Skocz do zawartości
Forum

Polka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Polka

  1. Dzień dobry. Witam się z Wami w tłusty czwartek. Brzuch mnie boli od rana. Kurczę, mam nadzieje że to jeszcze nie dzisiaj, bo na 13.00 mam wizytę u fryzjera.
  2. Mimka, o tej osobie krążą legendy, to fakt. Delikatność podczas badania podobno zerowa. Ale ja juz wiele razy leżalam tam na patologii i powiem Ci, że mam inne odczucia. Zawsze miała czas porozmawiać, pyta na obchodzie jak się czujesz, czy coś Cie nie boli, proponuje coś na złagodzenie różnych dolegliwości, itd. No i ma cierpliwość odpowiadać na pytania. Choć nie wiem jak odbiera porody.
  3. Cinka9090, trzymam kciuki! Mimka, dopiero teraz siadłam do kompa, ale widzę, że dzięki odpowiedziom dziewczyn jesteś spokojniejsza. Co do kontekstu medycznego w przypadku zwinięcia pępowiną, to się nie wypowiem, bo temat jest mi całkiem obcy. Ale tak na chłopski rozum, to przy wyborze szpitala wzięłabym pod uwagę dwie kwestie: 1 - zakładając, że pępowina jest w okół szyi, to chyba lepiej pojechać do szpitala już przy pierwszych symptomach porodu. A gdzie dojedziesz szybciej? Do Wrocławia czy do Oławy - biorąc pod uwagę ewentualne korki lub zjawiska pogodowe? 2 - pojechałabym do szpitala do Oławy już teraz żeby pogadać z lekarzem oddziałowym tak twarzą w twarz i żeby mi opisał co i jak to u nich wygląda. Kurcze, jest szansa, że się na jednej porodówce spotkamy :-)
  4. Uprzejmie donoszę, że ja też jeszcze paraduję z brzuchem :-) Lutówka, przekaż przyjaciółce, że jest ma na tym forum ogromną grupę wsparcia dla niej i jej małej Kruszynki. A w takim razie nie może być źle. Mnie od wczoraj boli brzuch, więc zapodaję magnez i nospę. Niby bym już mogła rodzić, ale z kolei moje dziecię rozłożyła grypa, więc został w domu. Do tego babcia, która miała się nim opiekować też ledwo żyje, bo się chyba od niego zaraziła. Tylko czekam kiedy mnie weźmie...
  5. Jejku, Nika. Fotka jak z reklamy! Świetne ujęcie
  6. Ehhh, skoro zaczęłam dzień od narzekania, to pociągnę temat i trochę się wypłaczę. Z moim m problem jest nie w tym, że nie chce pomagać. Ma po prostu taką pracę, że albo wyjeżdża w delegację i nie ma go kilka dni, albo siedzi w biurze, ale czasami musi nadrobić zaległości. I nic z tym nie zrobię. Jak się ma na głowie kredyt i niedokończoną chałupę, to trzeba zaciskać zęby i robić dużo, żeby tej roboty nie stracić. A mnie najbardziej przygnębia taka bezsilność, że nie mam się na kogo wydrzeć i na kogo zrzucić winy. Jego rodzina mieszka daleko, moja trochę bliżej, ale nie są w stanie pomagać na co dzień. Zresztą, po części to nasz wybór. Oboje kiedyś pracowaliśmy w branży, powiedzmy handlowej. I wiecie jak to jest - dużo pracy, dużo stresu, zero rodzinnego życia, ale za to sporo kasy, wycieczki, knajpy, drogie gadżety. Jednak świadomie z tego zrezygnowaliśmy, i teraz generalnie jesteśmy zadowoleni z tego gdzie pracujemy, robota jest w miarę bezstresowa, ale wymaga innych poświęceń. Tak więc na co dzień zaciskam zęby, staram się nie marudzić mojemu m i nie zwalać na niego zbyt wiele. A że czasami mam doła, to sobie pomarudzę na tym forum i mi lżej :-) Róża, ściskam Cię mocno. Już niedługo wiosna, a wtedy wszystko będzie wyglądać lepiej. Wytrzymaj.
  7. Roża, ja właśnie też uslyszalam, że mój m wróci dzisiaj później. I jutro też. A depresji tez się boje, bo po pierwszej ciąży zmagalam się z nią ponad 3 mce, właśnie ze względu na to że nie mogłam liczyć na wsparcie. Żadne to pocieszenie dla Ciebie, ale wiedz, że nie jesteś sama z takimi problemami.
  8. Joanna, to świetne wieści. W domu, w otoczeniu rodziny na pewno jeszcze szybciej dojdziecie do siebie. Raz jeszcze gratulacje wielkiego szczęścia! Julia 84 - witaj. A jeśli chodzi o strach i niepewność to zapewniam, że nie jesteś w tym osamotniona. A wybraliście imię dla synka? Basias - wiesz już coś więcej o stanie zdrowia synusia? Miał jakieś badania?
  9. joanna70 Polka...nie ...ma ciemne włoski ...ale na czubku głowy to irokeza tylko ma i z tyłu ...przód to zakola ☺ taki "stary maleńki" Oj, to u mnie na telefonie jakiś przekłamanie z kolorami. Teraz włączyłam kompa i faktycznie ma czarnego irokeza ;-) Wczoraj wzięłam ostatnią porcję proszków rozkurczających. Teraz tylko magnez mi został, więc kto wie jak długo jeszcze uda mi się wytrzymać. Zwłaszcza po południu jest ciężko jak Młody z przedszkola wraca. Jakoś nie do końca akceptuje fakt, że nagle mama nie może z nim biegać i bawić się jak dawniej. Achhh. Byle tylko zdążyć do szpitala dojechać, bo przy moim rozwarciu to może być różnie. A jeszcze muszą zrobić badania, zorganizować anestezjologa, dać zastrzyk ze znieczuleniem. Aż się boję. Dzisiaj będę grzecznie leżeć.
  10. Korzystając z przerwy na siku, witam się w lutym! Joanna, Twój Filip jest blondaskiem? A ja myślałam, że wszystkie dzieci rodzą się z czarnymi włosami. Ale fajnie slodko śpi. Buziaki wszystkim.
  11. A właściwie to jak to jest? Jeśli w nocy zacznie mi się akcja, to mąż raczej mi nic nie pomoże bo musi zostać z Mlodym w domu. A ja co? Mam wzywać karetkę, taxi czy mam sama siadać do auta i się wieźć? Mieszkam na wsi, ale do szpitala mam max 10 minut autem.
  12. Basias, Nika gratuluje! Pewnie jesteście już mega szczęśliwe - no i słusznie. Chłopaki teraz będą nabierać sil a Wy korzystajcie z tych krótkich chwil odpoczynku :) Sandra86 - podobno dziewczynki siedzą dluzej w brzuchu bo przed wyjściem muszą się przecież wyszykować. I tak i później na całe życie taki nawyk zostaje :) Mam nadzieje że moja Gwiazda ma jeszcze sporo przyszykowań...
  13. Joanna, teraz wiem, jak ważna jest siła woli - fotka przesłodka :) Pulsatilla, zachowaj spokój. Taki lekarz pewnie wie że każdy mu patrzy na ręce i będzie robic wszystko zgodnie ze sztuką. Ja również chce dotrwać do lutego. Może Mała jeszcze troche podrośnie. No i trzymam kciuki za resztę oczekujących :)
  14. Polka

    Cesarka

    Cześć, podpisuję się pod tym, co wyraziła Justyna92. Ostatnio na każdym kroku odczuwam terror laktacyjny i reżim rodzenia sn. Pierwszą ciążę miałam zakonczoną cc ze względów medycznych. Jednak jeśli nawet miałabym się zapożyczyć i opłacić na lewo zabieg, to i tak bym się zdecydowała na cięcie. Dziewczyny, są różne sytuacje i nie można narzucać komuś jedynie słusznego kierunki. Zanim urodziłam straciłam 3 ciąże. Dodatkowo mam sąsiadkę, której lekarze nie chcieli zrobić cc i po kilku godzinach męczarni doszło do powikłań. Teraz jest mamą dziecka z porażeniem mózgowym. Moja koleżanka ma taką traumę po porodzie sn, że nigdy nie zdecyduje się na drugie dziecko. Jak byłam w ciąży wiedziałam jakie zagrożenia niesie dla kobiety zabieg. Jednak świadomie wolałam cierpieć i dłużej do siebie dochodzić, a niżeli narazić na ryzyko moje dziecko. No bo nigdy nie wiadomo jak się rozwinie poród i czy trafimy na mądrych i odpowiedzialnych lekarzy. Wystarczy poczytać o powikłaniach okołoporodowych i błędach lekarskich. Teraz też szykuję się porodu i nie biorę pod uwagę innego rozwiązania niż cc. Dziwię się tylko, że duża część osób uważa swoje zdanie za jedyni słuszne i tak piętnuje inne kobiety za dokonywanie świadomych wyborów. Wszystkim życzę miłych wspomnień z porodów, a przede wszystkim zdrowiutkich dzieciaczków :-)
  15. I ja się witam z rana. GRATULUJE wszystkim dzielnym mamusiom! Oczywiście czekamy na relacje z porodu :) A mi chyba będzie żal ze juz niedługo będę bez brzuszka. Lubialam być w ciąży...
  16. Nika32 Polka dobrze, że w domu, chociaż na swoim łóżku się wyśpisz. A rodzić będziesz w tym szpitalu powiatowym czy do Wrocławia będziesz jechać? Będę rodzić w Oławie (powiatowy). Do szpitala mam jakieś 7 min. drogi samochodem. Poza tym, wg lekarzy minęło ryzyko, że dziecko jest za małe i że zabiorą ją do Wrocławia. Oby wytrzymać do przyszłego tygodnia...
  17. Kurcze, ale faktycznie lawinowo to idzie - chyba co dzień, to nowy dzieciaczek na świecie. A tak w ogóle, to ja już w domu. Wypisali mnie wczoraj, po 7 dniach w szpitalu. Rozwarcie sie nie zwiększyło, skurczy brak. No i lekarz ustalił cc na 10.02. Ale jak zapytałam go, jakie mam szanse dotrwać do tego terminu, to się trochę roześmiał i powiedział, że tak statystycznie, to 50/50. W związku z tym, założyłam sobie, że chcę dotrwać przynajmniej do lutego. Teraz leżę sobie w domu, ale mam mega cykora, bo wiecie jak to jest. W domu schody, kuchnia na dole, łazienka i sypialnia na górze, aktywny i stęskniony za mamą trzylatek, echhh. A co do leżenia w szpitalu, to ja już jestem weteranką, bo nie raz mi się przytrafiło. I powiem wam, że najgorsze są 2 pierwsze dni. Później wpadasz w szpitalny rytm dnia i nie jest źle. Jedzenie? Hmmm, restauracja to to nie jest, ale da się przeżyć. Tam, gdzie ja leżałam, to śniadania i kolacje były bardzo monotematyczne - dwie kromki chleba, kawałek masła i dwa plasterki wędliny lub sera. No i ćwiartka pomidora lub ogórka. Obiad? jednodaniowy - zupa lub rozgotowane kartofle z jakimś gotowanym mięsem. A najgorsze, że nie ma tam przypraw i wszystko jest jałowe. Na początku myślisz: - Kurcze, umrę z głodu. Przecież jestem w ciąży i potrzebuję więcej i częściej jeść. Ale po 2 dniach, jak tylko leżysz, to okazuje się, że te 2 kromki to jest wystarczająco. A poza tym, część kobitek idzie się dożywiać do przyszpitalnej stołówki lub rodzinka wałówę przynosi. Ale i tak najważniejsza jest opieka lekarzy i położnych. Ja z pobytu byłam zadowolona. Mam porównanie z dużym szpitalem we Wrocławiu. Tam jest większa znieczulica i brak czasu dla pacjenta. Każdy chodzi podbuzowany. Teraz leżałam w małym szpitalu powiatowym. Położne uśmiechnięte, zawsze zapytają jak się pacjent czuje, wytłumaczą co robią (np. wytłumaczyły jak się czyta odczyt ktg, co może być po proszkach, które mi dawały), porozmawiają o sprawach nie wiązanych z ciążą. Lekarze na obchodzie też są do dyspozycji, można podpytać porozmawiać o dostępnych rozwiązaniach. Wiecie, Hilton to to może i nie był, ale i tak było dobrze :-)
  18. Joanna wierzę, że będzie dobrze. Twój Filipek to na pewno silny chłop - po mamusi :-)
  19. Dorotka, gratulacje!!! Daj później znać, jak duża się Ania urodziła i jeśli możesz, to ślij fotkę.
  20. Cześć! Mama32 - gratuluję synusia. Szczęśliwą ma minkę. Joanna - wagą się tak bardzo nie przejmuj. W tych szpitalach albo mają jakieś dziwne sprzęty, albo inne normy. no nie wiem. U mnie było podobnie. W poniedziałek u mojego gin. waga dziecka 2300, a we wtorek w szpitalu 2100 i notka że dzieciaczek za mały na swój wiek. Ale mnie pociesza to, że wszystkie wcześniejsze usg robiłam na tym samym sprzęcie i że była tendencja wzrostowa. Poza tym, wytłumacz sobie Joasiu, że ten pobyt w szpitalu to zaplanował Ten Ktoś na górze :-). Widać stwierdził, że lepiej dla Ciebie - dla Was będzie, jeśli trochę odpoczniecie. Wszystkim szpitalowym mamom życzę wytrwałości.
  21. cd Tylko że te faworki tak pięknie i tak slodko pachniały, że grubo po godz. 23 skapitulowałam i się nimi poczęstowałam! I wiecie co? Wcale nie miałam wyrzutów sumienia :) Bylam SZCZĘŚLIWA!!! I nawet zgagi nie było. I w tym miłym nastroju życzę Wam udanej niedzieli :)
  22. Wczoraj przytrafiło mi się coś miłego. Rano żaliłam się mamie że pewnie nie doczekam tłustego czwartku. No i grubo po godz. 20 leze sobie pod KTG, a tu wchodzi mój brat ze szwagierką i daje mi cały pojemnik faworków!!! Mama chyba oszalala i wysłała ich z ta słodką przesyłka. Ale się ucieszyłam, że rano będę miec cos do kawy.
  23. Mimka. Miało być Mimka a nie Mami. Na mózg mi siada od tego leżenia.
  24. Mami1, a Ty juz wybrałaś szpital?
  25. O tak, to nasze ostatnie dni, żeby zjeść grochówkę, fasolkę po bretońsku lub bigos (że o mleku nie wspomnę). Do tego z jadłospisu odejdzie cebula, i szczypiorek i generalnie prawie wszystko
×
×
  • Dodaj nową pozycję...