwość skontaktowania się SMSem czy zadzwonienia do swojego lekarza? Jeśli nie to szczerze mówiąc chyba na Twoim miejscu podjechałabym na IP i zapytała, bo płytki płytkami ale ten mocz jest trochę niepokojący. Chociaż nie wymadrzam się, bo nie znam się a i takiego problemu na szczęście nie miałam. mama wczesniaka, trzymamy kciuki, żeby maluch jeszcze trochę posiedział w brzuchu U mnie nic absolutnie się nie dzieje, ale jakoś przestałam to przeżywać. Korzystam z ostatnich chwil w miarę uporządkowanego życia . Czuję się nie najgorzej, sprzątam chatę, gotuję :)
-
żoo, ja rozumiem, wczoraj miałam taki dzien, że przeplakalam jego pierwsza połowę. Po części trochę dlatego, że poklocilam się z mężem, ale trochę z winy hormonów chyba. Może jakoś na tygodniu uda Wam się przygotować pokoik malucha. A syn już śpi w nowym łóżku?
-
Super dziewczyny, niedługo się rozpakujecie :) . Choć myślałam, że krysia już po, ale widać już jest na dobrej drodze :) U mnie nic ciekawego. Częściej łapią mnie skurcze, ale te przepowiadajace trochę bolące, ale którym jeszcze "dość" daleko do porodowych :P
-
Wirgi, dobrze, że już jesteście w domu, teraz na pewno szybciej będziesz wracać do siebie. Niestety połóg nie jest fajny i szkoda, że mało się o tym kobietom mówi, bo w spodziewamy się przytulasków z maluchem, a zupełnie pomija się skrajne zmęczenie, ból, rozbicie emocjonalne. Na szczęście to mija. Dobrze, że masz wsparcie w mężu, który super sobie radzi z Frankiem. Ja dziś miałam wizytę. Niestety żoo miałaś racje: aktywna ciąża nic nie zmienia. Szyjka długa i twarda, rozwarcie na opuszek. Niby chciałabym rodzic w okolicach terminu, ale jakoś się zdolowałam, bo naprawdę chciałbym uniknąć wywoływania a tu zaczęła mi się na nowo malować jego wizja. Córka niezbyt duża, z usg wynika, że ma 2600g. Na szczęście jest w dobrej formie, wszystkie przepływy w porzadku.
-
Prawdę mówiąc to na mnie te przyspieszacze porodu w ogóle w tamtej ciąży nie podziałały. Oleju rycynowego nie stosowałam, bo czytałam, że właśnie może wywoływać zbyt gwałtowna reakcje i biegunki. Ja liczę na to, może naiwnie, że tym razem samo jakoś pójdzie, bo porównując te ciążę i poprzednia to w tej mam zdecydowanie więcej ruchu wynikającego z opieki nad dzieckiem. Schylam się, podnoszę, dość długo biegałam za młoda - teraz już nie, pcham wózek itd. W tamtej ciąży jakoś tak bałam się takich rzeczy i słuchałam głupot teściowej i męża, żeby się oszczędzać. No nic, dziś się okaże na wizycie jak tam ta szyjka się prezentuje i czy maluch osiągnął już wagę ciężką czy jeszcze jest znosnie Co do magnezu to ja chwilowo nie biorę żadnych suplementów, ale wynika to z tego, że mi się skończyło Mama dha, a za późno się zorientowałam i czekam na przesyłkę. A jeszcze tak odnośnie tego, że dużo dziewczyn się rozpakowalo przed czasem to myślę, że jest to zupełnie normalne. I tak sukces, że nie miałyśmy tutaj chyba żadnych skrajnych wczesniakow. A dokładnie w terminie rodzi się podobno 5%dzieci, ciekawe czy którejś się uda
-
mama jg, ajajaj, gratulacje! Zazdroszczę ekspresowego porodu, tak to powinno u każdej wyglądać :) Ja tam jak najbardziej się szykuje na październik , a najchętniej to bym rodziła w okolicach swojego terminu. krysia, tyśka, dzięki za odpowiedź w sprawie fibrogenu! krysia, plan masz zacny,oby poskutkowal! Z czynności przyspieszających poród dorzuciłabym chodzenie po schodach, stymulację sutkow i picie herbaty z liści malin .
-
Dziś robiłam morfologie, mocz i fibrynogen, który wyszedł 468 przy normie do 350. W poprzedniej ciąży nie miałam tego badania, więc nie bardzo się orientuję, jakie to ma konsekwencje. Pamiętam, że któraś z Was też miała przekroczony: co Wam powiedział lekarz?
-
Ja miałam poród wywoływany i nie wspominam tego jakoś najgorzej. Najpierw dali cewnik folleya: niezbyt to fajne, ale podobno zrobił swoją robotę. Próbowali z pompą z oksytocyna, ale nie podziałało to na mnie i akcja w ogóle się nie rozkręcila. Potem dzień przerwy i kolejnego przecięcie pęcherza plodowego. Skurcze pojawiły się chyba po 3 godzinach, no i nastąpiła normalna akcja porodowa. Dopiero na sam koniec przy skurczach partych dostalam końska dawkę oksytocyny, bo jak na złość skurcze łagodniały i nie mogłam wyprzeć dziecka. Na szczęście podziałało i córka wyszła a chwilę później urodziłam łożysko. Mąż normalnie uczestniczył przy wszystkim. Jak więc widzicie dla mnie indukcja nie była straszna, nie mniej jednak fajnie, gdyby wszystko zaczęło się samoistnie tym razem, bo wolałabym oszczędzić sobie tak długiego pobytu w szpitalu. Powiem Wam, że już mnie troche stres bierze. W nocy nie mogłam spać, bo budziłam się sprawdzić, czy nie rodzę . Jutro ostatnia wizyta u gina, zobaczymy jak tam to wszystko wygląda.
-
Wirgi, gratulacje! Z tego co piszesz to łatwo nie było, ale grunt, że maluch już jest cały i zdrowy po tej stronie brzucha :). Może w nocy się wyśpisz jak już goście sąsiadki rozejda się... Swoją drogą to współczuję towarzystwa w pokoju. Trochę nie rozumiem takich masowych odwiedzin. Po porodzie córki był u nas tyko mąż, w drugiej dobie przyszli dziadkowie, ale dosłownie na 5 min i to wyszłam z małą na korytarz, żeby nie przeszkadzać współlokatorce. U niej był tylko mąż, więc dla mnie nie było to kłopotliwe. Zobaczymy, jak będzie tym razem. Podobnie jak żoo wiem tylko, że będę rodzic w jednoosobowej sali, ale już po porodzie to niestety loteria.
-
Mery92, moja mała tez aktywna :) Migot, podobno na koniec wiele dzieci niewiele się rusza, bo już są mocno ściśnięte. Może tak jest u Ciebie. Fajnie, że macie taką piękna pogodę, zazdroszczę, bo u nas już ponura jesień :/. Co do lekarzy to ja również mam trochę ograniczone zaufanie. Wydaje mi się, że wielu z nich niestety się nie dokształca i jak raz się nauczyli te 20 lat temu tak na tym ich wiedza się kończy. Moja córka miała bardzo silna alergie na mleko krowie i 3 lekarzy nie potrafiło nam pomóc, aż było tak źle, że musieliśmy pojechac z dzieckiem do szpitala. Tam łapali się za głowę, jak powiedziałam o lekach, jakie dostała - zaszkodzić raczej nie zaszkodziły, ale były po prostu nie na ten problem i tamtejsi lekarze nie potrafili zrozumieć, po co zostały przepisane. Co do pobytu też mam pewne zastrzeżenia, bo spędziliśmy tam prawie 2tyg, a nasz problem naprawdę nie był jakiś niesamowicie trudny (alergia na białko mleka krowiego u dzieci do 3 r z jest BARDZO często spotykana). Podobnie jak Migot sama czytałam w internecie, co powinno być zrobione i sugerowałam lekarzowi... Jeśli chodzi o szczepienia, zabieg creedego itd to prawdę mówiąc nie wiem, jakie mam zdanie. Nie odmawiam tych zabiegów, ale nie powiem, że mam pewność, czy rzeczywiście są one potrzebne. Nie mam wykształcenia ani dostatecznej wiedzy medycznej, a niestety serwują nam zewsząd tyle sprzecznych informacji, że trudno ocenić, kto ma rację... Tyska, fajnie, że już masz wózek :) , ale rzeczywiście chyba już powinnaś przyspieszyć z pakowaniem się, skoro pojawiają się skurcze a i lekarz Cie ostrzegał, że może się zacząć w każdej chwili. Co do opryszczki to współczuję, ale nie pomogę, bo nigdy tego nie miałam, na moje szczęście. Ciekawe jak tam Wirgi, pewnie już urodziła :)
-
Aaaa, co się dzieje, Wirgi, powodzenia! Oby poszło gładko :) krysia, chyba raczej termin miała na drugą połowę października z tego co pamiętam :)
-
Ja również polecam pralkosuszarkę. Użytkuję już ponad pół roku i jestem bardzo zadowolona. Szczególnie przydaje się w zimne deszczowe dni, gdy prania nie są się suszyć na balkonie. Również piorę przeważnie w nocy :) krysia, rzeczywiście szyjka jeszcze całkiem długa, ale w 2tyg na pewno się skróci :) zgadzam się, że poród w dużej części tkwi w głowie i nasze nastawienie i podejście jest bardzo ważne. Ale to też nie ma co za bardzo się na cokolwiek nastawiać, analizować, a już zwłaszcza narzucać sobie presji. Niestety mnie to trochę zgubiło podczas pierwszego porodu, ale już jestem mądrzejsza, mam nadzieję . Ja akurat kubek i sztućce mam spakowane, bo w moim szpitalu teoretycznie dają, ale trzeba specjalnie po nie łazić, więc wole mieć swoje :) Co do apteczki dla dziecka to właśnie witamina D+K, a jeśli któraś nie będzie karmiła piersią to sama D wystarczy; sól fizjologiczna do oczu, octenisept do pępka, czopki przeciwgoraczkowe (moim zdaniem takiemu maluchowi chyba łatwiej zaaplikowac niż podawać syrop, ale jak kto woli). U nas później przydał się Espumisan, Delicol i probiotyk, ale takie rzeczy lepiej kupić jak pojawi się potrzeba
-
Ale się rozpisałyście! Ale to dobrze :) Mnie tez rano dopadła jakąś niemoc i tragiczne samopoczucie. Musiałam się położyć na kanapie - córka w tym czasie bawiła się w malarza i porysowała biały stół czerwoną kredka, ale naprawdę nie miałam siły interweniować. Już mi na szczęście lepiej. Ja nie miałam lewatywy, ale sama z siebie wyproznilam się akurat dzień przed porodem. Po wszystkim rzeczywiście jest ciężko, przynajmniej u mnie była jakaś blokada psychiczna, żeby się załatwić :(. Torbę spakowałam w weekend. Czuję sie spokojniej. Chociaż jeszcze muszę przygotować kącik dla małej w naszym pokoju, bo łóżeczko wciąż stoi w pokoju starszej. Wirgi, dobrze słyszeć, że wszystko w porządku. Chmurka bardzo ładna, podziwiam :) Ja robię na szydełku kocyk dla małej, ale nie wiem czy się wyrobię. Mam podobna strategie: kupiłam najzwyklejsza szczoteczkę, żeby nie brać elektronicznej (mamy wspólna z mężem, oczywiście każdy ma swoje końcówki) i biorę zwykle klapki. Wygodniej by było mieć miekkie kapcie, ale też wolę nie przynosić bakterii ze szpitala. żoo, o widzisz, moja starsza od tygodnia w ogóle zrezygnowała z drzemki. Początkowo się załamałam, bo ceniłam sobie te chwile wolności ale z drugiej strony idzie spać wcześniej i lepiej śpi w nocy, a to też jest plus. mamaJG, dobrze że udało sie wszystko naprostować w zusie. Swoją drogą gdzieś kiedyś słyszałam, rozmowę z pracownikiem zus, że nie kontrolują kobiet w ciąży ;) Tyska, przybijam piątkę, też nie chce rodzic przed czasem. Mam termin na 12.10 i najwcześniej mogę rodzic 10go . Atram, podziwiam, że jeszcze na wesele się wybierasz :). Moja przyjaciółka bierze ślub 2 dni po moim terminie, ale ślub będzie w innym mieście, więc nawet jeśli nie urodze do tego czasu to nie odważę się jechać :(. Bardzo mi żal, ale siła wyższa
-
Mój czop z poprzedniej ciąży to była taka jakby przezroczysta galareta z nitkami krwi, ale przypuszczam, że tych nitek wcale tam nie musi być. Odszedł sam 3 tyg przed porodem, a poród i tak był wywoływany :P. Ja też czuję małego człowieka nisko i często szczególnie przy chodzeniu odczuwam kłucie. Brzuch twardnieje często, wczoraj miałam jeden taki lekko bolesny skurcz, więc chyba coś się tam powoli dzieje. Trochę się boję. Chciałabym rodzic w okolicach terminu, jeszcze mi się nie spieszy. Wizytę mam dopiero w przyszłym tygodniu, na ostatniej jeszcze wszystko było pozamykane. Agulka, gratulacje! Dawaj znać, jak się czujecie :) Też jestem ciekawa, jak się ma Ana i jej córeczka.
-
żoo, moja córka wskoczyła w 68 w okolicach 5 miesiąca ;). Oczywiście młodsza może będzie rosła szybciej, zobaczymy. Też mam kilka nienoszonych egzemplarzy, o których zapomniałam albo były niepraktyczne (wszelakie sukieneczki, pajace z guzikami na plecach albo tylko na pupile itp). Wirgi,pięknie się ta Twoja wyprawka prezentuje :) ja mam całą kolekcję niedrapek - kilka kupiła teściowa, reszta po dzieciach znajomych, ale nakladałam tylko w szpitalu. Tak jak piszą dziewczyny, raczej potrzebne nie są, tym bardziej jak masz pajace z wywijanymi rękawami. U mnie jeszcze w szpitalu wymagają ręcznika z kapturem, więc muszę mieć :) Co do rzeczy na wyjście dla siebie i dziecka to ja będę mieć przygotowywane, ale zostawiam w domu i mąż nam dowiezie.
-
Migot, nie wiem, jaki masz stosunek do tego, ale ja Ci serdecznie współczuję tych zim. Wizja kilku miesięcy w domu dla mnie przedstawia się dość frustrująco. Pozostaje życzyć, żeby w tym roku pogoda była dla Was łaskawa. Co do gadżetów to uważam, że rzeczywiście dziecku malutkiemu nie są potrzebne, natomiast czasem ułatwiają życie rodzicom :). Ja początkowo nie rozważałam nawet, że będę nosiła córkę w chuście - miałam raczej obojętny stosunek do tego. Ale zakupiłam ją jako odpowiedź na nieodkładalność małej, która po prostu dawała się we znaki, bo nie dość, że kręgosłup zaczął odmawiać posłuszeństwa to nie byłam w stanie nic zrobić w domu. A tak zawiązywałam sobie małą, ona przytulona sobie smacznie spała, a ja mogłam zrobić obiad czy trochę posprzątać mieszkanie. Bo jeśli chodzi o spacery to w miarę chętnie jeździła w wózku. Oczywiście, żeby nie było, nikogo nie namawiam, napisałam tylko moją historię . Jeśli chodzi o wszelakie zabawki to myślę, że one dopiero się mogą przydać po 3/4 miesiącu, choć jak wiadomo przeważnie dzieci interesują się przedmiotami codziennego użytku o wiele bardziej niż super zabawkami :). Ja mam tak jak żoo pudło z takimi pierdółkami, ale leży w piwnicy i nawet tam teraz nie mam zamiaru zaglądać. Podobnie z ciuchami. Wzięłam do domu rozmiary 56 i 62, reszta dalej w worach. Nie lubię jak mi się niepotrzebne rzeczy walają po mieszkaniu i zajmują miejsce.