Skocz do zawartości
Forum

śnieżynka1991

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez śnieżynka1991

  1. Dziewczyny u mnie chyba się coś zaczyna dziać.. Brzuch mnie pobolewa dość nie przyjemnie ale nie boleśnie i to takie ciągle jest pobolewanie, ale nie są to też skurcze które chwytają i puszczają, nie potrafię tego opisać. Od godziny tak mam zmiana pozycji, spacer nie pomaga to takie uczucie jakbym miała w tej chwili miesiączkę dostać. Dzwoniłam do położnej mam wziąć kąpiel i czekać na rozwój sytuacji jak się będzie nasilac to mam brać torbę i jechać, więc idę do wanny i będę czekać na rozwój sytuacji.
  2. Rozumiem Cie Aniolkowa mój chciał też poczekać z lozeczkiem bo stwierdził że nawet jak zacznę rodzic to jak będę w szpitalu zdąży sam wszystko przygotować ale napewno o połowie by zapomniał więc zaraz miałam takie same nerwy i go pogonilam byśmy zrobili to dzisiaj bym mogła być spokojna bo zostało tylko 11dni do terminu porodu
  3. Brydziak rozumiem :-) a na którego listopada masz termin?
  4. Ana u Nas też drugie pierwszy jest synek w styczniu będzie mieć 2 latka
  5. Masz racje Aniołkowa pełen zmian i to mało powiedziane :-) Na którego masz termin? Ja 12 listopad ale mała sie pcha powoli :-D Macie już miejscówki dla Maluszków urządzone? Ja dzisiaj od rana z mężem skręcałam łóżeczko i już wszystko mam skompletowane :-) co prawda kącik z Nami w pokoju bo nie mamy za bardzo jeszcze miejsca ale jest :-) chwalcie się fotkami :-)
  6. Ucielo posta.. U nas wszystko wporzadku jak to lekarz powiedział poród na dniach skurcze nieregularne ale na ktg rysowaly się w skali 70-100 nawet sobie nagrałam na tel hehe więc czekamy grzecznie w domku na rozwój sytuacji. Dzisiaj byłam na ostatnich zakupach dla maluszka a jutro będziemy skręcac łóżeczko a Wy jak się dziś czujecie?
  7. Hejka.. Szkoda że nie idzie tutaj dodać filmiku bo nagrałam sobie ktg
  8. Aniłkowa 2014 no właśnie przyspieszyłam wizytę i idę dzisiaj na 17.30 do swojego gina i na to ktg chciałabym by tez już to było to, bo naprawde te napinanie się brzucha jest bardzo meczące już :-(
  9. Hej wszystkim listopadówką :-) Bardzo proszę o pomoc.. może któraś z Was juz raz rodziła i wie co i jak rzpoznać.. Zaczęłam wczoraj 38 tydzień ciąży. Wcześniej tj. w 33/34 tygodniu ciąży trafiłam do szpitala z skurczami regularnymi które były rysowane na ktg co równe 7minut, były lekko bolesne a ich siła na ktg pokazywała skale miedzy 40 a 60.. lekarz przepisał mi czopki, magnez oraz relanium na wyciszenie skurczy, pomogło. W wtorek w zeszłym tygodniu byłam na wizycie kazał odstawić już leki - ciąża donoszona, szyjka skrócona i rozwarcie jak to nazwał na opuszek palca (nie wiem na ile cm znaczy ten opuszek palca). Od momentu odstawienia leków skurcze wróciły najpierw były lekkie i tylko kilka razy dziennie szczególnie po jakimś wysiłku, od przed wczoraj są już częste ale nie regularne przez np 20min sa co 3 minuty, później nie ma ich godzine dwie i znowu wracają jedne silniejsze drugie słabsze i dość dokuczliwe brzuch się stawia tak mocno że mam uczucie jakby mi miała skóra popękać cała za chwile, a dzisiaj od rana pobolewa mnie podbrzusze jak na miesiączke ale skurcze sa mniejsze i rzadko czy to znaczy że poród się zbliża? jak to odbierać? kiedy jechać do szpitala? jest to moja druga ciąża jednak pierwszy poród miałam wywoływany więc nie wiem jak to naturalnie się odbywa i oczywiście przy pierwszym porodzie dostałam od razu silnych kurczy zaraz po podaniu oksytocyny a tutaj nie wiem teraz jak to odbierać, jutro mam dopiero wizyte u lekarza i ktg.. proszę o poradę
  10. Bardzo dziękuję Pani za odpowiedź.. chciałam iść do jakiegoś terapeuty ale jak mam powiedzieć o tym wszystkim partnerowi by mnie w tym wspierał? Kiedyś pjak go poinformowałam, ze chce chodzić na terapie stwierdzil ze jestem nie normalna i wysmial.. jak mam mu powiedziec, wytłumaczyć że potrzebuję tej pomocy i pomocy jego przedewszystkim jego ciepła i wsparcia, ponownego zaufania, by dał mi białą karte, pomógł przez to przejść, byśmy przeszli przez to razem.. boje się sama.. nawet nie wiem jak zacząć taką rozmowę w cztery oczy twarzą w twarz.. nie potrafię tak się przed kimś otworzyć.. cały czas ten strach mnie blokuje :-( potrafie tylko wylewac wszystko szczerze w zeszyt i potem go niszczyć by nikt nie widział..
  11. Dzień Dobry. Piszę do Pani ponieważ wcześniej już udzielałam się tutaj na jednym z forum i zawsze otrzymałam wsparcie i pomoc ze strony użytkowników jak i specjalistów dlatego ufam tutejszym specjalistą mimo, iż są Państwo tutaj online. Wstydzę się iść stacjonarnie do psychologa a czuje, że dzieje się ze mną coś nie dobrego. Dlatego opiszę wszystko i bardzo proszę o pomoc i poradę, ponieważ nie radzę już sobie.. nie potrafię normalnie funkcjonować jakbym nie była sobą, albo jakby były mnie dwie, dwie Kasie.. Gdy byłam jeszcze malutkim dzieckiem, mnie i moją mamę zostawił mój biologiczny tato. Mama ułożyła sobie życie na nowo - znalazła partnera, urodziła mi brata dwa lata młodszego o de mnie. Z początku było wszystko dobrze, szczęśliwa normalna rodzina, jednak gdy byłam w wieku 10 lat moja mama zaczęła strasznie kłócić się z ojczymem, bili się przy Nas, szarpali, kłócili, rzucali talerzami a my uciekaliśmy do babci. Dla ojczyma mój brat był okiem w głowie, mnie jednak zawsze poniewierał, bił.. wyzywał.. czułam się zawsze jakbym była gdzieś z boku jakbym nie należała do rodziny.. w końcu rodzice po jakimś dłuższym czasie się rozstali, ojczym zaczął pić, a mama zaczęła źle się prowadzać. Ojczym wyjechał za granice i nie było po nim śladu przez dłuższy okres czasu, mama w tym czasie jakby przestała się nami opiekować, chodziła z młodszymi dużo od siebie osobami na dyskoteki, sprowadzała różne towarzystwo do domu, osoby które praktycznie tyle co były pełnoletnie, a ja musiałam zajmować się bratem. Zabierała mnie kilka razy i moego brata i swoją koleżankę do swoich facetów na noc (jej koleżanka zawsze spała z Nami w pokoju jakby miała pilnować byśmy mamie i jej facetowi nie przeszkadzali, gdzie i tak było wszystko słychać - wiadomo o co chodzi). I znowu po jakimś dłuższym czasie mama oświadczyła że wyjeżdża z swoim nowym facetem za granice do Angli za pracą że Nas tam zabierze ale za jakiś czas a my mamy zostać z babcią, miałam wtedy już około 14 lat. Niestety nie wróciła, nie odezwała się już po dłuższym czasie dowiedziałam się że ma już dziecko z tym partnerem. Babcia by nas nie zabrali wtedy do domu dziecka brata chciała oddac ojczymowi a mnie mojemu biologicznemu ojcu jednak moj tato powiedział wtedy przy mnie ze nie chce problemu na głowę - czyli mnie. I tak pojechałam z bratem do ojczyma do Niemiec. Tam ojczym nie traktował mnie jak córkę, bardziej jako sprzątaczkę w domu, kucharke.. też wyzywał, bił.. uciekłam i zgłosiłam się do specjalnego osrodka (wtedy już chodziłam tam do szkoły i znałam komunikatywnie jezyk niemiecki), do ośrodka pomogła mi się zgłosić psycholog z tamtejszej szkoły gdy odkryła liczne siniaki na moim ciele.. w ośrodku nie miałam znajomych, były tam różne narodowości, nie chciałam nie potrafiłam z nikim nawiązać kontaktu, nie było tam źle, miałam ciepłe posiłki, dach nad głową ale czułam się strasznie sama gdy już miałam lat 16 poprosiłam że chce wracać do Polski do babci.. odesłali mnie, wsadzili do busa i wróciłam do babci.. wychowywała mnie babcia ale ze sama ie dawała rady finansowo nie ukończyłam szkoły i poszłam w wieku 18 lat do pracy, prawie wszystkie zarobione pieniążki oddawałam jej by miała nas dwie z czego utrzymać i wszystko opłacic. Nigdy nikomu dokładnie nie opowiadałam co przeszłam, przeżyłam ponieważ mam wrażenie że każdy by mnie uznał za nienormalną. Dziś mam partnera - narzeczonego, mam już synka który ma 11msc ale zyję jakby w dwóch światach, nie potrafię coraz częściej mówić prawdy, ukrywam problemy - od dzieciństwa tak mam ale się to nasila.. swój prawdziwy świat zostawiam tylko dla siebie, problemy, długi, smutki jakbym się bała to wyrzucić, mówić o tym, prosić o rade, pomoc partnera, najbliższych..duszę to wszystkow sobie a potem wybucham unosze się, szukam powodu do kłótni miedzy mna a partnerem by wyładować złość jaka we mnie tkwi.. a wszystkim na zwnątrz pokazuje swój drugi świat ten wymyślony udaje że jes wszystko wporządku, uśmiecham sie, często kłamie po to by wszyscy w koło byli szcześliwi i mysleli że wszystko jest tak jak ma być jakbym się bała że jak powiem prawde która np jest zła to mnie tez zostawią odejdą.. jakbym miała dwie twarze, maske na twarzy której bardzo chciałabym się pozbyć i w końcu być sobą.. zacząć się uśmiechać, dbać o siebie.. a zachowuje się tak jakby mi już było wszystko obojętne, czuję się przegrana, sama.. niby nie chce być sama ale wszystkich odpycham. Nie sypiam nocami, gdy jestem sama (narzeczony pracuje w delegacjach od poniedziałku do piątku go nie ma), duszę się w nocy ostatnio coraz częściej, nawet narzeczony zauważył że ostatnio jak jest w weekendy w domu to bardzo późno kładę się spac, chodze po domu, wychodzę na spacer gdy on spi.. a ja zamiast mu powiedzieć prawdę że mam problemy ze snem że boje się spac skłamałam że wyszłam do kuzyna bo kupił mi coś na stacji i mi podrzuci a ja byłam wyjść w jego strone..przez to wszystko też przestaje się między nami układać, sprzeczamy się, ale on ma racje w tym że jestem kłamliwa.. nie jest złym partnerem, jest owszem wybuchowy ale przemyśli i na drugi dzień mi pomaga jak coś się dzieje, wspiera, wiem że mnie kocha i że jestem dla niego całym światem ale jednak ja jakbym nie potrafiła jemu i nikomu zaufać, wole go okłamac niz powiedzieć prawdę i rozwiązać problem na bieżąco.. nie chcę go stracić, nie chcę by mój synek miał takie dzieciństwo jak ja bez ojca albo matki gdybyśmy się rozeszli.. ale nie potrafię by,c normalna. Gdy jestem sama a partner w delegacji w dzień jest jeszcze wszytsko wporządku bo jestem czymś zajęta a noca mam ochote krzyczeć płakać uderzać pięściami w ściane, uciec.. i to kłamanie które przychodzi mi tak łatwo, nie byłam wcześniej taka, już nie potrafie odróżnić świata rzeczywistego od tego który sama sobie gdzieś sobie w głowie buduje.. bardzo proszę o pomoc i poradę, nie mgę stracić synka i narzeczonego za bardzo ich kocham.. ale tez trudno mi wrócić do normalności do swiata rzeczywistego..
  12. Hej Dziewczyny :-) Wiem, że Wy jesteście październikowe mamusie ale może przygarniecie jedną styczniówkę? Ponieważ jest grupa styczniówek ale wogóle się tam nikt nie pojawia.. :-/ a jak już to rzadko.. Pozdrawiam!
  13. Tak wyliczył lekarz według rozmiaru pęcherzyka i zarodka bo według ostatniej miesiączki powinien być to 8tc ale owulka nam przyszła później hehe
  14. Witam czy mogę się przyłączyć? :-) wczoraj pierwszy raz widziałam swoją fasolke i jej bijące serduszko :-) mamy obecnie 5tc i 3 dni :-) termin na 28 stycznia :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...